Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Czystość, czy tylko przed ślubem?
Autor Wiadomość
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-05, 23:55   

ks. Marek Dziewiecki
Seksualność - błogosławieństwo czy przekleństwo?

Wydawca: Salwator
Ilość stron: 184 s.
Oprawa: miękka

http://www.poczytaj.pl/27479?sesja=23620435644

Kościół przypomina współczesnemu człowiekowi, że dojrzale przeżywana seksualność jest sposobem wyrażania miłości wiernej i wyłącznej miłości małżeńskiej oraz miejscem odpowiedzialnego przekazywania życia. Natomiast seksualność przeżywana w sposób oderwany od prawdy, miłości i płodności staje się miejscem wyrażania przemocy i przekazywania śmierci.

Więź z Bogiem jest najlepszą gwarancją, że nasza seksualność będzie zintegrowana z naturą i powołaniem człowieka i że będzie komunikować wyłącznie to, co jest zgodne z zamysłem Stwórcy, a zatem wierną, odpowiedzialną i płodną miłość małżeńską i rodzicielską. Książka jest opracowaniem sesji, która została wygłoszona w maju 2004 w Centrum Formacji Duchowej Salwatorianów w Krakowie.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-14, 18:32   

Czas Wzrastania: Warto zadbać o te sprawy cz. I
dr Jacek Pulikowski

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=21013

-----------------------------------------------------------------------------------------------------

Czas Wzrastania: Warto zadbać o te sprawy cz. II
dr Jacek Pulikowski

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=21015
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-24, 17:21   

sex czy akt małżeński?

p.Maria
http://bi.gazeta.pl/im/0/6131/m6131590.mp3

bp.St.Stefanek
http://bi.gazeta.pl/im/2/6131/m6131652.mp3

o.prof.K.Lubowicki
http://bi.gazeta.pl/im/0/6131/m6131700.mp3

Czy my na pewno to rozumiemy? Czy odróżniamy sex od aktu małżeńskiego?
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-28, 02:01   

W poszukiwaniu prawdziwej miłości
- konferencja x. Marka Bałwasa podczas comiesięcznego spotkania modlitewnego w intencji rodzin i obrony życia człowieka w Sanktuarium Św. Józefa w Kaliszu

http://prorokini.wrzuta.p...liszu_4.12.2008
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-09, 01:26   

Wstęp
Czystość nie jest niepotrzebnym nakazem wymyślonym przez Kościół Katolicki, który rzuca Ci kłody pod nogi do szczęśliwego życia. Choć jest ona różnie rozumiana w różnych religiach to wspólnym elementem wielu jest dotrzymywanie wierności. Czystość w rozumieniu chrześcijańskim, jak i dużej mierze moralnym jest rozumiana jako aktywność seksualna z jednym partnerem po zawarciu związku małżeńskiego. Wszelaka dobrowolna(!) i w pełni świadoma(!) aktywność seksualna z partnerem, który nie jest naszym małżonkiem lub z samym sobą (masturbacja) jest grzechem nieczystości. Oprócz wspomnianej już aktywności można dołączyć namiętny pocałunek z inną osobą niż nasz małżonek/dziewczyna/chłopak i inne "mizianie się" z osobą inną niż ta, której wyznaliśmy miłość.

Kroki
Seks, nagość czy inna czynność wzbudzająca silne pragnienie poznania ciała drugiej osoby jest przeznaczona dla dorosłych ludzi w małżeństwie. Najpierw ślub potem oczekiwana przyjemność.
Masturbacja jest grzechem nieczystości oraz grzechem egoizmu. Podczas masturbacji myślisz tylko o sobie, o swoich potrzebach. Twoje ciało kontroluje Twój umysł. Należy zaprzestać oglądania pornografii czy czytania "różnych" pisemek. Płciowość jest dana po to by umacniać związek. „Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa” (Mt 5,27-28).
Nie pożądaj. Nie tylko żony bliźniego swego. Po prostu nie pożądaj. Jeśli kogoś pożądasz sprowadzasz go do postaci używki/przedmiotu. Masz pragnąć dla swej wymarzonej osoby czystości i zachowania tego co w niej najlepsze. Akt seksualny po ślubie nie może być agresją, poniewieraniem partnera - winieneś pragnąć dla niego tego co najlepsze i myśleć o nim jako o człowieku, który właśnie Ciebie wybrał.
Homoseksualizm jest grzechem przeciwko naturze. Poza tym da się go leczyć. "Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, 10 ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego." (1 Kor 6,9-10)
Jeżeli namiętny pocałunek, rodzaj dotyku (nawet nie miejsc intymnych) sprowadza Cię do zapominania o całym Bożym świecie i prowadzi do braku zahamowań, porozmawiaj o tym z drugą połówką i/lub z osobą duchowną. Najlepiej jest zwolnić swój zapęd, a czas wykorzystać na rozmowę i bliższe poznanie charakteru drugiej osoby.

Wskazówki
Nie rozmawiaj o płciowości w sposób wulgarny, uniżający ludzką seksualność lub ubliżający komuś.
Dostrzegaj i kochaj inne elementy ciała Twego wybrańca. Delektować można się oczami drugiej osoby.
Jeśli wiesz, że dane czynności (np. wypicie alkoholu, lub całowanie) wzbudzają u Ciebie pożądane drugiej osoby, najlepiej ogranicz te praktyki lub je zmień.
Wiele osób poszukuje czystej duszy do zawiązania z nią więzi. Jeśli jesteś samotny to pamiętaj, że tym "jednym razem" możesz ograniczyć ilość osób, które będą chciały Cię poślubić.
Jeśli popełniłeś już wiele grzechów nieczystych to nie oznacza, że już Ci wszystko wolno bo swej czystości nie odzyskasz. Zmień swoją drogę, zacznij szanować ludzkie ciało, może ktoś zauważy Twoją zmianę? Szczera i głęboka spowiedź może Cię oczyścić. Bóg wybacza.

Ostrzeżenia
Przyjęcie sakramentu małżeństwa tylko i wyłącznie po to by móc "czysto" kochać się z małżonkiem, a nie zawarcie go z dojrzałej miłości jest również grzechem.
Aktywność seksualna, która wydarzyła się bez Twojej zgody (gwałt, molestowanie) lub bez Twojej świadomości (masturbacja przez sen, polucja, Twoja zgoda pod wpływem środków odurzających) nie może być traktowane jako grzech nieczystości czy utratę dziewictwa Niektóre z nich (jak polucja) są naturalnymi odruchami organizmu, które winny zachodzić kiedy nie jesteś w żaden sposób aktywny seksualnie i są zbawcze.
Bycie w czystości nie jest trudne!
Jeśli wszystko inne zawiedzie - myj się często! :-D

Źródło: "http://praktypedia.pl/Jak_%C5%BCy%C4%87_w_czysto%C5%9Bci"
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-09, 15:55   

Błogosławieni czystego serca
autor: ks. Mieczysław Piotrowski TChr

Jednym z największych zagrożeń dla życia duchowego jest zanik wrażliwości sumienia oraz utrata poczucia grzechu. Wszechobecna reklama i zachęta do grzechów nieczystości w środkach masowego przekazu sprawia, że niektórzy zaczynają wierzyć, iż samogwałt, współżycie przed ślubem, pornografia i inne tego rodzaju zjawiska tak naprawdę nie są czymś złym, gdyż dostarczają przyjemności, a są nazywane grzechami tylko dlatego, że zakazuje ich Kościół. Jest to jedno z najbardziej podstępnie spreparowanych kłamstw szatana. Święty Paweł zdecydowanie je demaskuje i nie pozostawia żadnych wątpliwości, ostrzegając: „Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego” (1 Kor 6, 9-10). Grzechy nieczystości popełniane świadomie i dobrowolnie dokonują tak wielkich zniszczeń w życiu wewnętrznym człowieka, że wprowadzają go na drogę wiodącą do utraty życia wiecznego. Jedynym ekspertem w tej dziedzinie jest Jezus Chrystus, nasz Zbawiciel, który ostrzega słowami św. Pawła: „Strzeżcie się rozpusty; (…) kto (…) grzeszy rozpustą, przeciwko własnemu ciału grzeszy” (1 Kor 6, 18).

całość tu:
http://www.milujciesie.or...tego_serca.html
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-16, 23:59   

Etyka życia małżeńskiego

Człowiek stworzony i obdarowany przez Boga ciągle dorasta do coraz większej doskonałości. Każdy etap ludzkiego życia i każde jego działanie powinno być dojrzałe oraz odpowiedzialne i ma zmierzać do dobra. Dlatego trzeba jak najszybciej zapanować nad sobą, żeby zachcianki, zmysły i różne uczucia nie były silniejsze od nas ani nie panowały nad nami.

Etyka życia małżeńskiego zależy od etyki życia narzeczeńskiego. Jeżeli etycznie, czyli moralnie dobrze przebiegało życie w młodości i w narzeczeństwie, to mamy wielką gwarancję godnego życia w małżeństwie. Jeżeli natomiast kręgosłup moralny został złamany w młodości, to będziemy duchowymi kalekami w późniejszym życiu małżeńskim. Nie oznacza to, że wszystko jest już stracone, ale wtedy należy nad sobą szczególnie pracować i czuwać, bo jesteśmy słabsi i zranieni. Grzeszne życie narzeczeńskie często prowadzi do niewierności małżeńskich i do rozwodów. Tak po ludzku niejeden uważa, że współżycie w narzeczeństwie ma prowadzić do lepszego poznania się, ale jest to całkowicie błędne myślenie, ponieważ przedślubne współżycie seksualne zaślepia człowieka na życie duchowe i osobowe oraz uzależnia zmysłowo.

całość:
http://www.apostol.pl/czy...BCe%C5%84skiego
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-17, 00:17   

kinga2 napisał/a:
Grzeszne życie narzeczeńskie często prowadzi do niewierności małżeńskich i do rozwodów.


zgadam się z tym - moje małżeństwo ponosi tego skutki do dziś .

"......Konsekwencje grzesznego narzeczeństwa:
- Ten, kto buduje życie na grzechu, odwraca się od Boga, ale ze wszystkiego trzeba będzie się kiedyś rozliczyć.
- Kto za szybko zaczyna współżycie, ten bardzo szybko kończy z miłością i rozbija szczęście małżeńskie.
- „Ile grzechów w narzeczeństwie, tyle krzyży w małżeństwie”. Życie seksualne w narzeczeństwie pozostawia głębokie rany w psychice. Rany grzechów nieczystych bardzo trudno się leczą i zrastają.
- Małżeństwo dla młodych, którzy współżyli ze sobą w narzeczeństwie, nie jest atrakcyjne. Takie małżeństwo nie ma „smaku”. Grzech rozbija wszelką radość, szczęście i miłość.

- Jakie narzeczeństwo, takie małżeństwo - jaka młodość, takie życie - jakie życie, taka wieczność.
- Współżycie w narzeczeństwie przypomina zrywanie gałązek z kwitnącej jabłoni. Gdy zerwiemy kwiaty, to owoców prawdziwej miłości nigdy się nie doczekamy...."



(...) Dorastajmy przy Bogu do pięknej miłości! ...."

Boże dzięki Ci za tę szansę dorastania do Miłości .
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-18, 13:38   

I jeszcze słów kilka o czystości:

Zwróćmy najpierw uwagę na stan małżeński. Czego wymaga czystość od każdego z partnerów? W swej idealnej formie, małżeństwo zakłada związek intymny i czułość między dwiema osobami, które powodowane miłością, złożyły przysięgę wspólnego życia.

ten i inne artykuły o tej tematyce tu:
http://www.amid.alleluja.pl/spis.php?dz=9816
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-08, 15:43   

Wychowanie do czystości
Henryk Jarosiewicz - psycholog

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=22161
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-23, 00:05   

Seks: jak wykorzystać go najlepiej?
Barry St. Clair,Bill Jones

http://books.google.pl/bo...epage&q&f=false
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-06, 00:58   

Warto wychowywać do czystości
dr Jacek Pulikowski

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=23131
 
     
Giaur73
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-11, 22:43   

Myślę, że ciekawy wywiad:

http://www.deon.pl/inteli...zilem-zone.html
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-19, 16:58   

TAKA SOBIE CIEKAWOSTKA O MAŁŻEŃSTWIE...

od grzechu do obowiązku,
czyli kościelne dzieje seksu

JOANNA GORECKA-KALITA

Choć dziś dziennikarze chętnie piszą o „seksualnej rewolucji" w Kościele dokonanej przez o. Ksawerego Knotza OFM Cap., panuje powszechna zgoda co do tego, że rewolucyjna jest przede wszystkim forma i medialność tego przekazu. Treść bowiem - o czym świadczy imprimatur- zgodna jest z oficjalną nauką Kościoła: wszak nikt nie zakwestionuje dziś chrześcijańskiej pełnoprawności pożycia małżeńskiego, nikt przy zdrowych zmysłach nie nazwie go grzechem! A jednak…

Śledząc, jak kształtowała się teologia małżeństwa w Kościele od późnej starożytności po kres średniowiecza, możemy zauważyć, że afirmacja małżeńskiej seksualności była początkowo bardzo daleka od oczywistości.

Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i nie- wiastę. Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną" (Rdz 1,27-28). Czym są te słowa pierwszego opisu stworzenia człowieka, jeśli nie afirmacją miłości małżeńskiej wraz z jej wymiarem fizycznym? A jednak pouczenie to interpretowano w egzegezie patrystycznej IV i V w. w sposób czysto alegoryczny, łącząc je z nakazem misyjnym: Idźcie i nauczajcie wszystkie narody. Nawet gdy ok. V w. zaczęto je interpretować również dosłownie, nie zmieniło to w niczym powszechnego - tak u Ojców Kościoła, jak i w średniowieczu - przekonania, że w raju Adam i Ewa żyli w czystości. Święty Jan Chryzostom formułuje to w następujący sposób: „Małżeństwo zostało ustanowione po grzechu pierworodnym, jako pocieszenie wobec śmierci, by człowiek, który dziś musi umrzeć, mógł się uwiecznić w swych potomkach"1. Inni, ze św. Hieronimem na czele, są bardziej rygorystyczni; ich zdaniem rozmnażanie płciowe - a wraz z nim i popęd seksualny - jest karą za grzech pierworodny: w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia (Rdz 3,16).


„zło konieczne"
Małżeństwo jest więc następstwem zła i choćby z tej przyczyny samo jest złem, aczkolwiek - co z bólem godzą się przyjąć ascetyczni teolodzy - jest to zło konieczne czy też mniejsze zło. Stwo rzona przez św. Augustyna teologia małżeńska Kościoła, w dużej mierze obowiązująca do dziś, opiera się na obrazie małżeństwa z I Listu do Koryntian św. Pawła, nadającym bezwzględny prymat dziewictwu: dobrze jest człowiekowi nie łączyć się z kobietą. Ze względu jednak na nie bezpieczeństwo rozpusty niech każdy ma swoją żonę, a każda swojego męża (7,1-2). Jedyną ra cją bytu tej instytucji - dalekiej jeszcze od sakra mentu - było zatem zdyscyplinowanie żądzy ciała i zamknięcie ludzkiej seksualności w ściśle określonych i dobrze strzeżonych granicach: jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie. Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąć (1 Kor 7,9). Lepiej, co nie znaczy, że dobrze: św. Augustyn nie ma wątpliwości, że dobrem właściwym jest stan dziewictwa.

Kiedy jednak człowiek niezdolny do oparcia się chuci decyduje się na owo mniejsze zło i wstępuje w związek małżeński, nie oznacza to, że może odtąd bez poczucia winy oddawać się przyjemności pożycia z małżonką. Z tą przyjemnością sprawa jest bowiem jeszcze bardziej problematyczna niż z małżeństwem. Z jednej strony św. Paweł jasno nakazuje chrześcijanom aktywne pożycie małżeńskie: Nie unikajcie jedno drugiego, chyba że na pewien czas, za obopólną zgodą, by oddać się modlitwie, potem zaś wróćcie do siebie, aby - wskutek niewstrzemięźliwości waszej - nie kusił was szatan (1 Kor 7,5), a nawet ustanawia debi-tum coniugale (łac. małżeńskie obowiązki): Mąż niech oddaje powinność żonie, a żona mężowi (7,3) (średniowieczne sądy kościelne będą potem prawnie rozstrzygać skargi małżonków dotyczące niedopełnienia owych obowiązków). Z drugiej strony nawet zdyscyplinowane w małżeństwie pożądanie nie przestaje być pożądaniem, nie traci więc zasadniczo negatywnego charakteru. Św. Augustyn, tak jak św. Paweł, akceptował akt płciowy w małżeństwie, choć jako ściśle podporządkowany celowi prokreacji i obwarowany licznymi zastrzeżeniami mającymi chronić przed pożądliwością: „Czym innym jest małżeństwo służące jedynie posiadaniu dzieci, co wyklucza wszelki grzech, czym innym szukanie w małżeństwie rozkoszy seksualnej z własną żoną, co jest wciąż tylko grzechem powszednim". Tertulian wypowiadał się już bardziej radykalnie: „Podstawą małżeństwa i podstawą rozpusty jest ten sam akt. Dlatego mężczyzna postępuje najlepiej, jeżeli nie tyka kobiety" (De exhortatione caritatis3). Najza-cieklejszy w swych atakach na małżeństwo św. Hieronim pisał z kolei: „Małżonkowie żyją niczym bydło, a spółkowanie z kobietami upodabnia mężczyzn do świń i innych nierozumnych bydląt" (Adversus Jovinianum). Wreszcie, wielki XII-wieczny teolog, Hugon od św. Wiktora, stwierdził wprost: „Obcowanie rodziców nie odbywa się bez cielesnego pożądania (libido), a zatem poczęcie dziecka nie odbywa się bez grzechu".


do czego służy ta kobieta?
Z całą stanowczością należy jednak zaznaczyć, że negatywne postrzeganie cielesności nie zrodziło się wraz z chrześcijaństwem. Kościół jest spadkobiercą starożytnego antyfeminizmu, a także filozoficznych, zwłaszcza platońskich nurtów, głoszących prymat ducha nad ciałem i wzgardę dla cielesności. Chrześcijaństwo przydaje cielesności jedynie teologiczną konotację grzechu. Tradycja grecka i rzymska znała nawet swoistą formę celibatu wśród elit, wyrażającą się w niechęci do prokreacji. We wczesnym chrześcijaństwie spadkobiercami tej tradycji stała się elita klerykalna (niższe poziomy kleru celibat objął bowiem dopiero od XI w.), stosująca abstynencję seksualną, i to jej w udziale przypadło kształtowanie teologii moralnej małżeństwa.

Akt małżeński nie przestaje zatem być grzechem, a w najlepszym razie jest nieczystością (niesłychanie częste są metafory brudu, zbrukania itp. w odniesieniu do pożycia małżonków), nawet jeśli służy prokreacji. Niemniej jednak prokreacja jest konieczna. Dla św. Augustyna konieczność ta wynika logicznie z Księgi Rodzaju (2,18): Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc. Mizoginiczny teolog tak rozumuje: „Nie wiem, do jakiej pomocy mężczyźnie została stworzona kobieta, jeśli wykluczymy cel prokreacji. Jeśli kobieta nie została dana mężczyźnie do pomocy w rodzeniu dzieci, w takim razie do czego? Może do tego, by razem uprawiali ziemię? W takim razie lepszą pomocą dla mężczyzny byłby mężczyzna. To samo tyczy się pociechy w samotności: o ileż przyjemniejsze jest życie i rozmowa, gdy mieszkają z sobą dwaj przyjaciele niż mężczyzna i kobieta!" (De genesi ad litteram,IX, 5-9).


towar reglamentowany
Prokreacja jest więc jedynym uzasadnieniem małżeństwa. Jest również obowiązkiem, co w średniowieczu podkreślano szczególnie mocno, by dać odpór rozmaitym herezjom czerpiącym z tradycji orfickiej i zaciekle zwalczającym prokre-ację. Należało zaludnić ziemię, by następnie wypełnić niebo chrześcijańskimi duszami. Jak pisze Duns Szkot: „Wszechmocny nakazał prokreację dla zrównoważenia upadku aniołów". Dlatego zbrodnią są wszelkie próby przeciwdziałania jej - a są nimi w równej mierze antykoncepcja (stosowana już w starożytności), onanizm, stosunki przerywane i przerywanie ciąży.

Niedościgłym ideałem jest jednak prokreacja bez odczuwania przyjemności seksualnej. Pisze św. Hieronim: „Kto nadmiernie miłuje swoją żonę, pogrąża się w cudzołóstwie, a z żony swej czyni ladacznicę", a jego słowa powtarzają w średniowieczu Alain z Lille, św. Bernard i inni. Kościół podejmuje próby skodyfikowania pożycia cielesnego małżonków przez poddanie go ścisłej reglamentacji. Wstrzemięźliwość miała obowiązywać już od dnia poprzedzającego niedzielę i dzień świąteczny (no i oczywiście w samo święto!), w środy i piątki, w Wielkim Poście, Adwencie, przed świętem Podwyższenia Krzyża etc. Ambitnym pobożnym małżonkom pozostawało w skrajnych przypadkach ok. 92 dni w roku, nie licząc okresów nieczystości kobiety! Pary, które nie przestrzegały liturgicznie nakazanej wstrzemięźliwości, mogły spodziewać się narodzin dzieci epileptycznych, trędowatych czy wręcz diabelskich. Tak mówi w swym kazaniu Cezary z Arles: „Trędowaci rodzą się zazwyczaj nie z mądrych rodziców, którzy zachowują czystość w stosownych dniach, a przede wszystkim z prostaków, którzy niezdolni są zapanować nad sobą". W środowiskach klasztornych od VI w. powstają penitencjały, swoiste katalogi grzechów i pokut, szczególnie wiele miejsca poświęcające sprawom seksu. Burchard z Wormacji, niemiecki kanonista z XI w. pisze z iście niemiecką precyzją o „nadużyciach małżeńskich": „Czy z twą małżonką, bądź z jakąkolwiek inną kobietą (sic), spółkowałeś od tyłu, na modłę psów? Jeśli to uczyniłeś, odbędziesz pokutę dziesięciu dni o chlebie i wodzie". Najwyraźniej uprawianie seksu w niedozwolonej pozycji jest grzechem poważniejszym niż cudzołóstwo. Dalej: „Czy obcowałeś z twą małżonką, gdy jawne już stało się poczęcie? Jeśli to uczyniłeś, odprawisz pokutę dziesięciu dni o chlebie i wodzie. (…) Czy zbrukałeś się ze swą małżonką w Wielkim Poście? Musisz pokutować przez czterdzieści dni o chlebie i wodzie albo złożyć dwadzieścia sześć soldów jałmużny. Jeśli zdarzyło się to, gdy byłeś pijany, będziesz odbywał pokutę dwudziestu dni o chlebie i wodzie". Święty Bernardyn ze Sieny piętnuje z kolei rozmaite formy pettingu, „dotyk ustami bądź dłonią".


„czymże jest bowiem miłość?"
W tym miejscu wypada zadać pytanie: „a jaka była praktyka?" Wymaganiom nie sposób było sprostać, dlatego nie traktowano ich bardzo poważnie, a ponieważ grzechem było jakiekolwiek pożycie, nie przejmowano się zbytnio wiernością małżeńską ani wstrzemięźliwością zalecaną duchownym: kwitła cudzołożna miłość dworna, zaś klerkowie spierali się z rycerzami o to, którzy są lepszymi kochankami. Andreas Capellanus, duchowny i teoretyk dwornej miłości, argumentuje w dość szokujący sposób: „Wystarczające jest, bym głosił mym wiernym Słowo Boże, gdy stoję przy ołtarzu. I tak, jeśli poproszę jaką niewiastę, by została mą kochanką, nie może ona mnie odprawić pod pretekstem, że jestem kapłanem. Co więcej, dowiodę wam niezbicie, iż lepiej do miłowania wybrać człeka duchownego niż świeckiego…". „Sąd miłosny" prowadzony na dworze Marii z Szampanii orzeka następująco: „Jest rzeczą oczywistą, że miłość nie może mieć miejsca w małżeństwie. Niewątpliwie małżonkowie mogą byćz sobą związani potężnym i nieograniczonym uczuciem, ale uczucia tego nie sposób utożsamić z miłością: nie taka jest jego definicja. Czymże jest bowiem miłość, jeśli nie szalonym pragnieniem namiętnego kosztowania ukrytych i sekretnych pieszczot?" Sytuacja zmienia się, ale bardzo powoli i opornie. Reformatorskie ruchy w Kościele od końca XI w. starają się schrystianizować małżeństwo, czyniąc zeń powoli instytucję religijną, a wreszcie jeden z sakramentów. W XII w. Piotr Abe-lard - który sam, jak wiadomo, nie hołdował ascezie - mówi odważnie: „Nie można nazywać grzechem naturalnej przyjemności ani też mówić o winie, gdy kto cieszy się przyjemnością, od której odczuwania nie może się powstrzymać. Bowiem od pierwszego dnia naszego stworzenia, gdy człowiek żył jeszcze bezgrzesznie w Raju, stosunkom małżeńskim i kosztowaniu wybornych potraw zawsze towarzyszyły przyjemne doznania. Sam Bóg tak naturę naszą stworzył" (Ethica 3). On również jednak mówi o „błogosławionej kastracji", która wyzwoliła go z „ohydztwa żądzy" (w małżeństwie!). Do Heloizy zaś zwraca się z takim pocieszeniem: „Szczęsna zamiana węzła małżeńskiego, gdy będąc wprzódy małżonką nędznego człowieka, otoś jest wyniesiona do łożnicy najwyższego Króla!".

- fragment

http://www.list.media.pl/...e-dzieje-seksu/
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9