Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Przesunięty przez: administrator 2008-04-24, 23:51 |
I mnie to spotkało... a teraz sąd! |
Autor |
Wiadomość |
Tomek1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-11-27, 12:00
|
|
|
To bardzo ciekawe. Też postaram się bardzo przytulić moją żonę po powrocie , jeśli da się to zrobić. Bo kocham ją z całego serca i chciałbym jej to pokazać. |
|
|
|
|
ProNo [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-11-27, 15:59
|
|
|
Obawiam się,że żona zaczęła grać DZIECKIEM. Dzisiaj poszła z nim na szczepienie a od jutra zapowiedziała mi .że będzie go zabierać z przedszkola.Rano mówiła mi ,że napisała podanie o zwolnienie z pracy. Obawiam się,że to początek wielkiej bitwy !!! Co zrobić żeby zostawiła syna w spokoju ? Boże mam nadzieję,że ona nie zrobi mu krzywdy abym ja dał jej ten rozwód. CO ROBIĆ ???? Piotrek
[ Dodano: 2007-11-27, 16:03 ]
Wczoraj chyba przez moment przytuliła się do mnie
[ Dodano: 2007-11-27, 16:17 ]
Dziękuję Wam za wsparcie.Bez Was nie dał bym rady !!! Proszę Was o modlitwę za moją żonę.NAŁOGU ja wiedziałem o tym, prawda daje spokój.Wasze rady są NIEOCENIONE !!!!W takim stanie ducha jak obecnie mój kłamstwa odebrały by mi ten spokój. |
|
|
|
|
Justyna1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-11-27, 19:30
|
|
|
Piotrek, to jak jakis zly film, to o czym piszesz! Jejku, nie wiem, co powinienes robic. Zachowac spokoj - najwazniejsze - tylko wtedy mozesz jasno myslec. Jak matka moglaby sie posunac do tego, aby zrobic wlasnemu dziecku krzywde? Nie mysl tak, Piotrek. Twoja zona jest opetana, inaczej nie mozna tego nazwac. Ale nie posunelaby sie do zrobienia czegos dziecku. Moze chce go "przeciagnac" na swoja strone. Uwazaj na manipulacje. To jeszcze taki maly szkrab.
Na pewno odezwa sie tu zaraz bardziej doswiadczeni forumowicze.
Ja z mojej strony powiem tylko: nie trac wiary i sily!
Sciskam mocno
Justyna |
|
|
|
|
ProNo [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-11-28, 19:59
|
|
|
Skoro tak stanowczo powiedziałem NIE to coś mi się wydaje ,ze żona zaczyna jakąś nową grę chyba chce zmienić treść pozwu (może podział majątku może opieka nad dzieckiem) nie wiem ale coś w jej zachowaniu jest dziwnego. Chyba zaczyna mnie straszyć ! Myślę ,że powinienem przygotowywać się do pierwszej rozprawy.I tu problem jak to zrobić, żeby wyjść z twarzą ? Macie jakieś pomysły ? Pozdrawiam Piotrek |
|
|
|
|
Tomek1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-11-28, 20:15
|
|
|
Piotrek , przyjacielu , nie wiem co Ci doradzić. Ale chyba tylko to żebyś trzymał się swoich postanowień i stanowczo mówił "nie". W tej chwili jesteś dla mnie przykładem , bo wiem , że kochasz swoją żonę równie mocno jak ja moją. Trzymaj się Piotrku , modlę się za Ciebie. I Ciebie też proszę o modlitwę za mnie. |
|
|
|
|
kasia1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-11-29, 08:31
|
|
|
Piotrek,
zupełnie nie umiem Ci doradzić, jak się zachować na rozprawie (nie przerabiałam tego tematu i mam nadzieję, że nie będę musiała)... ale od rana "chodzicie" mi po głowie i pomyślałam sobie o czymś...
Spróbuj może, najspokojniej, cichym głosem, zadać żonie jedno pytanie: "kiedy byłaś u spowiedzi?"... i zobacz jak zareaguje... Jeśli znowu rzuci się na Ciebie z pięściami i krzykiem, to Ją zostaw... to pytanie i tak w Niej będzie... a Ty możesz je powtórzyć za jakiś czas... kropla drąży skałę...
Jeśli zobaczysz, że się nad tym zastanawia, to najdelikatniej zachęć do tego, żeby się pojednała z Bogiem... to powiedz, że pójdziesz z Nią do kościoła i będziesz Ją wspierał modlitwą... Tu sam już musisz intuicyjnie wyczuć, jak się zachwać...
Nie wiem, co z tego wyjdzie... ale ja bym spróbowała...
Modlę się za Was.
Powodzenia Piotrek
Kasia |
|
|
|
|
ProNo [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-11-29, 11:47
|
|
|
Dzisiaj rano niby przypadkowo zadzwoniła do mnie i mówiła , że nigdy nie będzie ze mną ,że jej ukochany jej nie chce i w styczniu wyjeżdza za granicę a skoro ja nie chcę dać jej rozwodu to będziemy walczyć nawet o ząb od widelca .Będę się mściła na każdym kroku .Jestem gotowy odpowiedziałem. Znajdę sobie innego ale nigdy ciebie. Boże co ja takiego zrobiłem że ona mnie nienawidzi że tak walczy o ten rozwód. Jak jej pomóc żeby się opamiętała. Przykre są z nią rozmowy bo mówi o takich rzeczach (intymnych ) że naprawdę jest mi ciężko powstrzymać się od płaczu. Wszystko co dotyczy mnie było złe !!! Czy jest ktoś na tym forum komu się udało uratować małżeństwo w takiej sytuacji.??????/ Ja cały czas ze spokojem podchodzę do tego co ona mówi ale nie wiem czy uda mi się to wszystko wytrzymać .Dzięki wam jeszcze nie upadłem !!!! Boże jak ja pragnę usłyszeć ,że wszystko się ułoży!Nie przestaję w to wierzyć!!!A może tylko nie dopuszczam myśli do siebie ,że to już koniec, może powinienem pogodzić się z tym że ona nigdy do mnie nie wróci !!!!!!Jezu ufam Tobie. Pozdrawiam Piotrek |
|
|
|
|
EL. [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-11-30, 19:10
|
|
|
Piotrek....Ona odczuwa teraz to samo co Ty....odrzucenie ! Poraniona, odrzucona....krwawi jak zraniony byk ....ryczy.....ból.....rani innych...i nie wie co mówi w swoim bólu. Pozwól Jej odsunąć się....niech swój ból przeboleje....niech sie wykrwawi do momentu, gdy przestanie wierzgać....ze słabości....Wtedy sie opamięta i zechce rozmawiac ! Powodzenia !! Ty trwaj na straży i wspieraj się na Panu ! Niech Cie błogosławi a Ją ochrania przed samą sobą....wspomnij w modlitwach o zonie ! EL. |
|
|
|
|
ProNo [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-12-04, 20:45
|
|
|
Zastanawiam się co odczuwa moja żona i jedno przychodzi mi do głowy... nienawiść do mnie to na pewno . Cały czas pracują razem , razem też wracają z pracy mija dom o 10 metrów i idzie dalej nawet nie wstąpi do dziecka. Podobno tak go kocha !!! Ona traci z nim kontakt coraz mniej syn o nią pyta a jej kontakty z nim ograniczają się do zabrania z przedszkola. I to też nie robi z własnej woli tylko na złość swojej matce ( zwróciła jej uwagę że był niegrzeczny w przedszkolu i musiała się wstydzić za wnuka ). Ciężko to wszystko ogarnąć . Widzę że moja miłość do niej się zmienia, martwię się o nią i chyba o siebie . Nic złego się ze mną nie dzieje . Obawiam się tylko że jak kiedyś się opamięta (nie ważne czy dostanie rozwód czy nie ) to ja już mogę nie zechcieć aby wróciła , mogę powiedzieć NIE ! Staram się nie dopuszczać takiej myśli do siebie ale coraz częściej się na tym łapie !! Uciekam w modlitwę, modlę się za żonę w każdej chwili . Proszę Boga o jej nawrócenie.Prosiłem ją żeby poszła do kościoła do spowiedzi ale nie posłuchała . Może ktoś ma jakiś pomysł jak w delikatny sposób "pchnąć ją do Chrystusa".
A może trzeba czekać aż sama go znajdzie ?Jak wypędzić z niej zło, bo on nią zawładną ja go widziałem!!!!! Pozdrawiam Piotrek |
|
|
|
|
wabona [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-12-04, 21:45
|
|
|
Piotrek, to Bóg znajdzie do niej drogę...
Ja, niestety, jestem aktualnie na takim etapie, że nie chcę, aby mąz wrócił. Są chwile, kiedy za nim tęsknię i to bardzo, ale chyba między innymi to, że odwrócił się całkowicie od dziecka, sprawiło, że nie wyobrażam sobie życia z nim. Już nie.... |
|
|
|
|
ProNo [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-12-04, 22:21
|
|
|
Wanbomo właśnie to mnie najbardziej boli. Jak patrzę na to jak się od niego oddala serce mi pęka.Boże przecież to jest matka,powinna być najbliższa dziecku .Dlaczego ona nie walczyła o rodzinę, dlaczego można tak totalnie wszystko olać ! Jeżeli będzie chciała kiedyś wrócić to takiej jej nie chcę !Kiedyś była inna, lepsza !!! Kiedyś była matką i żoną ,kim jest teraz ...... ?
Piotrek |
|
|
|
|
wabona [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-12-04, 22:39
|
|
|
Oj, Piotrek, cos im się zupełnie w główkach poprzestawiało. Właśnie mi też o to chodzi, że takiego męza po prostu nie chcę. A nie sądzę, aby się zmienił. Nie z jego charakterem. I chyba mu tez na to czasu brak... |
|
|
|
|
agnicha [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-12-04, 22:55
|
|
|
ProNo,
rozumiem Cię doskonale....
Mój mąż jeszcze ode mnie nie odszedł, choć cały czas mówi, że to ja mam sie wynosić...
Też próbowałam go namowić aby poszedł do spowiedzi, do kościoła, albo chociażby porozmawiał z jakimś ksiedzem...nie chce
Ja też czuję, że moja miłość do Tomka zmienia się....
Nie chcę być z tym człowiekiem, którego w nim odkryłam....nie chće być z niedojrzałym i egoistycznym DZIECIAKIEM, który robi to co mu się w danej chwili zachce,
Jeśli mielibyśmy zaczynać życie na nowo, to dopiero z dojrzałym odpowiedzialnym człowiekiem mogę rozmawiać...
Jest mi też bardzo ciężko...nie wiem dlaczego tak sie poddał i nie chce podjąć walki...
Wiem, że musi Ci być dodatkowo ciężko, gdyż musisz patrzeć na cierpienie syna...
Ale ciesz sie dzieckiem....to wielkie błogosławieństwo od Boga, że masz część Waszej miłość....miłości, która przecież musiała być piękna i prawdziwa...
Nam przez te lata Pan nie pobłogosławił dzieciątkiem....a tak bardzo oboje tego pragnęliśmy....
Ale wiesz, ja wierzę, że Pan Bóg wie co robi. I chociaż to nie Bóg odebrał nam nasze połówki, to nie wiemy tak naprawdę, czy gdyby taka chwila słabości przydarzyła im sie za parę lat, to nie stałoby się coś straszniejszego....
Wiem, że jest Ci bardzo ciężko...mi też. Ale nie zadręczaj sie pytaniami dlaczego.......nie znajdziesz na nie odpowiedzi....a może odpowiedź jest tylko cieżko nam się do tego przyznać....może osoby które pokochaliśmy są tylko naszym wyobrażeniem...wyidealizowanym, nieprawdziwym....może teraz okazali swoje prawdziwe oblicze???
Ale prawda jest taka, ze każdy ma drugą szansę...
Trzeba ją tylko podjąć |
|
|
|
|
ProNo [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-12-05, 22:56
|
|
|
Boże co ja mam robić , żona pogrąża się coraz bardziej , to jest już wrak (alkohol chyba i prochy i sam nie wiem co jeszcze ). Nie widzę szans na uratowanie tego związku (przynajmniej na razie).Ja nie chcę żyć z taką kobietą ,której wrogiem jest mąż i własne dziecko, nie chcę !!!! Nie chcę codziennie słyszeć ,że jestem chamem, s....synem i innym gorszym ... .Nie chcę żeby słuchało tych bluźnierstw moje dziecko. Nie chcę tego człowieka w naszym domu !!!! Nie chcę codziennie wstawać i czekać na kolejne pismo z sądu !!!!! I NIE CHCĘ PATRZEĆ NA TO JAK ZACZNIE NISZCZYĆ NAM ŻYCIE . Nie chcę do końca życia w matce mojego dziecka mieć wroga ! Odnalazłem Boga i w nim moja nadzieja, On najlepiej wie co jest dobre dla mojej rodziny modlę się o to . Wierzę, że Bóg zajmie się tym . Nie pozwolę odebrać sobie dziecka i jeżeli rozwód mi w tym pomoże to go dostanie!!!!! Boże zmiłuj się nade mną i nad moją żoną . Piotrek |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>
| Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 9 |
|
|