Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Świadectwo i dyskusja |
Autor |
Wiadomość |
Nirwanna [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-06, 14:47
|
|
|
Elzd, wydzieliłam, zgodnie z sugestią. |
|
|
|
|
elzd1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-06, 16:16
|
|
|
Dziękuję, Nirwanna. |
|
|
|
|
awe59 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-06, 20:55
|
|
|
Potrafiłem tamten świat ,tamten styl życia,tamte czasy-pozostawić za sobą ,pozostawić młodości jaka była DHL1
czyżby? to co ty robisz w Sycharze? cos zawiodło? |
|
|
|
|
Dabo [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-06, 21:40
|
|
|
Mare mówisz ze towar należy do macanta.teraz widzisz dają foliowe rękawice , można pomacac tu i tam, przyjdzie drugi i kupi bez obrzydzenia.to chyba kwestia gustu. Przecież sami chleba nie będziemy piekli. |
|
|
|
|
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-06, 22:20
|
|
|
Dabo ,
to kwestia pewnej wrażliwości , ukształtowania w młodości
i zapewne doświadczenia .
Mamy inne .
Dziwna rzecz , .
Kiedy "nas" zdradzają to jest to obrzydliwe , wręcz wymiotne . .
Kiedy "my" zdradzamy to jest piękne , czułe .
A tu i tam - niby ten sam seks .
( nas i my - hipotetycznie piszę )
Dabo ,
tu nie o folie chodzi .
O psychikę , o ducha , o coś bardzo intymnego pomiedzy dwiema osobami , o coś co raczej jest bardzo rzadkie i większość nigdy nie przeżyła .
A ja się tylko domyślam , choć i jestem pewien .
A chleb ?
Cóż , ja akurat piekłem . |
|
|
|
|
DHL1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-06, 22:50
|
|
|
awe59 napisał/a: | czyżby? to co ty robisz w Sycharze? cos zawiodło? |
no cóż ...
zazwyczaj są dwie strony medalu
a z mojej strony nic
NIE zawiodło |
|
|
|
|
Samboja [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-07, 07:45
|
|
|
W jednej mądrej książce przeczytałam taka oto opowieść:
Przychodzi chłopak do pastora i mówi, że jego dziewczyna ciągle coś od niego chce, żeby jej poświęcał więcej uwagi, bardziej się angażował...i on chce z nią się związać (w domyśle się z nią ożenić), ale trochę mu przeszkadza, że ona taka jest teraz. Pastor wysłuchawszy chłopaka mówi mu tak:
- Chłopcze lepiej dla Ciebie i dla niej będzie, jeśli zwiążesz się ze złotą rybką, bo nawet psa trzeba czasem wyprowadzić na spacer...
To tak odnośnie świadectwa, że dojrzenie do myśli, że każdy związek jeśli ma być piękny wymaga od nas pracy i świadomych decyzji i działań opartych na trosce, wymaga czasem czasu...czasem roku, czasem 6 lat a czasem nigdy do tego nie dochodzi... |
|
|
|
|
DHL1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-07, 10:21
|
|
|
Samboja napisał/a: | To tak odnośnie świadectwa, że dojrzenie do myśli, że każdy związek jeśli ma być piękny wymaga od nas pracy i świadomych decyzji i działań opartych na trosce, wymaga czasem czasu...czasem roku, czasem 6 lat a czasem nigdy do tego nie dochodzi... |
I we dwoje tą relacje budują
- tak samo jak dwoje stało się mężem i zoną.
Związek Samboja to przede wszystkim szeroka perspektywa spojrzenia-nie własne interesy , nie własne potrzeby.
Ktoś kiedyś mądrze napisał.....
tam gdzie zaczyna się JA-kończy się MY
a urodzaj tego JA ( i efektów) można choćby wyczytać z tematów na forum
pozdrawiam |
|
|
|
|
helenast [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-07, 11:18
|
|
|
DHL1 napisał/a: | a urodzaj tego JA ( i efektów) można choćby wyczytać z tematów na forum
|
A jest to tylko kropla w morzu tego zagadnienia - czytaj - problemu ....
I ciekawe skąd bierze się takie samouwielbienie do własnego JA ? ...
Czy to :
- dom i sposób wychowania ma taki wpływ na nas
- świat, obecne czasy wymogły na nas takie zachowanie
- brak bliskości Boga , niezrozumienie Jego zasad postępowania, wiary
- niemodne jest być dobrym, uległym, szlachetnym
- znieczulica, ślepota na innego człowieka
- dzielenie się, pomoc, współczucie, oddanie siebie jest odbierane jako naiwność nasza
????
... a może wszystko razem ?.... |
|
|
|
|
Samboja [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-07, 12:18
|
|
|
DHL1 napisał/a: |
Związek Samboja to przede wszystkim szeroka perspektywa spojrzenia-nie własne interesy , nie własne potrzeby.
|
Mam troche inne zdanie, szeroka perspektywa owszem, ale w tej perspektywie sa dwie osoby, więc moje potrzeby są tak samo ważne jak potrzeby małżonka, należy z równą pieczołowitościa o nie dbać. Mając w sercu dobro tej drugiej ale i własne dobre nic złego stać się nie powinno, bo tragedie i to widać na forum dzieja się, gdy a)nie dbamy o dobro małżonka a także b) gdy nie dbamy o dobro swoje.
Takie moje przemyslenia... |
|
|
|
|
DHL1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-07, 12:52
|
|
|
Cytat: | Mam troche inne zdanie, szeroka perspektywa owszem, ale w tej perspektywie sa dwie osoby, więc moje potrzeby są tak samo ważne jak potrzeby małżonka, należy z równą pieczołowitościa o nie dbać. Mając w sercu dobro tej drugiej ale i własne dobre nic złego stać się nie powinno, bo tragedie i to widać na forum dzieja się, gdy a)nie dbamy o dobro małżonka a także b) gdy nie dbamy o dobro swoje.
Takie moje przemyslenia...
_________________ |
No to faktycznie spoglądamy na to inaczej bo według mnie(nadal to napiszę)
zło zaczyna się gdy górę bierze własne JA nad MY.
Dominacja własnego JA przesłania spojrzenie szerzej na związek.
Gdy zaczynają się liczyć tylko własne pragnienia i oczekiwania-a one potęgują się do poziomu mega.
Na początku następuje żal potem efekt skrzywdzenia aż w końcu wyzwolenia
z domniemanego braku JA.
Samoboja pobiera się dwoje ludzi o różnym usposobieniu, o różnych temperamentach, przyzwyczajeniach , tradycjach wynoszonych z domów.
Czyż ta dwójka zamiast wyciągać na wierzch własne JA nie powinna się dostosować, dojść do kompromisów, poszukać zrozumienia i akceptacji???
Zazwyczaj jest inaczej bo albo się dostosujemy(czasem wbrew sobie),albo żyjemy w buncie na wszystko.. czasem jest tez postawa trzecia zwana bierną(ponoć najbardziej irytująca) .
Co dzieje się z czasem???
Ano pierwsze dwie postawy zazwyczaj wybuchają....
ta jaka się wiecznie stara dostosować- pewnego dnia ma żal za braki własne.
Ta jaka wiecznie się buntowała -dochodzi do kresu i wybuchu buntu.
A bierna??? potrafi pozostać taka do ostatnich dni.
Zatem gdy włazi kulminacja -zaczyna się kryzys-a w wyniku jego dostrzega się tylko i wyłącznie własne JA....MY staje się już nieistotne- bo zazwyczaj to MY jest przyczyna własnego dyskomfortu lub niespełnienia.
I w zasadzie to cały związek jest...był i będzie do kitu.
Dlaczego pozwalam sobie tak to widzieć???
Bo to dopadło moje małżeństwo-bo moja żona to pierwszy przypadek(dostosowanie).
Działania sa radykalne i natychmiastowe -zero dyskusji, zero wyjaśnień, zero zrozumienia, zero choćby poznania zdania lub wątpliowści drugiej strony.
Pojawia się własne JA-a reszta to przeszłość
Widzisz wielu z nas walczy o to MY ja tez walczyłem.. mimo że czasami metody są różne, bywa że czasami i mało konwencjonalne.
Ale one są -człek zabiega o to MY ,nie wie tylko że to jak walka z wiatrakami.
A własna inicjatywa wobec stanowczego NIE ...koniec.. kropka i basta odbierana jest różnie.
Jak różnie ???
Mnie doprowadziła do twierdzenia o przemocy psychicznej.
prościej???
Nękania żony -jaka przecież już zdecydowała :
zakończyłam z tobą miły Panie.
Przegrałem z JA żony-i nie ważne że to ja zrozumiałem,że akceptuję,że trzeba było mi to tylko rozsądnie pokazać i określić.
Doszedłem do tego sam -składając puzelek po puzelku.
Ale przegrałem z czasem,oporem zony i zapewne powaliło mnie to ze nie byłem szybki i błyskotliwy.
Wiesz Samboja to tak jak jedyna oferta dnia jest teraz ..w tej chwili..nie ogarniesz na czas
to g.......
z tego masz
pozdrawiam |
|
|
|
|
helenast [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-07, 13:50
|
|
|
DHL1 napisał/a: | ta jaka się wiecznie stara dostosować- pewnego dnia ma żal za braki własne. |
I co następuje ? .... Za namową tzw,, osób życzliwych,, lub własnej inicjatywy postanawia dociec swoich tych braków, zająć się sobą itp... Tylko w większości te działania zostają przegięte w drugą stronę, kosztem rodziny, bliskich itp... |
|
|
|
|
DHL1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-07, 14:36
|
|
|
helenast napisał/a: | I co następuje ? .... Za namową tzw,, osób życzliwych,, lub własnej inicjatywy postanawia dociec swoich tych braków, zająć się sobą itp... Tylko w większości te działania zostają przegięte w drugą stronę, kosztem rodziny, bliskich itp... |
Dokładnie tak Heleno
-a wówczas współmałżonek jawi się jak wróg nr 1.
Jak ktoś kto ogranicza wszystko i stara się brutalnie odebrać tą wolność.
I dzieje się tylko dlatego bo ten współmałżonek ma czelność wskazać i zaakcentować....
halooo :ja tu jestem...ja tu wciąż jestem
pozdrawiam |
|
|
|
|
Wolf [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-07, 19:37
|
|
|
DHL1 napisał/a: | helenast napisał/a: | I co następuje ? .... Za namową tzw,, osób życzliwych,, lub własnej inicjatywy postanawia dociec swoich tych braków, zająć się sobą itp... Tylko w większości te działania zostają przegięte w drugą stronę, kosztem rodziny, bliskich itp... |
Dokładnie tak Heleno
-a wówczas współmałżonek jawi się jak wróg nr 1.
Jak ktoś kto ogranicza wszystko i stara się brutalnie odebrać tą wolność.
I dzieje się tylko dlatego bo ten współmałżonek ma czelność wskazać i zaakcentować....
halooo :ja tu jestem...ja tu wciąż jestem
pozdrawiam |
Tak jakbym czytał o wlasnym malżeństwie :( Przez 8 lat nie było słowa skargi że coś jest nie tak, wiadomo że zdarzały się różne sytuacje jak to między dwojgiem ludzi, ale zawsze się dogadywaliśmy i jak mi się wydawalo nawzajem uzupełnialiśmy. Ba, na zewnątrz byliśmy odbierani jako wzór malżeństwa, zero kłotni, zawsze wszędzie razem. I nagle szlag wszystko trafił, pojawił sięna horyzoncie książę z bajki i okazało się że wszystkie te lata można o kant tyłka potłuc, wszystko było do niczego, ba podobno nawet byly już wcześniej 2 próby zlożenia pozwu, niby po pół roku malżeństwa i po 2 latach), biedactwo szlochało po nocach z rozpaczy itd. I teraz jestem właśnie takim wrogiem, bo nie daję jej wolności, nie godzę się na rozwód, gdy mówię o niepowetowanych szkodach dla dziecka - to szantażuję ją emocjonalnie i dręczę psychicznie :( |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>
| Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9 |
|
|