Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
A to też uważacie za cud?
Autor Wiadomość
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-29, 00:02   

I wszystko szczęśliwie się skończyło, choć chyba nie dla wszystkich.
Trochę trupów po drodze zostało, ale najważniejszę, że sakramentalne małżeństwo
zostało uratowane
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-29, 07:08   

Wiesz grzegorzu_, cieszę sie bardzo, ze jesteś tu z nami. Szczerze wierze, że to Bóg Cię tutaj trzyma, i ze ma ku temu powód.
Pozostajesz w moich modlitwach.

24 Niech cię Pan błogosławi i strzeże. 25 Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. 26 Niech zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem.
(Lb 6, 24-26)
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-29, 07:37   

Zenia
tak szczerze...czy uwazasz ze to z kims ma sie 3 dzieci
a potem bez wzgledu na dobro dzieci wraca sie do 1 meza
bo ten drugi nie taki fajny jak 1....
To powod do chwaly?
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-29, 07:49   

grzegorz_ napisał/a:
I wszystko szczęśliwie się skończyło, choć chyba nie dla wszystkich.

Trochę trupów po drodze zostało, ale najważniejszę, że sakramentalne małżeństwo

zostało uratowane

Nie Grzechu to jedynie dowodzi temu jak błędna jest natura ludzka gdy się polega
na urokach zewnętrznych.
A to że czasem powstają na trasie trupy, ze czasem musi dorwać choroba, ze czasem na skutek wypadku człek ucieknie przed żniwem kosy-zmieniamy się to insza sprawa.
Masz Grzechu prosta odpowiedź na wiele zadawanych przez ciebie pytań i wiele twoich nieścisłości ..
Bóg nie ingeruje na siłe, nie przerywa tego co złe, nie narzuca-daje szanse jakie my ludzie odrzucamy.
Pozwala doświadczyć zła -by pewnego dnia powstała własna wola i własna decyzja.
Zapewne wielu ludzi żałuje swych decyzji,wielu wspomina coś co sami pogrzebali widząc że z perspektywy było to bez sensu.
Ale wciąż niewielu nie potrafi stanąc wprost i uczciwie ze słowami

PO CO TO WSZYSTKO SPITOLIŁEM.....


i mam nadzieje że pewnego dnia dojdziesz do wniosku że te kolorowe światy jakie powstają ..z czasem nie są kolorowe.....
Ja kiedyś żyłem w kolorowych światach.. w światach w moim pojęciu szczęścia i beztroski.
Bóg mi był niepotrzebny po co??? skoro mam wszystko co w moim pojęciu winienem mieć.
Nie doceniałem i nie wiedziałem dlaczego tak naprawdę mi to dał.

Pozwolił mi na moje wybory, na moje działania-aż one doprowadziły do utraty tego co wydawało mi się w moim pojęciu niemożliwe do stracenia.
I złamał Bóg mój kark-i pochyliłem się nisko i każdego dnia daje mi doświadczyć jak trudno mieć to -co człek głupota traci.....
Warto dla tych paru srebrników ????

pozdrawiam
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-29, 08:03   

Po wypowiedzi Norberta nic dodawać nie muszę. :-)

DHL1 napisał/a:
Bóg nie ingeruje na siłe, nie przerywa tego co złe, nie narzuca-daje szanse jakie my ludzie odrzucamy.


Myśle grzegorzu_, , ze własnie dlatego tu jesteś, dla tej szansy, którą Bóg Ci daje.

Pozdrawiam.
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-29, 08:09   

grzegorz_ napisał/a:
To powod do chwaly?

Czy powód do chwały??
Grzesiek dzieci zawsze płacą za błędy rodziców -czy były by te problemy gdyba autorka postu nie chciała kolorować i ulepszać własnego życia ??
Nie powstały by na drodze jak określiłeś :
TRUPY....

Czasem trzeba aż tak zakręcić własne życie -by dojść do bezsensu własnych działań , by odkryć własną głupotę.
A drogowskazów na trasie powstaje wiele, wiele z napisami "błąd" czytamy je ,omijamy ,dalej brniemy.
A pewnego dnia i tak nas dopadną...

pozdrawiam
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-29, 08:14   

"I zaczęły dziać się cuda! Partnerka mojego męża wyjechała na tygodniowe wakacje z dzieckiem i w tym czasie zaczęliśmy się widywać codziennie, długo rozmawiać, przytulać się, wreszcie całować."

A to też uważacie za cud ?
może cud uczciwości ?
No chyba że katolicka uczciwość tak ma wyglądać ?
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-29, 08:27   

A gdzie i kiedy są drogowskazy ?
choćby w tej piosence jaką lubi słuchać moja zona.

http://www.youtube.com/watch?v=UmJKQ50LrXQ

mnie natomiast ona dziś gra na nerwach i nie dlatego bo pusta lub beznadziejna....
tylko dlatego że jak kiedyś pierwszy raz ja wysłuchałem w radio to zrozumiałem czemu jest pewnym drogowskazem.
Ale ktoś inny swym postepowaniem swobodnie kopał sens takich drogowskazów,na tyle skutecznie-że teraz zasłaniam przed nimi oczy.

pozdrawiam
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-29, 09:05   

grzegorz_ napisał/a:
A to też uważacie za cud ?

może cud uczciwości ?

No chyba że katolicka uczciwość tak ma wyglądać ?

Grzegorz zaczynam wierzyć że faceci nie posiadają perspektyw widzenia(jak się o nas mawia).
Ciekawe jest to że bulwersuje cię brak moralności w tym względzie,a nie widzisz na drodze wielu innych braków moralności....
Związki na kocia łapę , rodzenie w takich związkach dzieci, odchodzenie -wracanie ,nowe związki.
To wszystko pomijasz -skupiając się na ostatniej fazie.

Nie gniewaj się ale o takich dziwnie moralnych ludziach mawia się:
MORALNI CHWILI-LUB JEDNEGO DNIA......
co w wolnym tłumaczeniu odpowiada....sa moralni tam gdzie im jest to wygodne
pozdrawiam
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-29, 10:02   

Norbert

Po prostu moim zdaniem moralność jest jedna.
Nie ma moralności katolickiej i świeckiej. jest moralność ludzka.
Jeśli z kimś jesteś w stałym związku, mówisz komuś o miłości, masz z nim dzieci to obowiązuje jakaś uczciwość.
Tak nawiasem gdyby na świecie była jakaś sprawiedliwość to ta 3ka dzieci powinna zostać z ojcem, w końcu on ma do nich takie samo prawa, a może nawet większe, bo to nie on odchodzi ze związku.

ps. nic mnie nie bulwersuje, tylko zwracam uwagę, że nim się zacznie śpiewać alleluja , chwała Panu warto na sytuację spojrzeć "po ludzku", a nie tylko "po katolicku".
Na Sycharze w wielu wątkach promuje się trwanie "dla dobra dzieci", bo rozejście się taty i mamy to wielka trauma i skaza dla dzieci na całe życie.
Jak się domyślam dotyczy to tylko dzieci z sakramentalnego, prawego łoża?
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-29, 12:17   

...
Ostatnio zmieniony przez 2014-08-29, 19:16, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-29, 17:09   

Cytat:
Oboje nie mogliśmy uwierzyć w to, co się dzieje, w to że po 13 latach od rozwodu czujemy wielką miłość opartą o Boga, ze czujemy, że chcemy być razem i naprawdę jesteśmy jednym ciałem. I chociaż jego rodzina bardzo się buntuje przeciwko jego decyzji, on trwa przy mnie, w przyszłym tygodniu wprowadza się do mnie...


Aniu, "barwna" postać z Ciebie, zatoczyłaś koło będąc wciąż poszukującą.
Czy już znalazłaś, czy to ostateczna decyzja i miłość aż "śmierć Was nie rozłączy" - tylko czas pokaże.
Mąż dopiero ma zamiar się wprowadzić, przed Wami zwykłe życie, pełnej codziennej rutyny, która jak nic innego, zweryfikuje Wasze postawy.
Mam nadzieję że wytrwasz i nie porzucisz kolejny raz tego biednego człowieka, Twojego męża, który mimo że nie miał podstaw by Ci uwierzyć, "skoczył kolejny raz na główkę do basenu."
Skoro tyle trupów po drodze leży, tylu skrzywdzonych i zdezorientowanych ludzi zostało wciągniętych w tą Waszą dziwną ze wszech miar historię, przynajmniej tego nie zniszcz.

Ps.
Opowiedziana przez Anię historia, zostawia we mnie pewien rodzaj niesmaku, ale to moje osobiste odczucie.
Chciałoby się powiedzieć: Mój Boże.............
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-29, 19:17   

anna.bw1, chciałbym się cieszyć razem z Tobą, Wami.
Jednak są we mnie sprzeczne opinie, tego co Was spotkało.

Na pewno wspaniały jest Twój powrót do Boga, praca nad sobą, warsztaty 12 kroków.
Piękne świadectwo.

Trudniej przychodzi mi ocenić sytuację w której oboje się znaleźliście...
Wróciliście do siebie, sakramentalni małżonkowie. Ale...w tym powrocie, ile jest z podstawowego przykazania Miłości ?

Twoje dzieci, jego dzieci mają swoich rodziców.
Czy nie uważasz, ze w jakiś sposób ranicie nawzajem ich relacje ze swoją matką, swoim ojcem, co przeloży sie na ich wychowanie, wzorce.
Jak to poukładać, po Bożemu ?

Temat zdrady męża.
Bo przecież zdradził swoją partnerkę, matkę jego dzieci z Toba.
Odszedł od swojej rodziny do Ciebie.

Jak sobie radzi partnerka męża, jego dzieci ?
Jak przeżyli odejście męża, ojca ?

Wiesz przypuszczam, że gdyby ktoś próbował tłumaczyć tej kobiecie i jej dzieciom, zdradę, porzucenie przez męża, ojca tym, że ma sakramentalną żonę i w imię Wiary, zasad Kościoła postępuje właściwie..to mocno by ich zniechęcił do takiego Kościoła.


To naprawdę wszystko za bardzo skomplikowane, by jednoznacznie ocenić.

Jak długo jesteście znowu razem ?

Zauważ, że Twoje poprzednie związki były nietrwałe.
Zarówno ten pierwszy z męże, jak i następne.
Były zdrady, powroty i odejścia.
Coś było tego powodem.
Powód najprawdopodobniej leżał w Tobie, moze warto rozpatrzeć ten aspekt ?

Dodatkowo, Twój obecny związek ( z sakramentalnym mężem) zaczął się zdradą z jego strony.
To następny element ryzyka.
On też przekroczył rubikon uczciwości, wierności.
Dla niego zdrada, jest również wytłumaczalna akceptowalna.

Wiele trzeba Wam siły, pracy nad sobą by utrzymać to co ponownie rozpoczęliście.

Myślę, że jeszcze wiele pracy, wiele porządków do wykonania.

Nic nie piszesz o dzieciach, Twoich, męża.
Jak Twoje dzieci przyjęły, zaakceptowały następnego mężczyznę w ich otoczeniu ("wujka", przecież dla nich to zupełnie obcy człowiek...), jak wytłumaczyliście im tą sytuację ?
Jak zorganizowaliście opiekę, kontakty z dziećmi męża, jak zareagowala jego partnerka (cywilna żona) ?
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-29, 19:57   

Gregan a co jeżeli mąż opuści żonę i ma z kochanką dziecko a z żoną nie
czy taka żona powinna "odpuścić" bo dziecko, bo inna kobieta mogliby zostać skrzywdzeni ?
nie powinnam już modlić się/ wierzyć/ chcieć powrotu męża do domu?
czy może jak jest jedno dziecko to można jeszcze oczekiwać na powrót męża w imię niezgorszenia publicznego a przy więcej niż 2 dzieci nie powinno się już czekać na męża, nie dążyć do pojednania małżonków?

mi się wydaje że ślubuję się żonie/mężowi miłość, wierność a nie dzieciom....
oczywiście dzieci też są ważne ale z nimi ślubu nie bierzemy

uważam też że możliwe że dzięki powrocie sakramentalnych małzonków ich byli partnerzy mają szansę na prawdziwy związek-małżeństwo i życie w zgodzie z Bogiem, czego nie mogli doświadczyć żyjąc z osobą która już związek kościelny zawarła
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 11