Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Trwanie małżeństwa po rozwodzie - jak? |
Autor |
Wiadomość |
mirka1234 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-08-18, 14:11 Trwanie małżeństwa po rozwodzie - jak?
|
|
|
Jestem po rozwodzie 2 lata i żyję sama. Przystępuje do spowiedzi i Komunii św. bo mam do tego pełne prawo. Jest mi jednak coraz trudniej żyć samotnie, mam silne stany depresyjne i myśli samobójcze. Ostatnio rozmawiałam z pewnym księdzem i żaliłam się na swój los, że chciałabym mieć drugiego męża i że jest mi strasznie ciężko. On mi powiedział, że moje małżeństwo ciągle trwa. Mój mąż ma już drugą żonę (cywilną), to on się rozwiódł ze mną, wcześniej miał kochanki. Mam pytanie: mąż odszedł, związał się ślubem cywilnym z inną kobietą, nie mieszka ze mną, nie sypia, nie jadamy przy wspólnym stole, jak więc trwa moje małżeństwo? |
|
|
|
|
Mrówka [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-08-18, 15:15
|
|
|
WItam!
Bardzo trudna jest sytuacja, w której się znajdujesz, zwłąszcza, że wywołuje ona u CIebie takie stany depresyjne.
Jeżeli faktycznie chcesz poznać odpowiedź na swoje pytanie zachęcam do zapoznania się z materiałami o małżeństwie (trzeba zrozumieć czym ono jest aby móc pojąć dlaczego nadal w Twojej sytuacji ono trwa) zamieszczonymi na stronie www.sychar.org.
a tak na szybko można zacząc od BROSZURY sycharowskiej.
Odnośnie Twojej złej kondycji psychicznej - bardzo polecam 12 kroków ku pełni życia. Informacje o nich również znajdziesz na stornie sycharu.
Warto zapoznać się z świdectwami zamieszczonymi na tym forum. Zapewne w Twoim wątku wypowi się więcej forumowiczów z duzym doświadczeniem i własnym przymyśleniami na ten temat. Dobrze, że tu trafiłaś :) |
|
|
|
|
mirka1234 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-08-18, 21:00
|
|
|
Witaj,
moim największym problemem jest samotność i życie bez męża. W moim przypadku nie zadziałała terapia, leki i wiele różnych sposobów. Zmianę życia może spowodować wyłącznie drugi człowiek. Wiedza nie uzdrowi mojej sytuacji. |
|
|
|
|
landis85 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-08-18, 21:45
|
|
|
mirka1234 napisał/a: | Zmianę życia może spowodować wyłącznie drugi człowiek |
nie zgodzę się...
ja żyję trochę dłużej sama, na forum są osoby które same żyją po 10 i więcej lat
ze swojej strony polecam jakąś wspólnotę modlitewną może w swojej parafii? może jakieś ognisko sychar? |
|
|
|
|
Mirakulum [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-08-18, 21:54
|
|
|
Mirko co robisz w najbliższy piątek ????
zapraszam do Sanktuarium w Oborach. Zlot "sycharków" w Oborach koło Torunia, zobaczysz i poznasz nas. reszta na pw. |
|
|
|
|
Kari [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-08-18, 21:56
|
|
|
Mirka, stany depresyjne, myśli samobójcze to jest do leczenia. Jeśli leki nie pomogły , to pewnie trzeba je zmienić na inne, trzeba może zmienić lekarza. Terapia nieraz trwa latami, może za szybko chciałam zobaczyć efekt.
Skąd ta pewność, że wyleczysz się wyłącznie innym człowiekiem? Czyli trzeba mieć koniecznie jakiegoś partnera, żeby był dla Ciebie lekiem? Czy chciałabyś sama być tak potraktowana instrumentalnie, jako lekarstwo dla kogoś?
Ja myślę, że nie musisz być samotna. Trzeba tylko wyjść do ludzi, może zaangażować się w jakiejś wspólnocie ( choćby ogniska Sychar), może zostać wolontariuszem i pomagać potrzebującym ludziom, których wokół jest mnóstwo. Gdybyś tak zorganizowała sobie czas, wypełniła go dobrem dla innych to z ulgą wracałabyś do domu, żeby trochę pobyć sama. Ale najpierw intensywne leczenie depresji. |
|
|
|
|
Mrówka [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-08-18, 22:43
|
|
|
mirka1234 napisał/a: | moim największym problemem jest samotność i życie bez męża. |
Mirka samotnosć jest zawsze problemem dla każdego, kogo dotyka. Pan Bóg absolutnie nie chciał abyśmy żyli samotnie.
mirka1234 napisał/a: | Zmianę życia może spowodować wyłącznie drugi człowiek |
Tutaj niestety Mirko się z Tobą nie zgodzę - jeżeli piszesz to w kontekscie tego, że tlyko drugi cżłowiek może Cię uszczęśliwić. To bardzo złudne niestety. Szczęście to nie są cząsteczki, które przechodzą z jednej osoby na drugą. Nasze szczęście może pochodzić tlyko z naszego serca - tylko od nas ( a swoje źródło ma w Bogu, który możnapowiedzieć je tam 'umieszcza' ). Taka prawdę banalną jak 'pieniądze szczęscią nie dają' zapewne znasz. Przy drugim cżłowieku możmey być szczęśliwi, ale on nam szczęścia 'nie da' - nie ma takiej możłiwości. Wiele osób CI tutaj pwoie, że nie można zmienić drugiej osoby - to ta osoba musi zmienić siebie. I tak samo MIrko - szczescia nie da się 'dac', ono musi byc w nas. Nie umiem tego dobrze ubrać w słowa, ogólnie jest to coś co ciężko wyrazić - to trzeba przeżyć by zrozumieć. Ale chcę Cię ostrzec, że to złudna droga.
mirka1234 napisał/a: | Wiedza nie uzdrowi mojej sytuacji. |
Oczywiście, że nie. Ale w terapii nie chodzi o to tylko aby wiedzę zdobyć ale głównie o to by ją przyswoić i zastosować w życiu :) O przemianę nas samych.
Tak szczerze MIrko to ja w sowim życiu prawdziwie szczęśliwa byłam z Bogiem i tlyko On mógł przemieniac moje życie - On nadał sens, kierunek, wypełnił dziurę, spowodował radość (Pan Jezus mówi:Aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna). Jeżeli pójdziesz drogą powtórnego związku - czyli złamania sakramentu i oddalenia się od Boga - uwierz, nie zaznasz radości. Wiem ejdnak, że takie coś trzeba przeżyc i że to co pisze teraz pewnie do CIebie nie przmówi. Zostań jednak Mirko na forum, podysktuj, poczytaj - warto! |
|
|
|
|
mirka1234 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-08-19, 19:59
|
|
|
Straszne jest, to co piszecie. Nie potrzebuje leków, terapii, wspólnot, tylko potrzebuję drugiego człowieka , żeby nie zwariować. Moją wolą jest nie żyć samotnie, a Wy wszyscy reagujecie tak, jakbym nie miała prawa być szczęśliwą. Bóg mi nie przykręci kranu w domu, ani nie wrzuci węgla do piwnicy, nie odgarnie śniegu kiedy jest zima. Muszę robić to sama chociaż mam chory kręgosłup. Tylko mi nie napiszcie, że potrzebuję mężczyzny do pracy w domu. Tak nas właśnie stworzył Bóg, kobieta i mężczyzna są powołani do pełnienia różnych ról. |
|
|
|
|
landis85 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-08-19, 21:34
|
|
|
mirka a jak funkcjonowałaś kiedy męża nie znałaś?
przecież się z nim przy boku nie urodziłaś?
mnie maż zostawił kiedy rozpoczynałam studia, nową pracę w dodatku z małymi dziećmi
do tego też musiałam napalić, wynieść popiół itd - normalne obowiązki
dziś zastanawiam się jak ja dałam radę, to chyba naprawdę pomoc Boża
ja kiedy czegoś nie mogę przy piecu proszę sąsiada, przy rozładunku węgla czy drewna -idę do sąsiada albo dorzucam kasę panu od przywózki itd, tak się złożyło że nigdy nie odmówił a zdarzyło się piec zagotować i wtedy sąsiedzie pomóż
przy dzieciach pomaga mi mama kiedy jestem w pracy
napewno masz kogoś kto Ci pomoże, Bóg nie zostawia ludzi samych sobie bez żadnej pomocy
wystarczy się rozejrzeć dobrze ;)
poza tym wydaję mi się że mężczyźni lubią zaradne babki a nie takie które wiszą na nich i bez faceta ani rusz ;) - takie jest moje zdanie, panowie niech mnie pporwią jeżeli się mylę ;) |
|
|
|
|
Mrówka [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-08-19, 23:28
|
|
|
Mirko, każdy Ci tu życzy zebyś była szczęśliwa! Tylko dzieląc się swoimi dośiadczeniami życiowymi chcemy Ci przekazać, że odejście od Chrystusa przez wybranie powtórnego związku nie da Ci szczęscia - życie bez Boga nigdy szcześcia nie daje.
Chyba nieprzypadkowo wybrałas takie forum akurat - coś tam Ci w duszy mówi jednak, by nie pójść taką drogą - coś Cie trzyma przy Panu Bogu. Mirko poczytaj jeszcze koniecznie materiały na sycharze - choćby broszurę. POmyśl też czy przyczyną Twego złego stanu nie jest np. brak przebaczenia męzowi (piszesz, że to on odszedł) - polecam ksiązkę o.Witko o mocy przebaczenia.
Jesteś tu bo masz wątpliwości - podyskutuj z nami jeszcze :)
Piszesz:
mirka1234 napisał/a: | Bóg mi nie przykręci kranu w domu, ani nie wrzuci węgla do piwnicy, nie odgarnie śniegu kiedy jest zima |
Czy to są jedyne powody dla których chcesz powtórnego związku? Jeśli tak to czy to jest warte odejścia od Chrystusa? :) |
|
|
|
|
mirka1234 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-08-20, 10:37
|
|
|
Co innego jest być samemu kiedy ma się 20 lat będąc na utrzymaniu rodziców, a co innego po 40 kiedy żyło się w małżeństwie i nagle trzeba żyć samemu i z jednej pensji utrzymać dom.
Znam naukę Kościoła na temat małżeństwa, ale czy faktycznie Bóg chciałby tak katować niewinne osoby? Tu mam pewne wątpliwości. Czy uważacie, że wszystkie osoby w Kościele protestanckim nie będą zbawione, bo tam małżeństwo nie jest sakramentem?
Co do szczęście też mam mieszane uczucia. Większość moich znajomych żyje bez Boga, nie chodzą w ogóle do kościoła a nie zauważyłam, żeby byli nieszczęśliwi. Razem tworzą, razem pracują, razem wyjeżdżają na wakacje...itp. Natomiast osoby samotne, które znam są zgorzkniałe i złośliwie. Egoizm aż kipi. Więc jak to jest z tym szczęściem? Mój mąż tworzy związek z inną kobietą i ktoś mi powie, że nadal trwa moje małżeństwo? Żyje w cudzołóstwie, zażądał rozwodu, zerwał więzi i nadal trwa moje małżeństwo? JAK??? Teraz wychodzi na to, że mam być sama do końca życia i mam popadać w depresję z powodu samotności, bo Kościół nie pozwala mi na ponowny związek. Albo najlepiej popełnić samobójstwo, by skończyło się moje cierpienie. Nie potrafię już dłużej tak żyć. Jestem wrakiem człowieka i sypie się wszystko. Dłużej nie wytrzymam. |
|
|
|
|
Mrówka [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-08-20, 12:00
|
|
|
Mirko - naukę Kościoła na temat powtórnych związków znasz (a w nim działa przezcież Duch św.), naukę Boga zawartą w Piśmie Św też - nie ma o cyzm dyskutowac.
Bóg katowac nikogo nei chce, chce ludzi w niebie widzieć, więc naucza jak sie tam dostać i co jest złe :)
mirka1234 napisał/a: | Mój mąż tworzy związek z inną kobietą i ktoś mi powie, że nadal trwa moje małżeństwo? |
Tak bo to TY ileś lat temu w obliczu Boga śłubowałaś MIłośc, wiernośc i uczciwośc małżeńską oraz że nie opuscisz męza - mąż też - on swoje śluby złamał i sama przyznasz, że źle postapiła dlaczego więc Ty sama też chcesz źle postąpić?
Mirko wydaje mi się, ze tymi rozważaniami próbujesz zagłuszyć wyrzuty sumienia i jakoś to sobie w głowie poukładac, ale CI się nie uda bo sprawa jest oczywista. Nikt oczywiście nie zmusi CIę do tego, abyś nie szła tą drogą, ale to będzie już Twój świadomy wybór i nie ma co zamydlac nauki Kościoła na ten temat i oszukiwać samego siebie.
Zachęcam CIę raz jeszcze do poczytania śiwdectw osób z tego forum, ale też ogólnie swiadectw nawrócenia - tam zoabczysz, że nie warto od Boga odchodzić :)
mirka1234 napisał/a: | mam popadać w depresję z powodu samotności, bo Kościół nie pozwala mi na ponowny związek |
Kochana nikt nie chce żebyś popadła w depresję - problem w tym, że tak abrdzo uwierzyłaś, że tlyko powtóny związek może CIę z niej wyciągnąć, że nie pozwalasz aby inne formy CIę ratowały od tego stanu - czy ta depresja nie stałą się troszkę taką wymówką? To już sama musisz rozeznać - trzeba badać swoje sumienie i motywy :)
Mirko może oginsko Sycharu odwiedzisz przed podjęciem decyzji? |
|
|
|
|
mirka1234 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-08-20, 13:17
|
|
|
Jakie ognisko? |
|
|
|
|
GosiaH [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-08-20, 13:22
|
|
|
mirka1234, na stronie sychar.org po prawej stronie masz listę (Ogniska w Diecezjach) naszych ognisk sycharowskich - wybierz najbliższe Tobie, wejdź na stronę www danego ogniska, zobacz kiedy jest spotkanie i podejdź. Poznać możesz ludzi, którzy mają podobną do Twojej sytuację życiową.
Zacznynamy Mszą Św a potem jest spotkanie - to, co jest na spotkaniu zależy od lidera ogniska i ewentualnych potrzeb ludzi, którzy to ognisko tworzą.
Może to być zatem np spotkanie z psychologiem, jakaś prelekcja, luźna rozmowa ... dużo możliwości (Radomsko ostatnio grillowało ). |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>
| Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9 |
|
|