Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Choroba/uzależnienie czy podłość - oto jest pytanie....
Autor Wiadomość
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-24, 15:51   

Norbert

Często piszesz o tym, jak to kobieta ma ratować męża i wyciągać do niego pomocną dłoń.
A może jest tak, że ten pan mąż tej pomocy nie oczekuje?
(dla ścisłości- nie odnoszę się do konkretnych piszących osób).
Może ten "chory" na seks pan siedzi przed kompem, robi sobie dobrze marząc o tym aby się przespać z jakąś nie-żoną? Oczywiście jeśli żona mu powie, że jest chory to dla świętego spokoju nawet na terapię pójdzie.
...
Jeszcze jedna uwaga. Tak zwany seksoholizm często ma źródło nie w dzieciństwie (bo przecież gdy panowie 40 letni byli mali to nie było internetu, a pornografia zza żelaznej kurtyny była trudno dostępna), ale w znudzeniu, rutynie czy posusze w alkowie.
....
"Grzesiek jak by było to takie prościutkie jak to przedstawiasz to by nie było lekarzy specjalistów zajmujących się tym problemem. "
Nie twierdzę, że normą jest gdy normalny zdrowy facet żyjący w małżeństwie zamiast
kochać się z żoną , "kocha się" z jakaś gwiazdą porno posapującą na ekranie.
Zatem wizyta u psychologa/terapeuty jest wskazana, choć wnioski mogą być niezbyt
budujące dla małżeństwa.
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-24, 16:27   

smutna_twarz napisał/a:

I jeszcze raz powtarzam: myśleniem o sobie w kategoriach ofiary a o mężu w kategoriach oprawcy do niczego nie doprowadzi ani nas ani ich.

Ależ doprowadzi ....
w końcu do rozwodu i wiecznego przekonania że drań robił to specjalnie.
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-24, 17:31   

grzegorz_ napisał/a:
Norbert



Często piszesz o tym, jak to kobieta ma ratować męża i wyciągać do niego pomocną dłoń.

A może jest tak, że ten pan mąż tej pomocy nie oczekuje?

Grzechu nie kieruję swej odpowiedzi na konkret że to kobieta ma wyciągać dłoń pierwsza.
Choć biorąc pod uwagę dziewczyny jakie pisza w tym temacie -to ma sens.
Dłon wyciąga zawsze ten świadomy-bo świadomy ma sznsę ewentualnie coś zmienić.
Wiesz że nie lubię robic pustostanów słownych
zatem przykaład.
Moje relacje były kulawe,moje relacje tez weszły na złe tory.
W tych relacjach kulawymi była nasza dwójka!!
Ja tez na początku stawałem oporem na wiele wskazówek i diagnoz.

Czy zatem moja zona wyciągała do mnie dłoń??
Trudno wypowiadać się w tym temacie(bo najlepiej wie sama)
ale opisze jak to wyglądało moimi oczami.
Wymagała, stawiała diagnozy, odcinała się
-nie widziałem w tym takiego sensu:

Masz problem i trzeba cos z tym zrobić by dalej miało sens nasze istnienie.
Prędzej to brzmiało od początku masz problem-a mnie już nie ma.
Jak dla mnie zamknęła się w swojej krzywdzie-zrobiła z tego ołtarzyk cierpienia.
Własnie takiego cierpienia
Jak ten mąz drań..a bywało nawet i ostrzej powiedziane
mógł mi to zrobić.

Czas robił swoje-to dziś ja potrafie stać w pełnej świadomości i raz po raz wyciągam dłoń do żony.

I ubolewam że nie potrafię uleczyć jej serca.
grzegorz_ napisał/a:
Jeszcze jedna uwaga. Tak zwany seksoholizm często ma źródło nie w dzieciństwie (bo przecież gdy panowie 40 letni byli mali to nie było internetu, a pornografia zza żelaznej kurtyny była trudno dostępna), ale w znudzeniu, rutynie czy posusze w alkowie.

Grzechu zapewne ten problem jak i wiele innych zawsze był-mógł się objawiać inaczej..mogło to wyglądac inaczej

Ale co dało otworzenie granic??? demokracja???

Wiedze o tym!!
poradniki,specjalistów i wiele wiele innych.

Ja wiem i rozumiem -bo akurat dokładnie o tym wiem.
Mały jest procent kobiet-ewentualnie mężczyzn jacy podejmują drogę na rozwiązanie problemów.
Najczęściej jest dokładnie tak:
zmykaj, zapomnij -daj sobie święty spokój
A jak tego dokonasz inaczej-mając w sobie ludzkie odruchy??
Jak nie oczyszczenie własnego sumienia...

poprzez
BO DRAŃ MI TO ZROBIŁ

jest wytłumaczenie???

wydaje mi się że jest
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-24, 17:42   

DHL1 napisał/a:
Zatem wizyta u psychologa/terapeuty jest wskazana, choć wnioski mogą być niezbyt

budujące dla małżeństwa.



jestem zdania że wszystkiego trzeba próbować.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-24, 18:19   

Anita pyta:

Właściwe wymagania w przypadku seksoholika to przepraszam jakie na przykład?

Zapytam za Anitą, sama jestem ciekawa jakie warunki można postawić takowemu i co najważniejsze jakie są sposoby na ich egzekwowanie.
Proszę, podzielcie się drogie Panie tą wiedzą tajemną.

Poza tym, zatrzęsienie tutaj żon, których mężowie są chorzy.

Czy jest tu na forum choć jedna kobieta, której mąż jest zwykłym podłym draniem?
Choć jedna????
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-24, 18:36   

Kenya
może na początek ciekawostki z takowego forum

http://www.netkobiety.pl/t17473.html
 
     
duzapanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-24, 18:57   

kenya napisał/a:
Anita pyta:

Właściwe wymagania w przypadku seksoholika to przepraszam jakie na przykład?

Zapytam za Anitą, sama jestem ciekawa jakie warunki można postawić takowemu i co najważniejsze jakie są sposoby na ich egzekwowanie.
Proszę, podzielcie się drogie Panie tą wiedzą tajemną.

Poza tym, zatrzęsienie tutaj żon, których mężowie są chorzy.

Czy jest tu na forum choć jedna kobieta, której mąż jest zwykłym podłym draniem?
Choć jedna????


Trudno mieć wymagania do jakiegokolwiek dorosłego człowieka. Czy uzależniony, czy nie, nie mogę mu nic nakazać bo niby jak to wyegzekwuję. Mogę wyrazić swoje oczekiwania i ewentualnie warunki. Choćby taki że warunkiem naszego dalszego wspólnego życia jest pojście na terapię.

Kenya nie bardzo rozumiem, po co Ci koniecznie ten przykład podłego drania?
To źle że nie uważam mojego męża za złego człowieka? To źle że widzę jego nieszczęście?
Wreszcie to źle że jego wybory nie ranią mnie do żywego?
 
     
ilonasn
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-24, 19:05   

Mój nie jest chory, jest zwykłym podłym draniem, któremu znudziło sie, jak to okreslił bycie kierowcą i zywicielem rodziny. Zapragnął szczęścia. Z pewnoscią nie jest chory. Co do zainteresowań seksualnych,to ma zwyczajnie zbyt duze na moje możliwości wymagania, albo po prostu mu odpowiada kierowanie sie tą częścia ciała.
Jednak z pełna swiadomoscia oznajmiam, MÓJ MĄŻ JEST ZDROWY! JEST PODŁYM DRANIEM!
Uff :mrgreen:
 
     
Olga1968
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-24, 19:32   

I ja też świadomie i z pełną odpowiedzialnością napiszę...MÓJ MĄŻ JEST DRANIEM. Nie jest chory, jest po prostu podły i tyle w temacie. Wiem jedno, że gdybym miała ten rozum co teraz, to nigdy w życiu nie wyszłabym za niego za mąż. Dlaczego? Dlatego, że wiele lat temu, byłam młoda głupią gęsią, która myślała, że jak będzie kochać to pokona wszystko. Podłość mój mąż wyniósł z domu. Ojciec nie szanował matki, matka zimna kobieta, bez uczuć, pozwalała sobie na takie traktowanie. Czy to choroba? Nie, to brak wychowania, brak wpojenia podstawowych zasad. Nie krzywdź, a nie będziesz krzywdzony. Dlatego teraz każdej młodej dziewczynie mówię. Przyjrzyj się domowi narzeczonego, rodzicom, jak odnoszą się do siebie i do innych, a będziesz wiedziała jaki bedzie naprawdę twój mąż.
 
     
ilonasn
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-24, 20:13   

Olga, tu sie nie zgodzę. Mi babcia zawsze powtarzała, patrz jak chłopak odzywa sie do swojej matki, a będziesz wiedziała, jaki będzie dla ciebie. Mój mąż jest jedynakiem, długo wyczekiwanym przez rodziców.Jednak bardzo dobrze wychowanym. Czuł respekt przed ojcem , w zyciu mu nie pysknał, Bardzo przezył jego smierc. Do matki ma szacunek , pomagał jej, jak mógł,nawet teraz stara sie jej pomagać, jak mnie nie ma w domu. Jednak mimo takiego wychowania, zasad wyniesionych z domu, zrobił według innych zasad, Nie wiem czyich, jego rodzice zawsze sie ogromnie szanowali i kochali. Po smierci tescia, teściowa jest sama, nigdy nie pomyslała o innym, jak więc tłumaczyć draństwo mojego męża ?
 
     
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-24, 20:44   

Olga, mogę się podpisać pod tym ,co napisałaś. Ja o swoim mogę to samo powiedzieć. Po tych wszystkich książkach, artykułach, konferencjach, oczy mi się otworzyły. Zostawić swoją żonę, dzieci, wszystko na jej barkach, nie zważając na cierpienie jej i dzieci, a samemu iść sobie i bezproblemowo romansować ,to chyba nie jest żadna jednostka chorobowa....
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-24, 20:52   

DHLu- dobry link, oczywiście każdy zobaczy w tych tekstach to co chce zobaczyć, jednak warto przeczytać jak to leczący się seksoholik wcielił się w rolę ofiary.
On nawet sobie sprawy PONOĆ nie zdawał, że jest seksoholikiem dopóki żona nie nazwała jego zachowań po imieniu- "Boże coż za infantylizm!
Polecam do przeczytania.

Inna użytkowniczka pisze:
Jestem Ewka, jestem uzależniona od pomagania uzależnionym.- bardzo wymowne, nieprawdaż?
Wiele kobiet ma takie zapędy.

Dpanna pisze:

Cytat:
Kenya nie bardzo rozumiem, po co Ci koniecznie ten przykład podłego drania?


Dp, chyba zaczyna mi się po prostu czkawką odbijać kiedy co rusz czytam, że sami chorzy w koło.
Jak sobie delikwent raz za czas skacze w bok, to pogubiony bidulek, jak wejdzie mu to w nawyk to seksoholik (pewnie rodzice go nie dość kochali) lub wariant z całym wachlarzem niegodziwych zachowań wobec rodziny to czadowiec, też parasol ochronny rozłożyć nad nim się należy.

Kiedy uważa się niegodziwość za chorobę, to i owszem podświadomie człowiek oczekuje na wyleczenie i ma nadzieję, że "choroba" nigdy nie powróci- ta wiara głównie dotyczy żyjących z tymi domniemanymi chorymi. Bo przecież o dziwo, nie chorzy wpadają na to, że są chorzy, to ich drugie połowy.

Cytat:
To źle że nie uważam mojego męża za złego człowieka? To źle że widzę jego nieszczęście?


Ależ dobrze, tylko jego czyny są złe. Gdzieś tam w głębi, każdy ma w sobie dobroć, tylko niektórym życia brakuje by się do tych pokładów dobroci dokopać przez skorupę swojego egoizmu.

I dobrze że widzisz jego nieszczęście. Czy uzależniony, czy też podły drań -obaj jednakowo nieszcześliwi.

I obojętnie jak się kogoś zaetykietuje, chory czy drań, to i tak finalnie pozostaje praca nad sobą samą, by w pionie się utrzymać.
 
     
duzapanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-24, 21:43   

kenya napisał/a:
chyba zaczyna mi się po prostu czkawką odbijać kiedy co rusz czytam, że sami chorzy w koło.


Właśnie tego nie rozumiem. Co Ci za różnica czy wkoło sami chorzy, czy same dranie? Ważne kim jest konkretny człowiek, z którym żyjesz i tyle. Przepraszam, bo nie znam Twojej historii. Może po prostu jakoś osobiście Cię ten temat dotyka.
W każdym razie z mojej perspektywy ważne jest przede wszystkim to kim jest mój mąż i tyle.
To czy statystycznie więcej jest zwykłych zdradzaczy, czy uzależnionych którzy zdradzają kompulsywnie, naprzemiennie z wyrzutami sumienia i miesiącami miodowymi, to naprawdę co za różnica?

kenya napisał/a:
Kiedy uważa się niegodziwość za chorobę, to i owszem podświadomie człowiek oczekuje na wyleczenie i ma nadzieję, że "choroba" nigdy nie powróci- ta wiara głównie dotyczy żyjących z tymi domniemanymi chorymi. Bo przecież o dziwo, nie chorzy wpadają na to, że są chorzy, to ich drugie połowy.


W terapii osoby współuzależnionej czyli np takiej żony seksoholika na początku duży nacisk kładzie się na to żeby żona zobaczyła jaką rzeczywistą krzywdę mąż jej wyrządza, bo z tym często jest problem. I żeby nauczyła się czego nikt nie ma prawa robić. Nie ma mowy o usprawiedliwianiu uzależnionego. Jednym z kolejnych kroków jest zrozumienie i zaakceptowanie że nie mam wpływu na to co on robi, nie odpowiadam za to i że być może on nigdy nie mieni swojego postępowania.
Nie ma więc też miejsca na łudzenie się.

Nazwanie chorobą zachowań o charakterze kompulsywnym potrzebne jest przede wszystkim po to, żeby zrozumieć mechanizmy jakie tym rządzą.
Czyli np gdy taki mąż ze łzami w oczach błaga o wybaczenie i obiecuje poprawę, to nawet jeśli święcie wierzy w to co mówi, to jeszcze długa droga przed nim i jeszcze wiele upadków.

kenya napisał/a:
I obojętnie jak się kogoś zaetykietuje, chory czy drań, to i tak finalnie pozostaje praca nad sobą samą, by w pionie się utrzymać.


No właśnie :)
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-24, 22:09   

Może ja czegoś nie rozumiem.
Sytuacja :
Facet umawia się z laskami z czatów na seks czyli mówiąc wprost zdradza żonę.
Żona się dowiaduje więc facet na kolana i "wybacz".
Jednocześnie mówi : jestem chory i będę sie leczył.
Wiadomo leczenie to proces, czyli w czasie procesu "leczenia" nim się ostatecznie wyleczy może dalej umawiać się z laskami czy nie może? (zakładając że przeprosi).

W sumie, powiem Wam, że to bardzo sprytne.
Jeśli facet nie byłby "chory" to byłby postawiony pod ścianą : albo konczysz romanse albo wypad z domu....a tak... no cóż biedak nie panuje nad sobą, stara się, ale nie wychodzi.
Jak się wyleczy za rok, czy dwa to może wtedy się ustatkuje
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8