Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Empatia albo jak się widzimy nawzajem
Autor Wiadomość
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-05, 22:31   

DHL ,
pisząc
reprezentuję , przedstawiam
punkt widzenia faceta ( czasem własny , jakoś mi bliski ............ a czasem zupełnie nie ,
próbuję tylko wejść w skórę konkretnego gościa i argumentować ZA NIEGO ) .
Inaczej jak piszę do faceta .
Wtedy staram sie wczuć w położenie jego żony .

My tu często na forum generalizujemy albo temat za szeroki .
Wtedy jest 10 pogłądów , bo kazdy o czym innym myśli .

-----------------

Mnie draźni taka cecha niektórych kobiet ,
do zbijania się w "stada" ( tak to sobie nazywam )
Znów się narażam . :mrgreen:
Twój mąż TAKI JAK MOJ ,
twoja sytuacja dokładnie jak moja , kochana , biedna ,
i tak się nakręcają wzajemnie ( one to nazywaja wsparciem )
że nic tylko faceta zamknąć na kicia .

Takie zjawisko w ogóle nie występuje wśród męzczyzn .
Nie zbijamy się w towarzystwo wzajemnego "wsparcia"
i nie najeżdżamy na konkretną żonę .
Faceci są bardziej stonowani i obiektywni .
Fakty bardziej oddają rzeczywistość ,
emocje nie koniecznie .

Oczywiście , pełno tu i kobiet bardziej "pojedynczych" ,
a nawet mocno niezależnych , czasem aż za . :mrgreen:
Ale fajniej się jakoś rozmawia , bardziej jako człowiek .
Nie wyczuwa się jakiejś "walki" z męzczyznami .

-------------------------------------------------------------------


Ja zwykle nie posiłkuję się doświadczeniem z własnej historii DHL .
Odbiega dość mocno , podobnej nie spotkałem .
Może Twoja dorównuje w STAŁOŚCI i konsekwencji ( latami przewyższa )
Ale tylko to jedno nas łączy .

Samochody mam skromne i naprawiam sam , trzymam długo .
Lubię wiedzieć co i gdzie się może zepsuć .
Raczej dbam .
One też są mi wierne .

DHL , ja doceniam mądre kobiety
i nie widzę potrzeby kryć się z tym .
Zazdrość ? Raczej pewna refleksja .

Jestem już zmęczony .
 
     
ja_tez
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-06, 07:28   

Cytat:
Jestem już zmęczony .
Czym konkretnie?
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-06, 11:32   

mare1966 napisał/a:
DHL ,
pisząc
reprezentuję , przedstawiam
punkt widzenia faceta
( czasem własny , jakoś mi bliski ............ a czasem zupełnie nie ,
próbuję tylko wejść w skórę konkretnego gościa i argumentować ZA NIEGO ) .
Inaczej jak piszę do faceta .
Wtedy staram sie wczuć w położenie jego żony .

My tu często na forum generalizujemy

-----------------

Mnie draźni taka cecha niektórych kobiet ,
do zbijania się w "stada" ( tak to sobie nazywam )
Znów się narażam . :mrgreen:
Twój mąż TAKI JAK MOJ ,
twoja sytuacja dokładnie jak moja , kochana , biedna ,
i tak się nakręcają wzajemnie ( one to nazywaja wsparciem )
że nic tylko faceta zamknąć na kicia .

Takie zjawisko w ogóle nie występuje wśród męzczyzn .
Nie zbijamy się w towarzystwo wzajemnego "wsparcia"i nie najeżdżamy na konkretną żonę
Faceci są bardziej stonowani i obiektywni .
Fakty bardziej oddają rzeczywistość ,
emocje nie koniecznie .


Oczywiście , pełno tu i kobiet bardziej "pojedynczych" ,
a nawet mocno niezależnych , czasem aż za . :mrgreen:
Ale fajniej się jakoś rozmawia , bardziej jako człowiek .
Nie wyczuwa się jakiejś "walki" z męzczyznami .



Witaj
Narażanie się z powodu wypowiedzi...nie skupiałabym sie nad tym , szkoda czasu...
Co do generalizowania..., i również wypowiadania się za innych, wpisywania swoich odczuć w sytuację mogą i stają się czymś subiektywnym i nie są obrazem prawdziwym, jednak mającym obraz pewnej perspektywy.Tak jak to co napisane o mężczyznach w Twoim poście.

Drażni Cie cecha tych kobiet , które w taki czy inny sposób "wspierają się". To jest cecha kobieca, że korzysta z relacji , muszą wylać swoje cierpienie ( nie wszystkie), niekoniecznie zawsze w sposób mądry. Być może to i dlatego więcej samotnych facetów z uzależnieniem pozostając w przekonaniu ,ze dobrze ,że nie są jak Ci...jest mnóstwo powodów i samotności , i nie wpierania się w grupie i odwrotnie, czy to koniecznie jest w danym momencie mądre i budujące...zależy od sytuacji..., która z całą pewnością ma szersze spojrzenie niż tylko moje własne.

Być może to co Cie "drażni" jest jakimś doświadczeniem Twoim własnym, które nie wiąże się z pozytywnymi doświadczeniami.

Pozdrawiam :)
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-06, 13:34   

mare1966 napisał/a:
Mnie draźni taka cecha niektórych kobiet ,

do zbijania się w "stada" ( tak to sobie nazywam )

Znów się narażam .

Twój mąż TAKI JAK MOJ ,

twoja sytuacja dokładnie jak moja , kochana , biedna ,

i tak się nakręcają wzajemnie ( one to nazywaja wsparciem )

że nic tylko faceta zamknąć na kicia .


Mare nie chcę byś odebrał to przypadkiem (co napisze )jako atak na twoja osobę.
Rozumiem -że cię coś wkurza -bo mimo że piszesz( Nie)
to jednak wciąż tam idzie wsio przez pryzmat siebie.
A dokładniej co się dokonało-ewentualnie wciąż dokonuje w moim świecie
I dla mnie to zrozumiałe
-ja też się buntowałem wewnątrz że nie chcę być tym złym, też mnie denerwowało gdy dochodziło do moich uszu jak to ktoś biedny bo????
Ale dokładnie już wiem że każdy ma prawo do własnych odczuć ,refleksji, przemyśleń.
I dokładnie wiem że maja szansę być diametralnie różne od moich.
Dlatego choćby Ja Mare nie mam kłopotu z solidarnością kobieca( a nawet uważam że fajnie iż kiedyś zona miała takowe wsparcie-nawet z tego forum)
Tak samo Mare nie gra mi na nerwach niezależność kobieca, prywatnie dla mnie to duży plus -jak kobieta jest ze wsze- miar zaradna(to mi do tej pory imponuje w żonie)
Ja umiem rozdzielić to co super i fajne w kobiecie od tego co prywatnie choćby mnie dotyka.
Nie zatruwa to mojego istnienia bo mam świadomość że są płoty jakich nie da się przeskoczyć.
Wiadomo nostalgia czasem dorwie,czasem i człek oberwie po kościach(że az w nim huczy by to wyszumieć)
Ale brnę do przodu i wciąż uczę się odporności-albo przynajmniej nie oddawać dalej tego com oberwał :lol:
Co do samochodu(porównania)???
sens był inny-a takowy że
bez względu na markę ,model,poziom wypasienia bryki-i tak ma szanse się zepsuć.
Identico Mare jak z małżeństwem-bez względu czy to będzie kobieta prorodzinna ,czy żyjąca swoboda jak Mustangi.

I kończąć napisze ci ciekawostkę!
Moja żona zawsze była prorodzinna- co nie zmienia postaci iż coś się w niej złamało.
Czy to ma oznaczać że teraz jest zła-bo jest inna???
Nie -Mare po prostu cos się w niej zmieniło,bo tak czasem w zyciu bywa

pozdrawiam
:lol:
 
     
macko
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-06, 17:30   

mare1966 napisał/a:


Mnie draźni taka cecha niektórych kobiet ,
do zbijania się w "stada" ( tak to sobie nazywam )
Znów się narażam . :mrgreen:
Twój mąż TAKI JAK MOJ ,
twoja sytuacja dokładnie jak moja , kochana , biedna ,
i tak się nakręcają wzajemnie ( one to nazywaja wsparciem )



Też mnie to drażni.
Niestety widzę to też na tym forum.
Czasem przychodzi ktoś z, wydawałoby się, niewielkim problemem, jakimś nieporozumieniem i dostaje od razu "O kochana, jakbym widziała mojego męża" (z którym właśnie się rozwodzę - to już można doczytać ze statusu).
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-06, 19:20   

Myślę sobie ,że tam , gdzie najbardziej oczekiwały na wsparcie i zrozumienie , tam go nie otrzymały( może być i tak)...Hm...może lepiej jak tutaj :mrgreen: się powspierają , niż gdyby miał to wykorzystać jakiś zainteresowany pan "od kawy". :roll:
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-06, 21:14   

Macko załapał
o co mi chodzi .

Dokładnie o tym samym wspominał w jednym z kazań Pawlukiewicz .
Pamiętam , że opowiadał taką anegdotę , jak to spotkały się po latach
dwie dawne przyjaciółki i jedna żali się drugiej , że jej mąż pije .
( nie pamiętam które , bo dawno słuchałem )
Zresztą - to dość oklepana sprawa .

Spróbuję wyjaśnić .
Mnie nie przeszkadza prawdziwe wsparcie , tylko takie wsparcie szkodliwe , zafałszowane .
Tworzenie jakiegoś "wspólnego frontu" przeciw złym mężom .
I to często BEZ ZŁEJ WOLI !!!!!!!!!!! :!:
Przeciwnie , ona mysli że wspiera , jest o tym przekonana .
I faktycznie - wspierana CZUJE SIE LEPIEJ , nie jest osamotniona z problemem ,
tylko że nabiara siły do WALKI z mężem ,
a nie do rozwiązywania problemu .
Zamiast np. doradzić .
No wiesz , może on ma trochę racji , coś tam i ty xle chyba robisz ,
to jest najeżdżanie i prześciganie się ,
kto ma gorszego męża .
DOKŁADNIE TAK - nawet nagina się fakty , aby "wygrać" ( znaczy mój najgorszy ) .
Co się zyskuje ?
Ogólną AKCEPTACJĘ otoczenia dla własnej osoby , współczucie itd.

I paradoksalnie przyjaciółka , która naprawdę
chce pomóc i patrzy obiektywnie na sprawę ,
jest odrzucana .

Kobiety mają skłonność do skrajności , więc ubarwiają czasem .
I uwaga , ich emocje są nawet prawdziwe ......... ale fakty już nie całkiem i nie zawsze .

Dużo wiecej mówią niż męczyźni , kontaktują się , plotkują .
I jedna popiera drugą , bo przecież większość ma męża ,
a miło się spotkać i ponarzekać wspólnie.......... niż się nie zgodzić ,
czy nawet wytknąć coś komuś .
Obruszy się albo obrazi .

Do tego dorzućmy jeszcze stereotyp .
Kobieta pokrzywdzona , facet sprawca .
( kilka tygodni temu podałem badania i wyszło 60 : 40 , zaledwie , czyli
lekka tylko przewaga przemocy stosowanej przez mężczyzn )


Żle wspierając jakaś osobę , można ja tylko UTWIERDZIĆ w przekonaniu
( skoro tyle osób ja popiera , współczuje itd )
że powinnna tylko wymagać od męża , ona doskonała .
A w skrajnych przypadkach doradzając MIŁOŚĆ STANOWCZA
( tak gdzie w rzeczywistości nie jest to konieczne ! )
doprowadzić do zbędnej separacji czy rozwodu .

-------------------------------------

DHL ,
u mnie było bardziej knucie niż "wspieranie" ,
ewentualnie wspieranie do złego .

DHL , już tyle razy mówiłem .
Nie ma analogii pomiedzy naszymi sytuacjami , żonami .
Są czyny , które ewidentnie są złe .

-------------------------------

Nadmierna niezależność - miałem na myśli to :
Nie ma drogi rozwoju neutralnego światopogladowo .
.......... :mrgreen:

Ja tu miałem w zasadzie na myśli kogoś konkretnego . ;-)
( proszę nie zgadywać )
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-06, 23:13   

Mare...nie tylko maćko załapał...ja też...i pewnie wiele innych kobiet również.
Jednak...czego oczekiwać od kobiety,ktora świeżo w kryzysie jest......kiedy ból i emocje cały świat zasłaniają....
Najpierw wyżalenie,wzajemna "adoracja" jak to wy faceci nazywacie,popsioczenie na ów mężów........potem działanie.
Nie bez przyczyny mamy okreslenie ....słaba płeć.

Cytat:
Mnie nie przeszkadza prawdziwe wsparcie , tylko takie wsparcie szkodliwe , zafałszowane .
Tworzenie jakiegoś "wspólnego frontu" przeciw złym mężom .
I to często BEZ ZŁEJ WOLI !!!!!!!!!!! :!:
Przeciwnie , ona mysli że wspiera , jest o tym przekonana .
I faktycznie - wspierana CZUJE SIE LEPIEJ , nie jest osamotniona z problemem ,
tylko że nabiara siły do WALKI z mężem ,
a nie do rozwiązywania problemu .
Zamiast np. doradzić .


Fakt.....to na forum jest widoczne,ale....
to tylko forum,nie poradni psychologiczna.Doradzić może psycholog,my dzielimy sie doświadczeniem.

Moim zdaniem....taka pierwsza pomoc,potem odpowiednie nakierowanie.
Wspierana....w taki nie zrozumiały dla was mężczyzn sposów,w końcu dojdzie do wniosku,że to "wsparcie" na krótką metę nie przynosi efektów i zacznie działać.
Ponad to tu na forum nie tylko kobitki w kryzysie,ale i te po....które zrozumiały,zadziałały i dziś szczęśliwe, są i moderatorzy......
Ktoś jednak nad tym wszystkim czuwa.
Na wszystko moim zdaniem jest czas....na wyżalenie,na psioczenie i naprawę.
Nie od razu wiadro zimnej wody.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-07, 08:22   

Lena
Cytat:
Jednak...czego oczekiwać od kobiety,ktora świeżo w kryzysie jest......kiedy ból i emocje cały świat zasłaniają....
Najpierw wyżalenie,wzajemna "adoracja" jak to wy faceci nazywacie,popsioczenie na ów mężów........potem działanie.


Ale dlaczego tak samo nie traktuje tu się mężczyzn , którzy "przychodzą" z problemem ? :?:
Dla nich nie ma "zlituj" .

Cytat:
Nie bez przyczyny mamy okreslenie ....słaba płeć.

Owszem ........... fizycznie ,
ale nie psychicznie .


Cytat:
Fakt.....to na forum jest widoczne,ale....
to tylko forum,nie poradni psychologiczna.Doradzić może psycholog,my dzielimy sie doświadczeniem.


Osoby , które tu wchodzą najczęściej nie mają takiej świadomości .
Sama piszesz -
Cytat:
kiedy ból i emocje cały świat zasłaniają

Doszukiwanie się pozornych czy domniemanych podobieństw , zbyt prostych schematów
wypacza czasem rzeczywisty obraz sytuacji .
Tym większe niebezpieczeństwo , że mamy przekaz jednostronny .
Kobiety szczególnie , jako "fakty" uznają własne emocje ( oczywiście prawdziwe
ale często nieprzystajace do rzeczywistości ) .
Meżczyźni też , ale z reguły szybciej "przytomnieją" .

Taka zbytnia czasem "adoracja" przypomina dolewanie oliwy do ognia ,
z zamiarem , że za chwilę bedziemy gasić .

Ja rozumiem pewną specyfikę kobiecą ,
ale czasem widzę jak się tej oliwy leje i leje .
Jakaś odpowiedzialność za słowa wskazana , większa ostrożność .
Jasne , kto nie zabiera w ogóle głosu , nie zaszkodzi ........ ale i nie pomoże .


Cytat:
Wspierana....w taki nie zrozumiały dla was mężczyzn sposów,w końcu dojdzie do wniosku,że to "wsparcie" na krótką metę nie przynosi efektów i zacznie działać.


Pokrętna mocno argumentacja .



Cytat:
Ponad to tu na forum nie tylko kobitki w kryzysie,ale i te po....które zrozumiały,zadziałały i dziś szczęśliwe, są i moderatorzy......


To forum właśnie tym powinno się różnić
od innych "wspierajacych" , których pełno w internecie .

Zasadniczo tam wsparcie polega na obrzucaniu facetów błotem , radach jak napisać pozew
i doradzaniu jak się dobrze urządzić materialnie .


Cytat:
Na wszystko moim zdaniem jest czas....na wyżalenie,na psioczenie i naprawę.

Wyżalenie - tak .
Psioczenie - NIE , chyba że żartem i ogólnie .
Wy na nas , my na was ............. nie personalnie raczej .


Cytat:
Nie od razu wiadro zimnej wody.


Tak , czasem to i łyżeczka za dużo , zdarza się .
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-07, 08:22   

mare1966 napisał/a:
u mnie było bardziej knucie niż "wspieranie" ,

ewentualnie wspieranie do złego .



DHL , już tyle razy mówiłem .

Nie ma analogii pomiedzy naszymi sytuacjami , żonami .

Są czyny , które ewidentnie są złe .


Mare przyjmijmy wprost-że zostaliśmy zrobieni w bola :mrgreen:

Widzisz tez mogę przytaczać gdzieś z archiwum wiele wypowiedzi do mojej zony,ewentualnie do mnie (co zresztą czytała)
że z takim facetem nie wytrzyma się nawet dnia....

Ale co to zmieni???

Mare są kobiety (mężatki) jakie wbrew wsiemu popłyną pod prąd mimo tych wielu na NIE.
Ale sa i takie -jakie oczekują tylko potwierdzenia w swojej głowie koncepcji jaka już tam powstała
Dla mnie prywatnie??
temat już zamknięty
-starałem się,zabiegałem, szukałem dojścia
wkońcu odpuściłem

pozdrawiam
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-07, 11:55   

mare1966 napisał/a:

To forum właśnie tym powinno się różnić
od innych "wspierajacych" , których pełno w internecie .

Zasadniczo tam wsparcie polega na obrzucaniu facetów błotem , radach jak napisać pozew
i doradzaniu jak się dobrze urządzić materialnie .


Myślę sobie ,że może mógłbyś poradzić sobie w pomaganiu kobietom , które wchodzą w swoje doświadczenia uczuciowe, aby pomóc w wolności wznieść się ponad nie , aby nad nimi zapanować :mrgreen: . Zadaniem osoby towarzyszącej jest dyskretne czuwanie nad obiektywizmem rozeznania sytuacji osoby zranionej.Może warto odszukać w sobie takie predyspozycje. Z całą pewnością wchodzimy we wszystkie te nasze odczucia, by móc je głębiej odczytywać, rozeznawać, dokonywać wyboru pomiędzy nimi, i w końcu pójść tylko za tymi, które są owocem działania w nas Ducha Bożego, a przekraczać i opanowywać zaś te, które są przejawem naszych namiętności i działania ducha złego w nas.
Robota nie łatwa..., chociażby dlatego , że osoba skrzywdzona może pozwolić sobie na zamknięcie się w sobie i nie rozmawiać otwarcie i szczerze o własnym skrzywdzeniu i wszystkich uczuciach, które jej towarzyszą - tak negatywnych, jak i pozytywnych.
Bywa i tak ,że forum , to jedyne miejsce gdzie można coś wypowiedzieć pisemnie.

pozdrawiam
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-07, 19:44   

DHL ,
ja tu nie roztrząsam mojego przypadku .
Po prostu jestem na forum już kilka lat , sporo czytam i piszę
i dzielę się tymi spostrzeżeniami jak powyżej .

Żona tu nie pisała , pewnie nie czytała nigdy , bo ją to guzik interesuje .

DHL
Cytat:
Dla mnie prywatnie??
temat już zamknięty
-starałem się,zabiegałem, szukałem dojścia
w końcu odpuściłem


Ten temat nie bardzo można "zamknąć" .
Masz żonę , masz dzieci i ten cały bałagan
we wszystkich wymiarach : sakramentalnym ( jako mąż ) , rodzinnym ( jako ojciec ) , cywilnym ( jako mąż , niemąż ) , materialnym , emocjonalnym .
Temat będzie zamknięty , jak ci zamkną wieko .

To jest niestety komplikacja dla wszystkich po grobową deskę
( również dla dzieci i dalszej rodziny )
Tu nie ma wygranych na dłuższą metę
( na pewien okres owszem , ale potem przyjdzie zapłacić cenę )
Twoja żona przekona się o tym wcześniej czy później .
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-07, 20:45   

mare1966 napisał/a:
Ten temat nie bardzo można "zamknąć" .

Masz żonę , masz dzieci i ten cały bałagan

we wszystkich wymiarach : sakramentalnym ( jako mąż ) , rodzinnym ( jako ojciec ) , cywilnym ( jako mąż , niemąż ) , materialnym , emocjonalnym .

Temat będzie zamknięty , jak ci zamkną wieko .

Mare ale tak się nie da żyć.
ŻONA ????
Już dawno zapomniałem znaczenie tego słowa, nawet nie potrafi ze mna po ludzku rozmawiać.
To trudne Mare gdy widzę jak dyskutuje z innymi-
a ze mną ???
To jest chore-ze wsze miar.
A ja już mam kompletnie tego dość.
Jedyne marzenie to wreszcie odejść,zniknąc,zaszyć się i żyć w spokoju.
Ja chyba już nie chcę by taki ktoś ze mną był razem.
Po prostu mam już dość

sorry że tak mnie naszło -ale nie jestem kamieniem,a i kamień wkońcu kieś się skruszy

pozdrawiam
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-08, 11:44   

DHL1 napisał/a:
mare1966 napisał/a:
Ten temat nie bardzo można "zamknąć" .

Masz żonę , masz dzieci i ten cały bałagan

we wszystkich wymiarach : sakramentalnym ( jako mąż ) , rodzinnym ( jako ojciec ) , cywilnym ( jako mąż , niemąż ) , materialnym , emocjonalnym .

Temat będzie zamknięty , jak ci zamkną wieko .

Mare ale tak się nie da żyć.
ŻONA ????
Już dawno zapomniałem znaczenie tego słowa, nawet nie potrafi ze mna po ludzku rozmawiać.
To trudne Mare gdy widzę jak dyskutuje z innymi-
a ze mną ???
To jest chore-ze wsze miar.
A ja już mam kompletnie tego dość.
Jedyne marzenie to wreszcie odejść,zniknąc,zaszyć się i żyć w spokoju.
Ja chyba już nie chcę by taki ktoś ze mną był razem.
Po prostu mam już dość


sorry że tak mnie naszło -ale nie jestem kamieniem,a i kamień wkońcu kieś się skruszy

pozdrawiam

Witaj

Człowiek nie zawsze potrafi udźwignąć zło jakie ludzie sobie wzajemnie wyrządzają. Granice ludzkiego przebaczenia wynikają z granic psychicznych i duchowych człowieka. W związku z tym przebaczenie wymaga nie tylko ciężkiej ludzkiej pracy, ale także wielkiej łaski Boga. Zasadniczym motywem przebaczenia - oprócz ludzkiej miłości - może być doświadczenie miłości Boga jako Ojca, który kocha jednakowo wszystkie swoje dzieci: dzieci skrzywdzone i krzywdzące. Znakiem tej miłości jest Jezus Chrystus, który ukochał nas jako grzeszników - jako krzywdzicieli - i oddał za nas swoje życie.
To Jego miłość jest ostateczną odpowiedzią dlaczego przebaczać 77 razy, i kochać jeszcze mocniej .
I to co jest istota krzywdy-warto się nad tym zastanowić...Człowiek w grzechu - po grzechu nie jest w stanie udźwignąć swojego życia, dlatego też usiłuje w sposób niesprawiedliwy przerzucić jego ciężar na innych.

I to zmaganie ...
Z mojego doświadczenia...Za każdym razem, kiedy opieram się na sobie , wszystkie wysiłki zamieniają się w proch..., kiedy połączy się te wysiłki z Łaską Bożą, da się dostęp Panu,nie przeszkadza się Mu, to rezultaty są onieśmielające, zaskakujące, obfite, niesamowite, najwspanialsze, cudowne... :mrgreen:
Trudna ta ufność... :mrgreen: :mrgreen: , milczeć i czekać...i kochać :mrgreen:
Jest wiele zachowań wyuczonych cierpliwość, wyrozumiałość..., ale z całą pewnością wlana Boża miłość zmienia ludzi...Dziś Zesłanie Ducha Sw. :)Życzę MOCnego doświadczenia Boga.
Duchu Święty odnów oblicze małżeństw sakramentalnych, rodzin, dzieci...nas - a powstanie nowe życie...Niech Pan błogosławi MOCĄ Ducha Św wlaną miłością, która nigdy nie ustaje+

Rozumiem...wspieram modlitwą +
https://www.youtube.com/w...LFlo1w&index=27

ps. nawet oczekiwania i ich spełnienie mają swój czas...
Jesteś stworzony do ZWYCIĘSTWA, walcz o miłość w sobie, nie powątpiewaj ,że jesteś skałą , ufaj ,że jesteś opoką...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9