Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Seks i antykoncepcja w malzenstwie katolickim
Autor Wiadomość
mcris
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 11:55   Seks i antykoncepcja w malzenstwie katolickim

Witam Wszystkich!
Temat jest glosny i na pewno byl walkowany duzo razy, ale kazdy przypadek jest inny a ja ciagle szukam odpowiedzi na moje pytanie i nadal jestem w kropce....

Jestesmy juz 14 lat po slubie, mamy 3 wspanialych dzieci.
W tej chwili mamy klopot z naszym wspolzyciem, a mianowicie:
Jestesmy osobami wierzacymi i praktykujacymi katolikami, znamy nauke kosciola i przez lata zylismy ''jak to Pan Bog nakazal'' - stosowalismy metode naturalna.
Tylko ze po ostatniej ciazy, a zwlaszcza porodzie nie moge ryzykowac swojego zycia i narazac sie na kolejna ciaze.
Moja 3 ciaza byla zagrozona, przeszlam mnostwo bardzo skomplikowanych badan, pobyty w szpitalu i w zasadzie 6 miesiecy lezenia plackiem, a podczas porodu omal nie umarlam. Dzieki Bogu zyje i dzieciatko tez - ale wlasnie ze wzgledu na swoje dzieci nie moge ryzykowac swoim zyciem. Moje dzieci potrzebuja matki.

Od porodu minal juz rok i nadal nie mozemy odbudowac naszego pozycia intymnego.
Ja panicznie boje sie ciazy. Metody naturalne u nas zawiodly - bo 2 razy zaszlam w ciaze wlasnie w okresie 'nieplodnym'. Moze dla tego ze mam bardzo nieregularny cykl, a moze to z powodow chorej tarczycy, nie wiem.

Duzo czytam na ten temat i jedyna rada jaka daje kosciol - to wstrzemięźliwość. Kosciol mówi w bardzo stanowczy sposób, że jeśli ktoś nie chce, albo nie może przyjąć naturalnych skutków współżycia seksualnego w postaci poczęcia dziecka, to powinien z niego zrezygnować.
Ostatnio natrafilam na tekst sw. JPII, mowi on: „Jeśli zaś mamy stać konsekwentnie na gruncie godziwości oraz związanej z nią normy personalistycznej, to jedyną "metodą" regulacji poczęć we współżyciu małżeńskim może być tylko wstrzemięźliwość. Kto nie chce skutku, unika przyczyny. Skoro przyczyną poczęcia w znaczeniu biologicznym jest stosunek płciowy małżonków, zatem jeśli wykluczają poczęcie, winni wykluczyć też sam stosunek, winni zeń zrezygnować.''

Ale my sie kochamy z mezem, pragniemy bliskosci i zycie w bialym malzenstwie nas wykancza!

No i jestesmy w kropce...

Podjelismy decyzje ze nie bedziemy mieli wiecej dzieci.
Ale co teraz z nami?
Antykoncepcja hormonalna nie wchodzi w gre ze wzgledow moralnym ale tez i zdrowotnych (mam chora tarczyce i nie moge brac zadnych hormonow).
Kalendarzyk - juz 2 razy zawiodl i nie moge ryzykowac. Bo to tak jak wejsc na cieki lod na rzece w nadziei ze Pan Bog nie dopusci zebym utonela. A przeciez to bedzie grzechem.
Maz ma taka prace ze i tak dosyc rzadko spotykamy sie w sypialni. Do tego czatujemy na dozwolone dni wiec zdarza sie ''to'' raz na kilka miesiecy. A i tak z powodu moich strachow i tak stosujemy prezerwatywy. Po prostu na sama mysl o ciazy (zbyt dobrze pamietam to co przezylam) paralizuje mnie strach.
Ze wzgledu na baaardzo zadkie stosunki maz zaczal miec problemy z erekcja i to powazne.

Czytalam duzo na temat ''bialych malzenst'', a zwlaszcza swiadectwa ludzi ktorzy na to zdecydowali sie swiadomie, wlasnie ze wzgledu na wiare. Niestety jest bardzo duzo takich co po latach rozpadlo sie. Bo mimo wszystko brak seksu - to oddalanie sie od siebie.

Doszlo do tego ze juz na powazne zastanawiamy sie zeby maz poddal sie wazektomii.
Wiem to jest grzech. Ale co mamy robic?

No i nastepna kwestia na ktora nie znam odpowiedzi:
jak wiadomo z biologii, kobieta ma wtedy ochote na seks kiedy ma owulacje - czyli jest plodna. Jezeli nie chcemy miec dzieci to kosciol zaleca kochac sie w okresie nieplodnym.
Tylko ze ja akurat jestem taka ''rasowa'' kobieta - ze w okresie nieplodnym to jestem zimna jak lod. Nie jestem w stanie podniecic sie i nie mam ochoty na seks.
Przelamuje sie, bo inaczej to celibat totalny bedzie, ale czy to nie jest samogwalt? I czy samogwalt nie jest grzechem? Jak na to patrzy kosciol?

Wiem ze forum nie da mi gotowej formuly. Ale moge tu zapytac o rade normalnych ludzi.

Z gory dziekuje za wszystkie rady!
Szczesc Boze.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 12:37   

Mcris

Jeśli zapytasz mądrego księdza to pewnie poradzi Ci
nie jak ortodoks, ale jak rozumny człowiek, który wie
że czasem trzymanie się jak faryzeusze "litery pisma" wyrządza więcej złego niż
dobrego.

ps. publicznie na forum każdy Ci napisze, ze antykoncepcja to straszne zło
 
     
mcris
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 13:52   

grzegorz_ - tylko ze problem jest taki ze ja mieszkam za granica, mamy tu polski kościół i księdza ale do niego z takimi problemami nie ma co się wybierać.
Dla czego? Otóż w tym roku nawet nie poszłam do spowiedzi Wielkanocnej, bo podczas 2 ostatnich spowiedzi u niego usłyszałam ze moje grzechy to nie grzechy tylko cecha charakteru. Ogólnie mówiąc nasz ksiądz to taki typowy urzędnik, mało w nim jest Boga. Jak kupiliśmy dom i poprosiliśmy go o wizytę i poświęcenie domu - to powiedział ze podczas następnej kolędy to ''załatwi''. A był miesiąc marzec - wiec do nast. kolędy prawie rok!

Wiec ze sprawami intymnymi do niego to porażka...
A w Polsce bywam rzadko i nie znam żadnego księdza żeby zwrócić się z prośbą o rade. Stąd moja wypowiedz na tym forum.
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 13:55   

Proponuję wizytę w katolickiej poradni małżeńskiej i rzetelną naukę NPR, bo kalendarzyk nie ma nic wspólnego z NPR i jest zawodny bardzo, więc nic dziwnego , że zawiôdł. Można udać się na stosowne kursy i tego nauczyć. Nie potrzebna będzie wtedy antykoncepcja, ani inne dziwne pomysły. Może trochę wysiłku trzeba będzie włożyć, żeby na takie zajęcia się udać, niemniej warto. Sądzę też, że trzeba popracować nad lękiem, który jest w Tobie, nad relacją z Bogiem, żeby Mu zaufać . Może kierownik duchowy? A następna ciąża wcale nie musi się przebiegać tak samo, jak ta ostatnia, nie wiadomo jak by to było, więc po co pisać scenariusze i straszyć się?
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 13:58   

Grzegorz, a czy Ty w ogóle zgadzasz się z nauką kościoła? Czy identyfikujesz się z Kościołem? To takie pytanie, bo mam wątpliwości.
 
     
mcris
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 14:23   

Kari napisał/a:
Proponuję wizytę w katolickiej poradni małżeńskiej i rzetelną naukę NPR, bo kalendarzyk nie ma nic wspólnego z NPR i jest zawodny bardzo, więc nic dziwnego , że zawiôdł. Można udać się na stosowne kursy i tego nauczyć. Nie potrzebna będzie wtedy antykoncepcja, ani inne dziwne pomysły. Może trochę wysiłku trzeba będzie włożyć, żeby na takie zajęcia się udać, niemniej warto. Sądzę też, że trzeba popracować nad lękiem, który jest w Tobie, nad relacją z Bogiem, żeby Mu zaufać . Może kierownik duchowy? A następna ciąża wcale nie musi się przebiegać tak samo, jak ta ostatnia, nie wiadomo jak by to było, więc po co pisać scenariusze i straszyć się?


Juz napisalam ze mieszkam za granica i udanie sie do katolickiej poradni małżeńskiej - jest nie mozliwe fizycznie. W ogole oprocz niedzielnej mszy w naszej parafii nie ma nic! Nawet nie jest odprawiana msza codzienna!

Co do ciazy - juz druga ciaza byla trudna (krwawienia, szpital, trudny porod) ale chcielismy miec wiecej niz 2 dzieci wiec przemoglam sie i zdecydowalam sie na kolejna.
Podjelam ryzyko i omal nie przeplacilam zyciem (nie bede wdawac sie w szczegoly).
Po porodzie dlugo sie leczylam. Nie chce przezyc tego jeszcze raz.
Mysle ze kazda normalna kobieta mnie zrozumie.
Swiadome rodzicielstwo - to tez swiadoma decyzja o ilosci dzieci. Bo nie jest sztuka urodzic - sztuka jest wychowac, zapewnic podstawowe potrzeby. A swiadome ryzykowanie zyciem to tez grzech. Juz pisalam - to tak jak swiadomie wejsc na cieki lod na rzece i wierzyc ze Pan Bog nie pozwoli mu sie zalamac.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 14:47   

Kari napisał/a:
Grzegorz, a czy Ty w ogóle zgadzasz się z nauką kościoła? Czy identyfikujesz się z Kościołem? To takie pytanie, bo mam wątpliwości.


Pogląd na antykoncepcję mam taki jak przytłaczająca większość katolików oraz jak spora cześć księży.

Mcrs
"Mysle ze kazda normalna kobieta mnie zrozumie." oczywiście, ale nie oczekuj, że publicznie na forum otrzymasz sensowną odpowiedz.

Ja tylko moge powiedzieć, że w przeciwieństwie do wiekszości na forum
jesteś szczęśliwą żoną i matka i powinnaś o to dbać, zamiast szukać problemów tam gdzie ich nie ma.

Ps.
Jeśli zapytasz kogoś biegłego w nauce KK dlaczego antykoncepcja jest złem, to najczęściej odpowie Ci, że dlatego jest złem, że jest to "zamykanie się na nowe życie".
Tyle, że w Twoim przypadku (3 dzieci) polska norma została wykonana z nawiązką.
Inny powie, że dlatego jest złem, ze jest to "nienaturalne".
Trochę to dziwne tłumaczenie, ponieważ dla mnie bardziej naturalne jest współżycie wtedy gdy kobieta z racji swej biologicznych uwarunkowań ma większą ochotę (dni płodne) niż wtedy gdy ta naturalna chęć jest nikła.
Moge tylko zyczyć abyś nie znalazła się w gronie forumowych meczenników, ascetów, którzy z TYM grzechem (antykoncepcji) problemu nie mają :mrgreen:
Ostatnio zmieniony przez 2014-06-03, 15:48, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 15:04   

Można się uczyć NPR przez internet , polecam metodę prof.Rötzera. Niemniej żadna metoda nie daje 100 % pewności, że dziecka nie będzie . Więc jeśli chcesz mieć 100% to rzeczywiście całkowita wstrzemęźliwość. Zupełnie nie rozumiem, jak można w takiej sytuacji stosować prezerwatywę, która ma bardzo niską skuteczność???...Może nawiążesz kontakt listownie /mailowo z jakimś księdzem i w ten sposób spróbujesz rozwiązać problem?
 
     
Anita11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 17:03   

Może ktoś mógłby mcris podac namiary do takiego księdza?
Dobrze by było gdybyś swoją sytuację przedstawiła takiemu księdzu.
 
     
mcris
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 17:04   

grzegorz_ - dziekuje za odpowiedz i zrozumienie.
Wiem ze na tym forum nikt mi nie da gotowej recepty.
Jestem w kropce i wlasnie dla tego zaczelam ten temat. Bo moze podczas dyskusji znajde odpowiedz? Albo przynajmniej odpowiem sobie na kilka pytan. )


Kari napisał/a:
Można się uczyć NPR przez internet , polecam metodę prof.Rötzera. Niemniej żadna metoda nie daje 100 % pewności, że dziecka nie będzie . Więc jeśli chcesz mieć 100% to rzeczywiście całkowita wstrzemęźliwość. Zupełnie nie rozumiem, jak można w takiej sytuacji stosować prezerwatywę, która ma bardzo niską skuteczność???...Może nawiążesz kontakt listownie /mailowo z jakimś księdzem i w ten sposób spróbujesz rozwiązać problem?


Znam bardzo dużo o NPR, stosowaliśmy ta metodę przez 12 lat. I jak juz pisałam - 2 razy mnie zawiodła.
Zresztą jesli wpominasz o skuteczności - to wiesz ze NPR ma az 25 ciaz na 100, a prezerwatywa tylko 14 we wskazniku Pearla?

''żadna metoda nie daje 100 % pewności, że dziecka nie będzie . -
I tu jest pies pogrzebany!
Jak ma zachowac sie katolik, wierzacy czlowiek i kochajacy swoja druga polowe, jezeli zadna z metod akceptowanych przez kosciol nie daje 100% gwarancji ze nie zajdzie sie w ciaze?
Biale malzenstwo? Nikt kto kocha swojego meza nie zgodzi sie na to. Bynajmniej ja sie nie godze. Bo kocham meza i on kocha mnie. Chcemy zyc razem a nie obok siebie.
Na trzymanie sie za raczke byl czas w narzeczenstwie i bedzie czas w starosci.

Jeżeli seks ma służyć tylko dla prokreacji - to dla czego jest to przyjemność? Poród jest tez aktem dawania życia - ale jest to okropny ból a nie przyjemność. ????


Nie znam zadnego ksiedza z ktorym moge mailowo nawiazac kontakt, chyba ze ktos mi podpowie.
 
     
Regina22
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 18:08   

mcris

Miałam podobną sytuację, jedna utrata dziecka i dwie ciąże zagrożone, jestem po dwóch cesarkach o ile pierwsza ciąża była zaplanowana dwie kolejne podobnie jak u Ciebie przypadek. Nie stosowałam nigdy antykoncepcji hormonalnej. Mierzenie temperatury nie dla mnie, metody itp również.

Rozwiązałam to tak. Koleżanka poradziła mi dobry sposób ale wymaga nauki, badanie szyjki macicy. Z początku trudne ale potem łatwizna i raczej nie da się pomylić. Ksiądz poradził mi żebym stosowała prezerwatywę jak nie jestem pewna i jednoczesną naukę by zrezygnować z niej. Żeby właśnie znów nie było zawiedzenia. Jak chcesz to mogę dokładnie napisać Ci co i jak, ale też jest dużo w internecie o tym.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 18:19   

mcris napisał/a:
Kalendarzyk - juz 2 razy zawiodl i nie moge ryzykowac.


kalendarzych to przestarzała metoda

dowiedz się więcej o metodzie objawowo - termicznej

Co do księdza to polecam pogotowie duchowe nasz sycharowski ksiądz z Lublina Szymon Czuwara, mógł by Ci pomóc
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 19:49   

Wklejam dane o skuteczności metody Rotzera :
Dzięki wręcz genialnym założeniom początkowym, rzetelnym badaniom naukowym i ciągłemu rozwojowi metoda ma bardzo wysoką, doskonale udokumentowaną skuteczność w odkładaniu poczęcia (miarą skuteczności jest Indeks Pearla odzwierciedlający liczbę nieplanowanych poczęć przypadających na 100 par stosujących daną metodę w ciągu roku; im niższy wskaźnik PI, tym metoda ma większą skuteczność):

- Indeks Pearla od 0,1 do 0,9, zależnie od zastosowanej reguły, dla współżycia w okresie niepłodności przedowulacyjnej (z antykoncepcji tylko implanty hormonalne mają podobną skuteczność).

- Indeks Pearla równy zero dla współżycia w czasie niepłodności poowulacyjnej, bezwzględnej. PI=0 oznacza, że spośród wszystkich par stosujących tę metodę przez 50 lat jej funkcjonowania żadnej z nich nie zdarzyło się poczęcie wynikające ze współżycia w tym okresie. Takiej, 100% skuteczności nie ma żadna metoda antykoncepcyjna.
PI to ilość nieplanowanych poczęć, jeżeli 100 kobiet stosuje daną metodę w ciągu 1roku (około 12 cykli). Jeżeli np. PI=0,2 to wśród 100 kobiet będzie 0,2 niezamierzonych poczęć, czyli wśród 500 kobiet stosujących metodę przez1 rok może wystąpić 1 niezamierzone poczęcie.

Nie gniewaj się i zapomnij o tym co wiedziałaś do tej pory na temat NPR i naucz się od nowa metody Rotzera. Ja stosuję ta metodę już ponad 20 lat i działa mimo bardzo trudnych cykli jakie miałam i mimo tego, że ostatni (trzeci) poród ( już prawie 15 lat temu) też był bardzo trudny i modliłam się ,żeby przeżyć i nie osierocić dzieci. Nie mam lęku przed kolejna ciążą , bo znam swój organizm, a seks w małżeństwie uważam za bardzo ważny.

Muszę też sprostować, źle zrozumiałaś to, co napisałam: żadna metoda nie daje 100 %, a więc antykoncepcja też nie daje. Rozmawiałam z wieloma dziewczynami, które zaszły w ciążę podczas stosowania antykoncepcji.
Myślę, że rzeczywiście każda normalna kobieta rozumie Twoje lęki i nikt Cię tu nie namawia na kolejne dziecko, niemniej naprawdę można w zgodzie z nauką kościoła mieć wspaniały seks w małżeństwie, nawet w tak trudnej sytuacji jak Twoja.
Zobacz np: http://www.rodzina-naturalnie.pl/
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 20:03   

Grzegorz, ja mam szczęście spotykać katolików, którzy maja takie poglądy na temat antykoncepcji jak miał np św. JPII i jest dla nich ważny katechizm KK i jest takich ludzi naprawdę bardzo dużo, a w całym swoim życiu nie spotkałam księdza, który wyrażałby poparcie i akceptację dla antykoncepcji ( naprawdę dużo księży miałam okazję spotkać). Owszem , czasem słyszy się w mediach różne wypowiedzi pojedynczych księży niezgodne z nauką KK, ale co z tego?Nas obowiązuje to co mówi Ojciec św, to co jest napisane w katechizmie itd. Grzegorz, życzę Ci, żebyś chciało Ci się chcieć być świadkiem Jezusa.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 10