Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Mam bardzo ważne pytanie.
Autor Wiadomość
xyz123xyz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-13, 17:56   

Witam wszystkich,

Mam bardzo ważne pytanie. Z góry uprzedzam, że to pytanie nie jest zaczepką, po prostu nie znam się za bardzo na tych zasadach kościelnych. Czy w Biblii jest cokolwiek napisane o seksie oralnym itd.? Czy to są tylko (albo aż) zasady wprowadzone przez Kościół?
Dla mnie jest jasne, że antykoncepcja w formie pigułek jest bardzo zła bo tak jak już ktoś pisał, ona nie zapobiega zapłodnieniu tylko nie pozwla już zapłodnionemu zarodkowi zagnieździć się w ciele kobiety.
Mam tylko dylemat z innymi formami współżycia, podczas których nie dochodzi do zapłodnienia. Czy ktoś mógłby mi podsunąć artykyły lub ksiązki, w których Kościół prezentuje swoje zasady i ich uzasadnienie?
Rozumiem, że małżeństwo ma być otwarte na potomstwo... wobec tego co w sytuacjach gdy:
1. Kobieta jest w ciąży. Załóżmy, że to dopiero początek i nie ma fizycznych przeciwskazań do różnych szaleństw :) Mąż jej do niczego nie zmusza, ona sama chce spróbować czegoś nowego. Czy wtedy seks oralny lub analny też byłby grzechem skoro do zapłodnienia i tak już by nie doszło bo przecież dziecko jest już w drodze?
2. Podobna sytuacja - kiedy jedno z małżonków jest bezpłodne i jest to pewne na 100% bo np. kobieta jest po usunięciu jajników i macicy. To samo pytanie, czy wtedy seks oralny itd. byłby grzechem?

Czy kiedykolwiek Kościół wypowiadał się na takie tematy jakie przedstawiłam w tych 2 punktach? Jeśli tak to bardzo proszę o naprowadzenie mnie, gdzie mam szukać takich publikacji.

Przepraszam Autorkę tego tematu, mam nadzieję, że się nie obrazi za to, że troszkę zmieniam temat, nie chciałam zakładac osobnego tematu skoro tutaj już tyle osób zaczęło się wypowiadać na ten temat.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-03, 22:33   

Witaj,
odpowiedź na Twoje pytanie masz np. tu:

Pytania o wiarę





Mam takie pytanie związane z technikami seksualnymi. Jaki jest pogląd Kościoła katolickiego na seks oralny oraz na związek płciowy w innej pozycje niż „mężczyzna u góry, kobieta pod spodem”. Chętnie dowiedziałbym się nie tylko jaki ten pogląd jest ale też i dlaczego. Próbuję wczytać się w etykę, moralność seksualną katolicyzmu a na ten temat bardzo mało informacji jest dostępnych. W Piśmie Świętym w ogóle nic na ten temat nie ma.(o ile wiem).

Z góry dziękuję, Michał



Znaczeniem aktu małżeńskiego jest jedność i rodzicielstwo. Bóg błogosławiąc pierwszych rodziców tak do nich przemawia: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną. (Rdz 1, 27-28a). Później padają słowa: Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swoją żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem. (Rdz 2, 24-25) Chodzi zatem o budowanie jedności małżeńskiej i przekazywanie życia. Miłość małżeńska jest ludzka, pełna, wyłączna — wierna, oraz płodna. Owe przymioty oznaczają, że małżonkowie objawiają ją sobie nawzajem poprzez słowa i gesty, przy wzajemnym zrozumieniu, zaufaniu, szukając dobra drugiego. Wolny wybór, którego dokonali trwa aż do końca. Akt małżeński służy miłości i życiu, jest wyjściem ku drugiemu i obdarowaniem (także ciałem) na wzór miłości Boga — jest bezinteresownym darem samego siebie.

Akt małżeński jest aktem zasługującym, oznacza to, iż poprzez współżycie małżonkowie wzajemnie się uświęcają — o ile nie odrzucają Boga. Albowiem wolą Bożą jest wasze uświęcenie: powstrzymywanie od rozpusty, aby każdy umiał utrzymywać ciało własne w świętości i we czci, a nie w pożądliwej namiętności, jak to czynią nie znający Boga poganie. (1 Tes. 4, 3-5)

Kiedy zatem można cieszyć się pożyciem małżeńskim, zachowując pewność, iż zbliżenia są moralnie dobre i jako uczynki miłości prowadzą do Boga? Przede wszystkim, gdy postępowanie małżonków nie poniża drugiej osoby poprzez traktowanie jej przedmiotowo, kiedy obdarowujemy miłością — motywem zbliżenia nie może być jedynie zaspokojenie własnego pożądania. A także kiedy nie zaprzeczamy naszym postępowaniem jedności małżeństwa i jego rodzicielstwu. W Piśmie Św. odnajdziemy również odpowiedź na postawione w liście pytanie: Jaki jest pogląd Kościoła na seks oralny? Taki sposób zbliżenia zaprzecza obydwu znaczeniom aktu małżeńskiego — małżonkowie nie przeżywają takiego aktu wspólnie, zamykają się na dar życia. Akt ten nie będzie pełny, bowiem nie jest zgodny z naturą — powinien kończyć się złożeniem nasienia w pochwie kobiety. W Księdze Rodzaju umieszczony jest opis złego postępowania Onana. Nie chcąc dopuścić do poczęcia dziecka unikał zapłodnienia podczas każdego zbliżenia (zob. Rdz 38, 9-10) . Mowa o stosunku przerywanym. Nagana takiego postępowania dotyczy wszelkiego niezgodnego z naturą współżycia.

Nie znaczy to jednak, iż akt małżeński obwarowany jest licznymi zakazami a do tego nie może przynosić radości i zadowolenia. Przeciwnie, w zamyśle Bożym małżonkowie powinni czerpać głęboką przyjemność ze wzajemnych pieszczot. Przemiła to łania i wdzięczna kozica, jej piersią upajaj się zawsze (Prz 5, 15-9). Ten cytat zaczerpnięty z Biblii, jak i wiele innych, przytaczają w swej książce Mariola i Piotr Wołochowicz. Książka nosi tytuł: Jak w pełni wykorzystywać Boży dar płciowości? Czyli SEKS PO CHRZEŚCIJAŃSKU. Tak, jak i w innych pozycjach autorów chrześcijańskich, dotyczących płciowości, w książce tej zostaje zanegowany seks oralny. Podkreślone jednak zostało, iż należy odróżnić pieszczoty przed aktem małżeńskim, od samego aktu. Obsypanie pocałunkami całego ciała współmałżonka będzie wyrażało uczucie miłości jakim został obdarzony. Będzie okazaniem akceptacji całego jego ciała, gdyż całe ciało ludzkie jest piękne i nie ma w nim nic złego.

Pytasz o pogląd Kościoła na temat innych pozycji podczas zbliżenia, niż ułożenie mężczyzna na kobiecie.

Kościół nie nakazuje żadnego konkretnego ułożenia podczas aktu małżeńskiego, podobnie jak nie decyduje, na którym boku lepiej spać, czy też, w którą stronę się czesać. Nie chcę bagatelizować tego pytania, przeciwnie pragnę ukazać absurdalność takiego założenia (zwłaszcza w świetle powyższych rozważań), gdyż jasno wtedy widać, jakim darem jest ludzka płciowość w Bożych zamiarach. Cieszę się, iż pytanie to zostało zadane, gdyż wiele osób nie pyta, a tak właśnie osądza pożycie chrześcijan.

W książce pt. „A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało”, której autorami są O. Karol Meissner OSB i Prof. dr Bolesław Suszka, wyjaśnione jest pochodzenie tradycyjnego ułożenia podczas zbliżenia małżeńskiego. Zakorzenione jest ono w przeszłości kulturowej. Dla ludów zajmujących się rolnictwem ułożenie to symbolizowało płodność ziemi. Kobieta jako ziemia — matka, otrzymywała od męża siłę, która czyniła ją płodną (jak słońce, deszcz, ziarno padające na ziemię).

Ułożenie to wiąże się jednak z pewną niewygodą — wzmaga napięcie mięśni u mężczyzny, natomiast kobiecie ogranicza swobodę ruchów. Dlatego też, dla tych, którzy pragną uniknąć owych niedogodności i przeżyć współżycie zarówno głęboko, jak i radośnie, proponowane jest odmienna pozycja. Jest ona opisana w rozdziale zatytułowanym: Co może pomóc małżonkom w osiąganiu harmonii we współżyciu płciowym? Ową harmonią będzie osiągnięta jedność i radość z przebywania ze sobą. Polega ona na ułożeniu się małżonków prostopadle do siebie, na plecach. Kobieta przekłada nogi przez ciało męża. Mąż obraca się na bok. Żona pozostawiając na biodrze męża tylko jedną nogę, może drugie udo umieścić pomiędzy jego udami. Takie ułożenie sprawia, że zbliżenie małżonków jest ściślejsze, przy nie zmniejszonej swobodzie ruchów. Jest to także pozycja, która pomaga wielu małżeństwom rozwiązać problem przedwczesnego wytrysku nasienia.

Należy podkreślić, iż pozycja jaką małżonkowie zajmują podczas współżycia, jest ich osobistym wyborem. Jeśli pieszczoty, gesty miłości jakimi się obdarowują są darem prawdziwej miłości, nie uwłaczają naszej godności, a współżycie jest zakończone w sposób naturalny — mężczyzna składa nasienie w łonie kobiety — to akt małżeński staje się pięknym przeżyciem, takim, jakim został zaplanowany przez Boga.

Izabela Wiśniewska



Czy w Piśmie św. na ten temat rzeczywiście nic nie ma? Niewątpliwie Biblia nie zawiera szczegółowych instrukcji na temat tego, w jaki sposób ma przebiegać współżycie seksualne. Natomiast bardzo stanowczo piętnuje nadużycia w tej sferze. Można by wskazać tutaj bardzo wiele tekstów zarówno Starego jak i Nowego Testamentu. Zacytujmy fragment jednego z takich tekstów: „Wydał ich Bóg na pastwę bezecnych namiętności: mianowicie kobiety ich przemieniły pożycie zgodne z naturą na przeciwne naturze” (Rz 1,26).

Wybraliśmy ten właśnie fragment, gdyż odwołuje się on do jednego z kryteriów dobrego, etycznego pożycia seksualnego w małżeństwie - pożycie to powinno być zgodne z naturą. Właśnie to kryterium daje odpowiedź na Twoje pytanie. Pytasz o seks oralny. Jeśli przez seks oralny rozumiemy takie zachowanie, w którym penis zostaje wprowadzony do ust kobiety i tam następuje wytrysk spermy, to jest to w oczywisty sposób sprzeczne z naturą. Usta kobiety nie są odpowiednikiem penisa u mężczyzny i nie zostały stworzone po to, by w nich następowało złożenie plemników. Miejscem właściwym, stworzonym do tego celu jest pochwa. I tylko takie pożycie, którego celem i szczytem jest złożenie nasienia w pochwie jest zgodne z naturą, jest etycznie dobre.

A jak ono powinno przebiegać? Jakie pozycje można przyjmować, jakie formy pieszczot stosować? Tutaj etyka katolicka nie udziela szczegółowych wskazówek i instrukcji. Małżonkowie mogą współżyć w każdy sposób, jaki im się podoba, mogą przyjmować każdą pozycję, stosować dowolne pieszczoty (mogą m. in. stosować stymulację oralną i manualną), byleby - powtórzmy - było to częścią normalnego, zgodnego z naturą współżycia, w którym członek zostaje wprowadzony do pochwy i następuje złożenie nasienia w pochwie.

Widzimy więc, że etyka katolicka daje małżonkom dużą swobodę. Nie zamyka ich współżycia w sztywnych ramach, a pozwala (wręcz zachęca!) ubogacić je wielością pieszczot, pozycji, zabaw itd.

To byłaby właściwe cała odpowiedź. Wydaje nam się, że nie można jednak ograniczyć jej do wskazania co wolno i czego nie wolno. Trzeba dodać jeszcze jedną ważną uwagę. Mianowicie mogą być dwie niewłaściwe postawy wobec możliwości ubogacania współżycia. Pierwsza, w której mnoży się pieszczoty, pozycje, techniki itp. aby pokryć w ten sposób zaburzenia więzi między małżonkami. Jeśli między ludźmi, którzy między sobą współżyją nie ma miłości, bądź też ich miłość doznaje jakichś zaburzeń, ten brak natychmiast znajdzie swoje odbicie we współżyciu - nie przyniesie ono pełnego zaspokojenia, zadowolenia, pozostanie po nim uczucie niedosytu. I czasem zamiast popracować nad poprawą zaburzonej więzi próbuje się na siłę ubogacić samo współżycie. Te próby oczywiście nie mogą przynieść dobrego rezultatu, skoro przyczyny nieudanego współżycia leżą poza nim. Bywa, że przeżywając poczucie niedosytu wpada się w pułapkę coraz większego, nieraz wręcz obłąkanego mnożenia technik.

To jest pierwsza niewłaściwa postawa. Druga postawa jest jakby reakcją na pierwszą. Odrzuca się wszelkie formy ubogacania współżycia, z góry klasyfikując je jako płytką pogoń za techniką. Ta postawa jest również niewłaściwa. Nie zawsze znużenie współżyciem wynika z zaburzeń więzi między małżonkami. Czasem może być rezultatem tego, że akt seksualny jest zawsze taki sam, wszystko jest do siebie podobne. Jeśli coś robimy zawsze tak samo, naturalne jest, że może się znudzić. Dlatego właśnie (nie czekając na poczucie znudzenia) warto ubogacać, zmieniać, rozbudowywać swoje małżeńskie pożycie.

Agata i Krzysztof Jankowiakowie



Rzeczywiście, w Biblii nie znajdziemy katalogu dopuszczalnych pozycji seksualnych, bo nie jest ona poradnikiem intymnym. Za to w Piśmie Świętym jest bardzo wiele fragmentów mówiących o czystości, i to rozumianej głębiej niż tylko powstrzymanie się od kontaktów seksualnych przed ślubem. Najbardziej radykalną przestrogę znajdujemy w ewangelii według św. Mateusza: Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w sercu swoim dopuścił z nią cudzołóstwa. Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. (Mt 5, 27-29) Jezus mówi tu o czystości serca, intencji, myśli. Patrzyć pożądliwie — znaczy chcieć posiadać kobietę, pragnąć ją „użyć” dla własnej przyjemności. Traktowanie człowieka jak rzeczy na pewno nie ma nic wspólnego z miłością.

W Kazaniu na Górze Jezus stwierdza: Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą (Mt 5, 8); zaś święty Paweł przestrzega: Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę (...) Ale ciało nie jest dla rozpusty, lecz dla Pana, a Pan dla ciała. (...) Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? Za wielka bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie więc Boga w waszym ciele! (1 Kor 6, 12; 13b; 19-20). Te wskazania powinniśmy mieć w pamięci, rozważając poruszoną w pytaniu kwestię.

Jeśli pod pojęciem tzw. seksu oralnego rozumiemy sytuację, w której kontakt oralno—genitalny jest podejmowany świadomie w celu osiągnięcia orgazmu poza pełnym zbliżeniem (a tak najczęściej potocznie rozumie się tę praktykę), to jest to jedna z form masturbacji, o której Deklaracja Kongregacji do spraw Nauki Wiary „Persona humana” uczy, że stanowi ona poważne nieuporządkowanie w dziedzinie moralnej. (...) Zasadnicza podstawa tej prawdy leży w tym, że bez względu na motyw działania, świadomy i dobrowolny użytek władzy seksualnej poza prawidłowym pożyciem małżeńskim w sposób istotny sprzeciwia się jego celowi. Brakuje tu bowiem relacji seksualnej, jakiej domaga się porządek moralny; takiej mianowicie, która urzeczywistnia w kontekście prawdziwej miłości pełny sens wzajemnego oddania się sobie i przekazywania życia ludzkiego.

Natomiast gdy takie pieszczoty są podejmowane w fazie wstępnej i przygotowują pełne zjednoczenie małżonków i jeśli są wyrazem wzajemnej czułości i bliskości, a nie praktyką narzuconą wbrew woli współmałżonka, to mogą one być uznane za godziwe. Ksiądz Władysław Gasidło w książce pt. „Z zagadnień etyki małżeńskiej i rodzinnej” pisze: Swoje intymne przeżycia małżonkowie powinni utrzymywać w granicach słusznego umiaru. Przeciwieństwem tego jest nastawienie małżonków na osiąganie maksimum zadowolenia erotycznego, mierzonego przeżyciem orgazmu. Czystość aktu małżeńskiego niweczona jest również przez poszukiwanie przyjemności zmysłowej dla niej samej, bez osobowego przeżycia znaku miłości i zjednoczenia. Natomiast poza aktem małżeńskim czyste są oznaki czułości, jeśli spełniają odpowiednie warunki. Przede wszystkim mają one wynikać z duchowej bliskości osób, wyrażanej przez odpowiedni gest fizyczny, nie budzący obaw o prowokację orgazmu. (...) Zarówno spojrzenia i gesty, słowa, wszystko to, co może tworzyć między małżonkami postawę odprężenia, wszystkie formy pieszczot małżeńskich są im dozwolone, byle pamiętali, że bezład jest zachowaniem najbardziej szkodliwym dla ich miłości.

Zaś ojciec Karol Meissner i Bolesław Suszka w książce „A tak już nie są dwoje lecz jedno ciało” stwierdzają: Jest sprawą wielkiej wagi, aby mąż zawsze starał się przygotować żoną do pełnego i pogodnego przeżywania współżycia płciowego przez czułość i pieszczoty. (...) Warto pamiętać o tym, że zadowolenie seksualne jest w pełni moralnie dobre, jeśli towarzyszy uczciwemu współżyciu małżeńskiemu. W prawdziwej miłości małżonków jest tyle dobra i szacunku dla siebie, że przestają oni wstydzić się przed sobą.

Z biegiem czasu małżonkowie uczą się siebie, odkrywają swoje wzajemne potrzeby, otwierają się przed sobą. Ważne jest, żeby szczerze rozmawiać o swoich pragnieniach, żeby poszukiwać form wzbogacenia współżycia, żeby mąż i żona byli dla siebie coraz bardziej atrakcyjni, żeby nie popadali w rutynę. Wbrew pozorom współżycie małżeńskie, które wydaje się czymś naturalnym i spontanicznym również wymaga starania i rozwoju, tak aby coraz głębiej mogli na płaszczyźnie seksualnej przeżywać łączącą ich więź. Dlatego nie można powiedzieć, że jakaś konkretna pozycja przyjmowana we współżyciu jest „jedynie słuszna”. Wspomniani powyżej autorzy zauważają, że tradycyjna pozycja jest dość mecząca, ponieważ powoduje napięcie mięśni u mężczyzny oraz unieruchamia kobietę, co nie sprzyja przedłużeniu czasu trwania zbliżenia, które aby było satysfakcjonujące, nie powinno trwać zbyt krótko.

Święty Paweł pisał: Wy zatem bracia zostaliście powołani do wolności. Tylko nie bierzcie tej wolności jako zachęty do hołdowania ciału, wręcz przeciwnie, miłością ożywieni, służcie sobie wzajemnie. (...) Po owocach ich poznacie: Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć wierność, łagodność, opanowanie. (...) A ci, którzy należą do Chrystusa, ukrzyżowali swoje ciało z jego namiętnościami i pożądaniami. (Gal 5, 13; 22-24)

Żyjemy w czasach, w których seks stał się wielkim globalnym interesem, w których wmawia się nam, że dla głębszego spełnienia potrzebujemy coraz bardziej wyrafinowanych praktyk i technik erotycznych, dlatego w takiej sytuacji szczególnego znaczenia nabierają słowa Pisma Świętego:

Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża; co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe. (Rz 12, 2)

Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują! (Mt 7, 13-14).

Maciej Tabor
http://mateusz.pl/pow/pow991206.htm

i tu:
http://www.kosciol.pl/article.php/2005041217271434

i tu:
http://www.echodnia.eu/ap...IAT03/378747722

tam masz odnośniki do źródeł w Biblii lub dokumentów Kościoła Katolickiego,
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9