Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Juz nie kocham |
Autor |
Wiadomość |
Andzik [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-15, 23:40 Juz nie kocham
|
|
|
Maz zafundowal mi rok piekla. Potem mu sie odmienilo. Probowalam ale chyba nie umiem juz go kochac. I nie umiem zapomniec. Zyc normalnie. W tej chwili jestem z nim tylko za wzgledu na dzieci. nie wiem jak dlugo to wytrzymam.
Czuje sie taka samotna. Zyjemy obok siebie. To nie ma sensu. |
|
|
|
|
tereska [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-16, 00:02
|
|
|
Andzik napisał/a: | Potem mu sie odmienilo. |
Andzik, mąż próbuje ze sobą coś robić, a Ty czy pracujesz nad sobą, na kryzys małżeński składają się problemy dwóch osób, każdy sam musi na swoimi problemami popracować. |
|
|
|
|
Andzik [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-16, 00:52
|
|
|
tereska napisał/a: |
Andzik, mąż próbuje ze sobą coś robić, a Ty czy pracujesz nad sobą, na kryzys małżeński składają się problemy dwóch osób, każdy sam musi na swoimi problemami popracować. | No tak. on jest najcudowniejszy bo cos probuje robic ze soba. Tez zreszta nie sam.z siebie bo ja go do tego przymusilam. Pamietam dobrze bo swego czasu zrobil mi o to niezla afere. A potem jeszcze jedna. Najpierw sie zgodzil a potem jak tylko cos mu sie nie podobalo. Nie jestem aniolem i dobrze wiem zco ja zrobilam zle aleniky nigdy nie ma prawa uzywac przemocy. On tez nie mial. Nie przestalam go kochac ot tak, na pstrykniecie palcami. Jeszcze jak jakis czas temu mowilam ze juz na serio ma sie wyprowadzic to mowilam ze scisnietym sercem. Ja nawet chyba wybaczam coraz bardziej. Ale wlasnie koniec. Nie umiem juz czuc . Chyba ze te pustke. CDopki bedzie to dobre dla dzieci pewnie zostane. Znarnuje sobie zycie ale trudno tam. I tak juz zmarnowane. I tak, robie cos i ze soba. Tyle ze tak czy siak czsem czuje sie jak dzis.
Nie masz chyba pojecia jak sie czuje ze nie zdolalam.ustrzec przed tym dzieci.
Dobra niech juz ja bede ta wredna baba bo nie rzucam mu sie w ramiona natychmiast. |
|
|
|
|
Moniczka [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-16, 09:11
|
|
|
Przemoc... Zmarnowane życie...
Z własnego doświadczenia wiem że można dużo wybaczyć, przesunąć swoje granice .
Ale potem nie mogę spojrzeć w lustro...
Mąż zrobił ze mnie nienormalną chorą psychicznie osobę...
Jeżeli mąż pracuje nad sobą to dobrze. Teraz czas na Ciebie. |
|
|
|
|
rona [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-16, 09:18
|
|
|
Andzik napisał/a: | Czuje sie taka samotna. Zyjemy obok siebie. To nie ma sensu. |
Mogłabym napisać dokładnie to samo |
|
|
|
|
miazia [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-16, 09:37
|
|
|
Moniczka napisał/a: | Z własnego doświadczenia wiem że można dużo wybaczyć | ja też ale też wiem, że można nic nie czuć do męża, po tych wszystkich krzywdach, których się doświadczyło......Zajęłam się sobą.....nie zmuszając się do niczego.....w trakcie mojej przemiany zmieniało się podejście do męża.........Miłość - to nie uczucie a postawa, jak twierdzą mądre głowy tego forum........Do uczuć się nie zmusisz ale popracować nad postawą można.....Nad prawdziwym, płynącym z głębi serca przebaczeniem również ale nic na siłę....kiedy my nie dajemy sobie z wieloma rzeczami rady zawsze możemy wesprzeć się na Bogu stając w prawdzie....chcę coś czuć a nie czuję...chcę przebaczyć a nie umiem.....Bóg sprawia takie cuda, że jak teraz to piszę to mi się łezka ze wzruszenia w oku kręci... |
|
|
|
|
zenia1780 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-16, 16:35
|
|
|
Andzik napisał/a: | Dobra niech juz ja bede ta wredna baba bo nie rzucam mu sie w ramiona natychmiast. |
Andzik, nikt z nas nie sądzi, ze taka jesteś. Masz prawo czuć zal i nieufnosć wzgledem meza, jeśli on stosował wobec Ciebie przemoc. Dobrz, ze zaczał się zmieniac (czy jest to widoczne i odczówalne dla Ciebie, czy tyko o tym mówi?). Czy w tej pracy nad sobą dostrzegł swoje kzywdzące zachowania i za nie przeprosił. Jak sam piszesz, podjął się tej pracy za Twoją namową, można więc sądzić, ze jesteś dla niego ważna... że ważna jest rodzina... To jednak wcale nie oznacza, że masz się zaraz rzucać z wdzięcznoscią w jego ramona.
Juz trochę czsu z nami jesteś, zapewne czutałaś wiele wątków, słuchałaś rekolekcji. Ja jednak gorąco polecam abyś raz jeszcze wysłuchała rekolekcji ks. Dziewieckiego i spojrzała na siebie i swoje małzeństwo przez pryzmat tego co on mówi
http://sychar.org/przysiega/
Proponowanie Ci pracy nad sobą to nie mówienie, ze Ty jesteś "wredna baba, ktora musi cos ze soba zrobic, ktora jest wszystkiemu winna... Nie to, sadze, tereska miala na mysli. w obercnej sytuacji masz w sobie wiele nieumiejtnosci, blokad, niechci, wynikajacych z doswiadczen jakich doznalas w malzenstwi, jakie wznioslas z dziecinstwa i innych sytuacji zyciowych. Przyjzenie sie temu wszystkiemu, przyjrzenie sie swoim rekcjom na pewne sprawy i proba zmian tych niewlasciwych, to wlasnie praca nad soba.
Mzsle, ze sama doskonale juz wiesz, ze miosc, to nie uczucia, tzlko postawa i jest dokadnie tak, jak mayia to opisala
miazia napisał/a: | ja też ale też wiem, że można nic nie czuć do męża, po tych wszystkich krzywdach, których się doświadczyło......Zajęłam się sobą.....nie zmuszając się do niczego.....w trakcie mojej przemiany zmieniało się podejście do męża.........Miłość - to nie uczucie a postawa, jak twierdzą mądre głowy tego forum........Do uczuć się nie zmusisz ale popracować nad postawą można.....Nad prawdziwym, płynącym z głębi serca przebaczeniem również ale nic na siłę....kiedy my nie dajemy sobie z wieloma rzeczami rady zawsze możemy wesprzeć się na Bogu stając w prawdzie....chcę coś czuć a nie czuję...chcę przebaczyć a nie umiem.....Bóg sprawia takie cuda, że jak teraz to piszę to mi się łezka ze wzruszenia w oku kręci |
Mzsl, ze podstawowzm pytaniem, od ktrego teraz powinnas wzjsc brzmił
Nie potrafie kochac meza, nic do niego nie czuje, jest tylko we mnie pustka, czy nie chc kochac mza, bo tak bardzo mnie (nas) skrzywdzil.
Nieyaleznie od tego jak brzmi odpowiedz, Bog i tak sobie y tym poradzi (jeđli oddasz mu te swoje troski), bo dla Niego nie ma rzeczy niemoliwych.
Polecam
http://www.langustanapalmie.pl/milosierdzia-pragne
Pozdrawiam goraco i otulam modlitwa |
|
|
|
|
Slawomir [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-16, 23:00
|
|
|
Andzik napisał/a: | Nie umiem juz czuc . Chyba ze te pustke. CDopki bedzie to dobre dla dzieci pewnie zostane. Znarnuje sobie zycie ale trudno tam. I tak juz zmarnowane |
Andzik!
Patrz:
1. jesteście razem,
2. macie cudowne dzieci.
3. twoj malzonek sie zmienia pod wplywem twojego przekazu
A teraz sprobuj go namowic na wspolna modlitwe, spacer, wyjscie do restauracji, klubu (moze macie jakies wspolne zainteresowania?). Poszukajcie grupy wsparcia - polecam ogniska Sychara.
Masz prawo do swoich emocji, pewnie ze boli, nie musisz się rzucać od razu na szyje ale spróbuj metody małych kroków. Jak witasz męza jak wraca po pracy? W jaki sposób informujesz, zeby wyniosl smieci? Spróbuj poprosić o np. żeby coś zmienił w pokoju dziecka (malowanie? półeczka?) - pamietaj o swoim pozytywny nastawieniu.
Mezczyźni nieco inaczej reaguja i okazują swoje uczucia. Sprobuj zamiast bezposrednio cos komunikowac wlaczyc bardziej meza i go zaangazowac.
Przy okazji pojedzcie razem do sklepu z meblami / lampkami / polka do pokoju dla dziecka. Sluchaj co i dlaczego chcialby kupic (nie krytykuj i zgodź sie nawet jak nie bedzie idealnie z twojego punktu widzenia).
Niech sie poczuje dumny z tego co zrobi (daj mu takie powody). Zaplanuj sobie dzialania w celu odzyskania meza.
Sprobuj podejsc go od kuchni tzn. komunikuj jasne drobne przekazy i staraj sie wykonac to w sposob pozytywny.
Zacznijcie od drobnych rzeczy.
Andzik! rob cos bo inaczej wybuchniesz i nie dasz rady.
Zranil cie twoj maz i masz prawo byc wypalona. Ale tylko praca nad soba i nad "relacja do meza" pozowli ci wrocic do siebie.
wyprowadzka nie zalatwi sprawy - chyba ze jest typem przemocowca tutaj ze wzgledu na dzieci musisz podjac inne dzialania.
tu ty mozesz tylko dobrze to ocenic.
Trzymaj sie - ale samo trwanie to za malo.
dzialaj:-) |
|
|
|
|
Andzik [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-17, 15:53
|
|
|
Dziekuje wszystkim za wsparcie. To dobrze uslyszec i poczuc, ze ktos Cie rozumie. Oj jak dobrze.
Zenia, tak zmiany na serio i baaardzo odczuwalne biorac pod uwage jak zle bylo .
Slawomir, ja wiem, ze pod pewnyn wzgledem jestem szczesciara bo przez caly ten czas maz mnie kochal, nawet gdy byl najgorszy czas, nawet gdy ta milosc byla chora jakas. Ale z drugiej strony nie znacxy ze mi latwiej. Chyba.
Co do przemocy to juz wlasnie nie ma koniecznosci wyprowadzki. przynajmniej na razie. I to jest to co mi najbardziej przeszkadza, ta niepewnosc. Ake byla w przeszlosci.
Podziwiam za pozytywne myslenie po rozwodzie, skad czerpiesz sile...
w sklepue i na spacerze wlasnie bylismy wszyscy razem. wspolna modlitwa ani Sychar nie wchodza niestety w gre. obawiam sie, ze w ogole. mysle ze to czesc problemu.
jeszcze raz dziekuje wszystkim za wsparcie i modlitwe. |
|
|
|
|
nutka [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-18, 00:07
|
|
|
Andzik,
przeszłości nie zmienisz, jedyne co możesz najlepszego zrobić dla siebie - to wybaczyć. Wybaczenie to akt woli - to nie dzieje się ot tak, to łaska... Tu polecam wiele lektur o przebaczeniu - ale przede wszystkim o.Witko, abyś mogła swoje poczucie krzywdy powierzyć Bogu, wyzbyć się go (on jest sędzią - grzeszników osądzi w odpowiednim czasie) - a Ty jak i Bóg miłosierny wybaczasz grzechy, grzesznika oddajesz Bogu.
Gniew - to druga strona miłości - jeśli go odczuwasz, to dobrze, bo nie jesteś obojętna, ale on niszczy... też trzeba go się wyzbyć... wiem, nie proste - ale Bóg nie stawia przed nami prostych zadań - w prostych się nie doskonalimy.
Jest taka lektura, która mówi o "kochaniu niegodnych" i tłumaczy jak to działa - jeśli zanim do niej sięgniesz przyjmiesz, że Twój zbiornik miłości napełni Jezus i da Ci siłę - to zrozumiesz też mechanizmy i spróbujesz zmienić (pełna wersja "sztuka okazywania uczuć w małżeństwie" - dal tego jednego rozdziału i świadectw tam zamieszczonych warto przeczytać całą, dal innych relacji - rodzic - dziecko czy teściowie też się przydaje :)
Jest jeszcze jedna lektura (wiem, wiem... to on jest winny, on zawinił, ale albo chcesz w tym tkwić i marnować sobie życie albo z tego małżeństwa właśnie po takim kryzysie wyciągniesz coś, co dla Ciebie jest najlepsze - nawet jeśli go nie poprawisz, będzie to dla Ciebie duchowa przygoda, która zaowocuje...) Jesteś "cenniejsza niż perły" - to też tytuł tej książki... spróbuj - dla Boga, dla siebie, dla męża i dla Waszych dzieci ! - w takiej właśnie kolejności :) |
|
|
|
|
gogol [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-18, 01:55
|
|
|
a możesz podac autorów proponowanych ksiażek |
|
|
|
|
kinga2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-18, 02:14
|
|
|
Cenniejsza niż perły
autor: Gary L. Thomas
http://www.tolle.pl/pozycja/cenniejsza-niz-perly
O tym, jak mądra żona pomaga mężowi osiągnąć pełnię męskości.
Jak każda kobieta zapewne chcesz, aby Twoje małżeństwo było idealne i wymarzone. Abyś żyła w zgodzie i miłości ze swoim mężem do końca swoich dni. Jeżeli wydaje Ci się, że nie jesteś w stanie tego osiągnąć, to grubo się mylisz!
Dzięki książce "Cenniejsza niż perły" możesz odmienić swoje małżeństwo. Staniesz się lepsza dla siebie i dla swojego współmałżonka. Zrozumiesz, że zmieniając na lepsze siebie, uczynisz swoje małżeństwo bardziej szczęśliwym.
Wielką zaletą książki jest to, że została napisana przez mężczyznę i zawiera męski punkt widzenia, dzięki czemu lepiej zrozumiesz swojego męża i jego potrzeby. Znajdziesz w niej praktyczne wskazówki, jak dążyć do udanego życia w małżeństwie.
Dzięki lekturze tej książki dowiesz się, co zrobić, aby Twoje małżeństwo było dobre i szczęśliwe. Pomoże Ci ona przejąć inicjatywę w małżeństwie i tym samym stać się aktywną - nie użalającą się nad sobą - kobietą.
Dzięki niej dowiesz się, jak każdego dnia budować szczęśliwe małżeństwo. Nauczysz się dokonywać wyborów, aktywnie działać i stawiać czoła słabościom.
Ponadto z książki dowiesz się:
jak zrozumieć najgłębsze pragnienie mężczyzny
jak nauczyć się radzić sobie z gniewem męża
jak pomóc mężowi stawiać rodzinę na pierwszym miejscu
jak nauczyć się doceniać niedoskonałego mężczyznę
===================================================
Sztuka wyrażania miłości w małżeństwie
autor: Gary Chapman
http://www.tolle.pl/pozyc...i-w-malzenstwie
Małżonkowie rzadko wyrażają miłość w ten sam sposób. Z reguły posługujemy się jakby innymi językami miłości. Każdy z nas używa takiego języka, jaki jest mu najbliższy, i jest zdziwiony, gdy partner nie rozumie, tego co próbujemy mu zakomunikować. Wyrażamy miłość, ale on (czy ona) wydaje się tego nie dostrzegać, ponieważ dla niego (dla niej) to, co robimy, jest komunikatem w obcym języku.
Gdy poznasz podstawowy język miłości swojego partnera i nauczysz się nim posługiwać, odkryjesz klucz do długiego i pełnego miłości związku małżeńskiego. Miłość nie musi zanikać po ślubie, jednak by ją zatrzymać, musimy się nauczyć wyrażać ją w sposób zrozumiały dla naszego partnera.
Nie możemy polegać na swoim sposobie wyrażania miłości, bo współmałżonek może go nie rozumieć. Jeśli chcemy, aby czuł się kochany, musimy wyrażać miłość w sposób, który jemu jest najbliższy. Nic nie wpływa na związek dwojga ludzi tak bardzo, jak zaspokajanie ich potrzeb emocjonalnych - zwłaszcza potrzeby miłości.
Jeśli nauczę się języka miłości mojej żony i będę się nim często posługiwał, ona będzie czuła się kochana. Kiedy minie okres ślepego zakochania, nie doświadczy rozczarowania, ponieważ będzie napełniona miłością. A kiedy ona zrobi to samo, również moje potrzeby emocjonalne będą zaspokojone, a nasze małżeństwo będzie rozkwitało.
=======================================================
Chyba o to chodziło |
|
|
|
|
gogol [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-18, 11:31
|
|
|
Dzieki Kinga |
|
|
|
|
Wilkoo [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-18, 11:39
|
|
|
Już nie kocham = jeszcze nigdy nie kochałam (prawdziwie) = dopiero przed Tobą nauka Prawdziwej Miłości, która nie jest uczuciem = jeśli tego chcesz, poradzisz / poradzicie sobie. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9 |
|
|