Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Coelho i okolice
Autor Wiadomość
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 21:38   

Niektóre poglądy Norberta i sposób ich wyrażania mogą niektórych denerwować,
Sam zresztą też "świętoszkiem" na tym forum nie jestem i niejedna osobę pewnie irytuję.
Trzeba jednak pamiętać, że to forum otwarte, a nie tajne stowarzyszenie "wtajemniczonych", którzy w każdym temacie mówią jednym głosem.
Jednym głosem katolicy powinni mówić w sprawach wiary, ale to czy Coehlo jest wartościowy czy też szkodliwy nie jest zapisane w Biblii.
Dziwne, że niektórzy alergicznie reagują na każde lekkie odchylenie w kierunku katolicyzmu liberalnego, natomiast w ogóle nikt nie reaguje na odchylenia w kierunku neofickiej przesady.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 21:39   

Czy jest jakakolwiek szansa, że administracja cokolwiek wyjaśni?
Zero odpowiedzi na post Filomeny? Nikt nie chce się odnieść?

Jak dla mnie, ta lakoniczna i beznamiętna wzmianka administracji o zablokowaniu konta Norberta jest przejawem niczego innego jak tylko ignorancji.

Czyżby nawet taka ciuteńka władzy miała moc by deprawować?
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 22:12   

Kenya: tutaj odpowiedź na Twoje pytanie:


Cytat:
2011.09.19
Władza deprawuje
Posiadanie niekontrolowanej władzy nad innymi może zdeprawować nawet najbardziej zacnych ludzi. „Lepiej się władcom przyglądać, nawet kiedy są awersyjni” - pisze w artykule na temat psychologii władzy prof. Bogdan Wojciszke z sopockiego wydziału Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.

Liczne badania psychologiczne, na które powołuje się prof. Wojciszke, potwierdzają, że u osób zajmujących nadrzędne stanowiska dokonują się znaczące zmiany w postrzeganiu, wnioskowaniu, rozumieniu, reakcjach emocjonalnych i nieuchronnie prowadzą do pogorszenia ich funkcjonowania społecznego.

Okazuje się, że nawet osoby o nieskazitelnej reputacji w trakcie sprawowania władzy stają się skłonne do łamania norm społecznych i moralnych. Mają też mniejszą zdolność empatii i niechętnie przyjmują cudzą perspektywę. Ponadto pojawia się u nich tendencja do automatycznego i powierzchownego przetwarzania informacji. Powoduje to częste posługiwanie się schematami i stereotypami, co prowadzi m.in. do instrumentalnego traktowania innych ludzi. Władcy przejawią również optymizm nasilający ich złudzenie kontroli do tego stopnia, że mają przekonanie o możliwości wpływania na to, co faktycznie pozostaje poza ich zasięgiem. Pojawia się u nich koncentracja na zyskach i pozytywach, a przy tym niewrażliwość na kary i zagrożenia.

Zdaniem prof. Wojciszke nie ma władców doskonałych, bo każdy ulega opisanym mechanizmom. Ażeby nie dochodziło do łamania norm i nadużyć, konieczna jest kontrola społeczna i przejrzystość władzy. Władza jest przejrzysta, kiedy wiedza o jej mechanizmach jest dostępna osobom postronnym, a sprawujący władzę mogą być pociągani do odpowiedzialności za swoje działania.

Artykuł został opublikowany w kwartalniku „Nauka” (2011, nr 2, s. 51–69).


Źródło: Charaktery

A tu pełna wersja dla osób, które mają ochotę przebrnąć przez tekst naukowy

http://www.pan.poznan.pl/...5_Wojciszke.pdf
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-13, 00:14   

Filomena
Charatery nie są na pewno katolickim medium
a prof Wojciszke napisał książkę "Psychologia miłości" w której nie opowiada się zdecydowanie za nierozerwalnością małżeństwa.
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-13, 00:30   

No i znowu wracamy do tego samego. Teraz będziemy się zastanawiać nad profilem czasopisma i światopoglądem prof. Wojciszke. Pytanie było o władzę, odesłałam do analizy pojęcia. Jeżeli komuś przeszkadza Wojciszke, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby dotarł do źródeł, na bazie których powstał artykuł. Zapewne część cytowanych socjologów i psychologów okaże się ateistami, agnostykami, protestantami. B. Russel cytowany na początku artykułu był agnostykiem. Nie znam poglądów Wojciszke na małżeństwo. Nawet jeżeli bym znała, to ja sama ponoszę odpowiedzialność za swoje decyzje.

Zaprzeczanie prawidłowościom wychwyconym w badaniach nie sprawi, że te prawidłowości przestaną obowiązywać. To, że np. Russel był sceptyczny religijnie nie oznacza, że w innych tematach nie pisał rzeczy ważnych, mądrych i użytecznych.

Co do czasopisma - w każdym czasopiśmie branżowym/tematycznym i magazynie opinii od prawej do lewej może się ukazać materiał wartościowy niezależnie od światopoglądu redakcji.

Na tym kończę i apeluję: czytajcie Listy Apostolskie, zwłaszcza List do Rzymian.
 
     
ja_tez
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-13, 08:38   

Filomena, ja myślę (choć mogę się mylić), że ostatnia wypowiedź grzegorza była sarkazmem...
 
     
Wilkoo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-13, 13:26   

Filomena napisał/a:
Temat zmienił sie z rozważań odnośnie latynoskiego pisarza w dyskusję o zasadności blokowania konta Norberta.


Ja dodałbym co nieco tematu o dewocji i nawiedzeniu Tereski,
ale i tak do ściany nie przemówię, stąd odchodzę - na jakiś
czas albo na stałe. Osoby, które nie potrafią kontrolować
własnych emocji, nie powinni piastować funkcji Moderatora.

Tereska dała ostrzeżenie Norbertowi - z przyczyn osobistych.
Regulamin jest tu tylko wymówką.

PRAWDZIWA CNOTA KRYTYKI SIĘ NIE BOI.
 
     
Art
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-13, 18:52   

Filomena,
zarzucasz Adminowi, że nadużywa władzy, bo blokuje uczestników forum którzy łamią regulamin. Przeczytałem dokładnie jeszcze raz regulamin (również rozdz. V, który polecam Twojej lekturze) i uważam, że Admin. miał prawo do takiej reakcji na ostatnie wpisy, które obrażały personalnie z imienia inne osoby, moderatorów i admina .
Jak byś się poczuła na ich miejscu gdyby Ciebie obrażano?? Łatwo jest kogoś obrażać jeśli się zachowuje anonimowość. Łatwe to, ale i tchórzliwe równocześnie.... W rozmowie face to face już by na pewno było inaczej.
Wiele osób w Sychar zna siebie wzajemnie, z rekolekcji, z modlitw wieczornych - wiele osób się wspiera i pomaga sobie, kiedy jest trudno. Obrażanie kogoś nie jest postawą która wnosi coś cennego, słowne przepychanki i udowadnianie swoich racji jest drogą donikąd. Myślę, że się ze mną zgodzisz...
Co do tematu władzy - w Niebie najwięksi będą Ci którzy nauczyli się kochać i służyć, tak nas uczy nasz Pan. Mt 9,36-37"...Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich! Potem wziął dziecko, postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje mnie, lecz Tego, który Mnie posłał. oraz inny fragment
Mk 10,13-16 "...Przynosili Jezusowi dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego. I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je..."
Dzieci mają w sobie ogromną ufność do innych i pęd do poznawania prawdy, dobra i piękna - mówi się "dziecięca ufność". Kiedy zastanawiałem się, co w tym obrazie dziecka Pan Jezus chce nam powiedzieć to przychodzi mi na myśl właśnie słowo: UFNOŚĆ. Zaufać Bogu, być gotowym do służby, do miłości. dziecko nie ma problemu władzy....

Wilkoo,
łatwo jest krytykować i oskarżać zachowując anonimowość... łatwo jest obrażać nie znając nawet tego kogo się obraża. Ale w ten sposób nic nie zbudujesz dla siebie, nie zdobędziesz ani przyjaciół ani nikomu nie pomożesz. Nawet dla siebie nic nie zyskasz poza chwilową ulgą....
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-13, 19:34   

Norbert, zapytałem o "neofictwo" w Opus Dei i tylko dlatego że napisałeś o "policji".
Pogody Ducha
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-13, 19:52   

Art, wiem, że na gruncie zakazu zakładania wielu kont admin miał prawo zablokować Norberta. Inna rzecz, czy każdorazowo jego banowanie i wystosowywanie ostrzeżeń było zasadne.

Nie wiem, jak był tworzony regulamin tego forum, czy był konsultowany w gronie pierwszych użytkowników, czy podlegał modyfikacjom po zgłaszaniu usprawiedliwionych zastrzeżeń. Dla mnie część zapisów jest nieostra i otwiera pole dla uznaniowej interpretacji.

Ludzie tworzą prawo i ludzie je potem wdrażają. Ludzie też są omylni. W artykule autorstwa "niekatolickiego" profesora wyraźnie jest napisane - na podstawie analizy stanu badań w dziedzinie, że władza jest zgodna z interesem społecznym, jeżeli jest transparentna. Tymczasem Tereska nie odpowiedziała na żadne zadane w tym wątku pytania. Różnica między nią, a resztą użytkowników jest zaś taka, że jeżeli poczuje się obrażona, to może "ukarać" "winnego", zaś zwykły użytkownik takich narzędzi nie ma.

Wiem, że czytanie i pisanie na tym forum jest wyborem indywidualnym, więc jak komuś nie pasuje regulamin, to nie musi w tym uczestniczyć. Pytanie tylko, czy chroni się w ten sposób wspólnotę katolicką, obdarzoną charyzmatem, czy towarzystwo wzajemnej adoracji.

Nie chcę wymieniać nazw użytkowników, którzy ostatnio wypowiadali się w wielu tematach o wiele bardziej obcesowo i bez związku z tematem, niż Norbert. Reakcji ze strony moderatorów, może z wyjątkiem Nirwanny, nie zauważyłam.

Nie będę dalej rozwijać argumentacji, bo na koniec i tak każdy zostanie przy swoim.

Rozumiem Wilkoo i jego reakcję, sama też mam ochotę ostentacyjnie się wypisać, ale po co demonstracja. Można też po prostu zamilknąć.

[ Dodano: 2014-02-13, 19:55 ]
I jeszcze jedno, to ode mnie zależy, czy obraza we mnie skierowana zostanie przeze mnie przyjęta. Może jestem dziwna, ale jakoś wrzuty innych osób w moją stronę nie robią na mnie większego wrażenia. Zwłaszcza wrzuty internetowe.

Podobno chrześcijanin zatrzymuje zło na sobie, żeby się nie mnożyło...
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-13, 21:25   

Nie znam przyczyn występowania Norberta pod różnymi nickami wcześniej ale biorąc pod uwagę ostatnią zmianę rozumiem, że użytkownik zablokowany nagle, bez możliwości wytlumaczenia się ani co ważniejsze uzyskania jakiegokolwiek tłumaczenia ze strony administracji chce po prostu wejść na forum i COŚ powiedzieć,być zrozumianym, zatem jedynym wyjściem w jego pojęciu jest wejście pod innym, jeszcze niezablokowanym nickiem. Rozumiem zatem ten manewr. Można nawet się pokusić o konkluzje, że administracja ma ogromny wpływ na te decyzje i za te dezycje jest także odpowiedzialna. Gdyby pozwolono człowiekowi się wytłumaczyć a nie dawano mu nagle, niespodziewanie bana , nie musiałby zmieniać swojego nicku.

Może należałoby się także zastanowić jakie jest źródło aż takiej paniki, że zamyka się komuś usta ilekroć wypowie inną treść niż ta do której większość jest przyzwyczajona.
Czy fakt, że ktoś widzi rzeczywistość inaczej jest powodem by go napiętnować, eliminować jednym ruchem? Gdyby wszyscy kudzie w taki sposób reagowali na zmiany, ludzkość pozostałaby na etapie świadomości ludzi z epoki brązu, choć muszę przyznać że i takich ludzi tu na forum czytam.
Tyle się w tym miejscu mówi o wybaczaniu, zrozumieniu, akceptacji ale wobec ostatniego zdarzenia te wszystkie deklaracje wydają się być pustymi sloganami, nic nie znaczącymi.
Rozumiem, że to taka polityka administracji by nie reagować...no cóż i tak też można.


Filomeno,
co do władzy oraz deprawacji z niej wynikającej. Dzięki za artykuły:))
Otóż doszłam do wniosku, że władza sama w sobie jest neutralna.
Władza wydobywa tylko z ludzi ich głębko skrywane pragnienia, żądze, chęć dominacji itd., to wszystko co w nich od dawna było. To tak jak z powiedzeniem, że "okazja czyni złodzieja", wg mnie nie oddaje istoty czynu ani sedna osobowości, złodziej był złodziejem nawet zanim coś ukradł, to taka natura, okazja tylko wydobywa z niego to co było skrupulatnie ukryte pod maską - czyli skłonność do kradzieży.
Bo przecież nie każdy wykorzysta nadarzającą się okazję by ukraść, zdradzić, oszukać czy zdominować kogoś. Okazja sama w sobie nic nie znaczy.
Jakoś sobie nie potrafię wyobrazić by Jezus Chrystus czy np. Gautama Buddha mogli w zły sposób wykorzystać daną im władzę - to niemożliwe.
 
     
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-13, 21:49   

Kenya nie jest tak jak piszesz... Norbert dostawał ostrzeżenia tak od moderatorów jak i od admina... Miał czas się zastanowić , zmienić , wyjaśnić... Brnął jednak dalej .... Cóż - jego wola ....
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-13, 22:21   

halenast,
nie wiem jak było wcześnej, zatem odniosę się tylko do ostatniego wątku z którego "wyleciał" miodzio.

Cytat:
Norbert dostawał ostrzeżenia tak od moderatorów jak i od admina... Miał czas się zastanowić , zmienić , wyjaśnić...


Czy mnie coś umknęło?

Gdzie dokładnie w tym wątku są jakiekolwiek ostrzeżenia od moderatorów i admina personalnie wystosowane do miodzia? Wskaż jeśli możesz.

Praktykuje się zwykle, że ostrzeżenia są dawane podczas dyskusji (jeśli zachodzi taka potrzeba) na forum, w obecności innych użytkowników, z podaniem przyczyny - tak aby inni użytkownicy mieli sposobność się odnieść i ocenić czy ostrzeżenie ma podstawę i czy ban jest zasadny. W ten sposób unika się niedomówień.

Rozumiem halenast, że jesteś pełnomocnikiem Administracji.
 
     
Art
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-13, 22:40   

zostało już powiedziane przez wiele osób ostatnio bardzo wiele opinii dotyczących funkcjonowania forum i zasad traktowana siebie wzajemnie.
Na pewno na ten temat będzie dyskusja w gronie odpowiedzialnych w Głębinowie i będą zmiany na lepsze, bo każda dobra organizacja musi uwzględniać tzw. feed back żeby iść do przodu. Myślę, że nie zaszkodzi napisanie swoich propozycji i uwag od Admina na priva, co jest zgodne z zasadą dobrej komunikacji (a w regulaminie jest taka furtka).
Mam nadzieję, że wkrótce poznamy owoce tej dyskusji i decyzji wszyscy....

Filomena,
pozwól, że odniosę się do tych kilku słów które napisałaś na końcu:
"Podobno chrześcijanin zatrzymuje zło na sobie, żeby się nie mnożyło...".
Zatrzymałem się nad tym, co tu chciałaś powiedzieć.
Jeśli miałaś na myśli tzw. "branie na klatę" odważnie i odpowiedzialnie skutki swoich czynów i różne sytuacje trudne w życiu to zgadzam się, tak trzeba to zatrzymywać na sobie i nie odpłacać wokół złem na zło.
Ale z drugiej strony, jeśli ktoś Cię chce skrzywdzić świadomie z premedytacją, niesprawiedliwie to ja mówię nie ... trzeba demaskować cynika i bronić się, żeby nie dawać przyzwolenia złu.

To tak jak z działaniem szczepionki - w niewielkich ilościach wirus jest podawany dla dobra organizmu, ale podczas dużej infekcji wirus to roznosiciel śmiertelnej choroby z którą trzeba walczyć... na śmierć i życie....
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9