Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
APEL |
Autor |
Wiadomość |
Dabo [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-08, 21:59
|
|
|
Chyba nie zasłużyłem na napisanie żadnego więcej wyrazu oprócz :Przepraszam |
|
|
|
|
Art [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-08, 22:00
|
|
|
Tylu ilu potrzeba, żeby sprawnie i efektywnie MODEROWAĆ dyskusje.
I technicznie: Najpierw porządek w tematach, najlepiej pogrupowanych, a potem odpowiednia ilość osób/ Moderatorów do grup tematycznych... W uporządkowaniu organizacyjnym łatwiej, systematyczniej oraz efektywniej się pracuje ... |
|
|
|
|
niezapominajka8 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-08, 22:01
|
|
|
Hania pruszylas wazny temat. Ja tez unikam forum ogolnego i tak wlasciwie zaczelam zyc odkad jestem na krokach...
Tez troche mi sie oberwalo,a potrzebowalam wsparcia,nie rad...
A co do pracy na tym ugorze,jesli bedzie taka wola Boza moze kiedys przystapie na razie nie czuje sie na silach,sama mam wiele rzeczy do przepracowania...
Ale temat zostawiam otwarty i nie mowie nie
Pozdrawiam |
|
|
|
|
helenast [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-08, 22:18
|
|
|
Dziękuję Kochani za wpisy , za odwagę , za pokonanie dumy ...
Widać jak ważny to problem naszej wspólnoty... Wiem,że jesteśmy zestresowani, ale czy tu jest to miejsce gdzie mamy odreagowywać swoje bolączki ? ... Ta wspólnota ma być ( przynajmniej ja tak uważam) naszą ostoją , naszym miejscem wyciszenia, uspokojenia. Swoją obecnością tu mamy dawać świadectwo, nawet sobie wzajemnie.
Mirka - nie o ilość tu idzie. Poczytaj jak ludzie się do siebie wzajemnie zwracają, jak zapędzają w obronie własnych racji ( nie dla każdego słusznych). |
|
|
|
|
Mirakulum [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-08, 22:29
|
|
|
Heleno ja na zewnętrznym forum staram się być, nie jestem juz dyżurnym moderatorem,
ale prowadzę też kroki , i jeszcze inną działalność w Sycharze.
Potrzeba robotników -naprawdę serdecznie zapraszam do współpracy.
Art nigdy nie ma tylu ilu by trzeba ..... niestety |
|
|
|
|
helenast [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-09, 09:14
|
|
|
Ten APEL to mój głos- postulat do administratorów ( przede wszystkim) ...
Nie chciałam pisać go personalnie. Temat widzę,że jest poważny, bo więcej jest takich zranionych tu na ogólnym forum, którzy odeszli z niego w milczeniu...
Wiem,że zakładając wspólnotę było w niej mało członków . Teraz Sychar wygląda nieco inaczej. Rozrósł się , a i tematy są może trudniejsze. Wiem też,że wiele głosów było o potrzebie obecności księdza, duchownego, który panowałby nad wypowiedziami osób które mają fałszywy pogląd ( delikatnie mówiąc) na temat religii , wiary, Boga. Może warto pomyśleć również nad obecnością na forum doświadczonego z wykształcenia psychologa - by ukrócić nieodpowiedzialnych i niebezpiecznych doradców. Chodzi o to by wpisujący nie prowadzili własnych wojen , potyczek słownych, które sprowadzają się do kłótni, obrażania itp. Odpowiedzialni za forum powinni w zarodku zamknąć , uciszyć takie osoby oraz zawrócić na właściwy temat. Jest też inna możliwość by były osoby do , których możemy się zwrócić w momencie gdy coś jest nie tak, gdy czujemy,że wychodzi ktoś poza formy przyzwoitości i idei tej wspólnoty. Ale ten głos musi być odebrany, a nie zlekceważony...
Możliwości jest wiele. Ja apeluję, by usiąść i stworzyć jasne, oczywiste i twarde zasady, a do innych rozmówek stworzyć gg ....
P.S. Szacunek dla osób, które miały odwagę stanąć w prawdzie (w tym temacie ) z samym sobą. |
|
|
|
|
delirium [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-09, 11:12
|
|
|
Też podpisuję się, że często nieprzyjemnie jest na forum. Co prawda..............od dłuższego czasu po prostu nie wchodzę, nie czytam. pracuję na 12 krokach, troche mało czasu, ale też..............często myślałam, że po nie ma sensu. Przede wszystkim nie ma sensu się wypowiadać.
W porównaniu z tym co było np 2 lata temu to...............forum wg mnie dużo straciło na..................? (wartości?). Trudno mi dobrać słowa. |
|
|
|
|
EL. [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-09, 11:29
|
|
|
helenast napisał/a: | Temat widzę,że jest poważny, bo więcej jest takich zranionych tu na ogólnym forum, którzy odeszli z niego w milczeniu... |
Tak, to jest bardzo ważne !!
helenast napisał/a: | Wiem,że zakładając wspólnotę było w niej mało członków . Teraz Sychar wygląda nieco inaczej. Rozrósł się , a i tematy są może trudniejsze. |
absolutnie prawda !!!
helenast napisał/a: | Wiem też,że wiele głosów było o potrzebie obecności księdza, duchownego, który panowałby nad wypowiedziami osób które mają fałszywy pogląd ( delikatnie mówiąc) na temat religii , wiary, Boga. |
Ważne !!...ale czy możliwe ?? Bo....musiałby to być ksiądz, który zajmowałby się tylko tym przez cały dzień....bo przecież wszyscy jesteśmy świadomi, ze postów ludzi codziennie jest tu masę !!
helenast napisał/a: | Może warto pomyśleć również nad obecnością na forum doświadczonego z wykształcenia psychologa - by ukrócić nieodpowiedzialnych i niebezpiecznych doradców. |
Tu też byłby problem....jedna osoba tego nie ogarnie.
Zresztą...psycholog, też człowiek....a ile ludzi - tyle poglądów, postaw itp.
Warto więc zbudować grupę ludzi, może nie koniecznie tylko psychologów....takich, którzy bedą czuwać.
Hm....ale przecież już jest taka grupa.....jakby kontrolująca...ale okazuje się, że to mało.
Ponieważ....moderatorzy przeszli do 12 kroków...no, ktos też musiał to poprowadzić.No i nie przewidzieliśmy tego, ze i program 12 kroków tak potężne na Sychar się rozprzestrzeni, rozrośnie.
Patrz Haniu.....noooo niesamowite dzieła się tu dzieją....rozrastają.....ale ( może tego nie przewidzieliśmy ), że przecież....logiczne....rośnie też rzesza ludzi, którzy zaczną tu przybywać i szukać wśród nas - pomocy.
Ale....rośnie też wśród nas rzesza wartościowych i pomocnych ludzi. Wspieramy się nawzajem.....noooo okazuje się, że nie zawsze jest ok.....i dobrze, ze Ktoś= Haniu, to zauważasz, czuwasz.
Rozumiem, że trzeba jednak czuwać....i jednak pokazywać drogę, jaką tu sobie obraliśmy = zgodną z charyzmatem Sycharu.
helenast napisał/a: | Możliwości jest wiele. Ja apeluję, by usiąść i stworzyć jasne, oczywiste i twarde zasady, a do innych rozmówek stworzyć gg .... |
Hania....Twój temat i uwagi są mega ważne !!
Dzięki wielkie za Twoją uważność i zwrócenie uwagi....w poważnym temacie - APEL !!
Rozumiem Haniu, ze ten apel do nas wszystkich....a Ty pierwsza podjęłaś się trudu pokazania co sie dzieje, nazwania tego, wypowiedzenie swoich uwag....Podziwiam !!
I ....bezsprzecznie...trzeba coś zrobić, działać....dla naszego wspólnego tu dobra !!
No to ja podejmuję się....codziennie....chociaż przez chwilkę być na forum ogólnym....będę( wybieram ) w dziale - Rozwód czy ratowanie małżeństwa
I myślę też ....że osoby, którą są na 12 krokach....które już doświadczają i rozumieją założenia Sychar- Wspólnoty Trudnych Małżeństw - proszę Was - wchodźcie też na forum ogólnym i pomagajcie , wspierajcie....wielu z Was już może i potrafi pomóc innym !!
Pozdrawiam wszystkich ludzi dobrej woli , którym zależy na naszej Wspólnocie !! EL. |
|
|
|
|
Elżbieta1974 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-09, 15:21
|
|
|
Hania, wydaje mi się, ze tak jak pisze El, zbyt dużo na forum jest codziennie wpisów, nowych osób, aby czynić za to odpowiedzialnym tylko kilka osób, to chyba niemożliwe fizycznie, widzę jak dużo czasu zabiera to w zamknietej grupie 12-krokowej, a co dopiero tu na forum ogólnym. Problem jest poważny....
Tylko czy naprawde potrzeba aż kontroli, czy to nie jest tak, że wszyscy tworzą wspólnotę, którzy tu wchodzą, że jest regulamin i jednka to ludzie robiący wpisy powinni poczuć się odpowiedzialni za to, co robią, jak piszą, jak się zwracają do pozostałych, wypowiadają o swoich współmałżonkach...
Czy osoba która "doradza", a przy tym oskarża, używa wulgaryzmów, czuje się faktycznie doradcą, katolikiem?
czy człowiek musi być kontrolowany, żeby ...... był człowiekiem? |
|
|
|
|
delirium [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-09, 16:29
|
|
|
Może jednak niektórzy muszą być właśnie kontrolowani? Nie zawsze wpisujący mają na uwadze dobro drugiego czlowieka, tak czasami zauważyłam. Bardziej chcą zaistnieć niż pomóc. Takie jest moje zdanie, że czasami tak jest. |
|
|
|
|
EL. [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-09, 16:46
|
|
|
Może ...zwyczajnie...nie wiedzą...chcą pomóc ale ...nie znają dokładnie charyzmatu Sychar. EL. |
|
|
|
|
mgła1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-09, 21:30
|
|
|
Ja także wiele razy zauważyłam, że mądrzy ludzie, którzy w "Boży" i rozsądny sposób próbowali wypowiadać się, zostali obśmiani, zakrzyczeni przez dyżurnych harcowników forum. Pisałam już kiedyś o tym, widząc, z niejednej dyskusji wycofywali się wyważeni, kulturalni ludzie, bo byli obrażani. Zostawali awanturnicy, co dawało może dziwny obraz forum nowym użytkownikom.
Myślę, że moderatorzy, oszczędzając czas, mogliby dyscyplinować tylko wtedy, gdy ktoś przekracza granice. Bo doradzać- doradzają ludzie, którzy są już jakiś czas na forum. I szybko zaczynają być aktywną stroną.
Jasne, że niemożliwe jest, aby garstka ludzi (moderatorzy) śledziła wszystkie posty. |
|
|
|
|
Mirakulum [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-09, 22:25
|
|
|
mgła1 napisał/a: | mądrzy ludzie, którzy w "Boży" i rozsądny sposób próbowali wypowiadać się, zostali obśmiani, zakrzyczeni przez dyżurnych harcowników forum. |
To prawda
pomóżcie moderatorom, napiszcie na pw do jakiegoś moderatora - "zielonego" by zareagował
jak coś was zaniepokoiło ,
lub jak się czujecie na siłach, to dajcie rozrabiakom odpór.
Rozrabiaki i bijący pianę jakoś nie mają odwagi przyjechać na żadne sycharowskie rekolekcje, by może się skonfrontować, poznać wspólnotę i nas od środka.
Forum jest najczęściej formą pierwszego kontaktu ze wspólnotą, ale to nie wystarczy
Większość z nas ma tak głębokie kryzysy, że pisanie na forum(puder i krem) nie wystarczą, trzeba gruntownej przebudowy, remontu , trzeba "pruć piony" jak mawiał w pewnym dowcipie Jan Kobuszewski
Proszę o Wasze pomysły jak usprawnić nasze forum |
|
|
|
|
helenast [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-10, 13:32
|
|
|
Moje spostrzeżenia co do forum są takie,że zanika jakby duchowy jego klimat... Zanika, lub jest zbyt mało odniesień do religii, Boga, wiary. Zaznaczenia,że Bóg jest w naszym życiu na pierwszym miejscu. Że wszystko co robimy powinniśmy robić wedle Jego woli, przykazań , nauk...
I tu moja propozycja, aby włączyć w nasze rozmowy, problemy, wątpliwości duchownych. Wiem ,że to nie będzie łatwe, ale mam taki pomysł, który proszę o przedyskutowanie w Głębinowie, na rekolekcjach moderatorów. Otóż jest ok 30 ognisk sycharowskich . każdy ma swojego opiekuna duchownego. Niech każdy dostanie swój czas - powiedzmy dyżur na forum ... Raptem to wyniesie tydzień lub dwa w roku. Każdy z księży w czasie swojego dyżuru będzie zobowiązany zaglądać na forum ( wybiórczo w tematy) oraz w specjalnie stworzonym temacie nazwijmy go roboczo ,, SOS - Ksiądz ,, będzie miał za zadanie czytać wpisy i odpowiadać na nie. A osoby ze wspólnoty, które potrzebują wsparcia , wyjaśnienia , pomocy duchowej będą mogły tam zadawać pytania.
Byłoby też dobrze, żeby dyżurujący ksiądz podał swojego maila, gdzie można by zwrócić się o poradę ( jeżeli w danym czasie nie byłaby możliwa odpowiedź)... Administratorzy informowaliby , który ksiądz i w jakim terminie ma dyżur, oraz podali jego maila jako możliwość dodatkowego kontaktu...
I propozycja do ks.Pawła jako opiekuna krajowego by wesprzeć taki pomysł ( jeżeli wypali) listem , mailem do każdego z kałanów- opiekunów regionalnych o takim pomyśle, przedsięwzięciu. Można by też zorganizować rekolekcje, konferencję dla samych opiekunów duchownych poszczególnych ognisk sycharowskich ze wszystkich miast i przedstawić głębiej problem ,zasady , pracę wspólnoty...
Uważam ,że skoro podjęli się takiej roli - kierujących i opiekujących się grupami sycharowskimi to mogą i powinni mocniej włączyć się w jej życie...
To moja propozycja przywrócenia idei, zasad i kierunku działania katolickiej wspólnoty.... |
Ostatnio zmieniony przez helenast 2014-02-10, 14:11, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>
| Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8 |
|
|