Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Urok ,czary,czy wyroki Boskie |
Autor |
Wiadomość |
Aniołek5 [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-07-30, 20:58
|
|
|
Cytat: | Najbardziej mnie wnerwia że nigdy nie byłem byle jakim katolikiem, |
a widzisz Dabo, do mnie też nie chciało jakoś dotrzeć, że "nie być byle jakim katolikiem" to nie to samo, co "być prawdziwym katolikiem" - tj. ufać Bogu bez oglądania się na innych.
Gdybyś był "katolikiem z prawdziwego zdarzenia", to byś, zamiast się wnerwiać na tych co to mało do kościoła chodzą, a wszystko mają, po prostu modlił się o ich nawrócenie, albo o samo błogosławieństwo by było im jeszcze lepiej
A uwierz mi, sama doświadczyłam, że każde szczęście może się kiedyś skończyć. Też jeszcze jakiś rok temu patrzyłam, jak się finansowo jednej rodzinie układa, wszystko cacy, mąż przy zonie trwa, pomimo iż ona troszkę jędzowata była, co roku wakacje, wszystko ułożone, zaplanowane - ona zdecydowana, konkretna, wszystko miała pod kontrolą. I dobrze im szło, a do kościoła to chodzili od święta.
Ale przyszedł ciężki wypadek, on o włos był od śmierci, teraz walka o zdrowie psychiczne i fizyczne...
Tak przeszło mi przez myśl, czy ja przez tę zazdrość jakiegoś przekleństwa nieświadomie na nich rzuciłam... no wiesz, nie zazdrościłam jakoś jawnie, nie złorzeczyłam ani źle nie myślałam - ale jednak jakieś tam uczucie żalu było... |
|
|
|
|
Dabo [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-07-30, 21:33
|
|
|
Aniołek5 napisał/a: | Tak przeszło mi przez myśl, czy ja przez tę zazdrość jakiegoś przekleństwa nieświadomie na nich rzuciłam... |
Nie mam absolutnie focha do ciebie, ale czuje, czuliśmy z żoną że to jakoś tak poszło u nas.
Zbyt prostemu, zbyt spokojnemu, zbyt pobożnemu małżeństwu poszło zbyt dobrze, to widocznie podrażniło wiele oczu. Te oczy zawołały a czemu im tak dobrze? a niech im sie posypie.
Nie wiem czy to powód do dumy czy żalu że dziadek który zmarł 2 lata przed moim urodzeniem, dał ojcu, swoje oficjalne błogosławieństwo, a w dniu mojego ślubu ojciec mnie, że mam zawsze być blisko kościoła, a Bóg się sam zatroszczy o resztę. Mówiąc wprost że : to nie bedzie łatwe i proste, bo daje mi droge pod stromą górę, gdzie będzie wiele, róznych ciężkich przeciwności. Ale ja mam trwać. Teoretycznie zobowiązałem się to błogosławieństwo dać swojemu synowi ,w odpowiednim czasie.
Ale co z takimi gatkami, modlitwami, błogosławieństwami, i kiedy życie pod górkę?
Wnerwia mnie że pewnie cześć rodziny, tej bardziej mocherowej pewnie teraz się modli za mnie za żonę, że oni patrzą na modlitwe jak na jakieś anty D, pomoże nie pomoże, modlą się.
wnerwia mniedzisiejsze gadanie ojca, kiedy czyściliśmy piwnice po powodzi, ja moją, potem pomogłem rodzicom, i teraz powinna być żona żeby też pomóc, ale ona ma gdzieś.
I kiedy przekląłem na moją, ojciec mnie upomniał, że on nie szanuje co zrobiła, ale ją tak, bo jej wiele zawdzięczają mimo że wredna, bywała, to więcej dobrego niż złego wniosła, i żebym uważał na słowa bo co będzie jak kiedyś wróci z podkulonym ogonem?
Tylko ja już chyba nie chce żeby wracała. |
|
|
|
|
ja_tez [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-07-31, 08:27
|
|
|
Swallow napisał/a: | Podziwiam Cię i piszę to bez żadnych podtekstów, ironii czy czegoś w tym stylu. Podziwiam - bo nie każdy mąż mimo zmagań z samym sobą, trwa, miota się, nie poddaje się. Mój tego nie potrafił. Musiało się wiele złego podziać, by doszedł do punktu, w którym Ty jesteś. Myślę, że każda z opuszczonych żon tutaj na forum Ci to powie. |
Ja nie jestem opuszczoną żoną (choć czasami wolałabym), więc tego nie powiem ;)
Koleżanki mojego męża także go podziwiały za jego, jakby tu nazwać... powiedzmy: postawę.
Niestety, ale one poznały niepełną wersję wydarzeń - taką, jaką usłyszały z ust męża...
On więc poczuł się bohaterem, a duma go wręcz rozpiera. Zamiast skruchy za to CO ZROBIŁ, puszy się i szczyci tym, czego nie zrobił... Sprawiając tym jeszcze więcej bólu, którego i tak wystarczająco dużo przysporzył. |
|
|
|
|
zenia1780 [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-07-31, 10:02
|
|
|
Najbardziej mnie wnerwia że nigdy nie byłem byle jakim katolikiem, zawsze żone i mnie trafiało że ci inni raz w roku do kościoła, a kochają się, mają domy samochody, zdrowe dzieci, a nam ciągle pod górkę.
Kiedyś ojciec powiedział że ten zły nie ma interesu na tych średnich, a bardziej go interesują ci narwani, i jeszcze wiele niespodzianek w życiu mnie czeka.
Tylko to jest marne pocieszenie.
Więc bije się teraz z myslami czy by faktycznie nie podjechać do czarownicy , a może i los się odmieni?
_________________
Dabo, a czy to twoje bycie nie byle jakim katolikiem wypływało z wiary (takiej prawdziwej), czy może z religijności, tradycji, wychowania? bo to dwie rózne rzeczy. Czy wierzysz całym sercem, że Bóg ma taką moc, aby wszystko w twoim życiu poukładać, jeśli tylko Mu zaufasz i pozwolisz to zrobić? Pomyślałeś, że może to wszystko co dzieje się teraz w twoim życiu, tem kryzys, ten "pech", to "fatym", to jest ciągnięcie ciebie przez Boga za szelki, abyś się wkońcu zadeklarował, czy w Niego wierzysz? Żebyś zadecydował i wybrał KTO i CO jest dla ciebie ważne, żebyś przestał być "średni"
Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust. Ty bowiem mówisz: Jestem bogaty, i wzbogaciłem się, i niczego mi nie potrzeba, a nie wiesz, że to ty jesteś nieszczęsny i godzien litości, i biedny i ślepy, i nagi. Radzę ci kupić u mnie złota w ogniu oczyszczonego, abyś się wzbogacił, i białe szaty, abyś się oblókł, a nie ujawniła się haniebna twa nagość, i balsamu do namaszczenia twych oczu, byś widział. Ja wszystkich, których kocham, karcę i ćwiczę. Bądź więc gorliwy i nawróć się! Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną. Zwycięzcy dam zasiąść ze Mną na moim tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie.
(Ap 3,1-6.14-22)
Musisz wybrać, bo nie można dać Bogu świeczki a diabłu ogarka.
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie.
Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one?
Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia?
A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie o wiele pewniej was, małej wiary?
Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkie potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane.
Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy».
Mt 6, 24-34
Pomyśl o tym Dabo |
|
|
|
|
Mirela [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-07-31, 10:30
|
|
|
Im więcej błogosławię tym więcej DOBRA do mnie wraca, więcej otrzymuję ...
Im więcej dziękuję , tym więcej otrzymuję...
Im więcej uśmiecham się do Boga tym więcej tego uśmiechu i radości do mnie powraca...
Im więcej jestem z Bogiem stając w prawdzie z samą z sobą, tym więcej otrzymuję Łask...
DABO
Niech Pan obdarzy Cię Darami DUCHA SW , niech błogosławi i strzeże
Pokładaj ufność w Panu... |
|
|
|
|
kinga2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-08-01, 00:29
|
|
|
Dabo napisał/a: | Kilkadziesiąt znajomych mi osób podpowiadało żebym poszedł do "wróżki" żeby mi jakieś jajko rozbiła, czy coś, bo widzą, że to co się w moim życiu od ostatnich czterech lat dzieje nie jest normalne. |
Dabo napisał/a: | Pamiętam jak naszego maleńkiego syna zawiozła na te lanie wosku, zły byłem, alejak się dowiedziałem było już po robocie , teraz mi mówi żebym się przełamał i pojechał, ale ja się poprostu boje. Wierzę w Boga to i wierzę w złe duchy, i te kłopoty które kiedyś moga przyjść z tego powodu. |
Dabo napisał/a: | Więc bije się teraz z myslami czy by faktycznie nie podjechać do czarownicy , a może i los się odmieni? |
Witaj Dabo,
temat jaki poruszyłeś wbrew pozorom jest bardzo trudny i wazny. Dobrze, że sie odważyłeś.
Wszystko co napisały Ci osoby wypowiadajace sie w temacie, a radzące trzymac sie z daleka od "pomocy" czarnej magii to prawda. Trzymaj się Boga i Jemu zaufaj, nie oglądaj sie w kierunku złego ducha nawet w mysli. NIGDY.
Nie piszę wyuczonych regułek , bo tak każe Kościól, ale z serca jako była okultystka.
Gdybyś szukając "pomocy" trafił na prawdziwą zdemonizowaną osobę to kłopoty juz nie wiadrem , ale wodospadem spadłyby na wszystkich Twoich bliskich i na Ciebie.
Tam gdzie przebywasz wiara w demony, ich moc oraz sztuka magiczna zamierzchłych czasów pogańskich jest żywa i wciąz uprawiana z pokolenia na pokolenie, więc szansę trafić na prawdziwą czarownicę masz spora, a więc zrezygnuj w swoim sercu z takiego rozwiazania, zamknij duchowe przyzwolenie. Przeproś za to Jezusa i poproś by stał sie Twoją tarczą w walce o uzdrowienie od zła Twojej rodziny.
Uwierz mi kłopoty , nawet po uwolnieniu, z tytułu "przyjaźni" ze złym duchem ciagną się latami i bywaja nieprzewidywalne. Paskuda mści się i atakuje bez ostrzeżenia, tylko więc Bóg, Maryja i Jego Aniołowie oraz Święci mogą wtedy człowieka obronić, sam człowieczyna nic nie znaczy.
Tak na "mojego czuja" potrzebujesz szczerej rozmowy z księdzem egzorcystą, ale za granica możesz mieć z tym kłopot więc zacznij inaczej.
Jako mąż i ojciec masz potężna duchową władzę jaką Bóg włożył w Twoje ręce korzystaj z niej i codziennie, a nawet pare razy dziennie z serca błogosław żonie i synowi.Głośno i z wiarą w Imie Jezusa Chrystusa błogosław sobie, bliskim, otoczeniu i wszystkiemu co czynisz(pracy, wypoczynkowi, kazdej drobnej czynności i módl sie z wiarą w Moc Jezusa)
Kiedy coś sie wali i czujesz sie atakowany duchowo bierz Pismo Święte i czytaj na głos, Słowo Boga odpędza wszelkie zło jesli czytasz je z wiarą i ufnością.
A ponadto staraj sie trwać w Łasce Uświęcającej i nigdy nie przeklinaj.
Jesli przez przyzwolenie i działanie zony do waszej rodziny zakradł sie zły duch szybko sie zorietujesz ,wtedy całkowicie oddaj się Niepokalanej, a Maryja wszystko poukłada tylko bądź męzny.
Idę ścieżka uwolnienia juz od 8 lat i wiem, że bez pomocy Maryi nie podołałabym.
Zawdzieczam Jej uratowane życie i doczesne i duchowe, Tobie tez sie uda.
http://www.youtube.com/watch?v=pMxOnw2UdnY |
|
|
|
|
Dabo [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-08-01, 23:09
|
|
|
Dziękuję
kinga2 napisał/a: | Kiedy coś sie wali i czujesz sie atakowany duchowo bierz Pismo Święte i czytaj na głos, Słowo Boga odpędza wszelkie zło jesli czytasz je z wiarą i ufnością |
Tak też robie od bodajrze 2 listopada ub r , ale jak to mój ksiądz powiedział tym chyba tylko rozwścieczyłem tego złego.
W sumie miałem od dziś zniknąć z tego forum, gdyby nie twoje utwierdzenie mnie w słusznosci postepowania. -Żona mnie nakrzyczała żebym przestał głupoty pisać na tym forum, "nawiedzonych ludzi" Ale co Ją tu ciągnie żeby sprawdzać co ja wypisuje?????
Prosiła kiedyś żebym dał jej święty spokój, więc od dwóch tygodni starałem się (też w myśl Waszych sugestii) odpuscić, nie dzwoniłem, nie pisałem,unikałem kontaktu. Teraz jest źle bo w dwóch najcięższych tygodniach życia , pomocą jest te forum.
(Karolina z troski o twoje obawy że jak odejdziesz, to się ztoczę, popełnie samobujstwo, albo pokrzywdzę was ,jestem z Tymi ludzmi a nie w Chonoratce, czy nad rzeką ,i małolaty nie śpią w twojej pościeli ,kwiatki podlane, a jeżeli kręcisz że Kuba sam to czyta to mu zablokuj adres )
Nie wspominałem o tym nikomu wcześniej, oprócz ksiedza i żonie(która mnie wyśmiała) historie mojego odnalezienia waszego adresu.
Kiedy dowiedziałem sie że żona już tam kogoś ma, mimo złości ,właśnie pierwsze co zrobiłem to PŚ, dzień w dzień i rózańce.
W zimie nie miałem pracy ,a stwierdziłem że na 300 m2 jest tylko mały krzyżyk z bierzmowania i mały obrazek Maryii zrobiony kiedyś tam przez niepełnosprawnego chłopca w prezencie dla żony, reszta gdzieś po szafach.
Zniknąłem na tydzień w garażu i sam wydłutowałem krzyż z Jezusem i figurę Michała Archanioła z mieczem wbitym w głowę węża( nawet mi wyszło dobrze) Po trzech dniach darcia tym dłutem i nożem ,miałem takie zakwasy że prawą dłonią nie miałem siły otwierać PŚ.
Postanowiłem poczytać jak tu unieważnić małżeństwo, bo osługiwałem tylko kciukiem.
Weszłem na strone Diecezji Legnickiej, tam coś zerkłem na Was a potem ezorcysów.
To było gdzieś ok. 16 godz. poczułem że ciśnienie mam na maksa, serce zaczeło mi wyskakiwać z piersi, czułem pierwszy raz w zyciu okropny, ale przerażliwy żar w głowie, miałem wrazenie że zaraz dostane zawału albo coś, czułem wysoką gorączkę, a za chwilę przerażliwe zimno(oczywiście zdrowie mam dobre). Mój organizm zachowywał się bardzo ale to bardzo irracjonalnie. Trwało to ponad godzinę , kiedy nie mogłem oderwać wzroku od ekranu.Pierwszy raz w życiu miałem wrażenie że mogę za chwilę umrzeć.
Poszedłem za ciosem ,na osiemnastą msza , wiec jeszcze przed do spowiedzi, spowiednik przyszedł do kościoła już podczas mszy. Ja pierwszy raz musiałem trzymać się zaciśniętymi rękami ławki, bo coś mnie ciągło, podświadomość mówiła mi żeby położyć się na środku kościoła i coś krzyczeć, a ja ciągle się trząsłem i nawet nie wiem co tam przy ołtarzu się działo, bo wślepiając się w wielki krzyż, na okrętkę klepałem pod nosem: Jezus istnieje,
Poszłem do komfesjonału, ksiądz sam zdurniał, kiedy jakoś mu wykrztusiłem o co mi chodzi, że odwiedziłem jakiś Sychar i zaczełem czytać o egzorcystach przez internet tylko się za mną modlił, kiedy wyszłem odjeło jak ręką. Od tamtej pory wiem i wierzę znowu że ten gość na krzyżu to Prawdziwy Syn Boga , to się stalo automatycznie.
Dodam że wcześniej, przez pewien okres, kiedy siedziałem w niedziele w kościele, czy w innych okazjach ,nawet modlitwach wieczornych, mysłałem sobie, : no dobra ty Boże jesteś, ale ten Jezus to jakiś pic na wode, syn nieślubny, pewnie wpadka Maryii. Wtedy niewiedziałem co z tym zrobić, po prostu kiedy z żoną zaczeło się sypać padłem i błagałem żebym odzyskał tą wiarę którą miałem jako młody człowiek, wtedy kiedy też byłem pewienm i wiedziałem.
Ktoś tam pytał w innym temacie :czy komuś się udało?
Więc powiem że mnie ,mimo że obecnie bez żony udało się osiągnąć to czego wiele lat brakowało w naszym małżeństwie.
Kryzys jest po coś, i nie każdemu jest dane go przeżyć, tylko że jednym łaska wiary jest dawana łatwiej a innym ciężej, albo też niekturzy skutecznie bronia się przed nią, puki "nie zagrzmi trąba sroga"
Pozdrawiam, więcej głupot nie piszę i znikam |
|
|
|
|
Bety [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-08-02, 08:11
|
|
|
no i wszystko w temacie
Dabo,
nie znikaj, Ty nie możesz zniknąć z tego forum! |
|
|
|
|
Lil [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-08-02, 08:54
|
|
|
Dabo, Bóg chce żebyś bywał tutaj, a Twoja żona nie chce. (Pozdrowienia dla Karoliny )
Czyja wola zwycięży? |
|
|
|
|
Mirakulum [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-08-02, 09:44
|
|
|
Dabo napisał/a: | Ktoś tam pytał w innym temacie :czy komuś się udało?
Więc powiem że mnie ,mimo że obecnie bez żony udało się osiągnąć to czego wiele lat brakowało w naszym małżeństwie.
Kryzys jest po coś, i nie każdemu jest dane go przeżyć, tylko że jednym łaska wiary jest dawana łatwiej a innym ciężej, albo też niekturzy skutecznie bronia się przed nią, puki "nie zagrzmi trąba sroga" |
dobra postawa
Uda się każdemu, gdy trzyma z Bogiem
Dabo nie znikaj , może twoja żona przeczyta coś na sycharku co i ja poruszy.
Żono Dabo , pozdrowienia i wiem że boli, ale jest już światełko w tunelu.
Pogody Ducha |
|
|
|
|
Dabo [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-08-03, 09:15
|
|
|
Oj słabiutki jestem psychicznie.
Mimo że eliminuje większośc uzaleznień, to niech choć to jedno mi zostanie - sychar.
Mialem mocne postanowienie ze więcej nie będę tu klepał. Lipa - jeden dzień i mi czegoś brakuje.
Co sie dziwic kobiecie, skoro ja sam taki słaby jestem.
Wczoraj się przełamalem, że dość tych kilka tygodni w załamaniu , nienawiści, myśli o zemście ,szukania swojego, użalania się nad sobą, pijaństwa żeby usnąć..
Poszedłem do spowiedzi, (niestety u dziekana- on mnie prosi o modlitwę ze kochanka, powaliło całkiem,) msza, litania z wystawieniem.
No jak to jest że staremu facetowi, po 30-stce, łzy lecą w kosciele. Siara jak nic.
Muszę zmienic kosciół, bo siara kiedy wracam od komunii, a te babki aż się trzęsą jak glowami ruszają, że: jego baba zostawiła a on do komuni idzie?
Wczoraj , w mysl postanowienia że tu nie zajrzę, poszłem na msze,potem na AA (co mi sie wydaje grupą zeschizowanych ludzi, bo większośc z nogi od stołu, albo grupy zrobiła sobie "siłę wyższą") Potem na silownie , i do knajpy, ; to wszystko była lipa, Lubię Was i niech to zostanie moim ostatnim żywym nałogiem.
Kumpel z którym jeżdzę do pracy dzis w kulki przygrał, więc do pracy wybrałem się rowerem(samochód żona powineła), zły byłem strasznie na niego że ja stary chłop mam 18km rowerem o 6 rano doginać. W połowie drogi wymiękłem i zawróciłem, a co bedzie- w końcu sobota.
Zły jestem na siebie, bo obiecałem żonie pare groszy dziś, bo miała z mlodym jechać nad morze , ale mój płatnik mówi że 15 i nic nie wcześniej. Znowu złamałem słowo dane żonie. Pisałem jej rano jak się sprawa ma; odpowiedź- dam sobie rady i daj mi spokój.
Boże jak nisko jeszcze muszę kark ugiąć ,żebyś odpuścił, ja już niemam sił.
[ Dodano: 2013-08-03, 10:35 ]
Masakra , ja mam tyle roboty na podwórku i w domu ,że miesiaca mało, a ja siedzę przy komputerze, na jakimś forum, smutnych ludzi i nie chce mi się newet isć do piwnicy na wodę napalić, nie wspomnę o usychajacych, chaszczach żony które rodzice podlewają. Powiedzcie jak z tego wyjść , zapomnieć, nie mysleć, ileeeeeeeeeee to będzie trwało.
Ja mam dość, ja chce zyć! Chce pracować i zarabiac a nie myśleć o żonie której nie ma. |
|
|
|
|
Mirakulum [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-08-03, 10:54
|
|
|
Dabo napisał/a: | forum, smutnych ludzi |
o nie wypraszam sobie
zapraszam na rekolekcje sycharowskie w październiku zobaczysz nas na żywo
i przekonasz się , że nie jesteśmy smutni.
Niektóry z nas mają po prostu taki czas w dolinie
ale " ale choćbym szedł ciemną doliną, zła się nie ulęknę , bo Ty jesteś ze mną "
Pogody Ducha |
|
|
|
|
Dabo [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-08-03, 18:38
|
|
|
Skoro miałem wybór być zimny lub gorący ,wybrałem gorący- letni byłem ostatnie lata.
Skoro dwum panom nie można służyć- wybrałem Boga.
Skoro stałem się "nowym człowiekiem"
Skoro "wszystko to marność"
Skoro cnotą główną jest męstwo- stanełem dziś ,po prawie 20 latach przy ambonie, jako lektor.
Przefajne uczucie, po tylu latach stać 5m od tabernakulum, a nie 40m w przedostatniej ławce.
Niewiem czy odebrane to będzie jako zgorszenie, czy jak to mój spowiednik powiedział, przykład żywej wiary, męstwa i odwagi wyznania wielu ludziom że jestem ciągle żonaty, i nie mam zamiaru się ztoczyć ,ani w takiej szczególnej sytyacji odejść od wiary.
Twierdził że takim zachowaniem dam przekład innym w kryzysie, a być może w jakimś stopniu przerwę falę zdrad i rozwodów.
Nie zmienia to faktu że trema przeokropna.
Pamiętam swoje pierwsze w życiu czytanie z Izajasza: "...Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zgasi nikłego płomyka..." było to moje motto życiowe, i od kilku tygodni byłem zły że właśnie złamała się ta trzcina a świeczka zdmuchnął kochaś.
Dziś wiem że puki ja jestem w małżeństwie i puki będę się modlił to jeszcze nic nie zgasło na amen, a trzcina mimo że połamana jeszcze się kołysze.
Pozdrawiam w modlitwie |
|
|
|
|
Mirakulum [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-08-04, 09:09
|
|
|
Dabo napisał/a: | puki ja jestem w małżeństwie i puki będę się modlił to jeszcze nic nie zgasło na amen, a trzcina mimo że połamana jeszcze się kołysze. |
i o to chodzi |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>
| Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8 |
|
|