Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Autor Wiadomość
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Staż małżeński: 31
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 338
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-04-14, 10:24   Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?

W skrajnych sytuacjach: dlaczego separacja a nie rozwód?

Katechizm Kościoła Katolickiego zakazuje sakramentalnym małżonkom występowania o rozwód cywilny, jak i zgody na rozwód. Katechizm mówi, że: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne." Jednoznacznie w katechizmie mowa jest o rozwodzie cywilnym. Wprawdzie akt cywilny jakim jest rozwód nie jest w stanie znieść węzła sakramentalnego (bo ten raz zawiązany trwa do końca życia małżonków), ale, co jest najistotniejsze, cywilny akt rozwodu znieważa wolę Bożą - znieważa Jego sakrament! Rozwód cywilny jako grzech zgorszenia (*) niezależnie od motywacji rozwodzących się sprzyja pladze rozwodów. Rozwód jak każde zło jest zaraźliwy. Badania szwedzkich (w Szwecji najwyższy na świecie odsetek rozwodów - 70%) socjologów wykazały, że rozwody są zaraźliwe. Jeśli rozwodzi się ktoś z zakładu pracy, jest 5 razy bardziej prawdopodobne, że współpracownicy podążą tą samą ścieżką. W tym też kontekście małżonkowie zgadzający się na rozwód cywilny przyczyniają się do wzrostu fali rozwodów, zarażają bakcylem rozwodowym innych małżonków przeżywających trudności małżeńskie i w ten sposób ponoszą w sumieniu współodpowiedzialność za rozprzestrzeniające się zło. Zgoda na rozwód nie jest "mniejszym złem" jak niektórzy twierdzą, gdyż o wiele mniejszym złem, a wręcz w niektórych skrajnych sytuacjach dobrem jest separacja, która nie gorszy innych małżonków i nie krzywdzi ich dzieci, a także nie obraża Boga. Separacja cywilna ( www.separacja.org ) niesie te same skutki cywilnoprawne co rozwód, z tą zasadniczą różnicą, że nie można zawrzeć nowego związku ( i nie powoduje konfliktu sumienia). Jeśli mimo tej wiedzy jeden z małżonków nadal dąży do rozwodu lub wyraża zgodę na rozwód i odrzuca separację, to prawdopodobnie kierując się złą wolą dąży do porzucenia małżeństwa i samotnego życia lub pragnie otworzyć sobie drogę na przyszłość do ewentualnego nowego niesakramentalnego związku. Gdyby miał dobrą wolę pójścia drogą wiary, nie zarażałby innych małżonków złem (bakcylem rozwodowym) i nie przyczyniał się do krzywdy ich dzieci.


Dlaczego rozwód i zgoda na rozwód cywilny jest złem - zgorszeniem krzywdzącym również innych małżonków i ich dzieci?

Często można spotkać się z twierdzeniem, że przecież rozwód cywilny jest tylko rozwiązaniem umowy urzędowej i nie zwalnia nas z przysięgi sakramentalnej. I jeśli ktoś z taką intencją dochowania przysięgi małżeńskiej podchodzi - to może nie naruszając zasad wiary wystąpić o rozwód albo wyrazić zgodę na rozwód. Czy rzeczywiście nie narusza? Po pierwsze Katechizm Kościoła Katolickiego nie rozgranicza takich przypadków pod kątem intencji (prawdopodobnie ze względu na ewidentne zgorszenie). Ewangelie też nie podają przykładów, by Pan Jezus pochwalał zło z jakichkolwiek pobudek, by relatywizował prawdę o złu, czy pochwalał trójlicowość (brak spójności myśli, słów i czynów). Np. nigdy nie powiedział, że pochwala czyn zły, który miałby wynikać z "dobrej intencji".
Po drugie każdy rozwód cywilny niezależnie od intencji wyrażającego zgodę na rozwód powoduje zgorszenie. Każdy rozwód cywilny sakramentalnych małżonków jest złem i jako zło rozlewa się po świecie i zaraża innych małżonków, osłabia ich wolę trwania w trudnych związkach. Sam wpływ statystyki rozwodowej (jej wzrost) jest negatywny, gdyż stanowi zachętę do pójścia za tą rozwodową modą (efekt naśladownictwa). Trudno sobie wyobrazić, żeby rozwodzący się (lub zgadzający się na zło) małżonek tłumaczył się każdemu małżonkowi na świecie ze swoich "szlachetnych" pobudek, żeby ich ustrzec przed zgorszeniem. Jest to niewykonalne. A nawet gdyby komuś to się udało, to miałby jeszcze jeden ogromny problem z uwiarygodnieniem swojej rzeczywistej intencji. Musiałby na gruncie wiary uzasadnić, dlaczego wybiera zakazany przez Pana Jezusa rozwód, a nie dopuszczalną przez Niego w skrajnych sytuacjach separację. Bo w obecnej sytuacji prawnej (od 1999 roku) nie wchodzi w rachubę możliwość wyboru mniejszego zła czyli rozwodu.


Co mówi psychologia o oddziaływaniu naszych postaw na innych?

Istnieje w psychologii ZASADA SPOŁECZNEGO DOWODU SŁUSZNOŚCI. I chodzi w niej o to, że : „ (...) Uważamy jakieś zachowanie za poprawne w danej sytuacji o tyle, o ile widzimy innych, którzy tak właśnie się zachowują.” (Cytuję za fantastyczną książką, Roberta Cialdiniego „Wywieranie wpływu na ludzi” GWP, podstawowa lektura studentów psychologii.) Czy tego chcemy, czy nie ta zasada ma na nas wpływ, nawet jeśli głośno krzyczymy, że nie. To tak jak z reklamami. Spece doskonale wiedzą, że także, ci którzy protestują, że reklamy są głupie, podświadomie ulegają ich działaniu. I czy tak czy nie sprzedaż rośnie.
Zasada facylitacji społecznej sprawia, że kiedy czekasz sam na przejściu dla pieszych , to dużo rzadziej przejdziesz na czerwonym świetle, niż gdybyś czekał z innymi i inni zaczęliby przechodzić. Decyzje innych „ułatwiają” podjęcie własnej, podobnej.
Krańcowym przykładem oddziaływania reguły jest efekt Wertera.: „ (...) po każdym samobójstwie przedostającym się na pierwsze strony gazet, gwałtownie rośnie liczba samobójstw, w rejonach, w których to samobójstwo zostało nagłośnione. (...) Dowiadując się o cudzym samobójstwie, niepokojąco duża liczba ludzi stwierdza, że także w ich własnej sytuacji jest to właściwy sposób postępowania.” (to znów Cialdini).


Prawdziwe miłosierdzie nigdy nie oznacza zgody na zło

Jest też i drugi aspekt sprawy, która swe źródło ma w braku zaufania do Boga - w Jego sprawczą dla dobra człowieka moc. Człowiek nierzadko pod wpływem trudnej sytuacji i przykrości jakich doznaje ze strony zła, które go atakuje i chce wymusić na nim zgodę (np. na rozwód) ulega, bo nie jest na tyle silny wiarą, nie szuka w wierze ratunku, i siły, by znaleźć wystarczające wsparcie w Bogu i odmówić zgody na zło. Przecież Bóg swoją mocą jest w stanie zawsze przyjść człowiekowi z pomocą, gdy ten z miłości do Niego i bliźniego wyrzeknie się zła i zgody na zło. Bóg mocą swojej łaski może sprawić, że mimo doznawanego cierpienia człowiek jest zdolny (idąc za Jezusem na Golgotę) przetrwać ten trudny czas wbrew swoim wcześniejszym najczarniejszym obawom i lękom. Przecież Bóg nie nałoży większych ciężarów na człowieka niż ten mógłby je unieść. Owszem pójście za Jezusem z pewnością może wiązać się z większym ciężarem, trudnościami czy bólem, ale Bóg jednocześnie obdarzy większą łaską, mocą do poradzenia sobie z nimi. Sprawi, że człowiek stanie się wolny od niemocy. Osiągnie wyższy poziom rozwoju duchowego, a więc i poziom odczuwania szczęścia (tego prawdziwego, które się nigdy skończy). Kiedy powierzam się Jezusowi do końca tzn. kiedy czynnie wyrzekam się zła i zgody na zło, to wtedy otrzymuje od Niego dość łaski, by przetrwać próbę wiary. Nie dość, że zyskuję zasługi u samego Boga - wolność i radość wewnętrzną, to również swoją postawą przyczyniam się do wzrostu dobra w innych ludziach (ich wzrostu duchowego) - stanowiąc dla nich Boży drogowskaz. A życie człowieka, wszystko co robimy - jak powiedział św. Ignacy Loyola - ma sens tylko wtedy, gdy prowadzi do jedności z Bogiem.

Czasami można spotkać się ze stwierdzeniem, że w imię tzw. "wolności" trzeba zgodzić się na zło, że jak ktoś się uprze to i bez zgody współmałżonka rozwód prędzej czy później otrzyma, a ta strona, która wyrazi zgodę na zło w ten sposób uniknie "niepotrzebnych" dodatkowych (z powodu mojej niezgody) cierpień. Ale czy w imię tak rozumianej "wolności" i "uniknięcia dodatkowych przykrych doświadczeń" mam pozwolić wciągnąć się w przepaść, skapitulować przed złem i zmarnować szansę dania świadectwa swojej miłości do Jezusa i innych ludzi, stania się bardziej świętym i bardziej przez to szczęśliwym? Presja wywierana przez małżonka dążącego do rozwodu jest w istocie zamahem na wolność jego współmałżonka, który ma święte prawo do odmowy swojej zgody na zło. Fałszywym jest miłosierdzie, które wyraża zgodę na zło. Pisał o tym kard. Karol Wojtyła w "Elementarzu etycznym", że prawdziwe miłosierdzie nigdy nie może oznaczać zgody na zło. Czy gorsząc innych pomogę współmałżonkowi, który domaga się mojej zgody na rozwód? Czy odpowiadając złem na zło można osiągnąć dobro? Czy nie jest aktem prawdziwe miłosiernym w stosunku do współmałżonka i innych małżonków w podobnej sytuacji nie wyrażać zgody na rozwód z podaniem uzasadnienia takiego jak niniejszy tekst? Albo choćby z takim krótkim wyjaśnieniem: "Nie zgadzam się na rozwód, bo nie chcę zdradzić Boga - naszej umowy z Nim, bo Cię mój mężu/moja żono kocham".


Świadectwa

"A ja znam przypadek, spoza forum, gdzie wytrwałość i upór przyniosły dobry rezultat. Odmowa rozwodu przez jedną ze stron (powody podobne jak przytoczyłeś, tj. chęć ratowania, trwania) bardzo wręcz rozsierdziły drugą stronę, bo nie udało się najłatwiejsze rozwiązanie "za zgodą obu stron". Padło wiele przykrego. I nie uchroniło to przed rozpadem, ale po 2 latach ... nastąpiło nieoczekiwane "nawrócenie" i powrót "marnotrawnego". Dziś są razem i miło na nich patrzeć, bo przeżywają drugą młodość i miłość. Nie działo się to ot tak sobie. Poskutkowały wytrwałe modlitwy (wielu ludzi) i wierność sakramentowi strony porzuconej. U Boga nie ma rzeczy niemożliwych. A może małżonek czasem musi odejść, by się przekonać, że popełnia błąd." - Anez
Źródło: Forum dyskusyjne: "Właśnie się dowiedziałam/łem, że..."

„Nie mogę się zgodzić — mówiła mi. — Dla mojego męża orzeczenie rozwodu to jakby rozgrzeszenie. On chciałby sobie wreszcie powiedzieć: Teraz to już wszystko w porządku! Otóż nie wszystko jest w porządku: nasz syn nie miał ojca, ja mam zmarnowane życie. Jeśli otrzyma rozwód mimo mojego sprzeciwu — to może jednak łatwiej mu przyjdzie kiedyś taka myśl, że jeszcze nie wszystko w porządku, że jeszcze jest mu potrzebne prawdziwe rozgrzeszenie”.
Źródło: o. prof. Jacek Salij "Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?


Źródła:
Opinia prawna
Katechizm Kościoła Katolickiego
kard. Karol Wojtyła "Elementarz etyczny"
Różnice między rozwodem i separacją
ks. Janusz Gręźlikowski "Co po rozwodzie?"
W sytuacjach skrajnych: dlaczego separacja a nie rozwód?
o. prof. Jacek Salij "Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Błękitna: Co mówi psychologia o oddziaływaniu naszych postaw na innych?
ks. Marek Dziewiecki "Miłość przemienia. Przezwyciężanie trudności małżeńskich i rodzinnych"
ks. prof. Roman Forycki "Rekolekcje wielkopostne dla małżeństw w kryzysie - 27 marca 2007 r."

(*) Ostrzeżenie Pana Jezusa pod adresem tych, co gorszą

(Mk 9,38-43.45.47-48)
Wtedy Jan powiedział do Jezusa: Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami. Lecz Jezus odrzekł: Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami. Kto wam poda kubek wody do picia, dlatego że należycie do Chrystusa, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody. Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze. Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony. I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie, chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła. Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie.

Komentarz

Kiedy Jezus pouczył już uczniów o obowiązkach względem obcych, mówi, co winni są wierzącym i samym sobie. Uczniowie we wspólnocie ponoszą szczególną odpowiedzialność za wiarę "maluczkich", czyli prostego ludu. Biada, jeśliby zamiast podtrzymywać go i opiekować się nim, stali się dla niego powodem zgorszenia. Jezus określa to strasznymi słowami, najmocniejszymi, jakie kiedykolwiek wypowiedział: "Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze" (Mk 9, 42). Nie można tego pominąć, lecz trzeba głęboko rozważyć i zbadać własne postępowanie, aby nie było w nim ani słów, ani postawy, które by mogły zburzyć wiarę małych, wiarę dobrego Ludu Bożego. Ostatnia refleksja dotyczy troski o siebie samych, przestrzega przed wszelkim grzechem pochodzącym nie tyle z zewnątrz, ile raczej od własnych namiętności. Również tutaj Jezus mówi z mocą: "Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła, w ogień nieugaszony" (tamże 43), Ten sam paradoks powtórzony jest w odniesieniu do nogi i oka po to, aby uczeń Chrystusa mógł zrozumieć, że powinien być gotowy na każde wyrzeczenie, byle tylko uniknąć grzechu, który oddziela go od Mistrza i może spowodować wieczną rozłąkę.

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 247


Intencją autora tego opracowania nie jest potępienie kogokolwiek, kto wystąpił o rozwód lub wyraził zgodę na rozwód. Wszyscy przecież popełniamy błędy szczególnie gdy poddani jesteśmy silnej presji ze strony otoczenia np. współmałżonka. Tym niemniej rozwodu i zgody na rozwód nic nie usprawiedliwia. Podane w tekście fakty (nauka Kościoła katolickiego, badania socjologiczne i wiedza psychologiczna) mają na celu uświadomienie, jak wielkim złem często niedostatecznie uświadomionym jest występowanie do sądu cywilnego o rozwód i również zgoda na to zło – zgoda na rozwód. Jak wielkie konsekwencje te decyzje wywierają na życie nie tylko tych małżonków, którzy te decyzje podejmują, ale również na decyzje innych małżonków przeżywających kryzys.
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
"Przysięga małżeńska i jej konsekwencje" - ks. dr Marek Dziewiecki
www.sychar.org ::: www.skype.sychar.org ::: www.rws.sychar.org
Ostatnio zmieniony przez administrator 2010-08-01, 11:15, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-14, 17:30   

A ja naprawdę nie rozumiem, co ma na celu formalna separacja. Przecież równie dobrze można zrobić sobie rozdzielność majątkową, jeśli to o finanse chodzi.
 
     
Agnieszka2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-14, 17:43   

MOżna . Tylko przy formalnej separacji załatwiamy w jedym wyroku: rozdzielność majątkową, alimenty, kontakty z dziećmi, podział mieszkania do korzystania, alimenty na małżonka. Rozdzielność można sobie zrobić, jeśli druga strona się zgadza, jeśli nie to i tak trzeba iść z tym do sądu, tyle że rejonowego. A poza tym separacja była pomyślana , jako alternatywa rozwodu dla wierzących. Nie mogę się z Tobą rozwieść, bo wiara mi tego zabrania, ale mogę zażądać separacji.
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-14, 17:54   

mmm...
Ostatnio zmieniony przez bajka 2008-11-04, 18:19, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Agnieszka2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-14, 17:57   

Mówimy o separacji na zgodny wniosek? Tak, zazwyczaj jedna.
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-14, 18:38   

zazwyczaj ?

[ Dodano: 2007-04-14, 17:39 ]
rozumiem, ze gdy jest wniosek o separację bez zgody stron to wtedy trwają "sądowe korowody", bo trzeba udowadniać winę jak w przypadku rozwodu ?
 
     
Agnieszka2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-14, 18:40   

Sąd ma obowiązek nakłądać do pojednania. MOże sprawę odroczyć lub zawiesić, jesli widzi widoki na pojednanie. Daletego "zazwyczaj" . Ale generalnie - jedna rozprawa

[ Dodano: 2007-04-14, 17:43 ]
Są dwa tryby orzekania separacji : procesowy i nieprocesowy.
Jesli strony nie mają małoletnich dzieci, moga złozyć wspólny wniosek o separację. Wówczas odbywa się to w nieprocesie i zazwyczaj po jednej rozprawie.
W przeciwnym wypadku jest normalne postepowanie, jak przy rozwodzie. Z udawadnianiem winy lub nie, alimentami, ustaleniem rozkładu pożycia.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-14, 18:55   

O matko, toż to samo,co rozwód. Ja nie widzę różnicy - chodzi mi o moją sytuację - majątku do podziału brak, pieniądze - z problemami, ale płaci. Ewentualnie mogłabym rozdzielność załatwić. A on i tak, i tak z nią mieszka, bez formalnej separcji czy rozwodu.
 
     
Agnieszka2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-14, 18:58   

Nie to samo . NIe możesz wyjśc za mąż. On nie może się ożenić.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-14, 19:06   

Ale o to chodzi, że ja nie chce, a jemu jest to obojętne, czy ze ślubem czy bez, i tak z nią będzie. Chodziło mi o to, że nerwów tyle, co przy rozwodzie. A w końcu i tak, z tego, co słyszałam, najczęściej to się kończy rozwodem.
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-14, 19:17   

Generalnie - może ale nie powinien...
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-14, 20:18   

Generalnie to w sądzie idioci nie siedzą- owszem bywa różnie- ale dlatego pisałam- trzeba sie przygotować najlepiej jak sie może i potrafi, a jak sie nie potrafi to trzeba sie posiłkować- we własnym zakresie lub jesli są ku temu mozliwości- przy pomocy fachowca.
I wtedy sie zwieksza wydatnie szanse na osiągnięcie swojego celu.
Do tego trzeba sobie sprawę zdać- jaki ma sie cel i przygotowac sie na wszelkie z tym związane pytania- najlepiej jak sie umie a jak sie nie umie- to powyżej napisałam jakie są opcje.
Jedno jest pewne- trzeba swojego zdania bronic- bo nie wolno dac sie zmuszać.
Mamy takie same prawa i obowiązki.
Więc pora pamiętać- wolno nam po swojemu robić. Byle mądrze.
Jak sie wie czego sie chce. Bo od tego sie zaczyna.

Reasumując:
Wanbomo- ty najpierw stwierdź czego ty chcesz- a co cie obchodzi czy on chce?
Myśl jaki ty masz cel.
I metody dobieraj które ci pomogą.
Ale adekwatne. Bo przesada raczej nie jest wskazana- w sądzie jeden oszołom wystarcza.
Druga strona powinna byc stoicka ale konsekwentna.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-14, 20:31   

O to się rozchodzi, abym to ja na oszołoma nie wyszła. A znając mego męża przygotowanie - wielostronne - wszystko możliwe...
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-14, 22:35   

"Tym niemniej rozwodu i zgody na rozwód nic nie usprawiedliwia. "

Andrzej, ja jednak jestem zdania, że są szczególne przypadki, gdy rozwód jest jedynym rozwiązaniem. I zawsze trzeba je brać pod uwagę.

Żeby było jasne- nie popieram rozwodów.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10