Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Wyznaczanie granic
Autor Wiadomość
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2012-06-30, 11:47   

Taka terapia odbywa się dwuetapowo

terapia podstawowa - składa się z terapii grupowej i spotkań indywidualnych z terapeutą , i potem terapią pogłębioną.
Całość trwała ok 2 lat. Ale się opłacił


Gdzie taka terapia jest w Twojej okolicy , najlepiej dowiedzieć się w CIK lub może w Poradniach leczenia uzależnień.

Pogody Ducha
 
     
Monika_28
[Usunięty]

Wysłany: 2012-07-03, 09:32   

Czekamy na kolejne informacje i fragmenty książek. Ja ze swojej strony bardzo polecam wszystkim przeżywającym kryzys małżeński książkę Jamesa Dobsona pt. "Miłość potrzebuje stanowczości". Mi się dopiero teraz zaczynają otwierać oczy na wiele spraw. Widzę też swoje błędy. Pozdrawiam :)
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2012-07-05, 09:53   

Witajcie!

Pozdrawiam Was serdecznie i wklejam cd ksiazki "Toksyczne slowa"

Teraz framgent ktory pozwolił mi zrozumiec jak widzi swiat osoba stosujaca przemoc, a wiec pewno czasem i ja,...nie jestem wolna od tych mechanizow.
Mysle ze wiekszosc z nas bywa i po jednej i po drugiej stronie.

Wezcie prosze poprawke na to, ze ksiazka pisana jest "bez Pana Boga".

Rozdział II

Dwa rodzaje władzy: szeroka perspektywa

Są dwa rodzaje władzy. Jedna zabija ducha, druga go ożywia. Pierwsza to Władza Nad Innymi. Druga to Siła Wewnętrzna.
Władza Nad Innymi przejawia się jako dominacja i sprawowanie kontroli. Siła Wewnętrzna przejawia się jako wzajemność i współtworzenie. Wzajemność polega na byciu z drugą osobą w taki sposób, który gwarantuje rozwój i szczęście obu partnerom, a jest to możliwe dzięki umiejętności porozumiewania się ze sobą i życzliwemu zrozumieniu. Współtworzenie zaś jest świadomym dzieleniem się swoim życiem z drugą osobą, ułatwiającym osiągnięcie wyznaczonych celów (pojęcia te będą szerzej omówione w rozdziałach III i IV).
Ponieważ zjawisko słownej agresji jest znamienne dla osobistych, kulturowych i globalnych problemów wynikających z nadużywania władzy, zacznę od omówienia Władzy Nad Innymi z szerszej perspektywy.
Władza Nad Innymi jest jednym z modeli funkcjonowania świata. Wiara we Władzę Nad Innymi przypomina okulary, przez które osoba ją wyznająca patrzy na rzeczywistość. Ktoś, kto wierzy we Władzę Nad Innymi, oczekuje, że uda mu się zdobyć to, co chce, dzięki Władzy Nad drugą osobą. Władza Nad Innymi leży u podstaw naszej zachodniej cywilizacji.
Jako cywilizacja mamy olbrzymią Władzę Nad Ziemią, jej mieszkańcami i bogactwami. Mamy moc zniszczenia naszego świata. Mamy moc totalnej zagłady. Moim zdaniem modelu Władzy Nad Innymi nie da się dłużej utrzymywać. Postępowanie według tego modelu przynosi skutki w postaci zanieczyszczenia środowiska, zagrożenia dla życia na Ziemi, głodu i braku dachu nad głową dla wielu ludzi, nietolerancji i tyranii.
Nauka dowodzi, że z chaosu powstaje nowy porządek. Skąd nadejdzie ten nowy porządek? Nie może być narzucony przez prawo ani tym bardziej przez kolejne wojny i eskalację Władzy Nad Innymi. Głęboko wierzę w to, że nowy porządek może po¬wstać tylko w sumieniach wszystkich ludzi. Z tego też względu uznanie zjawiska słownej agresji za formę sprawowania kontroli, dominacji i Władzy Nad drugim człowiekiem powinno być dla nas wszystkich szczególnie ważne.
Ponieważ mikrokosmos związków osobistych wpływa na ma-krokosmos cywilizacji, podobnie jak cywilizacja - jej tradycje i kultura - wywiera wpływ na związki osobiste, właśnie w związ¬ku dwojga ludzi powinniśmy szukać drogi ku globalnym przemia¬nom. Jeśli rzeczywiście tędy ona prowadzi, każdy z nas na co dzień ma w zasięgu ręki możliwość wprowadzenia zmian. Zmian, które sprawią, że zaczniemy cenić siebie i będziemy świadomie wyrażać i chronić tę wartość w naszych związkach.
Aby to zrozumieć i uwolnić się od wpływów modelu Władzy Nad Innymi, najpierw musimy posłuchać samych siebie - jakich słów używamy i w jaki sposób ich używamy. Musimy też uważnie słuchać słów, które kierują do nas inni ludzie, i zwracać uwagę na sposób, w jaki są wypowiadane. Dzięki temu będziemy mogli stwierdzić, w jakim stopniu poważamy, szanujemy, chronimy i ce¬nimy samych siebie i życie w ogóle. Na początek zaś powinniśmy uwierzyć w siebie i zaufać swoim emocjom.
Dla osoby związanej z partnerem przejawiającym słowną agre¬sję może być to bardzo trudne, ponieważ - podobnie jak inne for¬my nacisku - słowna agresja pociąga za sobą ofiary. Ze swej na¬tury podważa i kwestionuje odczucia ofiar. Spośród kobiet, z którymi rozmawiałam, zaledwie nieliczne miały świadomość tego, co dzieje się w ich związku; z pewnością zaś nie uważały się za ofiary. Po prostu czuły, że coś jest nie w porządku. Jeżeli nawet któraś zdecydowała się odejść, jej decyzja była zazwyczaj podyktowana czymś zupełnie innym.
W związku opartym na słownej agresji kobieta nieświadomie uczy się ją tolerować i równie nieświadomie traci poczucie własnej wartości. Obwiniana za wszystko przez swojego partnera.(…)
Jak się wkrótce przekonamy, ofiary słownej agresji muszą czerpać poczucie własnej wartości i szacunek dla samych siebie z najmniej sprzyjających i frustrujących okoliczności. Jest to możliwe dzięki rozpoznaniu przejawów słownej agresji i nazwaniu ich po imieniu.
Co leży u podstaw modelu Władzy Nad Innymi? Wynika on pośrednio z zasady „toksycznej pedagogiki", omówionej  I książce Alice Miller For Your Own Good oraz w pracach Johna Bradshawa. Jest to nic innego, jak toksyczna metoda wychowywania .i i kształcenia dziecka. Kontrola jego zachowania polega wówczas na nadużywaniu Władzy Nad nim, co wyjątkowo boleśnie odbija się na jego psychice. Jeżeli dorastając dziecko nie upora się z tym bolesnym doświadczeniem, jako dorosły człowiek również będzie nadużywać władzy. W rezultacie stworzy toksyczne związki z innymi ludźmi. Właśnie tego typu toksyczne relacje odnajdujemy w związkach opartych na przemocy.
Wiemy już, na czym polega model Władzy Nad Innymi oraz że pojedyncze jednostki, jak również całe narody, odczuwają potrzebę sprawowania kontroli i dominowania nad innymi. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na to, iż złudzenie posiadania władzy istnie¬je tak długo, jak długo istnieją „inni", nad którymi można tę władzę sprawować. Niestety, wielu ludzi zrobi wszystko, by utrzymać taką sytuację, ponieważ jest to jedyny znany im rodzaj władzy. Kiedy zaczyna brakować „innych", pospiesznie ich się tworzy.
Innym sposobem doświadczania władzy jest Siła Wewnętrzna - sposobem, w którym nie ma zwycięzców ani przegranych, dominujących ani poddanych; sposobem, w którym nie są potrzebni „inni", niezbędni dla przeciwstawnego modelu. Siła Wewnętrzna, oparta na wzajemności i współtworzeniu, może być uznana za nowy styl życia i postrzegania świata.
Zobaczmy teraz, jak te założenia funkcjonują w związku, który bardzo często tworzy dwoje ludzi żyjących i postrzegających świat według dwóch różnych modeli; jedno wierzy we Władzę Nad Innymi, drugie w Siłę Wewnętrzną. Patrząc z dwóch róż¬nych perspektyw, nie dostrzegają ani siebie nawzajem, ani odmiennych rzeczywistości, w których żyją.
Prowadząc badania nad związkami, w których występuje słowna agresja, odkryłam coś niezmiernie ważnego i zaskakującego: otóż kobieta i jej agresywny partner wydawali się żyć w dwóch różnych rzeczywistościach. Podczas gdy partner dążył do sprawo¬wania kontroli i dominacji, kobieta dążyła do wzajemności i współtworzenia. Pod wieloma względami każde z nich żyło w innej rzeczywistości.
 
     
Monika_28
[Usunięty]

Wysłany: 2012-08-17, 09:06   

Szkoda, że tak rzadko tu ktokolwiek zagląda. Wieje pustką :(
Kochani chcę Wam gorąco polecić książkę, którą właśnie przeczytałam, a która bardzo dobrze obrazuje sprawę granic:
Henry Cloud, John Townsend
"Sztuka mówienia nie"
 
     
perelka_
[Usunięty]

Wysłany: 2012-08-18, 08:16   

Przeczytałam wątek
Przeczytałam "Granice w relacjach małżeńskich"
Przykłady tam podawane nie znajdą jednak zastosowania
w moim życiu. Nie wiem jak postawić granice, żeby były skuteczne

Granice typu, odzywasz się do mnie w sposób wulgarny, dlatego kończę
rozmowę, dla mojego męża byłyby nagrodą - bo on nie znosi rozmawiać

Tak samo..."jeśli jeszcze raz wydarzy się xxx będę zmuszona wyjść" - myślę, że to\
by go ucieszyło, bo uwielbia spędzać czas sam itp. itd. :(

Łatwiej jest też gdy nie ma dzieci...

Ja w wielu sprawach nie znajduję konsekwencji, która byłaby odczuwalna dla mojego męża.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2012-08-22, 21:10   

Moniu, fajnie ze Ty jesteś! dziękuję za poleconą książkę!
Wydaje mi sie ze kiedys czytałam, ale to było dawno temu..

perełko- a mozesz dac przyklad? w jakiej kwestii nie znajdujesz konsekwencji? wiem ze to niełatwe.

Pozdrawiam serdecznie.
 
     
perelka_
[Usunięty]

Wysłany: 2012-08-23, 17:28   

Danka 9 napisał/a:

perełko- a mozesz dac przyklad? w jakiej kwestii nie znajdujesz konsekwencji? wiem ze to niełatwe.


Pierwszy z brzegu. Mamy dwa konta od zawsze. Jedno założone na moją osobę drugie na męża w innym banku. Kilkanaście razy już prosiłam, żeby podał mi hasło do tego drugiego konta. Chcę wiedzieć na co idą nasze pieniądze. Uzyskuję odpowiedzi typu: "alamakota", "weź pokrzycz trochę po monitorze może się otworzy" ewentualnie brak odpowiedzi

Ogólnie na 90% moich pytań odpowiedzią jest milczenie
 
     
Tuluza
[Usunięty]

Wysłany: 2012-08-23, 23:15   Potrzebuję pomocy

Witajcie!
Cieszę się że znalazłam Wasze forum i mam nadzieję na wsparcie i pomoc. :oops:
Nasze życie małżeńskie jest pozornie szczęśliwe (chyba takie sprawiamy wrażenie) - jesteśmy uśmiechnięci - choć zapracowani, mamy udane dzieciaczki (20,16,14) jesteśmy zaangażowani w życie parafii praktycznie od początku naszego współnego życia (czyli już 22 lata). Aktualnie prowadzimy chór parafialny, organizujemy warsztaty i koncerty. Jednak jestem po prostu nieszczęśliwa - a dzisiaj świeżo po kolejnym incydencie - totalnie rozbita . Nawet jeśli mąż okazuje swoje uczucia ja jestem zblokowana bo cóż nazywam to wewnętrznie - "okresem dobroci dla zwierząt", który pewnie zaraz minie. No właśnie, jego starania trwają od kilku godzin do kilku dni a potem daje sobie zielone światło na zachowania przemocowe. Nigdy mnie nie uderzył, raczej nie przeklina, rzadko wyzywa, natomiast na porządku dziennym jest u niego podniesiony głos i poniżanie stosowane wobec mnie, dzieci a nawet swojej matki. To bardzo bolesne. Nie godzę się na takie zachowania i wielokrotnie wprost o tym rozmawiamy choć nie jest to łatwe, gdyż bywa, że wywołuje to u męża furię. Nadmieniam, że jestem osobą dość opanowaną i staram się argumentować ze spokojem. Czasami udaje m się wymóc na nim kolejny "okres dobroci" a czasem wręcz odwrotnie. Oboje z mężem pochodzimy z rodzin, w których ojciec był alkoholikiem. Mam wrażenie, że wzorce zachowań męża tkwią zdecydowanie w jego rodzinie. W rodzinie jego brata systuacja jest znacznie gorsza, a ich mama nie widzi problemu - widocznie sama była ofiarą swojego przedwcześnie zmarłego męża. Ja z kolei pochodzę z ubogiej rodzin wielodzietnej i zawsze miałam kompleks niższości ale i jakąś godność, której broniłam przed ludźmi. W trakcie naszego małżeństwa skończyłam studia, dosałam dobrą pracę i moja samoocena wzrosła. Dzięki temu zrobiłam postęp ponieważ pomogło mi to trochę śmielej domagać się szacunku, ale widzę że nie obejdzie się bez pomocy z zewnątrz. Po dzisiejszej rozmowie - kazał mi myślec o rozwodzie.
Wiem, że użytkownicy forum mają większe problemy, ale to naprawdę zabija mnie i moje małżeństwo.
Wielokrotnie znajomi lub członkowie mojej rodziny pytają : "dlaczego pozwalasz sobie na takie traktowane? , jak możesz to znosić?" - ponieważ wybuchy złości męża mają miejsce również przy innych osobach, które też mój mąż napawa lękiem - a więc problem istnieje, nie jest przeze mnie rozdmuchany.
Bardzo proszę o pomoc, czy powinniśmy udać się do jakiejś porani? Gdzie jest najbliższa?
Czy może mam walczyć sama?
 
     
maryniaa
[Usunięty]

Wysłany: 2012-08-24, 06:45   

z wielu rzeczy mozna skorzystać Tuluza we dwoje lub sama , rekolekcje, to forum (b.dużo tu propozycji) , terapie .Ja zaczęłam od uważnego słuchania RM , a potem http://www.spotkaniamalzenskie.pl/pl/terminy .Od ponad roku jestem na 12 krokach i wciąz kroczę i umacniam sie .Dużo czytam różnych polecanych tu książek, filmów , kazań .
Powodzenia , niech Pan Bóg Cie prowadzi
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2012-08-24, 11:43   

Tuluza

najbliższe ognisko Sycharowskie masz chyba w Legnicy

5-7 październik sa tez rekolekcje ogólnopolskie
http://www.kryzys.org/vie...p=200012#200012

jest tez kontakt na skypie

Pogody Ducha
 
     
Tuluza
[Usunięty]

Wysłany: 2012-08-27, 19:20   

Bardzo dziękuję za szybką reakcję. Narazie czytam wklejone fragmenty i zbieram siły... W domu cisza... Sekunduje mi córka "Mamo, nie rezygnuj, tę sprawę trzeba załatwić!" - chyba widzi, że się łamię. Codzienna rutyna zaczyna wrzucać nas na stare tory postępowania i chyba stąd mam to wrażnie, że chcę przypuścić atak na ten względny domowy spokój. Odwagi...
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2012-08-27, 21:05   

Tuluza czy Twój mąż przepracował współuzależnienie bo z tego co piszesz zalicza się do grupy DDA. Jestem pewien że Twój mąż nie potrafi inaczej reagować na stres tylko właśnie w ten sposób jak reaguje. Spróbuj dowiedzieć się co go gnębi będzie bardzo ciężko z niego to wydobyć ale jeżeli zrobisz to bardzo delikatnie jest to możliwe. I niestety musicie się poddać oboje terapii aby wyjść z tego błędnego koła.
 
     
bunia1
[Usunięty]

Wysłany: 2012-09-11, 00:16   

Witajcie
Dziękuję Bogu, że znalazłam Was na forum i proszę o wsparcie.
Jesteśmy małżeństwem 14 lat ze znajomością przed ślubem 3 lata. Ostatni post "sycharki" odczytałam jako swój. Mamy troje dzieci, a ja nie daję sobie już rady, po krótce opiszę. Na przemian doświadczam miłości, na którą jestem już zablokowana i mówię sobie - korzystaj "dni dobroci dla zwierząt",. Normalne jest u niego podniesiony głos ,poniżanie stosowane wobec mnie, dzieci i mojej mamy, obrażanie mnie i na mnie, wyśmiewanie nieodzywanie kilka dni zupełnie mnie ignorując wracając do domu nocą. Jego Matka alkoholik. dziś ją usprawiedliwiam, gdy widzę jak Tesc ja traktuje. Z jednej strony mam byc dla Niego matka, a z drugiej naśladuje ojca swego. Ja miałam Ojca. którego się bałam, stad chyba ten lek i strach przed nim. Czas wakacji dobił mnie bardzo, obecnie przeżywam czas kiedy mój mąż ignoruje mnie już od dłuższego czasu, krytykuje za" zle umytą szklankę" osmiesza mój wyglad, wiare to co jem .... jestem u kresu sił, gdyby nie dzieci, rozeszlibysmy sie, ale boje sie ze ze swoja zlosliwoscia zrobilby im duza krzywde, juz teraz np popisuje sie przed nimi ze zdjal obraczke. Boje sie, że tak będą traktować kiedyś swoje żony, dzieci mnie. O wspolnej terapii raczej nie ma mowy, jakby co wszystko swieckie. Postanawiam ja zawalczyc o siebie, na razie strach paralizuje mnie, doprowadza do nieprzespanych nocy braku apetytu itd, przepraszam za chaos

[ Dodano: 2012-09-11, 01:34 ]
dodam jeszcze, że obecny stan - długotrwałego milczenia to efekt mojej zmiany, widać wcale nienajlepszy, w 3 stopniowym cyklu zachowań - super mąż, nerwowy mąż do czasu kiedy mnie sprowokuje kiedy pęknę, robi awanturę obraża się na kilka dni, przeprasza, i od nowa, obecnie nie pękłam zamilkłam nie dałam się sprowokować i efektem jest milczenie ze złośliwymi komentarzami pod moim adresem....
Gdzie popełniłam błąd????
 
     
milasz
[Usunięty]

Wysłany: 2012-09-27, 21:33   

Danka 9 napisała:
Cytat:
Jeżeli byłaś oskarżana o prowokowanie agresji, to omawiając z kimś trzecim swoje przemyślenia dotyczące problemów w two­im związku, możesz czuć się winna, mieć wyrzuty sumienia lub uważać, że zdradzasz partnera. Możesz mieć nawet wrażenie, że nawet samo czytanie o zjawisku słownej agresji zaszkodzi twojemu związkowi. Możesz żywić wszystkie te obawy, jeżeli wpojono ci, że wszelkie problemy i przykrości, jakich doświadczasz, wynikają z twojej winy.


Jakże prawdziwe są dla mnie te słowa. Mój mąż zawsze mi mówi że to ja jestem winna jego agresji. To przekonanie tak głęboko mi wmówił, że ciężko mi uwierzyć że jest inaczej. To też u mnie przyczyniło się do niskiego poczucia wartości.

Bardzo pomocne te teksty p wyznaczaniu granic:) Zastanawiam się tylko czy bedę potrafiła to wprowadzić w życie i czy przyniesie to skutek? Zawsze mój opór w wyznaczaniu granic spowodowany był tym że jak się sprzeciwie mężowi to może dojść do agresji fizycznej.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,05 sekundy. Zapytań do SQL: 8