Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Wyznaczanie granic
Autor Wiadomość
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-22, 08:46   

enea napisał/a:
ale spróbuj pomyśleć o jednym - tzn. warto najpierw przyjrzeć się osobowościom i przypadkom, a potem sugerować (tak napisałam, chociaż moim zdaniem dużo Twoich ripost jest świetnych, ale tak naprawdę to każdy przypadek jest inny i nie można stosować tych samych zaleceń do wszystkich).

dzieki enea za ten sens słów...bo tez tak to czuje w sercu..był czas kiedy starłem się zrozumiec sytuacje każdego z osobna...
ale to bywało zbyt wyczerpujące :-| :-| me emocje czy wspomnienia traciły na tym.
A skoro ja traciłem to i rodzina mogła tracić???
....(może i dlatego że:klasyczny facet gdy odstaje dwie sprawy do zrobienie -to obie sknoci)

Tak każda sytuacja to co innego-i nie da się wszystkich tą sama miara...i wszedzie rozpoznawac to samo i wszystkim ta samą receptę..
ja uważam że:
Do uczestników tego forum jacy juz stoją na nogach(mniej lub bardziej mocniej)
nalezy jedynie sugestja(naprowadzenie,danie do myslenia)
..a reszte ewentualnie pozostawia się samym tym co chca pomocy i faktycznym specjalistom jacy wiedza jak jej udzielać...

nikt z nas nie jest tu fachowcem...a to że coś nam sie wydaje
...a kto to wie?? czy dobrze nam się wydaje...
w każdym razie dzieki :-) :-)

enea napisał/a:
Ja naprawdę bardzo kocham mojego męża i naszych synów. Myślę, że w tym jest największy problem. Po tym co przeszłam już dawno powinnam wnieść pozew o rozwód -(każda z osób, która zna moją sytuację tak mówi) tak po ludzku - ale to nie dla mnie, ponieważ mam wyższe wartości. Po prostu taka klasyczna matka Polka, ale z głową w chmurach

tak jest to faktycznie czasami największy problem...bo to przywiązanie z regóły przesłania oczy...

echhh """ brak wówczas tego zdrowego spojrzenia""""

nic to .....to śa takie moje mysli

pozdrawiam enea i wiele spokoju życzę
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-23, 16:56   

Cieszę sie ze wątek potrzebny
zatem wklejam cd. książki.


..."Jeżeli doświadczyłaś słownej agresji i chcesz na nią zareagować na początek poświęć kilku minut na ocenę swojego związku,Jakie są szanse na poprawę sytuacji? Poniższe pytania pomogą ocenić wartość twojego związku:

Czy partner wzbogaca twoje życie? czy sprawia ci radość?
Czy czujesz, że łączy cię z nim prawdziwa więź?
Czy myślicie w podobny sposób i dzielicie te same marzenia?
Czy partner okazuje ci swoją dobrą wolę?

Dobra wola w związku jest niczym innym, jak okazywaniem sobie nawzajem ciepła i szczerości, pochodzących z naszego najgłębszego poczucia prawdy. To troska o dobro drugiego człowieka i pragnienie zrozumienia go.

Oznaką dobrej woli jest zbliżenie do drugiego człowieka (w sensie psychicznym) z intencją porozumienia i zdobycia wzajemnego szacunku. Jeżeli partner przejawiał wobec ciebie słowną agresję, a mimo to okazuje ci swoją dobrą wolę, ty zaś odpowiedziałaś twierdzącona powyższe pytania, istnieje spora szansa na to, że twój partner należy do kategorii „awanturników" i poprawi się, gdy tylko zaznaczysz swoje granice.

Jeśli związana jesteś z partnerem od niedawna i dostrzegasz znaki ostrzegawcze, powinnaś posłuchać głosu rozsądku i zakończyć ten związek.

Nie ma zbyt wielkich szans na to, by człowiek, który czuje potrzebę kontroli i dominacji lub szuka kozła ofiarnego, by na nim wyładować swój gniew, łatwo się zmienił, o ile wogóle jest to możliwe.

Dotyczy to szczególnie związku o krótkim stażu, w który partner nie zainwestował zbyt wielu czasu i energii. Istnieje również duże
prawdopodobieństwo, że gdy miną pierwsze uniesienia, partner stanie się bardziej agresywny.

Z drugiej jednak strony, jeżeli bezmyślnie powiela on zachowania, które przyswoił sobie w przeszłości, może szybko je zmienić, gdy do niego dotrze, że je zauważyłaś i nie zamierzasz ich tolerować.

Kobiety będące w związkach dłużej i doświadczające w nim słownej agresji mogą w krótkim czasie same się przekona, partner zmieni swoje zachowanie - o ile tylko zależy im na utrzymaniu związku na tyle, by zdecydowały się zareagować na ataki w sposób opisany w tym rozdziale.

Będzie to miało również wpływ na ich samoświadomość i wyższą samoocenę.

Proponowane w tym rozdziale sposoby reagowania na słowną agresję mają za zadanie powstrzymać gwałtowne zapędy partnera, umocnić granice wyznaczone przez partnerkę oraz ochronić przed dalszymi atakam.

Partnerowi z kolei być może uświadomii niewłaściwość takiego zachowania, dzięki czemu uzna, że nie powinien dalej tak postępować, i zaprzestanie ataków na partnerkę..."

cdn
 
     
Monika_28
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-24, 17:00   

U mnie to trochę dziwnie wygląda. Bo czasem mąż umie być bardzo czuły, używa ciepłych słów wobec mnie i jest naprawdę kochany. A jak ma zły humor, czy po prostu coś zrobię nie po jego myśli to od razu są epitety. Tłumaczę mu że ok. gdybym popełniła poważny błąd to miałby prawo do tak ostrych słów, ale żeby z powodu drobnostki, czyli przy naszej każdej najdrobniejszej sprzeczce takich określeń używać??? Nic to nie daje. Nie wiem czy to wina jego temperamentu, bo jest z natury cholerykiem. Ale to mu przecież nie daje prawa do takich zachowań. Dodam jeszcze że jeśli ja użyję wyzwiska wobec niego to od razu się śmiertelnie obraża. A sam czuje się bezkarny wobec takich praktyk. Szczerze to nigdy nie stawiałam mu granic, bo co mu mogę zrobić? Chyba najwyżej przestać się odzywać do niego na jakiś czas itp. Zawsze łatwo mu wszystko wybaczałam i zapominałam. Może to dlatego? Bo w końcu musi ponieść konsekwencje swoich słów. Tylko jak? Skoro prośby i rozmowy nie pomagają... :-|
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-26, 16:31   

Monika, dalej beda podane przyklady takich granic. Konsekwencja jest wazna,masz racje.

I jeszcze jedno "nie czyn drugiemu co Tobie niemile", wiec badz tez konsekwentna wobec siebie samej....jesli eliminujesz przeklenstwa z otoczenia to tez u siebie.:)
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-26, 17:43   

cd.

"Jeżeli jesteś ofiarą słownej agresji, miałaś szansę się przekonać , iż wyjaśnianie czegokolwiek partnerowi i próby zrozumienia jego motywów nie poprawiają sytuacji w waszym związku. Proponuję ci zatem inne rozwiązanie - takie, które wywrze emocjonalny, psychologiczny i intelektualny wpływ na partnera.
Partner może się zmienić, gdy zauważy, że wiesz, kiedy przejawia wobec ciebie agresję, że wyznaczyłaś swoje granice i mówisz poważnie oraz że nie będziesz tolerować zachowania, które ci się nie podoba, nawet gdy słyszysz od niego “ Nie wiesz o czym mówisz!".

Proszę cię jednak, byś nie robiła sobie wyrzutów, jeśli nie uda ci się wywrzeć na partnera takiego wpływu. Jeżeli on nie chce lub nie potrafi się zmienić, być może będziesz musiała zakończyć związek.

Na początek kilka dobrych wskazówek. Powiedz partnerowi, że nie będziesz reagować na jego zachowanie tak jak dotychczas. Napisz mu to w liście, jeśli tak będzie ci łatwiej.

Powiedz mu także, że nie. podobają ci się pewne rzeczy które od niego usłyszałaś; że pragniesz, by wasz związek był naprawdę udany; że chciałabyś, aby porozumienie między wami było lepsze; że w przeszłości starałaś się mu wytłumaczyć, co w jego zachowaniu sprawia ci przykrość, chyba ci się to nie udało.
Zapewnij go, że będziesz go informować o tym, czego chcesz, a czego nie chcesz w waszym związku, powiedz mu, że wyznaczyłaś granice i za każdym razem, gdy on je naruszy, powiesz mu o tym. Na koniec poproś go o współpracę.
Partner może uważać, że niepotrzebne są jakiekolwiek zmiany, jeśli tak jest, to dlatego, iż sam nie cierpi z powodu agresji. Mo­że powiedzieć, że „sama tworzysz problemy" albo „próbujesz zburzyć wasz związek". Wtedy powiedz: „Przestań natychmiast! Koniec z oskarżeniami”.

Partner może zaprzeczać lub udawać, że wcale nie jest agresywny. W takim wypadku nadal możesz wywierać na niego wpływ odpowiednio reagując. Twoje reakcje uświadomią partnerowi, że jego zachowanie jest niewłaściwe, a ty go nie akceptujesz. Niektóre osoby zmieniają się, jeśli wywrze się na nie wystarczają­co wpływ. nne są na to wyjątkowo odporne.

Jeślili partner nadal cię atakuje, nie ponosisz za to żadnej odpowiedzialności. Podejmując proponowane tu kroki, możesz mieć
pewność, że potrafisz rozpoznać przejawy słownej agresji i potrafisz na nie odpowiednio zareagować - a to nie lada wyzwanie.

Jeśli jesteś zazwyczaj zbyt oszołomiona, zaskoczona, zszokowana lub po prostu zbyt zraniona, by odpowiedzieć na przejaw napaści choćby krótkim „Przestań", może to oznaczać, że twój związek i jest wyjątkowo toksyczny i niezdrowy.
Koniecznie poszukaj pomocy. Jeśli nie wiesz, do kogo się zwrócić, postępuj zaleceniami dotyczącymi procesu rekonwalescencji, zamieszczonymi w rozdziale XIII.
Aby Twoja reakcja była zdecydowana i skuteczna, musisz wiedzieć ( oprócz tego, kiedy i w jaki sposób wyznaczone przez cie­bie
granice są naruszane), że słowna agresja może być oznaką nie­dojrzałości emocjonalnej.
Nieświadome tego kobiety często reagują na dziecinne napady gniewu i wyzwiska w taki sposób, jakby partner był racjonalnym dorosłym człowiekiem. Słysząc na przykład kierowane pod swym adresem obelgi, zastanawiają się, „Co takiego zrobiłam, że myśli o mnie w ten sposób?". Oczywiście jej zachowanie nie jest przyczyną tych obelg.

Dziecięce „obelgi" („Ty niedobra!") i wyzwiska dorosłych („T suko!") mają swój początek na tym samym poziomie rozwój emocjonalnego. Dziecko nie miało czasu dojrzeć, dlatego nie przejmujemy się jego „obelgami".
Wyzywający innych dorosły nie tylko nam przeszkadza, ale może także być niebezpieczny.
Sprzeciwianie się partnerce jest kolejnym przykładem niedojrzałości. Jeżeli miałaś kiedyś kontakt z czterolatkiem, który dopiero poznaje świat, z pewnością wielokrotnie słyszałaś z jego słowa sprzeciwu: „To nie tak!", „Nieprawda!".
Dla czterolatka istnieje tylko jego punkt widzenia. Dziecko chce, aby otaczający go świat był stabilny i pewny. Dojrzały dorosły zdaje sobie sprawę z tego, że tak nie jest - i że punktów widzenia jest tyle, ilu jest ludzi.

Dojrzewając, uczymy się nie tylko szanować zdanie i poglądy innych osób, ale także w odpowiedni sposób wyrażać swój gniew. Najczęściej wyrażamy go tak, jak robili to nasi rodzice. Swiadomie bądź nieświadomie rodzice dają nam przykład.
Zanim osiągniemy dorosłość, powinniśmy nauczyć się w odpowiedni , wyrażać swój gniew. Agresywny partner nie otrzymał tej lekcji. Właśnie dlatego jest tak napastliwy i pełen gniewu."

cdn
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-28, 19:54   

..." Odpowiednio wyrażony gniew pozbawiony jest elementów agresji, obwiniania lub oskarżania. I odwrotnie gniew wyrażony w sposób agresywny jest destruktywny i sprawia innym ból.
Gniew może być wyrażany w zdrowy sposób na przykład kiedy kobieta reaguje na atak zdecydowanie słowami “przestań!", wykorzystuje swój gniew w samoobronie. Takie konstywne wyrażenie gniewu bardzo się różni od destruktywnego obwiniania i oskarżania.
Destruktywne obwinianie („Dobiło mnie to co zrobiłaś!") i oskarżanie („Zwyczajnie chcesz się z tego wywi­nąć!") jest wyrazem agresywnego gniewu.

Łatwo sobie wyobrazić jaki zamęt powodują takie słowa w umyśle kobiety, która słyszy je przez całe swoje życie. KRÓTKIE OSTRZEŻENIE: Jeżeli jesteś zbyt oszołomiona, zszokowana lub zbyt zraniona, by coś powiedzieć, jeżeli partner panuje nad swoim gniewem, jeżeli się go boisz, jeżeli zastraszał w jakikolwiek sposób, jeżeli bil cię lub groził, że cię uderzy lub robił ci krzywdę, nie powinnaś sama stawiać czoła jego agresji, ale zastanowić się nad sensem pozostawania w tym związku.

Reakcja na słowną agresję musi być na tyle zdecydowana, by wywrzeć oczekiwany skutek. Nie jest to łatwe, znajdź więc swoje własne tempo. Ofiara agresji nie prowadzi gier słownych, lecz walczy o swoją wolę życia, zdrowie psychiczne i swoją duszę..."
 
     
Monika_28
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-14, 09:25   

Wszystko pięknie, ładnie, ale jak to wszystko przełożyć na konkrety? Co zrobić kiedy któryś raz z kolei wyzywa? Kiedy słowo przestań nic nie daje, ale potęguje jego złość. Nieraz moje zwykłe prośby, np. przycisz telewizor itp. wywołują potok wulgaryzmów i słów typu odpier.... się. Boję się mieć z tym człowiekiem dzieci, nie zniosę jeśli będą one patrzeć na to jak mnie traktuje, jak się odzywa. Wciąż odwlekam decyzję o dziecku właśnie z lęku. Obecnie znów mam nawroty stanów depresyjnych. Nigdy nie korzystałam z pomocy specjalisty, nie wiem do kogo mam pójść.
Mam do siebie żal, że wielu spraw nie przemyślałam przed ślubem. Związanie się z nim to był duży błąd. Ale teraz nie mogę odejść. Jesteśmy związani sakramentem, bardzo młodzi... W swoich wypowiedziach sugerujesz zakończenie związku, jeśli partner się nie zmienia. Ale jak odejść? Jesteśmy małżeństwem...
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-14, 16:00   

Monika_28 napisał/a:
W swoich wypowiedziach sugerujesz zakończenie związku, jeśli partner się nie zmienia. Ale jak odejść? Jesteśmy małżeństwem...


Witaj,
odejść nie znaczy zerwać więzi małzeńskie. Można odejść w stan separacji i z takiej pozycji szukać pomocy dla siebie, współmałżonka i małżeństwa poprzez terapie, dokształcanie na temat patologii jaka dotknęła wasz związek itd.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-14, 21:06   

Cytat:
Nigdy nie korzystałam z pomocy specjalisty, nie wiem do kogo mam pójść.

proponuje poszukac specjalisty w swoim miescie lub gdzies blisko siebie.....w tej zakladce sa adresy.
Jak chcesz napisz na priv.

Cytat:
W swoich wypowiedziach sugerujesz zakończenie związku, jeśli partner się nie zmienia. Ale jak odejść? Jesteśmy małżeństwem.


ten tekst o granicach jest fragmentem ksiązki, ktora wklejam...jest ciezko dostepna...dlatego chcialam sie podzielic.

Autor ksiazki sugeruje zakonczenie...mozna to zrobic przed slubem....gdy jest sakrament Pan Bog udziela nam pomocy bysmy wzrastali
Czesem sie da...czasem nie...byc razem gdy problemem jest przemoc, warto probowac, nie poddawać się!
Czasami wyjsciem jest separacja....gdy wspolmaloznek nie chce sie leczyc czasem nie ma innego wyjscia.

Moniko 28, powodzenia, zadbaj o siebie!
 
     
Anita11
[Usunięty]

Wysłany: 2012-06-27, 20:43   

Dziękuję Ci Danko9 za temat o granicach,to jest właśnie to czego potrzebowałam.
Dotychczas czułam że coś jest nie tak jak być powinno. Mąż mnie nie bije,ale często czułam się bardzo poniżona po kłótniach. Ta książka,której fragmenty tu zamieszczasz otworzyła mi oczy gdzie popełniłam błąd i jak mam konkretnie zawalczyć o siebie.
Proszę o dalszy ciąg.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2012-06-27, 21:21   

Witaj, ciesze sie ze moglam pomoc, postaram sie w pt wrocic do zamieszczania fragmentow.

polecam tez ksiazke Granice w relacjach małżenskich"
 
     
Monika_28
[Usunięty]

Wysłany: 2012-06-29, 17:59   

Witam po długiej nieobecności. Ja również czekam na nowe fragmenty.
U mnie w sumie bez zmian. Wprawdzie nie dochodzi ostatnio do jakichś drastycznych sposobów przemocy, ale wciąż na okrągło mąż w wyrafinowany sposób stosuje głównie przemoc słowną i psychiczną tzn. wyzwiska, oskarżanie mnie, że jestem wszystkiemu winna, różne manipulacje, co jakiś czas zdarza się, że mnie uderzy - ale nie na tyle mocno, żeby zostawić jakiś ślad...
Zazwyczaj w takich momentach zaczynałam płakać, bo byłam zbyt oszołomiona i zraniona, by inaczej zareagować. Wiem, że to zła reakcja. Jego wcale nie wzruszają moje łzy - czuje tym bardziej władzę nade mną.
Przez ostatnie miesiące dużo myślałam na ten temat, wyszłam też ze sporego kryzysu wiary, który był spowodowany narastającym we mnie buntem i rozpaczą.
Udało mi się w pewnym stopniu wyjść z depresji, przez pewien czas czułam się nawet szczęśliwa, ale teraz znów samopoczucie u mnie się pogarsza...
Mój mąż pracuje, ja nie mam pracy, choć jej szukam, ale bez rezultatów, mimo wyższego wykształcenia, wynajmujemy mieszkanie, więc żyjemy skromnie, bo większość jego pensji idzie na opłaty. Często mnie nazywa pasożytem itp. z tego powodu, że siedzę w domu, a on musi ciężko pracować, że to z mojej winy mamy trudności materialnej, wszystko zwala na moje rzekome lenistwo...
Niby jest "wierzący", ale niepraktykujący - do kościoła ze mną idzie, jak mu się zachce. Ostatnio mi w kościele odpieprzał, bo go naciskałam, żeby ze mną poszedł i on w odwecie narobił mi wstydu przy ludziach... Brak słów, prawda?
Kłócimy się najczęściej o kasę - on jest bardzo rozrzutny i przyzwyczajony do wydawania kasy - teraz mu się to urwało i oczywiście mi się za to dostaje. Zazwyczaj nie starcza nam jego wypłaty nawet na miesiąc. On czasem lekkomyślnie wydaje na bzdety typu papierosy, piwko, paliwo do samochodu, jakieś słodycze itp. a potem się dziwi, że się kończą pieniądze.
To ja powinnam trzymać kasę, bo on nią nie umie gospodarować, on twierdzi, że to on zarabia i ma prawo mieć coś od życia i coś sobie kupić.
Oczywiście nie mogę w tej kwestii decydować, bo to on jest pan i władca. Ma być tak jak on chce.
Nie wiem, jakie może być rozwiązanie tych problemów, ale pokonanie trudności finansowych i tak by nie zmieniło naszych relacji, bo on by znalazł inny powód do obrażania mnie i manipulacji.
Nie wiem, jak z nim żyć i walczyć o to małżeństwo. Czasem myślę, że póki nie mamy dzieci, lepiej się rozstać...Bo co dopiero będzie potem?
Lepiej teraz podjąć jakieś kroki, żeby jakoś to wszystko naprawić. Tylko że moja dobra wola nie wystarczy, on też musi chcieć się zmienić, ale nie chce. On w sobie nie widzi problemu.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2012-06-30, 08:36   

Monika a terapia dla osób doznających przemocy ?

KORZYSTASZ ?
 
     
Monika_28
[Usunięty]

Wysłany: 2012-06-30, 08:54   

A czy taką terapię można odbyć u zwykłego psychologa, czy też trzeba iść do jakiegoś specjalistycznego ośrodka np. interwencji kryzysowej?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9