Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
SAKRAMENTALIA
Autor Wiadomość
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-06, 23:22   SAKRAMENTALIA

Witam
zapraszam do wpisywania w tej rubryce wszystkiego co wiecie o sakramentaliach.
Wiele osób, które korzystają z tego forum potrzebuje rzetelnych informacji o wszelkiej możliwej pomocy duchowej w walce o siebie i współmałżonka.

Na początek świadectwo o soli egzorcyzmowanej:

http://odsiebie.com/pokaz/1205005---edb8.html

oraz artykuł o wszystkich sakramentaliach:

http://www.egzorcyzmy.kat...ej-sol-kadzidlo

Z Panem Bogiem
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-16, 23:59   

Modlitwa o błogosławieństwo dla domu

Boże w trójcy Świętej Jedyny, błogosław nas! Ukaż nam Swoje Oblicze! Zmiłuj się nad nami! Obdarz nas Swoim pokojem! Niech Twoje błogosławieństwo spocznie na każdym z nas i będzie z nami zawsze i wszędzie. Niech ono ogarnie wszystkich, którzy przychodzą do naszego domu i wszystko co się w nim znajduje. Trzykroć Święty Boże racz zachować ten dom od piorunów, ognia, gradu, powodzi, napadu złych ludzi, zgorszenia, niedowiarstwa, herezji i wszelkiego nieszczęścia dla duszy i ciała. Matko Boża, święci Aniołowie i wszyscy święci Patronowie uproście dla nas Bożego miłosierdzia. Amen.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-17, 12:29   

WODA EGZORCYZMOWANA (ciekawostki i fakty)

Od wieków istnieje zwyczaj używania, m.in. do celów leczniczych, wody z sanktuariów oraz z innych miejsc słynących łaskami. W niektórych sanktuariach woda ta jest poświęcana, podobnie jak różne dewocjonalia: medaliki, obrazki, modlitewniki, różańce itp. Nie może być poświęcona „hurtem" w studni albo w źródełku.

Pod adresem kapłanów kierowane są pytania: czy można taką wodę pić, dawać do picia zwierzętom, podlewać rośliny…

Trzeba odróżnić wodę poświęconą przez kapłana od wziętej po prostu z „cudownego źródełka" (a więc nie poświęconej). Pierwsza z nich jest przez poświęcenie wyłączona ze zwykłego (tzw. świeckiego) użytku i powinna być używana tylko w taki sposób, jaki podano w modlitwie Kościoła przy jej poświęceniu. Druga natomiast może być używana jak zwyczajna woda we wszystkich okolicznościach (a więc np. do mycia, na herbatę, do zmywania naczyń), co widzi się chociażby w gospodarstwach domowych korzystających na co dzień z „cudownego" źródła.

Modlitwa na poświęcenie wody zmieniała się w ciągu wieków, chociaż trzeba przyznać, że ostatnia z używanych do czasu II Soboru Watykańskiego ma za sobą bogatą tradycję. Dopiero po Soborze wprowadzono różnorodność modlitw na poświęcenie, pozostawiając księżom ich wybór. Nowe modlitwy poświęcenia, używane poza Mszą świętą, zawierają z zasady prośby ogólne: o Bożą opiekę (w Obrzędach Błogosławieństw nr 1093), o nasze odnowienie na duchu i ciele (1094), o błogosławieństwo i oczyszczenie dla Kościoła (1095), o to, by woda przypominała nam nasz chrzest (1304, 1324), by była znakiem pokuty (1324). We wspomnienie św. Agaty poświęca się wodę, aby „chroniła nas przed ogniem i wszelkim niebezpieczeństwem" (1333). Wyraźna prośba o to, by Bóg przez tę wodę udzielił „obrony przeciwko wszelkim chorobom i zasadzkom szatana" oraz pozwolił uniknąć „wszelkich niebezpieczeństw duszy i ciała", zawarta jest wyłącznie w drugiej (spośród trzech) zawartej w Mszale modlitwie na jej poświęcenie na początku Mszy świętej. Można tylko ubolewać, że pokropienie wodą święconą we Mszy świętej wyszło prawie zupełnie z użytku, zanikło wraz z odejściem starych proboszczów, przyzwyczajonych do tego obrzędu.

Ks. Gabriel Amorth, odpowiedzialny za przygotowanie kandydatów do pełnienia posługi egzorcysty, zachęca księży, by wrócili do poświęcania wody według przedsoborowego Rytuału. Tylko i wyłącznie woda poświęcona zaczerpniętą z niego modlitwą (na język polski z łaciny tylko częściowo przetłumaczoną) może być nazywana „egzorcyzmowaną", gdyż nie tylko tak nazywa ją Rytuał: aqua exorcizata, lecz rzeczywiście wypowiadany jest nad nią egzorcyzm. Właśnie w oparciu o stary Rytuał Kościół prosi Boga, by służyła ona do „wielorakich oczyszczeń": do odpędzania od nas złych duchów mocą Bożej łaski, do uwalniania nas „od wszelkiej nieczystości i szkody", od zarazy i niezdrowego powietrza oraz wszelkich zasadzek ukrytego wroga, który ma uciekać w popłochu, gdyby „czyhał na pomyślność lub spokój mieszkańców", względnie napadał na ich zdrowie. Ta właśnie modlitwa wyraża wiarę w to, że moc Bożej uzdrawiającej łaski rozciąga się na „wszystko, na cokolwiek padną krople tej wody", a więc nie tylko na ludzi. Istnieją świadectwa uzdrowień także zwierząt i roślin, o czym dalej wspomnimy.

Zauważono dobre skutki używania tejże wody „na odległość". Przecież ksiądz, poświęcając pola, nie idzie na każdy zagon; poświęcając pokarmy, nie podchodzi do każdego koszyczka, zaś przy poświęceniu medalików może objąć modlitwą także będące w kieszeni lub torebce. Nie musi więc ona paść ona na daną osobę czy miejsce - wystarczy, że jest użyta z wiarą, iż Bóg przychodzi z pomocą komuś właśnie tam, może bardzo daleko. Można, strząsając kroplę, wyobrazić sobie daną osobę, by modlitwa Kościoła odniosła swój skutek.

Jeżeli użycie tej wody „na odległość" przynosi dobre owoce, dlaczego nie poświęcać jej również „na odległość"…? Czyż Tym, który ją uświęca, nie jest Bóg, który jest jednocześnie wszędzie? Jest przecież tam, gdzie ktoś przygotował naczynie z wodą oraz tam, gdzie modli się kapłan poświęcający ją!

To prawda, że nie było dotychczas w Kościele takiej praktyki - zwyczaj nakazywał przyniesienie do kapłana przedmiotu do poświęcenia, a tym bardziej wody, do której przez całe wieki wsypywało się szczyptę soli (teraz z reguły tego się nie czyni). Gdy jednak nowe modlitwy posoborowe doprowadziły do wyjścia z użycia wody egzorcyzmowanej, wierni zaczęli jej poszukiwać, a więc np. próbowali zanieść wodę do „specjalnego" poświęcenia do zakrystii. I tu napotykali na tyle problemów (zwłaszcza ze strony młodszych księży, którzy nie mieli nawet pojęcia o istnieniu dawnej modlitwy), że musieli zaprzestać poszukiwań.

Jednak najwytrwalsi nie dali za wygraną… To właśnie wtedy, pod ich naciskiem, z konieczności niektórzy księża dokonali „eksperymentu": powiadamiani na różne sposoby (przy osobistym spotkaniu, przez telefon, a nawet w liście), że w danym miejscu przygotowano wodę do poświęcenia, poświęcali ją właśnie „na odległość", tylko w wyobraźni obejmując naczynie i błogosławiąc tę wodę. Jednocześnie wsłuchiwali się uważnie w opowiadania wiernych, którzy z tej wody korzystali, by się przekonać, czy jej użycie przynosi podobne owoce jak wówczas, gdy posłużono się wodą poświęconą w sposób tradycyjny. Ponieważ po dobrych owocach, zgodnie ze wskazówką Pana Jezusa, dało się poznać dobre drzewo, mogli dalej śmiało stosować tę praktykę, i czynią to do dnia dzisiejszego(1). Istnieje grupa dziesięciu księży, którzy umówili się, że będą czynić to nie tylko indywidualnie - gdy ktoś ich osobiście poprosi o poświęcenie - lecz także wspólnie, o umówionej godzinie. Chodzi o poświęcenie wody raz w miesiącu, w Pierwsze Soboty o 1000 rano. Znają ten termin tysiące Polaków w Kraju i za granicą, przygotowują wodę do poświęcenia, a nawet sami, gdy mogą, łączą się w duchu z poświęcającymi ją księżmi i przyjmują ich błogosławieństwo(2).

Na pewno nie zaistniałaby powyższa praktyka, gdyby wierni nie opowiadali sobie nawzajem o „skuteczności" wody egzorcyzmowanej; pozostałaby do dzisiaj tylko domeną księży egzorcystów, a więc wąskiego kręgu walczących z szatanem na mocy polecenia i władzy udzielonej im przez biskupów. A przecież na mocy sakramentu chrztu, a zwłaszcza bierzmowania, wszyscy chrześcijanie powołani są do codziennego zmagania się z piekielnym przeciwnikiem, nie powinni więc lekceważyć tak potężnej broni przeciwko niemu, jakim jest woda egzorcyzmowana.

Na atak najlepiej jest odpowiadać, jeśli to tylko możliwe, kontratakiem, a więc nie tylko nie uciekać z pola walki, lecz śmiało uderzyć w napastnika. Takie uderzenie umożliwia nam właśnie woda święcona, co warto zilustrować na kilku przykładach.

Duch nietrzeźwości często bardzo boi się tej wody, z wiarą używanej przez otoczenie osoby nadużywającej alkoholu. Według relacji żon alkoholików nawet oni sami prosili, by ich ratować przed atakami „okrutnych zjaw", a w.e. (tym skrótem będziemy dalej zastępować słowa: „woda egzorcyzmowana") odpędzała te zjawy. Kropla w.e., wpuszczona do butelki z wódką, spowodowała w jednym wypadku całkowitą utratę przez wódkę mocy („Wylałaś wódkę, a nalałaś wody!" - krzyczał uzależniony), w drugim zaś - niemożność jej picia z powodu wymiotów.

Duch nikotynizmu, który bywa dość mocny (potrafi przy wypędzaniu miotać zniewolonymi, a nawet odebrać przytomność), także mocno reaguje na w.e.: łyk tej wody może spowodować ustanie głodu nikotyny (bywa, że na zawsze), podobny skutek zauważono przy pokropieniu nią paczki papierosów.

Skoro przyglądamy się wpływowi w.e. na ciało, należy powołać się na mnóstwo opowiadań, które aż szkoda że nie zostały zapisane i zebrane w księdze. Dotyczą one cudownych uzdrowień ludzi, zwierząt, a nawet roślin. Zacznijmy od końca:

- rośliny w czasie ogromnej suszy skrapiane codziennie odrobiną w.e. (tam, gdzie ich podlewanie było niemożliwe ze wzgl. na dużą odległość) urosły tak ogromne, że budziły podziw sąsiadów, którym wszystko powysychało.

- W.e. chroniła wielokrotnie uprawy (na polu i pod folią) przed szkodnikami oraz chorobami, a nawet przed złodziejami.

- Rośliny i drzewa, które zaczynały obumierać, w.e. przywracała do życia.

Zwierzęta, o dziwo, potrafią odróżnić wodę zwykłą od poświęconej, którą chętnie piją, gdy są chore. Podobne zjawisko zauważono u małych dzieci, które, jakby prowadzone niewidzialną ręką (Anioła Stróża?), często znajdują tę wodę gdzieś w kredensie i wypijają, a nieco starsze nawet o nią proszą.

- W chlewie moich parafian wszystkie (duże już) prosięta padały z głodowego wycieńczenia, pomoc weterynarza okazała się nieskuteczna. Gospodyni przypomniała sobie o w.e., pokropiła nią wieczorem koryto z karmą, a rano przekonała się, że zostało opróżnione. Obok niego stało drugie - pełne, którego nie pokropiła… Przy codziennym używaniu w.e. wyprowadziła wszystkie prosiaki z ciężkiego stanu(3).

- Inna mieszkanka tej samej wsi, używając w.e. „poprawiła" weterynarza, bezskutecznie usiłującego, przy pomocy zastrzyków, pomóc jej maciorze, która oprosiła się i długo leżała bezsilna. Wystarczyła kropla tej wody, by świnia zerwała się na równe nogi, odzyskując siły.

Dobry Bóg, wysłuchując modlitwy Kościoła, przychodzi z pomocą używającym w.e. na wiele różnych sposobów, aby tylko czynili to z wiarą (przejawiającą się w ufności, najczęściej wyrażonej w ich modlitwie). Tak więc skrapiają nią oni mieszkanie, gospodarstwo, pola i ogrody, osoby chore i atakowane przez szatana (nawet, jak wyżej wspomniano, „na odległość"), ich łóżko i ubranie; dodają kilka kropli do pokarmu ludzi i zwierząt, wpuszczają do studni dla oczyszczenia w niej wody i uczynienia jej zdrową. Chorzy dotykają w.e. zaatakowanych części ciała, stosują kroplę do przemywań, do okładów, często do picia(4). Użycie jej, połączone z krótkimi egzorcyzmami dostępnymi dla ludzi świeckich, oddala burze i chmury gradowe, gasi ogień pożarów. Im starsi będą świadkowie niezwykłych zdarzeń, tym więcej na ogół potrafią ich opowiedzieć, jak też liczniejsze wskazać zastosowania w.e.(5)

W.e. nie działa w sposób „magiczny", jak zaklęcie dobre na określone sytuacje, gdyż Boga można tylko pokornie prosić o łaskę (jak przy użyciu także innych poświęconych przedmiotów), a nie narzucać Mu swojej woli, nie dyktować, co ma dać, kiedy i w jakich ilościach. Z tego względu nie zawsze odpowiedź Nieba będzie taka sama w podobnych do siebie sytuacjach, lecz zależy w pierwszym rzędzie od samego Boga i Jego planów względem nas, w drugim zaś od naszej wiary i ufności w Nim pokładanej.

Głęboka wiara cechowała prawdopodobnie pielęgniarza, który w B. P. rozchylił wargi dziewczyny, od miesięcy po wypadku samochodowym sztucznie podtrzymywanej przy życiu, i wlał jej kilka kropli w.e. Zauważywszy, że się zakrztusiła, wybiegł na korytarz z wołaniem: „B. żyje!" Gdy wrócił na czele personelu medycznego, jakież było jego zdziwienie, gdy zastał ją już siedzącą na łóżku i usłyszał jej słowa do siebie skierowane: „Co ty mi dałeś do picia…? Bo gdy mi to coś wlałeś do ust, jakiś głos mi powiedział: «B., weź się za siebie!» I oto jestem zdrowa!" Rzeczywiście była zdrowa, po krótkiej obserwacji opuściła szpital, choć przy tak mocnym stłuczeniu mózgu nikt nie dawał jej szans na powrót do życia w ogóle, a tym bardziej do życia samodzielnego.

Na zakończenie kilka uwag co do wpływu w.e. na naszą sferę duchową. W modlitwie Kościoła przy jej poświęceniu zawarta jest prośba o oddalenie wszystkich zasadzek ukrytego wroga oraz wszystkiego, co chyha na pomyślność lub spokój mieszkańców. Prośba ta decyduje o niezmiernie szerokim polu jej zastosowań, co znajdowało potwierdzenie w przedsoborowej praktyce Kościoła. W nowym Rytuale użycie wody święconej do poświęcenia przedmiotów jest prawie zawsze dowolne, a najczęściej w praktyce zupełnie pominięte. Nie znaczy to wcale, że powinno być pominięte, lecz że użycie wody uzależniono od decyzji osoby dokonującej poświęcenia. Można tylko zachęcać wszystkie te osoby, by nie odchodziły od praktyki, tak mocno wrośniętej w życie Kościoła wielu wieków, tym bardziej, że ilość chorób i zagrożeń ze strony piekła nie maleje, lecz ciągle wzrasta. Jeśli jednak od tej praktyki odejdą, niech przynajmniej osoby świeckie, na ile to tylko możliwe, zastąpią w tym duchownych, posługując się wodą święconą jak najczęściej, najlepiej egzorcyzmowaną.

==========================================

Świadectwa

Mieszkam na III piętrze. Sąsiedzi z IV piętra mieli wielkiego czarnego psa, którego zawsze się bałam. Sprowadzany na dół, zwykle z dużą siłą udrzał bokiem lub tyłem w moje drzwi. Pewnego razu poświęciłam schody w.e. tuż przed 1500, przed wyprowadzeniem bestii na spacer. W chwilę potem usłyszałam na schodach ruch oraz mocny głos właścicielki psa, więc wyjrzałam przez wziernik. Stała z psem między dwoma piętrami i popychała go, bo nie chciał schodzić i skomlił. Zawołała do męża: „Co mu się stało, nie chce iść!" Próbował przeskoczyć balustradę, lecz i na dole schody były pokropione. Wyszedł sąsiad i we dwoje popchnęli psa, a ten ze skowytem, jak poparzony, wielkimi susami przebiegł przez miejsca skropione w.e. Własnym oczom nie wierzyłam… i pewno nie uwierzyłabym, gdyby ktoś mi to opowiadał!


Moja córka E. mieszka na „Czubach" w Lublinie. W bloku w pobliżu 2 wind jest hol, na którym zbierali się chłopcy palący papierosy, pijący alkohol, a może i zażywający narkotyki. E. zaczęła systematycznie kropić to miejsce w.e. W niedługim czasie wszyscy oni przestali tam się zbierać.


W tymże bloku mieszkał chłopiec samotny. Jego matka robiła karierę za granicą, co jakiś czas przysyłała mu pieniądze, czasami przyjeżdżała. Chłopiec sprowadzał kolegów, odbywały się głośne libacje. Nie pomagały groźby sąsiadów, że sprowadzą policję, zresztą policja znała ten problem. E. i jej sąsiadka T. systematycznie skrapiały w.e. korytarz, zwłaszcza przed drzwiami tego chłopca. Po jakimś czasie przyjechała matka i wyprowadzili się stamtąd.


Sąsiad córki, alkoholik, załamany psychicznie po odejściu dwóch kobiet (uważał je za swoje żony, z drugą miał synka), pocieszał się towarzystwem kolesiów. Dał się jednak mojej córce (po jej szturmie modlitewnym do nieba) namówić na leczenie odwykowe. W szpitalu uczęszczał nawet stale na Mszę świętą, przystępował do Komunii. Po powrocie do domu znów oblegali go kompani od kieliszka. Wtedy córka skrapiała jego mieszkanie w.e., a nawet sam dał się do tego namówić (przygotowywał wodę do poświęcenia w I Soboty Miesiąca). Odtąd kolesie już go nie odwiedzają, jest w lepszej kondycji psychicznej, opiekuje się nawet synkiem podczas pracy jego matki poza domem. Gdy jest sam w domu, zwykle odmawia Różaniec.



Na osiedlu z małego sklepu zrobiono pijalnię piwa. Wiadomo, co się działo: przekleństwa pijanych mężczyzn rozlegały się wokół niej. Sąsiadka córki skrapiała to miejsce w.e. (kiedy - nie wiadomo, może w nocy?). Powiedziała o tym córce dopiero wtedy, gdy pijalnia była w stanie likwidacji. Wkrótce ją zamknięto.



Opowiadanie z Siedlec z końca sierpnia 2003 roku - zapamiętał ks. A.S.

Spałam twardo, zmęczona dyżurem w szpitalu, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, co się wokół mnie dzieje. Nagle we śnie rzuciły się na mnie jakieś potwory i zaczęły mnie dusić za szyję, obezwładniać. Gdy przerażona doszłam do przytomności, schwyciłam butelkę z w.e, wypijając łyk, żegnając się, skrapiając mieszkanie. Gdy za chwilę weszłam do pokoju, w którym moje dzieci oglądały film w TV, ze zdumieniem przekonałam się, że był to film... o wampirach! To były te same bestie, które zaatakowały mnie we śnie!

W listopadzie 2003 pisze matka, że synowi pierwszego dnia nawet smakował papieros nasączony w.e., ale zaraz potem go "odrzuciło". Po 4 dniach nie mógł już wcale palić i postanowił że rzuca na zawsze. Na razie nie ma z tym trudności.

Ks. A.S. zaniósł do drukarni dyskietkę z tekstem do wydrukowania. Drukarka tworząca matrycę "strajkowała": zsuwała tekst na prawo i obcinała go, zostawiając po lewej wielki margines. Kolejne próby niczego nie zmieniły. Ksiądz wyjął z torby w.e., pokropił komputer i drukarkę prosząc, by podjąć jeszcze jedną próbę. Druk matrycy na specjalnym papierze przebiegał odtąd bez zakłóceń!

==============================================

PRZYPISY

1. Broszura, zachęcająca do korzystania z tej nowej praktyki, otrzymała aprobatę jednej z kurii diecezjalnych, więc tym odważniej mogli wdrożyć tę praktykę, choć nie bez zdziwienia, a nawet krytyki ze strony niektórych duchownych.

2. Niektórzy wierni pytają, czy muszą być obecni przy naczyniu z wodą, a także czy naczynie musi być otwarte. Odpowiedź na oba pytania brzmi, oczywiście, NIE, gdyż wystarczy z ich strony samo pragnienie posiadania poświęconej wody w przygotowanym przez nich naczyniu, a uświęcająca ją moc Boga przenika, mówiąc żartobliwie, także przez korek…

3. Ktoś powie może: „I gdzie tu szatan…?" Z pewnością istnieje „duch śmiertelnego wygłodzenia", który daje się we znaki także ludziom (nazwano jego działanie „anoreksją"). Ileż to dzisiaj dzieci i młodzieży staje się przedmiotem jego ataku, co zresztą mogą potwierdzić księża egzorcyści. Groźny jest także duch, powodujący coś wręcz przeciwnego: niepohamowane obżarstwo, które zwykło się uważać za (tajemniczą) „chorobę" („bulimia").

4. Ponieważ w.e. jest wyłączona z tzw. „użytku świeckiego", nie może być używana, jak zwykła woda, jako napój przez ludzi spragnionych (chyba że na pustyni), także do mycia, do gotowania posiłków czy zwykłego podlewania roślin. Może natomiast, w niewielkiej ilości, podobnie jak używa się w niewielkich dawkach leków, mieć zastosowanie wszędzie tam, gdzie potrzebna jest jako lekarstwo dla duszy lub ciała oraz jako broń przeciwko szatanowi. Tak więc łyk jej można wypić w duchu modlitwy, nie powinno się natomiast gotować jej na herbatę (choć do herbaty można wpuścić niewielką jej ilość).

5. Wiąże się to m.in. z faktem, że w ich czasach nie było innej wody święconej, niż egzorcyzmowana.

źródło:http://www.porady-duchowe.siedlce.opoka.org.pl/woda-egz.htm
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-18, 00:04   

Jak diabeł święconej wody
Marcin Jakimowicz

Kawałek szmatki, świeca, kilka kropel wody. Czy to możliwe, by wszechpotężny Pan Zastępów posługiwał się takimi detalami? Czy w erze wszystkomających telefonów te "święte gadżety" mają jakiekolwiek znaczenie?

Wie ksiądz, ja nie chodzę do kościoła. Gdy wchodzę do różnych świątyń, czuję się bardzo niepewnie, jestem wystraszony – rzucił nieznajomy dwudziestokilkuletni mężczyzna w progu plebanii w Tychach. – Czy to dotyczy wszystkich kościołów? – zapytał ks. Joachim Konkol. – Nie. W zasadzie mogę wejść tylko do jednego. – Wymienił akurat nową świątynię, która nie miała jeszcze zamontowanych kropielnic przy wejściu – opowiada ks. Joachim. – Zaintrygowało mnie to. W jego zachowaniu było coś niepokojącego. Przy kolejnym spotkaniu zaprosiłem go do pokoju i wykonałem potajemnie pewien manewr. Postawiłem na stole szklankę wody. Święconej. Nie pisnąłem o tym ani słowa. Udawałem, że chce mi się pić. Facet popatrzył na tę wodę dziwnym, przenikliwym wzrokiem i warknął: Zabierz to! – O co panu chodzi? To przecież zwykła woda – zaoponowałem. – To nie zwykła woda – rzucił. Przeszedł mnie dreszcz. Zaniosłem szklankę z powrotem. Gdy wróciłem do niego, siedział spokojny. Okazało się, że kompletnie nie pamiętał sytuacji sprzed minuty. Absolutny reset pamięci.

Słonik na szczęście
Choć często wykonane są z solidnego metalu czy tkaniny, sakramentalia to jednak bardzo delikatna materia. Łatwo je zbagatelizować, łatwo też nadać im magiczną otoczkę. Najczęściej szydzą z nich ci, którzy kolekcjonują słoniki „na szczęście”, wiążą na nadgarstkach kabałowe tasiemki, a między banknoty wsuwają łuskę karpia. By żyło się dostatniej. W katechizmie Kościoła czytamy: „Święta Matka Kościół ustanowił sakramentalia. Są to znaki święte, które z pewnym podobieństwem do sakramentów oznaczają skutki, przede wszystkim duchowe, a osiągają je przez modlitwę Kościoła. Przygotowują one ludzi do przyjęcia głównego skutku sakramentów i uświęcają różne okoliczności życia”.

Nie udzielają łaski Ducha Świętego, jak to ma miejsce przy celebracji sakramentów, ale przez modlitwę Kościoła przygotowują nas do jej przyjęcia. Do sakramentaliów należą m.in. medaliki, szkaplerze, poświęcanie przedmiotów, błogosławieństwa, czynienie znaku krzyża, namaszczenie, posypanie popiołem czy nakładanie rąk. Najczęściej spotykanymi rzeczowymi sakramentaliami są gromnica (zwyczaj święcenia tych świec w święto Ofiarowania Pańskiego znany był już w X wieku), krzyż św. Benedykta, różaniec czy szkaplerz – kawałki sukna z naszytymi wyobrażeniami Maryi i Najświętszego Serca Jezusa. W 1830 roku Maryja zleciła zaskoczonej Katarzynie Labouré wybicie medalu. Powstał wówczas najsłynniejszy medalik świata. Gość z nieba obiecał francuskiej mniszce, że „wszystkie osoby, które go nosić będą na szyi, otrzymają wielkie łaski”.

Chlebek i gaśnica
Sakramentalia nie mają nic wspólnego z magią. Popularny na allegro.pl medalik świętego Benedykta nie jest żadnym amuletem. To modlitwa w bardzo skondensowanej formie. Spróbujmy ją rozszyfrować: Litery CSSML na pniu krzyża to Crux sancta sit mihi lux (Niech krzyż święty będzie mi światłem), a NDSMD na poprzecznych ramionach to zawołanie Non draco sit mihi dux (Niech szatan nie będzie mi przewodnikiem).

Na drugiej stronie medalu wypisane są litery: VRSNSMV – Vade retro satana non suade mihi vana (Idź precz szatanie, nie nakłaniaj mnie do złego) i SMQLIVB – Sunt mala quse libas ipse venona bibas (Złe rzeczy czynisz, pij sam swoją truciznę). Zdania te przypisywane są samemu Benedyktowi. Pierwsze wypowiedział, doznając silnej pokusy w czasie pobytu na pustyni, a drugie w chwili, gdy jego nieprzyjaciele podali mu w Vicovaro kielich z trucizną. Gdy uczynił nad nim znak krzyża, naczynie pękło. Wszystkie sakramentalia przypominają w istocie o najważniejszym geście świata – błogosławieństwie. Za wodą, świecą, szkaplerzem zawsze kryje się Boża miłość – przypomina ks. Jarosław Międzybrodzki, egzorcysta.

Kiedyś w czasie potężnych burz ludzie stawiali w oknach gromnice i szturmowali niebo. Wierzyli, że przed pożarem ich dom ustrzeże chleb św. Agaty. Dziś mamy piorunochrony i gaśnice pianowe. Na opowieści tych, którzy doświadczyli interwencji Boga posługującego się woskową świecą czy chlebkiem, wielu patrzy z przymrużeniem oka. Poświęcone zioła? Skrzyżowane świece przykładane do gardła w czasie błogosławieństwa św. Błażeja? Egzorcyzmowana sól? Czy w erze wszystkomających telefonów te „święte gadżety” mają jakiekolwiek znaczenie? Racjonalne argumenty wypadają z ręki, gdy słucha się opowieści osób zaświadczających, że potężny Bóg, który ukrył się w maleńkiej kruchej hostii, może posłużyć się solą, wodą czy zwykłym woskiem.

materiał ze strony:
http://www.kosciol.wiara....&dzi=1239184311
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-18, 21:01   

SAKRAMENTALIA W WALCE DUCHOWEJ

Dla człowieka nękanego cierpieniami, wywołanymi na skutek działania złych duchów, każda chwila ulgi i wewnętrznej wolności sprawia niebagatelną radość. Niestety takich momentów na ogół nie ma wiele, a kiedy już przychodzą, naznaczone są świadomością, że szybko przemijają. Kościół katolicki dysponuje jednak środkami, które nie tylko chwilowo pomagają znieść trud owych cierpień, ale też mają moc całkowitego wyzwolenia od działania złych mocy. Tymi środkami są sakramentalia.

Co to są sakramentalia
Sakramentalia są to święte znaki, które na sposób sakramentów wskazują przede wszystkim na duchowe dobra, osiągane dzięki wstawiennictwu Kościoła, przez które przyjmujący zostaje usposobiony do podtrzymywania i uświęcenia chrześcijańskiego życia. Zatem sakramentalia swoją skuteczność mają nie na skutek mocy otrzymanej od Chrystusa (jak jest w przypadku sakramentów), lecz wskutek wstawienniczej modlitwy Kościoła. Wspólnota Kościoła dysponuje nimi dla uświęcenia życiowej przestrzeni swych wiernych, błogosławiąc ją, poświęcając lub egzorcyzmując. Z tego powodu sakramentalia stanowią realne zagrożenie dla złych duchów, a ich wartość duszpasterska w walce z siłami demonicznymi jest bardzo wzniosła.
Znak krzyża
Już sam znak krzyża świętego jest jednocześnie wyznaniem wiary trynitarnej i bronią przeciw złym duchom. Uczynienie go nad osobą zniewoloną lub opętaną, bądź ukazanie krzyża Chrystusa takiej osobie, powoduje natychmiastową reakcję, na ogół odrazę, połączoną z pluciem, które jest dosadnym wyrażeniem wstrętu. Znak krzyża bezpośrednio odwołuje się bowiem do Osób Boskich i jednocześnie stanowi najgłębsze pochylenie się Boga nad dramatem losu człowieka.
Imię Jezus
Podobnie jest z wezwaniem imienia Jezusa. Przyzywając z wewnętrznym nastawieniem czci imię Jezusa Chrystusa, przyznajemy się do szczególnej łączności z Synem Bożym. Jego imię jest też jednym z najpotężniejszych środków, przydatnych do przezwyciężenia złych duchów i służy do obrony przed ich atakami. Wezwanie imienia Jezus oznacza przywołanie niezmierzonej mocy zbawczej, dzięki której zły duch jest rozpoznany, duchowo związany i wypędzony.
Woda święcona
Każde błogosławieństwo jest uwielbieniem Boga. W nim dar Boga i przyjęcie go przez człowieka przyzywają się nawzajem i jednoczą. Z tego punktu widzenia pokropienie osoby zniewolonej duchowo pobłogosławioną wodą stanowi akt ofiarowania Bogu tego, co ze swej natury do Niego przynależy. Poświęcona woda pomaga wyjść zwycięsko z walki przeciwko sugestiom i cierpieniom wywoływanym przez złe duchy, dlatego można ją pić, zwilżać nią ciało w miejscach najbardziej bolesnych, jak również skropić rzeczy, pomieszczenia i przedmioty powszechnego użytku.
Egzorcyzmowany olej
Szczególnym sakramentalium, chroniącym przede wszystkim ciało osoby dręczonej przed szkodliwymi wpływami złych duchów, jest egzorcyzmowany olej, który posiada wyjątkową właściwość usuwania z ciał różnych szatańskich nieczystości. Mogą one znaleźć się w układzie pokarmowym człowieka zniewolonego przez spożycie lub wypicie czegoś szkodliwego. Używanie takiego oleju do przyprawiania pokarmów podrażni zanieczyszczony organizm, nie czyniąc mu żadnej szkody, i spowoduje szybsze wydalenie tych przedmiotów drogą naturalną, bądź przez wymioty.
Egzorcyzmowana sól
Specyficzną właściwość ochrony przed negatywnymi wpływami złych duchów posiada egzorcyzmowana sól. Ze względu na swoją stałość może dłużej oddziaływać na dane miejsce. Dlatego rozsypuje się ją w pomieszczeniach, które uważa się za skażone działaniem sił demonicznych. Można też używać jej do potraw, przez co zostanie dostarczona do wnętrza ciała i tam będzie pozytywnie oddziaływać przeciwko wszelkim przeklętym przedmiotom, które zostały wcześniej spożyte.
Kadzidło
W miejscach zamkniętych, naznaczonych obecnością demoniczną, można zapalić poświęcone kadzidło. Dym palonego kadzidła napełnia dane pomieszczenie "świętym zapachem", który drażni złe duchy, co przyczynia się do ujawnienia ich obecności, oddalenia różnych oszustw, a także do ich wyrzucenia.
O. Bogdan Kocańda OFMConv

http://www.jp2w.pl/index....2&site_id=45405
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-18, 21:28   

Kadzielnica, sól i woda. Nazwy tych przedmiotów brzmią po hebrajsku iod-he-vau-he, co oznacza imię Boga.

WODA, OLEJ, SÓL

Woda (egzorcyzmowana)
"...Spośród środków, z których szeroko korzystają egzorcyści (i nie tylko egzorcyści), wymieniam na pierwszym miejscu wodę egzorcyzmowaną (lub przynajmniej poświęconą), egzorcyzmowany olej i sól egzorcyzmowaną. Każdy kapłan może odmówić modlitwy z Rytuału, by egzorcyzmować te przedmioty, nie potrzeba do tego żadnego szczególnego upoważnienia. Bardziej pożyteczna jest znajomość właściwego użycia tych sakramentaliów, które zastosowane z wiarą, przynoszą wielkie korzyści. Woda święcona ma szerokie zastosowanie we wszystkich obrzędach liturgicznych. Jej znaczenie nawiązuje do polania wodą głowy w czasie chrztu świętego. W modlitwie poświęcającej wodę prosi się Boga, aby pokropienie tą wodą wyświadczyło nam dobrodziejstwo: darowania naszych grzechów, obroną przed zasadzkami złego ducha i dar pomocy Bożej. Egzorcyzmowanie wody odsuwa wszelką moc złego ducha, wyrwa go i przepędza. Nawet w języku potocznym, gdy chce się wskazać dwie rzeczy, które się zupełnie ze sobą nie zgadzają, mówi się, że są jak diabeł i woda święcona. Modlitwa ta wymienia inne skutki oprócz przepędzania złych duchów: leczenie chorób, powiększenie łaski
Bożej, zachowanie domów i wszystkich miejsc, gdzie przebywają wierni, od wszelkiego nieczystego wpływu złośliwego szatana. I dodaje, aby zostały pokonane zasadzki piekielnego wroga i aby ich mieszkańcy doświadczali obrony przed wszelką jego obecnością, szkodliwą dla ich normalnego życia i odpoczynku, oraz aby cieszyli się pokojem i zdrowiem.

OLEJ (egzorcyzmowany)
Także olej egzorcyzmowany, zastosowany z wiarą, pomaga przepędzić moc złych duchów, ich ataki i urojenia, jakie powodują i wzbudzają. Ponadto służy on zdrowiu duszy i ciała. Warto tutaj przypomnieć bardzo stary zwyczaj namaszczania oliwą ran i władzę przekazaną Apostołom przez Jezusa, aby uzdrawiali chorych przez nakładanie na nich rąk i namaszczanie ich oliwą. Olej egzorcyzmowany posiada ponadto szczególną właściwość usuwania z ciala różnych niedomagań. Często błogosławię osoby, które uległy zaczarowaniu przez spożycie lub wypicie czegoś szkodliwego. Ujawnia się to w charakterystycznym bólu żołądka, o którym już wspomniałem lub w napadach czkawki albo rzężenia, zwłaszcza wtedy, gdy wybierają się do kościoła, podczas modlitwy, a przede wszystkim gdy przyjmują egzorcyzm. W tych przypadkach organizm musi uwolnić się od tego, co jest szkodliwe - musi to wydalić. Olej egzorcyzmowany bardzo w tym pomaga i uwalnia organizm od nieczystości. Pomaga także wypicie wody święconej. Należy tutaj dokładniej uściślić pewne rzeczy, ponieważ temu, kto tego nie doświadczył i nie widział, trudno będzie uwierzyć. Co własciwie się wydala? Niekiedy jest to gęsta i pieniąca się ślina albo rodzaj białej, ziarnistej papki. Innym razem są to różne przedmioty, takie jak: gwoździe, kawałki szkła, małe drewniane laleczki, splątane kawałki sznurka, zwinięte kawałki drutu żelaznego, różnego koloru nici bawełniane lub skrzepy krwi. Niekiedy przedmioty te są wydalane drogą naturalną, bardzo często przez wymioty. Należy zaznaczyć, że organizm nigdy nie ponosi szkody (odczuwa natomiast ulgę), nawet jeśli są to wydalane ostre kawałeczki szkła. O.Candido zebrał pełny koszyk przedmiotów wydalonych przez różne osoby. Czasem wydalenie jest wprost tajemnicze; osoba czuje na przykład ból brzucha tak, jakby miala gwoździe w żołądku, a potem znajduje takie gwoździe na ziemi, tuż obok siebie i ból ustępuje. Ma się wrażenie, że wszystkie te przedmioty przyjmują konkretne kształty w chwili wydalania. O.Candido w jednym z wywiadów powiedział: "Widziałem zwymiotowane kawałki szkła, żelaza, włosy, kości, niekiedy także małe przedmioty z plastyku w kształcie głowy kota, lwa, węża. Z pewnością mają one związek z przyczyną, która spowodowała opętanie diabelskie".

Sól (egzorcyzmowana)
Egzorcyzmowana sól także pomaga w wypędzeniu złych duchów i służy zdrowiu duszy i ciała. Jej szczególną właściwością jest ochrona miejsc przed wpływami lub obecnością mocy demonicznych. Zawsze radzę, aby rozsypać egzorcyzmowaną sól na progu domu lub w czterech narożnikach mieszkania czy mieszkań, które uważa się za skażone działaniem nieczystych mocy. Współczesny świat katolicki wątpi niestety w skuteczność sakramentaliów. Oczywiście, sakramentalia działają tym skuteczniej, im mocniejsza jest wiara, a stosowane bez wiary niedają efektu..."

Wyjątki z zapisków ks. Gabriele Amortha zamieszczonych w jego książkach.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-24, 21:04   

Tytuł I - SAKRAMENTALIA


(Kan. 1166 - Kan. 1172)

Kan. 1166 - Sakramentalia są świętymi znakami, przez które na podobieństwo sakramentów, są oznaczone i otrzymywane ze wstawiennictwa Kościoła skutki, zwłaszcza duchowe.

Kan. 1167 -
§ 1. Tylko Stolica Apostolska może ustanawiać nowe sakramentalia, autentycznie tłumaczyć już istniejące, znosić niektóre z nich albo zmieniać.

§ 2. Przy sprawowaniu czyli udzielaniu sakramentaliów należy zachować obrzędy i formuły zatwierdzone przez władzę kościelną.

Kan. 1168 - Szafarzem sakramentaliów jest duchowny wyposażony w odpowiednią władzę. Zgodnie z księgami liturgicznymi, niektórych sakramentaliów mogą, według zdania ordynariusza miejsca, udzielać także świeccy, posiadający odpowiednie przymioty.

Kan. 1169 -
§ 1. Konsekracji i poświęceń mogą dokonywać ważnie tylko ci, którzy mają sakrę biskupią, oraz prezbiterzy, którym zezwala na to prawo lub zostało im to udzielone zgodnie z prawem.

§ 2. Błogosławieństw, z wyjątkiem tych, które są zastrzeżone Papieżowi lub biskupom, może dokonywać każdy prezbiter.

§ 3. Diakon może dokonywać tylko tych błogosławieństw, na które mu prawo wyraźnie zezwala.

Kan. 1170 - Błogosławieństw, które powinny być udzielane przede wszystkim katolikom, można udzielać także katechumenom, a nawet, jeśli nie ma zakazu Kościoła, również niekatolikom.

Kan. 1171 - Rzeczy święte przeznaczone aktem poświęcenia lub błogosławieństwa do kultu Bożego, należy otaczać czcią i nie wolno nimi posługiwać się do użytku świeckiego lub niewłaściwego, chociaż są własnością osób świeckich.

Kan. 1172 -
§ 1. Nikt nie może dokonywać zgodnie z prawem egzorcyzmów nad opętanymi, jeśli nie otrzymał od ordynariusza miejsca specjalnego i wyraźnego zezwolenia.

§ 2. Takiego zezwolenia ordynariusz miejsca może udzielić tylko prezbiterowi odznaczającemu się pobożnością, wiedzą, roztropnością i nieskazitelnością życia.

http://www.kuria.lomza.pl/sad/index.php?wiad=53
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-24, 12:26   

Siła wiary przejawiająca się przez sakramentalia:
( cytuję tekst w całości z uwagi na budujące treści )

Medaliki


Medaliki nie są amuletami noszonymi dla zażegnania złego uroku, jak to jest ze znakami zodiaku, zębami hipopotama, łapkami królika i innymi podobnymi przedmiotami. Są to małe, metalowe krążki z wizerunkiem Chrystusa, NMP lub jakiegoś świętego. Zawieszone na łańcuszku na szyi, przypięte do ubrania lub wózeczka dziecka przypominają tym, którzy je noszą, przynależność do Kościoła i jego bohaterów, których reprezentują. Są zachętą do naśladowania oraz modlitwy do tego, kto jest przedstawiony na wizerunku. Jeśli są pobłogosławione przez księdza, nabierają przymiotów do nich przywiązanych, zaś ich rzeczywista skuteczność jest wprost proporcjonalna do wiary i ufności tych, którzy ich używają.

Nie będziemy wymieniać wszystkich uznanych przez Kościół medalików. Czy w ogóle jest możliwe sporządzenie ich listy? Ograniczymy się zatem do przedstawienia kilku z nich oraz wskazania właściwości, które zostały im nadane dzięki specjalnym błogosławieństwom.

Nie będziemy opisywać medalika św. Antoniego z Padwy z Dzieciątkiem Jezus, ani św. Rocha z psem. Ani Najświętszego Serca, które figuruje na odwrocie licznych medalików ze świętymi, czy św. Krzysztofa w breloku lub w formie naklejki na samochód, czy też Maryi Panny przedstawianej we wszystkich miejscach gdzie się objawiła lub gdzie jest czczona, ani naszych świętych patronów czy św. Józefa. W przypadku św. Józefa ograniczymy się do opisu jednego cudu, świadczącego o jego potędze (cytowany przez ojca Huguet).

Cud

Medalik w kąpieli

Przełożona pewnego klasztoru urszulanek była umierająca. Mniszki zachęciły ją, aby się wykąpała, dla obniżenia temperatury… Uprzednio nakreśliły na wodzie imię „Józef” medalikiem, który przedstawiał tego świętego. W chwili gdy zakonnice zanurzyły ją w kąpieli gorączka opadła i wszystkie objawy choroby ustąpiły!

Po opisaniu kilku szczegółów dotyczących medalika-szkaplerza szczególną uwagę poświęcimy cudownemu medalikowi oraz medalikowi św. Benedykta.

Medalik-szkaplerz z Góry Karmel

Jest to medalik, który może zastąpić szkaplerz. Jest łatwiejszy w użyciu, a zezwolenie na jego używanie zostało wydane przez papieża Piusa X w 1910 roku.

Posiada te same przymioty pod warunkiem, że karmelita lub ksiądz do tego upoważniony nałożą uprzednio habit wiernemu, odmawiając modlitwy i przepisane błogosławieństwa. Dodajmy, że Sobór Watykański II rozszerzył te uprawnienia na wszystkich księży. Medalik ten przedstawia z jednej strony Maryję z Dzieciątkiem Jezus, trzymającą szkaplerz, z drugiej zaś strony jest Serce Jezusa.

Cudowny Medalik

Podczas jednego z objawień Najświętsza Maryja Panna poleciła osobiście skromnej zakonnicy Katarzynie Labouré wykonanie medalika, podając wskazówki dotyczące jego wyglądu. Po niemałych trudnościach życzenie Maryi zostało spełnione.

Jedna strona medalika przedstawia Matkę Bożą stojącą na globie ziemskim, zgniatającą głowę węża. Z Jej rąk spływają promienie symbolizujące wszelkie łaski zsyłane ludziom. Brzegiem biegnie napis: „O Maryjo, poczęta bez grzechu, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy”. Na odwrocie jest monogram NMP, nad którym widnieje krzyż z sercem Jezusa ukoronowanym cierniem oraz serce Maryi przebite mieczem. Całość otacza dwanaście gwiazd.

Maryja osobiście przyobiecała, że „Wszyscy ci, który będą go z ufnością nosić na szyi, otrzymają wielkie łaski”. Istotnie, wielkie łaski otrzymują ci, którzy zwracają się do Maryi za pośrednictwem tego małego owalnego kawałka metalu wykonanego według Jej wskazań.

Cuda

Przytoczmy najpierw nawrócenie Ratisbone, młodego Izraelity, który udał się z wizytą do przyjaciela rodziny, podczas swej podróży do Rzymu. Przyjaciel ofiarował mu „cudowny medalik” – który tenże przyjął przez grzeczność – a następnie oprowadzał go po świętym mieście. Mając coś do załatwienia w zakrystii pewnego kościoła poprosił przyjaciela, aby poczekał w nawie. Pozostawiony sam ujrzał nagle w oślepiającej jasności kobietę, podobną we wszystkich szczegółach do tej z medalika, który mu zawieszono na szyi. Podbiegł do Niej. Ona pochyliła się nad nim i skinęła, aby uklęknął. Upadł na kolana, twarzą ku ziemi. Kiedy podnosił głowę, nadszedł jego towarzysz. Młody człowiek został dotknięty łaską. Nawrócenie było natychmiastowe. Poprosił o księdza!

A oto przykład uzdrowienia:

Św. Kryspin z Viterbo został wysłany do klasztoru w Tolfa we Włoszech. Okolica została właśnie nawiedzona przez epidemię.

Pewna nabożna dama została również dotknięta chorobą. Posłała po niego. Kiedy przybył, uczynił nad jej głową znak krzyża medalikiem noszonym przy różańcu. Przedstawiał on Niepokalane Poczęcie. Chora została natychmiast uzdrowiona.

Uzdrowienie uzależnione jest od nawrócenia, gdyż, usłyszawszy o tym cudownym uzdrowieniu, zarządca kopalni ałunu, dotknięty tą samą chorobą epidemiczną, poprosił o wizytę świętego.

Ten zbliżył się do jego łoża. Lecz kiedy chory prosił, aby go uzdrowił, tak odpowiedział: „Jeśli pragniesz, aby Najświętsza Panna cię wysłuchała, przestań obrażać Jej Syna; kto znieważa jedno, zasmuca drugie”. Wzruszony do łez tymi słowami zarządca poprosił o spowiednika i obiecał zmienić życie. Wówczas święty uzdrowił go, błogosławiąc „cudownym medalikiem”. Człowiek ten, o skandalicznych obyczajach, stał się dobrym chrześcijaninem.

Niezliczone cuda dokonane przez ten medalik sprawiły jego szybkie rozpowszechnienie się w świecie. Skłoniło to papieża Piusa IX do ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu w 1854 roku. Cztery lata później objawienia w Lourdes potwierdziły słuszność tej decyzji. Istotnie, mała Bernadetta oświadczyła: „Pani z groty ukazała mi się taka, jak jest przedstawiona na «cudownym medaliku». Medalik ten nosiła zawsze na szyi. Zatwierdzając to nabożeństwo Kościół ustanowił dzień 27 listopada „świętem objawienia cudownego medalika”, ze specjalną Mszą świętą.

Medalik świętego Benedykta

Kościół uważa nabożeństwo do tego medalika za akt wiary. Istotnie, jak można by wątpić w skuteczność przedmiotu przedstawiającego z jednej strony krzyż święty, który nas odkupił, z drugiej zaś jednego z najznakomitszych sług Bożych? Spostrzeżenie św. Maura, kiedy ratował jednego z towarzyszy przykładając mu kawałek Krzyża świętego i równocześnie odmawiając modlitwę do św. Benedykta jest potwierdzeniem przymiotów tego przedmiotu nabożności.

„Jeżeli Boski Majestat zechciał dokonać tego cudu przez drzewo naszego zbawienia, nie człowiekowi, lecz Boskiemu Zbawicielowi należy przypisać chwałę, chociaż nikt nie może wątpić, że to zasługi naszego świętego ojca Benedykta uzyskały tę łaskę”.

Można zatem sądzić, że jeśli wstawiennictwo błogosławionego było tak potężne już za jego życia, nie ma wątpliwości, że będzie jeszcze bardziej skuteczne obecnie, kiedy uczestniczy on w chwale Bożej.

Opis

Z jednej strony jest przedstawiony święty Benedykt otoczony aureolą chwały, trzymający w prawej ręce krzyż, a w lewej księgę ze świętą Regułą.

U stóp ma oswojonego kruka – strącającego w przepaść zatruty chleb (przeznaczony dla świętego) – oraz pęknięty kielich z którego wypełza wąż. W pobliżu świętego widnieje napis: CRUX SANCTI PATRIS BENEDICTI, co oznacza: krzyż świętego ojca Benedykta.

Na obrzeżu biegnie napis: EIUS IN OBITU NOSTRO PRAESENTIA MUNIAMUR (Niech jego obecność broni nas w chwili śmierci).

A oto, co przedstawia druga strona: pośrodku krzyż z literami na ramionach, między ramionami oraz dokoła krzyża.

Pionowo: C = CRUX; S = SANCTA; S = SIT; M = MIHI; L = LUX. W tłumaczeniu: „Niech Krzyż święty będzie moim światłem”.

Poziomo: N = NE; D = DRACO; S = SIT; M = MIHI; D = DUX. W tłumaczeniu: „Niech smok nie będzie moim panem”.

Między ramionami krzyża: C = CRUX; S = SANCTI; P = PATRIS; B = BENEDICTI. W tłumaczeniu: „krzyż świętego ojca Benedykta”.

Opiszmy teraz litery, otaczające krzyż: u góry pośrodku: PAX dewiza zakonu benedyktynów (pokój) lub IHS (imię Jezusa).

Następnie czytamy: V R S N S M V S M Q L I V B

Są to początkowe litery następującego wezwania:
VADE RETRO SATANA Idź precz Szatanie,
NUMQUAM SUADE MIHI VANA nie kuś mnie do próżności,
SUNT MALA QUAE LIBAS złe jest to, co podsuwasz,
IPSE VENENA BIBAS sam pij swoją truciznę.

Pochodzenie

Trudno byłoby ustalić pochodzenie tego medalika. W każdym razie, jak już wspomnieliśmy, mnisi współcześni św. Benedyktowi posługiwali się tym medalikiem, co było związane ze stosowaniem relikwii świętego Krzyża (lub innego krucyfiksu). Św. Maur i św. Placyd dokonywali tym sposobem wielu cudów. Nadmieńmy, że w Nattremberg w Bawarii, czarownice oskarżone o rzucanie uroków na okolicznych mieszkańców oświadczyły, że nie udało im się nigdy uzyskać wyników tam, gdzie znajdował się krucyfiks.

Ponadto stwierdziły, że nie mają żadnej władzy nad opactwem w Metten, uważając, że krzyż strzeże klasztoru. Zakonnicy, których pytano potwierdzili, że istotnie na murach są licznie przedstawione krzyże z identycznymi literami jak na medaliku. W manuskrypcie odnalezionym w opactwie znaleziono tekst zgodny z tymi napisami i odpowiadający naszemu opisowi.

Wszystko więc przemawia za tym, że medalik św. Benedykta jest przedłużeniem dawnego nabożeństwa, istniejącego już za jego życia.

Zastosowanie i rezultaty

Przymioty tego medalika pochodzą:

z potęgi krzyża oraz modlitw odpowiadających początkowym literom na nim wybitym,
z pośrednictwa świętego,
ze specjalnego błogosławieństwa udzielonego przez księdza,
z wiary osoby, która go używa i jej ufności w Bogu, równomiernej do dobrodziejstw które może ona otrzymać.

Stanowi on obronę przed niebezpieczeństwem lub przed urokami wszelkiego rodzaju, leczy w chorobach, powoduje nawrócenia…

Zaleca się przy jego stosowaniu czynić znak krzyża i odmawiać cytowaną powyżej modlitwę. Można go nosić na sobie, powiesić na ścianie w domu, w miejscu pracy, w pojazdach, w stajniach, w polu. Można również zanurzyć go w wodzie i używać jako napoju, który jest nazywany wodą świętego Benedykta.

Cuda

Zobaczmy teraz kilka cudownych rezultatów otrzymanych za pośrednictwem tego medalika. Zilustruje to pięć przykładów: uzdrowienia, nawrócenia, przepędzenia demona, zniknięcia uroku, kary.

– W 1863 roku w Andabres (Hérault) pani R.G. miała na czole bardzo bolesny guz, który wyglądał na rakowy. Żadne lekarstwo nie przynosiło najmniejszej ulgi. Pewnego wieczoru przyszło jej na myśl przyłożyć na chore miejsce medalik św. Benedykta. Po spędzeniu spokojnej nocy, budząc się stwierdziła, że guz całkowicie zniknął.

– W 1860 roku pewien bardzo stary wyznawca protestantyzmu został przygarnięty przez zakonnice, które, świadome jego bliskiego końca, pomnażały nowenny i Msze święte aby uzyskać jego nawrócenie. Nie widząc żadnego skutku, postanowiły zawiesić mu na szyi medalik św. Benedykta. O północy starzec się nawrócił. Po nocy spędzonej na modlitwie, rankiem o godzinie dziewiątej przyjął religię katolicką i tego samego dnia zmarł, budząc podziw zakonnic swoją pobożnością.

– W 1839 roku pewien jasnowidz przybył do Tours ze swą wspólniczką – nazwijmy ją medium – która na stawiane pytania dawała odpowiedzi z pozoru spontaniczne, w rzeczywistości starannie przygotowane według z góry ustalonego porządku. Licznie przybyła publiczność zebrała się na seans.

Tymczasem pan Dupont, świątobliwy mieszkaniec Tours, pragnąc zrobić diabłu psikusa, zaproponował karmelitankom z pobliskiego klasztoru, aby umieściły medalik św. Benedykta w oknie celi, wychodzącym na plac, gdzie miał odbyć się spektakl. O oznaczonej godzinie przybył jasnowidz i postawił pytania partnerce. Nieszczęsna kobieta, której nigdy nie zawodziła pamięć, nagle straciła ją całkowicie. Publiczność zaczęła się niecierpliwić. Odwołano spektakl, tłumacząc to niedyspozycją spirytystki i zwrócono pieniądze widzom. Zaproszono ich na dzień następny.

Nazajutrz widzów przybyło jeszcze więcej, rozpoczęto seans, lecz medalik znów ustawiono. Podobnie jak w dniu poprzednim medium nie dało żadnej odpowiedzi.

Dwoje oszustów musiało co sił uciekać, nie rozumiejąc powodów niepowodzenia.

– W 1857 roku w Jouaudiere (Ille-et-Vilaine) na pewną stajnię rzucił urok pewien siejący postrach w okolicy człowiek. Trzy konie już zdechły, utraciwszy uprzednio całą sierść. Także czwarty był chory i właściciele mieli zamiar go zabić, kiedy ktoś poradził zastosować medalik św. Benedykta. Osoba ta ofiarowała im medalik. Gospodyni zanurzyła go w wodzie, którą podała zwierzęciu, ono zaś natychmiast poczuło się lepiej i nabrało apetytu. Sierść odrosła mu w ciągu kilku dni, nabrało też sił.

Po tych przykładach podamy inny, bardzo specjalny, z życia pana Dupont, świadczący niezbicie o interwencji Bożej sprawiedliwości, która może chronić, ale może też ukarać, jeśli to konieczne.

W 1840 roku, pod pretekstem poszerzenia drogi, już dostatecznie szerokiej dla potrzeb ruchu, na propozycję nadzorcy drogowego (dzisiaj powiedzielibyśmy inżyniera dróg i mostów), rada miejska Saumur postanowiła wywłaszczyć część starożytnego sanktuarium poświęconego NMP, nazywanego kościołem Matki Bożej z Ardilliers. Aby wykonać ten projekt, zaczęto budowę muru działowego wzdłuż kościoła. Kaplica, często odwiedzana przez pielgrzymów, była skazana na zniknięcie. Pan Dupont, będący tam przejazdem, zaskoczony i zgorszony tą profanacją, zawiesił medalik świętego Benedykta u stóp figury Matki Bożej. Kilka dni potem nadzorca drogowy, inicjator projektu, zmarł nagle na nieznaną chorobę. Jego następca, udając się na miejsce robót, zalecił radzie miejskiej zaprzestanie niepotrzebnych robót i zburzenie rozpoczętego muru…

Nie trzeba przytaczać przymiotów tego medalika, fakty same mówią za siebie. Zakończymy te wywody słowami św. Benedykta, ukazującego się św. Gertrudzie:
„Ktokolwiek odda mi cześć z powodu łask, którymi Pan raczył obdarzyć moje ostatnie chwile, temu obiecuję towarzyszyć w jego ostatnich chwilach. Będę mu szańcem, który go obroni przed zasadzkami demona. Wzmocniony moją obecnością uniknie sideł wroga duszy, a niebo otworzy się przed nim”.
Jest to najlepszy wniosek, jaki można wyciągnąć.

Nim zamkniemy ten rozdział wspomnijmy pewien obyczaj, dziś niestety prawie całkowicie zapomniany; umieszczania w podwalinach budowanego domu medalika NMP lub św. Józefa. Czyż nie będzie najlepszą obroną dla katolickiej rodziny powierzenie domostwa tym, którzy są najdoskonalszym wzorem rodziny?

Świece

Świeca jest woskową lub stearynową lampą przeznaczoną do użytku kościelnego. Płomyk symbolizuje światło Chrystusa, które oświeca narody, szacunek i radość, jak również modlitwę unoszącą się ku Bogu oraz potrzebę naszej duszy, aby ustawicznie czuwała.

Świeca paschalna

Świeca paschalna symbolizuje zmartwychwstałego Chrystusa. Zrobiona jest z wosku pszczelego, produktu najczystszego i najbardziej naturalnego. Powinna mieć co najmniej 5 cm w przekroju i ok. 1 m wysokości. W Wielką Sobotę jest umieszczona w prezbiterium kościoła. Ksiądz ma na niej wyżłobić:

– datę (rok);
– litery alfa i omega stanowiące pierwszą i ostatnią literę alfabetu greckiego, przypominające, że Chrystus jest początkiem i końcem wszystkich rzeczy;
– znak krzyża na czterech krańcach i pośrodku inkrustowany pięcioma ziarnami żywicznymi symbolizującymi pięć ran Chrystusa, a swą naturą wonne oleje, którymi Maria Magdalena i jej towarzyszki namaściły Jego ciało.

Świeca ta, przedstawiająca naszego Pana zmarłego, nabiera życia, kiedy celebrans zapala ją nowym ogniem, dopiero co poświęconym. Światło jej, jedyne które oświetla kościół, rozszerza się następnie na wszystkie świece, niesione przez wiernych, uprzedzając ich, jak mówi don Guéranger, że „ich zmartwychwstanie będzie następstwem i naśladowaniem zmartwychwstania Jezusa, otwierając im drogę, po której wejdą w posiadanie nieśmiertelności, przeszedłszy, podobnie jak On, przez grób”.

Ksiądz zanurza następnie świecę w wodzie świeżo poświęconej, odnowionej i oczyszczającej. Rytuał ten, cytując raz jeszcze don Guéranger, „wyobraża misterium chrztu Chrystusa w Jordanie. Syn Boży wszedł do rzeki, a Duch Święty unosił się nad Jego głową w formie gołębicy”. Aby przypomnieć ten moment, kapłan trzykrotnie mówi, trzykrotnie zanurzając świecę coraz głębiej „Niech przez Twojego Syna zstąpi na tę wodę moc Ducha Świętego”. Wówczas celebrans, przed wyjęciem świecy, pochyla się nad wodą i, aby w widocznym symbolu połączyć potęgę Ducha Świętego z cnotą Chrystusa, dmucha na wodę znacząc literę greckiego alfabetu Ψ, która jest pierwszą literą słowa Duch.

Ta świeca pozostaje w prezbiterium aż do Wniebowstąpienia. Jest zapalona podczas Mszy świętej każdej niedzieli. Podczas roku służy do zapalania świec nowo ochrzczonych.

Świeca służąca do chrztu

Zapalona i oddana każdemu ochrzczonemu, oznacza wiarę w Jezusa Chrystusa zmartwychwstałego, życie od Niego otrzymane i zobowiązanie, aby być światłem dla innych, przez życie w wierze, miłości ewangelicznej i nadziei.

Świece „liturgiczne”

Można tak określić świece płonące na ołtarzu podczas Mszy świętej, oddające cześć Najświętszemu Sakramentowi i towarzyszące każdej innej ceremonii (procesje, odnowienie obietnicy chrztu, śluby, wyświęcanie księży, pogrzeby…).

Świece Matki Bożej Gromnicznej

Jest to święto ustanowione przez Kościół dla wspomnienia Oczyszczenia Maryi. Świece poświęcone tego dnia symbolizują Jezusa, dlatego też muszą być wykonane z najczystszego, pszczelego wosku. Procesja wiernych z zapalonymi pochodniami symbolizuje podróż Maryi i Józefa do świątyni, aby przedstawić tam „Anioła Przymierza”, co zostało przepowiedziane przez Malachiasza.

Kapłan prosi Pana o błogosławieństwo i poświęcenie tych świec, zsyłając na nie łaski dla użytku ludzi i dla uleczenia ciał i dusz. Następująca potem modlitwa ukazuje nam całe znaczenie tego błogosławieństwa: „Boże, źródło wszelkiego światła, Ty dzisiaj ukazałeś sprawiedliwemu Symeonowi światło na oświecenie pogan, pokornie cię błagamy: pobłogosław te świece i przyjmij prośby swojego ludu, który się zgromadził, aby je nieść ku Twojej chwale: spraw niech drogą cnót dojdzie do światłości bez końca”.

Nie zapominajmy tej modlitwy kiedy, przerażeni nawałnicą, burzą, czy jakimkolwiek niebezpieczeństwem, czy też czuwając przy umierającym, zapalamy to symboliczne światło.

Świece świętego Błażeja

Są to dwie świece, poświęcone poprzedniego dnia (święto przypada 3 lutego), nad którymi ksiądz dokonuje specjalnego błogosławieństwa, modląc się do Boga za chorych, aby zostali uwolnieni od bólu gardła, lub wszelkiego innego cierpienia przez zasługi tego męczennika, który ocalił życie dziecku w śmiertelnym zagrożeniu, kiedy dławiło się ością ryby.

Świece wotywne

Zrobimy miejsce na opis świec wotywnych w tym rozdziale mimo, że nie otrzymawszy żadnego błogosławieństwa Kościoła, nie są one sakramentaliami. Nazwano tak świece płonące w domu, podobnie jak przed Najświętszym Sakramentem w Sacré-Coeur na Montmartre, przed figurą Maryi w grocie Lourdes, przed obrazem świętego lub jego relikwiami. Ich rolą jest przedłużyć modlitwę osoby, która je ofiarowała. Sformułowanie, że przedłużają modlitwy oznacza, jak tego żąda Kościół, że jej nie zastępują. Istotnie, byłoby niezbyt prawowierne chodzenie co rano do kościoła, aby zapalać świece przed wszystkimi figurami, zwalniając się od modlitwy pozostawiając tam kilka monet. Świeca wotywna, nie mając samoistnej wartości, nie jest amuletem dla uzyskania wszystkich upragnionych przywilejów. Warunkiem jej skuteczności jest szczera i ufna nabożność osoby, która daje Panu mały płomyk symbolizujący miłość serca i przedłużający jej obecność, kiedy już odejdzie.

Cud

Młody żołnierz wysłany do Cochinchine dostał rozkaz, aby wraz z towarzyszami odnalazł panterę czyniącą wielkie szkody w okolicy.

Ciemna noc panowała, kiedy znaleziono zwierzę. Nasz żołnierz, natchniony niewytłumaczalną odwagą, wyrywa się do przodu i pewną ręką wymierza strzał. Zwierzę pada zabite na miejscu.

Towarzysze, nie kryjąc podziwu, gratulują mu tak nadzwyczajnego wyczynu. Zapytują, jakim sposobem, w kompletnej ciemności, mógł trafić z taką precyzją w jedyne miejsce pod łopatką, gdzie rana jest śmiertelna?

Pytanie pozostało bez odpowiedzi… aż do dnia, kiedy powróciwszy do Francji złożył on wizytę rodzinie.

Opowiedział historię matce i siostrze, zaś obie kobiety poprosiły o podanie dokładnej daty.Wskazał dokładnie ów dzień.

– To właśnie to – zawołała matka – właśnie to! Autorem tego cudu jest święty Józef!

Z kolei syn poprosił o wyjaśnienia. Matka odpowiedziała:

– W tym okresie nie miałyśmy wiadomości od ciebie przez długi czas. Poszłyśmy więc z twą siostrą do kaplicy świętego Józefa. Poleciwszy cię opiece wielkiego świętego, zapaliłyśmy świecę przed jego figurą.

Wszystkich ogarnęło wzruszenie kiedy stwierdzono, biorąc pod uwagę różnicę czasu, że świeca została zapalona w chwili, kiedy syn zabijał zwierzę.

Przykład ten świadczy o potędze pośrednictwa małego płomyka, który unosząc się do nieba, dosięga Bożego serca. Serce to, płonące miłością, wysyła natychmiast naręcza łask tym, dla których goreje.

tekst pochodzi ze strony:
http://www.exter.pl/k_rel_43frag.htm
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-26, 16:43   

„Święcę czy błogosławię…? Święcę i błogosławię!”
O. Ignacy Kosmana OFMConv

tu artykuł w formie audio:
http://www.niedziela.pl/m...=nd200811&nr=30

tu w formie pisanej:
http://www.niedziela.pl/a...=nd200811&nr=30
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-22, 22:03   

Woda w duchowych przeżyciach człowieka
Górnicki Zdzisław OP

http://books.google.pl/bo...epage&q&f=false

cała książka w necie :mrgreen:
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-23, 23:29   

Szkaplerz Niepokalanego Serca Maryi

Szkaplerz Niepokalanego Serca Maryi bywa też nazywany Zielonym Szkaplerzem, gdyż na kawałku zielonego sukna zawieszonego na tasiemce tego samego koloru umieszczono dwa obrazki: z jednej strony postać Niepokalanej wskazującej swoje serce, a z drugiej serce przebite mieczem otoczone napisem: „Niepokalane Serce Maryi, módl się za nami teraz i w godzinę śmierci naszej”. Początek szkaplerza, którego owocem są liczne nawrócenia i niezwykłe uzdrowienia, wiąże się z wydarzeniami prawdziwie nadprzyrodzonymi. Potwierdzają to wiadomości zaczerpnięte z notatek siostry miłosierdzia Justyny Bisqueyburu zaszczyconej objawieniami Maryi Niepokalanej, a także wiadomości pochodzące od jej przełożonej s. Buchepot i od jej kierownika duchowego ks. Jana Aladela.

całość tu:
http://www.szarytki.pl/dary/szkaplerz_z.html
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-22, 13:42   

Katecheza: Cechy charakterystyczne sakramentaliów
o. Piotr Dettlaff CSsR

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=25949
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-01, 17:44   

Obrzęd poświęcenia wody i pokropienia wiernych

1. Obrzęd poświęcenia wody i pokropienia wiernych może się odbywać we wszystkich kościołach i kaplicach podczas każdej Mszy niedzielnej, choćby była odprawiana w sobotę wieczorem. Obrzęd ten zastępuje akt pokuty przewidziany na początku Mszy.
2. Śpiew na wejście wykonuje się jak zwykle. Po ukończeniu śpiewu na wejście kapłan i wierni stojąc żegnają się, gdy kapłan mówi:
W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Wszyscy odpowiadają:
Amen.
Potem kapłan zwraca się do ludu i, rozkładając ręce, pozdrawia go, mówiąc:
Miłość Boga Ojca, łaska naszego Pana Jezusa Chrystusa i dar jedności w Duchu Świętym niech będą z wami wszystkimi.
Wszyscy odpowiadają:
I z duchem twoim.
Można użyć innego pozdrowienia.
Po pozdrowieniu wiernych kapłan stojąc przy krześle i mając przed sobą naczynie z wodą, która ma być poświęcona, zwrócony do ludu zachęca go do modlitwy słowami niżej podanymi lub podobnymi:
Pokornie prośmy Pana Boga, aby pobłogosławił tę wodę, którą będziemy pokropieni na pamiątkę naszego chrztu. Niech Bóg nam dopomaga, abyśmy byli wierni Duchowi Świętemu, którego otrzymaliśmy.

Po krótkiej ciszy celebrans, trzymając ręce złożone, mówi:
Wszechmogący, wieczny Boże, Ty chcesz, aby przez wodę, która podtrzymuje życie i służy do oczyszczenie, także nasze dusze zostały oczyszczone i otrzymały zadatek życia wiecznego, prosimy Cię, pobłogosław + tę wodę, którą będziemy pokropieni w dniu Twoim, Panie. Odnów w nas źródło swojej łaski i broń od wszelkiego zła nasze dusze i ciała, abyśmy mogli zbliżyć się do Ciebie z czystym sercem i otrzymać Twoje zbawienie. Przez Chrystusa, Pana naszego. W. Amen.

Albo:
Panie, Boże wszechmogący, Ty jesteś źródłem i początkiem życia ciała i duszy. Prosimy Cię, pobłogosław + tę wodę, którą z ufnością się posługujemy, aby uprosić przebaczenie naszych grzechów i uzyskać obronę przeciwko wszelkim chorobom i zasadzkom szatana. Spraw, Boże, w miłosierdziu swoim, niech źródła żywej wody zawsze tryskają dla naszego zbawienia, abyśmy mogli zbliżyć się do Ciebie wewnętrznie oczyszczeni i uniknęli wszelkich niebezpieczeństw duszy i ciała. Przez Chrystusa, Pana naszego. W. Amen.

Zamiast tej modlitwy, w Okresie Wielkanocnym można odmówić następującą:
Panie, Boże wszechmogący, wysłuchaj łaskawie próśb swojego ludu, który wspomina wspaniałe dzieło stworzenia i jeszcze wspanialsze dzieło odkupienia i pobłogosław + tę wodę. Stworzyłeś ją, aby przez nią użyźniać ziemię oraz wzmacniać i oczyszczać nasze ciała. Woda była również narzędziem Twojego miłosierdzia: przez nią wyprowadziłeś Twój lud z niewoli i ugasiłeś jego pragnienie na pustyni. Prorocy zapowiedzieli wodę jako znak nowego przymierza, które miałeś zawrzeć z ludźmi. Przez wodę, którą Chrystus uświęcił w Jordanie, odnowiłeś w odradzającej kąpieli chrztu naszą upadłą naturę. Niech ta woda przypomina nam przyjęty chrzest, abyśmy się radowali z naszymi braćmi ochrzczonymi w czasie uroczystości wielkanocnych. Przez Chrystusa, Pana naszego. W. Amen.

3. Jeżeli miejscowe zwyczaje lub tradycja zalecają zachować przy poświęceniu wody obrzęd zmieszania jej z solą, kapłan błogosławi sól, mówiąc:
Wszechmogący Boże, pokornie Cię prosimy, w swojej ojcowskiej dobroci pobłogosław + tę sól. Ty kazałeś prorokowi Elizeuszowi wrzucić sól do wody, aby oczyszczona woda mogła służyć życiu. Prosimy Cię, Panie, spraw, niech wszędzie tam, gdzie padną krople tej poświęconej wody, ustaną napaści szatana i niech nas zawsze strzeże obecność Ducha Świętego. Przez Chrystusa, Pana naszego. W. Amen.
Kapłan wrzuca sól do wody, nic nie mówiąc.

4. Kapłan bierze kropidło, kropi siebie i usługujących, następnie duchowieństwo i lud. Jeżeli trzeba, przechodzi przez kościół.
W tym czasie wykonuje się odpowiedni śpiew.


POZA OKRESEM WIELKANOCNYM
Antyfona: Pokrop mnie, Panie, a stanę się czysty, obmyj mnie, a nad śnieg wybieleję.
Psalm 51(50), 3-5, 11
Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej, *
w ogromie swej litości zgładź nieprawość moją.
Obmyj mnie zupełnie z mojej winy *
i oczyść mnie z grzechu mojego.
Antyfona.
Uznaję bowiem nieprawość moją, *
a grzech mój jest zawsze przede mną.
Odwróć swe oblicze od moich grzechów *
i zmaż wszystkie moje przewinienia.
Antyfona.


W OKRESIE WIELKANOCNYM
Antyfona: Zostaliśmy obmyci, uświęceni i usprawiedliwieni, w imię naszego Pana Jezusa Chrystusa, i przez Ducha Boga naszego. Alleluja.
Psalm 107(106), 1-2. 22-22
Wysławiajcie Pana, bo jest dobry, *
bo Jego łaska trwa na wieki.
Tak niech mówią odkupieni przez Pana, *
których wybawił z rąk przeciwnika.
Antyfona.
Niech dziękują Panu za dobroć Jego, *
za Jego cuda wobec synów ludzkich.
Niech składają dziękczynne ofiary, *
niech sławią z radością Jego dzieła.
Antyfona.

5. Kapłan wraca do krzesła i gdy śpiew się skończy, zwrócony do ludu, trzymając ręce złożone, mówi:
Niech Bóg wszechmogący oczyści nas z grzechów i sprawi, abyśmy przez odprawienie tej eucharystycznej Ofiary stali się godnymi udziału w uczcie niebieskiej. W. Amen.
6. Następnie śpiewa się lub odmawia hymn Chwała na wysokości, gdy jest przewidziany. W Adwencie i Wielkim Poście następuje bezpośrednio kolekta.

http://www.liturgia.org.pl/mr_dodatek.php
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-01, 17:47   

Ks. Edmund Naujokaitis,

O sakramentaliach I: świece
SŁOWO DUSZPASTERZA na luty 2010 r.

Drodzy Wierni!

Największym świętem w miesiącu lutym jest uroczystość Matki Boskiej Gromnicznej. W tym dniu czcimy Chrystusa Pana – światłość świata. W przyniesionym do jerozolimskiej świątyni Dzieciątku starzec Symeon rozpoznał obiecanego Mesjasza, Zbawiciela. Symeon, pod natchnieniem Ducha Świętego, nazwał Jezusa „światłem na oświecenie pogan”. Od VII wieku w dniu 2 lutego odbywała się w Rzymie bardzo uroczysta procesja ze świecami, prowadząca z Forum Romanum do bazyliki N.M.P. Większej. Ten zwyczaj procesji oraz święcenia świec, tzw. gromnic, został później wprowadzony w całym Kościele. Jest to dziś okazją dla nas, by przypomnieć sobie rolę i znaczenie jednego z sakramentaliów – świecy.
Co to są sakramentalia? Sakramentalia to znaki święte, ustanowione przez Kościół na podobieństwo sakramentów, by sprawiały skutki duchowe mocą modlitwy Kościoła. Sakramentalia przygotowują ludzi na przyjęcie głównego skutku sakramentów i uświęcają różne okoliczności życia. Sakramentalia dzielimy na:
- błogosławieństwa, które mają charakter przejściowy (błogosławienie osób, miejsc, posiłków itp.),
- egzorcyzmy, które są modlitwami skierowanymi przeciwko złym duchom, w celu ich wypędzenia,
- poświęcenia, które są błogosławieństwami o charakterze trwałym (poświęcenie kościoła, ołtarza, różańca, medalika, opata, lektora, akolity itp.),
- same poświęcone rzeczy, np. świece.
Syn Boży przyszedł na ten, pogrążony w ciemności niewiedzy i grzechu, świat, jak „światłość ze światłości” (Credo Mszy św.). On rozproszył ciemność, objawił ludziom prawdę i chce wszystkich prowadzić do wiecznego światła w niebie. „Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi” (J 1, 9). Zaczynając swą działalność publiczną, Pan Jezus Chrystus wołał: „Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia” (J 8, 12). Niestety, „świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli” (J 1, 11). Zbawiciel został ukrzyżowany. Wydało się, że światło zgasło na wieki. Przyszła jednak godzina zmartwychwstania i światłość chrześcijaństwa rozlała się po całym świecie. Światło Chrystusowej nauki i łaski dotarło do krańców ziemi. Najważniejszym symbolem zmartwychwstałego Pana jest właśnie świeca paschalna, a duchowe światło Chrystusa przypominają nam świece, używane prawie we wszystkich obrzędach Kościoła św.

Symbolika światła i świecy


Chrześcijanie od samego początku używali światła podczas swoich spotkań liturgicznych, ale jedynie ze względów praktycznych, ponieważ spotykali się wieczorem, w nocy lub przed świtem. Chodziło wówczas tylko o rozproszenie ciemności. Chrześcijanie gardzili pogańskim zwyczajem stawiania świec i lampek ku czci bożków albo na grobach zmarłych dla odpędzania demonów. Kiedy w końcu III w. wierni zaczęli palić świece na grobach, synod w Elwirze (300 r.) potępił tą praktykę. Dopiero w ciągu IV w. świece zajęły odpowiednie miejsce w Bożym kulcie i otrzymały swą symbolikę. Św. Hieronim, jako pierwszy z Ojców Kościoła, bronił i popierał zwyczaj palenia lampek i świec ku czci relikwii męczenników.
Światło, subtelniejsze od stałej materii, dające życie, ogarniające wszystkie rzeczy, jest naturalnym symbolem Boskiej natury, więc i boskości Jezusa Chrystusa. Św. Paweł oddawał cześć Bogu, „który zamieszkuje światłość niedostępną” (1 Tm 6, 16). „Bóg jest światłością i nie ma w Nim żadnej ciemności” (1 J 1, 5). Już w Starym Testamencie Bóg przemawiał do swojego Syna, Mesjasza: „Ustanowię Cię światłością dla pogan, aby moje zbawienie dotarło aż do krańców ziemi” (Iz 49, 6). „Powstań! Świeć, bo przyszło twe światło i chwała Pańska rozbłyska nad tobą. Bo oto ciemność okrywa ziemię i gęsty mrok spowija ludy, a ponad tobą jaśnieje Pan, i Jego chwała jawi się nad tobą. I pójdą narody do twojego światła, królowie do blasku twojego wschodu” (Iz 60, 1–3). Podczas ofiarowania w świątyni, Symeon na wzór Izajasza nazwał Chrystusa „światłem na oświecenie pogan” (Łk 2, 32). Syn Boży jest słońcem duchowym, źródłem wszelkiego światła: „Wschodzące Słońce nas nawiedzi, by zajaśnieć tym, co w mroku i cieniu śmierci mieszkają, aby nasze kroki zwrócić na drogę pokoju” (Łk 1, 78). Jezus mówił o sobie: „Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia” (J 8, 12). Z tych względów, mówiąc o symbolice świec, biskup Durandus powiadał wprost: „W kościele zapalone światło oznacza Chrystusa”.
Bóg jest światłością największą, jest Stwórcą wszelkiej światłości, odziewa się w światłość i ukazuje się ludziom jako światłość. Raj jest miejscem pełnym światła, dzięki przebywaniu tam Boga. Pełni światła byli także mieszkający w raju pierwsi rodzice, żyjący w przyjaźni z Bogiem. I dopiero od momentu grzechu pierworodnego w ich życie wdarła się śmiertelna ciemność. Nastała era ciemności. Bóg w tym czasie wiele razy ukazywał się ludziom w świetle: w krzaku gorejącym, w ogniu spalającym ofiary Mu składane, czy w słupie ognia wskazującym drogę do Ziemi Obiecanej. Narodziny Mesjasza objawione są przez światło gwiazdy prowadzącej Mędrców ze Wschodu. Z chwilą Jego przyjścia skończyła się smutna era ciemności. Objawił się nasz Zbawiciel jako światłość na górze Tabor, gdy się przemienił. Całe ziemskie życie Jezusa to rozpraszanie mroków i zapalanie świateł nadziei, prawdy i miłości.
Ogień świecy jest połączony ze świecą jak bóstwo Chrystusa z Jego ciałem. Wosk świecy jest symbolem człowieczeństwa Syna Bożego. Jak wosk pochodzi z pracy dziewiczej pszczoły (pszczoły robotnice nie mają płci i potomstwa), tak Pan Jezus narodził się z Matki Dziewicy. Światło świecy zawsze oznacza tajemniczą obecność Chrystusa: na ołtarzu (który sam symbolizuje Chrystusa), w Najśw. Sakramencie, w zgromadzonych na modlitwie wiernych („Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich”, Mt 18, 20), w osobie hierarchy Kościoła – biskupa. Dlatego koło tabernakulum powinna bez przerwy palić się wieczna lampka. Dodatkowe świece zapalane są podczas uroczystej modlitwy brewiarzowej. Podczas Mszy św. odprawianej przez biskupa pali się zawsze więcej świec niż zwykle. We Mszy św. pontyfikalnej biskup zawsze czyta z książek przy świetle dodatkowej świecy (bugia), nawet jeśli w kościele jest jasno. Chrystus jest obecny też w swoich świętych i w obrazach. Dlatego świece powinny cały czas palić się koło wystawionych relikwii. W świątyniach chrześcijan wschodnich lampka lub świece palą się koło każdej ikony.
Świeca symbolizuje też wszystko to, co otrzymujemy od Chrystusa i co oddajemy Bogu z powrotem. Światło pozwala nam widzieć rzeczy takimi, jakimi one są, a więc światło jest symbolem prawdy, objawienia tej prawdy przez Słowo Boże. Światło rozjaśnia ciemności i mroki niewiedzy, kłamstwa i grzechu. Już św. Hieronim opowiadał, że dwie świece palą się we Mszy św. podczas czytania Ewangelii. Słowo „Ewangelia” oznacza „dobra nowina”, a każda dobra nowina przynosi radość. Dla św. Hieronima świece są przede wszystkim symbolem tej duchowej radości, płynącej z poznania wiecznej prawdy. Im bardziej uroczyste i radosne święto oraz obrzędy liturgiczne, tym więcej świec pali się w kościele.
Płomień świecy jest również znakiem wiary, która odpowiada objawionej prawdzie. Jak świeca nie może sama siebie zapalić, tak nikt z nas nie potrafi sam w sobie obudzić nadprzyrodzonej wiary. Wiarę otrzymujemy jak niezasłużony dar z zewnątrz, a znakiem tego jest zapalona świeca, którą otrzymuje każdy nowoochrzczony. Dramat rozpoczyna się wówczas, gdy świeca naszego życia, naszego ciała zużywa się i ostatecznie gaśnie, a nie jest przetapiana przez wiarę. Niebo nie jest miejscem przechowywania świec, lecz jest nagrodą za to, że całe życie, aż do końca, zostało zamienione w światło dla Boga i bliźnich.
Z chrzcielną świecą ludzie powinni wędrować przez całe życie. Jest bardzo pięknym zwyczajem, by na swojej świecy chrzcielnej wypisać datę chrztu, dołożyć potem datę pierwszej Komunii świętej, datę swojego ślubu lub święceń kapłańskich – to są daty najważniejszych etapów naszej drogi życiowej. Z tą świecą chcemy również umierać, dowodząc w ten sposób, że zachowaliśmy wiarę otrzymaną na chrzcie świętym. W wigilii wielkanocnej Kościół zachęca do publicznego wyznania wiary ze świecą w ręku. Przychodzimy wówczas do świątyni wyznać, że nasza wiara jeszcze płonie, że nie zgasła.
Świeca jest również symbolem naszej ofiary. Paląca się świeca ofiaruje swój wosk, przemienia się w ogień i światłość. Tak i każdy chrześcijanin powinien promieniować światłem wiary i miłości. Swoim czynem, słowem i przykładem winien świadczyć o Chrystusie, zapalać innych tym ogniem, który sam otrzymał. „Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu” (Mt 5, 15). Nasze dobre uczynki mają być światłem dla bliźnich: „Tak niech świeci światło wasze przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5, 16).
Do wieków średnich wierni podczas ofertorium Mszy św. ofiarowali dary naturalne: chleb, wino, a także świece. Stopniowo zamieniano te ofiary na tacę pieniężną. Lecz symboliczna ofiara ze świec jeszcze pozostała: podczas święceń na subdiakona, diakona i kapłana nowowyświęcony ofiaruje biskupowi świece. Do tej pory starsze osoby, zwłaszcza na wsi, mają piękny zwyczaj dawania nie tylko pieniędzy na tacę, ale i kupowania świec i kładzenia ich własnoręcznie na jednym z bocznych ołtarzy. O takiej ofierze przypominają też woskowe wota, wykonane na kształt chorej części ciała, które wierni do niedawnych czasów kładli na ołtarzu i przy relikwiach świętych, błagając o wyzdrowienie. Każda świeca jest takim wotum, które jest znakiem naszej ufności i gorącej modlitwy.
Płomień świecy zawsze dąży ku górze, tak jak gorąca modlitwa serca do kochającego Boga. Dlatego właśnie stawiamy świeczki przy świętych obrazach na bocznych ołtarzach, aby ich płomyki jakby przedłużały nasze krótkie modlitwy – już wychodzimy z kościoła, a świeczka jeszcze przez długi czas przypomina Najśw. Dziewicy lub jednemu ze świętych nasze intencje modlitewne.

Świece w liturgii Kościoła


Świece i lampy były używane w kościołach od samego początku, lecz zastosowanie obrzędowe i symboliczne otrzymały dopiero od III wieku, najpierw, jak widzieliśmy, jako znak czci dla zmarłych, zwłaszcza męczenników, oraz jako znak wiary i radości podczas śpiewania Ewangelii. Już w IV i V wieku w kościołach było tyle świec, że ich zmienianie i zapalanie wymagało dużo pracy. Dlatego Kościół św. wprowadził urząd i święcenia akolitów. Akolici byli odpowiedzialni za oświetlenie. To oni do dziś trzymają zapalone akolitki w procesjach oraz w czasie czytania Ewangelii. Ewangelia św. to światło Chrystusowej nauki, która rozprasza ciemności pogaństwa. Ołtarz w kościele powinien być zorientowany w stronę wschodnią, więc kapłan lub diakon, czytając Ewangelię, zwrócony jest w kierunku północy, która symbolizuje ciemności, zimno i diabła.
Najważniejszą świecą jest paschał, symbolizujący zmartwychwstałego Chrystusa. To duża, bogato zdobiona świeca, którą na początku liturgii Wigilii Paschalnej zapala się od ognia paschalnego i niesie przed ludem na kształt świetlistego słupa ognia (por. Wj 13, 21), aby rozświecała noc Zmartwychwstania, aż „wzejdzie słońce nie znające zachodu” (Exsultet).
W Triduum przed Wielkanocą co noc śpiewane są Matutinum i Laudes. Ten śpiew związany jest z obrzędem, zwanym „tenebrae” – ciemności. Przez trzy dni światło Chrystusa stopniowo zanika, więc po odśpiewaniu jednego z psalmów Matutinum gasi się jedną z 15 świec na trójkątnym świeczniku. Ostatnia świeca zostaje przez ministranta schowana za ołtarzem. I nagle w czasie Wigilii Wielkanocnej światło Chrystusa wraca z pełnym blaskiem, jak płomień paschału. Przez cały okres wielkanocny paschał stoi na wysokim świeczniku przy ambonie i jest zapalany przy wszystkich obchodach liturgicznych. Na paschale umieszcza się symboliczne znaki. Pięć otworów z tkwiącymi w nich czerwonymi ziarnami kadzidła symbolizuje zbawcze rany, które Chrystus zachował na swoim uwielbionym ciele. Wyryte na paschale rok bieżący oraz pierwsza i ostatnia litera alfabetu greckiego (alfa i omega) oznaczają, że do Chrystusa należy czas i wieczność. On jest początkiem i celem wszystkiego.
Poświęcenie paschału i uroczyste śpiewanie Exsultet w obrzędach Wigilii Paschalnej wprowadzono w kościele rzymskim w IV wieku. Już św. Augustyn skomponował hymn pochwalny na cześć paschału (dzisiejszy Exsultet pochodzi z VII w.). Uroczyste poświęcenie nowego ognia paschalnego wprowadzono dopiero w VIII wieku. Ten ogień jest zawsze wykrzesywany krzemieniem. Biskup Durandus pisał, że Chrystus jest kamieniem węgielnym, z którego krzyż wykrzesał ogień Ducha Świętego.
Trudno nam dziś wyobrazić sobie ołtarz bez świec, ale świec na ołtarzach nie było przez całe pierwsze tysiąclecie historii Kościoła. Dopiero w XI wieku w Rzymie wprowadzono zwyczaj, by w procesyjnym wejściu papieża do kościoła 7 akolitów niosło przed nim 7 świec, które stawiali za ołtarzem (jeszcze nie na ołtarzu). Tam paliły się podczas Mszy św. Zwyczaj ten pochodzi z obrzędów państwowych w Bizancjum: słudzy nosili 7 świec przed prefektem miasta. Przypomina także słowa Objawienia św. Jana: „Płonie przed tronem [Bożym] siedem lamp ognistych, które są siedmioma Duchami Boga” (Ap 4, 5).
Począwszy od XII w. świece stawiano na ołtarzu. Stopniowo ukształtowały się skomplikowane zwyczaje, podczas jakich świąt, ile świec powinno się na ołtarzu palić. Mogło ich być 2, 3, 5, 6, 7, 9 lub nawet 12. Liturgiczna reforma po Soborze Trydenckim uprościła te reguły: zwykle zapala się dwie świece. Podczas uroczystej Mszy św. i wystawienia Najśw. Sakramentu sześć. Podczas recytowanej Mszy św. biskupa cztery. Podczas uroczystej Mszy biskupa ordynariusza siedem (dla podkreślenia jego funkcji w Kościele lokalnym i pełni sakramentu kapłaństwa).
Począwszy od XII wieku świece są używane prawie we wszystkich liturgicznych obrzędach Kościoła: w procesjach, w adoracjach Najśw. Sakramentu, w śpiewaniu godzin brewiarza, przy udzielaniu sakramentów i błogosławieństw, przy pogrzebach i na grobach zmarłych. W kościołach uroczyście konsekrowanych na ścianach, w miejscach dwunastu namaszczeń, umocowane są lichtarze ze świecami, które zwykło się nazywać „zacheuszkami” (od ewangelicznej postaci Zacheusza). Zapala się je podczas uroczystości rocznicy poświęcenia kościoła. Są one symbolem dwunastu apostołów i wskazują na świątynię jako na symbol świętego miasta Jeruzalem (Ap 21). Według prastarego zwyczaju, sięgającego XIII w., podczas odprawiania rorat w Adwencie, płonie dodatkowa świeca roratnia. Symbolizuje ona Najświętszą Maryję Pannę, zwiastującą rychłe przyjście Zbawiciela. Z tego samego wieku pochodzi zwyczaj zaznaczania miejsca przechowywania Najśw. Sakramentu przez wieczną lampkę, która powinna się bez przerwy palić nawet w kościołach ubogich. Kościół zabrania używania do wiecznej lampki i do świec ołtarzowych żarówek elektrycznych.

Gromnica


Święto Ofiarowania Pańskiego jest świętem Pańskim, ale równocześnie i najstarszym świętem ku czci Najśw. Bogarodzicy. Obchodzono je już w IV wieku w Jeruzalem. Do VI w. rozpowszechniło się w całym Kościele. W VIII w., na pamiątkę słów Symeona o „świetle dla pogan”, wprowadzono procesję ze świecami. Od X w. świece te są przed procesją uroczyście poświęcane i czczone później jako broń przeciw wszystkim napaściom diabła i zła.
Jeszcze do niedawna za wszelką cenę starano się zanieść palącą się gromnicę do domu, by od tego ognia rozpalić domowy ogień, co miało zwiastować zgodę i miłość w rodzinie. Jak sama nazwa wskazuje, gromnica jest świecą chroniącą od gromów. Dlatego jeszcze do niedawna zapalano gromnicę w chrześcijańskich domach podczas burzy i stawiano ją przed obrazem Matki Bożej. Zapaloną gromnicę wkłada się w dłonie osobom umierającym. Oznacza ona przede wszystkich Jezusa Chrystusa, który rozprasza ciemności diabelskich pokus i zwątpienia. Gromnica w rękach umierającego wskazuje także na Maryję jako tę, która jak świeca daje prawdziwe Światło i zawsze jest z Nim związana. Dając do ręki konających różaniec i zapaloną gromnicę, prosimy Maryję, aby była przy nich aż do ostatniego tchnienia i pomogła im szczęśliwie przekroczyć próg wieczności.

Błażejka


Trzeciego lutego kapłani udzielają wiernym błogosławieństwa, dotykając gardła poświęconymi świecami i wzywając wstawiennictwa św. Błażeja, patrona chorych na gardło. „Przez wstawiennictwo świętego Błażeja, niech Bóg zachowa Cię od choroby gardła i wszelkiego innego zła. W imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego” – tak brzmi liturgiczna formuła obrzędu. Właśnie miesiąc luty bywa czasem srogiego nawrotu zimy, a więc i masowego występowania wszelakich chorób gardła.
Już w VI wieku św. Błażej był czczony na Wschodzie jak skuteczny orędownik w dolegliwościach gardła i zębów. W XII wieku jego kult, jako jednego z tzw. „Czternastu Wspomożycieli”, rozpowszechnił się również w Kościele Zachodnim. (Do tego elitarnego grona 14 świętych zaliczamy szczególnie skutecznych orędowników w sprawach trudnych. Obok Błażeja są to święci: Akacjusz, Barbara, Cyriak, Dionizy, Erazm, Eustachy Rzymski, Idzi, Jerzy, Katarzyna Aleksandryjska, Krzysztof, Małgorzata Antiocheńska, Pantaleon oraz Wit.) Poświęcenie świec zwanych „błażejkami” i błogosławieństwo nimi wprowadzono dopiero w XVI wieku.
„Rytuał Rzymski” zawiera specjalne formuły święcenia w dzień św. Błażeja nie tylko świeczek, ale również owoców (najczęściej jabłek), chleba, wina oraz wody. Podawano je chorym uskarżającym się na bóle gardła. „Święty Błażej – gardła zagrzej!” mówi stare przysłowie ludowe.
Według tradycji św. Błażej przyszedł na świat w Cezarei Kapadockiej (dzisiejsza Turcja). Początkowo pracował jako lekarz, jednak zrezygnował ze swojego zawodu i udał się na pustynię, aby tam być bliżej Boga poprzez modlitwę i umartwienia. Po śmierci biskupa Sebasty w Armenii (dziś – Sivas w Turcji) miejscowe duchowieństwo zwróciło uwagę na osobę św. Błażeja, wybierając go na swojego pasterza. W tym czasie znowu wybuchło krwawe prześladowanie. Św. Błażej schronił się wówczas do jednej z pieczar górskich i stamtąd nadal kierował swoją diecezją. Doniesiono jednak władzom o miejscu przebywania biskupa. Aresztowano go i umieszczono w więzieniu, gdzie umacniał w wierze swoich współwięźniów.
W więzieniu uzdrowił w sposób cudowny syna pewnej kobiety, któremu ość przebiła gardło, co groziło uduszeniem. Dotknął rękami szyi chłopca, uczynił nad nim znak krzyża i chłopiec był uratowany. Wdzięczna matka przyniosła Błażejowi do więzienia żywność oraz świece, żeby święty mógł czytać. Gdy daremne stały się namowy do odstępstwa i groźby, poddano św. Błażeja okrutnym torturom i w końcu ścięto mieczem. Było to około 316 roku.
Świeca zapalona – światło Chrystusa – towarzyszy nam od początku życia aż po jego kres. Gdy więc zobaczymy świece na ołtarzu, pomyślmy o Chrystusie – światłości świata, pomyślmy o naszej pierwszej świecy chrzcielnej, o tej pierwszokomunijnej i o tej, którą ktoś z bliskich zmarłych trzymał w dłoniach w godzinie śmierci. I zastanówmy się, czy chodzimy w świetle Chrystusa i czy jesteśmy gotowi na Sąd Boży? O tym przypomina nam przypowieść naszego Pana o dziesięciu pannach, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich było głupich, a pięć mądrych. Głupie wzięły lampy, ale nie wzięły ze sobą oliwy. Gdy nadszedł pan młody, owe głupie panny prosiły „Panie, panie, otwórz nam!”. Lecz on odpowiedział: „Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was (…) Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny” (Mt 25).
„Niegdyś bowiem byliście ciemnością, lecz teraz jesteście światłością w Panu: postępujcie jak dzieci światłości!” (Ef 5, 8). Korzystajmy ze wszystkich środków zbawienia, których nam daje Kościół św., a zwłaszcza z sakramentaliów. Przechowujmy z szacunkiem poświęcone przedmioty i modlitewniki. Wyznaczmy w swym domu lub mieszkaniu zaszczytne miejsce, w którym powiesimy obrazy św. W tym miejscu jak w świątyni domowej zbierajmy się rano i wieczorem na wspólną modlitwę. Właśnie w tym miejscu zapalajmy od czasu do czasu poświęcone świece na znak naszej wciąż żywej wiary w tym bezbożnym świecie. I pamiętajmy o przepowiedniach wielu świętych, że na końcu świata całą ziemię ogarną takie ciemności, iż tylko poświęcone gromnice będą dawały światła.
Z serca Wam błogosławię
Wasz duszpasterz, ks. Edmund Naujokaitis

http://gdynia.piusx.org.p...emid=13&lang=pl
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8