To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - jak sobie z tym poradzić

Anonymous - 2014-08-10, 14:42

Mi w ogromnym kryzysie pomogło patrzenie na Krzyż i krzyk do Boga, że każdy potrzebuje miłości. To bardzo trudna sytuacja w jakiej jesteś, wytęż siły i módl się ile wlezie. Krzycz do Boga a On przyjdzie, da Ci odczuć jak bardzo Was kocha, da siłę i mądrość. Wytrwałości!
Anonymous - 2014-08-10, 14:53

U mnie aktualnie żona nie chce mnie widzieć, wyraźnie mnie odrzuca i nie chce ode mnie niczego. Chce żebym się wyprowadził bo patrzeć na mnie nie może. Wcześniej dużo bolesnych rzeczy powiedziała. Walczę. Zaczęło się od początku praktycznie. Nie słuchałem jej, najważniejszy byłem ja, myślałem czasem o wcześniejszej dziewczynie, nie angażowałem się w dom, spędzałem dużo czasu w Kościele (przez 5 lat prawie codziennie na Eucharystii) zamiast pomagać w domu, nie odciąłem się finansowo od mamy co spowodowało że nie miałem siły do pracy, do działania. Na każdym prawie kroku poprawiałem i poniżałem żonę bo: a to guzika przy futrze w teatrze nie miała, a to nos wycierała brudną chusteczką którą wcześniej wytarła buty, a to się witała z kimś mokrą ręką, wszystkie takie i inne sytuacje były dla mnie powodem do poniżania jej. Nie widziałem tego, nie docierało do mnie. Wyjechałem do pracy za granicę i po 3 miesiącach powiedziała że nic do mnie nie czuje, że szczęśliwsza jest sama z dzieckiem, że mam się wyprowadzić jak wrócę. Wróciłem szybko przed upływem kontraktu i będę walczył, zdałem sobie sprawę jak bardzo kocham żonę i jak bardzo źle postępowałem. Widzę też i zrozumiałem że jeżeli nie kochamy jesteśmy mordercami, byłem mordercą, mordowałem nasze małżeństwo, jeżeli w Kościele nie ma miłości to jest to największe antyświadectwo, popełniłem błąd. Pozdrawiam wszystkich w kryzysie. Aktualnie mimo bólu dziękuję Bogu za ten kryzys, dziękuję, że żona się odważyła wyraźnie postawić a nie zwariowała, bo myślę że była bliska zwariowania. Widzę jak wiele dostrzegłem i widzę że się nawróciłem!:) Najważniejsze to kochać. Miłości życzę wszystkim, mimo bólu. Patrzę na krzyż i widzę Chrystusa który kochał tego co mu bok przebijał - też tak chcę, chcę kochać nawet gdy boli i wiem że Bóg uzdalnia nas do takiej miłości, do miłowania naszych morderców. Brakło miłości i stał się syf ale dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Wierzę i nigdy się nie poddam, mam 34 lata więc pożyję maksymalnie jeszcze z 60 ? na tyle lat z pomocą Boga wytrwam:)
Anonymous - 2014-08-11, 21:54

Bosa pisze:
Cytat:
Nie umiem sobie miejsca znaleźć ,nie potrafię nic zrobić...nie wiem jak wyjść z tego myślenia


Bosa, nie służy ani Tobie ani nikomu takie myślenie.
Nie jest twórcze, nie rozwiązuje problemów a tylko je mnoży.
Kiedy zdasz sobie sprawę z istoty takiego myślenia, dostrzeżesz bezcelowość przeżuwania takich destrukcyjnych myśli i zrozumiesz że siebie samą ranisz - a dlaczego? Wybrałaś to - niestety.

Taki rodzaj myślenia jest produktem uwarunkowanego umysłu, jednak TY, jesteś czymś więcej niż tylko umysłem. Masz nad nim władzę - tylko o tym nie wiesz.

Kiedy dziecko jest u taty, zaplanuj coś, co potrafi odciągnąć Cię od rozpamiętywania tej sytuacji. Spotkaj się z życzliwymi Ci ludźmi, spędź czas w radosnej atmosferze, zrób coś co sprawia Ci przyjemność. Wariantów jest wiele, zatem czemu skupiasz się na destrukcyjnym myśleniu?
Czy to myślenie przybliżyło Cię gdzieś, rozwiązało jakąś "niewygodną" dla Ciebie okoliczność?
Czemu sobie to robisz? Przecież możesz wybrać coś innego zamiast siedzenia w domu i analizowania. Wolność wyboru dotyczy także myślenia. Spróbuj a przekonasz się :-)


Właśnie ,najtrudniej jest wyjść z tego myślenia. Bo jeżeli ja będę robić cos innego, wesołego w tym czasie jak córki nie ma ,to będzie znaczyło, że ja to olałam, że nie interesuje się gdzie jest moje dziecko, i co się z nim dzieje..?.Gdyby ta nieobecność była ze mną uzgodniona, zaplanowana, to byłaby inna zupełnie sytuacja. Ja od czterech dni nie mam kontaktu z córcią, która została nagle oderwana od matki, nawet nie chcę myslec co ona przeżywa.. Wiem ,że to jest czysta złośliwość. i może on chce ze mnie zrobić wariatkę.. Czy to jest normalne ,że on wyłączył telefon i zablokował mój numer?

Anonymous - 2014-08-11, 23:42

Myślenie o dziecku, analizowanie, popadanie w krytyczne stany z tego powodu - czy to jest komukolwiek potrzebne? To jest trudne. Ja w ogromnym kryzysie w pewnym momencie zgodziłem się na ten trud i zacząłem żyć. Zgodzić się na ból i robić swoje. Ale nie rozmyślać, bo jak rozmyślałem to mam wrażenie że wydawało mi się że to coś pomoże, a figa! nic nie pomoże, trzeba działać. Jak wiem, że mogę tylko cierpieć i kochać to wtedy muszę się dużo modlić bo to nie na moje siły. Ale też biegałem, chodziłem nad morze, czytałem. Zamknięcie się w bólu, zamknięcie się w swoim umyśle to najgorsze. Depresja pewna. Miałem taką pokusę jak się dowiedziałem, że córeczka urodzi się z zespołem downa. Myślałem że mi łeb rozsadzi, różne myśli typu: to żona jest winna, to ja jestem winny, zabić to!, uciekać, zwariujesz. Mętlik i kołowacizna, przystanąłem i powiedziałem Boże! chcę robić to co należ zrobić! i przyszło światło i siła i otwartość i zgoda na to co się stało inaczej bym popełnił jakieś głupstwo. Zachęcam do zgody na to co się dzieje, do przyjęcia tego, czyli nie uciekania, do modlitwy o wytrzymanie tego stanu, do częstej, nieustającej modlitwy i miłości. Doświadczyłem ,że najgorsze to nie kochać. Ja patrzę teraz na krzyż i widzę co znaczy kochać, jak czasem jest trudno. Wiem, że trudy i ból bez miłości jest nie do zniesienia więc zachęcam siebie codziennie:) do miłości. Bardzo potrzebujemy wszyscy miłości. Bosa, kocham Cię i Bóg Cię Kocha, dziękuj za swoje życie, dziękuj za wszystko, ja innej lepszej drogi nie znam jak wybaczenie i miłość.
Anonymous - 2014-08-23, 23:14

Dzisiaj żona powiedziala ze kogos poznala i ze sie spotyka z nim. Nie uznaje tego za grzech bo nie wspólżyją. Bardzo ją skrzywdziłem, odwrocila sie i nie chce mnie znac. Dodatkowo psycholog jej powiedzial ze jezeli ktos mowi ze sie jest dla niego wszystkim to jest uzalezniony i trzeba od niego uciekac. Mam ciezko, prosze o modlitwe


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group