To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Pomóżcie!

Anonymous - 2014-02-09, 17:47

joanna83 napisał/a:
„że mąż tęskni do tego typu kobiet” jest chyba nie na miejscu, prawda? Zwłaszcza , że ma żonę!


może źle się wyraziłam...nie chodzi mi o inną osobę...ale....o zonę.

Kiedyś, kiedy ja byłam w kryzysie ksiądz mi pokazał, ze mąż = wzrokowiec, chce mieć piękną żoną....hm....skoro w domu jej nie ma....takiej nie ma....to....
To było dla mnie bardzo trudne.
Bo ja miałam zdanie...że kobieta ma być skromna...taka szara myszka....
Hm....czy mąż chce miec w domu szarą myszkę ??
Człowiek ewoluuje....kiedyś mnie taka chciał....a potem....wszystko sie zmieniło....
Mogło tak być, prawda ??
Ale też z prespektywy ratowania swojego małżeństwa wiem, doświadczyłam....że nie o wygląd zewnętrzy tylko chodzi...aczkolwiek chodzi o wszystko.


joanna83 napisał/a:
Mężczyźni to leniwe samce,


Nie zgadzam się i tu moje zdecydowane STOP !!
Nie obrażamy sie tu, nie poniżamy....Joanno....przecież i Ty sama nie chcesz być tak oceniona i skrytykowana...prawda !!
Swoim stwierdzeniem m.in obraziłaś mojego męża ! Nie zgadzam się !!


joanna83 napisał/a:
zwykle kochanki, samotne kobiety szukające miłości o które nikt nie walczy



proszę Cię Joanno....obrażasz.
No i logicznie....jak to nikt nie walczy ?? Przecież masz sytuację absolutnie odwrotną.

Nie wolno nam tak wypowiadać się.
Rozumiem Twoją złość i gniew....mozna to wyrzucać...ale forma taka - nie przystoi, jest nieprzyzwoita.

joanna83 napisał/a:
Co można powiedzieć o kobiecie, która świadomie rozwala małżeństwo, chyba nic dobrego, prawda?


Raczej warto zając się sobą, zeby stawac się każdego dnia lepszą...robić to dla samej siebie, po to, zeby nasze życie...mimo kłopotów i problemów stawało sie jednak dobre, spokojne, uczciwe....z czasem i radosne.


joanna83 napisał/a:
Czemu uważasz, że silverado nie stanął przed sobą w prawdzie? Skąd to wiesz?


Silverado uważa, ze Jego żona powinna miec taką odwagę, zęby stanąć przez Nim w prawdzie...
a ja uważam...niech każdy weźmie odpowiedzialnośc za siebie samego.
Nie oczekiwać od współmałżoknka/ki....ale najpierw od siebie....na zasadzie...kto jest bez winy, niech rzuci kamieniem....
ja sie nie odważę !
EL.

Anonymous - 2014-02-09, 17:59

Pojecie piękna bywa względne i w tym konkretnie przypadku do tej Pani się niestety nie odnosi, co nie jest tylko moim zdaniem. Ja jakoś nigdy nie uważałam siebie za skromną, szarą myszkę, a i szpetna nie jestem – tego aby dobrze wyglądać wymaga ode mnie także mój zawód. Problem mojego męża polega na tym, że jest podobnie jak jego ojciec bardzo zmienny i lubi kobiety, interesuje go seks, nowe doznania, szybkie samochody, erotyka.
Znowu źle mnie odebrałaś….. ale to wynika z nieznajomości mojej sprawy…. Nie będę Cię naprostowywać . Z moich obserwacji wynika, że mąż bardziej niż o kochankę walczy o to aby zdrada nie wyszła na jaw i o to aby pozostać w opinii innych idealny. Gdyby o nią walczył, to by się jej nie wstydził, prawda? On za daleko zabrnął i nie widzi drogi odwrotu.

Tak czy inaczej Twoje uwagi z pewnością są w jakimś stopniu cenne. Dziękuję.

Anonymous - 2014-02-09, 18:04

joanna83 napisał/a:
Pojecie piękna bywa względne i w tym konkretnie przypadku do tej Pani się niestety nie odnosi, co nie jest tylko moim zdaniem.


No Joanno....to oczywiście, że każdy postrzega świat inaczej....no ale co widzi Twój mąż ??

joanna83 napisał/a:
Problem mojego męża polega na tym, że jest podobnie jak jego ojciec bardzo zmienny i lubi kobiety, interesuje go seks, nowe doznania, szybkie samochody, erotyka.


to jest uległy facet ??

Jaonno....czy dobrze poznałaś męża przed ślubem ??

joanna83 napisał/a:
On za daleko zabrnął i nie widzi drogi odwrotu.


Hm....może jakos warto Mu pokazać....przekazać, że zawsze jest droga odwrotu.Co o tym myślisz ??
Joanno....czy Ty walczysz o to małżeństwo ??
Bo raczej....należy przestać walczyć...a zacząć ratować ...co myślisz ?? EL.

Anonymous - 2014-02-09, 18:05

W większości kryzysów coby nie mówić chodzi o seks.
Można się czarować, dziwić, zastanawiać, ale
ze związku w którym życie intymne jest satysfakcjonujące dla obydwu stron nikt nie odchodzi.
Inna sprawa , to przyczyny powodujące, że ta sfera nie jest ok.

Anonymous - 2014-02-09, 18:14

grzegorz_ napisał/a:
W większości kryzysów coby nie mówić chodzi o seks.


eeee..tego to ja nie wiem.
Martwi mnie raczej taka frywolność....porzuca się współmałżonka...tak, bo tak....dla mnie to trudne.
Rozumiem, ze przyczyny zawsze są....ale....chciałabym, zeby ludzie byli poważni, dojrzali, dorośli....ślubowaliśmy przecież wierność....prawda. I co....tak bezkarnie....sobie robimy z tym, co chcemy.
To boli !!

EL.

Anonymous - 2014-02-09, 20:17

EL – mąż był zawsze skryty i niestety nie potrafił rozmawiać, informować o swoich potrzebach, a każdą próbę rozmowy traktował jako atak, został wychowany w przeświadczeniu swojej idealności, jako osoba bez wad. Do miłości podchodził raczej mechanicznie, kiedyś stwierdził że on nie wie co to znaczy kochać ale nie bardzo chciał się nauczyć. Dla niego małżeństwo to było bycie z kimś tylko na dobre a gdy pojawiało się to złe to najzwyczajniej odpuszczał. Myślę, że taki wzór postępowania pokazał mu ojciec, który traktował związki dość lekko, jedna panna, druga, trzecia itp., a jak coś nie pasowało to zmieniał partnerki i nie naprawiał. Mąż stwierdził nawet, że wybiera łatwiejszą drogę i dlatego chce się rozwieść. Mimo jego wad bardzo go kochałam i kocham. Żal mi tylko, że nie zdążyłam mu w porę pomóc, ocknąć się i wtedy być może jakoś byśmy zażegnali kryzys ale tego nigdy nie można być pewnym, bo współpracować muszą obie strony, a on nie chciał i teraz tym bardziej nie chce. Tak jak pisałam wcześniej u niego w rodzinie wszystkie małżeństwa zakończyły się rozwodami, nikt niczego nie ratował i teraz moje działanie jest postrzegane jako choroba psychiczna – nikt z tej rodziny, a nawet bliskich przyjaciół tej rodziny nie jest w stanie tego zrozumieć. Jego Ojciec mówi, że mamy XXI wiek i wszyscy się rozwodzą. Teraz po tym wszystkim, gdy patrzę na to wszystko to nie wiem, jaki tak naprawdę jest mój mąż. Zawsze uważałam go za dobrego człowieka, myślałam że nikogo nie skrzywdzi tym bardziej mnie i teraz to wszystko spadło na mnie jak wielki głaz którego nie byłam w stanie unieść, tak jakbym żyła w innej rzeczywistości. Patrząc na męża rodzinę przed ślubem mogłam się spodziewać, że być może w przypadku problemów większych, czy mniejszych nikt nie będzie tu niczego ratować. Pokazuję mu drogę odwrotu już prawie od roku, tj od początku naszego kryzysu ale on wciąż jest ślepy, dąży do rozwodu, kłamie, ucieka ode mnie, nie chce porozmawiać, chociaż ja nie naciskam….. ale on się czegoś boi. Wszystko interpretuje po swojemu. Ma też obok siebie złych doradców, bo wszyscy są za rozwodem, nawet rodzina na którą najbardziej liczyłam w naszym kryzysie też go wspiera w naszej sprawie rozwodowej reprezentując go przed sądem. Nikt mu nie powie, że jest inne wyjście. Ja oddałam moje małżeństwo Bogu, po ludzku nic już zrobić nie mogę. W sprawie rozwodowej bronię mojego stanowiska, żądam oddalenia powództwa chociaż bardzo dużo mnie to kosztuje. W sercu coś mówi mi, że jest jeszcze szansa, że nie wszystko jest stracone i może nie teraz ale po latach mąż zrozumie. Był taki moment 30 grudnia kiedy to podczas krótkiego, przypadkowego spotkania z mężem chwyciłam go za ramiona , spojrzałam mu głęboko w oczy i powiedziałam „że jestem zawsze z nim, że się za niego modlę, dniem i nocą jestem z nim” i jego oczy się zmieniły, dawny człowiek na chwilę wrócił, mój kochany mąż wrócił do mnie na chwilkę, patrzył się na mnie zupełnie tak jak dawniej, zobaczyłam to dobro w oczach i miałam taką ochotę się do niego przytulić ale nie zrobiłam tego, bo bałam się że mnie odepchnie. Miałam takie wrażenie jakbym zobaczyła przez jego oczy jego duszę, która jest dobra ale się zagubiła i zbyt daleko zabrnęła w sprawie.

Grzegorz – ale życie nie opiera się tylko na seksie. Jeżeli podstawą małżeństwa jest tylko seks to jest to mechaniczne spełnienie żądz i pragnień a gdzie tu zrozumienie, pomoc w problemach itp. Czasem w sferę intymną wchodzi nuda i to też powoduje, że małżonek szuka mocniejszych doznań….. ale przecież nie o to chodzi.

Mój mąż, gdy mnie oszukiwał często mówił mi o Hiobie i gdy mu się żaliłam on powtarzał, że Bóg odpłaci mi moje smutki i cierpienie. Jak mam oceniać jego słowa skoro mówił to wtedy gdy mnie zdradzał i oszukiwał i prowadził podwójne życie a ja byłam tego nieświadoma?

[ Dodano: 2014-02-09, 20:25 ]
Przebaczyłam mu wszystko to, co złe, a przynajmniej staram się wybaczyć każdej nocy modlę się o dar przebaczenia.... już nic nie mogę zrobić..... modlę się i powtarzam "Ojcze, nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie". Rozwód to wielki dramat.

Anonymous - 2014-02-09, 20:32

joanna83 napisał/a:
Rozwód to wielki dramat.


zgadzam się w zupełności

Anonymous - 2014-02-09, 20:42

joanna83 napisał/a:
Dla niego małżeństwo to było bycie z kimś tylko na dobre a gdy pojawiało się to złe to najzwyczajniej odpuszczał.


Jakie to przykre, prawda ??

joanna83 napisał/a:
Myślę, że taki wzór postępowania pokazał mu ojciec, który traktował związki dość lekko, jedna panna, druga, trzecia


Ło Matko !!

Joanno.......nie pomyślałaś wtedy....przed ślubem...że taki wzór w tej rodzinie ?

joanna83 napisał/a:
Mimo jego wad bardzo go kochałam i kocham. Żal mi tylko, że nie zdążyłam mu w porę pomóc,


Joanno....kryzys jest tym czasem !! Bóg daje nam czas taki....żeby zdążyć. Nie poddawaj się, próbuj.


joanna83 napisał/a:
Tak jak pisałam wcześniej u niego w rodzinie wszystkie małżeństwa zakończyły się rozwodami, nikt niczego nie ratował i teraz moje działanie jest postrzegane jako choroba psychiczna – nikt z tej rodziny, a nawet bliskich przyjaciół tej rodziny nie jest w stanie tego zrozumieć.


a co ...uważają, ze masz pozwolić się krzywdzić....bo jest ok ??
Popatrz...świat zwariował, prawda ??

joanna83 napisał/a:
Nikt mu nie powie, że jest inne wyjście.


Joanno....prześlii mężowi tę wiadomość przez Twojego Anioła Stróża do Jego Anioła stróża - poprzez modlitwę.
Nie...nie jestem chora psychicznie...hahahahah....ale ok....skoro o Tobie tak myśli rodzina męża....to niech o nas obu tak sobie myślą....co tam...


joanna83 napisał/a:
W sercu coś mówi mi, że jest jeszcze szansa, że nie wszystko jest stracone



Wspieram modlitwą !!

joanna83 napisał/a:
Miałam takie wrażenie jakbym zobaczyła przez jego oczy jego duszę, która jest dobra ale się zagubiła i zbyt daleko zabrnęła w sprawie.


Bo tak pewnie jest.

joanna83 napisał/a:
Czasem w sferę intymną wchodzi nuda i to też powoduje, że małżonek szuka mocniejszych doznań


To jest - niedojrzałość !!

joanna83 napisał/a:
"Ojcze, nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie".


Bądź spokojna ! Bóg nas nie opuści....Ciebie nie opuści...będzie tak, ze będziesz szczęśliwa !!
Nie trać wiary, nadziei i miłości !!

joanna83 napisał/a:
Rozwód to wielki dramat.


Amen !! I broń nas Boże przed nim.

Joanna....jestem z modlitwą !! EL.

Anonymous - 2014-02-09, 20:54

Właśnie przed ślubem byłam chyba ślepa, a z pewnością zaślepiona miłością. Wiem, że można jeszcze wszystko uratować! Ja widzę tylko mały skrawek mojego życia, tę obecną moją sytuację, a Bóg widzi szerzej i wie co robi! Myślę, że to, co się teraz dzieje jest konieczne i z pewnością przyniesie dobre owoce. Kropla drąży skałę. Bóg zapłać za modlitwę!
Anonymous - 2014-02-10, 22:37

Asiu trzymaj się!
Pewnie, że boli ale Prawda / prawda zwycięży. Czujesz żal do tych od których oczekiwałabyś zrozumienia i wsparcia i masz prawo do swoich emocji!
Rozprawa rozwodowa to nic milego - moja trwala 2 lata. Wiele złych słów padło.

Módl się , Pan Bóg robi cuda (najpierw z nami) a później z innymi :-)
Do niego nalezy czas i wieczność.
Teraz lecialy w kosciele czytania o królu Dawidzie. Skusił się na młódkę a jej małżonka ukatrupił a póżniej co ? na kolana, post i popiół na głowę...

Życie jest długie módl się i pracuj nad sobą. Wykorzystaj ten czas na swój rozwój i jako zaproszenie do spotkania z Bogiem i z ogniskiem Sychar. Wspolnota sie przydaje bo w niej widzimy ze nie jestesmy pierwsi i nie ostatni a przy okazji poznasz ludzi ktorzy dokladnie to przeszli ia nawet więcej (..) jak sobie radza w zyciu. Mi zajelo to cztery lata zanim przyszedlem na spotkanie .
Kazdy ma swoj czas. Sluchaj co do Ciebie chce powiedziec.
Trzymaj sie i nie daj zwariować. Jest prawo Boże. Bóg jest sędzią sprawiedliwym. A miłosierdzie okazuje tym którzy go o nie proszą.
Szybko wysłucha tego kto prosi. Módl się za swojego męża.

Anonymous - 2014-02-11, 01:07

Slawomir napisał/a:



widzimy ze nie jestesmy pierwsi i nie ostatni a przy okazji poznasz ludzi ktorzy dokladnie to przeszli ia nawet więcej (..)



Jakie to smutne, ja mialam nadzieje, ze jestesmy wyjatkowi, cudowni i wspaniali, ale rzeczywistosc okazala sie jw. :(

Mam nadzieje, ze z Bogiem wszyscy damy rade ...

Anonymous - 2014-02-11, 11:08

EwaMewa napisał/a:
Jakie to smutne, ja mialam nadzieje, ze jestesmy wyjatkowi, cudowni i wspaniali, ale rzeczywistosc okazala sie jw. :(


Każdy z nas jest w oczach Boga cudowny, wyjątkowy i wspaniały. Takimi nas stworzył. Jednak grzech pierwirodny i związane z nim "dobrodziejstwo" sprawia, ze spotykają nas bardzo podobne sytuacje, przeżycia i odczucia, nieumiejętności i ograniczenia.

Polecam

http://www.langustanapalmie.pl/milosierdzia-pragne

http://www.langustanapalmie.pl/

Pozdrawiam i życzę pogody ducha

Anonymous - 2014-02-11, 12:16

Sławomir – dziękuję Ci za wspaniałe słowa. Staram się wyzbyć negatywnych emocji typu żal, rozgoryczenie, uczą mnie tego inni ludzie, którzy są przy mnie i żyje mi się lżej, łatwiej, tak jakby nic mi nie ciążyło na sercu. Przyjaźniłam się przez długi okres czasu z pewną osobą, która była również związana przyjacielskimi relacjami z moim mężem. Wychowywali się razem ale potem gdy dorośli nie utrzymywali ze sobą aż tak bliskiego kontaktu, wszystko się rozmyło. Ojciec męża i jej rodzina z początku też się przyjaźnili teraz więzi osłabły. Poznałam te relacje w czasie trwania naszego małżeństwa od podszewki i mało w tym było niestety przyjaźni a więcej żalu, obgadywania i zazdrości. Generalnie męża rodzina miała bardzo złe zdanie odnośnie tychże osób, bardzo mnie dziwiły ich słowa, czasami padały karygodne określenia. Przyjaciółka ta poznała mnie z mężem, chciała abyśmy dali sobie wzajemne szczęście. Potem była naszym świadkiem na ślubie, cała jej rodzina gościła na naszym ślubie. Jako dodatek do prezentu ślubnego podarowała nam dwa różańce i napisała na kartce: „Jesteśmy z Wami i zawsze będziemy bo przyjaciele to rodzina którą wybiera się samemu”. Nasze relacje przyjacielskie się rozluźniły, a to dlatego, że znajdowałam wiadomości, które wysyłała do męża w odpowiedzi na jego smsy i z których wynikało, że nie ma o mnie dobrego zdania, kiedyś nawet znalazłam na komputerze męża fragment ich rozmowy na gg, w której ta określiła mnie dość negatywnymi przymiotnikami. Nie mówiłam jej o tym, bardzo mnie bolały jej słowa ale w pamięci jakoś się z czasem rozmyły. Gdy dowiedziała się o naszym rozwodzie i gdy prosiłam ją aby nikt z jej rodziny (jest to rodzina prawników) nie mieszał się w naszą sprawę i nie pomagał mężowi w rozwodzie, zapewniała mnie że nasz kryzys to nasza bardzo intymna sprawa i że nikt w niej nie mąci, bo udział osób trzecich na tym etapie kryzysu może nam zaszkodzić a nie pomóc” Teraz doszło do tego, że mąż poprzez szukanie pomocy w kryzysie i osób, które poprowadzą jego sprawę pokazał siostrze mojej przyjaciółki smsa, którego napisałam do niego i w którym określiłam ją niezbyt dobrym przymiotnikiem. Oczywiście zapewne nie powiedział jej w jakich okolicznościach i w odpowiedzi na jakiego smsa ten sms został napisany. Przyjaciółka nie chciała wyjaśnić sprawy i zerwała ze mną kontakt poprzez wiadomość sms ,nie mówiąc nic a nic odnośnie tejże smsowej wiadomości. W efekcie jej siostra zajęła się sprawą rozwodu i reprezentuje mojego męża przed sądem. Zapytana dlaczego nie przekazała tejże sprawy komuś innemu, jakiejś obcej osobie, bo przecież sama ma rodzinę, dzieci, męża, była na naszym ślubie, ta stwierdziła, że nie miała skrupułów zająć się tą sprawa po tym gdy mój mąż pokazał jej mojego smsa, w którym padło niezbyt dobre określenie jej siostry. Mąż był przy tym, gdy to powiedziała i nic nie odparł. Zabrzmiało to trochę jak zemsta tj. Ty powiedziałaś tak na moją siostrę, to ja rozwalę ci małżeństwo. Byłam pełna żalu do tej rodziny i mojej przyjaciółki, chciałam napisać po rozprawie do niej smsa pełnego wyrzutów, chciałam tez ujawnić wszystko co rodzina męża mówiła o rodzinie przyjaciółki aby Ci dowiedzieli się jaki mąż i jego rodzina są naprawdę ale osoby które były przy mnie blisko poradziły abym tego nie robiła, abym pozostawiła to boskiej sprawiedliwości, abym była inna od nich i nie walczyła w taki sam sposób. Najbardziej szkoda mi tego, że z tą przyjaciółka nie było nam dane szczerze i otwarcie porozmawiać. Przykro mi, ze tak to wyszło, żałuję wypowiedzianych, złych słów. Była to jedyna osoba, co do której wierzyłam, że jako osoba bardzo wierząca porozmawia z mężem i pokaże mu inną drogę wyjścia.. Sprawa rozwodowa boli podwójnie, bo dwie osoby mi bliskie stanęły po przeciwnej stronie.

Czasem wydaje mi się, że mój mąż chyba nie dostrzeże i nie zrozumie moich starań o ratowanie małżeństwa, nie zrozumie moich działań. Kiedyś przesłałam mu linka do tego forum i napisałam aby w wolnej chwili sobie poczytał jak walczą o małżeństwo osoby w kryzysie takim jak nasz. On jednak nie skorzystał z tego forum w taki sposób w jaki powinien. Przekopał to forum, znalazł moje wpisy i użył kilka w sprawie rozwodowej jako dowód. Czy zrozumiał to co czyta? Patrzę na męża i widzę innego człowieka, takiego którego nie znałam, pozbawionego uczuć wyższych, współczucia. Dokładnie 25 grudnia mnie i mamę potracił rozpędzony samochód. Pisałam do męża i dzwoniłam,– nawet się nie zainteresował, bardzo to bolało. Pisałam też do przyjaciółki – cisza. Gdy się przypadkiem spotkaliśmy, mąż stwierdził, że nie musiał się mną interesować, bo jesteśmy w czasie rozwodu. Odpowiedziałam mu, że nie przestajemy być przecież ludźmi którzy czują. Ze strony męża widzę tylko strach przede mną, ciągłe uciekanie, nie chęć do rozmowy, kłamstwa. Ostatnio powiedział, że chciałby się szybko rozejść i mieć święty spokój. Odprowadzałam go jakiś czas temu do samochodu, znowu uciekał przede mną i nie mówił nic konkretnego. Na końcu naszej rozmowy chciałam go pocałować na pożegnanie w policzek to się odsunął jakbym była trędowata i przytrzasnął mnie drzwiami samochodowymi. Obojętność jest gorsza od nienawiści. W nim już nie ma nienawiści do mnie, a jest obojętność. Zupełnie się ze mną i z moimi uczuciami nie liczy. Czasem czytam świadectwa ludzi którzy przeszli nawrócenie i myślę sobie, że chyba rzeczywiście trzeba sięgnąć totalnego dna aby zmienić swoje życie. Ja sięgnęłam dna i jestem już innym człowiekiem.

Nasza wiara jest bardzo trudna, wymaga wiele siły, wytrwałości, ciągłego zmagania się z cierpieniem, stawiania wysoko poprzeczki.

Anonymous - 2014-02-11, 19:59

joanna83 napisał/a:
Na końcu naszej rozmowy chciałam go pocałować na pożegnanie w policzek to się odsunął jakbym była trędowata i przytrzasnął mnie drzwiami samochodowymi. Obojętność jest gorsza od nienawiści.


Asiu!

jeszcze raz trzymaj się mocno! Masz piękne imię jak moja córka :-)
i jak moja tesciowa :evil:

To co teraz przeżywasz to wiele wiele wiele emocji. Tu nawet trudno się zachowywać racjonalnie.

Ja zamiast całować swoją żonę kupiłem jej kwiaty w czasie spotkania a ta je polamala i na oczach dzieci wyrzucila do smietnika...

Ale pozniej w czasie rozmowy z psychologiem dowiedzialem sie, ze postapilem troche naiwnie :-) I mial racje bo w czasie burzy nie oceniamy zbyt dobrze rzeczywistosci i odczuć innych... Na własne zyczenie zafundowałem sobie dodatkowe przezycie. 8-)

Ale tak to jest intencje mamy dobre ale druga osoba nie odbiera naszych fal a i my nie odczytujemy prawidlowo rzeczywistosci.. nie ten czas.

Trzymaj sie. Przetrwasz umocniona :-) i wkrotce będziesz jak nowonarodzona (może wczesniej)...
Na tym etapie ważny jest dla Ciebie kontakt osob, ktore przezyly cos podobnego... lub nawet tylko obecnosc takich osob.
zapraszam na Sychar. Wszyscy tam są po przejsciach i każdy ma duży poziom empatii ;-)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group