To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Uzależnienia - Mąż uzależniony od seksu jego nowa kochanka a nasze dzieci

Anonymous - 2013-03-04, 01:17
Temat postu: Mąż uzależniony od seksu jego nowa kochanka a nasze dzieci
Witajcie
Bardzo się cieszę, ze trafiłam na to forum i mogę się podzielić moimi troskami. W małżeństwie byłam 10 lat i z tego związku mam trójkę cudownych dzieci. (8lat, 6 lat i 2 latka). Moje najstarsze dziecko w niemowlęcym wieku zachorowało na nowotwór i nikt nie dawał Mu nadziei. Ja wtedy zaufałam Bogu, Matce Bożej Nieustającej Pomocy, przeszłam z dzieckiem bardzo wiele, balansując na granicy życia i śmierci ale po 2 latach leczenia był dobrze, dziecko żyje, ma się dobrze. Sami lekarze mówili, że to niewytłumaczalne, dla mnie widoczny znak Boga. Sądziłam, że po tym doświadczeniu już moję rodzinne życie będzie przebiegało bez większych trosk. Jakże się myliłam. Po około 3 latach małżeństwa po raz pierwszy odkryłam niewierność mojego męże. Szok, łzy, on przepraszał, mówił, że to tylko takie pisanie smsów do kobiet, bez spotkań. Uwierzyłam, dałam szansę, az do następnej wpadki z 'lewym' telefonem do kontaktów z kobietami. Kolejna konfrontacja i przprosiny, prośba o szansę. Kochałam męża, mieliśmy dwójkę wtedy dzieci, przeprowadziliśmy się do nowego domu. Pomyslałam wszystko będzie dobrze, niestety kolejny szok, odkrycie dziesiątek maili kierowanych do i od różnych kobiet o treści erotyczno-towarzyskich, dowody przesiadywania męża na stronach porno, ogłoszeniach seksualnych. W ty wszystkim ja, niedowartościowana, samotna, bez jakiejkolwiek czułości, unikania intymności ze mną przez męża. Już wtedy wiedziałam, że mąż maproblem z tą sferą, że coś jest nie tak. Powiedziałam Mu, że musi pojechać na leczenie do zamkniętego ośrodka specjalizującego się w tego rodzaju uzależnieniach albo nie będziemy dłużej małżeństwem. Pojechał na miesiąc, w tym czasie i kilka tygodni po zbliżyliśmy się duchowo do siebie, dużo rozmawialiśmy, miał duzo zrozumienia dla mojego bólu, wtedy ostatni raz powiedzial mi, że mnie kocha, poprosił o wspólną modlitwę się z dziećmi. Trwało to około miesiąca, poźniej przypadkiem wyszło, że nie do końca wiedziałam co wyprawial przez całe małżeństwo. Okazalo się, że zdradzal mnie od samego początku, z wieloma kobietami. Robił to nawet w czasie choroby nowotworowej dziecka, po wizycie w szpitalu u nas szedł do kobiety. Coś we mnie pękło, nie mogłam pojąć jak można robić tak okropne rzeczy i poźniej patrzeć prosto w oczy i uchodzić za 'wzorowego' męża i ojca. Sama udałam się po pomoc terapeutyczną, grupy wsparcia, 12 kroków. Tam mi po raz pierwszy wyraźnie powiedziano, że nie ja spowodowałam uzależnienie męża, nie mogę tego kontrolować i nie ja go uleczę. Mam się zająć sobą i własnym leczeniem ze współuzależnienia. Satałam się, dążyłam do oderwania się od tego , co robi mąż w duchu miłości. Róznie to wychodziło, kilka kroków do przodu i kilka w tył. Mój mąz próbował coś ze sobą robić należąc przez jakiś czas do wspólnoty SA (Anonimowych Seksoholików), ale okazało się, że po pewnym czasie zrezygnował i udawa, że coś ze sobą robi. Co jakiś czas wychodziły na jaw jego kolejne uruchomienia, zdrady, za każdym razem przeprosiny i obietnice poprawy. W 2011 poprosiłam pewną kobietę, aby została moją sponsorką (w grupie 12 krokowej Sanon) i zaczęłam uczyć się stawiania granic. Przestałam godzić się na życie w fasadzie, udawanie jakim fajnym małżeństwem jesteśmy. Mojemu męzowi się to nie podobało, wreszcie doszło do konfrontacji i decydującego pytania zadanego odnosnie naszego małżeństwa. Mąż był w seksualnym ciągu (wyszedł na jaw kolejny lewy telefon - ja to nazywam palec Boży) i nie miał zamiaru niczego zmieniać i nie widzi ze mną przyszłości ale na razie możemy przecież dalej tak żyć jak żyjemy. Powiedziałam Mu wtedy, że w takim razie wniosę pozew o rozwód z orzekaniem o jego winie w ciągu dwóch miesięcy to załatwię. Stalo się tak, że po miesiącu to mąż pouczony przez prawnika wniósł pozew o rozwód bez orzekania o winie. Stało się ja się stało , wiedziałam już, że nie uratuje tego małżeństwa a nie mogę się nadal godzić na taki dom fundowany dzieciom. Było ciężko, chwilami bardzo, mąż w czasie rozwodu chwytał się wszelkich sposobów, abym zrezygnowała z orzekania, dręczył mnie psychicznie i ekonomicznie. Wreszcie zabrałam dzieci i po kilku miesiącach wyprowadzilam sie ze wspólnego domu bo bałam się, że wyląduję w szpiatalu dla obłąkanych. Znalazłam się z dziećmi w duzo gorszych warunkach, do dzisiaj śpmy w czwórkę na jednym łózku ale przestałam się bać, że coś się stanie, że coś nowego wymyśli. Przez cały trudny okres rozwodu modliłam się do Pana o siłe, wsparcie i prowadzenie, przez caly czas prosiłam też Boga o znak, czy mam zrezygnować z orzekania o winie. Teraz po pół roku od pierwszej rozprawy otrzymałam rozwód z wyłącznej winy męża mimo nieprzyznania się do zdrad i kłamstw, zaprzeczaniu wszystkim zarzutom. Przez cały czas miałam jeszcze cichą nadzieje, że mąż się ocknie, zastanowi, nie zrezygnuje z rodziny. Nic takiego się nie stało mąż wydawał się szczęśliwy, kwitł i jakby o to właśnie Mu chodziło. Wyszłam z domu z trójką dzieci praktycznie jak stałam , z kilkoma ubraniami. On został sam w pięknym domu, wreszcie wolny. Wczoraj przyjechał po dzieci samochodem kochanki, dzisiaj się dowiedziałam, że ta pani bywa w naszym domu z dziećmi, dowiedziałam się także, że mój już exmąż dzisiaj przedstawił naszym dzieciom Swoją kochankę, pojechał z naszymi dziećmi do Niej do domu i zapoznały się moje dzieci z jej. Spędzili wspólnie dzień. Minęły jakieś dwa tygodnie od uprawomocnienia się wyroku rozwodowego a on wprowadza dzieciom nową kobietę . Powaliło mnie dosłownie, rozwalił rodzinę, wywalił nas z domu, starałam się zawsze postępować fair wobec Boga, sumienia i exmęza a On teraz jakby nigdy nic układa sobie życie. Jest mi bardzo ciężko, proszę o wsparcie i modlitwę.

Anonymous - 2013-03-04, 06:13

Witaj, Anito na forum :-)
Mam do Ciebie prośbę. Zakładam że jesteś małżonką sakramentalną? Jeśli tak - usuń, proszę, ze swojego posta i tytułu wątku sformułowania "eksmąż". Jest on sakramentalnym Twoim mężem dopóki Ty lub on żyjecie. Zgodnie z regulaminem staramy się tu takich określeń nie używać, nie oddają one bowiem prawdy.
Przytulam!
:-)

Anonymous - 2013-03-04, 07:45

Anita37 napisał/a:
bo bałam się, że wyląduję w szpiatalu dla obłąkanych.
Co przez to rozumiesz? Przebywałem w szpitalu dla nerwowo i psychicznie chorych i sam jestem psychicznie chory (depresja) nigdy nie odważę sie powiedzieć, że ktoś jest obłąkany. Nauczyłem się tam, że to tacy sami ludzie jak inni z małą róznicą są bardziej wrażliwi od innych tylko ukrywają się za maską choroby bo inaczej nie wytrzymali by na tym świecie. Nauczyłem się tolerancji dla tych ludzi i nauczyłem się ich kochać tak zwyczajnie po prostu kochać i wiem że pod tą skorupą kryje się wspaniały bardzo wrażliwy człowiek nie wytrzymujący na tym swiecie bez swojej ochrony.

Anita37 napisał/a:
Powaliło mnie dosłownie, rozwalił rodzinę, wywalił nas z domu, starałam się zawsze postępować fair wobec Boga,
Anito to jak spakował was wymienił zmki i wystawił wasze bagaże ża drzwi? Czy sama zdecydowałaś się odejść z tego domu?
Postępowałaś fair wobec Boga i on zrobił Tobie krzywdę? To takie faryzejskie. A może Bóg jest dla Ciebie tylko pogotowiem ratunkowym. Powtórzę za Hiobem słowa "skoro dobro potrafię przyjąć z rąk Boga , dlaczego nie mam przyjąć i zła?"
I jeszcze jedno czy to na pewno Twój mąż (czy też jak sama go określasz "exmąż") rozwalił rodzinę czy tylko to było jego uzależnienie i uwarunkowania na jakie się się nie godziłaś ( i słusznie) rozwaliły Twoją rodzinę?

Pan daje nam krzyż na miarę naszych możliwości nic nad to wiem nie godzimy sie na niego sam też się na swój nie godziłem i było mi bardzo ciężko dopóki nie pokochałem swojego krzyża jak pokochałem go stał się lżejszy stał się częścią mnie.

Anitko zadając te bardzo bolesne i trudne pytania nie oceniam Ciebie zrobiłaś wszystko dobrze a nawet bardzo dobrze w tej sytacji dlatego że to BYŁY TWOJE DECYZJE. Zadając te pytania chcę abyś stała się odpowiedzialna i świadoma swoich decyzji oraz nauczyła się walczyć o swoje prawa zachowując szacunek dla drugiego człowieka. Czego Ci z całego serca życzę i przytulam do serca w swojej modlitwie.

Anonymous - 2013-03-04, 09:54

Witaj Tolku
Użyłam tego stwierdzenia pochopnie, nie chciałam nikogo urazić, jeśli tak wyszło, to przepraszam.
Wyszłam z domu z dziećmi ponieważ nie dawałam rady psychicznie. Mąż robił wszystko, abym się wyprowadziła. Po dwóch dniach wprawił nowy zamek i spakował moje osobiste rzeczy do worków na śmieci. To byla jedna z najtrudniejszych decyzji w moim życiu.
Dziękuję za ciepłe słowa i modlitwę. Bardzo tego potrzebuję.

Anonymous - 2013-03-04, 10:22

Anita37 napisał/a:
Użyłam tego stwierdzenia pochopnie, nie chciałam nikogo urazić, jeśli tak wyszło, to przepraszam.
Nie przepraszaj Anitko bo nie ma za co przepraszć. Też używam niejednokrotnie sformułowań nieprzemyślanych.

Przykre że musisz to przeżywać, ale uwierz jest to naprawdę najlepszy czas na Twój wzrost i proszę skorzystaj z niego. Czytaj dużo nasze historie na forum to jest przeogromne bogactwo wiedzy. Fajnie że zmieniłaś tytuł swoich postów jest on bliższy prawdzie jaką propagujemy tutaj na forum.

Sformułowanie niefortunne exmąż może świadczyć, że masz zamiar związać się z innym facetem. ale niestety czy on byłby gotów znieść Twoje skrzywienie mężem sakramentalnym, tego nie wiem. Wiem że ja nigdy nie chciałbym być przyrównywany do kogoś przedemną i funkcjonować tak naprzawdę w jego cieniu. Może to i egoistyczne ale tak wolę żyć a niżeli kaleczyć inną kobietę porównaniem do mojej żony. Wiem że Bóg jest dla mnie teraz wszystkim co mam i nie chcę mieć nic ani niokogo innego za wyjątkiem Boga w swoim zyciu.

Anitko życzę wszystkiego dobrego pomimo wszystko.

Anonymous - 2013-03-04, 11:34

Ja nie wiem, jak św. Monika (matka św. Augustyna) dała radę zyjąc z mężem, który ją notorycznie zdradzał. Nie mogę tego pojąć.
Anita37 napisał/a:
. Po dwóch dniach wprawił nowy zamek i spakował moje osobiste rzeczy do worków na śmieci.

Świetne zakończenie 10 - letniego stazu małzeńskiego. Mąż pokazał, ile dla niego znaczyła wasza wspólna droga. Prawda wyszła na jaw.
Nie wiem, dlaczego pozwalasz dzieciom wchodzić w powikłane życie ich taty. Jesli chce je widzieć, niech przychodzi do domu. Ja nie akceptuję tego, co robi mój ojciec (ma kochankę, jest po rozwodzie z moją matką). Jestem juz dorosłą kobietą, posiadającą swoją rodzinę. Razem z mężem przekazujemy dzieciom istotne dla nas wartości. nie wprowadzamy ich na kręte ściezki. Mój ojciec kilkakrotnie wpraszał się ze swoją kochanka do nas do domu. Z racji tego, że mieszkamy od niego 200 km chciał z nią u nas nocować. Sprzeciwiłam sie jego planom i pomysłom. Życie , jakie wybrał to jego wybór, nie będę go pouczać, jednak nie zamierzam w tym brac udziału. Ani ja , ani mój mąż, ani nasze dzieci. Przyjeżdża sam. Rzadko.

Anonymous - 2013-03-04, 13:10

Anito Twoja historia jest uderzajaco podobna do mojej...
moj maz tez nie potrafil powstrzymac sie nawet kiedy z corka w szpitalu lezalysmy.... do dzis to pamietam
rowniez postawiony w sytuacji "albo, albo" stwierdzil ze mozemy zyc tak caly czas (oddzielnie, on ze swoimi kochankami, ja w swoim pokoju) w trakcie krokow to ja spakowalam meza, tez mialam wrazenie ze jeszcze "dzien" i wyladuje w szpitalu psychiatrycznym
odzylam bardzo kiedy nie mieszkamy razem
wnioslam 2 lata temu sprawe o separacje z winy meza, alimenty, rodzielnosc majatkowa bo maz dlugow narobil (ma tez nieslubne dziecko z kobieta ktora porzucil w ciazy)
pozniej w sadzie rejonowym wnioslam wniosek o uregulowanie kontaktow z dziecmi tak aby nasze male dzieci nie mialy kontaktu z licznymi kochankami meza i tez sprawe wygralam
nie jest lekko, dzieci tesknia (czesto jednak widuja tate :) )
a ja ucze sie zyc samej, kiedys bardzo sie tego balam, ciezko odciac sie kiedy rozne kochanki meza widuje sie co pare dni... ale uwazam ze to nie ja mam sie czego wstydzic
pozdrawiam!

[ Dodano: 2013-03-04, 13:12 ]
salomonka35 napisał/a:
Życie , jakie wybrał to jego wybór, nie będę go pouczać, jednak nie zamierzam w tym brac udziału.

uwazam to za dobre podejscie :)

Anonymous - 2013-03-05, 00:46

Tolku...czy Ty aby dobrze przeczytałeś i zrozumiałeś historię anity?
Chodzisz na jakąś terapię,leczysz sie?....
Przebaczyłeś?.....


Postępowałaś fair wobec Boga i on zrobił Tobie krzywdę? To takie faryzejskie. A może Bóg jest dla Ciebie tylko pogotowiem ratunkowym. Powtórzę za Hiobem słowa "skoro dobro potrafię przyjąć z rąk Boga , dlaczego nie mam przyjąć i zła?"

I jeszcze jedno czy to na pewno Twój mąż (czy też jak sama go określasz "exmąż") rozwalił rodzinę czy tylko to było jego uzależnienie i uwarunkowania na jakie się się nie godziłaś ( i słusznie) rozwaliły Twoją rodzinę?


Sformułowanie niefortunne exmąż może świadczyć, że masz zamiar związać się z innym facetem. ale niestety czy on byłby gotów znieść Twoje skrzywienie mężem sakramentalnym, tego nie wiem


Jak dla mnie wysoce niesprawiedliwe i krzywdzące Twoje wynurzenia,miejmy nadzieje,że anita odporna.

Anonymous - 2013-03-05, 10:18

Lenko Anita dała radę...

Ale pojawiło się coś dla mnie ważne...jakby jakieś przyzwyczajenie...

Cytat:
Anita37 napisał/a:
Użyłam tego stwierdzenia pochopnie, nie chciałam nikogo urazić, jeśli tak wyszło, to przepraszam.
Anita chciała przeprosić, pomijam fakt czy słusznie czy nie...ma w sobie ten akt skruchy. To jest szalenie ważne, ponieważ w życiu codziennym kiedy nie ma przepraszam nie ma skruchy...refleksji...uznania własnej winy słusznie tylko wtedy gdy jest. Ponieważ niesłuszne przeprosiny "załóżmy dla świętego spokoju np z lęku przed kolejnym...", obojętnie jaka sytuacja, sprawia ,że pozostaje się w poczuciu ośmieszenia, niesprawiedliwości, poniżenia, nieprawdy,zamknięcia, odbiera poczucie wartości.

Tolek napisał
Cytat:
Nie przepraszaj Anitko bo nie ma za co przepraszać. Też używam niejednokrotnie sformułowań nieprzemyślanych.


Obawiam się ,że tych nieprzemyślanych zapewne w kryzysach jest bardzo dużo w większości z nas..., ale czy to usprawiedliwia wyrządzoną krzywdę, ranę , ból???czy to jest usprawiedliwienie na to żeby nie przeprosić Boga i bliźniego? Przecież to się nazywa odpowiedzialność za słowa...i ponoszenie konsekwencji za słowa , nie tylko czyny...Czasem jest tak ,że intencja jest inna...ale to co się z rodzi z intencji również jest ważne...Każdy człowiek jest inny, ma inna wrażliwość...tego uczą mnie moje dzieci...różnorodnej wrażliwości...którą trzeba mieć na uwadze...

Gdyby tak rozmyślać o przeprosinach i sytuacjach w jakich ludzie niesłusznie przepraszają i w jakich niesłusznie żądają przeprosin i dlaczego, w stosunku do tego co miało miejsce to można wyciągnąć bardzo trudne wnioski.

Pozdrawiam:)

Anonymous - 2013-03-05, 17:43

lena napisał/a:
Tolku...czy Ty aby dobrze przeczytałeś i zrozumiałeś historię anity?
Leno każdy z nas widzi w słowach swoje własne zranienia Ciebie uraziło dosyć ostre potraktowanie przeze mnie Anity ale wyjaśniłem dlaczego tak postąpiłem. Anita po przejściu terapii ma dość siły aby znieść właśnie takie słowa i niejednokrotnie są lepsze i wykazujące więcej miłości właśnie ostre słowa a niżeli biadolenie i użalanie się nad czyimś losem. Jeżeli byłaś kiedykolwiek u psychologa lub terapeuty to spotkałaś się właśnie z takimi słowami pobudzającymi mocno do przemyśleń.
lena napisał/a:
Chodzisz na jakąś terapię,leczysz sie?....
Przebaczyłeś?.....
Leno to jest całkiem innym tematem i chyba bardzo mało mającym coś wspólnego z postem Anity.
lena napisał/a:
Jak dla mnie wysoce niesprawiedliwe i krzywdzące Twoje wynurzenia,miejmy nadzieje,że anita odporna.

Leno ale ja nie odpowiadałem na Twój post tylko na post Anity a więc dlaczego Ciebie zraniły moje wynurzenia? Co jest nie tak z Tobą? Może opiszesz w oddzielnym temacie.

Anonymous - 2013-03-05, 19:47

Tolek52 napisał/a:
Anita po przejściu terapii ma dość siły aby znieść właśnie takie słowa

skad ta pewnosc?
Mam nadzieje ze autorka sie jeszcze odezwie

Anonymous - 2013-03-05, 21:31

Anita37 napisał/a:
W 2011 poprosiłam pewną kobietę, aby została moją sponsorką (w grupie 12 krokowej Sanon) i zaczęłam uczyć się stawiania granic. Przestałam godzić się na życie w fasadzie, udawanie jakim fajnym małżeństwem jesteśmy.
Anita37 napisał/a:
Sama udałam się po pomoc terapeutyczną, grupy wsparcia, 12 kroków.
No właśnie stąd.
Anonymous - 2013-03-06, 09:31

Dokładnie podaje ,że w 2011, nie pisze czy w styczniu , czy w grudniu...w dodatku mowa o stawianiu granic ...nie piszę czy oprócz tego przechodzi terapie pogłębioną...Nie pisze o rezultatach terapii, pisze ,że uczy się...czy to odpowiedź na to ,że radzi sobie? w dodatku sama ze sobą?
Anonymous - 2013-03-06, 10:04

Anita37 napisał/a:
W 2011 poprosiłam pewną kobietę, aby została moją sponsorką (w grupie 12 krokowej Sanon) i zaczęłam uczyć się stawiania granic.
Mirelo a kiedy można prosić aby ktoś został w grupie sponsorem? Kiedy na drodze zdrowienia wiemy o co w tym wszystkim chodzi? Większość na forum będzie uważała że "sponsor" jest osobą dającą pieniądze, a czy o to chodzi w sponsoringu 12 kroków? Są słowa dla osób z zewnątrz mówiące zupełnie coś innego, tak samo jak człowiek nie mający do czynienia z więźniami nie rozumie grypsu, człowiek nie mający do czynienia z młodzieżą nie rozumie ich slangu.

Mirelo wiesz doskonale jak siniusojda (albo inaczej krzywa) wzlotów i upadków balansuje pomiędzy jednym punktem a drugim, balansuje raz w jedną stronę raz w drugą i chyba jest to całkiem normalną reakcją organizmu. Wiesz również jak ta krzywa dąży do spłaszczenia aż następuje wygojenie rany ale blizna zostanie.

Podkreślę to jeszcze raz wyraźnie każdy z nas patrzy przez pryzmat własnych zranień i ja nie jestem wyjątkiem od reguły, też w ten sposób spojrzałem na problem. Czy to dobrze czy to źle, to jeden Pan Bóg wie.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group