To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Sakrament małżeństwa - Sakrament małżeństwa -nierozerwalne przymierze czy kontrakt?

Anonymous - 2007-04-21, 17:24

bajka napisał/a:
straciłam już siły Elżbieto... ale będę żyła, nie tylko trwała, chcę wypełniać swoje życie konkretną treścią a nie tylko trwać...

Trwaj z Panem Bogiem wypełniając życie konkretną treścią.


Pan Bóg przychodzi do każdego człowieka, a nawet już przyszedł...
Bajko, jesteś bliżej Boga niż Ci się zdaje.

Anonymous - 2007-04-26, 17:10

Elżbieto,,dziękuję za Twoje mądre rady.Niedawno zaczęłam przeglądać post.Podobały mi się Twoje słowa:nigdy niewiadomo jak,w jaki sposob Pan zadziala w sercu naszym i w sercu innych.Czekam na ten dzień kiedy moj mąż pojdzie do spowiedzi, pojedna się z Bogiem i zmieni swoje postępowanie.
Anonymous - 2007-04-28, 14:04

Mnie sie trudno czyta - zasadnicza roznica miedzy rozwodem a sepraracja jest taka - w sensie pozytywnych wartosci - powinna byc tak sepracja - kocham Cie ale nie potrafie zyc z Toba ( a tak zyjemy ze popadamy jeszcze w wiecej grzechow niz nam jest dopuszczone ( to nie bardzo teologicznie) - mam nadzieje ze milosc nasza wzrosnie jak pobedziemy osobno.

Rozwod nie wierze w odrodzenie milosci. Ja mam prawo do milosci i takie tak gadki.

Mozna potraktowac rozwod jak separacje i na odwrot (nie mowie o formalnej stronie a praktycznej).


Wiara w skutecznosc i sens rozwodu - polega na tym, ze mocno wierze, ze bede szczesliwy jak mnie beda kochali a nieszczesliwy i niezrealizowany jesli nie bede kochany. Kiedy tak naprawde liczy sie czy ja potrafie kochac czy ucze sie kochac?
Jak Chrystus miluje Kosciol.

Czesc.

Anonymous - 2007-05-06, 06:18

Ewa2007 napisał/a:
Elżbieto,,dziękuję za Twoje mądre rady.Niedawno zaczęłam przeglądać post.Podobały mi się Twoje słowa:nigdy niewiadomo jak,w jaki sposob Pan zadziala w sercu naszym i w sercu innych.Czekam na ten dzień kiedy moj mąż pojdzie do spowiedzi, pojedna się z Bogiem i zmieni swoje postępowanie.

Ewo, czekając - żyj swoim życiem.
"Módl się i pracuj" - poleca Ukochany Papież.
TU I TERAZ jest dzień.
Pozdrawiam :-)

MKJ napisał/a:
Mnie sie trudno czyta - zasadnicza roznica miedzy rozwodem a sepraracja jest taka - w sensie pozytywnych wartosci - powinna byc tak sepracja - kocham Cie ale nie potrafie zyc z Toba ( a tak zyjemy ze popadamy jeszcze w wiecej grzechow niz nam jest dopuszczone ( to nie bardzo teologicznie) - mam nadzieje ze milosc nasza wzrosnie jak pobedziemy osobno.

Rozwod nie wierze w odrodzenie milosci. Ja mam prawo do milosci i takie tak gadki.

Mozna potraktowac rozwod jak separacje i na odwrot (nie mowie o formalnej stronie a praktycznej).

Wiara w skutecznosc i sens rozwodu - polega na tym, ze mocno wierze, ze bede szczesliwy jak mnie beda kochali a nieszczesliwy i niezrealizowany jesli nie bede kochany. Kiedy tak naprawde liczy sie czy ja potrafie kochac czy ucze sie kochac?
Jak Chrystus miluje Kosciol.

Rozwód pozwala na zawarcie dugiego związku i poprzez to nie pozwala temu drugiemu współmałżonkowi na trwanie w wierności małżonkowi sakramentalnemu, jest przyczyną życia w drugim związku niesakramentalnym, a taki związek oddziela od Chrystusa Eucharystycznego.
Chrystus zakazując rozwodów wiedział o tym...
Wiedział o tęsknocie ludzi odchodzących od Eucharystii, czyli Niego.
Znał przyszłość i tęsknotę ludzi do Niego, wtedy i teraz też.
"Szczęście, którego szukacie to Jezus ukryty w Eucharystii" - Benedykt XVI.

"Kto spożywa Ciało moje ma życie wieczne".
Wszystko więc, Jezus powiedział wtedy .. dla naszego dobra (pozaziemskiego).
Inna sprawa, że zbyt dużo obowiązków ziemskich (pranie, prasowanie, pracowanie, wychowywanie dzieci, odpoczywanie, sprzątanie, brak odpoczywania, brak wiary, brak zaufania, uzależnianie się) przesłania nam życie gdzieś tak ... wybiegając poza własną śmierć.
Przecież na co dzień nie myśli się o tym.
Od tego są, na przykład, rekolekcje.
Żeby zacząć wybiegać trochę w przód.
I zacząć serce lokować w Bogu : "Tam skarb Twój, gdzie serce Twoje".

Anonymous - 2007-05-06, 12:46

Elżbieta,

To co napisalas ma jest w zupelnym jezyku niz moj post. Nie umiem odczytac ktore z nas bardziej broni nierozerwalnosci malzenstwa i jego najglebszego sensu chociaz Twoj jezyk jest piekniejszy.

Jednak zwracam uwage na strone praktyczna i formalna (rozwod - separacja - wiernosc); a mysle, ze Ty tylko na strone formalna, ktora ma prowadzic do glebi.

Co jest bardziej pozyteczne? Bo jedno i drugie jest pozyteczne.

Anonymous - 2007-09-08, 20:20

Ten cytat pochodzi z tematu o Separacji :

]b]W Polsce separacja kościelna posiada obecnie również skutki w prawie cywilnym.[/b] Jest to bardzo korzystne rozwiązanie dla wszystkich, którzy zawierają małżeństwo sakramentalne. Obowiązujące normy prawne sprawiają bowiem, że separacja kościelna umożliwia wprowadzenie rozdzielnosci mieszkaniowej i majątkowej oraz zobowiązuje do płacenia alimentów na dzieci. Dzięki temu separacja może być skuteczniejszą niż dotąd metodą przezwyciężania trudnych sytuacji w życiu małżeńskim i rodzinnym w przypadkach skrajnych, w których zawiodły wszystkie inne metody i sposoby dążenia do rozwiązania istniejących problemów.


Czytam to forum od jakiegoś czasu. Tematy są dość pomieszane , dlatego tutaj chciałam zapytać o podstawę mojego niezrozumienia. Przeczytałam ten tekst na tym forum w temacie o separacji. Jak to można zrozumieć , że separacja kościelna posiada skutki w prawie cywilnym. Myślałam , że o separację muszę wnieść sprawę do sądu okręgowego i tam zapada wyrok.
Czy ktoś będzie taki dobry i mi to wyjaśni. Nie rozumiem. Zgłoszenie separacji do Kościoła wystarczy i dostanę alimenty czy uzyskam rozdzielność majątkową ? W kościele zapada wyrok o separację ? Nie rozumiem nic.

Anonymous - 2007-09-10, 20:37

Ja też nic nie rozumiem, choć jestem prawnikiem. Nie znam się jednak na prawie kanonicznym. Czy ktoś wie o co chodzi? Bo ten cytat wprowadził nieco zamieszania. Bo ja nie słyszałam , ani nie znam takiej możliwości, by uzyskać np. alimenty bez wyroku sądu cywilnego. Ale chętnie się dokształcę.
Anonymous - 2007-09-15, 18:19

Dzięki uprzejmości Elżbiety , Agnieszki 2 i wzajemnym szukaniu prawdy , ten dylemat z cytatem został rozwiązany. Prawdziwa jest informacja :

Kościół wyklucza rozwód , ale dopuszcza separację małżonków. Natomiast wszelkie formalności należy załatwić w sądzie cywilnym- okręgowym , bo tylko tam obowiązują skutki prawne separacji w postaci alimentów czy rozdzielności majątkowej. Tylko tam zapada wyrok.
Dziękuję serdecznie :-)

Anonymous - 2007-09-15, 18:25

Dzięki Moniko :-)
Anonymous - 2007-10-03, 10:50

Do tej pory błąd tkwi na forum :-(
Anonymous - 2007-10-07, 22:35

Monika36 napisał/a:
Do tej pory błąd tkwi na forum :-(

Już jest ok. Dzięki. Pozdrawiam serdecznie.

Anonymous - 2008-05-14, 19:52

wito napisał/a:
"I, że Cię nie opuszczę, aż do śmierci"
Kiedy jeszcze kilka tygodni temu rozmawiałem z żoną o kryzysie, który przechodzimy powołałem się na przysięgę małżeńską. Usłyszałem, że większość ludzi nie przywiązuje do tego znaczenia. Wydaje mi się, że żona nigdy nie zdawała sobie sprawy z tego czym jest sakrament małżeństwa. Odeszła bo pragnęła wolności. "Pilot mig-a zwycięża gdy samotnie leci / w pisarstwie nie ma miejsca dla męża i dzieci / niepokalane było najświętsze poczęcie / małżeństwo dla pisarstwa jest to żył podcięcie...(dalej podobnie 20 wersów).
Myślę, że gdyby ludzie przywiązywali większą wagę do tego co kiedyś obiecali swoim bliskim, byłoby o wiele mniej dramatów. Dzieci nie przeżywały by rozterek typu - kogo wybrać? Nie byłoby porzuconych córek i synów, o których piszecie w poprzednich postach.
Bardzo bym chciał, by żona zrozumiała, że jej wolność kończy się tam gdzie niszczy życie swoich bliskich (i nie tylko, gdzie wyrządza krzywdę innym ludziom).
Pomimo tego co przeszedłem przez ostatnie miesiące. Pomimo tej goryczy, która jest we mnie codziennie powtarzam sobie: To nie ty odszedłeś, to nie ty przestałeś kochać, te krzywdy, które żona mnie wyrządziła, nie upoważniają mnie do odwetu. Ja ją dalej kocham, inaczej, jednak kocham. Dalej jest moją żoną. I nikt nie zwolnił mnie z przysięgi. Mogę jej ofiarować jedynie modlitwę. Westchnienie do Boga, bogatego w miłosierdzie „Jezu ufam Tobie”.

Anonymous - 2009-02-05, 20:15

Deleted!
Anonymous - 2009-02-06, 07:54

"...i nie opuszczę Cię aż do śmierci..." - te słowa tłumaczą Twoje wątpliwości. Ale wiesz, znam sporo wdów przede wszystkim, które właśnie ze względu na miłość do jedynego małżonka nie związały się z nikim ponownie.

[ Dodano: 2009-02-06, 07:59 ]
Cytat:
Cytat mówi, że żona może współżyć z każdym mężczyzną, wolnym, niekoniecznie zawierając ponownie ślub, gdy umrze jej mąż?


"Wolnym", czyli nie związanym sakramentalnie z inną osobą. NIe chodzi tu oczywiście i jakąś "wolną miłość". Po śmierci małżonka można związać się - sakramentalnie - z każdą wolną osobą.

Biblia jest księgą symboliczną, nie można jej interpretowac dosłownie, "po swojemu", wyrwawszy słowa z kontekstu.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group