To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia - Zapisy do grupy 7

Anonymous - 2011-12-16, 07:37

Cytat:
Ile czasu trwa 12 krokow. Ile czasu np. na posczegolny krok


Warsztat trwa około 14-16 miesięcy, a realizacja jednego kroku 4-6 tygodni w zależności od obszerności.

Anonymous - 2011-12-16, 18:29

Aga, dzięki za wyręczenie :-) zgadza się, jest 7 osób.
Pogody Ducha

Anonymous - 2011-12-17, 17:17

Witam, dopisuję się do tej grupy :->
Pozdrawiam

Anonymous - 2011-12-18, 14:34

grupa 7

1. Aniołek5
2. Wiolka
3. Eromik
4. Ona1974
5. emigrant2
6. JAREK-Stogi
7. edytka
8. tymeka
9. MKPINS
10 sonia 41

Anonymous - 2011-12-18, 22:20

proszę o dopisanie również mojej osoby
Anonymous - 2011-12-18, 22:22

Witam, chciałabym również dołączyć do grupy.

pozdrawiam

Anonymous - 2011-12-18, 22:28

wpisałam Was powyżej :mrgreen:
Anonymous - 2011-12-18, 22:39

Dziękuje, ciesze sie bardzo :lol:
Anonymous - 2011-12-19, 00:05

sie dziejeeeee :mrgreen:
Anonymous - 2011-12-19, 00:17

Soniu widzę że jesteś z Sycharkami ponad rok , a to dopiero twoje pierwsze wpisy.
opowiesz coś o sobie ?

Pogody Ducha

Anonymous - 2011-12-19, 00:21

Czy to nie łaska Pana Boga, ze grupa tak szybko sie kompletuje? Kiedy zatem moze byc realny termin poczatku warsztatow?
Anonymous - 2011-12-19, 00:32

Emigrant a modlitwa jest w tej intencji ?

Jak tak, to warsztaty rozpoczną się zgodnie z Bożym planem :mrgreen:

Anonymous - 2011-12-19, 19:13

Witajcie

To prawda jestem z Wami juz od roku, ale jakoś tak ciężko jest mi otworzyć sie i napisać o sobie i swoich problemach ( może po 12 krokach -nabiorę więcej odwagi)

Tak w skrócie : moja historia jest bardzo podobna do tych o których czytam na forum.
po 15 stu latach małżeństwa ( dobrego,zgodnego , stawianego za wzór) przyszedł kryzys.
Kobieta sporo młodsza odemnie..... , zorientowałam sie w całej sytuacji dość szybko, mąż zapewniał że to tylko uczucie , że nie było zdrady fizycznej ( myślę, że mówił wtedy prawdę).
Były dłuuugie rozmowy, i decyzja że ratujemy nasze małżeństwo. Była wspólna modlitwa , zamknięte rekolekcje dla małżeństw, pielgrzymka....
Przez okres około roku mąż wykazywał chęć ratowania małżeństwa,mogę powiedzieć że się starał, próbował naprawiać, zmieniać się, jednocześnie ta kobieta nie odpuszczała ( a żeby było ciekawiej to ta kobieta była wcześniej moją przyjaciółką , a ze względu na wykonywaną pracę byliśmy narażeni wszyscy w trójkę na prawie codzienny kontakt).
Mąż nie mógł się zdecydować co zrobić jeszcze przez następne półtora roku, ale wtedy już widziałam że nie chce mu się walczyć, że już mu nie zależy na NAS, stał się zupełnie obcym człowiekiem, i już nic do niego nie docierało . I tak w sumie po 2,5 roku walki wszystko się rozsypało, mąż odszedł.
Byłam tak strasznie wyczerpana tym wszystkim co przeszłam przez ten okres, że myślałam, że się nie podniosę. A jednak... Nagle wokół mnie pojawiło się wiele osób które naprawdę chciały mi pomóc, i miałam to wielkie szczęście że nie była to pomoc w stylu "nie przejmuj się znajdziesz sobie kogoś". Akurat byli to ludzie myślący o małżeństwie podobnie jak ja ( i jak kiedyś mój mąż- dla Niego też kiedyś małżeństwo to była świętość).
Trafiłam też na stronę SYCHAR- dzisiaj zupełnie nie wiem jak.... i zaczęłam czytać, czytać czytać, ile dodaliście mi sił, wiary , nadziei..... tego nie da sie opisać. Pomogliscie mi też spojrzeć na moje małżeństwo trochę inaczej ,z innej perspektywy teraz wiem że nie było takie idealne jak o nas mówiono , wiem też że i ja idealną żoną nie byłam ( chociaż się starałam), Wiec teraz DZIĘKUJĘ Wam za wszystko co tu mogłam wyczytac .
I znalazłam coś jeszcze.... co stało się dla mnie uzdrowieniem po tych wszystkich przejściach, co dodaje mi skrzydeł, i chęci do życia... A mianowicie zangażowałam się w pracę w hospicjum domowym, posługuję tam już ponad 1,5 roku ....jest to niesamowita praca zbliżająca do Boga i do ludzi dająca wiele wzruszeń , radości i ogromną satysfakcję z tego że mogę robic coś co ma sens.
I tak jak teraz myślę i zastanawiam się czasem nad sobą, nad życiem to dochodzę do wniosku, że mimo tego cierpienia które przeszłam , mimo bólu który w sercu nadal jest.. to tak naprawdę coraz częściej czuję się tak zwyczjnie szczęśliwa :-) Mam wokół siebie wielu życzliwych ludzi, jestem zdrowa , moge pomagać innym, no i jeszcze zapomniałam napisać mam syna jest już dorosły studiuje dość daleko od domu, ale o mamusi :-) nie zapomina, jest moją wielką podporą i radością.
A na męża czekam , nie czekając -- tak jak Wy radzicie. Może kiedyś jeszcze nasze drogi się spotkają....... Jak Bóg da.

Anonymous - 2011-12-19, 19:22

Soniu cudne świadectwo

pozdrawiam :mrgreen:



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group