To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Świadectwa - Ciag dalszy...świadectwo trochę inaczej...

Anonymous - 2014-12-31, 09:52

lena napisał/a:
Dlaczego o tym piszę?...

.......bo wciąż czytam......czy mozna uratować małżeństwo?

Można.

Jasne że można -szczególnie jak dwoje tego chce, wówczas trudno by nie wyszło

Anonymous - 2014-12-31, 12:43

SAP
Cytat:
Jasne że można -szczególnie jak dwoje tego chce, wówczas trudno by nie wyszło



Masz rację ,
ale w tym sęk , że nigdy nie wiesz
czy i kiedy się komu zachce ............. a kiedy odechce .
A już chyba szczególnie kobiecie . :mrgreen:

Anonymous - 2014-12-31, 14:49

mare1966 napisał/a:
Masz rację ,
ale w tym sęk , że nigdy nie wiesz
czy i kiedy się komu zachce ............. a kiedy odechce .
A już chyba szczególnie kobiecie .


powiedział mężczyzna ;-) :lol:

Anonymous - 2014-12-31, 15:12

mare1966 napisał/a:
A już chyba szczególnie kobiecie

Mare ale nie od dziś jest znane że:
kobieta zmienną jest :lol: :lol:

I wiedząc to człek bierze na to poprawki.
I szczerze:
Zmienność nie jest problemem-problemem jest stan apatyczno-obojętny

Anonymous - 2015-01-01, 10:40

Widzisz lenko, ja też uważam, że można, naprawdę można uratowac wszystko.
Mój kryzys trwa ostro jakieś 2-3 lata. Wcześniej też nie było różowo. Ale od jakś kilku miesięcy, po tym gdy już było tak źle, gdy była policja w domu, gdy było wyrzucanie rzeczy, wyzwiska, dochodziło nawet do przemocy... Gdy i ja zachowywałam się jak kretynka ogarnieta manią sprawdzania wszystkiego, a najlepiej to męża przywiąż do siebie i nie pozwól mu nawet oddychac, gdy mąz uciekał, szukał wrażeń, głupiał z pracą i był tak nieodpowiedzialny.... teraz dzieją się cuda....
Bóg, Nowenna Pompejańska, psycholog, rodzina, Sychar, książki psychologiczne, przyjaciele.... To moja apteczka.
Masz wybór, albo nie robisz nic, albo robisz wszystko... Dla siebie. Albo czekasz na cud, albo zmieniasz siebie. Albo uczysz się kochac i wybaczac, nawet jak nie jest idealnie, albo niszczysz swoje życie i innych. Albo próbujesz zrozumiec siebie i innych, albo chcesz by wszystko było po twojemu... A to ostatnie to błędne koło. Bo każdy z nas, mąz, ja, nasza córka.... ma prawo do własnych decyzji, błedów i ponoszenia konsekwencji.
Teraz wiem, że jestem silna. Teraz wiem, że z nim i bez niego dam radę. Teraz potrafię powiedziec "nie" Teraz potrafię życ własnym życiem i dac życ mężowi, w międzyczasie coraz częściej życ NASZYM życiem i pracowac nad sobą tak, by było coraz lepiej. I mąz też pracuje... po swojemu ;-) Bo jest lepiej z każdym dniem, choc nie jest idealnie... najpiekniejsze chwile, kiedy potrafimy ze sobą rozmawiac i się nawzajem zrozumiec....
Dlatego wierzę, że można uratowac wszystko :-D

Anonymous - 2015-01-03, 01:41

Cytat:
Lena,
to mąz tak się wyprowadza co jakiś czas i powraca?

Bety....no niestety zdarza się...tyle,że mnie to juz nie rusza.
Owszem...boli na początku,ale z czasem mija i wszystko wraca do normy.
Odchodzi i wraca....ot mój mąż....taka jego "uroda"....zacięty,uparty.....
Mimo wszystko dobry człowiek,tyle że trochę zagubiony.
Wciąż nie może się przyzwyczaić ,że żona mu sie zmieniła....i próbuje...i testuje....


Cytat:
Jasne że można -szczególnie jak dwoje tego chce, wówczas trudno by nie wyszło

SAP...a tu Cię zaskoczę.....
Jak dwoje chce to oczywiście lepiej ,ale i tak gwarancji nie masz.
Chciałam ja ,chciał mój mąż,tyle ,że jemu z czasem się znudziło...cierpliwości brakło.....i finito.....i koniec.

Gdybym nie dała mu kolejnej............ i kolejnej szansy....nic by z tego nie było.

Jeśli dwoje chce....super.....i oby chciało im się chcieć do końca.



Moniko...gratuluję.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group