Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jak uratować rodzinę? Pomocy!!!
Anonymous - 2014-12-27, 16:28
mare1966 napisał/a: | Nie ma nic gorszego jak mobilna kobieta niezależna finansowo . |
Zależną finansowo i niemobilną z całą pewnością łatwiej spacyfikować w razie jakichkolwiek jej oczekiwań względem męża. Nie trzeba się nawet specjalnie starać - prawda?
Kto ma pieniądze, ten ma władzę - tak jest zazwyczaj. Wyjątki są absolutnie marginalne.
Idziesz na łatwiznę mare ....... i wcale nie żartujesz mimo tylu uśmiechniętych emotikon.
To półśrodek, pozór....ego tworzy takie fantasmagorie.
Anonymous - 2014-12-27, 17:24
Panowie
Zapominacie ze mamy 21wiek i jest internet.
Chlop do pracy a kobita z nudow w domu myk na czaty ,fejsbuki flirtowac:)
Ps. Wpisy w tym watku bylyby smieszne, ale mam wrazenie podobnie jsk Kenya ze to tylko pozornie zarty
Anonymous - 2014-12-27, 19:11
Kenya , Grzegorz
Hiperbola
i dalej
Trop (retoryka)
Nie chodzi o rewolucję , tylko o pewną ewolucję w myśleniu ,
w ogóle o myślenie .
Mamy obecnie erę powielaczy i kopiarek ,
ludźmi sie steruje jak konsumentami w markecie .
Grzegorz , teraz mamy XXI , wcześniej był XX , a ludzie
jacy byli tacy są ( wersja optymistyczna ) .
Internet może być tak samo narzędziem ogłupiania jak i przeciwnie .
Staje się najważniejszym z mediów .
"Wojna informacyjna" .
Kenya , bez obaw
nie chodzi o zamach ma prawa kobiet
tylko o zastanowienie się nad pewnymi rzeczami
i promowanie tych mądrzejszych .
Po co np. kobiety w boksie ?
Po co w kulturystyce ?
No chyba , żeby lać facetów .
Czy "wy" się musicie wszędzie pchać ????????
To wynika z kompleksów , "bycia gorszą"
no więc ja wszystkim udowodnię ,
wszędzie szukam spisku , we wszystkim doszukuję się podstępu .
Żeby było jasne - nie całkiem mam tu ciebie na myśli .
P.s. Nirwanno kończy się Rok Rodziny ,
a Tajemniczy chyba musi chyba troszkę ujawnić tajemnicy
bo trudno się wypowiadać na podstawie tak niewielu danych .
Anonymous - 2014-12-27, 20:20
Cytat: | [quote="mare1966"]Po co np. kobiety w boksie ?
Po co w kulturystyce ? [quote="mare1966"] |
Ja mogłabym znać odpowiedź na to pytanie? Nie mam zielonego pojęcia.
Ja nie wiem także po co mężczyznom boks i kulturystyka. Oba sporty wydają mi się równie niedorzeczne w każdej odsłonie.
mare1966 napisał/a: | Czy "wy" się musicie wszędzie pchać ????????
To wynika z kompleksów , "bycia gorszą" |
Skąd ta maniera dzielenia Świata na "my" i "wy"?
Kobiety i mężczyźni po przeciwnych stronach barykady - to Twój mare świat.
W mojej opinii kompleksy towarzyszą nie płci, lecz różnym ludziom, bez względu na to , jakiej są płci.
mare1966 napisał/a: | Nie chodzi o rewolucję , tylko o pewną ewolucję w myśleniu ,
w ogóle o myślenie . |
mare, nie wiem jak to się dzieje, ale Twoja odpowiedź nie ma nic wspólnego z tym co ja napisałam i co napisał grzegorz, jest nie na temat.
Chyba że...... przez mój brak myślenia nie jestem w stanie nadążyć za Tobą, dopatrzyć się ukrytych treści które próbujesz przekazać ...niechybnie tak musi być.
Anonymous - 2014-12-27, 20:23
mare1966 napisał/a: | Tajemniczy chyba musi chyba troszkę ujawnić tajemnicy
bo trudno się wypowiadać na podstawie tak niewielu danych . |
I taka fraza niech wystarczy, zamiast wywodów na dwie strony. Mowa srebrem, a milczenie złotem jest.
Anonymous - 2014-12-27, 23:12
Puk, puk - można ad rem?
Witaj, bracie w niedoli.
Nie wiem, czy zauważyłeś, ale poprosiłeś o „jakąś pomoc” forumowiczów i dostałeś bardzo trafioną, moim zdaniem, poradę „metodologiczną” od Bety. Lepszej rady na początek nie znam. Przeczytaj ją dwa razy, aby dobrze zapamiętać, bo warto, jest szalenie klarowna.
Myślę, że musisz wiele sam na spokojnie przeanalizować, prosząc Ducha Świetego o dar dobrego rozeznania w tym, co za tobą. Nasz język często nas „zdradza”, wiele nam podpowiada, ale często też ogranicza do pewnych reakcji na rzeczywistość. Napisałeś, że w waszym życiu „wszystko było raczej bardzo poukładane i pełne odpowiedzialnych i mądrych decyzji (…).” Nie podoba mi się ten zwrot „było raczej bardzo”, bo ja też kiedyś szedłem tym tropem, a on już sygnalizuje, że nie wszystko szło dobrze i może właśnie coś bardzo ważnego zostało przeoczone czy zdewastowane, a my, faceci, tego nie dostrzegliśmy. Nie chodzi o zwykłe czepianie się słów.
Ja miałem analogiczne odczucia, że wszystko jest w porządku. Miałem złudne poczucie komfortu, stabilizacji, satysfakcji z życia… Ale żyłem nieodpowiedzialnie, narobiłem poważnych długów. Żona nie jeden raz cierpiała z tego powodu i zwykle to ona mnie wyciągała z bagna – finansowo i duchowo. I w 25. roku małżeństwa i 49. roku życia wszystko zaczęło mi się walić i z nieoczekiwanie to i owo jeszcze wali (trzeci pobyt żony w szpitalu związany z leczeniem depresji)… Moje wspaniałe dwudziestotrzyletnie córki wyznały mi ostatnio dzień przed wigilią w szczerej do bólu rozmowie, że już w okresie gimnazjum bardzo pragnęły słów miłości ode mnie, a ja im tego nie dałem. Podobnie w liceum. A ja byłe dumny, że uczą się znakomicie, że są zdyscyplinowane, zaangażowane w ruch oazowy. Kochane córeczki tatusia, tylko tatuś był „uczuciową niemową”… Zapamiętały, że w czasie swoich porażek zamykałem się w czterech ścianach pokoju na długie dni…
A jeszcze niecały roku temu, też bym powiedział, że miałem raczej bardzo dobre życie małżeńskie i rodzinne... To „raczej bardzo” daje ogromna różnicę. Trzeba więc stanąć w prawdzie przed sobą. Ja musiałem sobie uświadomić bałagan, jaki za mną szedł. Uświadomić sobie swoją bezsilność – że ja sam już go nie opanuję. Na nowo narodzić się dla Boga. Zamienić dotychczasowe „życie religijne” na „życie wiarą”. I oddawać to wszystko Bogu, ucząc się pełnego zawierzenia na co dzień.
Profesor Wanda Półtawska przypomniała ostatnio jedną z dewiz Jana Pawła II na temat skutecznego małżeństwa, że aby było trwałe i dobre muszą być żywe dwa aspekty w nim - musi być podziw i czułość wzajemna małżonków. Mamy nad czym pracować, niezależnie od stażu małżeńskiego.
Anonymous - 2015-01-02, 19:02
Witam wszystkich serdecznie po czasowej nieobecności.
Postanowiłem pobyć kilka dni ze swoimi myślami i korzystając z okresu świątecznego przeanalizować jeszcze raz swoje życie. Wydaje mi się że oprócz problemu w małżeństwie sam się zagubiłem. Siostra poradziła że w obliczu zaistniałej sytuacji powinienem odnaleźć najpierw siebie, nauczyć się pokory i samotności. Może i ma racje. Pewne przemyślenia w mojej głowie uspokoiły mój stres i niepewność. Na pewno łatwiej przychodzi mi kolejny dzień. Dużo pozytywnej energii staram się czerpać ze spotkań z synem.
Niestety moje dobre samopoczucie nie trwało długo bo moja żona zaczęła problemowo odnosić się do moich kwestii z dzieckiem( W okresie świąt i nowego roku mamy sporo wolnych dni) i podział wolnych dni po równo jeśli chodzi o czas spędzany z mamą jak i tatą nie wchodzi w grę. Zaczynają się problemy których ja obawiałem się w momencie kiedy przestaliśmy razem mieszkać. Mówiłem już wtedy że mały będzie musiał krążyć pomiędzy dwoma domami, że może być traktowany jako "paczka", jednak w momencie wyrzucenia mnie z domu uważała że to nie problem że do niczego takiego nie dojdzie, że będę mógł zabierać go kiedy tylko będę chciał i co minęły dwa miesiące i już nie jest dobrze jak tat chce go zabrać
|
|
|