To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - To już chyba Koniec tracę nadziejję

Anonymous - 2014-12-23, 16:28

Mateush napisał/a:
Miłość jest to uczucie, które łączy ludzi niewidzialnym więzem

niewidzialnym węzłem łaczy nas sakrament małżeństawa, natomiast miłość - rzeczywiście w tym wieku traktuje sie ją jak uczucie, ale................uczucia raz są takie, raz inne............
miłość to postawa i wlaśnie taka postawa troski, dbałości, wsparcia, dzielenia dobrych i złych dni....
Mateush napisał/a:
Wiem, że przez ostatnie pół roku to ja zabijałem tą miłość. Swoją obojętnością oraz niezważaniem na potrzeby osoby, która jest dla mnie najważniejsza w życiu.

każdy z nas jest współwinny i jeśli tego nie widzieliśmy wcześniej, to po to wlaśnie jest kryzys........on nie pojawia się bez powodu i bez przyczyny.....
wszystko, co dzieje sie w naszym życiu - jest " po coś"
dobrze, że już widzisz swoje błędy.... a ból? - niestety jeśli sie kocha to zawsze boli....
Bóg dopuszcza to wszystko, aby człowiek przejrzał........................ :-)
czas będzie działał na Twoja korzyść............
mozna cierpieć i być szczęśliwym człowiekim.........pogadamy za rok :!: :?:

Anonymous - 2014-12-23, 20:49

Ja też nie widze sensu wypisywania kłamstw na forum. dlatego też napisałam, ze najprawdopodobniej okłamać próbujesz... przede wszystkim siebie. Na spokojnie, może to rzeczywiście jeszcze nie ten czas, jak pisze mare... ale za jakiś czas wróć do tego i przyjrzyj się temu, co tu pisałeś jeszcze raz. Wiem, jak dużo mi dawało wracanie do tego, co mi inni pisali, i co pisałam sama, po jaimś czsaie, jak bardzo otwierało oczy...
Anonymous - 2014-12-23, 22:22

Tiliana nie wiem skąd u Ciebie tyle złości i negatywnych emocji. Jednak przy modlitwie o moje małżeństwo pomodlę się również o Cibie.
Anonymous - 2014-12-23, 22:30

Większość twoich postów które czytam emanują negatywną energią:( Cały czas piszesz o sobie, że siebie trzeba kochać, że najpierw trzeba obdarzyć miłością siebie itd. Proszę nie pisz więcej w mojej sprawie. Ponieważ nie pomagasz, a wręcz przeciwnie. Próbujesz mi wmówić coś co nie jest prawdą.
Anonymous - 2014-12-23, 22:42

W dniu dzisiejszym byłem u Dominikanów, porozmawiać w mojej sprawie. Otrzymałem kilka słów otuchy "Walcz chłopie, nawet jak zawaliłeś. Jeśli Ci zależę to walcz, może przegrasz jednak nie walkowerem". Miłe słowa, nawet bardzo. Po długiej rozmowie nikt mi nie powiedział, że jestem kłamca. Szukam rad wszędzie, spotkania z bracmi, msze święte, biblia, słowo Jana Pawła II, psychoterapia, a nawet tu. Wśród ludzi z podobnymi problemami. Wiesz co wole skupić się na ratowaniu mojego małżeństwa niż udowadnianiu Tobię Tiliana pewnych racji. Ja takie słowa mówiłem i pisałem mojej żonie długo przed ślubem. Zdarzało się również w młodym wieku pisać wiersze miłosne:) Wam nie?
Nigdy wcześniej nie znalazłem się w takiej sytuacji, dlatego szukam rad. Jak ratować ten związek, jak udowodnić mojej żonie że może być jak dawniej? Jak się do niej zbliżyć na nowo? Jak ją w sobie ponownie rozkochać? Jeżeli Tiliana masz rady w tym kierunku, bardzo proszę możesz się wykazać, jednak jeśli znowu masz pisać że okłamuje samego siebie, wówczas nie pisz nic. Po raz kolejny powtarzam, zależy mi na Marcie i bardzo ją kocham!

Anonymous - 2014-12-23, 23:00

-- kupiłem prezent mikołajkowy, wstałem bardzo wcześnie rano, przed moją pracą położyłem jej prezent ba poduszce. Marta była w pracy. Powiedziała że kolczyki odda mojej chrześnicy na komunie w nadchodzącym roku.
-- tydzień później, również wstałem bardzo wcześnie rano, pojechałem po gorącą kawę i bukiet kwiatów. Przywiozłem jej do pracy. Dałem tak, aby nikt nie widział. Była zła, powiedziała że kwiatki rozda koleżanką w pracy.
-- zachorowała. Znowu wcześnie rano wstałem, Kupiłem dla niej śniadanie, słodycze i bukiet kwiatów. Przyjechałem do niej zrobiłem herbatę i przygotowałem śniadanie. Powiedziała, że kwiaty działają na nią jak płachta na byka, żebym się nie katował bo ona i tak zdania nie zmieni.
-- Potem dałem jej spokój, ponieważ powiedziała że jeśli ją szanuję to muszę odpuścić
--- w kolejnym tyg. musiałem pojechać po część moich rzeczy, garnitur, krawaty itd.. . Porozmawialiśmy chwilę, jednak zaznaczyła że Swieta i sylwestra spędzamy osobno i że ona nigdy zdania nie zmieni, że wszystko już sie w niej wypaliło, że już nawet nie jest o mnie zazdrosna.
--- Ja jestem z karkowa i tu jest moja rodzina, tu też mamy wigilie. Marta wigilie ma 160km od karkowa u swojej babci. Nie powiedziałem nic swojej rodzinie. Nakupowałem dzieciom moc słodyczy u Marty na Wigilii jest ich 7 - mioro, kuiłem Marcie piękną sukienkę pod choinkę na tę jej sylwestrową noc już beze mnie. Babcia miała ostatnio 70 urodziny więc dla niej prezent też kupiłem. Przygotowywałem się do tego długo, wiem że będzie mnie to kosztowało dużo nerwów, wiem że może się zdarzyć nawet tak że od razu będę musiał wracać do karkowa. Jednak chce jej pokazać, że najbardziej mi zależy na niej. Jadę tam jak tylko skończę pracę. Nie jadę tam po to żeby ją błagać żeby do mnie wróciła, czy płakać, rozklejać się. Jadę tam ponieważ tak mi podpowiada serce i niema tu kłamstw, chce jej choć troszkę udowodnić że to Ona jest dla mnie najważniejsza. Chcę złożyć życzenia świąteczne całej rodzinie, chcę się zachować z klasą. Nie chcę się poddawać jeszcze.
Wiem że nie mogę sobie robić żadnych nadziei i najprawdopodobniej w wigilijną noc spotka mnie kolejny cios i kilka godzin w trasie. Jednak chcę zrobić wszystko co w mojej mocy, żeby uratować to małżeństwo. I tak jak powiedział mi dziś Brat Dominikanin - nawet jak przegrasz, to nie walkowerem.

Anonymous - 2014-12-23, 23:12

Nic mi nie musisz, a wręcz nie powinieneś udowadniać. Wierzę, że ci na żonie zależy, w tym nie ma żadnego fałszu. Złość? Negatywna energia? Myślę, że jakbyś mnie słyszał, a nie czytał, to byś mi tego nie zarzucał.

Chcesz rad, jak ją odzyskać? Nie dam ci ich, bo twoja żona jest wolną osobą i jeżeli nie będzie chciała z tobą być, to nie jesteś w stanie nic zrobić.

Mogę poradzić, co zrobić, żeby ona nie zamknęła przed tobą drzwi, które być może jeszcze są otwarte. Reszta zależy od niej.

Ale mimo wszystko, bardzo mało o tobie tu wiadomo, o tym, jakie jest podłoże waszych problemów. Bez tego trudno doradzić coś konkretnego.

Anonymous - 2014-12-23, 23:39

Mateush
Tiliana z pewnością ma dobre zamiary .
Dobre rady są czasem trudne do przyjęcia .
Tiliana , ja tak to odbieram , nie sugerowała że kłamiesz świadomie .
Chodziło jej o to zapewne , że my wszyscy mamy naturalną skłonność
do samookłamywania się .
My zawsze dobrzy , lepsi od innych .
A inni dziwne , sądzą to samo . :mrgreen:

Owszem , na pewno warto powalczyć , szanse myślę , że są .

Cytat:
Zdarzało się również w młodym wieku pisać wiersze miłosne:) Wam nie?
Nigdy wcześniej nie znalazłem się w takiej sytuacji, dlatego szukam rad. Jak ratować ten związek, jak udowodnić mojej żonie że może być jak dawniej? Jak się do niej zbliżyć na nowo? Jak ją w sobie ponownie rozkochać?


Zakochanie ( bo o tym tu piszesz MIJA ZAWSZE , średnio po 2 latach ) .
To bardzo piękny stan , ale z prawdziwą miłością
ma niewiele wspólnego .
Owszem , może być wspaniałym początkiem miłości .
Ponowne zakochanie w tej samej raczej bardzo bardzo mało prawdopodobne .
Teraz macie trochę juz więcej lat i trzeba spojrzeć bardziej dojrzale na Miłość .

Miłość to bliska relacja .
Sam pisałeś , że się oddaliliscie .
Zatem dlaczego ?
Pomyśl .

Anonymous - 2014-12-23, 23:48

Mateush.......wybacz Tilianie...ona o pare kroków dalej,ona już wie,rozumie "kryzys" ......zna przyczyny, wie co robić i jak postepować .....i.....z pewnością nie chce źle,tyle,ze zapomniało jej sie jak bylo na początku.
...bo tak to jest...my już wiemy,swoje przeszliśmy i chcielibyśmy,żeby innym bylo łatwiej......przyśpieszamy..,.a tak sie nie da........bo...każdy ma swój czas.
Idziesz dobrą drogą......oby tak dalej.

Anonymous - 2014-12-29, 14:00

Tak jak powiedziałem tak tez zrobiłem. Rano przed wigilia oznajmiłem mojej rodzinie, że po pracy jade na wigilie do rodziny mojej żony, ponieważ to ona jest dla mnie najważniejsza osobą. Po pracy gnałem te 160km z dziwnymi myślami w głowie, jak mnie tam przyjmą, czy będę musiał od razu wracać do domu:/ Ciśnienie 180/120, strasznie się czułem, jednak jestem facetem i stać mnie jeszcze na to y troszkę powalczyć. Gdy wszedłem do domu, wszyscy byli w szoku:) Położyłem prezenty pod choinką, stosunek rodziny Marty do mnie był naprawdę bardzo dobry. Nie wiem, czy nikt tam poza rodzicami Marty nie wie o całej sprawie, czy porostu udawali. Na pewno Babcia (ta osoba bardo mnie lubi) nie wie. Koniec końców zostałem na wigilii, pierwszym dniu Świąt, a do domu pojechałem dopiero na trzeci dzień. Marta została. Jeśli chodzi o rodzinę Marty, to czułem od nich ciepło, natomiast do mojej żony nie udało mi się zbliżyć. Jest zimna, bez uczuć. Zaznaczyła że na sylwestra idzie sama, ponieważ nie tak sobie to wszystko zaplanowała. Oznajmiła że podobają jej się wypady z koleżankami i jest jej tak dobrze.. . Wczoraj miałem urodziny, zadzwoniła złożyła życzenia, jednak w sposób taki jakby mówiła je do pierwszego lepszego kolegi:/ pozatym straszne urodziny, tęskniłem i brakowało mi w tym dniu jej. Życzyła mniej zmartwień w przyszłym roku. Starałem się bardzo, chciałem jej pokazać że jest dla mnie najważniejsza i że jestem w stanie zrobić dla niej naprawdę dużo. Dziwny będzie ten sylwester bez niej:( Nawet nie mam ochoty gdziekolwiek iść. Jak myślicie, czy warto w jakiś sposób dalej walczyć o to małżeństwo? Ja już naprawdę tracę nadzieję:(
Anonymous - 2014-12-29, 14:20

Mi tam się ten "wypad" na Wigilię podoba . :mrgreen:

Cytat:
Wczoraj miałem urodziny, zadzwoniła złożyła życzenia, jednak w sposób taki jakby mówiła je do pierwszego lepszego kolegi


Ty się ciesz , że w ogóle zadzwoniła . :mrgreen:
Znaczy , coś w niej jeszcze jest , choćby przyzwoitość .

Cytat:
Jak myślicie, czy warto w jakiś sposób dalej walczyć o to małżeństwo? Ja już naprawdę tracę nadzieję:(


Nie wiem w jaki sposób , ale warto .
A masz coś innego do roboty zresztą ?

Anonymous - 2014-12-29, 15:28

Warto mieć świetną relację z Bogiem i być dojrzałym człowiekiem. Warto umieć kochać i troszczyć się prawdziwie o innych. Warto być wolnym wewnętrznie. Dla siebie. Czasami przy okazji zdrowieje cały system, czasem to możemy zobaczyć, czasem nie (ale to przestaje być najistotniejsze;)
Anonymous - 2014-12-29, 16:21

Już jestem powoli zmęczony tą sytuacją. Tęsknie za nią już, a to dopiero miesiąc... . :(
Anonymous - 2014-12-29, 17:17

...........fakt , kupa czasu :roll:


....... 30 dni :mrgreen:
To prawie miesiąc :shock:
( a jakby luty ....... to nawet więcej ! :-P )



----------------------------------------
Wybacz "stary" , ale naucz sie mieć poczucie humoru . :mrgreen:



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group