To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Dylematy

Anonymous - 2014-12-18, 10:22

Grzegorz, a może to, o czym piszesz, to nie jest miłość, a uzależnienie, albo jakiś rodzaj przywiązania?

To, ze ktoś nazywa coś miłością, nie znaczy, że to miłością jest.

Tak jak ja to widzę, to nasza miłość powinna się wzorować na miłosci Boga. A Bóg przecież nikogo nie nęka swoją miłością, nie narzuca się, bezgranicznie szanuje naszą wolną wolę, kocha bezinteresownie i bezwarunkowo. Więc i takiej miłości powinniśmy szukać.

Ale trzeba też odróżnić dwie rzeczy: "Zrobię dla ciebie wszystko" i "zrobię wszystko, co chcesz". To są dwie różne postawy.

Zgadzam się z tym, że człowiek, który kocha dojrzale, nie będzie sie narzucał ze swoją miłością, nie będzie szukał swego, nie będzie zazdrościł. Tylko że taka postawa jest bardzo rzadka...

Anonymous - 2014-12-18, 12:21

Tiliana
Jak to sie potocznie mówi,...zejdźmy w rozważaniach z niebiosów na ziemię.
Nie jesteśmy Bogami aby kochać jego miłością.
Bóg ma miliardy owieczek, wszystkie je kocha i nic od nich nie chce, bo jest wszechmocny, zatem jeśli wszystko może to po co mu jakieś gesty odwzajemnienia.
Człowiek, biedaczyna ma przypisana JEDNĄ żonę lub JEDNEGO męża i to naturalne że chce od niej/niego wzajemności.

Anonymous - 2014-12-18, 12:43

grzegorz_ napisał/a:
Bóg ma miliardy owieczek, wszystkie je kocha i nic od nich nie chce, bo jest wszechmocny, zatem jeśli wszystko może to po co mu jakieś gesty odwzajemnienia.


Czy na pewno?

Jezus wyraźnie powiedział czego od nas chce:

"Gdy faryzeusze dowiedzieli się, że zamknął usta saduceuszom, zebrali się razem, a jeden z nich, uczony w Prawie, zapytał Go, wystawiając Go na próbę: "Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?" On mu odpowiedział: Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy".[Mt 22;34-40]

Anonymous - 2014-12-18, 12:44

No właśnie niekoniecznie.

To znaczy - no owszem, odwzajemnienie jest miłe, jest pożądane. I mamy zwykłe ludzkie potrzeby. Ale jak sobie człowiek wszystko porządnie w sobie poukłada, to jest w stanie bez odwzajemnienia żyć i to całkiem szczęśliwie. I w takiej sytuacji już nie ma tego nacisku na drugą stronę "Kochaj mnie! kochaj mnie!".

Człowiek świadomy i panujący nad własnym życiem wie, że dużo lepiej się żyje, jak się od "muszę" przejdzie do "chcę". A jeszcze lepiej, jak od "chcę" przejdzie się do "wybieram". I związku sie to też tyczy. Mogę chcieć wzajemności od mojego męża. Tak, chcę jej - teraz raczej jej za dużo nie ma. Ale nie jest mi ona do życia niezbędna, wiec mogę uszanować decyzje męża, nawet jeżeli są one sprzeczne z moim chceniem. Inaczej, jeżeli próbowałabym zmusić męża do podporządkowaniu się temu, czego ja chcę, bez względu na to, czego chce on, to byłaby zwykła przemoc, której efektem byłaby tylko większa niechęć i nienawiść, a nie miłość.

Anonymous - 2014-12-18, 13:35

tiliana napisał/a:
To znaczy - no owszem, odwzajemnienie jest miłe, jest pożądane. I mamy zwykłe ludzkie potrzeby. Ale jak sobie człowiek wszystko porządnie w sobie poukłada, to jest w stanie bez odwzajemnienia żyć i to całkiem szczęśliwie. I w takiej sytuacji już nie ma tego nacisku na drugą stronę "Kochaj mnie! kochaj mnie!".


Tiliana,
Oczywiście zgodzę się z Tobą, że można sobie tak poukładać w głowie, żeby nic nie oczekiwać, ale też to "poukładanie" to po prostu wygaszenie w sobie uczuć.
W każdym wcześniej czy później włącza się opcja "rozsądek" albo mówiąc dobitniej "chłodna kalkulacja".
Wiele osób tak żyje, bo kredyt, bo taniej wynajmować 1 mieszkanie niż 2, bo dzieci, bo "co ludzie powiedzą"...
Fromm pisał "Kochać oznacza powierzyć się komuś bez żadnych zastrzeżeń, oddać się całkowicie w nadziei, że nasza miłość wywoła miłość człowieka, którego kochamy. Miłość jest aktem wiary; każdy, kto ma mało wiary, ma mało miłości ".

Anonymous - 2014-12-18, 13:46

tiliana napisał/a:
Człowiek świadomy i panujący nad własnym życiem wie, że dużo lepiej się żyje, jak się od "muszę" przejdzie do "chcę". A jeszcze lepiej, jak od "chcę" przejdzie się do "wybieram"


Owszem, lepiej się żyje, wszak małżeństwo to nie całość życia tylko jego część.
Miłość, bliska relacja z drugim człowiekiem to też nie całość życia tylko jego fragment.
Ale nie zmienia to faktu, że życie ŻADNĄ MIARĄ pełnym nie jest.


I nie zawsze chodzi tylko o "wzajemność", cóż życie płynie a my zmieniamy się razem z nim, ale są w moim przekonaniu rzeczy, których człowiek powinien dla siebie bezwzględnie CHCIEĆ.
Jeśli to nie jest potrzeba bycia kochanym to przynajmniej potrzeba bycia szanowanym.
Bo jeśli w związku nie ma nawet tej potrzeby zaspokojonej, zamiast tego jest brak szacunku lub dręczenie, to trwanie w takiej relacji, jeśli posuniemy się do "wyboru", będzie niczym innym jak tylko masochistycznym wyborem.
I jakiekolwiek wzniosłe teorie do tego dorobimy, to fakt jest taki że nie czujemy że żyjemy naprawdę, za to z głębi nas, choć ze strachu przed jego prawdziwością, już w zarodku tłumiona przez nas, przebija się myśl / pytanie :
dlaczego w tym tkwisz, dlaczego sobie to robisz.....?

Anonymous - 2014-12-18, 22:27

Problem chyba jest w tym, ze cała uwaga większości ludzi skupia się na miłości, która możemy uzyskać z zewnątrz. A tak naprawdę największe poczucie bycia kochanym i szanowanym możemy zapewnić sami sobie, kochając i szanując siebie.

W bardzo wielu przypadkach ta potrzeba miłości wynika właśnie z tego, ze sie tej miłości do siebie nie ma w sobie. Jest za to chore poszukiwanie akceptacji innych nawet za wysoką, albo za każdą cenę... jest chore poszukiwanie oznak miłości, nawet kosztem rezygnacji z szacunku do siebie. Jest chora potrzeba nawet wymuszania tych oznak miłości u innych...

kenya, Grzegorz, w ogóle nie rozumiecie, co piszę. Bo nigdzie nie piszę, że trwać w zwiazku należy. Tu w tym temacie chyba nawet nie musi być mowa o związku sakramentalnym, bo pytanie Grzegorza było bardzo ogólne. Absolutnie nie chodzi mi o wygaszanie w sobie uczuć ani o negowanie potrzeb. Sama wiem i widzę po sobie, jak ważne są uczucia i potrzeby.

Wręcz przeciwnie.
Trwać w związku bez szacunku? W imię czego? Komu to przyniesie cokolwiek dobrego? To jest dowód miłości do kogo?

W radiu dzisiaj takie fajne zdanie usłyszałam (autorką jest Zofia Kossakowa) - "Jeśli się nie sprzeciwiasz, przyzwalasz." Gdzie jest powiedziane, że mamy przyzwalać na zło i krzywdę?

Anonymous - 2014-12-19, 02:22

Wątek troche odbiegl od tematu,więc przypomnę.....
Cytat:
Wiele osób mówi , że kocha nad życie, że zrobiłoby dla niej/niego wszystko...
Mąż/żona w kryzysie prosi "daj mi po prostu spokój". Zatem czy to "danie spokoju" lub mówiąc brutalnie "odczepienie się" nie zawiera się w słowie "wszystko" ?

Nie bardzo rozumię określenia "wszystko".........tym niemniej zgadzam sie z Lustro.
Trafiła w sedno!

Cytat:
"Daj mi spokój - ok, daję...nie narzucam Ci się na siłę, nie mówię ciągle o mojej wielkiej miłości do Ciebie, nie truję nieustannie o ratowaniu małżeństwa i o zasadach moralnych i religijnych...odsuwam się i trwam...jestem...ale nie wiszę na Tobie. "

Lustro zdradziła,ja nie,ale schemat najprawdopodobniej jest ten sam.
W obliczu zdrady powoływanie sie na Boga,na morale,religię,miłość....najzwyczajniej w świecie sie nie sprawdza.

CZAS!!!!!!!

Mój mąż "zdradzacz"też zapewniał...kocham nad życie,zrobię dla Ciebie wszystko,czekał będeę choćby do końca życia.powoływal się na Boga....i co?.....i wymiękł po miesiącu.

CZAS!!!! i zmiana siebie!!!!!
Nie oczekiwanie aż mąz/żona się zmieni.,ale praca nad samym sobą.
Wielu z nas sporo ma do naprawy....bo...nie dbałam/em,nie wspierałam/em,nie pomagałam/em......itp................
Większość z nas coś na sumieniu ma,ale.....bywa i tak,że wszystko ok bylo,a mimo wszystko się zdarzrzyło.
Wtedy najtrudniej.........dlaczego?
Bo za dobra/ry byłem,bo......bo.....bo......
Nie zmienia to faktu że zmiany potrzebuję.

..stąd forumowe hasło....zmiana siebie najpierw.

Grzegorzu......daj żonie czas.

Anonymous - 2014-12-22, 20:49

hubcia576 napisał/a:


..... abyśmy stawali się coraz piękniejszymi wersjami samych siebie i potrafili dawać siebie innym....

No a to według mnie już wyższa szkoła jazdy i potrzeba Mistrza - Jezusa Chrystusa aby się od niego uczyć miłości.



nadzieja4368601 napisał/a:
..ale myślisz, że nawet ja mam takie prawo?...


Nadziejo, to dla Ciebie

http://188.165.20.161/lan...ne.naczynia.mp3



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group