Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Pomóżcie
Anonymous - 2014-12-08, 13:07
Pan Bóg jest obecny w moim życiu tak masz rację bardziej niz kiedykolwiek nie chodzi o to, że wymuszm na nim żeby wszystko szybko naprawił czuje jego obecność powtarzam sobie w myślach ciągle słowa modlitwy" BADŻ WOLA TWOJA" jak w pewnych chwilach jest mi bardzo ciężko wiem i rozumiem, że na niektore sprawy nie mamy wpływu. Inna sytuacje jest z tym gdzie ja jestem. Wiesz wiem ,że to nie do uwierzenia ale ja sie nie odnajduje w tej zdradzie. Rano wstaje i myślę,że to był zły sen ,że ja tego nie mogłam zrobic Ja taka nie jestem. Ale niestety zrobiłam to i nie moge sobie z tym poradzić
Anonymous - 2014-12-08, 13:14
nadzieja4368601 napisał/a: | Rano wstaje i myślę,że to był zły sen ,że ja tego nie mogłam zrobic Ja taka nie jestem. Ale niestety zrobiłam to i nie moge sobie z tym poradzić |
Ty taka nie jesteś!!! Pan Bóg - o tym wie i kocha i przebacza i jest gotowy uzdrowić wszystkie te rany, które sobie zadałaś przez grzech - pozwól Mu na to.
Anonymous - 2014-12-08, 13:21
Dziękuję Ci za te słowa ale czasami to cierpienie jest nie do zniesienia. Czasami może lepiej....aj juz sam nie wiem. Wiem, że to jest bardziej forum dla zdradzonych. Czytam dużo o ich cierpieniu jest to okropne. Ale wiesz zdradzający tez cierpia co prawda na własne życzenie ale cierpia wyrzuty sumienia zabijaja i ta niemoc. Osoba zdradzona moze coś zrobic może podjąć decyzje wykonac ruch a zdradzająca nic juz nie może zrobic. i rozumiem w pełni znaczenie słów "masz to na własne życzenie"
Anonymous - 2014-12-08, 13:24
Nadziejo,
nikt Cię nie potępia, wszak ludzką rzeczą jest błądzić, upadać ale też świadomie próbować się podnieść.
To co się stało już się nie odstanie. Masz ogromne wyrzuty sumienia, znaczy że "wewnętrzny trybunał" spełnia swoje zadanie.
Natomiast to co mnie uderza w Twojej wypowiedzi to ogromna egzaltacja, niemalże teatralna, miotanie się, strach a głównie obawa przed konsekwencjami.
Cytat: | I stało się . Gdy mąż to odkrył oczywiście powiedział że rozwod. |
- zadaj sobie pytanie, jak długo trwałby Twój romans gdyby Twój mąż nie odkrył faktu, że go oszukujesz.
Odpowiadając sobie dokonasz bardzo wstępnej analizy tego co się dzieje teraz.
Taka egzaltacja to fruwanie bez chęci by w końcu dotknąć ziemi , brak gotowości by zmierzyć się z tym co się stało a także przyjąć do wiadomości, że BYĆ MOŻE przyjdzie ponieść konsekwencje swoich czynów.
Widzę, że głównie strach Tobą powoduje.
Anonymous - 2014-12-08, 13:30
Tak jak to co chwila podkreslam jest to forum dla zdradzonych. Może dlatego zdecydowałam sie do was zbliżyć. Czytałam wiele postow jak osoby mimo tego, że zostały zdradzone pragną żeby mąż/ żona do nich wrócili. Chciałam poczuć to ich cierpienie a jednoczesnie może jakimś cudem zrozumiec i pojąć co mam robic by odzyskac mężą czy mam mu nadskakiwac czy zostawic samemu sobie jak siedzi w milczeniu czy moge go przytulic czy to mu sprawi bol jestem w tym bezradna i wiem że nie ma złotego środka
Anonymous - 2014-12-08, 13:58
Piszesz, że fruwam nie chodze po ziemi . Masz racje ale ja nie fruwam tylko leżę w "błocie". To znaczy,że nie powinnam walczyc o mężą mam mu pozwolić odejść? Pogodzic sie z myślą, że znajdzie szczęście z kimś innym? Myslicie,że przy mnie jeszce kiedys będzie szczęśliwy? On ma dopiero 33 lata może to ja powinnam odejsć? I nie zmuszac go do zadnego wyboru podiac go za niego
Anonymous - 2014-12-08, 14:33
do wszystkiego potrzeba czasu i cierpliwości, w naszym przypadku "całe szczęście nie był to romans, i cała sprawa nie skończyła się najgorszym scenariuszem" niedługo minie 3 miesiące dla mnie to jak 1 dzień, ale mimo czasu powiedziałem wybaczam i chcę walczyć, co nie znaczy że zapomniałem i nie raz mam jak dzisiejszej nocy 4 h snu, różaniec ale i wsparcie żony dotyk przytulenie... czasem bywa tak że dopiero coś tracimy i dopiero doceniamy co tracimy... u nas pomogły rozmowy spokojne bez emocji ale bardzo szczera, pytałem o wszystko co się stało co czuła o wszystko to co miałem w głowie aby nie wyobrażać sobie nie wiadomo czego bo wiadomo w głowie rodzą się przeróżne myśli... wszystko kończyło się moim płaczem i prośbami o siłę do Boga no i oczywiście ludzie z forum dający mądre rady i odnośniki artykułów. . .. jeżeli namówisz męża na rozmowę z księdzem lub psychologiem będzie to dobry krok, minus duży jest taki że to nie Ty powiedziałaś a mąż sam to odkrył ...
Anonymous - 2014-12-08, 15:05
Cytat: | Masz racje ale ja nie fruwam tylko leżę w "błocie". To znaczy,że nie powinnam walczyc o mężą mam mu pozwolić odejść? Pogodzic sie z myślą, że znajdzie szczęście z kimś innym? |
Ja zaczęłabym od tego aby przestać myśleć w kategoriach - wszystko albo nic, kochaj albo rzuć itd..... i właśnie szukała tego złotego środka.......
Ale żeby go znaleźć - trzeba czasem jeszcze po drodze wiele zrozumieć i na to potrzebny jest czas.
Anonymous - 2014-12-08, 15:26
niestety tak napisałem że sam siebie średnio rozumiem, ehh te emocje
przepraszam :)
Anonymous - 2014-12-08, 19:01
nadzieja4368601 napisał/a: | Tak jak to co chwila podkreslam jest to forum dla zdradzonych. |
Nadziejo, to jest Twój subiektywny odbiór. To forum dla sakramentalnych małżonków w kryzysie, na kadym etapie tego kryzysu (etap "po ludzku pozamiatane" też tu się zawiera). Akurat tak się składa, że faktycznie więcej tu zdradzonych niż zdradzaczy, ale nie dlatego że tak ma być, tylko dlatego, że to częściej zdradzony ma więcej chęci ku naprawie małżeństwa. I to jest tu najważniejsze - chęci! Jeśli je masz to super, i już nie wracaj do tego, że to "forum dla zdradzonych", tylko bierz się za pracę nad sobą bo i dla Ciebie jest tu miejsce
Anonymous - 2014-12-09, 08:12
Kolejny dzień się zaczał wczoraj troszkę podpytalam męża o jego samopoczucie chodzi smutny serce mi krwawi . Usłyszałam, że go zabiłam i nie wie czy kiedykolwiek odżyje. I nie chodzi o to czy bedzie przy mnie czy bezemnie, że nie wie czy od zyje mimo wszystko. Powiedzcie mi tak czytam te posty dlaczego to zdradzeni chca wszystko odbudować ? Gdybym usłyszała wewnętrzny głos "oddaj za niego życie a przestanie cierpieć" bez wachania bym to zrobiła. Tak bardzo bym chciała ulżyć chodź troszke jego cierpieniu. Mówicie żebym pracowała nad soba probuje ale z drugiej strony nie chce żeby mąż pomyślał, że ja nie cierpię. żeby pomyślał o " spłyneło po niej jak po kaczce".
Anonymous - 2014-12-09, 08:27
nadzieja4368601 napisał/a: | Mówicie żebym pracowała nad soba probuje ale z drugiej strony nie chce żeby mąż pomyślał, że ja nie cierpię. żeby pomyślał o " spłyneło po niej jak po kaczce". |
Oczywiście masz wybór - każdy z nas ma wybór. Możesz spróbować korzystać z doświadczeń innych osób - tutaj z naszych doświadczeń - albo możesz je odrzucić.
Wiesz jak czytam to co piszesz, to widzę też swoje podejście kiedyś - jak funkcjonowałam w oderwaniu od rzeczywistości, jak moje życie w większości było "teatrem" "graniem" "zgadywaniem" "noszeniem masek" "życiem za kogoś" ale to nie ja żyłam.
Dzisiaj po 18-tu latach w małżeństwie - wiem, że inni potrafią inaczej - lepiej, ja nie potrafiłam inaczej - wydawało mi się, że chęci mam dobre - a jednak nie wychodziło na dobre. Zaczęłam słuchać innych - zaczęłam się im przyglądać - jak to robią, że mają inaczej.
No i Ten o którym nie pamiętałam na początku małżeństwa - i ja i mąż - a On jest fundamentem, którego nie położyliśmy - to Jezus Chrystus.
Jeśli widzisz - jak Twój mąż cierpi - to może najwięcej możesz mu dać - modląc się za siebie i za niego i za Wasze małżeństwo - składając Panu Bogu w ręce - to co teraz przeżywacie.
Trudnością może być, że On - Bóg jest taki cichy - ale z czasem może zobaczysz - że w tym ma wielką MOC.
Anonymous - 2014-12-09, 08:39
Dziękuję Ci z całego sera,że mnie wspierasz. Nie znam Twojej historii ale czy mozesz mi powiedzieć czy uratowaliscie swoje małżeństwo? Modlę się za niego za nas. Tak Bardzo Go Kocham tak Bardzo i wiesz najgorsze pytanie , które mnie zabija to "Dlaczego? Dlaczego ja to zrobiłam ? Jak mogłam? Jak mogłam byc taka podła?" I wiesz jeśli nie odpowiem sobie na te pytania nie wiem jak będę żyć po porostu nie wiem ...Myślę,że ogólnie mało rozmawialiśmy od jakiegos czasu razem z mężem, że po prostu żyliśmy obok siebie niby było wszystko dobrze a może jednak nie...Nie zapewniam go może teraz słowami o mijej wielkiej miłośi bo on mi nie wierzy ale próbuje sie do niego zbliżyć a to go cmokne, a to przytlę, w nocy całuje go w plecy jak śpi. Boże dlaczego nie robiłam tego wcześniej
Anonymous - 2014-12-09, 08:51
nadzieja4368601 napisał/a: | Nie znam Twojej historii ale czy mozesz mi powiedzieć czy uratowaliscie swoje małżeństwo? |
Nasze małżeństwo jest w rozpadzie. Toczy się sprawa wniesiona o rozwód przez męża - ja nie zgadzam się na rozwód. Kocham i czekam.
nadzieja4368601 napisał/a: | "Dlaczego? Dlaczego ja to zrobiłam ? Jak mogłam? Jak mogłam byc taka podła? |
Dlatego wciąż Cie - pytam czy przyjełaś Miłosierdzie Pana Boga i czy przebaczyłaś już sobie?
To pytanie dlaczego - dotyczy już rodziców pierworodnych - dlaczego zdradzili Pana Boga - dlaczego oddali się własnej żądzy i pysze? I takie pytania po każdym grzechu, każdy z nas może zadawać sam sobie.
Mamy skażoną naturę - grzechem - a Pan Bóg odkupił nasze grzechy i zapłacił Swoją Najdroższą Krwią.
|
|
|