To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - zdrada żony, załamanie

Anonymous - 2014-12-03, 11:51

Kamil, sprawa jest świeża, stąd emocje buzują. Masz do nich prawo, mało kto jest ogarnięty w tej godzinie zero, kiedy dowiaduje się że porządek rzeczy jest inny niż mniemał.

Po takich informacjach zwykle najtrudniej jest zaakceptować, że nasz związek nigdy już nie będzie mógł być idealny (w naszych oczach i oczach innych) a także że my sami być może nie nie jesteśmy tacy upragnieni, idealni, nieskazitelni, że nasza połówka zechciała sięgnąć po inny owoc.

Tylko jak dobrze się zastanowisz, to co da Twoje rozmyślanie i miotanie się? Potrafisz określić PROFITY z rozmyślania nad rozlanym mlekiem?
Skoro się rozlało, tzn. że należy posprzątać oraz ufać że się to nie powtórzy ale także robić wszystko by nie rozlało się ponownie.
Kompulsywne myślenie, z obrazami w głowie, klatka po klatce jak owo mleko się rozlewało, jest tak samo bezcelowe jak myślenie o tym w jakiej sekwencji dokonywało się topnienie śniegu przed Twoim domem, zeszłej zimy.

Fakt, że żona na spontanie przyznała się (owszem byłoby lepiej by sobie sama poradziła z tym) znaczy, że jej wyrzuty sumienia są tak wielkie, że nie mogąc ich unieść postanowiła nieopatrznie podzielić ciężar jaki nosi na plecach.
Powiedziała - stało się i się nie odstanie.
Ale chyba widzisz że to nie wyrachowana oszustka tylko niestety człowiek który bywa upadły. Każdy może tego doświadczyć, łącznie z Tobą.
Tak więc radzę odciąć się od myśli - wiem, to trudne ale konieczne. Zawsze można umysł przekierować w inną stronę, lub wyciszyć go. Spróbuj nie myśleć w ogóle. ;-) Rozkaż umysłowi by zamilkł, , wszak on jest na Twoich usługach a nie ty na jego.
kiedy zdasz sobie sprawę, że rozmyślanie, zwłaszcza kompulsywne nie rozwiąże Twojego "problemu" a tylko namnoży te problemy, odrzucisz to natychmiast. Rzecz w tym by stało się to wtedy kiedy jeszcze nie jest za późno.
Doceń to co masz, to co Wam zostało, a zostało WIELE, naprawdę.
Trzymaj się!

Anonymous - 2014-12-03, 13:50

a ja dodam od siebie - kochaj żonę jaką jest (słabą, ułomną, błądzącą), a nie jaką Ty byś chciał żeby była
powodzenia

Anonymous - 2014-12-03, 14:16

dziękuje Wam macie dużo racji :) żonę kocham i kochać nie przestanę... zgodzę się muszę przestać myśleć
Anonymous - 2014-12-03, 15:06

Kenya
Cytat:
Fakt, że żona na spontanie przyznała się (owszem byłoby lepiej by sobie sama poradziła z tym) znaczy, że jej wyrzuty sumienia są tak wielkie, że nie mogąc ich unieść postanowiła nieopatrznie podzielić ciężar jaki nosi na plecach.
Powiedziała - stało się i się nie odstanie.


A według mnie super , że powiedziała .
To także jeden z dowodów , że mówi prawdę ....... i do niczego nie doszło .
Kolejny , że powiedziała od razu - znaczy nie miała czasu kombinować .
Wiele zaryzykowała właśnie mówiąc prawdę .
Postąpiła uczciwie i zaufała ci .
Zrozumiała od razu co zrobiła .


Jakby nie powiedziała , to kisiła by to w sobie , a ty byś nie wiedział o co biega .
Tak jest lepiej ! Dla was obojga , uwierz .
Zwłaszcza na dłuższą metę , na przyszłość .
Na 100 % .
A ty masz okazję udowodnić , że jesteś prawdziwym facetem . ;-)
Bierz ten ciężar na siebie ( i ciesz się , że "tylko" taki ) .

Tak naprawdę to możesz wiele zyskać .
Pogadajcie raz a dobrze ( jeżeli nie było takiej rozmowy ....... a raczej juz była chyba )
i zero tego tematu , nigdy ......... nie wykorzystuj tego argumentu .
Tylko zyskasz w jej oczach , a to zadziała jak "niewidzialny stróż jej cnoty" . :mrgreen:

Anonymous - 2014-12-03, 16:24

Skoro do niczego nie doszlo to czemu to powiedziala. Tak logicznie. Nie ciazyloby jej sumienie gdyby bylo "czysto".
Pojscie do spowiedzi itd. nie zalatwia czesto calej sprawy COS sie stalo. Cos na tyle powaznego, ze ja to przerazilo.
Powodzenia Kamil, podziwiam Cie.

Anonymous - 2014-12-03, 17:09

riddle napisał/a:
Skoro do niczego nie doszlo to czemu to powiedziała. Tak logicznie. Nie ciążyłoby jej sumienie gdyby było "czysto".
Pójście do spowiedzi itd. nie załatwia czesto calej sprawy COS sie stalo. Cos na tyle poważnego, ze ja to przeraziło.
Powodzenia Kamil, podziwiam Cie.


riddle nie doszło do stosunku ale jak to powiedzieć były pocałunki powyżej pasa oraz dotyk, jedyne jak można to tak nazwać to pocieszenie że dalej jestem tym jedynym

tłumaczę sobie sam jak i ona sama że to był jednorazowy błąd który się nie powtórzy gdyż teraz 10 razy pomyśli zanim coś zrobi czy nawet weżnie do ust %

(tłumaczę też sobie jak tu pisaliście że to % do tego rozmowa połączona ze zmęczeniem (była organizatorem eventu) i stało się... nie mam innego wytłumaczenia ....

przeraziło ją to gdyż sama w to nie wierzy do tej pory, że mogła do tego dopuścić że teraz musimy budować wszystko na nowo ...

Anonymous - 2014-12-03, 18:40

Mare1966
riddl
własnie udało sie przetłumaczyć Kamilowi, że powinien przestac drążyć ten temat
bo to nie sluzy ani jemu, ani jego małżeństwu

to konieczne ? dalsze rozważania na ten temat...?

moim zdaniem źle sie stało, że żona obarczyła Kamila swoją "szczerością"
bo to jak widać troche ponad jego siły
ale to bez znaczenia - stało sie i nie odstanie

Kamil
zajmij sie zoną bez rozpamietywania
masz przed sobą, Wami...całe piekne zycie
zadbaj o to, żeby takie było

Anonymous - 2014-12-03, 19:11

Kamil_28,
Witaj.
Tak sobie myślę, że zranienie jakiego doznałeś jest trudne do wyrzucenia z głowy, bo zraniono Twoje ego i poczucie bezpieczeństwa w związku. Męskie ego trudna rzecz uleczyć, ale można, Zapytaj sam siebie co tak naprawdę poruszyło w Tobie to wydarzenie, które nie powinno jak góra lodowa tamować Ci drogi do żony? Wyczuwam, że największym problemem nie jest naruszenie " terytorium", ale to że z problemami poszła do obcego faceta, a nie do Ciebie i w wyniku jakiegoś fałszywego poczucia bezpieczeństwa posunęła się do zachowania, które nadszarpnęło jej i twoje zaufanie. Jej do siebie, Twoje do niej. Ja bym się na Twoim miejscu porządnie zastanowiła dlaczego nie Ty byłeś słuchaczem jej problemów i rozterek tylko inna osoba? Dziękuj Bogu, że to wydarzenie nie miało większej wagi gatunkowej, przestań zadręczać teraz żonę i siebie domysłami , a może to, a może tamto... tylko jak facet zastanów się co w Tobie jest nie tak, że żona nie zaufała Ci. Jej czyn niefajny i naganny, naraził przyszłość rodziny na problemy, ale coś ją do tego popchnęlo.Na tym powinienes sie skupić jako 100% facet, którym jesteś skoro odważyłeś sie odsłonić bolące miejsce i prosić o pomoc, Pełen szacunek z mojej strony.
Jak Ty słuchasz swojej żony kiedy przychodzi i mówi coś o sobie , własnych przeżyciach czy lękach? Jaki masz stosunek do tego co mówi? Jak reagujesz na jej potrzeby otoczenia jej opieką i poczuciem bezpieczeństwa, jak na codzień ja traktujesz, jak ona to odbiera, myslisz o tym ? Jak często rozmawiacie? Czy rozmowy nie zbywasz, bo zmęczony jesteś czy fajny program w TV? Jak często zona czuje sie dla Ciebie ważna, czy widzisz nadal w niej kobietę, którą trzeba zdobywać?
Przemyśl to, bo gdzieś tam tkwi przyczyna tego co sie stało i bez wzgledu na to co napiszą czy powiedzą negatywnego inni o tej szczerości żony, zamiast ja i siebie zadręczać tym co usłyszałeś doceń jej szczerość. Ona jeszcze wciąż chce, abys to Ty stał na straży jej serca , rodziny i jej bezpieczeństwa. To bolesna lekcja,ale jak ja przyjmiesz i przerobisz odpowiednio to wyjdziesz z niej zwycięsko i umocnisz swoja pozycje w oczach i sercu zony. Masz przedziwną okazję z pomoca Boga wyrzeźbić pięknie swój autorytet męża i mężczyzny tylko tego nie popsuj.

A jak będziesz miał nadal trudności z poradzeniem sobie wewnętrznie z problemem to zachęcam poprosić księdza o modlitwę na okoliczność uzdrowienia myśli i serca. to pomaga bardzo w procesie przebaczenia. Możesz tez pogadać z psychologiem rodzinnym sam lub z żoną,albo pojechać razem na spotkania lub weekend małzeński-takie mini rekolekcje z miłości i komunikacji .http://www.spotkaniamalzenskie.pl http://uroczyskoporszewic...kie-podstawowe/

Anonymous - 2014-12-03, 20:54

co do mojej osoby, boli bo wyobraźnia działa i napewno wyolbrzymia,
- zawsze prosiłem żonę o szczerość i dobrze że nie zataiła tego
- zawsze staram się słuchać i uwielbiam spędzać czas razem
- lubię robić niespodzianki oraz prezenty
- nacodzien często może zbyt często mówię jaka jest piękna że ją kocham itp
- ze względu na to że pracuję z domu staram się zajmować domem w tym obiadki :)i resztą
(pochwalę się w tym roku otynkowałem sam cały dom :) służę dobrą radą)

jedyny problem jaki udało mi się zauważyć swego czasu, że korporacja żone zmieniła i oddaliła o czym mówiłem jednak bez skutecznie...
dopiero teraz przyznała mi rację, że miałem rację co do "integracji" oraz że większość facetów świeżo poznanych nie zwierza się bez interesowanie oraz nie słucha bez powodu (niestety taka wredna prawda)
ja jako facet nie uważam się za przystojniaka i zabija mnie chyba swoja niepewność siebie i brak wartości, chciałbym oprócz kocham Cię słyszeć coś innego też i też czasem mile być zaskoczonym

miłej nocy wszystkim życzę

Anonymous - 2014-12-03, 22:22

Kamil_28 napisał/a:
ja jako facet nie uważam się za przystojniaka i zabija mnie chyba swoja niepewność siebie i brak wartości,


Głęboko w swym sercu każdy mężczyzna tęskni za bitwą, którą mógłby stoczyć, przygodą, którą mógłby przeżyć, i Piękną, którą mógłby uratować. To Bóg go takim stworzył.
(John Elredge, Dzikie Serce. Tęsknoty męskiej duszy)http://naszeblogi.pl/4054...worza-mezczyzne

Każdy mężczyzna jest wojownikiem:
Czym się charakteryzuje mężczyzna Wojownik:
1. Świadomie i dobrowolnie decyduje się przyłączyć do Boga w Jego bitwie. Nie szuka swej bitwy, ale pyta się Boga, co ma walczyć w tym miejscu, gdzie żyje, np. o żonę, o dzieci, o prawdę, o sprawiedliwość w pracy itp.
2. Pokonuje każdego dnia paraliż, bierność, która powoduje wycofywanie się z walki o swoją świętość, o chwałę Bożą, o budowanie panowania Jezusa w swojej rodzinie, miejscu pracy.
3. Przyjmuje wszystkie trudne sytuacje, które daje mu Bóg. Są one po to, by obudzić w nim wojownika! Tylko w trudach hartuje się serce mężczyzny!
4. Nastawia swój duchowy radar w ciągu dnia i świadomie z rozmysłem unika najłatwiejszej drogi. Wybiera tę rzadziej uczęszczaną, trudniejszą.
5. Rozwija w sobie fizyczną, emocjonalną i duchową odwagę. Największym niebezpieczeństwem dla Wojownika jest lęk, że mu się nie uda, że zostanie pokonany w walce.
6. Angażuje się w powstające konflikty w rodzinie, w pracy, w sąsiedztwie. Nie ucieka, nie chowa głowy w piasek. Nie ucieka od trudności w relacjach z ludźmi. Nie chowa się w lęk i bierność.
7. W rozmowach podejmuje kłopotliwe tematy, zadaje niewygodne pytania, umie mądrze bronić swego stanowiska. Angażuje się rozmowy z osobami, które go denerwują, krzywdzą, ignorują.
8. Podejmuje trudne decyzje, by hartować swe serce. Nie idzie na ugodę z żadną pokusą i fałszywym zarzutem. Nie idzie na łatwiznę, na kompromisy.
9. Natychmiast odrzuca ataki demonów. Stale ma w pogotowiu miecz słowa Bożego, gdyż wróg nigdy nie śpi i czai się, by go zaatakować.
10. Szuka głębokiej relacji z innymi Wojownikami. Szuka dla siebie Mistrza duchowego, mentora, uczącego go walki duchowej, pomagającego mu w rozeznawaniu ataków wroga.
(całość tu: http://www.marcinkozyra.s...slenia&Itemid=3 )

Wywiad z Johnem Eldredge'm przeprowadzony w im. Mężczyzn Św. Józefa podczas spotkania na Słowacji 28.04.2011
http://www.mezczyzni.net/...ohnem-eldredgem

http://www.tajemnicamilos...ik/default.html

Wiesz myślę , ze jak zapoznasz się z tymi tekstami to zmienisz o sobie to nieprzychylne zdanie, nie masz powodu aby o sobie mysleć źle, raczej nie wiesz o sobie wielu rzeczy, które Bóg włozył w Twoje serce, A ta wiedza bardzo buduje.

Anonymous - 2014-12-05, 13:13

wczoraj wyspowiadałem się z myśli z tego co chciałbym zrobić aby zakończyć to wszystko...i było ok, a dziś od rana jak zawiozłem córkę w drodze do domu zacząłem płakać rozmawiając z bogiem prosząc o jego pomoc, nie mogę dziś się pozbierać nic mi nie wychodzi ... myśli dlaczego nie mogłem jej dać szczęścia itp :(

prośba o usunięcie tematu, forum jest dla ludzi z nadzieją których ja mam chyba zbyt mało

Anonymous - 2014-12-05, 13:50

Kamil

Emocje w Tobie buzują. Nie masz za mało nadziei, tylko jesteś w złym stanie psychicznym.
Wielu z nas przez coś takiego przechodziło. Ja też tak miałem, że jechałem samochodem i łzy mi kapały jak z zepsutego kranu.
Musisz trochę popracować nad sobą. Myślałeś, że to tak od razu wszystko Ci przejdzie? Takie sprawy ciągną się długo. Nieraz latami. A Ty byś chciał, żeby odeszło jednego dnia. Nie ma tak jak w reklamach leku, że po minucie już jesteś zdrowy. Musisz trochę pocierpieć. Niektórzy mówią, że cierpienie uszlachetnia. Nie wiem. Wiem jednak, że cierpienie pozwala spojrzeć na pewne sprawy z innej perspektywy. Pozwala oderwać się od utartych ścieżek. Znaleźć coś nowego w swoim życiu, na co do tej pory nie zwracałeś uwagi. Może właśnie po to spotkała Ciebie ta sytuacja?

Mówię do Ciebie jak mężczyzna do mężczyzny. Masz prawo płakać i cierpieć, ale nie masz prawa się poddawać.
Przemyśl to. I trzymaj się.

Anonymous - 2014-12-06, 08:51

Wybaczyłem. Płakałem wczoraj cały dzień ale wieczorem gdy corka spala rozmawialiśmy żona tlumaczyla ze dziękuję Bogu ze to tylko tak się skończyło ze to była chwila która nie była przyjemnością ze to byl ochydny zwierzęcy odruch przez to ze ktos jej zaufal i do tego ten %. A ja mi serce kazało powiedziec i powiedziałem. Wybaczam
Anonymous - 2014-12-06, 08:57

Powiedziała że jestem i będę jedynym mężczyzną któremu będzie ufać... I co by się. Nie działo nie opuści mnie aż do śmierci


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group