To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Małżeństwo na krawędzi...

Anonymous - 2014-12-02, 10:14

http://www.kryzys.org/vie...p=405631#405631
(ten u mnie działa)

Anonymous - 2014-12-02, 12:45

Ja swój poprawiłem, również już działa ;-)
Anonymous - 2014-12-02, 22:29

Dziękuję Wam:) Muszę jak najszybciej zabrać się za słuchanie, poszukiwanie i rozumienie:) Jakoś raźniej się czuję wiedząc, ze tutaj znajdę zrozumienie. Na poczatku odwiedziłam inne forum - dla porzuconych, wiem teraz, ze straciłam czas. wydaje mi się, ze tam ludzie chcą usłyszeć,ale nie chcą zrozumieć i otworzyć serc.
Jeśli to nie za wiele to proszę o modlitwę. Wiem, że to dużo, bo ONA czyni bardzo wiele.

Anonymous - 2014-12-03, 22:58

sebimana Twój opis wywołuje uśmiech na mojej twarzy:) Dla Boga nie ma za późno, jest może już bardzo późno, ale On zawsze zdąży:)
Anonymous - 2014-12-10, 22:59

Dziś wchodzę kolejny raz na forum, by się wzmocnić. Czasami tracę siły, ale nie tracę wiary.
To prawda, że trzeba zacząć pracę nad sobą, zaufać Bogu i działać.
Tylko jak sobie radzić z chwilowym strachem, że nie podołam, że może nie warto?
Staram się dusić te myśli w zarodku i nie chcę, by wypłynęły. Nie staram się nic wymusić na Bogu, ale tak zwyczajnie boje się.

Anonymous - 2014-12-11, 08:15

u mnie było tak, że jak chciałam zdusić strach to i tak wychodził gdzieś bokami
ale właśnie ten potworny strach doprowadzał mnie do Boga
nic nie koiło lepiej strachu niż różaniec, pokorna modlitwa -Jezu Ty się tym zajmij! Jezusie Synu Boga ulituj się nade mną.

Mówiłam też Bogu głośno o tym, czego się boję. Rozmawiałam jak z osobą, która jest obok mnie.

Wieczorami też rozmyślałam sobie, jak sytuacje trudne w ciągu dnia (stresujące) toczyły się, gdy polecałam je Bogu. I odkryłam, że zwykle dobrze - choć nie zawsze po mojej myśli. A nawet jeśli coś poszło bardzo źle- to po jakims czasie okazywało się, że jednak z korzyścią dla mnie.

I tak wzmacniam swoją wiarę- która jest antidotum na strach.

kiedyś miałam okropne lęki- ściśnięty żołądek, zawroty głowy- obecnie to ode mnie odeszło. Jestem wolna. Oczywiście nie jest tak, że całkowicie, ale coraz mniej boję się o swoją egzystenację i o to, co ze mną będzie.

Im więcej zaufania do Boga, tym mniej lęku. Ale tę relację z bogiem trzeba budować codziennie. Żywą relację...
Np. w czytaniu na dziś pierwsze słowa :Nie bój się robaczku.... :-)
Bóg mówi- my słuchamy.

Anonymous - 2014-12-12, 23:46

Dzięki Bety.

Ot kolejny problem mi się naświetlił, moja szwagierka uznała, że moje małżeństwo już się rozpadło, dodam, że była świadkiem. Zawsze była o mnie zazdrosna, uważała mojego męża za swojego mężczyznę, nie interweniowałam, bo myślałam, że to dobra, ale skrzywdzona dziewczyna, pomagałam jej. Mój mąż nigdy nie powiedział jej, nie podkreślił to moja żona i nasz dom szanuj ją.

Dziś mój mąż raczy mnie historiami, ze świetnie dogaduje się z rodzeństwem, wiem, że siostra przylatuje w styczniu(dla niego), że często do siebie dzwonią. W jego mieszkaniu jest tylko jej zdjęcie. Często widziałam ją pijaną, płaczącą - pocieszałam. Zawsze traktowałam za bardzo skrzywdzoną - wcześnie straciła rodziców,to ją mój mąż przytula w naszym łóżku(bo się upiła i wylewała żale), to jej zapach czułam kładąc się spać, to ja musiałam wychodzić z małżeńskiego łoża, kiedy skacowana miała ochotę pogadać. Jej drugi brat wybrał żonę, mądrą kobietę, która postawiła granice. Ja nie postawiłam żadnych, nie miałam nic własnego, nawet mój portfel nie był mój.

Nie skarżę się, ale czuję się źle, bo mój brat ma żal, że tak to się toczy nie komentując, nie robiąc nic, a rodzeństwo mojego męża uważa go za ofiarę, jego siotra organizuje mu życie, a ja nie mogę, nie chcę komentować plotek, jej słów. Mój brat mówi, że mam sie nie włączać do tego, zadbać o siebie.
Bardzo chciałabym wykrzyczeć mój ból, powiedzieć jego siostrze, ze staje między mną, a moim mężem, oznajmiła cos, o czym wie tylko sam Bóg.

Nie chcę niczyjej krzywdy, ale mam dość tego, że ja i mój mąż to nasza sprawa i wie o tym tylko moja strona, a jego po prostu już tańczy na zgliszczach. Stawiając jego w roli ofiary.

Wiem, że modlitwa to klucz. Ale ja juz po ludzku tracę siły.

Anonymous - 2014-12-12, 23:48

Mogę prosić tylko o modlitwę.
Anonymous - 2014-12-13, 00:00

Boziu milli , uchowaj ty ich .
Marta bede obok was dzis .
Strasznie żal tak mlodych ludzi w tak niefajnych sytuacjach.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group