To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Małżeństwo na krawędzi...

Anonymous - 2014-11-24, 19:23
Temat postu: Małżeństwo na krawędzi...
Witam serdecznie. Moja historia będzie trochę długa, ale nie chcę niczego pominąć...
Mój mąż kilka dni temu wyprowadził się zabierając ze sobą wszystkie meble, rzeczy, naszego psa. Wiedziałam, że chce to zrobić od września, myślałam, że do tego nie dojdzie, ale do sedna.

Jesteśmy małżeństwem od dwóch lat, znamy się od ośmiu. Nasze relacje zaczęły się źle, bo nie było w nich Boga, to był czysto fizyczny związek, bo ja zamiast szanować siebie, myslałam, że tak trzeba. Dodam, że jako dziecko byłam molestowana. Cały czas próbowałam go uszczęśliwić, szybko stracił rodziców, musiał zając się rodzeństwem. Myślałam, że potrzebuje rodziny, domu, opieki. A wyznał mi, że nie czuł się przy mnie mężczyzną, byłam nadopiekuńcza, chciałam nad wszystkim miec pieczę.

Wynik jest taki, że on odszedł, a ja nie chcę rozwodu, mam świadomość przysięgi składanej przed Bogiem, tego jakie ma konsekwencje. On nie. W tym czasie bardzo zblizyłam się do Boga, choć zawsze byłam wierząca, ale w tym małżeństwie o nim zapominałam. Od lutego starałam się wyrzucić Boga ze swojego życia, za to, że zabrał nam maleńki cud, mojego bratanka, który umarł dwa dni przed ziemskimi narodzinami.
Przez to oddaliliśmy się z mężem, on nie wiedział jak mi pomóc, ja nie wiedziałam jak się do niego zbliżyć. Teraz nie wiem co dalej, czy moja wiara zdoła to uratować...A wierzę, przez to co stało się w tym roku ufam żarliwie, ale proszę o modlitwę...

Anonymous - 2014-11-25, 09:07

Marta ,
sama wiara niczego nie uratuje .

Cytat:
on nie wiedział jak mi pomóc, ja nie wiedziałam jak się do niego zbliżyć

Niewiedza jest problemem .
Wasza przeszłość także . Ta w rodzinach i ta w związku .
Jak będziesz chciała to POWOLI
czytając , słuchając , rozmyslając i korzystając z cudzej pomocy
( jakaś rozmowa z psychologiem np. , rozmowy )
będzie się uczyła , rozumiała
i wiary i relacji
z sobą , Bogiem , mężem i innymi .
Czas zacząć zmiany w sobie .
Może lepiej teraz , wcześniej , niz później z dziećmi na głowie .
I jest więcej czasu na lepsze jeszcze życie , szczęśliwsze .

Anonymous - 2014-11-25, 17:45

Cały czas siłuję się sama ze sobą, z tym kim jestem i gdzie zawiniłam.
Mój mąż to spokojny człowiek, tyle tylko, ze uwikłany w pewien nałóg, który był przyczyną mojej nieustającej walki. Nigdy nie umiał zrezygnować z palenia pewnego specyfiku, po nim owszem był spokojny, ale i nieobecny. Ciągłe awantury, strach...
Teraz on mnie nie kocha, mówi, że od dawna już nic do mnie nie czuje, to bardziej boli, niżby powiedział, że nienawidzi.
Podałam mu siebie na tacy, oddałam najpierw ciało, potem serce. Nie chcę, by tak się kończyło moje małżeństwo. wiem, że wiara i miłość czasem nie wystarczą, ale co zrobić gdy serce podpowiada coś innego

Anonymous - 2014-11-25, 18:27

Cytat:
Cały czas siłuję się sama ze sobą, z tym kim jestem i gdzie zawiniłam.


Bardzo dobre pytanie , kluczowe :
KIM JESTEM ???

To proste i optymistyczne .
Jesteś dzieckiem samego Boga , jedyną i niepowtarzalną Martą
której przeznaczeniem jest szczęście i tu i tam na wieki .
Zaproszenie juz masz .
Od ciebie tylko zalezy co z nim zrobisz .
Wierzysz w to ?

Jak naprawdę uwierzysz , cała reszta
wyda się i będzie dużo prostsza .
Mąż jest dość ważny , ale bez przesady . :mrgreen:
Kiedyś go przecież nie było i dalo się zyć , oddychać .
Wpisz sobie "langusta na palmie" i bedziesz na stronie Szustaka .
Nie pamietam gdzie dokłanie ale mówi wiele na te tematy w konferencjach itd.

Druga dobra wiadomość - Bóg cię kocha , bardziej niż jakikolwiek mąż .
Wiem ......... na teraz mała pociecha .
Ale i w to warto uwierzyć .
Mąż uzalezniony od m zapewne , a ty od męzowskiego "kocham" .
Jedno i drugie uzależnienie niedobre .
Szczęście jest w nas , a nie poza nami w czymś , kims .
A co może być w nas ?
Jak wierzymy tylko bog .
czyli od daje , przyczynia się do naszego szczęścia .

Nie ceni sie tego co sie darmo dostaje .
Każdy układ musi być w równowadze , aby nie upadł .
Także branie i dawanie podlega temu prawu .

A co serce ci podpowiada niby , jak można wiedzieć :mrgreen: ?

Anonymous - 2014-11-25, 19:19

Serce w tej chwili nie jest dobrym doradcą, ale cały czas mówi mi, że to nie koniec. Choć oczywiście mam takie chwile, ze myślę, ze to koniec, ze juz nie warto, ale zaraz ten cichutki szepcik - idź śmiało...
Czuję, że mój mąż ma ogromne poczucie żalu, ze go nie doceniałam, czuł się niekochany, poniżony, ze nie miał na nic wpływu, bo ja chciałam go we wszystkim kontrolować.
I tak było, a zaogniło się na tydzień przed naszym ślubem - mój mąż wyszedł wtedy z kolegą, wrócił zakrwawiony, bo ich napadli. Krew była wszędzie Takiego lęku, strachu rozpaczy nie czułam nigdy, błagałam Boga, by mi go nie zabierał. Całą noc przepłakałam, budząc się co chwila i sprawdzając czy żyje. Od tego momentu osaczyłam Go we wszystkim, jak to powiedział odebrałam mu męskość. I teraz musi ją odnaleźć, ale nie dla mnie

Anonymous - 2014-11-26, 21:39

Nie chcę upadać, poddawać się i kazdego dnia staram się, ale wieczorami coś chwyta za serce i podpowiada, że muszę się pożegnać.
Ogromne poczucie winy, wydaje mi się, że nie dałam mu w ostatnim czasie nic poza skrzywioną miną, narzekaniem, jęczeniem, nie dbałam, nie starałam się. Nie chcę pogodzić się z tym, że to za późno.
To forum pomaga, daje mi nadzieję. Chcę być szczęsliwa i wiem, że to szczęście zalezy tylko ode mnie. Choć boję się tego zwatpienia...

Anonymous - 2014-11-29, 20:22

Marta dzisiaj jest kolejny dzień całej reszty Twojego życia ... tak dużo już widzisz i wiesz ... jeżeli coś nie działa to po co to robić ? ucz się, wyciągaj wnioski !!! w SYCHARZE mówi się, że jeśli BÓG jest na pierwszym miejscu to wszystko inne jest na właściwym! wystarczyło, że w Twoim życiu mąż zajął tą pierwszą pozycję i wszystko inne się pogmatwało ... Pozdrawiam i powodzenia, też się tego uczę :lol:
Anonymous - 2014-11-29, 22:03

Paradoks, mój mąż na pierwszym miejscu był dla mnie, ale on tego nie czuł
Teraz wiem jaka tego przyczyna.
Ciężko, dziś mija tydzień on wyprowadzki,a wydaje mi się, że o wiele więcej. Czuję jakby moje poprzednie życie nigdy nie istniało. Wierzę, że to szansa na nowe, lepsze...

Anonymous - 2014-11-30, 21:42

Polecam "12 kroków ku pełni zycia" na tym forum

czułam podobnie , jak Ty, że moje 20 lat życia z mężem nagle zostało wycięte, jakby nie istniało, nie miało znaczenia
czułam potworna stratę

obecnie kończę wasztat 12 kroków i zupełnie inaczej spojrzałam na przeszłośc, zrozumiałam, że wszytsko było i jest mi potrzebne, postrzgam swoje życie jako całość

ciężko to tak wyjasnić w kilku zdaniach, ale ten program 12 kroków jest bardzo "naprawczy"
no i mozna go przejść tutaj :-)

Anonymous - 2014-12-01, 22:33

A jak go można przejść, jeśli mogę zapytać?

C

Anonymous - 2014-12-02, 01:54

martatakaja, Wspólnota Sychar organizuje warsztaty 12 Kroków w formie spotkań "na żywo" i w formie internetowej. Nabór do kolejnej edycji internetowej zakończył się niedawno, zapewne za miesiąc czy dwa znowu ustawi się kolejka do następnej edycji. Sam program trwa około roku, półtora, więc i czeka się długo. Osobiście czekałam równo rok..
Edycje na żywo są prowadzone przy ognisku warszawskim i lubelskim. W tym pierwszym co jakiś czas jest uruchamiana kolejna grupa i dzieje się to co kilka miesięcy. Więcej informacji:
http://sychar.org/program-wreszcie-zyc/
Edycja internetowa jest bezpłatna, edycja na żywo wiąże się z wydatkiem rzędu ok. 120 zł/mc + dojazdy (przynajmniej warszawska, bo o lubelskiej niewiele wiem).

Program ma swoje ramy czasowe i jest przewidziany na około rok.

Tutaj na naszym forum mamy osobny dział dotyczący tych warsztatów, są informacje, świadectwa. Warto się zapoznać.
http://www.kryzys.org/viewforum.php?f=77

Anonymous - 2014-12-02, 07:34

martatakaja napisał/a:
A jak go można przejść, jeśli mogę zapytać?


Tutaj można się już zapisywać na kolejną edycję internetową, ale ruszy ona pewnie dopiero we wrześniu.

Anonymous - 2014-12-02, 10:01

Zapomniałem wkleić link, więc naprawiam swój błąd:

http://www.kryzys.org/vie...p=405631#405631

.

Anonymous - 2014-12-02, 10:12

Link nie działa


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group