To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - czy mam prawo walczyć o żonę

Anonymous - 2014-11-11, 14:30

realista napisał/a:
W końcu 2 tygodnie temu wyrzuciłem ją z domu, bo nie mogłem znieść tego, że ona w ogóle nie dostrzega moich zmian, prowokuje kłótnie


Honorowy facet w takiej sytuacji sam by się wyprowadził.
Co to w ogóle za określenie "wyrzuciłem żonę"
wyrzuca się śmieci do zsypu

Anonymous - 2014-11-11, 16:08

Aguś

Odebrałem Twój post jako atak na mnie.
Ale przeprosiny przyjęte. Kończymy temat.

Ja znam swoje błędy. W innych wątkach już trochę o nich pisałem. nie jest to jednak chyba miejsce (w tym wątku), żeby je tutaj opisywać. Nie sądzę jednak, że były tak poważne, żeby uzasadniać rozstanie.

Pozdrawiam
Jacek

Anonymous - 2014-11-11, 19:45

Dziękuję wszystkim za wyrażenie swoich opinii czy przemyśleń, a przede wszystkim za modlitwę. Zdaję sobie sprawę, że wiele jeszcze przede mną, nawet nie wiem ile. Nie oczekiwałem, że ktokolwiek powie mi "tak chłopie biedny jesteś, ale nie martw się będzie dobrze". Dla mnie to nauka miłości, siebie samego, Boga i poznawanie na nowo mojej żony. Nie chcę już nigdy powiedzieć ani pomyśleć o niej "była". Nie zasłużyła na to, tak samo jak na to co jej zrobiłem. Ale to już się stało...Co do wyrzucenia i śmieci...Zareagowałem bardzo emocjonalnie i w swojej obronie powiem, że nie wytrzymałem tego, że ona wyrzucała mnie dwa razy w tygodniu...Mój błąd, już ją prosiłem żeby wróciła, choć z góry znałem odpowiedź...Nie jestem bohaterem, tylko tchórzem, ona jest i była lepszą częścią naszego małżeństwa dlatego pokazała honor i się wyprowadziła...Nie czas teraz się usprawiedliwiać tylko modlić i zmieniać siebie, wierząc, że to da nam nowe jutro, że na zgliszczach starego domu zakwitnie róża...Powiedzieć, że ją kocham i co to da, tylko ją bardziej zranię, muszę działać i tym wyrazić co czuję.
Anonymous - 2014-11-11, 21:43

Realista jak zaczniesz pracować nad sobą poczujesz siłę. Ja oczekiwałam aby zmienił się mąż, że jak on się zmieni znikną wszystkie nasze problemy.
To nieprawda.
Dopiero jak zaczęłam prace nad sobą zrozumiałam, że wpływ mam na siebie i tutaj mam dużo do zrobienia.
Teraz już nie naprawiam męża- nawet do głowy mi to nie przychodzi. Za to mam wiele satysfakcji, że odkrywam swoje słabości, przyznaje się do nich i chcę je zmieniać.
Życzę Ci wiele energii i radości na tej drodze, którą rozpoczynasz.

Anonymous - 2014-11-11, 22:14

Grzegorz
Cytat:
W końcu 2 tygodnie temu wyrzuciłem ją z domu, bo nie mogłem znieść tego, że ona w ogóle nie dostrzega moich zmian, prowokuje kłótnie



Honorowy facet w takiej sytuacji sam by się wyprowadził.



Honor (pojęcie moralne)

m.in.
Cytat:
Rozwód – małżonkowie przy stole ustalają stanowisko w sądzie, co najwyżej losując sporne sprawy:
zachowanie honorowe – bronią wspólnego stanowiska i po 1 albo 2 rozprawach mają sprawę załatwioną.
zachowanie niehonorowe – jedna osoba przychodzi z prawnikiem i zmienia ustalenia. Rozprawy ciągną się latami, a jedynymi, którzy na tym zyskują są adwokaci.,
Jednak można nawet samo dążenie do rozwodu uznać za hańbę, jako złamanie dożywotniej umowy.



Jak widać pojęcie honoru nie jest takie proste .

Nie chcesz mnie więc się wyprowadzam .
Chcesz rozwód - daję swoja zgodę .
Masz jakiegoś faceta - nie mam nic do tego .

Ja tu jakoś honoru niewidzę .
Widzę obrażanie się , wygodnictwo , tchórzostwo .
Ale fakt - wielu widzi inaczej .

A z wyprowadzką to wygląda tak :
obraziłem się , gdzie tu odpowiedzialność ?
Ma dzieci , a sam by postępował jak dziecko .
Takie moje zdanie , jedni sie zgodzą inni nie .
To pewnie kwestia ustawienia wartości .

Anonymous - 2014-11-12, 05:33

nie wiem,czy dobrze rozumiem Grzegorza,ale chyba chodziło mu o to,że przecież autor związku pamieta swoją przeszłość,długotrwałe zdrady,zranienia,upodlanie żony,a mimo to "wyrzucił żonę z domu",bo mu nie chciała dac szansy.....i nie zauważyła,że łaskawie przez 4 miesiące sie zmieniał na lepsze........wiedział,co robił przez te lata,że żona jest oszukiwana,a mimo to nadal usprawiedliwia powód tego,że wyrzucił żonę,jeszcze dzisiaj podaje powód "na swoją obronę", a przecież w świetle tego,co pisał,właśnie nie ma kompletnie nic na swoją obronę.....właśnie ten honor winien kazac schowac mu się do mysiej dziury,a nie kozaczyć.......to tak,jakby wielokrotny morderca pouczał złodziejaszka, żeby więcej nie kradł batoników..........myśle,że autor tematu ma dużo pięknych słów,ale w środku nadal czuje się ofiarą wrednej żony....kto inny jest tu ofiarą.....i od zadośćuczynienia jej krzywdzie należałoby zacząć.....
drogi Realisto ,po co chce teraz ściągać zonę do domu?do czego?do kogo?już jesteś wart,by z Tobą była?dostrzegasz to zło,jakie wyrządziłeś?bo samo przyznanie się to wiesz...mały pikuś.......co z naprawą tego zła?to nie jest tak,że odetniesz grubą kreską i można zacząć od nowa......przeczytaj swój pierwszy post.....żona znienacka i niespodziewanie powiedziała,że ma Ciebie dość....no błagam.....kogo Ty chcesz oszukać?nastaw się na długie oczekiwanie,nastaw się na pokorę,nastaw się na długą pracę przed sobą....bo dziś jeszcze,mimo,że niby dostrzegasz,ile zła wyrządziłes,nadal widzisz jakieś usprawiedliwienie swoich czynów,dopóki będziesz sobie dawał prawo do tego usprawiedliwienia,śmiem twierdzić,że Twoja przemiana jest powierzchowna i nietrwała,a że żona zna Cie lepiej, niż my,pewnie i sama to widzi,dostrzega........zmien się NAPRAWDĘ i w sercu,a wtedy możesz dopiero wyczekiwać tego,że i otoczenie zobaczy Twoje zmiany...........

Anonymous - 2014-11-12, 05:40

Najciężej jest mi z tym, że się wyprowadziła z domu.Bardzo tęsknię za dziećmi, syn za każdym razem jak się widzimy płacze, że nie chce być u dziadków, że chce do domu z tatem...Dręczy mnie sumienie, że to ja sprawiłem że płacze i nie jest w swoim domu..Prosiłem już żonę zaraz po tym jak się wyprowadziła żeby wróciła, ale jej reakcja jest oczywista, nie wróci już do domu z którego ją wyrzuciłem...zdążyła już kupić meble do domu swoich rodziców...Czy mam ją dalej prosić, rozmawiać, przekonywać żeby nie składała pozwu o rozwód..przecież ma co chciała, mieszkamy oddzielnie, nie musi mnie oglądać poza wizytami gdy jestem u dzieci, robi co chce nie mając poczucia, że ją kontroluję. Jakich argumentów użyć, że syn tęskni za domem?
do Mare 1966
"....zastanów się czy zona ma jakieś wsparcie , w koleżankach i niekoleżankach .
Jakieś zmiany u niej , pomyśl , WSZELKIE ?"
Tak widziałem u niej zmiany, zaraz po tym jak mi oznajmił, że chce się rozwieść wymieniła cała szafę, łącznie z bielizną, zaczęła jeździć na aerobic i to w porze usypiania dzieci (córeczka miała wtedy 9 miesięcy)m zdarzało się że pisała do mnie że wróci później bo spotykała koleżanką której dawno nie widziała...ma drugi numer telefonu, drugie konto, które pojawiły się tuż po tym jak zaczęło się to dziać...W pracy koleżanka rozwodniczka i przyjaciółka która zostawiła faceta tydzień przed ślubem bez słowa...Wiem każdy mi powie że kogoś poznała, ja nawet się domyślam o kogo może chodzić (wspólny znajomy teraz jej pożyczył auto, żeby miała jak jeździć do pracy, ona go odwiedza w szpitalu, ale jest od niej starszy 21 lat...), ale nie wierzę, że zrobiła coś złego, dała mi zresztą jasny sygnał 2 miesiące temu była do komunii na chrzcie córki...Może się w nim zakochała,a le jak z nim rozmawiam to za każdym razem sam mówi o niej, że jej nie rozumie i że zachowuje się jak "...głupia baba", przecież są małe dzieci...Zresztą co mogę zrobić? zaraz na samym początku kryzysu zrobiłem jej awanturę o tego znajomego bo sprawdziłem bilingi i częstotliwość kontaktów była naprawdę duża (ale łączą nas sprawy biznesowe, więc nie jest to takie oczywiste). Chce jej ufać.

Anonymous - 2014-11-12, 08:53

Rozmawiałem dziś z żoną faceta którego podejrzewam o związek z moja żoną i do tego niespodziewanie zadzwonił mój wujek, który sam mi powiedział, kogo podejrzewa o romans z moją żona...proszę was o modlitwę, żebym przetrwał, bo choć sam święty nie jestem to przeszłość w moim wydaniu, a u niej dzień dzisiejszy...
Anonymous - 2014-11-12, 08:56

Każde poszukiwanie "czy kogoś ma", "jak daleko to zaszło" będzie niszczyło Twoje małżeństwo. Nie znajdziesz w tym siły do budowania, ale znajdziesz gniew, poczucie krzywdy i wszystko to, co sprawi, że znienawidzisz żonę zamiast ją kochać "pomimo". Czy namawiam do tego by zamknąć oczy i wybaczyć błędy żonie? Tak.
"odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom"

Powtórzę jeszcze raz, bo to istotne. Szukanie zdrady, drążenie i sprawdzanie żony, nawet po to by upewnić się czy kogoś ma - tego pełno w poradnikach dla samców alfa. I jaki jest cel? Mocniej dokopać żonie przy rozwodzie? Splunąć z satysfakcją w twarz? Oczernić przed znajomymi? Ale i na Ciebie to wywiera wpływ, bo zabijasz tym w sobie miłość do żony, zabierasz sobie siły. Z premedytacją sam dźgasz sobie w serce. Niszczyć, rujnować, palić, burzyć. Pewnie wiesz która siła tylko to ma na celu i ubiera to w ładne frazesy "to dla twojego dobra", "tak będzie lepiej" i "nie bądź łosiem".

To nie ma nic wspólnego z drogą jaką powinni iść ludzie wierzący w Boga. Budować, sklejać, leczyć, podnosić, koić - to Jego cel. Odpuść żonie, tak jak tobie odpuszczono. Walcz w słusznej sprawie. Postaw żonę jako kogoś kogo masz ratować, a nie pogrążać. Przysięgałeś ją chronić od wszystkiego, chroń ją teraz przed samym sobą. Przyjmuj mężnie rany, ale sam ich nie zadawaj. Walcz ze złem w swoim sercu. Tak wygląda dobra walka.

Ja kiedyś walczyłem przeciw żonie, zamiast o nią. Po ludzku, zamiast po Bożemu. Były programy szpiegowskie i wykradanie haseł. Wiele się dowiedziałem i tak wiele to we mnie zniszczyło, odebrało siły, obróciło przeciw tej, której przysięgałem na dobre i na złe. A potem raniłem, bo to wypływa z ciebie nawet jak nie chcesz. Z taką wiedzą idzie tylko zło. Taką wiedzę zbiera człowiek który chce iść do sądu, a nie chrześcijanin. Tak bardzo tego żałuję. Cios "nożem" to chwila. A tyle czasu trzeba na rekonwalescencję...

Anonymous - 2014-11-12, 09:36

krasnobar napisał/a:
nie wiem,czy dobrze rozumiem Grzegorza,ale chyba chodziło mu o to,że przecież autor związku pamieta swoją przeszłość,długotrwałe zdrady,zranienia,upodlanie żony,a mimo to "wyrzucił żonę z domu",bo mu nie chciała dac szansy...


Choć raz sie zgadzamy :)

Tak nawiasem, pytanie do adminów biegłych w TYCH małżenskich sprawach.
Czy małżeństwo jest ważne jeśli ktoś zaraz po ślubie zdradza? Czy taka osoba w ogóle rozumie co przysięga?

Anonymous - 2014-11-12, 11:18

Nie było moja intencją usprawiedliwianie się czy zrzucanie winy na żonę. Kocham ją i staram się zrozumieć co się dzieje..Chce mieć dość siły by na nią czekać, bo boję się, że będzie czyjąś zabawką na chwilę..Raniłem ją to prawda, ale czy czas zdrady ma decydować o ważności małżeństwa czy uczuciu?Jeśli mój związek w świetle prawa jest nieważny to mam przestać walczyć, czy taka jest intencja pytania Grzegorza?Rozumiem, że swoja postawą zasłużyłem na takie opinie, ale to nie znaczy, że mniej to boli, bo byłem jaki byłem i nie zwalnia mnie z troski co będzie jak się nią facet znudzi
Anonymous - 2014-11-12, 11:24

[i][i]nadal widzisz jakieś usprawiedliwienie swoich czynów,dopóki będziesz sobie dawał prawo do tego usprawiedliwienia,śmiem twierdzić,że Twoja przemiana jest powierzchowna i nietrwała,a że żona zna Cie lepiej, niż my,pewnie i sama to widzi,dostrzega........zmien się NAPRAWDĘ i w sercu,a wtedy możesz dopiero wyczekiwać tego,że i otoczenie zobaczy Twoje zmiany...........[/i][/i]

masz rację przyjmuję Twoje słowa z pokorą będę o nich pamiętał

Anonymous - 2014-11-12, 11:24

realista napisał/a:
bo boję się, że będzie czyjąś zabawką na chwilę


i pewnie w tym cały problem, co oczywiście jest naturalne.
Zazdrość !

Anonymous - 2014-11-12, 11:30

"W tym cały problem"

Grzegorzu, gdyby życie i relacje miedzy ludzkie byly takie proste i dały się zamknąć w JEDNYM wymiarze... żeby to był właśnie ten "cały" problem...

Moim zdaniem to duże uproszczenie.
W tym część problemu.
Nie cały.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group