To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jak uratowac moje malzenstwo?

Anonymous - 2014-10-23, 08:45
Temat postu: Jak uratowac moje malzenstwo?
Witam pisze po raz pierwszy. Znalazlam sie na zyciowym zakrecie. Moj maz postanowil opuscic mnie po 14 latach malzenztwa i wczesniejszych 4,5 roku przed malzenstwem. Zaznaczan ze powiedzial iz odchodzi ode mnie nie od dzieci (corka 13 lat, syn 9 lat). Uznal ze malzenstwo to niw kajdany, byl ze mna z przyzwyczjenia i ma tego dosc. Zapomnialam dodac ze odchodzi rowniez z powodu innej kobiety a mianowicie osoby ktora jest od niego o 14 lat mlodsza on ma skonczone 37 a ona skonczone 23 lata. Nie wiem co mam robic, chce uratowac moje malzenstwo, choc czasami brakuje mi juz sil. Glownym argumentem mojego melza jest to ze robilam awantury. Tak robilam ale zawsze chodzilo oto aby on znalazla czas dla dzieci dla rodziny a nie skupial sie tylko na pracy i sobie. Na ten moment jego zachowanie wskazuje ze nie zalezy mu na niczym tylko na sobie i zeby jak najszybciej sie od nas uwolnic tzn. ode mnie. Co mam robic,jak sobie pomoc?
Anonymous - 2014-10-23, 18:20

Witam,
Nie na darmo trafiłaś na to forum.
Ja rozgosciłam się i jestem z Sycharkami ponad dwa lata...
Wiem co czujesz...
Mój mąż też odchodził ode mnie dwa razy, tez słyszałam, źe odchodzi ode mnie, nie odchodzi od dzieci.
Jaki to ból, trauma i jakie przeźycie wie większość z nas ty na tym forum kto przez to przeszedł lub przechodzi.
U mnie było beznadziejnie, wydawało się, źe nic nie da sie zrobic z amokiem i zauroczeniem mojego męźa.
Walczyłam o niego popelniajac po drodze mnóstwo błędów, znalazłam to forum, czytalam wszystkich i wszystko, wdrażałam te wszystki porady w swoje źycie, boję się wypowiadac słów źe jest dobrze.Na pewno jest inaczej ale nie jest beznadziejnie. Powolutku, małymi kroczkami, módl sie i zaufaj Bogu.ON Ci pomoże. Wspieram modlitwą

Anonymous - 2014-10-23, 19:31

Witaj, agni :-)
Rozgość się u nas i zagłębiaj w wiedzę, którą forum oferuje, na początek polecam rekolekcje z ks. Dziewieckim o przysiędze małżeńskiej: https://archive.org/details/przysiega-malzenska

Anonymous - 2014-10-25, 08:36

Witam. Dzięki za słowa wsparcia. U mnie jest teraz huśtawka albo cisza albo walka na słowa. Zawsze kończy się wymianą zdań i szantażem mnie dziećmi lub innymi rzeczami. Mowa jest cały czas o wyprowdzce ale to nie następuje jest tylko psychiczne dołowanie mnie. Mówienie że zabierze wszystko a poźniej na odwrót. Najpierw mówienie dzieciom wprost że nie będzie się nimi zajmował aż sąd podejmie decyzję a później pytanie czy trzeba je odebrać np. ze szkoły. Mówienie że jak wrócę do domu to on wychodzi na imprezę i wróci rano żeby zająć się dziećmi a jak się buntuję to straszenie że będę musiała znaleźć opiekę dla dzieci bo on się nimi nie zajmie tak jak mówił. Cały czas jest kontra na to co mówię i robię. Nie wiem jak mam sobie z tym poradzić. Co mam robić jak postępować. Czuje że nie daje rady. Wierzę w przysięgę małżeńską, ale co z tego jak on nie wierzy. Dzieje się tak co raz częściej że walcząc ze sobą stajemy się walczącymi z dziećmi. Każda wymiana zdań przynosi odwrotny skutek. Może najlepiej milczeć? Nie prowokować nie potrzebnych sporów... Ale jak milczeć jak ktoś cały czas próbuje cię zniszczyć, każe przemeblować życie trzech osób aby on jeden mógł być "szczęśliwy".
Anonymous - 2014-11-19, 12:53

Witam ponownie. To juz chyba koniec... Wyprowdzil sie, odwiedza dzieci ale nie zawsze jest kolorowo. Co mam teraz zrobi, jak pomoc dzieciom w tej rozlace, jak pomoc samej sobie ulozyc zycie... Sa chwile gdy nie mam juz sil mysle ze pozostal mi tylko placz i nic wiecej. Przegralam walke o moje malzenstwo. Nie znaczy to ze mi nie zalezy, ale chyba nie ma juz sposobu na powrot meza i zbudowania na nowo rodziny.
Anonymous - 2014-11-19, 13:28

agnibato napisał/a:
Przegralam walke o moje malzenstwo. Nie znaczy to ze mi nie zalezy, ale chyba nie ma juz sposobu na powrot meza i zbudowania na nowo rodziny.


Przestań więc walczyć sama, odpuść. Zawierz Bogu. Ty nie dałaś rady - czas zdać się na Niego. On może wszystko, tylko mu zaufaj. I nie wyznaczaj mu czasu na zrealizowanie Twojego planu. Twojego planu już nie ma.
Teraz jest Jego plan w realizacji (zresztą zawsze tylko ten plan był realizowany).
Motto dla Ciebie od dziś: "BĄDŹ WOLA TWOJA".

Anonymous - 2014-11-19, 14:05

Dzieki za slowa wsparcia. Staram sie i pragne zawierzyc Bogu. Wiem ze tylko On moze mi pomoc, ale bezsilnosc czasami mnie przerasta. Modle sie i prosze o modlitwe.
Anonymous - 2014-11-20, 09:48

Dodam tylko, że w tym trudnym czasie siła i kondycja psychiczna Waszej rodziny leży w Twoich rękach. Jeśli Ty będziesz opanowana, spokojna i ciepła, to dzieci będą miały w Tobie oparcie i mniej boleśnie odczują brak taty.
Ja mam mniejsze dzieci i one na odejście taty z domu zareagowały okazywaniem agresji. Psycholog dziecięcy dał wytyczne do dalszego postępowania. Niewiele się zmieniło więc postanowiłam zapisać nas na terapię rodzinną. Pani psycholog powiedziała mi jednak, że najpierw popracuje ze mną, umocni mnie i ta moja zmiana ma zaowocować na relacji z dziećmi. Gdyby nie, to spotkania z dziećmi będą.
Ja malutkie zmiany już widzę. Nie analizuję słów, zachowań męża, bo nie mam na to czasu. Zajmuję głowę szukaniem i czytaniem o emocjach, autorytecie, relacjach z innymi, poczuciu własnej wartości, itp. Dużo czasu spędzam z dziećmi na zabawie, grach planszowych, robieniu tego, co lubimy.
Uwierz mi - warto podjąć pracę nad sobą, a psycholog pomaga ustawić to wszystko w odpowiednim kierunku. Cóż z tego, że czasami mamy dużą wiedzę, kiedy nie umiemy jej odpowiednio zastosować.?
Dopóki żyjemy wszystko jest możliwe! Róbmy co do nas należy, a Pan Bóg da nam resztę i to w obfitości. Wspieram modlitwą.

Anonymous - 2014-11-21, 08:24

Witam, dziekuje za cenne informacje. U mnie mlodszy syn reaguje wlasnie agresja, zlosciai brzydkimi slowami. Bylam w poradni i dostalam taka wiedze iz jest to wybuch emocji ktore nagromadzily sie w jego glowce. Starsz corkka stala sie cicha, malomowna, oczywiscie reaguje niechecia na ojca, unika z nim kontaktow i rozmow. Staram sie z nia rozmawiac ale nie zawsze odnosi to skutek. Modle sie za nie i za siebie abysmy mogli poradzic sobie z tym co nas dotknelo. Dziekuje za modlitwe i wsparcie.
Anonymous - 2014-11-21, 15:41

Ja też jestem w podobnej sytuacji co Ty. Mąż odszedł ode mnie, nie od dziecka (jak zaznacza) i zostawił mnie samą. Też w tle jest inna kobieta.

Co możesz zrobić? Zająć się sobą. Ja do końca też tego nie rozumiałam na początku naszego kryzysu, ale tylko to można zrobić. Zacząć od siebie. Przed samym kryzysem byłam w psychicznych i fizycznym dołku z wielu powodów. Nie do końca to sobie uświadamiałam, że jest ze mną źle. Kryzys paradoksalnie pomógł mi się pozbierać i zadbać o siebie - na początku przede wszystkim fizycznie. Teraz próbuję dbać o swoją psychikę, choć nie zawsze to wychodzi.

Nikt też nie może ci obiecać, że jeśli to zrobisz, to mąż wróci. Niestety:-( U mnie tak to nie zadziałało. Ale to pozwoli odzyskać wiarę we własne siły i zwiększy poczucie własnej wartości. Ja do tej pory je odbudowuję.

Także trzymaj się cieplutko, dbaj o siebie bo to bardzo ważne w tym okresie. I miej wiarę, że wszystko jest możliwe. Na tym forum, zwłaszcza, masz tego przykłady.

Anonymous - 2014-11-22, 17:57

Tak mi bliskie to o czym piszesz.
Trzy lata temu mój mąż po 10 latach małżeństwa wyprowadził się do innej kobiety. Moje dzieci bardzo to przeżywały. Przechodziłam moment gdzie brały winę na siebie. Szukały powodu co mogły zrobić inaczej i wtedy tata by został. Jeden z psychologów podpowiedział mi abym przepracowała całą tą sytuacje w formie tzw. bakterioterapii. Mieliśmy kaczuszki, gdzie tato kaczor postanowił się wyprowadzić. Dzieci mówiły co małe kaczuszki mogły czuć, ja je naprowadzałam że decyzja taty kaczora nie miała nic wspólnego z zachowaniem kaczuszek. Dzieciom łatwiej było zrozumieć. Zapewniałam ich że tato kaczor nadal kocha swoje kaczuszki.

Módl się. Ja tylko w modlitwie odnajdywałam ukojenie i siły aby być dla nich i ojcem i matką. Nie oglądaj się na niego, dbaj i siebie i dzieci. On ma teraz swoja drogę do przejścia. To jest też czas dla Ciebie. Pan ześle Ci wszystko czego będziesz potrzebować. W Sycharze jest tylu wspaniałych ludzi którzy wyciągają ręce aby pomóc.

Trzymaj się
Ewa

Anonymous - 2014-11-25, 09:02

Witam bardz odziekuje za kazdy wpis. Zawsze sa to cenne uwagi ktore czsami mozna samemu przeoczyc. Wiem ze wazna jest dla mnie w tej chwili moja psychika. Sa dni kiedy wydaje mi sie ze jest niezle, ale wtedy przychodzi moj maz w odwiedziny do dzieci i wbija kolejna szpile. Niby nic jakis tekst jakies slowo i wtedy wszystko wraca, znow zaczyna sie dolek. Wiem ze musze byc silna dla siebie i dla dzieci. Staram sie i prosze o modlitwe.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group