To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Dziś mój świat się skończył. Co mam robić?

Anonymous - 2014-10-31, 06:55

P. napisał/a:

helenast napisał/a:
Wybacz ,że o to zapytam - czy Twoja żona dąży do unieważnienia sakramentu małżeństwa ?
nie ma czego wybaczać, nic mi o tym nie wiadomo. Nie sądzę, żeby to było dla niej dziś ważne. Dlaczego pytasz?


Wiesz dlaczego , bo to co wypisałeś w myślnikach - zarzuty żony pachną mi sporym fałszem oraz manipulacją ... są napięte jak struna i mają swój cel ( obym się myliła) ... obmurowała się ze wszystkich możliwych stron i uważa,że tym się wzmocniła... tak bardzo chciała znaleźć argumenty i uwierzyć w to co mówi ,że nie pozostawiła w żadnym temacie, w żadnej strefie Waszego życia małżeńskiego nawet odrobiny nadziei, światełka ... może po to by nie zwątpić w swoją ,, rację,, ...

Anonymous - 2014-10-31, 06:59

A wiesz co jest najsmutniejsze? Mamy chyba wszytko, wielki potencjał by stworzyć dobrą kochającą się rodzinę.
-----------------------------------------------------------------------------------------------

A mieliście Boga pośród Was ? ... Które miejsce zajmował w Waszym małżeństwie ?

Anonymous - 2014-10-31, 07:03

4xAS mogę zapytać dlaczego takie słowa wybrałeś i wpisałeś w stopce ?

,, ... No nie kocha i już... zapięła się jak agrafka :-( ...,,
-----------------------------------------------------------------------

Wiesz ,że słowa mają moc ! ... w Twoich nie ma nadziei ...

Anonymous - 2014-10-31, 08:00

Helena,
Właściciel wątku jest w złej kondycji psychicznej, otrzymał cios w serce.
Naszym obowiązkiem jest, też tu na tym forum, się wspierać. Rubin zrobił to używając wojennej retoryki, pewnie trochę bliższej mężczyznom niż kobietom. Ja ten ton podtrzymałem i stąd to zdanie o walce i ranach oraz sile fizycznej. Możemy się spierać o słowa ale moja intencja jest zupełnie inna. Nie mam najmniejszego zamiaru cokolwiek kobietom zarzucać, czy się spierać kto jest silniejszy a kto słabszy, to nie ma sensu i donikąd prowadzi. Chce podnieść na duchu odwołując się do pierwotnych przymiotów faceta wojownika, podkreślając że ciosy padają a radzić z tym sobie trzeba.
Drugie zdanie o Złym i jego sprycie ... mógłbym równie dobrze napisać, że wykorzystuje pustą męską dumę, żeby w ten sposób przez nas ranić nasze żony.

A mój podpis to cytat z mojego bliskiego kolegi, który ma umiejętność mówienia prosto z mostu i tak podsumował swoją rozmowę z moja żoną, gdy dotknął w niej naszego kryzysu małżeńskiego.
Jeżeli jeszcze chciałabyś kontynuować dyskusję to zapraszam na priv - to nie nasz wątek.

EDit:
Już zmieniłem swój podpis i ten akapit powyżej jest już nieaktualny.

Anonymous - 2014-10-31, 09:56

Wiecie chłopy i dziewczyny nie umiem jeszcze tak pisać, staję do szeregu z Wami.
Byłem w wojsku, relacje z żoną mam różne dzisiaj dzięki Sycharowi chcę mieć lepsze, spróbuje też pomóc, wydaje mi się że powinniśmy zrozumieć że jesteśmy malutkimi mrówkami!!!!

Anonymous - 2014-10-31, 13:38

Wiem, że jestem w teraz w takim stanie, że wszędzie łatwo mi dopatrzyć się działania Boga lub Wroga. Trzeba teraz rozwagi w ocenie sytuacji.

Wczoraj po raz pierwszy w życiu :oops: odmówiłem sam (bez instrukcji na kartce) prawie prawidłowo cały różaniec. Przemogłem sen i dotrwałem do końca choć łatwo nie było.

Rano obudził mnie sen. Byłem z żoną w kuchni (nie naszej inne mieszkanie) i Ona skądś wróciła. Wiedzieliśmy we śnie, co się dzieje z naszym małżeństwem. W. powiedziała do mnie: "byłam u tego pana (chyba jakiś psychoanalityk) do którego mnie wysłałeś. Powiedział mi, że nie pojedziemy razem (w domyśle chyba na wakacje) w czerwcu. Pojedziemy później, może w lipcu, może w sierpniu, ale pojedziemy", po czym zapłakała i się mocno przytuliła... Obudziłem się z łomocącym sercem. Nie wiem co o tym myśleć. Piękny sen.

helenast napisał/a:

A mieliście Boga pośród Was ? ... Które miejsce zajmował w Waszym małżeństwie ?


odpowiedź chyba jest oczywista? Zagubiliśmy Boga i to już na samym chyba początku. Były pozory wiary. tak bym to dziś nazwał.

4xAS napisał/a:
Właściciel wątku jest w złej kondycji psychicznej, otrzymał cios w serce.


nie właściciel tylko autor. To nie tylko dla mnie słowa, które tu padają. Może są osoby, które jeszcze się nie odważyły opisać swojego problemu i czerpią garściami z innych wątków? Ja tak miałem na początku.

Zła kondycja złą kondycją ale proszę bez ogródek, prosto z mostu. Nie chcę się mazać, chcę walczyć tylko wciąż jeszcze nie wiem jak.

W kwestii praktycznej - "nękacie" swoich opuszczających współmałżonków np sms, czy kompletna cisza? Dziś mijają 4 lata od naszego 1. pocałunku (co to był za pocałunek :mrgreen: ) przypomnieć Jej o tym, czy jeszcze nie jest gotowa? Z jednej strony chcę walczyć, więc powinna chyba czuć moją obecność i wiedzieć, że walczę, a z drugiej strony.. sam nie wiem, nie chcę dawać pretekstów do nienawiści i śmieszności..

Mocno jestem w tym pogubiony, choć cel od samego początku jasny!

z Panem Bogiem!

Anonymous - 2014-10-31, 14:46

O rocznicach, świętach trzeba przypominać w kilku prostych słowach. Smsem, pocztówką. Jestem, pamiętam, bez łzawych wstawek. Krótko, męsko. To nic, że w środku wszystko aż drży "czy odpisze", "co pomyśli". Licz się, że dostaniesz oschłą odpowiedź, raniącą, albo żadnej, ale to ma być dla Ciebie nieistotne. Dobrym opatrunkiem na takie rany słowne od ukochanej jest poczytanie sobie 1 Kor 13, 4-8.
Zwłaszcza 1 Kor 13, 7

Tak jak pisał Jacek-sychar nastaw się na długą walkę. Miesiące, może lata. Sen bardzo piękny. On wie kiedy dodać sił.

Jak się rozeznać co pochodzi od kogo? Świetne pytanie, bo świadczy o tym, że tam w środku już rośniesz. Tu zaczyna się Twoja przygoda w pogłębianiu wiedzy o tym w co wierzysz i czym jest to całe chrześcijaństwo.

Anonymous - 2014-10-31, 15:21

Nie podoba mi się ten ciągły nacisk na słowo ,, walka,, ....

Z kim Wy chcecie walczyć kochani ? ... z czym ? ... Popatrzcie na Chrystusa , czy ON walczył ? ... postępował wg zasad, charyzmy prawdziwego znaczenia słów miłość, szacunek, dobroć ...

Anonymous - 2014-10-31, 19:39

helenast napisał/a:
Nie podoba mi się ten ciągły nacisk na słowo ,, walka,, ....

Z kim Wy chcecie walczyć kochani ? ... z czym ? ... Popatrzcie na Chrystusa , czy ON walczył ? ... postępował wg zasad, charyzmy prawdziwego znaczenia słów miłość, szacunek, dobroć ...


Właśnie tego się boję, wiem, że to co się teraz ze mną dzieje jest tak świeże, że może rzucać mnie w skrajności. Boję się "słomianego ognia" i zapału do walki z Szatanem - boje się, że zbyt sprawę uproszę.

Znajduje sprzeczności, których nie rozumiem - walcz o małżeństwo, postaw granice, mądra miłość, a z drugiej strony w głowie wciąż mocno siedzi - nadstaw drugi policzek, przyjmij z pokorą, kochaj. Dlatego piszę, że jestem pogubiony.

Rubin - imponuje mi Twoja postawa. Ale obawiam się (o siebie) abym nie zapalił się w postawie, której nie rozumiem do końca, która wciąż stawia przede mną wiele znaków zapytania. Myślę, że skrajnie łatwo dopasować (tak po ludzku) pewne zdarzenia, okoliczności do działania Boga lub Złego, ale trudno naprawdę to rozeznać. Potrzeba mądrości, której nie mam.

Co do wspomnianej nomenklatury "wojskowej" osoba W. najbliższa (były wojskowy) powiedziała mi, że działania wojenne prowadzi się tak długo, jak długo jest szansa na zwycięstwo - a walka o to małżeństwo jest już przegrana.

Raport ze spraw "technicznych": smsa z przypomnieniem wysłałem o naszej małej rocznicy - odpowiedzi brak. To penie lepiej niż odpowiedź "granat" - raniąca. Zadzwoniła do mnie właścicielka mieszkania, moja żona wypowiedziała umowę najmu (niestety umowa jest na Nią).

Spotkanie rodzinne: moi najbliżsi mocno i jednym głosem (w skrócie): nie pozwól się dalej krzywdzić, zapomnij, życie przed Tobą, sakrament na pewno był nieważny, bo Ona tylko się bawiła w ślub i inaczej rozumiała przysięgę niż ja, co teraz się potwierdza + jaka to moja W. niedobra. Słucham z pokorą i próbuję bronić żony - Człowieka, a nie Jej czynów. Lekko nie jest.

Byłem na długim spacerze na łonie natury, co wszystkim polecam - różaniec zmówiony, odnalazłem troszkę spokoju (choć żadnego rozwiązania) i o dziwo trochę grzybów :shock: co jest raczej marnym pocieszeniem i dziwię się sam sobie, że potrafiłem odnaleźć przyjemność w ich zbieraniu. Teraz mam wyrzuty sumienia, że przestałem się na chwilę umartwiać - wiem nie powinienem, ale mam.

Anonymous - 2014-10-31, 19:48

P. napisał/a:
Raport ze spraw "technicznych": smsa z przypomnieniem wysłałem o naszej małej rocznicy - odpowiedzi brak. To penie lepiej niż odpowiedź "granat" - raniąca.
P. niech się odniosę tylko do tego fragmentu.

Mój mąż odszedł, był w innym związku, a ja, mimo to, wysłałam w rocznicę ślubu krótkiego sms, że to ważny dla mnie dzień, że pamiętam, że dobrze życzę (mniej więcej..).
Odpowiedzi nie było 3 dni.
Przyszła taka ... trudna (zostawiam dla nas).
A mimo wszystko, ten mój sms, wydawało się wbrew logice i poradom życzliwych czy rodziny, był promykiem, który zasiał ziarno wiary i nadziei w moim mężu, że ma do czego/kogo wracać.
Od miesiąca mieszkamy razem.
Tego sms wysłałam 2 lata temu.

Pomodlę się za Was

Anonymous - 2014-10-31, 20:01

Twoj przypadek niesie nadzieję, którą wszyscy tu żyjemy.
Ja dziś oglądnąłęm świadectwo o działaniu nowenny pompejańskiej. Dziś.
Dziś jest 31 październik, ostatni dzień nabożeństwa różańcowego.
Jak dodać do tego 54 dni nowenny to wychodzi 23 grudzień i pierwszy dzień po jej zakończeniu to 24ty - Wigila, najbardziej rodzinne święta w Polsce.
Czy potrzeba mi więcej znaków ?

Anonymous - 2014-10-31, 23:22

P. napisał/a:
helenast napisał/a:
Nie podoba mi się ten ciągły nacisk na słowo ,, walka,, ....

Z kim Wy chcecie walczyć kochani ? ... z czym ? ... Popatrzcie na Chrystusa , czy ON walczył ? ... postępował wg zasad, charyzmy prawdziwego znaczenia słów miłość, szacunek, dobroć ...


Właśnie tego się boję, wiem, że to co się teraz ze mną dzieje jest tak świeże, że może rzucać mnie w skrajności.


P. napisał/a:
Co do wspomnianej nomenklatury "wojskowej" osoba W. najbliższa (były wojskowy) powiedziała mi, że działania wojenne prowadzi się tak długo, jak długo jest szansa na zwycięstwo - a walka o to małżeństwo jest już przegrana.


Słusznie helenast, zauważyła. To co my tutaj robimy to nie "walka" (choć to się pierwsze nasuwa na usta, bliskie zwłaszcza panom), ale "ratowanie" małżenstwa. Trzeba pamietać, że z walki zawsze wychodzi ktoś przegrany i każdy moze wyjść z niej poraniony. Jakie to wtedy zwyciestwo? Ratowanie to przde wszystkim pomoc drugiej osobie, pochylenie sie nad jej "biedą", ranami... Jednak aby móc skutecznie ratować i samemu nie polec w trakcie tej akcji trzeba być silnym i zdrowym. Dlatego tak wazne jest zajecie sie w pierwszej kolejności sobą, własnym uzdrowieniem.
A tak dla panów, może lepiej przyjać postawę strażaka ( ;-) ) ratującego anizeli wjownika?



P. napisał/a:
Boję się "słomianego ognia" i zapału do walki z Szatanem - boje się, że zbyt sprawę uproszę.


Szatan nie jest przciwnikiem z którym mozemy stawać sami w szranki. Jest od nas sprytniejszy, dlatego moze warto choc trochę poznać jego metody, aby nie ulegac jego działaniom ( http://www.empik.com/list...05602,ksiazka-p ) i raczej prosić Boga o obronę przed nim i rozeznanie jego działań ( http://www.modlitewnik.pl/koronka-wyzwolenia-2/ ).

P. napisał/a:
Znajduje sprzeczności, których nie rozumiem - walcz o małżeństwo, postaw granice, mądra miłość, a z drugiej strony w głowie wciąż mocno siedzi - nadstaw drugi policzek, przyjmij z pokorą, kochaj. Dlatego piszę, że jestem pogubiony.


Myslę, że warto przeczytac "Granice w relacjach małzenskich", aby uzyskać wiecej światła w tej sprawie.

http://www.vocatio.com.pl...&product_id=292

Anonymous - 2014-11-01, 10:44

Drogie Panie, co my byśmy poczęli bez waszej mądrej łagodności i czułości.
Anonymous - 2014-11-01, 12:36

Raport ze stanu ducha: dziś nie jest dobrze, bo zaczynam czuć złość, może nawet nienawiść - ale przeciwko czynom mojej żony a nie Jej samej.
Pytania w głowie: jakim prawem mi to robisz??? Dlaczego niszczysz moje życie. Przecież wiedziałaś jakim jestem człowiekiem, przecież wiedziałaś, że jestem wierzący. Dlaczego chcesz wymusić na mnie zmianę postawy, dlaczego żeby dostać szybki "bezbolesny" rozwód zabierasz mi pieniądze, grozisz zniszczeniem kariery, wyrzucasz z domu? Jak kurka wodna prawem??? Nienawidzę tego co robisz. Kocham Cię ale nie godzę się na to co teraz robisz. Chcę Ci pomóc, a Ty mi oferujesz nienawiść.

Rubin napisał/a:
Drogie Panie, co my byśmy poczęli bez waszej mądrej łagodności i czułości.


Moja żono dlaczego nie jesteś mądra dobra i łagodna, dlaczego nie chcesz być ozdobą naszego domu, moim wsparciem i towarzyszem na ludzkiej drodze???? :evil:

Panie pomóż mi być pokornym silnym i miłosiernym.

Odmówiłem dziś koronkę o wyzwolenie żony, wczoraj o wyzwolenie naszego małżeństwa, do tego różaniec.

Nie mówię, że się poddaję, ale dziś mam kryzys. Zamiast na grobach bliskich wspomóc Ich modlitwą, moje myśli są dziś blisko moich ran, bardo są ludzkie i grzeszne.

Ostatnio bardzo mi bliska i mądra, głęboko wierząca osoba, doświadczona "weteranka" różańca (mądra łagodna żona i matka) przypomniała co sama usłyszała w Kościele na Mszy: Kochaj bliźniego swego jak siebie samego - nigdy nie patrzyłem na to w ten sposób. Ja siebie nie kochałem. Tylko jak nie pomylić miłości do samego siebie z odwetem?

Pomyślałem wczoraj na poważnie o Nowennie Pompejańskiej, cudownie byłoby zacząć dziś i skończyć w Boże Narodzenie.

Sił mi może nie starczyć.

Piszcie proszę prosto z mostu co myślicie. czerpie z Waszego wsparcia całymi garściami. Czuję się trochę jak "duchowy pasożyt". Pozwólcie więc, że będę tu pisał co się we mnie dzieje. Może dla kogoś nie jest jeszcze za późno, może komuś to pomoże. Bo dziś zwątpiłem, dziś nie wiem czy dla mojego małżeństwa nie jest już za późno.

koniec rozklejania. dałem upływ goryczy, która zalega mi na duszy.

Teraz prosić Boga o miłość, wiarę, nadzieję, siłę, spokój, wierność, pokorę - zobaczcie ilu cnót mi brakuje. O wiele muszę błagać.

Z Panem Bogiem.


Wiem słabe to. Walcz



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group