To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Sakrament małżeństwa - Głosowania na Synodzie za nami.

Anonymous - 2014-10-20, 21:27

twardy napisał/a:
Wątpliwości to i ja mam, ale mając wątpliwości nie mam zamiaru domyślać się co mieli na myśli i jaki mieli cel biskupi, bo i tak nie mam żadnej możliwości, aby się tego dowiedzieć.


Czyli Twardy można rozumieć, że gdyby te kilka głosów wiecej przeważyło na głosowaniu na synodzie (albo kiedyś przeważy) to się też nie będziesz zastanawiał tylko pokornie zaakceptujesz?

Anonymous - 2014-10-20, 21:48

grzegorz_ napisał/a:
Czyli Twardy można rozumieć, że gdyby te kilka głosów wiecej przeważyło na głosowaniu na synodzie (albo kiedyś przeważy) to się też nie będziesz zastanawiał tylko pokornie zaakceptujesz?


Grzegorz, zerknij jeszcze raz na wyniki głosowań. W sprawie komunii dla niesakramentalnych to nie była kwestia kilku głosów, chociaż i tak była to niepokojąco duża ilość głosów za.
Ale po co pisać scenariusze? Niepokój pochodzi od złego, nie od Boga.
Pozwól więc, że nie będę odpowiadał na pytanie typu "co by było gdyby".

Anonymous - 2014-10-20, 21:50

twardy napisał/a:
W sprawie komunii dla niesakramentalnych to nie była kwestia kilku głosów, chociaż i tak była to niepokojąco duża ilość głosów za.


Było wiecej ZA niz przeciw

Anonymous - 2014-10-20, 22:00

grzegorz_ napisał/a:
Było wiecej ZA niz przeciw


Owszem i dlatego napisałem, że jest to niepokojące, ale bądź precyzyjny. Nie było to kilka głosów, aby wniosek przeszedł, ale 15 głosów.

Anonymous - 2014-10-21, 16:35

Przeczytałem każde zdanie i przyznaję że smutno to czytać.
Do czego prowadzi własne pojęcie wiary??

Do skrajności w poczynaniach względem tych co myślą inaczej.
Całe szczęście że na to forum nie trafił niesakramentalny i jeszcze większe szczęście
że to forum(portal wirtualny).
Bo w realu zostałby żywcem zagryziony.
Czy napewno takich wiernych chciał
Ks. Marek Drzewiecki ???

Anonymous - 2014-10-21, 19:42

DHL1 napisał/a:
Całe szczęście że na to forum nie trafił niesakramentalny i jeszcze większe szczęście
że to forum(portal wirtualny).
Bo w realu zostałby żywcem zagryziony.


Ja tam kojarzę z forum co najmniej kilkoro niesakramentalnych, którzy teraz korzystają z forum, nikt ich nie wywala i w realu mordować nie próbuje.
DHL, jak chce się psa uderzyć, to kij się zawsze znajdzie?

Anonymous - 2014-10-22, 10:28

grzegorz_ napisał/a:
moc nadziei napisał/a:
Grzegorz, chodzi Ci o to, że gdyby nie Sakrament i jego wymogi, czy tez jego sens, to miłość porzuconych nie wytrzymałaby próby?
Że porzuceni gdyby im Sakrament dopuszczał nowy związek, to by się na niego prędzej czy później zdecydowali i wobec tego deklaracje miłości są fałszem, oszukiwaniem samych siebie i innych.


Bardziej określiłbym to jako "oszukiwanie siebie" niż taki świadomy fałsz.
Wyobraź sobie MN.
Mąż odchodzi, masz ślub cywilny.
Mąż żyje 5, 10 lat w nowej rodzinie. Zadowolony, uśmiechnięty, spełniony jako maż i ojciec.
I co? Nadal kochasz po 10 latach i liczysz że wróci?
Czas płynie, emocje opadają i te wielkie miłości istniejące tylko w wyobraźni (bo mąż gdzieś daleko) bledną.
Większość forumowiczów przychodzi, wypłacze się, poszuka pocieszenia i odchodzi.
Co się dzieje z nimi za 2 czy 5 lat? Żyją od nowenny do nowenny o powrót męża?
Przyznaję , że czasem trafiają się długodystansowcy, ale ilu ich?

Grzegorzu ja zaliczam się do tych długodystansowców (5 rok kryzysu i separacji) i choć bardzo rzadko zabieram głos tu na forum to wciąż jestem, wciąż czekam na męża i wciąż pracuję nad wyrażaniem Miłości wobec mojego męża. Towarzyszy mi w codziennym życiu nie kilku a kilkadziesiąt osobiście znanych mi "bardzodługostystansowców", być może mniej tu piszemy bo rany się już zagoiły i nie ma takiej potrzeby by wylewać tu swój ból, życie jest bardziej poukładane więc nie ma potrzeby czynnego poszukiwania w dyskusji odpowiedzi na pytania o sens trwania itp.) To już nie jest życie od nowenny do nowenny, bo życie idzie dalej teraz jest codzienna modlitwa o wszelkie Łaski płynące z Sakramentu by trwać w wierności i miłości małżeńskiej, to codzienna modlitwa o opiekę Bożą nad moim mężem, to codzienna modlitwa za kobietę która weszła w nasze małżeństwo, modlitwa o moc błogosławieństwa dla niej i codzienna modlitwa o radość i pogodę ducha by cieszyć się dniem i przeżywać go razem z Bogiem.
I nie wiem jak to się dzieje, ale choćbym chciała czasami, to nie potrafię zgasić tego światełka nadziei, które tli się w moim sercu że moje małżeństwo zostanie uzdrowione, nawet kiedy racjonalne dowody przeczą wszystkiemu w co wierzę.

Anonymous - 2014-10-22, 10:48

Ania77 napisał/a:
Towarzyszy mi w codziennym życiu nie kilku a kilkadziesiąt osobiście znanych mi "bardzodługostystansowców", być może mniej tu piszemy bo rany się już zagoiły i nie ma takiej potrzeby by wylewać tu swój ból, życie jest bardziej poukładane więc nie ma potrzeby czynnego poszukiwania w dyskusji odpowiedzi na pytania o sens trwania itp.) To już nie jest życie od nowenny do nowenny, bo życie idzie dalej


Dziękuję Ci Aniu za to co napisałaś, za świadectwo, za pokazanie, ze Sychar, to nie tylko to forum, ale cała rzesza osób ("długodystansowsców" własnie), skupiających sie wokół naszych ognisk, o których nie ma sie często pjęcia, ani okazji do pozannia ich rozpoczynając i konczac swój kontakt z nami tylko na tym forum.

Dziekuja raz jeszcze i pozdrawiam.

Anonymous - 2014-10-22, 10:57

"cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane i w niebie" Kościół wyznacza nam drogę i oświecony Duchem Świętym wytycza ścieżki. Nie ma tam ludzi nieomylnych i niebłądzących, ale za to cały Kościół jest nieomylny. I nie ma, że "prawie przeszło", jest tylko - zostało odrzucone.

I jeszcze jedno - czy trwanie w wierności swojej nieobecnej żonie, budowanie w sobie w trudzie miłości do niej tylko przez wzgląd na Boga to zakłamanie? Od kiedy to Bóg jest niewłaściwą motywacją do czegokolwiek?

Anonymous - 2014-10-22, 18:23

Brawa dla długodystansowców :mrgreen: :mrgreen:
Anonymous - 2014-10-23, 00:19

Aniu 77 ,
myślę że Grzegorz
zadaje tylko dociekliwe pytania .
Rozwinę je .

Po kilku latach ludzie stają się obcy sobie :
- w sensie fizycznym to już jakby obcy ludzie
Nie da się tak podejść i "wyściskać" .
Nawet dotyk byłby chyba trudny .
W końcu zwykle ten drugi żyje , żył z inną osobą .
Wnosi ten "spadek" do związku , do naszej i jego psychiki .
Zmienił np. "upodobania" , zachowanie w łóżku itp.

- w sensie emocjonalnym także obcy
Latami nie mamy współnych przezyć , taka "dziura" ,
a przeszłość ulatuje z pamieci , zresztą
jakie ma znaczenie to co działo się tak dawno już temu ?
To martwe historie .
A tyle nie wiemy o bierzących wydarzeniach z własnych życiorysów .

- w sensie logistycznym obcy .
Dwa mieszkania , nowe przyzwyczajenia , sposoby życia
( ile wysiłku ta zmiana kiedyś kosztowała nas - taka wymuszona przecież )
........... a teraz ponowna wielka zmiana ?
Mamy juz wiecej lat i mniej sił .
Czas nie stoi w miejscu .
Dzieci albo podrosły , albo już wyrosły .
Nie potrzebują JUZ NAS tak jak wcześniej .

A czy my siebie jeszcze potrzebujemy ?
Już może nie czas na wieksze plany sprzed kilku lat .

Powrót małżonka może okazać się jeszcze trudniejszy paradoksalnie jak jego odejście .

Anonymous - 2014-10-23, 15:18

mare1966 napisał/a:
Powrót małżonka może okazać się jeszcze trudniejszy paradoksalnie jak jego odejście

Mare są powroty udane.....i są te nie udane...
Widomo że każdy liczy być w tej grupie udanej(szczęśliwców ).....

Zatem nie dziwi mnie że Sychar postrzega się
jak ziemie obiecaną.....


przecież gdzieś trzeba ładować te akumulatorki z napisem "nadzieja"

:-D ;-)


pozdrawiam


:-D



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group