Sakrament małżeństwa - Głosowania na Synodzie za nami.
Anonymous - 2014-10-19, 08:34 Temat postu: Głosowania na Synodzie za nami. http://pl.radiovaticana.v...y:_o/pol-831810
Anonymous - 2014-10-19, 09:31
Super! Gdyby przyjeli traktat o rozwodnikach, cały nasz Sychar tak na dłuższą metę byłby bez sensu.
Anonymous - 2014-10-19, 10:21
MM pisze:
Cytat: | Gdyby przyjeli traktat o rozwodnikach, cały nasz Sychar tak na dłuższą metę byłby bez sensu. |
Doprawdy? A to dlaczego?
Myślałam, że ludzie głównie z OSOBISTEGO przekonania przyjmują taką a nie inną postawę.
Czyżbym się myliła?
Anonymous - 2014-10-19, 14:09
kenya napisał/a: |
Myślałam, że ludzie głównie z OSOBISTEGO przekonania przyjmują taką a nie inną postawę.
|
czy się mylisz, czy nie, wiesz tylko Ty.
Miło, że charyzmat Sycharu koresponduje z Synodem.
Anonymous - 2014-10-19, 14:17
kenya napisał/a: | Myślałam, że ludzie głównie z OSOBISTEGO przekonania przyjmują taką a nie inną postawę.
Czyżbym się myliła? |
Z osobistego, by życ w zgodzie z Panem Bogiem. Jeżeli Eucharystia rozwodników byłaby dozwolona, jak wielu ludzi zrezygnowałoby z walki o małżeństwo, bo przecież w naszych małżeństwach różowo nie jest, by z czystym sumieniem wejśc w inny, nowy, ciekawszy i lepszy związek.
Kenya, gdyby nie rezygnacja z Boga, gdy zrezygnuję z męza, to i ja bym uciekła. Bo walczę, walczę lata i efekty marne, choc jesteśmy razem, ale dogadac się trudno. I wielkie w nas obojgu poczucie krzywdy i zranień, poparte oślim uporem męża, że on się nie zmieni lub zmienia krótkofalowo, a czeka na moją zmianę... Szczerze, gdybym mogła, jako rozwódka, żyjąca w niesakramentalnym związku byc pełnoprawnym członkiem Kościoła, chyba dawno uciekłabym od mojego męża i wdepnęła w nowy związek. A tak wierzę, że to wola Boga nas połączyła i choc jest ciężko, żyję i trwam, bo ponad mojego męża kocham Boga... A z Boga nie chcę zrezygnowac nigdy. I trwam, bo chcę miec pewnośc, że po ludzku zrobiłam wszystko, by scalic naszą rodzinę.
Anonymous - 2014-10-19, 16:15
MonikaMaria3 napisał/a: | kenya napisał/a: | Myślałam, że ludzie głównie z OSOBISTEGO przekonania przyjmują taką a nie inną postawę.
Czyżbym się myliła? |
Z osobistego, by życ w zgodzie z Panem Bogiem. Jeżeli Eucharystia rozwodników byłaby dozwolona, jak wielu ludzi zrezygnowałoby z walki o małżeństwo, bo przecież w naszych małżeństwach różowo nie jest, by z czystym sumieniem wejśc w inny, nowy, ciekawszy i lepszy związek.
|
Podobnie jak Kenya dziwuja mnie wielce takie stwierdzenia.
Czy te wielkie słowa o miłości do męża jakie pojawiają się prawie w każdym wątku na Sycharze to lipa? Chodzi li tylko o to aby nie żyć w grzechu i móc przyjmować komunię?
A może o to aby nie pójśc do piekła? Coś mi to fałszem zalatuje.
Gdzie jest prawda zatem?
A tak apropo Synodu : sporne punkty nie otrzymały większości 2/3 głosów, ale większość (>50%) biskupów popierała te sporne kwestie.
Anonymous - 2014-10-19, 23:44
grzegorz pisze:
Cytat: | Gdzie jest prawda zatem? |
Obawiam się, że tylko sam Pan Bóg raczy wiedzieć gdzie jest prawda i czym tak naprawdę motywowane są intencje tych niezłomnie trwających...do następnego synodu
mgła pisze:
Cytat: | Miło, że charyzmat Sycharu koresponduje z Synodem. |
Póki co tak. Co nie znaczy że zawsze tak będzie.
Anonymous - 2014-10-20, 10:50
Kenya , Grzegorz
lisy chytre
czego wy jeszcze chcecie ?
MonikaMaria3 napisała wszystko SZCZERZE
Cytat: | Z osobistego, by życ w zgodzie z Panem Bogiem. Jeżeli Eucharystia rozwodników byłaby dozwolona, jak wielu ludzi zrezygnowałoby z walki o małżeństwo, bo przecież w naszych małżeństwach różowo nie jest, by z czystym sumieniem wejśc w inny, nowy, ciekawszy i lepszy związek.
Kenya, gdyby nie rezygnacja z Boga, gdy zrezygnuję z męza, to i ja bym uciekła. Bo walczę, walczę lata i efekty marne, choc jesteśmy razem, ale dogadac się trudno. I wielkie w nas obojgu poczucie krzywdy i zranień, poparte oślim uporem męża, że on się nie zmieni lub zmienia krótkofalowo, a czeka na moją zmianę... Szczerze, gdybym mogła, jako rozwódka, żyjąca w niesakramentalnym związku byc pełnoprawnym członkiem Kościoła, chyba dawno uciekłabym od mojego męża i wdepnęła w nowy związek. A tak wierzę, że to wola Boga nas połączyła i choc jest ciężko, żyję i trwam, bo ponad mojego męża kocham Boga... A z Boga nie chcę zrezygnowac nigdy. I trwam, bo chcę miec pewnośc, że po ludzku zrobiłam wszystko, by scalic naszą rodzinę. |
"Kto chce iść za mną niech zaprze się samego siebie "
Ja uważam , że Monika próbuje to robić .
A że miłość do małżonka , miłość do Boga - wielkie słowa .
Taka natura ludzka - wielkie słowa naokoło nas ,
w polityce , kulturze , w szkole , w domu i kościele .
Tyle w nas miłości co kot napłakał .
Bliższa koszula ciału .
Bóg oferuje interes .
To i to wypełnisz , masz życie wieczne .
No i prosta kalkulacja , opłaci się czy nie ?
Małżeństwo to też interes .
Interes dla nas miał być , ale się okazało że druga strona
cwańsza od nas i nas wystawiła .
Jasne jasne , wielka miłość , uczucie , chęci ........... tak
ale też wysoki , kolezanki będą puchły z zazdrości
....... fajna laska itd.
Oczywiście , że nikt o sobie nawet nie pomyślał .
Wszystko dla drugiego .
A z Bogiem ?
Aż strach rozstrząsać .
Apostołowie tyle się nachodzili , nasłuchali ........ i co ?
Pouciekali !
My bylibyśmy , jesteśmy lepsi ?
Teoretycznie ( bo nie wiadomo co się okarze na sądzie )
jesteśmy "lepsi od innych" ......... bo trwamy , staramy się
żyć w zgodzie z np. tym co Jezus mówi o małżeństwie .
I nie ma co - ofiara jest spora .
Miłość do małzonka ?
Czy wy ( Grzegorz i Kenya ) nie nabija się trochę ?
Jak może trwać UCZUCIE do kogoś kto gardzi tobą , zasadniczo ma cię gdzieś ,
czasem lata całe . Kto ci ostro zalazł za skórę itd.
Przecież to byłoby wrecz patologiczne jakieś uzależnienie .
Nasza "miłość" do Boga jest jeszcze bardziej ułomna .
Miłość Jesusa na krzyżu
, bo chyba tam objawiła się najpełniej , też nie była "piękna" .
Była trudna do pojęcia , zaakceptowania .
=======================
Ale macie rację , Wasza bytność na forum jest konieczna .
Wczoraj , msza .
Jakieś zawołania ze starego testamentu .
Ludzie odpowiadają powtarzając
ani z przekonania ani ze zrozumienia czegokolwiek .
Chyba nie tędy droga .
Owszem , wiele się zmiania , to też trzeba zauważyć .
Łatwy dostęp do treści w internecie , łatwe kontakty z innymi wierzącymi .
Wszystko jakoś się przenika , nowe pomysly itd.
I chyba o to chodzi w tej "wiośnie kościoła" , chyba jednak wiośnie ......no chyba że przed nami jeszcze jesień i zima najpierw
Po mojemu ziarna jednak posiał już JPII .
Anonymous - 2014-10-20, 11:14
Wiele osób, w tym i ja, czuje sie po prostu dotkniętych takimi zamiarami, możliwosciami. Z miłości do Boga przecież chcemy trwać w wiernosci. Dlaczego ci nie trwający mają mieć takie same prawa jak my?
Owszem, jesli okaża skruchę i zrezygnują z grzechu, to przecież kościół zaprasza jak najbardziej.
Nie podoba mi sie to wszystko, bo kosztem żyjących zgodnie z przykazaniami, kosciół chce przygarnąć tych grzeszących. To jakby sam sobie strzelał w kolano.
Anonymous - 2014-10-20, 11:26
Różo
wielkie słowa
z ............ miłości do Boga .
Powiedzmy że kochasz męża i gotujesz mu obiad , pierzesz itd.
........ ale nagle sąsiadka też kocha ale "zwolniona jest" z tych czynności
No więc pytasz ?
Dlaczego tylko ja mam gotować i prać ?
Piszesz "kosztem" .
Czy miłość wystawia rachunki ?
Anonymous - 2014-10-20, 11:42
niektórzy trochę zachowują się jak najemnicy w winnicy, zazdroszczą innym, że mimo mniejszego wysiłku dostają taką samą zapłatę od Szefa..
wydaje mi się, że mam tak żyć jakby ten dzień był moim ostatnim, wierzę w Boga więc postępuję zgodnie z Jego przykazaniami, ale są osoby, które uwierzyły w Boga i Bogu dopiero na pewnym etapie życia..i z chrześcijańskiego punktu widzenia powinnam się cieszyć, ze jest możliwość aby i one mogły kiedyś znaleźć się w Niebie a nie mówić Najwyższemu, że takie naradzanie wszystkich Niebem jest niesprawiedliwe
Anonymous - 2014-10-20, 13:08
...... no dobra
a teraz zajmijmy się NIESAKRAMENTALNYMI
i ich tematem tabu , zakłamaniem
Tak tęsknią do Boga , tak Go kochają .
...... ale jeden z drugim nie przyzna
że jeszcze bardziej kocha Zochę czy Patrycję
albo nabożna Zocha
nie zająknie się , że Krzysiek jakby ważniejszy
A czas płynie i nachodzą wątpliwości .
Co z nami kochanie po śmierci ?
Bądź co bądź jest to ......... siódme .
I tak sie kombinuje jakby tu i Bogu świeczkę i SOBIE ogarek .
No to pada "propozycja" wymiany dla Boga .
Białe małżeństwo za niebo ............ no sorry , ale wiecej dać nie możemy .
Tylko , ze to tak niezbyt dobrze wyglada
............. to się lepiej dziećmi zasłonić , że to niby dla ich dobra .
A może tak przestać się okłamywać
i po jednej i po drugiej stronie
i "cycki sobie przyprawiać " ?
------------------------------------------------------------------------------------------------
Anonymous - 2014-10-20, 13:16
RóżaR napisał/a: | Wiele osób, w tym i ja, czuje sie po prostu dotkniętych takimi zamiarami, możliwosciami. Z miłości do Boga przecież chcemy trwać w wiernosci. Dlaczego ci nie trwający mają mieć takie same prawa jak my?
Owszem, jesli okaża skruchę i zrezygnują z grzechu, to przecież kościół zaprasza jak najbardziej.
Nie podoba mi sie to wszystko, bo kosztem żyjących zgodnie z przykazaniami, kosciół chce przygarnąć tych grzeszących. To jakby sam sobie strzelał w kolano. |
Dlaczego kosztem tych sprawiedliwych?
To trochę jak zazdrość sąsiedzka.
Mam wszystko co trzeba, dom, samochód, dobrze zarabiam a boli mnie że sąsiad kupił sobie nowy
samochód.
Anonymous - 2014-10-20, 13:57
Róża pisze:
Cytat: | Z miłości do Boga przecież chcemy trwać w wiernosci. Dlaczego ci nie trwający mają mieć takie same prawa jak my? |
zdumiewajace.
Różo,
czy zatem "prawa" dane "nietrwającym" miałyby taką moc by odebrać sens Twojego trwania w wierności?
|
|
|