Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Artykul na "onecie" - pochwala niesakramentalnych
Anonymous - 2014-10-17, 18:11
Slawomir napisał/a: | Brak reakcji, brak działań sprzeciwia się temu co Bóg dla nas zaplanował. |
Sławku proste pytanie
Bóg zaplanował???
czy ty zaplanowałeś???
bo to różnica ...
Widzisz Sławku gdyby Bóg zaplanował...gdyby to miało być taj jak Bóg chce....
to powrót żony może by się odbył siłą....
ale jest jak jest...może plany się zmieniły co????
Slawomir napisał/a: | jakie znaki miłości okazujesz swojej małżonce? |
Znaki miłości???
jestem i byłem sobą...nie będę grał macho...gdy w sercu mi insze skaczą...
Tak Sławku etapy z życia -było tak i miało miejsce
ale było prawdziwe...dziś jest inaczej i tez jest prawdziwe....
Spójność serca..myśli i postawy-zawsze to we mnie było.
I dalego jestem i byłem prawdziwy..bez gry,bez pozy,bez okraszania...
Bo pozerstwo zawsze wyjdzie nijak
A kobiety ???
jak netoperek gacek -radarem wyczuwają prawdziwość jaka z nas wychodzi
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Mare nie chce mi się kolejny raz tłumaczyć tego co tłumaczyłem moc nadziei...
Mylisz separację z życiem oddzielnie..............jedno i drugie dopuszcza kościół ...
z tym że w separacji ma być przejawem dążenie do pojednania i spełnione warunki....choćby wyjścia z sytuacji jakie tworzyły zagrożenie dla związku.....
Drugie to przyjęcie przez kościół tego że jedno z dwojga nie chce już żyć razem z własnej woli
i kościół oraz Bóg przyjmuje taką wolę.....
gorzej już ze śmiertelnikami bo zazwyczaj mają z tym problem
mare1966 napisał/a: | Jakaś dziwna ta wierność .
To tak jakby sługa uciekł od pana
ale twierdził że pozostał mu wierny
bo służy teraz tylko sobie sobie
i nie znalazł innego nowego pana .
Czy "wierność" to tylko brak seksu z kimś innym ? |
Mare jaki sługa??? jaki pan???
Jeżeli żyje się w takim przekonaniu -to raczej trudno pogodzić się nam(zapewne) do końca życia
że ktoś inny jednak wybrał inna drogę i nie koniecznie taka jaka my chcemy.
Jak???
Efekt małego dziecka jakiemu zabrano zabawkę......
Anonymous - 2014-10-17, 18:21
Z całym szacunkiem: nie czuje bys mi cokolwiek wytlumaczył
Tak jak napisał Mare: KK dopuszcza separację na szczególnych warunkach (pije bije krzywdzi będzie krzywdził, zagraża itp itd)
wszystkie inne przypadki "pójścia sobie" są łamaniem przysięgi małżeńskiej
-------
a tutaj głos z synodu
http://gosc.pl/doc/2201383.Burza-w-Watykanie
Anonymous - 2014-10-17, 18:26
[quote="mare1966"]DHL
Cytat: |
Ależ ja tak właśnie "czuję" wierność , tym jest ona trudniejsza .
Przeciwieństwem jest taka - ok , nie nie śpię z nikim , ale poza tym mam cię gdzieś .
|
I fajnie że tak czujesz
a doczytałeś resztę???
każden odpowiada za siebie!!!
zatem nasz stan. .nasza sprawa...
Wszak to takie proste.. obok haseł padających na forum...
każdy zmienia siebie -bo drugiego nie może
dokładamy hasło
każdy we własnym ogrodzie wierności pracuje....
bo nie istotne co u sąsiada za płotem...
prawda?? czy tak winno być????
A JAK JEST U NAS???
no skoro ja ciężko tyram-to i od połówki wymagam bo ją słowem trzymam...
Nie tak Mare...nie tak..
pozdrawiam
Anonymous - 2014-10-17, 19:21
DHL ,
skoro małżeństwo
stanowi JEDNO CIAŁO , to jak można twierdzić
że to gdzie idzie lewa noga
prawej nogi obchodzić nie powinno ?
Natomiast , oczywiście o własnym szczęściu lub nie
decydujesz zasadniczo sam .
Warunki zewnątrzne złe na pewno utrudniają czy mącą ,
ale nie mogą wpływać na WŃĘTRZE , bo tam jest szczęście , w nas - nie poza nami .
Cytat: | no skoro ja ciężko tyram-to i od połówki wymagam bo ją słowem trzymam...
Nie tak Mare...nie tak.. |
Raczej OCZEKUJĘ .
A słowem sama się związała , dobrowolnie .
Cytat: | "czemu ześ mi moja mila zawiazala ten swiat, jam ci swiata nie wiazala zawiazal ci go ksiadz, jam cie tylko pokochala tyś mnie nie musial wziasc...." |
czemużesz mi moja miła
===================================================
Anonymous - 2014-10-17, 19:37
mare1966 napisał/a: | Raczej OCZEKUJĘ .
A słowem sama się związała , dobrowolnie . |
Mare by zakończyć dysputę..bo znów idzie w nicość
zakończę ja tylko słowami...
Jezus kiedyś powiedział:
"Każdy więc, kto słucha tych słów moich i wykonuje je, będzie przyrównany do męża mądrego, który zbudował dom swój na opoce. I spadł deszcz ulewny, i wezbrały rzeki, i powiały wiatry, i uderzyły na ów dom, ale on nie runął, gdyż był zbudowany na opoce. A każdy, kto słucha tych słów moich, lecz nie wykonuje ich, przyrównany będzie do męża głupiego, który zbudował swój dom na piasku. I spadł ulewny deszcz, i wezbrały rzeki, i powiały wiatry, i uderzyły na ów dom, i runął, a upadek jego był wielki." (Mat. 7,24-27 BW)
a upadek jego BYŁ WIELKI.....
i ci co ocaleli w świat poszli....bo domu już nie było...
zatem Mare było małżeństwo i się zmyło.....bo na opoce nie było...
zatem można wyć i teraz na cztery strony świata...choć to wycie nic już nie da..........
fundament był lichy....to i licha pozostałość...
i czasem trzeba się pogodzić że nic to nie da:
nawet to że teraz mam komplet narzędzi.. że teraz cegła klinkierówka w mych rękach.. że następne klasy edukacji skończyłem ..że plany i szkice mam...
co pozostaje???
Liczyć że może Bóg da nam szansę..
.choć i może nie przyjść...
No taka kolej losu dla rozumnych....
i czasem lepsza niż napełnianie się warunkami, nakazami ,stwierdzeniami
ma prawo złamać.. czy nie ma prawa....
pozdrawiam
Anonymous - 2014-10-17, 19:42
moc nadziei napisał/a: | wszystkie inne przypadki "pójścia sobie" są łamaniem przysięgi małżeńskiej |
Jasne wejrzyjmy tylko we własny udział tego
czemu ktoś ja złamał???
gdzie byłem ???co robiłem???
jaki w tym mój palec był-w jakim kierunku pchał??
------------------------------------------------------------------
Sławku ależ nikt i niczego ci nie broni!!!
walcz. .pokazuj. .....broń
Chyba ponad tydzień temu....
moc nadziei.. napisała mi na forum....
Norbert ..może ten czas jest dla Ciebie.??...
przyznam że wstępnie nie złapałem. .ale gdy zestawiłem sobie te słowa z fragmentem jaki zamieściłem powyżej do Mare słów Jezusa...
to dojszła do dyńki odpowiedź.....
Czy Bóg wierzy że umiem i potrafię???
czy wierzy na pewno???
by dać mi znów projekt w budowę.....
nam się wiele już wydaje...wiele czujemy i widzimy-ale ON nasze serca zna na wskroś
pozdrawiam
Anonymous - 2014-10-17, 19:53
Witam
Napisałem jakiś czas temu moje dłuższe przemyślenia, ale mi zjadło. Muszę się jeszcze trochę pouczyć działania tej grupy dyskusyjnej.
Ale do rzeczy.
Kiedyś wydawało mi się, że "białe małżeństwa" są do zaakceptowania. Ale zmieniłem zdanie po przeanalizowaniu przysięgi małżeńskiej (oczywiście świetne rekolekcje księdza Marka Dziewieckiego). Przytoczę tu tekst przysięgi:
"Ja (imię Pana Młodego) biorę Ciebie (imię Panny Młodej) za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Czy żona odchodząc do innego i żyjąc nawet z nim w "białym małżeństwie":
1. dochowuje mi ślubowanej miłości?
2. dochowuje mi ślubowanej wierności?
3. dochowuje mi ślubowanej uczciwości małżeńskiej?
4. nie opuściła mnie aż do śmierci?
Na każde z tych pytań należy odpowiedzieć: NIE!!
Jak zatem może ktokolwiek uważać, że żyjąc w "białym małżeństwie" z niesakramentalnym małżonkiem, może przystępować do Komunii św.? Argumentów na forum padło już wiele, że niewierność nie polega tylko na zdradzie fizycznej. Próba dopuszczenia takich osób do Komunii może być poważnym zgorszeniem.
Zastanówmy się jeszcze, kiedy związki niesakramentalne decydują się na formę "białego małżeństwa"? Najczęściej wtedy, kiedy wiek albo zdrowie na pozwala już na pełną konsumpcję. Znajdują sobie więc wytłumaczenie: "My już nie współżyjemy". Czytałem nawet gdzieś tłumaczenie jakiegoś księdza, że przejście do "białego małżeństwa" powinno nastąpić dopiero w późniejszym wieku, bo dla młodych to za duża pokusa... Czy jest jakiś żal za porzucenie małżonka? To jest zwykłe tłumaczenie się: "My już żyjemy po bożemu".
Pan Jezus powiedział:
"... a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa" (Mt 5:32).
Tym bardziej chyba, jak ktoś sam oddalił drugiego małżonka dla "nowszego modelu".
Podsumowując:
Uważam, że dyskusja o "białych małżeństwach" to próba obejścia i wejścia bokiem na teren zarezerwowany dla małżeństw sakramentalnych. Ojciec Paweł Gużyński dał się wmanewrować, lub co bardziej prawdopodobne po jego niektórych ostatnich wypowiedziach, tak uważa. Został takim trochę "katolickim celebrytą" i musi/chce mówić rzeczy, które puszczą. Występuje przecież w TV Religia.
Pozdrawiam
Jacek
Anonymous - 2014-10-17, 19:55
Ha, masz rację.
Mnie uderzyło bardzo w czułe miejsce któreś z kazań bodajże ks. Dziewieckiego.
Że łamanie przysięgi zaczyna się w momencie gdy przestajemy okazywać miłość drugiemu...
O jakim odchodzeniu akceptowanym przez KK Ty pisałeś?
Anonymous - 2014-10-17, 20:18
moc nadziei napisał/a: | O jakim odchodzeniu akceptowanym przez KK Ty pisałeś? |
A o takim jakie zestawimy ze słowami właśnie Jezusa ...budowa domu na opoce...
właśnie o tym co usłyszałem z ust mego przewodnika duchowego...
to proste moc nadziei ....
czy moja żona nie związana z nikim innym...nie idąca droga zdrady, zauroczenia innym
ma prawo wyjść z sakramentu i małżeństwa???
ma prawo....bo dom był niesolidny...bo dom się zawalił....
czy ma prawo mówić o mnie były mąż???
ma prawo....bo tamten mąż był niesolidny .....
Czy zatem postawiona w sytuacji ruin i gruzów ma prawo do własnych wyborów,
pamiętając to że gwarancje liche były???
ma prawo nie wierzyć w gotowość ,jak i może to Bóg widzi
człek się uczy od drobnostek...potem dalej idzie jego droga.
Na trasie postawiono mi OD-z niego nauczyłem się istoty.
Ot jedno z zadań na jakie OD stawia też nacisk...
praca i szacunek do niej, zadania i sumienność,zabowiązania i pilnowanie ich.
Prostota -a jak pomaga w naszym realnym życiu...
I co jeszcze usłyszałem???
Bóg najpierw daje nam roślinkę...pozwala o nia dbać by nie zmarniała,potem dostaniemy zwierzątko-uczymy się o nie dbać i obowiązków...
a na koniec ...gdy naprawdę w nas uwierzy....przyjdzie więcej....
pozdrawiam
Anonymous - 2014-10-17, 20:24
No to są już takie bardzo osobiste zawiłości.
Na moje świeckie oko, to łatwo zostało to odejście usprawiedliwione...
ale co ja wiem?
Czy to się mieści w wytycznych KK:
http://www.opoka.org.pl/b...enskie_09.html#
rozdział Separacja z innych przyczyn?
Nie wiem.
O roślince mądre. Tak to jest.
Tylko że akurat mi to powiedziała pani pediatra. Poszłam po skierowanie na terapię dla dzieci. Pyta o powód. Ja że kryzys małżeński i więcej nie rozwijam. Ona po chwili milczenia: "O wszystko trzeba dbać...."
I wypisała skierowanie. A ja długo długo myślałam o jej słowach. I ciągle brzmią mi w głowie, takie proste.
W przebaczeniu w kryzysie małżeńskim przebaczenie samemu sobie jest bardzo trudne ale chyba też bardzo ważne..
Anonymous - 2014-10-17, 20:34
Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość...
Zawierając sakrament małżeństwa narzeczeni ślubują sobie wzajemnie miłość, wierność i uczciwość małżeńską aż do śmierci, a Pana Boga biorą za świadka swoich słów i proszą Go o pomoc do wypełnienia swoich ślubów. Wypowiadane słowa mają głęboki sens, który nie zawsze jest rozumiany przez współczesnego człowieka. Przyjrzyjmy się bliżej treści zawartej w przysiędze.
Miłość
Poprzez ślub miłości małżonkowie zobowiązują się do okazywania sobie miłości i jej pogłębienia, czyli do życia w miłości (prawdziwej i na całe życie). Do osiągnięcia takiej miłości potrzebny jest stały wysiłek ze strony człowieka i łaska miłości, którą daje Chrystus małżonkom w sakramencie małżeństwa.
Miłość małżeńska jako wola czynienia dobra współmałżonkowi ma charakter daru wzajemnego i wzajemnej pomocy we wszystkich dziedzinach wspólnego życia. Wyraża je i dopełnia w szczególny sposób uczciwe i godne współżycie małżeńskie, gdyż miłość mężczyzny i kobiety jest z samej istoty religijna nie tylko w wymiarze duchowym, ale również cielesnym. Objawia się ona w gestach, słowach, uczuciach i wzruszeniach, a najbardziej swoisty wyraz znajduje w akcie zjednoczenia małżeńskiego.
Żeby pojąć prawdziwą miłość trzeba zadać sobie pytanie kim jest człowiek, bo prawdziwa koncepcja miłości bazuje na koncepcji człowieka. W prawdziwej miłości musi być zachowana godność osoby ludzkiej, jej relacja do Stwórcy i jej prawo do samorealizacji. Miłość małżeńska musi zawierać wszystkie te elementy, a ponadto jest wspólnym podjęciem zadań.
Słowem „miłość” określamy często własne uczucia. W tak rozumianej miłości drugi człowiek jest wartością o tyle tylko, o ile jest źródłem naszych przeżyć. Poniża go to, bo stawia w pewnym sensie na równi z rzeczami, których używa się dla własnej korzyści.
Prawdziwa miłość polega na przyjaźni, życzliwości i szacunku dla ukochanej osoby i czynienia jej zawsze dobra, nawet wtedy, gdy wymaga to ofiary. Człowiek prawdziwie kochający gotów jest uczynić wszystko co w jego mocy dla dobra drugiego człowieka.
Aby miłość była prawdziwa, musi objąć całego człowieka. Prawdziwa miłość akceptuje człowieka, zdając sobie sprawę z jej braków, ale rozwój miłości pozwala te braki uzupełniać. Prawdziwa miłość jest wspólną drogą do świętości, jest rozwojem który nie niszczy, lecz wydobywa dobro. Miłość prawdziwa jest bezinteresowna, chce dawać, nie brać, zabiega o dobro drugiego człowieka. Jej istota polega na dzieleniu się wszystkim co ma i wszystkim czym jest. Miłość jest wzajemna. Dar miłości jest więc darem osoby.
W miłości dojrzałej zjednoczenie kobiety i mężczyzny jest tak silne, że żadne z nich nie wyobraża sobie życia bez siebie. Jedno dla drugiego jest osobą najważniejszą i jedyną, wyróżnioną spośród wszystkich na świecie.
Miłość małżeńska znajduje swój najdoskonalszy wyraz i najpełniejsze urzeczywistnienie w potomstwie. Prawdziwa, dojrzała miłość chce być płodna i dąży do założenia rodziny. Miłość, która wyklucza dziecko, nie jest jeszcze miłością dojrzałą. Płodność jest czymś tak podstawowym w miłości, że Kościół nie uważa za ważne takiego małżeństwa, w którym uprzednio i bezwarunkowo wykluczono potomstwo.
Miłość dojrzała jest integralną postawą człowieka. Kształtowanie w sobie postawy miłości dojrzałej wymaga jednak wysiłku przez cały okres młodości, a jeszcze bardziej w wieku dojrzałym.
Wierność
jest naturalnym wyrazem prawdziwej przyjaźni i miłości. W ścisłym swym znaczeniu wyraża się ona w niepodejmowaniu kontaktów płciowych z osoba trzecią. Kontakty takie są wielką krzywdą dla współmałżonka i dlatego noszą nazwę zdrady małżeńskiej. Wierność jest prawdziwym wyrazem miłości do współmałżonka i szacunku do współżycia płciowego, które prawdziwym znakiem miłości może być tylko w małżeństwie.
Nie tylko o wierność fizyczną chodzi. Małżonkowie których serca nie tworzą jedności, ale chodzą swoimi drogami, nie mogą realizować ideału doskonałego związku, mimo zewnętrznej wierności. Nieobecność duchowa w ognisku domowym jest równie niebezpieczna jak niewierność fizyczna.
Ślubowana wierność zobowiązuje małżonków do pielęgnowania, rozwijania i pogłębiania uczuć, ponieważ nie ma wierności bez miłości. Z drugiej strony wierność nie może być chciwa, zaborcza, nie może ranić przez całkowite uzależnienie drugiej osoby, traktowanie jej jako swojej własności. Taka postawa sprzeciwiałaby się rozwojowi i godności drugiej osoby.
Wierność nakłada obowiązek odpowiedzialnego dobrania sobie partnera, aby można było z nim iść wspólną drogą. Decyzja ta musi być więc poprzedzona poważną refleksją.
Uczciwość
Zobowiązuje małżonków do życia czystego, zgodnie z ich stanem, rozumnego kierowania sferą seksualną oraz poszanowania w drugim godności człowieka i dziecka Bożego. W ślubie uczciwości małżeńskiej chodzi o to, by we współżyciu małżeńskim wyrażał się szacunek dla współmałżonka, liczenie się z jego potrzebami, pragnieniami, czy trudnościami.
Prawo do okresowego powstrzymywania się od współżycia płciowego pozwala małżonkom na planowanie poczęć z uszanowaniem uczciwości małżeńskiej. Jeśli małżonkowie mają słuszne powody, aby w danym okresie swego małżeństwa nie przekazywać życia, wtedy mogą powstrzymywać się od współżycia płciowego w dniach płodności żony. Takie planowanie poczęć jest uczciwe.
Nieuczciwością małżeńską jest stosowanie przez męża lub żonę jakichkolwiek środków, lub metod antykoncepcyjnych.
Ślubem uczciwości małżeńskiej przyrzekają sobie zatem małżonkowie, że ich wspólne współżycie płciowe będzie zgodne z porządkiem moralnym, a wiec we współżyciu uszanują wzajemnie swoją ludzką godność, a z drugiej strony, że będzie ono w pełni prawidłowe.
Ponadto uczciwość małżeńska domaga się wzajemnej życzliwości, uprzejmości w słowach i w postępowaniu, cierpliwego znoszenia wad bez wzajemnych wymówek i kłótni oraz niesienia pomocy i radości.
Uczciwość małżeńska domaga się, aby żadna ze stron nie była przez drugą wykorzystywana. Chodzi o to, aby wykonywać uczciwie swoje obowiązki. Małżonkowie mają wspólnie troszczyć się o siebie.
…oraz to, że cię nie opuszczę aż do śmierci…
Małżeństwo określa się jako najgłębszą wspólnotę życia i miłości. Troska o dobro człowieka któremu ślubowało się miłość, domaga się trwania przy nim w dobrej i złej woli, zarówno w okolicznościach sprzyjających jak i niesprzyjających temu trwaniu przy sobie. Słowa przysięgi małżeńskiej odnoszą się do nierozerwalności małżeńskiej. Małżeństwo ważnie zawarte i dopełnione jest rozwiązywane tylko przez śmierć jednego z małżonków.
…Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci
Przysięga małżeńska zobowiązuje dwojga ludzi do wspólnego życia w prawdzie wobec siebie i Boga. To rodzaj „umowy” przed Bogiem, który cementuje związek i udziela łaski.
Sakrament to dar Boga dla człowieka. Małżonkowie uczą się wierności dla siebie i dla Boga.
Ostatnia część przysięgi małżeńskiej jest prośbą zwróconą także do świętych. Warto więc we wspólnej modlitwie sięgać po taką nadprzyrodzoną pomoc z nieba.
Czym zatem jest przysięga dla człowieka współczesnego? Czym ona jest dla nas wszystkich? Przysięga małżeńska jest dla nas zadaniem, z którego zdajemy egzamin każdego dnia, a obrączka jest znakiem miłości, wierności i uczciwości…
JACKU zamiast skupiać się nad sensem tego czy twoja zona jest na TAK...czy NIE
w zakresie przysięgi małżeńskiej..
najpierw warto wiedzieć co poszczególne słowa znaczą....
potem odnieść się samemu do nich-znaczy odszukać własny udział w tym ..
i dopiero reszta
pozdrawiam
Anonymous - 2014-10-17, 21:27
moc nadziei napisał/a: | Na moje świeckie oko, to łatwo zostało to odejście usprawiedliwione... |
Moc nadziei ale sens jest inny -nikt niczego nie usprawiedliwiał...pokazano mi jedynie że wybór-jest wolą.
Wolą jaką powinienem zrozumieć nawet gdy czuję inaczej...
wolą jaką uznaje Bóg mimo ze widzi niejasności.
Dalej to jest już działka mojej zony -jej rozliczeń z Bogiem i tego co sama może czynić ze swa wolą...
bo wybory w życiu są zawsze i są różne.
To jest także to jak sama ma szansę na stabilność opoki, własnego wkładu i działań.
I tego że zawsze ma szansę na wspólne działania choćby z Bogiem-jeżeli w oczach jej ja zawiodłem.
Każdy ma swój czas. .i każdy ma swe możliwości i mimo ze był czas gdy stanowiliśmy jedność -to mimo to jesteśmy oddzielnie dzieckiem Bożym.
pozdrawiam
Anonymous - 2014-10-17, 22:25
DHL
Cytat: | właśnie o tym co usłyszałem z ust mego przewodnika duchowego...
to proste moc nadziei ....
czy moja żona nie związana z nikim innym...nie idąca droga zdrady, zauroczenia innym
ma prawo wyjść z sakramentu i małżeństwa???
ma prawo....bo dom był niesolidny...bo dom się zawalił....
"Wyjść z sakramentu , z małżeństwa " ?
bo się nie sprawdziłeś itp. ?
BZDURY BZDURY BZDURY ............. wybacz DHL
to moje zdanie i nie krytykuję Twojego intelektu
tylko takie widzenie
czy ma prawo mówić o mnie były mąż???
ma prawo....bo tamten mąż był niesolidny ..... BYŁY ? Kolejne bzdury !
Czy zatem postawiona w sytuacji ruin i gruzów ma prawo do własnych wyborów,
pamiętając to że gwarancje liche były???
Byboru dokonała przy ołtarzu , a "gwarancje" ???????????
ma prawo nie wierzyć w gotowość ,jak i może to Bóg widzi |
Ja rozumiem , jakby tak zona pisała !
A może Ty tylko sprawdzasz
co my na takie jej tłumaczenie ?
Anonymous - 2014-10-17, 22:33
moc nadziei napisał/a: | DHL nie ma obowiazku ..
pewnie ze nic na siłe ,trudno, zeby zrobić obowiązek
ale jest powinność nie życia w grzechu - tak czy nie?
porzucenie małzonka lub życie z kim, kto zostal porzucony/sam porzucił - jest grzechem tak czy nie
Kenya, ja myslę, że nie chodzi o traktowanie Eucharystii jako wyróżnienia (w ogóle dziwnie mi to brzmi... jakos totalnie w oderwaniu od Ewangelii)
tylko o to, że porzucenie rodziny i nowy zwiazek nie będzie juz grzechem
|
Nie, nie mamy ŻADNYCH powinności. Nie mamy żadnych obowiązków względem Boga. Mamy pełną wolność. Na tym polega Jego miłość do nas. Jezus nie umarł na krzyżu za świętych, tylko za wszystkich. Amy sobie lekką ręką szafujemy wyroki, kto jest godny Jego łaski, a kto nie jest...
Myślę, że warto tu przytoczyć to, czym w Biblii jest grzech. Bo to nie jest to, co mówi KK, czego wolno, a czego nie wolno. Prawem nie jesteśmy w stanie tego uregulować, bo życie zawsze to wyprzedzi. Dlatego mamy sumienia.
Cytat: | Pierwsze słowo: "hattaM" oznacza dosłownie "chybić celu": grzech jest wypaczeniem, które oddala nas od
Boga, będącego zasadniczym celem naszych relacji, a więc także od bliźniego.
Drugim hebrajskim terminem jest "awón" i odnosi się do pojęcia: "wykręcać", "skrzywiać". Grzech jest więc
pokrętnym zboczeniem z prawidłowej drogi; jest odwróceniem, wykrzywieniem, zniekształceniem dobra i zła w
znaczeniu użytym przez Izajasza: "Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem, którzy zamieniają
ciemności na światło, a światło na ciemności" (Iz 5, 20). Właśnie z tego powodu nawrócenie w Piśmie Świętym
ukazane jest jako "powrót" (po hebrajsku " szub") na prawidłową drogę wraz ze skorygowaniem kursu.
Trzecim słowem, którym Psalmista określa grzech, jest " peszaM". Oznacza ono bunt poddanego wobec
władcy, a więc jawne rzucenie wyzwania wobec Boga i porządku ustanowionego przez Niego w ludzkiej historii.
|
Źródło: klik
A większość osób tutaj tak bardzo się skupia na martwych przepisach, które są tylko WYTYCZNYMI i wskazówkami... Które pokazują, do czego warto dążyć...
Ciągle widzę tu za dużo "Powinno być tak i tak" a za mało "Jest tak, jak jest". Wychodzicie od celu, a powinno się wychodzić od problemu i drogi jego rozwiązania...
|
|
|