To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - nowa kryzysowa historia

Anonymous - 2014-10-04, 11:52

Sama_ja napisał/a:
wesoło :( czuję sie psychicznie coraz gorzej, a z ciąży przestałam się cieszyć. Boję się, że przez moje relacje z mężem, to że mnie oszukał i wiedząc o kryzysie zdecydował się na dziecko, ja nie będę


Witaj!

Czy rzeczywiscie jestes sama jak w nicku? Czy masz mame, rodzenstwo, przyjaciolki, ktore moga Ci pomoc?
Jak tam radzisz sobie finansowo?

Anonymous - 2014-10-04, 16:40

A, jeszcze!, ważne! Przebaczenie to nie to samo co pojednanie. O przebaczeniu krzywdziciel nawet nie musi wiedzieć, ani o nie prosić. Przebaczenie to nie zapomnienie i nie gruba krecha i nie naiwność. Wybaczam, aby mnie było łatwiej. Wybaczam wtedy, kiedy jestem na to gotowa.
Anonymous - 2014-10-04, 19:52

Mnie pomógł i dalej pomaga ten poradnik, często linkowany na naszym forum:

Czym jest wybaczanie?
http://www.psychologia.ne...l.php?level=363

Anonymous - 2014-10-04, 21:21

Dziękuję za Wasze odpowiedzi. Minął dopiero miesiąc od wypłynięcia całej sprawy. Cały czas walczę ze swoją złością, raz się udaje, drugim razem przegrywam.Wiem, że sama sobie szkodzę, ale to jest silniejsze ode mnie. Nie umiem jeszcze nie płakać :( Chcę przebaczyć, bo wiem że bez tego nie pójdę dalej. Mój mąż nie wierzy, że nie będę już wypominać jego koleżanek. Napisałam list przebaczenia do niego, który muszę przynieść na następna wizytę. Chcę Mu przebaczyć,ale tak naprawdę tak jak pisze kenya on tego nie uważa jako zdrady, kobieta była dla niego koleżanką której sie tylko zwierzał, nie prosił mnie o przebaczenie, nawet stwierdził, że nie chce przebaczenia. On stwierdził dzisiaj, że poszedł na terapię bo to nie zaszkodzi, ale nie wierzy że nam się uda. Nie wychodzi z inicjatywą żeby porozmawiać, nie okazuje uczuć (nie chce robić mi nadziei,że zmieni stosunek do mnie - tak sie tłumaczy).Ja przez ostatnie dni byłam dla niego oschła,wręcz wrogo nastawiona, nie krzyczałam, nie rozmawiałam. Po prostu stwierdziłam, że skoro nie wychodzi z inicjatywą to ja nie będę niczego wymagać. I co? zamiast starać się, żeby naprawić nasze małżeństwo, jego to nie wzruszyło, nie podjął żadnego działania. Dzisiaj zaczełam rozmawiać to coś tam z siebie wydusił, ale czy to coś zmieni? Uważa, że mamy starać się żeby teraźniejszość jakoś funkcjonowała, ale nie chce wracać do przeszłości. Ja nie jestem psychologiem, ale czy nie powinniśmy porozmawiać o naszej przeszłości, żeby teraźniejszość była lepsza?
Sławku nie jestem całkiem sama, moi rodzice wiedzą , moja siostra, ale powiem Ci, że widząc jak moja rodzina to przeżywa nie chcę już nic im mówić, moja mama bardzo to wszystko przeżywa. A finansowo sobie radzę, mąż daje mi pieniądze.
Dziękuję za linka, poczytam sobie o przebaczeniu, może to mi pomoże.
Jeżeli chodzi jeszcze o terapeuty to po ostatnim razie czułam się jakbym była wszystkiemu winna, a na wizycie męża zamiast rozmawiać o przeszłości, to w większości czasu rozmawiali o tym jak ja sie zachowywałam w ciągu tygodnia, i mąż mi powiedział, że terapeuta stwierdził, że musi więcej ze mna popracować. Nie ma mowy o przeszłości, miał mu zaproponować jakąś lekturę, to nic mu nie powiedział. Na szczęście dał się namówić za moją namową na czytanie Graya Marsjanie i Wenusjanki zawsze razem. Może zrozumie moją psychikę (kobiecą), bo na razie to chce żebym zachowywała się jak facet. W ogóle on jest zamkniętym człowiekiem, mówi coś pół słówkami, a potem sie dziwi że ja się denerwuję bo nie siedzę w jego głowie i nie wiedziałam co tak naprawdę myśli. Najlepiej by było żebym dostosowała się do jego ustaleń ( chce np. rozdzielności majątkowej). Ja mu dzisiaj powiedziałam, że nigdy sie nie zgodzę na rozwód ani rozdzielność, bo go kocham.

Anonymous - 2014-10-04, 21:32

Miesiąc to bardzo króciutko. Z mojej perspektywy rocznej gdy teraz patrzę na to gdzie byłam miesiąc po odkryciu zdrady - cóż.
Weszłam (zostałam wepchnięta) do ciemnego pokoju, i bardzo się bałam. Ale nawet nie wiedziałam gdzie jest włącznik światła, a co dopiero mówić o możliwości sięgnięcia do niego.

Sama_ja, będzie inaczej, będzie jaśniej. Zapewniam Cię!!!! Ale nie tak od razu.

Anonymous - 2014-10-04, 21:33

Sama_ja napisał/a:
Jeżeli chodzi jeszcze o terapeuty to po ostatnim razie czułam się jakbym była wszystkiemu winna, a na wizycie męża zamiast rozmawiać o przeszłości, to w większości czasu rozmawiali o tym jak ja sie zachowywałam w ciągu tygodnia, i mąż mi powiedział, że terapeuta stwierdził, że musi więcej ze mna popracować.
Sama_ja to, co wytłuściłam wiesz, jak wnioskuję od męża. To to, co było na terapii może być w rzeczywistości ciut albo i bardzo czymś innym, wiesz to ? Niemniej, jeśli jest tak, jak mówi Twój mąz, to khm .. dziwny ten terapeuta - powinien, moim zdaniem, na spotkaniach z Tobą pomagać Tobie, z mężem - mężowi, ale mieć nadrzędny cel - pomóc Wam jako małżeństwu.
Anonymous - 2014-10-04, 22:22

Właśnie, też zaczynam się zastanawiać , czy terapeuta faktycznie nam pomoże. Wizyta 45 minut raz na tydzień bądź dwa tygodnie to dla mnie za mało:( Zwłaszcza w moim stanie. A terapeuta jest bardzo zajęty i ciężko ustalić częste daty wizyt:( Może mój mąż też mi źle przekazuje, ale właśnie w tym też jest problem. Mówi, że boi mi sie cokolwiek powiedzieć, bo nie wie jak zareaguje. Dziwne to dla niego , że np 2 dni jest dobrze a potem wybucham ( bo nie wykazuje żadnej inicjatywy naprawy - nawet sam nie inicjuje rozmów). On by chciał , żebym miała cały czas dobry humor i nie rozumie tych huśtawek. Dzisiaj mu powiedziałam, że tak długo będzie , że raz będzie dobrze a potem źle, póki sobie wszystkiego nie przeanalizujemy. On tego nie rozumie:( Powiedziałam mu wczoraj, że nie jestem facetem, i że nigdy nie będę myśleć jak facet , że mam psychikę kobiet i tego nie zmienię.
Anonymous - 2014-10-05, 09:25

Sama_ja napisał/a:
y terapeuta faktycznie nam pomoże. Wizyta 45 minut raz na tydzień bądź dwa tygodnie to dla mnie za mało:( Zwłaszcza w moim stanie. A terapeuta jest bardzo zajęty i ciężko ustalić częste daty wizyt:( Może mój mąż też m


Witaj!!

Z terapeutami to jest różnie :-) . Dobrze ze trafiłaś tu na forum. Jak dasz rade tez poszukaj ogniska Sychar w swoich okolicach. Tylko osoby które przeżyły coś podobnego mogą w pełni wysłuchać i zrozumieć. Hej w ciaży też masz prawo do huśtawek nastroju :-)
Dobrze jakbyście udali się wspólnie na spotkania Sychara. Po tym co piszesz coś dociera do twojego męża. Obok terapii zaproponuj mu małe przemeblowanie. Wspólnie jedzcie do sklepu i daj mu wybrać szafkę, lampkę dla dziecka. Pozwól mu zainstalować ją.
Mężczyźni tez inaczej komunikują. Postaraj sie poczytac troche o "Marsie" i wykorzystaj to. Zamiast byc tą słabszą przejmij inicjatywę w swoje ręce. Zmieniaj otaczającą rzeczywistość łacznie ze swoim mężem. Kobiety to potrafią a ty masz niesamowitą moc i wielką miłość.
Facet się zagubił. Stało się. Ale ty myśl jak przejąć inicjatywę. Mysl proaktywnie. Planuj co chcesz zmienic w swoim domu, przygotuj sie na przyjecie dziecka i angazuj meza w te sprawy! zacieśnij tez więzi z teściami.
Każda terapia ma pomóc odbudować się ale docelowo wzmocnić i wypchnać na głęboką wodę. Zły będzie atakował i przygotuj się na to - ale modlitwa i dzialanie da ci z pewnoscia niezla tarcze.
Nie skupiaj sie na tym jak jestes slaba - ale obracaj to w sile i w kreatywnosc. kobiety to potrafia.
Za duzo analiz planuj i dzialaj!

Anonymous - 2014-10-05, 10:57

Cytat:
Facet się zagubił. Stało się. Ale ty myśl jak przejąć inicjatywę. Mysl proaktywnie.


Prozaicznie, lakonicznie - mąż się pogubił, zadziwia mnie to.
Pytanie, czy aby wciąż nie jest zagubiony, bo wygląda tak jakby nie chciał się wcale odnaleźć.
Sławku, nie na ten moment rada dla zdruzgotanej, ciężarnej kobiety by wzięła "sprawy" w swoje ręce i posterowała "zagubionym" mężem. Ona sama potrzebuje ogromu wsparcia, miłości i opieki, nie żeby zajmowała się jeszcze w tak trudnym dla niej stanie tym, jak bidusia wyciągnąć z "pogubienia" organizując mu m.in wyjazdy do sklepu.

SJ, dla swojego komfortu psychicznego podziel się swoimi obawami z najbliższymi. Tłumiąc wszystko w sobie możesz sobie i dziecku zaszkodzić. Troski i obawy dzielone z życzliwymi Tobie/Wam ludźmi będzie łatwiej znieść. Nie będzie rodzicom łatwiej, gdy dowiedzą się przez co sama musisz przechodzić.
Gdyby taka sytuacja dotyczyła mojej córki, chciałabym ją przytulić, dać jej wsparcie itd. Nie wyobrażam sobie byś była w stanie sama przez to przejść.
Może nawet fakt, że nie jesteś sama, że inni bliscy przyglądają się jego postawie, temu co dzieje się u was, sprawi że będzie zmuszony zweryfikować swoją postawę, która w tym momencie, lakonicznie rzecz ujmując- nie rokuje dobrze. Tak więc, nie trzymaj tego w sobie SJ, takie emocje potrafią zabijać człowieka chwila po chwili. Nie pozostawaj sama z tym wszystkim.

Cytat:
Najlepiej by było żebym dostosowała się do jego ustaleń ( chce np. rozdzielności majątkowej)
.

No cóż, w normalnie funkcjonującym związku, gdzie żadna ze stron nie trwoni dóbr wspólnych, takie żądania wysuwa zwykle małżonek, który nie ma dobrych intencji.
Rozdzielność majątkowa jest zawsze początkiem rozłamu.
Nie jest to dobry sygnał - niestety.
Zapytałaś męża o motywy takiej propozycji?

Anonymous - 2014-10-05, 12:09

kenya napisał/a:
Prozaicznie, lakonicznie - mąż się pogubił, zadziwia mnie to.
Pytanie, czy aby wciąż nie jest zagubiony, bo wygląda tak jakby nie chciał się wcale odnaleźć.
Sławku, nie na ten moment rada dla zdruzgotanej, ciężarnej kobiety by wzięła "sprawy" w swoje ręce i posterowała "zagubionym" mężem


Witaj,

nie mnie jest oceniać czy małżonek się chce odnaleźć czy też nie. Wiem natomiast, że wspólny wyjazd to:

1. Okazja do zacieśnienia więzi.
2. Zaangażowanie męża w przygotowanie do rodzicielstwa.
3. Mężczyźni wolą wyrażać się poprzez działanie.
4. Wspólnie można mniej emocjonalnie porozmawiać w czasie celowego wyjazdu.

Mogę Cie zapewnić, iż nie chodzi o to aby facet dobrze się poczuł :-) ale wspólne działanie ma większy wydźwięk. Podstawowe czynności wykonywane wspólnie to większa terapia niż ileś przegadanych godzin.

Co do zadawania pytań odnośnie rozdzielności majątkowej. W jakim celu ? Co to wniesie w takim stanie? Sama_ja odpowiedziała w swoim wątku, że facet chce się rozwieść i że później zaczął się wycofywać, że to koleżanka tylko itp.. uczestniczą wspólnie w terapii i są szanse na odbudowanie związku.

Anonymous - 2014-10-06, 18:02

właśnie się dowiedziałam od terapeuty, że mojemu mężowi nie jest potrzebna terapia. Czy ja jestem jakaś nienormalna? tzn. że zdradę emocjonalną sama sobie wymyśliłam, że on jest taki dobry, tylko ja jestem niedobra? JEZUS MARYJOOOOOO ja chyba oszaleje naprawdę. Terapeuta do mnie- proszę się uspokoić, to mówi do kobiety w ciąży, jednak facet terapeuta to nie był dobry pomysł. Czy on w ogóle jest wstanie postawić się w mojej sytuacji? Na to wychodzi faktycznie, że ja mam nad soba pracować a mój mąz dalej będzie roztargnionym, mało liczącym się z rodziną pracoholikiem. A Ty kobieto czego chceszzzzz, ciesz się że chłop Ci pieniądze do domu przynosi , a cała reszta powinna być na Twojej głowie.
Anonymous - 2014-10-06, 18:44

Facet nie robi nic kompletnie żeby naprawić małżeństwo, tzn. robi... udaje , że jest wszystko oki. Ja udawać nie potrafię i nie mam zamiaru. Po drugie nie chce wracać do przeszłości, bo chce żyć teraźniejszością. Nie chcę rezygnować ze swojej pracy w której spędza kupe czasu, nie chce rezygnować z pasji. To [...], jakim cudem ja mam naprawić to małżeństwo? Najlepiej jakbym sie wyprowadziła i dała sobie spokój z nim i zaczęła układać sobie życie z dziećmi.
Anonymous - 2014-10-06, 19:52

Sama_ja napisał/a:
będzie roztargnionym, mało liczącym się z rodziną pracoholikiem. A Ty kobieto czego chceszzzzz, ciesz się że chłop Ci pieniądze do domu przynosi

A może zobacz że to jest jego forma okazywania miłości. Przecież nie pracuje dla kochanki, ani sportowego auta, tylko w swojej głowce ma ciebie.
Strasznie mi brakowało w moim zabieganiu docenienia przez żonę. Niestety. Dziś nie potrafię się zorganizować na 2 tygodnie do przodu, ide z nurtem życia, ona swoim. Ani tamto, ani to co dziś nie jest dobre. Tylko żal bo ogromny potencjał zostaje zmarnowany.
Na razie masz rodzinę i chłopa pracocholika, doceń to co masz. Może sie stać że będziesz sama a mąż sie zawiesi i sama bedziesz pragnąć żeby się ocknoł.

Anonymous - 2014-10-06, 21:28

Sama_ja, posłuchaj tej konferencji z ostatnich rekolekcji Ognisk Lublin-Puławy w Motyczu Leśnym o higienie w psychoterapii, może coś stamtąd przyda Ci się:
https://archive.org/details/Motycz28.09.14BeataTeczaKonferencja



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group