To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - nowa kryzysowa historia

Anonymous - 2014-09-27, 16:30
Temat postu: nowa kryzysowa historia
Witam Was, jestem nowa na forum. Czytam Was od około dwóch tygodni, czytam - szukam ukojenia w tym co piszecie, szukam jakiejkolwiek nadziei na lepsze jutro. Ciężko mi pisać o moich problemach z drugiej strony chcę się wygadać, chcę żeby ktoś mi pomógł, bo samej nie daje sobie rady. Moja historia z mężem trwa już 10 lat, wielka miłość. Po 3 latach małżeństwa przez przypadek odkrywam smsa z informacją o innej kobiecie. Był płacz, przeprosiny i tłumaczenia, że żadnej zdrady fizycznej nie było, że ona się zakochała itp. Przebaczyłam, niby żyliśmy dalej ze sobą, pojawiło się za jakiś czas dziecko. Niby nic się nie zmieniło, ale rana w sercu została. Ja już ufać do końca nie umiałam i okazywałam to, wtedy kiedy czułam się zaniedbywana. Miła kolejne 7 lat, czyli czas teraźniejszy. Myślimy o drugim dziecku, każde z nas się waha, boi, ale decydujemy się, w końcu dziecko to skarb. Zachodzę w ciąże, mąż się nie cieszy, tłumaczy to wielkim lękiem. Zaczyna się robić wobec mnie coraz bardziej obojętny. Ja powoli tracę nadzieję, że zmieni się w stosunku do mnie i dziecka które mamy. Piszę list, że koniec ze wszystkim co do tej pory dla niego robiłam, że musi zająć się również wychowaniem naszego dziecka które mamy,że praca to nie wszystko, że ja nie mogę robić wszystkiego dla niego, a on nie będzie nic robił dla rodziny (oprócz zarabiania pieniędzy). Że póki nie zmieni stosunku do nas, mój stosunek do niego się też nie zmieni. Ten list uznał po części za dobrą lekcję życia, dało mu do myślenia i zaczął zajmować się więcej dzieckiem, nie było już tak wielu wymówek że musi pracować. Ale stosunek do mnie stał się jeszcze bardziej obojętny, oczywiście oznaczało to też wyprowadzkę z naszego pokoju. I tak żyliśmy przez jakiś czas, aż nadszedł dzień gdzie chciałam zapłacić rachunek tel. i wtedy zobaczyłam bilingi mojego męża. Okazało się, że utrzymuje stały kontakt z jednym nr tel. Zabolało i to bardzo, zwłaszcza że 3 miesiące wcześniej decydujemy się na dziecko. Była rozmowa, pytanie kto to jest, nie chciał pokazać treści smsów (wogóle od jakiegoś czasu zrobił sobie wszystkie urządzenia na hasło). Tłumaczył się, że to koleżanka której się mógł wyżalić ( żalił się i o 1 w nocy i o 4 nad ranem ), że żadnej zdrady nie było, że chce ratować małżeństwo. Że zakończył z nią znajomość. Ja postawiłam warunek, że musimy iść na terapię, bo innego wyjścia nie znam. Zgodził się, szukałam, szukałam, aż znalazłam i pojechałam na 1 wizytę. Ja byłam na razie na dwóch, mąż na jednej. Niestety oprócz tego, że był na wizycie nic się nie zmieniło, dalej jest oschły, obojętny, czasami próbuje rozmawiać jakby się nic nie stało. Ja nie umiem udawać, nie będę prowadziła domu na niby. Oddziela bycie ojcem dla dziecka które mamy, od męża, zastanawiam się nawet czy nie udaje tylko z powodu mojej ciąży. Odnoszę wrażenie, że mimo że nie zdradziłam, to ja ponoszę najwięcej strat. Ja cierpię, mój mąż -nie (przynajmniej potrafi to w sobie ukryć i dobrze mu wychodzi), ja nie mogę płakać bo jego to denerwuje, pyta o dziecko które w sobie noszę tylko kiedy go zmuszę. Nie stara się nawet spędzać ze mną czasu, wczoraj wrócił do domu o 24, dzisiaj zabrał syna na weekend (wrócą jutro), a ja sama w domu z "ciążą" i myślami.Psychoterapeuta powiedział, że mam się sobą zająć, ale jak mam to wszystko przetrwać wiedząc, że ktoś cię emocjonalnie zdradził wtedy kiedy zdecydował się z tobą na dziecko, że Cię nie kocha i jesteś dla niego tylko matką jego dzieci. Ciężko mi,co z tego że czytam dużo, że wiem co powinnam zrobić, jak serce robi całkiem odwrotnie:(myśli mówią całkiem inaczej niż powinny. Jak sobie z tą obojętnością poradzić. Jak znaleźć cierpliwość i czekać, aż mąż łaskawie zobaczy jak mnie zaniedbywał. Czasami myślę, jaka Ty głupia jesteś, on ma Cię gdzieś a ty po czymś takim go jeszcze kochasz. Może ktoś dotrwał do końca moich wypocin i był w podobnej sytuacji,powie jak to przetrzymać.
Anonymous - 2014-09-27, 18:14

Sama_ja,
współczuję bardzo, wyobrażam sobie jak podle musisz się czuć.

Ciężarna żona i romans na boku - nie świadczy to dobrze o mężczyźnie, wszak powinny być jakieś granice, których przekraczać się nie powinno.


Cytat:
Była rozmowa, pytanie kto to jest, nie chciał pokazać treści smsów (wogóle od jakiegoś czasu zrobił sobie wszystkie urządzenia na hasło)


SJ- nie łudź się że mąż jak na spowiedzi wyjawi interesującą Cię treść i okoliczności.
Nie w takim celu opatrywał hasłami wszystko byś się czegokolwiek dowiedziała, to chyba oczywiste.
Jeśli np. przerwałby ten romans/ flirt/ znajomość byłoby zrozumiałe że nie chce nic pokazywać by Cię nie ranić, z drugiej jednak strony nie zakładałby haseł i nie byłby wycofany i oziębły w stosunku do Ciebie, raczej pragnąłby wynagrodzić Ci cierpienie i starałby się odbudować zaufanie.
W mojej ocenie jego postawa nie wskazuje na taką sytuację a raczej na mocniejsze się okopanie, ukrywanie, stwarzanie swojego świata. Ciężarna żona i dziecko to rodzina, którą pragnie na ten moment zachować, przecież mu nie uciekniesz, - a jego "osobiste" życie, poza rodziną trwa dalej.
Nie wiem jak długo wytrzymasz w takiej bezczynności i niewiedzy przy jego zdystansowanej postawie.

Cytat:
Może ktoś dotrwał do końca moich wypocin i był w podobnej sytuacji,powie jak to przetrzymać.


Pytasz jak przetrzymać. Takie pytanie zakłada raczej możliwość przeżycia, niż możność zrobienia czegokolwiek w wiadomej sprawie.
Owszem możesz przetrzymać aż mąż się "wyhula" do woli i wróci skruszony albo i nie na łono rodziny. Równie dobrze może to być jeden romans za drugim, jedna znajomość za drugą ale czy takiego życia chcesz, takiego przetrzymywania?

Sądzę, że bardzo niewiele wiesz o swoim mężu. 3 lata po ślubie smski z kimś, potem częsta nieobecność w domu pod pretekstem pracy itd . Nie jest to dobry moment na "dochodzenie" czy bardziej zaawansowane śledztwo lecz z drugiej strony jeśli nie teraz to kiedy? Pytanie tylko, czy chcesz więcej wiedzieć i coś z tym zrobić czy tylko chcesz ten czas przetrzymać w nadziei że mąż ot tak, sam od siebie nagle empatycznie spojrzy na swoją ciężarną żonę ?

Anonymous - 2014-09-27, 18:22

Pozdrawiam Cię serdecznie i współczuję. To szczególny czas, musisz uważać na swoje emocje, bo one przekładają się bardzo na Wasze nienarodzone dziecko. Sama widzę po latach jak kruchy psychicznie jest mój najstarszy syn , w ciąży z którym przeżywałam silne stresy i huśtawki nastrojów. Więc myśl o dziecku. Mnie też pomaga modlitwa , kiedy jest się ciężko pozbierać.
I chyba najlepsza rada, jaką sama dostałam na forum: powierzaj wszystko Bogu. On się tym zajmie najlepiej.

Anonymous - 2014-09-27, 19:23
Temat postu: cd.
kenya
Ciężarna żona i romans na boku - nie świadczy to dobrze o mężczyźnie, wszak powinny być jakieś granice, których przekraczać się nie powinno.



On tego nie uważa jako zdrady, dla mnie to zdrada emocjonalna, dla niego tylko zwierzenia

kenya
Jeśli np. przerwałby ten romans/ flirt/ znajomość byłoby zrozumiałe że nie chce nic pokazywać by Cię nie ranić, z drugiej jednak strony nie zakładałby haseł i nie byłby wycofany i oziębły w stosunku do Ciebie, raczej pragnąłby wynagrodzić Ci cierpienie i starałby się odbudować zaufanie.
W mojej ocenie jego postawa nie wskazuje na taką sytuację a raczej na mocniejsze się okopanie, ukrywanie, stwarzanie swojego świata. Ciężarna żona i dziecko to rodzina, którą pragnie na ten moment zachować, przecież mu nie uciekniesz, - a jego "osobiste" życie, poza rodziną trwa dalej.
Nie wiem jak długo wytrzymasz w takiej bezczynności i niewiedzy przy jego zdystansowanej postawie.


Tak sobie myślę, że masz rację, buduje sobie cały czas mur wokół siebie, nie jest gotów na naprawianie małżeństwa, myślałam, że jak pójdzie do terapeuty to zacznie sie starać, na razie nic kompletnie nie robi, żeby naprawić nasze relacje. Nie wiem jaki ma plan terapeuta, ale powiedział mi , że mam się sobą zająć, mam go nie wypytywać o to czy mnie kocha, nie mam mu podrzucać różnych internetowych terapii , tzn rozumiem że na tym etapie mam go zostawić w spokoju. Próbuję to robić od ostatniej mojej wizyty ale jest ciężko.
Czekam na dalsze wizyty, płakać mi się chce że mąż wiedząc, że jestem w ciąży nie próbuje cokolwiek zmienić. Nawet się nie zmusi do tego, żebym dobrze przetrwała ten trudny okres. Boi się, że coś się dziecku stanie, ale nic nie zmienia. Czy ja jestem dziwna czy on?

Dziękuję Wam za słowa wsparcia, modlę się i macie racje tylko to mi przynosi ulgę chociaż na chwilę.

Anonymous - 2014-09-27, 20:07
Temat postu: Re: cd.
Sama_ja witaj na forum. Napisałaś, że podczytujesz nas już chwilkę, skoro tak, to być może dotarłaś do naszych "niezbędników" - rekolekcji, polecanych lektur (dla przykładu - MIŁOŚĆ WYMAGA STANOWCZOŚCI Dobsona, jest lekturą obowiązkową tutaj ;-) jeśli mogę tak powiedzieć), polecanych artykułów w necie itd

To bardzo pomaga siebie wzmocnić, bo tak jak napisałaś poniżej

Cytat:
Nie wiem jaki ma plan terapeuta, ale powiedział mi , że mam się sobą zająć, mam go nie wypytywać o to czy mnie kocha, nie mam mu podrzucać różnych internetowych terapii , tzn rozumiem że na tym etapie mam go zostawić w spokoju. Próbuję to robić od ostatniej mojej wizyty ale jest ciężko.
my tu wszyscy polecamy mniej więcej podobnie - zająć się sobą, siebie wzmacniać, rozwijać, sobie pomagać. Ty jesteś bardzo ważna, nie zapominaj o sobie!

Pomodlę się dzisiaj za Ciebie, GosiaH

Anonymous - 2014-09-27, 21:42

Dziekuję za modlitwę, bardzo mi się przyda.
Anonymous - 2014-09-27, 22:51

Sama_ja,

Bardzo Ci współczuje, szczególnie, że jesteś w błogosławionym stanie i nie tego byś chciała akurat na ten okres...dzięciątko odczuwa Twoje cierpienie, bądz ostrożna, nie pozwalaj się rzucać w emocjach, nie toń w nich, pozwól sobie na nie, ale wracaj do życia...Myślę, że teraz kiedy jest Ci bardzo trudno, zajrzyj w swoje serce i poszukaj w nim miłości dla siebie, powinno jej starczyć i dla dziecka, sama siebie przytul i ukołysz, ale jest jeszcze ktoś, kto do mnie wyciągnął rękę w takiej sytuacji...Jezus...pomógł w najtrudniejszych chwilach...kiedy wyć sie chciało i włosy z głowy rwać...nie przyszedł sam nagle, opowiedział mi o nim ks. Pawlukiewicz.
Jesteście na początku terapii, jest o co zaczepić...to już dobry znak...ale wiele wody upłynie jeszcze...
I chyba to, co najważniejsze, pisz, wyrzuć z siebie emocje, jesteśmy tu, czytamy.

Anonymous - 2014-10-03, 12:37
Temat postu: wylanie emocji
Witajcie
Niestety nie jest wesoło :( czuję sie psychicznie coraz gorzej, a z ciąży przestałam się cieszyć. Boję się, że przez moje relacje z mężem, to że mnie oszukał i wiedząc o kryzysie zdecydował się na dziecko, ja nie będę potrafiła pokochać i będę ciążę wspominać jako najgorszy okres w moim życiu. Ciągle tylko słyszę zrób coś dla siebie, nie denerwuj się, bądź miła dla męża, nie pytaj gdzie, z kim wychodzi, niech robi co chce bo przecież jak będzie inaczej to odejdzie. Powiem Wam, że czuje się tak jakbym to ja zdradziła męża, jakbym to ja zaniedbywała dom, nie zajmowała się dzieckiem. Czy to ja mam naprawiać małżeństwo? czy tylko mi powinno zależeć? byłam złą żoną bo nie chodziłam się po imprezach, bo dbałam o dziecko, miałam pracę (swoje pieniądze). Bo zajmowałam się tym co powinna przede wszystkim żona i matka. Teraz się czuję tak jakbym ja była wszystkiemu winna i to ja mam być miła dla męża. On nie musi bo przecież taki biedny, poleciał do innej kobiety bo żona taka niedobra.
Szczerze to odetchnęłabym chyba z ulgą jakby się wyprowadził, oglądanie go codziennie powoduje we mnie jeszcze większą złość. Niby mówi, że chce ratować, ale nic nie robi:(
Nie mam już na nic ochoty, a zwłaszcza na robienie czegoś przyjemnego dla siebie

Anonymous - 2014-10-03, 13:17

Niedobrze.
Potrzebujesz pomocy. Moim zdaniem także takiej doraźnej, ludzkiej pomocy na teraz, czyli terapii, mądrego psychologa.
Spróbuj, pojeździj, poszukaj, podzwoń... Potrzebujesz wsparcia
W kurii katowickiej jest możliwosć umówienia się z psychologiem - to tak najbliżej Ciebie.

Anonymous - 2014-10-03, 13:41

Oj jak ja Cię doskonale rozumiem... :-(

Widzimy się na rekolekcjach :-)

Anonymous - 2014-10-03, 17:22

Chodze na terapie,to terapeuta mi każe przebaczyc,każe zając się soba,a maz ma robić co mu się chce. Tylko nikt nie weźmie pod uwagę ze nosze dziecko pod sercem człowieka który mnie oszukał. 2 wizyty za nami, ja mam zadanie przebaczyc a mój maz jeszcze nic nie musi robić, facet niech się wyszaleje a kobieta niech znosi to dzielnie,niech zajmie się sobą ,nawet się napić nie mogę zeby mi trochę ulzylo
Anonymous - 2014-10-04, 08:30

Możesz tupać nogami ile chcesz , i się buntować
ale to nic nie zmieni
rady terapeutki dobre, bo chronią ciebie i dziecko
jak nie chcesz przebaczyć , to tak jakbyś piła truciznę która miała być dla męża

a Ty paluchem pokazujesz na męża i na złość chcesz za jego postępowanie ukarać siebie

w Katowicach jest Ognisko naszej wspólnoty - idź po pomoc i wsparcie
Pogody Ducha
reszta na pw

Anonymous - 2014-10-04, 08:56

Gwoli ścisłości - żaden psychoterapeuta nie ma prawa "kazać" coś tam zrobić pacjentowi, nie taka jest jego rola; jeśli "każe" to mija się z etyką i zasadami zawodu. Zadaniem psychoterapeuty jest pokazać mechanizmy w jakich żyję, oraz sposób wyjścia z destrukcyjnych zachowań i mechanizmów, oraz konsekwencje pozostania w starych mechnizmach i co się będzie działo, jak jednak podejmę proces naprawczy siebie. ALE - to ja sama w wolności ducha podejmuję decyzję czy i kiedy to robię.
Sama_ja - to jest na pewno bardzo trudny moment dla Ciebie, bo zmagasz się z bólem duszy, ciążą, mężem.... i jeszcze ludzie Ci mówią, że masz coś tam dodatkowo robić. Nie musisz. Możesz. W ogólnym rozrachunku opłaci Ci się. Kiedy? Nie wiem, kiedy będziesz gotowa. Miej po prostu świadomość konsekwencji, że np. brak przebaczenia to - cytując Mirakulum - picie trucizny. Możesz jeszcze nie być gotowa na przebaczenie, może to być za wcześnie.... Masz prawo być na tym etapie. Ale miej świadomość, że kolejny Twój krok ku Twojemu lepszemu życiu to właśnie przebaczenie.

Anonymous - 2014-10-04, 11:28

SJ,

1.czy terapeuta, który każe Ci przebaczyć w ogóle doszedł do tego co ma być przedmiotem wybaczenia?
2.Czy wreszcie Ty sama wiesz co dokładnie masz przebaczyć?
3.Do czego mąż się przyznał i kluczowe - czy prosił o wybaczenie?
4.Co to za rodzaj terapii, jeśli mogę zapytać i kim jest ten terapeuta?

I jaka jest postawa Twojego męża? Rozmawiacie, otacza Cię opieką, czy raczej stosuje metodę uników ?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group