To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Moja żona jest lesbijką?

Anonymous - 2014-09-22, 12:28

Keinui, i tak nie jesteś w stanie przewidzieć na dziś wszelkich konsekwencji własnej decyzji. Jak i tu widać na forum nawet podjęcie decyzji "zostaję" okazuje się i po kilkunastu latach nie do udźwignięcia i to wcale nie dla osoby, która zawiodła. Sam pewnie nie do końca wiesz co Tobie zachowanie żony zrobiło. Póki co wszystko świeże. Nie musisz się śpieszyć. Właśnie na dziś jedyne co możesz zrobić to podjąć decyzję "postaram się" albo nie dam rady. I sobie poukładać w głowie.

Wczoraj było czytanie o pracownikach, którzy pracując nierówno dostali równą zapłatę. Ksiądz zapytał, kto z Państwa uważa, że to niesprawiedliwe, zgłosiła się jedna osoba, a kto uważa, że sprawiedliwe, nikt się nie zgłosił. Ksiądz na to, widać, że większość uważa, że to niesprawiedliwe. Niesprawiedliwe bo bierze się pod uwagę nierówny nakład wysiłku włożonego w pracę (ja więcej pracowałem). A co musiałoby się stać, by uznać to za sprawiedliwe, zapytał. Zmiana myślenia. Jeżeli pomyślisz jaki to dobry pracodawca, że każdemu zapłacił tyle samo, zgodnie z umową. Albo dobrze, że zapłacił tyle samo temu co pracował krótko, bo on nie mógł przyjść wcześniej, ma pod opieką dużo dzieci, chorych rodziców i nie ma co jeść, nie może na cały dzień zostawić rodziny a pomocy nie ma znikąd. Dzięki temu jego rodzina przeżyje trzy dni. Wtedy nie będziesz czuł niesprawiedliwego traktowania. Więcej danych i zmiana myślenia. Łatwiej zmierzyć się z poczuciem niesprawiedliwości.

Anonymous - 2014-09-22, 13:02

mare1966 napisał/a:
Keinui , ty załozyłeś , że skłonności zony są naturalne , a ja skłaniam się że są nienaturalne

Mare
Różnica jest taka, że znasz żonę Kenui znacznie gorzej niz on, zatem zakładać to sobie można...
Zakładam, że Marek ma 185 cm, zielone oczy i mieszka w Warszawie, trafiłem?



------------------------------------------------------------------------
grzegorz
Cytat:
eśli jesteś romantyk i chcesz miłości, duchowej i cielesnej (prawdziwej) to bedzie pewnie trudno.


To wychodzi , że trzeba by ciągle poszukiwać
nowej i nowszej
prawdziwej i jeszcze prawdziwszej
miłości .

Nic na to nie poradzę, że słowo "miłość" kojarzy Ci się z namiętnościa i seksem
i nabiera pejoratywnego znaczenia.



Grzegorz ,
jasne że chciałoby się wiecznych spacerów , drżeń serca
itd itp.

Mare,
Każdy chce bliskości i intymności (nie stawiaj tylko znaku : intymność=seks).
Nie wierzę, że nawet jeśli komuś udało się zaakaceptować sytuację,
w której małżonek(ka) = "robot" żyjący obok, który śmieci wyniesie, dzieciom jeść da, pozamiata chałupę....to nie ma pragnień aby z kimś dzielić życie, a nie dom i kasę.
Czy takie pragnienia to romantyzm dla Ciebie?




Ps. tak nawiasem najwięksi romantycy są na tym forum. Trwaja po kilka lat w oczekiwaniu na chocby drobny gest ze strony osoby , którą kochają...to dopiero szczyt romantyzmu

Anonymous - 2014-09-22, 14:07

grzegorz
bądź no dokładny ;-)
bo przeinaczasz słowa i treści

"Ja się skłaniam" napisałem co ma oznaczać nie pewność całkowitą ,
ale dozę prawdziwości , że "te" problemy biorą się z psychiki .
I to dotyczy każdej osoby z tymi problemami , więc nie muszę wcale znać jego żony .

---------------------------------------------------

Cytat:
To wychodzi , że trzeba by ciągle poszukiwać
nowej i nowszej
prawdziwej i jeszcze prawdziwszej
miłości . .......................... to moja wypowiedź

Nic na to nie poradzę, że słowo "miłość" kojarzy Ci się z namiętnościa i seksem
i nabiera pejoratywnego znaczenia.


A gdzież ja tu o seksie piszę i namiętności ? ;-)
Tobie się tak skokarzyło . :mrgreen:
Ja pokrewieństwo dusz miałem na myśli .



-----------------------------------------------------------------


Cytat:
Mare,
Każdy chce bliskości i intymności (nie stawiaj tylko znaku : intymność=seks).
Nie wierzę, że nawet jeśli komuś udało się zaakaceptować sytuację,
w której małżonek(ka) = "robot" żyjący obok, który śmieci wyniesie, dzieciom jeść da, pozamiata chałupę....to nie ma pragnień aby z kimś dzielić życie, a nie dom i kasę.
Czy takie pragnienia to romantyzm dla Ciebie?



Zupełnie nie rozumiem jakiegoś takiego "suchego" postrzegania mojej osoby ,
kiedy jest jak mniemam wprost przeciwnie . :roll:
Ja tylko nie lubię słowa romantyzm , romantyczny itp.
bo jest jak taki gadżet z odpustu , osławiony księzyc , płatki róż i świece .
A ja nie lubię sztampy i kiczu .




----------------------------------


Cytat:
Ps. tak nawiasem najwięksi romantycy są na tym forum. Trwaja po kilka lat w oczekiwaniu na chocby drobny gest ze strony osoby , którą kochają...to dopiero szczyt romantyzmu



Tak , z tym się zgodzę .
Ale tu nie chodzi raczej o gest romantyzmu , tylko gest wynikajacy z "przebudzenia" .

Anonymous - 2014-09-23, 14:32

mare1966 napisał/a:
Sęk w tym żeby trafić na właściwą , właściwe osoby .
To nie jest tylko kwestia "seksualna" czy tylko kwestia psychologa , bo to i kwestia wiary
a więc i duchowa .
Ktoś musiałby łaczyć te dyscypliny , a przynajmniej mieć podstawową wiedzę .
Tym niemniej zasadnicze jest jakieś kierownictwo ducha i zaangażowanie własne na tej płaszczyźnie .




mare1966: jesli znasz kogoś, jakiś ośrodek, jakies osby, które mają doświadczenie w takich sprawch, jakiś terapeutów, którzy mogliby pomoc - prosze pisz na priv-a

Anonymous - 2014-09-23, 17:48

Podałam Ci kenui gdzie możesz uzyskać pomoc, skontaktuj się z ośrodkiem "Odwaga".Poszukaj namiarów na Internecie.
Anonymous - 2014-09-23, 17:51

Skontaktuj się też z p. Ewą Kusz psychoterapeutka, która zajmuje się tą tematyką.Ma swoją stronę wystarczy wpisać imię i nazwisko w wyszukiwarce.
Anonymous - 2014-09-24, 09:40

No i się okazało, że jesteśmy zgodni co do tego żeby spróbować ratować razem naszą rodzinę - ale dowiedziałem się też, że ona chce ratować swoją przyjaźń z tą przyjaciółką - bo to jest dla niej ważne (!!!!!!!!!!!!!!?)....... już podobno bez relacji erotycznej (!!!????), już "tylko" przyjaźń.....
Nie do pojęcia....

Jestem bliski postawienia krzyżyka na tym naszym chorym związku.....

Anonymous - 2014-09-24, 10:30

.......... i wg. mnie jednak błąd :roll:

( 100% pewności tu nie mam )

A jak żona nie jest jeszcze gotowa na taka REWOLUCJĘ ?
Jak powie NIE i zerwie układ na ratowanie ?
WYBIERZ może drogę EWOLUCJI .
Wolniej , ale TRWALEJ .

A co do jej relacji , ustalcie jakieś warunki .
Np. w twojej obecności .


Pewny nie jestem oczywiście .
To zalezy od stanu zony NA DZIŚ .
Co wybierze NA DZ OŚ, co dla niej ważniejsze NA DZIŚ .
Nie lepiej ją podleczyć trochę ?

Anonymous - 2014-09-24, 18:44

To tak jak z niektórymi zdradzającymi mężczyznami którzy po zdemaskowaniu ich romansów, pragną jednak za wszelką cenę utrzymać przyjacielskie stosunki z kochankami.
W tym układzie widać że występuje taki sam schemat tzn.brak gotowości na radykalne przerwanie.
Wygląda na to, że łącząca obie panie nić porozumienia jest dość mocna.
Zresztą Keinui, czy to związek hetero czy homo, te same mechanizmy funkcjonują. Towarzyszy temu stały dopływ endorfin i innych substancji które niezwykle stymulują mózg człowieka czyniąc go mocno zależnym i zupełnie zakręconym. Nie oczekuj od "narkomana", że sam pozbawi się działki.
Czasem muszą nastąpić działania z zewnątrz, na tyle radykalne i tak przyćmiewające owe doznania z kochanką, żeby na samą myśl o romansie i kochance słabo się żonie robiło ze strachu.
Na pewno obecnie nie przebijesz kochanki w dostarczaniu żonie endorfin. Zatem, wykaż się inwencją....najpierw odtrucie, jak to w uzależnieniu - a to musi być "bolesne".

Anonymous - 2014-09-24, 18:49

Keinui
Takie marzenie żony by uratować swoją relację z przyjaciółką może świadczyć o tym, że jest w niej ogromny głód miłości, której ani ty, ani przyjaciółka nie zaspokoicie. Ten głód w sercu woła o Boga. Jeżeli Go odkryje, i zacznie się karmić Jego miłością, wtedy będzie możliwa normalna relacja zarówno z Tobą jak i z przyjaciółkami.
Na razie Twoja żona uważa, że drugi człowiek może dać jej życie, dać miłość i akceptację jakiej jej brakuje
Jak może to dać, jak mu samemu brakuje?
Jeżeli chce zerwać z uzależnieniem od relacji erotycznych z kobietami, powinna na razie mocno ograniczyć swoje relacje z nimi i powrócić do Boga.

Anonymous - 2014-10-01, 16:11

kenya napisał/a:

Czasem muszą nastąpić działania z zewnątrz, na tyle radykalne i tak przyćmiewające owe doznania z kochanką, żeby na samą myśl o romansie i kochance słabo się żonie robiło ze strachu.
Na pewno obecnie nie przebijesz kochanki w dostarczaniu żonie endorfin. Zatem, wykaż się inwencją....najpierw odtrucie, jak to w uzależnieniu - a to musi być "bolesne".


kenya: co może być takim odtruciem? "bolesne"? - ale dla wszystkich wkoło - przecież też. Dla rodziców, teściów - a przede wszystkim dzieci!

?

Anonymous - 2014-10-20, 08:44

Ostatnio czytałam książkę Gabriele Amorth'a "Wyznania egzorcysty" i już przy samym końcu książki ksiądz mówi o tym, iż bardzo skuteczne okazuje się niekiedy odmawianie przez spowiednika krótkiego egzorcyzmu podczas spowiedzi, gdyż przynosi to pozytywne skutki względem pewnych grzechów. Za przykład podaje uleczenie podczas spowiedzi z grzechu homoseksualizmu.
Również ojciec Daniel Galus, prowadząc msze z modlitwą o uwolnienie, podczas poznania, mówił, iż Jezus własnie uzdrawia z homoseksualizmu.
Może tutaj znajdziesz jakiś punkt zaczepienia? :roll:

Anonymous - 2014-10-20, 09:03

Keinui napisał/a:

kenya: co może być takim odtruciem? "bolesne"? - ale dla wszystkich wkoło - przecież też. Dla rodziców, teściów - a przede wszystkim dzieci!

?


Po co się zasłaniać dziećmi, teściami....tu chodzi o Twoje małżeństwo, a nie o to co teściowie pomyślą. Tym bardziej, że jak pomyślą źle to przeciez nie o Tobie tylko o żonie.
Chcesz żyć w takiej hipokryzji? Udawać na zewn że wszystko jest ok, a nocami szlochać w poduszkę?

Anonymous - 2014-10-20, 14:59

Cześć,
Grzegorz - masz racje.
Ale nie chodzi mi o opinie innych - tylko o działanie skuteczne bez "walenia na oślep".
Czyli jeżeli bedę musiał - to pewnie wyciągnę to na światło dzienne. Ale wolałbym być pewien, że to czemus służy - a nie tylko zrobi mi się lżej.
Na razie, z różnym skutkiem, chodzimy na terapię, na której mówimy sobie co ta sytuacja dla nas znaczy.
Myślę, ze ktoś tu na początku dobrze rozpoznał sytuację osoby "zakochanej" w kimś innym: to jest jak uzaleznienie!!!
Emocje, działanie poza rozumem - i odwoływanie się do rozumu nic nie daje. Wrzaski, krzyki i awantury - tak samo jak przekonywanie i prosby nie dają żadnego efektu. To tak samo - jak przekonywanie narkomana na haju - do odstawienia używki.
Chyba potrzebny jest czas - i pewna praca - żeby dotrzeć do sedna problemu.
Oczywiście - tak to sobie tłumaczę....



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group