To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - nagły kryzys po 19 latach małżeństwa

Anonymous - 2014-12-23, 09:57

Nirwanna napisał/a:
Renta, masz rację. Pod rozwagę jedynie Ci poddam, że emocjonalne spuszczanie pary też musi być roztropne. Zatem, czy jeśli zwentylujesz emocje w jakimś konkretnym wątku, to czy dla autora tegoż będzie to pomocne czy też nie? Sobie pomagasz - ok. A innym? To wszak forum pomocowe.
Poza tym, nie każdy pamięta, że byłaś w związku niesakramentalnym. To inna sytuacja niż porzuconego sakramentalnego małżonka.

Ja pamiętam :)
na temat ewentualnego powrotu mam swoje zdanie i go nie zmienię nigdy, do czegoś się zobowiązałam w dniu ślubu ...

Anonymous - 2014-12-23, 10:06

Renta, jesteś wspaniałą osobą , jakbym nie miała gdzie pójść na Wigilię to bym może też się załapała do Ciebie :)

Moi kochani ... niestety po wczorajszej wizycie męża ja znowu upadłam na dół, czy tak będzie zawsze, znowu noc nieprzespana ... znowu od rana dzisiaj dół ....
marzę o tym , żeby dzisiaj nie przyjeżdżał , ale boję się że jednak znowu będzie, do tej pory nie zdecydowałam się na farmakologię , ale nie wiem czy w końcu nie pojdę po jakieś leki, może wtedy będzie mi to obojętne czy on jest na podwórku czy go nie ma ...
dzisiaj chcę ubrać choinkę, ale najpierw mam wizytę u psychologa , potrzebna mi jest dzisiaj bardzoooo... może po tej wizycie przestanę o nim myśleć ...
wiem wiem , że popełniam błędy ciągle stoję w miejscu, do przodu małymi kroczkami się posuwam a potem spadam do tyłu , muszę to zostawić i niech się dzieje wola Boga, będzie tak jak Pan zaplanował ...
córka mówi że mam po Świętach zmienić zamki i zakazać mu przyjazdów , albo ustalić że raz w tygodniu , albo napisać do niego pismo, że ma zabrać swoje rzeczy w ciągu jakiegoś czasu z warsztatu a po tym czasie zamknąć i nie wpuszczać ....
ja nie wiem, nie potrafię decyzji podjąć w tym zakresie żadnej , ja chyba chcę go widywać, chociaż wiem, że to na mnie działa źle , więc może leki mi pomogą to przejść, może zobojętnieję na jego wizyty?

Anonymous - 2014-12-23, 11:47

Ma1973 napisał/a:
Renta, jesteś wspaniałą osobą , jakbym nie miała gdzie pójść na Wigilię to bym może też się załapała do Ciebie :)


Renta, naprawdę podziwiam. To że masz chęć do działania i dawania radości innym. Ja miałam zamiar jakoś bardziej przygotować te Święta, tak aby było fajnie i radośnie, ale ciężko jest się zmusić do mobilizacji w mojej sytuacji (naszej) sytuacji. Także trochę przygotowania do Świąt pozostawiam mojej rodzinie...


Cytat:

ja nie wiem, nie potrafię decyzji podjąć w tym zakresie żadnej , ja chyba chcę go widywać, chociaż wiem, że to na mnie działa źle , więc może leki mi pomogą to przejść, może zobojętnieję na jego wizyty?


Ma,
nie wiem, czy branie leków po to, żeby się "zobojętnić" na męża to dobry pomysł. Jeśli faktycznie ich potrzebujesz i tak zaleci lekarz, to jak najbardziej tak. Ale tylko z powodu męża to chyba nie warto... Też miałam pokusy, żeby sięgnąć po jakieś lekarstwa... ale wytrwałam ten najgorszy czas jedynie na tabletkach ziołowych i herbatkach rumiankowych, i z melisy. Wyczytałam też, że wyciąg (chyba na alkoholu) z dziurawca jest skuteczny na stany depresyjne, obniżonego nastroju i smutku. Nie stosowałam, ale zastanawiam się nad tym:-)

A poza tym spróbuj znaleźć coś co ci pomoże uspokoić emocje, może jakieś długie spacery, ćwiczenia na oddech (które zmniejszają stres), cokolwiek co zmniejszy takie huśtawki nastrojów. Te zmiany nastrojów nie są dobre i wiem to z doświadczenia. Nie uzależniaj swojego życia i zdrowia od męża, bo nie warto :-)

Anonymous - 2014-12-23, 19:11

Ma1973 napisał/a:
ja go kocham i jestem w stanie mu wybaczyć i go przyjąć


Ma piszesz, że jesteś w stanie mu wybaczyć. Czy dobrze rozumiem, że jesteś w stanie mu wybaczyć gdy przyjdzie i poprosi o to? Jeśli tak, to czy to oznacza, że obecnie żyjesz bez wybaczenia mężowi?

Anonymous - 2014-12-24, 08:37

Twardy ja nie wiem , ja chyba wybaczyłam , ale czy tak do końca to nie wiem, na razie we mnie buzują różne złe emocje - złość, wstyd, zazdrość i dużo innych, nie potrafię się ich pozbyć, są momenty w których myślę o nim z uśmiechem na ustach i bez żadnego żalu, ale chyba więcej jest tych niedobrych momentów, które nakręcają mnie i wpadam w doły, wtedy zaczynam mieć duży żal do niego , zaczynam myśleć co on robi, że jest u innej, że odrzucił własne dziecko, te złe myśli i emocje one chyba nie pozwalają mi skupić się nad moim rozwojem , chcę się od nich uwolnić, pracuję nad tym.....
.....
Tak właściwie to ja nawet nie wiem na czym polega to wybaczenie ......
.....
Najbardziej przykre jest to, że on twierdzi , że córkę kocha nad życie, a od kilku miesięcy z nią nie rozmawiał, bo się jej zwyczajnie boi, jest Wigilia dzisiaj, jestem pewna , że do niej nie zadzwoni, bo nie zadzwonił nigdy od momentu wyprowadzki .......
......
Za chwilę jadę na cmentarz ustroić groby teściów i szwagra , a potem idę działać do kuchni mam kilka potraw do przygotowania, jest jeszcze tyle rzeczy do zrobienia że znikam :)


......
Kochani, życzę wszystkim

Zdrowych, Spokojnych i Radosnych Świąt
i duuużzzooo prezentów :)
i jak najmniej trosk i zmartwień

Anonymous - 2014-12-24, 09:09

Ma1973 napisał/a:
Tak właściwie to ja nawet nie wiem na czym polega to wybaczenie ......


Gdy naprawdę wybaczysz, to będziesz wiedzieć co to znaczy. Ja wybaczając odczułem to wręcz fizycznie. Wybaczenie jest łaską daną od Boga.
Teraz jesteś na jednym z etapów przez który musisz przejść po tym co Cię spotkało. Musisz przejść, aby później móc uzyskać Pokój Ducha.

Złość, wstyd, zazdrość itd... to normalne, że tak czujesz. Masz do tego prawo. Pracujesz nad sobą, więc wcześniej czy później te uczucia stracą na sile, a później pewnie znikną.
A żal, poczucie krzywdy? To prawdopodobnie zostanie na zawsze. Nie da się gumką wytrzeć tego co nas spotkało.

Życzę Ci właśnie tego Pokoju Ducha i łaski wybaczenia.

.

Anonymous - 2014-12-24, 10:18

Ma1973 napisał/a:
Tak właściwie to ja nawet nie wiem na czym polega to wybaczenie ......


Ma, wybaczenie to proces, nieraz bardzo długi... Jednak jego pierwszym elementem jest decyzja o tym, ze chcę przebaczyć, w innym przypadku nigdy to nie nastapi.

Przebaczenie jako proces naturalny:

http://www.katolik.pl/prz...546,416,cz.html

Również życzę Ci łaski przebaczenia, bo jest to bardzo uwalniające.

Anonymous - 2014-12-24, 13:22

Ma1973 napisał/a:
córka mówi że mam po Świętach zmienić zamki i zakazać mu przyjazdów , albo ustalić że raz w tygodniu , albo napisać do niego pismo, że ma zabrać swoje rzeczy w ciągu jakiegoś czasu z warsztatu a po tym czasie zamknąć i nie wpuszczać ....
ja nie wiem, nie potrafię decyzji podjąć w tym zakresie żadnej


możesz podjąć jedną słuszną-przede wszystkim odciąć córkę od Waszych spraw...w dalszym ciągu podtrzymuję- to niedopuszczalne,żeby dziecko brało udział w rozgrywkach małżeńskich i uwierz mi,to się na niej zemści w przyszłości......ojciec odszedł,jest fatalny,nie kontaktuje się,ok-to jego ciężar i za to kiedyś odpowie i przed Bogiem i przed córką......ale rozważania o wymianie zamków itd, nie powinny córki głowy zaprzątać.....nie graj córką,a robisz to,niestety.....szukasz jedynie pretekstów do zajmowania się sprawami męża,szukasz sposobu,by tak zadziałać,aby była reakcja.....a to alimenty,a to złamana ręka i pomoc przy paleniu,a jak chce pomóc,to nie chcesz,chce dać pieniądze,nie przyjmujesz....sama nie wiesz,czego chcesz.........piszesz,że popełniasz te same błędy,więc czyj to problem,jak nie Twój?
sprawy między małżonkami winny dotyczyć tylko małżonków,koniec i kropka.......pełnisz jeszcze funkcję matki,dla córki jesteś matką,a nie głównie żoną jej ojca-tak czy nie?więc bądź tą matką i nie rań jej (wiem,że niechcący)......córka próbuje Ci pomóc,sugeruje zmiany-po co córce pokazywać,jaka jesteś słaba?Bogu to oddaj...i wiem,co mówię-też mam córkę,nawet młodszą od Twojej,też została w pewnym sensie porzucona przez matkę,został rozbity jej dom.......trzeba schować część swoich emocji w środku lub wentylować je do odpowiednich uszu,które są do tego przeznaczone(przyjaciółka,terapeuta,spowiednik),a nie do uszu dziecka!moja córka nie usłyszała nigdy z moich ust nic złego na temat jej matki,nawet żadnych aluzji-po co to?co to da?jedynym efektem jest dodatkowe cierpienie dziecka-jaki więc sens? odstaw córkę od Waszych spraw,dobrze Ci radzę................zobaczysz,że wspomnisz kiedyś moje słowa........zatrzymaj się,póki czas.........

trzymaj się w święta,masz moją modlitwę.......

Anonymous - 2014-12-24, 14:10

krasnobar napisał/a:
możesz podjąć jedną słuszną-przede wszystkim odciąć córkę od Waszych spraw...


Ma, krasnobar ma rację.
Problemy małżonków są problemami małżonków, a nie dzieci. Twoja córka i bez tego ma swoje problemy. Pomóż jej uporać się z jej problemami. Czy zauważasz, że ona ma je również? Problemy swego wieku, z rówieśnikami itp.
Przypomnij sobie siebie w jej wieku. Nie dociążaj więc jej jeszcze problemami Waszego małżeństwa.

Anonymous - 2014-12-24, 14:18

krasnobar napisał/a:
Ma1973 napisał/a:
córka mówi że mam po Świętach zmienić zamki i zakazać mu przyjazdów , albo ustalić że raz w tygodniu , albo napisać do niego pismo, że ma zabrać swoje rzeczy w ciągu jakiegoś czasu z warsztatu a po tym czasie zamknąć i nie wpuszczać ....
ja nie wiem, nie potrafię decyzji podjąć w tym zakresie żadnej


możesz podjąć jedną słuszną-przede wszystkim odciąć córkę od Waszych spraw...w dalszym ciągu podtrzymuję- to niedopuszczalne,żeby dziecko brało udział w rozgrywkach małżeńskich i uwierz mi,to się na niej zemści w przyszłości......ojciec odszedł,jest fatalny,nie kontaktuje się,ok-to jego ciężar i za to kiedyś odpowie i przed Bogiem i przed córką......ale rozważania o wymianie zamków itd, nie powinny córki głowy zaprzątać.....nie graj córką,a robisz to,niestety.....szukasz jedynie pretekstów do zajmowania się sprawami męża,szukasz sposobu,by tak zadziałać,aby była reakcja.....a to alimenty,a to złamana ręka i pomoc przy paleniu,a jak chce pomóc,to nie chcesz,chce dać pieniądze,nie przyjmujesz....sama nie wiesz,czego chcesz.........piszesz,że popełniasz te same błędy,więc czyj to problem,jak nie Twój?
sprawy między małżonkami winny dotyczyć tylko małżonków,koniec i kropka.......pełnisz jeszcze funkcję matki,dla córki jesteś matką,a nie głównie żoną jej ojca-tak czy nie?więc bądź tą matką i nie rań jej (wiem,że niechcący)......córka próbuje Ci pomóc,sugeruje zmiany-po co córce pokazywać,jaka jesteś słaba?Bogu to oddaj...i wiem,co mówię-też mam córkę,nawet młodszą od Twojej,też została w pewnym sensie porzucona przez matkę,został rozbity jej dom.......trzeba schować część swoich emocji w środku lub wentylować je do odpowiednich uszu,które są do tego przeznaczone(przyjaciółka,terapeuta,spowiednik),a nie do uszu dziecka!moja córka nie usłyszała nigdy z moich ust nic złego na temat jej matki,nawet żadnych aluzji-po co to?co to da?jedynym efektem jest dodatkowe cierpienie dziecka-jaki więc sens? odstaw córkę od Waszych spraw,dobrze Ci radzę................zobaczysz,że wspomnisz kiedyś moje słowa........zatrzymaj się,póki czas.........

trzymaj się w święta,masz moją modlitwę.......

dziękuję za wpis , ja nigdy złego słowa przy mojej córce ani przy nikim na temat mojego męża nie powiedziałam, wręcz przeciwnie :) to tak gwoli wyjaśnienia , ale faktycznie nie powinna ta sprawa dziecka dotyczyć, jednak moja córka jest dorosła i swój rozum ma, nie sposób przed nią niektórych rzeczy ukryć, ale faktycznie decyzje powinnam podejmować sama, o zmianie zamków ona powiedziała sama z siebie jak kolejny raz tata przyjechał i się do niej nie odezwał , to nie tak że ja ją pytałam , sama z tym wyskoczyła że ona by tak zrobiła .... w ostatnich dniach o jej tacie a moim mężu z córką nie rozmawiam wcale , ja sama tematu nie zaczynam, ona też nie bardzo , podkreślę jeszcze raz że nigdy nie odsuwałam jej od taty, nie utrudniam kontaktów, jest wręcz przeciwnie, czasem jak on przyjezdza ja wychodzę zeby dac im mozliwosc kontaktu , namawiam jego, ale to on musi chcieć z nią rozmawiac a on się jej zwyczajnie boi ..
uciekam do kuchni z powrotem:)

Anonymous - 2014-12-25, 07:15

Ma1973 napisał/a:
ja nigdy złego słowa przy mojej córce ani przy nikim na temat mojego męża nie powiedziałam, wręcz przeciwnie :) to tak gwoli wyjaśnienia , ale faktycznie nie powinna ta sprawa dziecka dotyczyć, jednak moja córka jest dorosła i swój rozum ma, nie sposób przed nią niektórych rzeczy ukryć, ale faktycznie decyzje powinnam podejmować sama, o zmianie zamków ona powiedziała sama z siebie jak kolejny raz tata przyjechał i się do niej nie odezwał , to nie tak że ja ją pytałam , sama z tym wyskoczyła że ona by tak zrobiła ....
Ma tu nie jedynie o słowa, o twoje rozmowy z córka chodzi. Tu o twoja postawę jeszcze chodzi. Twoja córka jest duża, widzi sporo. Widzi rownież, w jej odbiorze, twoje zagubienie to podpowiada co robić ....
Zgadzam się z przedmówcami, dzieci za nic nie powinnismy wciągać w nasze kryzysy małżeńskie. Dzieci i tak płacą za nie stanowczo za dużo ...

Anonymous - 2014-12-26, 11:30

Witam wszystkich w świąteczny poranek :)
U mnie Święta w tym roku są wyjątkowo smutne, myślałam że będę się jakoś będę trzymać, ale nic z tego, nie dałam rady przy dzieleniu się opłatkiem beczałam jak bóbr , a wczoraj prawie cały dzień .... Wieczorem pojechałam do koleżanki, siedziałam u niej ze 4 godziny i podniosła mnie na duchu, tak że dzisiaj od rana postanowiłam się trzymać, nie myśleć za dużo , na razie mi się to udaje :) od rana dziękuję Panu Bogu za wszystko dookoła mnie ...
U mnie spadł śnieg , dzisiaj zaliczę z córką długi spacer :) Jest pięknie :)

...
A co do męża - no cóż szkoda komentować, nie zadzwonił, nie napisał, życzeń świątecznych tak jak myślałam nie złożył ani mi ani córce ..... prezentu dla córki też żadnego nie zostawił, no cóż , jego wybór , jeśli to mu daje szczęście , takie nowe życie bez grama uczciwości i honoru i klasy , to trudno , do kolegi zadzwonił z życzeniami bo mi kolega wczoraj powiedział bo dzwonił do mnie , a do córki nie , choć twierdzi że ona jest dla niego najważniejsza na świecie ... dobra to pożaliłam się , koniec lamentu , od tej pory nie myślę o nim ...dzisiejszy dzień będzie radosny :)

Pozdrawiam wszystkich i życzę jeszcze raz spokojnych Świąt:)

Anonymous - 2014-12-27, 18:42

hej, jak się macie ? ja po Świętach średnie samopoczucie, mogło być gorsze, więc biorę to za dobrą monetę i mówię nie jest źle ...
dzisiaj bylam na spacerze , poza tym nudzę się cały dzień, czytam książkę , staram się coś robić, i nie zwracać uwagę na to że dom jest pusty , to uczucie braku tej jednej osoby dobija mnie każdego dnia...
nie pozostaje nic innego jak pomodlić się, podziękować Bogu za wszystko dookoła i żyć ...
u mnie mroźno, zimno , ale uroczo :)
trzymajcie sie ja idę czytać dalej i wypiję grzańca :)

Anonymous - 2014-12-27, 19:22

Ma

dom nie jest pusty. Jestes w nim ty i corka



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group