To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - nagły kryzys po 19 latach małżeństwa

Anonymous - 2014-12-21, 17:19

Ma1973 napisał/a:


dzisiaj mija 4 miesiąc od feralnego dnia, w którym mąż zdecydował że nie chce już być ze mną... w sumie już 1,5 miesiąca nie mieszka z nami , za parę dni Święta ... ostatni tydzień miałam pracowity, od tej pory zajmuję się wyłącznie świątecznymi przygotowaniami, męża nie było od 2 dni, i oby już przed Świętami się nie pojawiał to jakoś sobie poradzę, bo jak przyjedzie jutro albo pojutrze to znowu na nowo się zacznie moje mazgajstwo ....


Ma,
trzymaj się. Ja mam podobnie. Mąż definitywnie rozstał się ze mną 2 miesiące temu :-(

Ja jeszcze jutro spotkam męża w pracy :-( To będą pierwsze Święta od początku małżeństwa bez męża i pierwsze Święta, w które będę tylko ja z synkiem i z moją rodziną. Trudno to znieść psychicznie wiedząc, że nie będziemy w komplecie, że rodzina się "rozsypała". Jak tylko pomyślę o tym gdzie w tym czasie będzie mój mąż i co wybrał, to nóż mi się otwiera w kieszeni. Więc doskonale wiem, jak się czujesz, jakie emocje Tobą targają. I nie ma prostego rozwiązania. Akurat teraz synek jest z mężem, więc jestem sama w domu z kotem :-( i co chwila się rozsypuję, popłakuję i nakręcam negatywnymi emocjami. I co tylko się uspokoję, bo wezmę się za porządki czy pakowanie prezentów, to za chwilę byle drobiazg wyprowadza mnie z równowagi :-( No ale trzeba żyć dalej i się nie poddawać złym myślom. Pomodlę się dzisiaj w Twojej intencji. Z Bogiem.

Anonymous - 2014-12-22, 09:47

Trzymaj się....ja też z dziewczynkami samotne swieta....probowąlm zapraszać męża dwa razy na wigilię i spędzenia swiat razem tylkonasza czwórka.....za pierwszym razem uslyszalam chyba żartujesz....za drugim razem nie...mam sie sztucznie usmiechac i udawać ze nic się nie stalo....
Jest cięzko, czasami bardzo.....
Upadam, zbieram się....żyję....i znowu upadam...
Jest ławiej........... nie...chociaz to trwa juz 9 miesięcy....
Osatnio upadlam jak przy niepotrzebnej rozmowie....ktorą ja zaczęłam...uslyszałam...od jutra nie jesteś moja żona....kazalam oddać klucze....
oddał i teraz juz nie są mu potrzebne nie chce ich....
Więc emocje, zle emocje sa we mnie....nie umiem byc na tyle pokorna żeby uslyszec coś niemiłego i nie odpowiedziec tym samym....
Ma....to ze nie będziesz go widziała to jest sposob tylko jak znależć sposób zeby on byl i sie trzymać, zyć...i po prostu czekać nie czekając...

Anonymous - 2014-12-22, 10:18

Hej :) dziękuję Wam za wpisy :)
ja mojego męża zapraszać na Święta nie będę, on wie , że może przyjść, ale ja wiem że on nie przyjdzie, i podejrzewam że będzie w tym czasie pił , a może nie , kto go tam wie ...
raz pytałam z miesiąc temu czy będzie z nami spędzał Święta, usłyszałam odpowiedź , że nie , zastanawiałam się potem czy jest sens go zapraszać , stwierdziłam , że nie będę , a jeśli będzie chciał to wie gdzie nas szukać, na Wigilię pójdę do rodziców a potem zobaczę, pewnie będziemy siedziały z córką w domu, pójdziemy na długi spacer, będzie smutno ale damy radę ...
LJ ja jak mój mąż się pojawia też miewam jeszcze te momenty upadków, ale już za nim nie latam, nie proszę, robię swoje, zdarza mi się czasem coś głupiego palnąć w nerwach, no nerwy mam, jak on tu jest cała się trzęsę, dlatego wolę, żeby go nie było , wtedy jestem spokojna ...

aktualnie mam dylemat czy wysyłać mu życzenia świąteczne czy nie , a jak tak to o jakiej treści ...
poza tym staram się o nim nie myśleć, podkreślam "staram się" bo myśli zwłaszcza teraz są wyjątkowo natrętne i znowu śni mi się po nocach ..

a wracając do tematu spędzania Świąt same , to chyba dla nas lepiej, bo o czym my byśmy z tymi mężami rozmawiały ..... ja z moim wątpię, że bym znalazła temat , chyba że byśmy razem się upili , a jaki to ma sens, żaden, tak że na tę chwilę ja chyba wolę być sama z córką..

Anonymous - 2014-12-22, 15:09

no i tak jak pisałam, że się rozkleję jak przyjedzie, tak też się stało, on mi nie da przeżyć tej "żałoby" , dostałam o 10.30 smsa że przyjedzie z pieniędzmi, przyjechał przed 11tą, chodził za mną jak rozpalałam w piecu, był bardzo miły, grzeczny, wyciągnął pieniądze , tak jak się spodziewałam była to kwota przez niego zaproponowana czyli połowa tego co potrzebuję żeby jakoś przeżyć, nie chciałam tych pieniędzy, powiedziałam "nie chcę twoich pieniędzy" on na to "nie moich" , w końcu włożył mi je do kieszeni, ja traktowałam go obojętnie , rozpalałam w piecu nie patrzyłam w jego stronę, w końcu obróciłam i patrząc mu prosto w oczy powiedziałam "mógłbyś tu się więcej nie pokazywać?" nic nie odpowiedział ale patrzył prosto w oczy, nie powiedział że to jego dom i że może przyjezdzać tak jak zawsze mówi, ja oczywiście poryczałam się, on na to "czemu płaczesz" no to mu powiedziałam że zaraz przestanę i że płaczę bo ktoś postanowił rozbić moją rodzinę, i że jak myśli że będę jeszcze prosiła żeby wrócił to się myli bo już nigdy nie poproszę , kręcił się jeszcze za mną jakiś czas, pytał o palec jak się goi , doradzał mi w sprawie palenia w piecu niby tak na grzecznie że nie ta łopata że nie te drzwiczki i żebym lepiej tak zrobiła (kurcze jakbym nie umiala rozpalac w piecu , no ale pewnie nie wiedział jak nawiązać rozmowę to gadał o tym), powiedział tylko coś w stylu "to nie jest tak że ja cie nienawidze " nie wiem co chcial przez to powiedziec ale nie pociągnęłam tematu, w końcu jak widział że nie reaguję na jego obecność poszedł do warsztatu, do domu nie wszedł , pojechał przed 14tą a ja od tej pory na nowo jestem spięta, rozbita i nic mi nie wychodzi ..... zanotuję kwotę którą dostałam od niego i rachunki dalej będę zbierać, do niego się pierwsza już nie odzywam, żadnych smsów , telefonów, pretekstów żeby zadzwonić , on o nr konta mnie pytał już kilka razy ale bez reakcji z mojej strony no to przywiózł tę jałmużnę osobiście , dobrze wie że mam krucho bo rachunki są ogromne , ale wie też że powinien dać 2 razy tyle ...
no to się pożaliłam , wcześniej trochę popłakałam, teraz siedzę i myślę jak pojechał, że on z tamtą święta szykuje , dobra idę dalej coś robić

Anonymous - 2014-12-22, 15:23

Ma1973 ...... zdaję sobie sprawę jak to wszystko boli, sama wiele przeszłam .......... jednak w sprawie pieniędzy - to w niedzielę usłyszałam takie słowa o alimentach - ale przecież tu chodzi o pieniądze dzieci i na ich utrzymanie, na utrzymanie mieszkania, w którym mieszkają, więc ten "honor" - "nie chcę twoich pieniędzy" jest fałszywy. Rzeczywistość jest tak, że potrzebuję pieniędzy i jeśli nie jest to pełna kwota, a częściowa - to i tak ich potrzebuję aby utrzymać dzieci!!
Anonymous - 2014-12-22, 16:19

Ma

Ciągle podchodzisz do gruszki i dziwisz się, że jabłka na niej nie rosną :oops:
Wiem, bo sama tak miałam.
Brutalna prawda jest taka, że nasi mężowie myślą tylko o sobie. I dla swojej zachcianki i kij wie czego, niszczą najbliższą rodzinę: żonę i dzieci. Trzeba mieć charakter, aby się rozbijać z kochanką i nie zadbać o żonę i dzieci (to o Twoim mężu).
Tak trudno przyjąć do wiadomości, że mój mąż, mój przyjaciel kopnął mnie w [.........] Ale kopnął, taki jest fakt. :oops: Ale to nie świadczy o mnie, to świadczy tylko o nim. Że jest [..........] :evil: I niczym więcej. I jak [..........] należy go traktować.

Czyli:
1. zacząć żyć swoim życiem
2. wyegzekwować od [.........] pieniądze (im więcej tym lepiej), bo pozostałe i tak przepuści na siebie i laski
3. bardzo zająć się dziećmi i stworzyć im szczęśliwy dom
4. wziąć odpowiedzialność za swoje szczęście i doprowadzić do pokoju w sercu, otwarcia oczu i serca na świat i ludzi
5. i na końcu niezgodnie z tym forum ja powracającego męża zamierzam kopnąć w cztery litery, ze spokojem i bananem na ustach :-D

[Renta, wykropkowałem niektóre Twoje słowa - na tym forum staramy się, mimo wszystko, nie używać niegrzecznych wyrazów.]

Anonymous - 2014-12-22, 18:37

renta11 napisał/a:
Ale to nie świadczy o mnie, to świadczy tylko o nim.


Owszem, ale to co napisałaś później świadczy już tylko o Tobie.

renta11 napisał/a:
Czyli:
1. zacząć żyć swoim życiem
2. wyegzekwować od [.........] pieniądze (im więcej tym lepiej), bo pozostałe i tak przepuści na siebie i laski
3. bardzo zająć się dziećmi i stworzyć im szczęśliwy dom
4. wziąć odpowiedzialność za swoje szczęście i doprowadzić do pokoju w sercu, otwarcia oczu i serca na świat i ludzi
5. i na końcu niezgodnie z tym forum ja powracającego męża zamierzam kopnąć w cztery litery, ze spokojem i bananem na ustach :-D


Kochajmy bliźniego swego jak siebie samego.
Rozumiem Twoje emocje, ale ....
Twoje słowa nie są niezgodne z tym forum, one są niezgodne z wiarą katolicką i głównym jej przykazaniem - MIŁOŚCIĄ.

Anonymous - 2014-12-22, 19:10

No cóż, że są niezgodne to wiem. Ale takie są moje emocje i nie zamierzam im zaprzeczać.
Bo im bardziej będę im zaprzeczać i ukrywać je, tym bardziej będą mnie niszczyć. A to już byłoby źle. Bardzo źle.
Więc spuszczam parę i dobrze mi z tym. A na miłosierdzie przyjdzie czas, potem. Pewnie dłuuuuuuugo potem. :-D
A myślę, że męża, który tak bardzo skrzywdził mnie i dzieci, przysłowiowe kopnięcie w cztery litery, czyli powiedzenie: wejścia nie ma, - zdecydowanie nie równoważy jego win. To tylko mały pstryczek za ogroooooomną krzywdę.
Nie mam poczucia winy i nie zamierzam mieć. :-D

Anonymous - 2014-12-22, 20:12

Renta, masz rację. Pod rozwagę jedynie Ci poddam, że emocjonalne spuszczanie pary też musi być roztropne. Zatem, czy jeśli zwentylujesz emocje w jakimś konkretnym wątku, to czy dla autora tegoż będzie to pomocne czy też nie? Sobie pomagasz - ok. A innym? To wszak forum pomocowe.
Poza tym, nie każdy pamięta, że byłaś w związku niesakramentalnym. To inna sytuacja niż porzuconego sakramentalnego małżonka.

Anonymous - 2014-12-22, 20:54

Nirwanna

OK Masz rację.
Więc teraz dla rozluźnienia atmosfery i by pokazać, że jednak taka zła nie jestem.

Pierwsze Święta sama z dziećmi. Dzieci odmówiły pojechania na wigilię do mojego brata. Wydaje mi się, że widok szczęśliwej rodziny byłby dla nich za trudny na ten moment. Więc zdecydowaliśmy, że wigilię spędzimy w trójkę. Kiedyś robiłam wigilie na kilkanaście osób :oops:
Mój tata miał jechać w Święta do dalszej rodziny. Ale dzisiaj zakomunikował mi, że skoro zostajemy sami, to on będzie z nami. Trudny temat, bo on w drugim zdaniu mówi o moim mężu, i stale powtarza, że on nie kazał mi za niego wychodzić, przestrzegał itd. I mimo moich zakazów, jest nieugięty w powtarzalności swoich zachowań.
A dzisiaj córka mówi mi, że jej przyjaciel będzie sam z mamą na Święta. Nie mają rodziny. Też jej się życie pokiełbasiło. No to ja
-Zaprośmy ich na wigilię.
Na to syn
- Mój kolega jest także sam w wigilię.
- No to zapraszamy i jego. (W ubiegłym roku ten chłopiec nie chciał przyjść. Może też bał się szczęśliwej rodziny?).
Jestem po rozmowie z mamą przyjaciela córki (znamy się bardzo mało). Nie chciała przyjść, bo: nie ma pieniędzy,nie ma pracy, jest jej głupio, jak to tak, nie ma pieniędzy na prezenty itd. Powiedziałam
- Ja jestem sama z dziećmi, porzucona kobieta. Ty jesteś sama z dzieckiem. Więc kto bardziej pasuje na tą wigilię, jak nie my? Mężczyźni są do czterech liter, a my piękne, młode, zdrowe i bogate (przynajmniej wewnętrznie). :-D Prezentów sobie nie róbmy, a przynieś rybę po grecku.
Tak więc na wigilii u mnie będą sami: samotni, porzuceni, odtrąceni. W sumie 7 osób. A głową rodziny będzie mój 81-letni tatuś.
Miało być samotnie i smutno, a będzie licznie i mam nadzieję wesoło.
A może jeszcze kogoś zaprosimy? Wszak to wigilia. :-D

Anonymous - 2014-12-22, 21:14

Renta,pięknie :-D :-D :-D
Popatrz jak wielu ludzi bedzie miało prawdziwą Wigilię spędzoną nie w samotności i to dzieki....
TOBIE kobieto! :mrgreen:

Anonymous - 2014-12-22, 21:14

Renta, piękna wigilia zapowiada się u Ciebie, :-) mimo niefajnych okoliczności przyrody. Dla Was wszystkich - błogosławieństw Bożych życzę, anioł niech Wam zaniesie

P.S. Nikt nie twierdzi, że jesteś zła, ja na pewno nie :-)

Anonymous - 2014-12-22, 21:33

Fajnie. Też się cieszę.
U Szustaka w "Miłości i krokodylu" mówi o tych, co chodzą i skomlą "Kochaj mnie".
A ja chcę chodzić z napisem "Kocham Cię". Tak mi Bóg fajnie otwiera serce. Właśnie dla takich jak ja: samotnych, odrzuconych bidul. A w kupie siła, Mości Państwo. :-D

Anonymous - 2014-12-23, 09:52

renta11 napisał/a:
Ma

Ciągle podchodzisz do gruszki i dziwisz się, że jabłka na niej nie rosną :oops:
Wiem, bo sama tak miałam.
Brutalna prawda jest taka, że nasi mężowie myślą tylko o sobie. I dla swojej zachcianki i kij wie czego, niszczą najbliższą rodzinę: żonę i dzieci. Trzeba mieć charakter, aby się rozbijać z kochanką i nie zadbać o żonę i dzieci (to o Twoim mężu).
Tak trudno przyjąć do wiadomości, że mój mąż, mój przyjaciel kopnął mnie w [.........] Ale kopnął, taki jest fakt. :oops: Ale to nie świadczy o mnie, to świadczy tylko o nim. Że jest [..........] :evil: I niczym więcej. I jak [..........] należy go traktować.

Czyli:
1. zacząć żyć swoim życiem
2. wyegzekwować od [.........] pieniądze (im więcej tym lepiej), bo pozostałe i tak przepuści na siebie i laski
3. bardzo zająć się dziećmi i stworzyć im szczęśliwy dom
4. wziąć odpowiedzialność za swoje szczęście i doprowadzić do pokoju w sercu, otwarcia oczu i serca na świat i ludzi
5. i na końcu niezgodnie z tym forum ja powracającego męża zamierzam kopnąć w cztery litery, ze spokojem i bananem na ustach :-D

[Renta, wykropkowałem niektóre Twoje słowa - na tym forum staramy się, mimo wszystko, nie używać niegrzecznych wyrazów.]


hej, wszystkie punkty staram się realizować oprócz ostatniego :) drugi punkt niedługo będzie w realizacji ...
a odnośnie punktu 5 jeśli taki dzień nadejdzie, że on będzie chciał do mnie wrócić nie kopnę go, ale wtedy on będzie miał pod górkę, łatwo mu nie będzie , ale ja na razie o tym nie myślę, bo jeśli wróci to nieprędko ..
ja go kocham i jestem w stanie mu wybaczyć i go przyjąć, ale na dzień dzisiejszy on jeszcze ma klapki na oczach, które powoli opadają , tak mi się wydaje, mam wrażenie że zaczyna myśleć i zauważać co narobił, ale to może być tylko łudzenie się z mojej strony ...



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group