To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - nagły kryzys po 19 latach małżeństwa

Anonymous - 2014-09-23, 10:27

Ma1973 napisał/a:

Na dzisiejszą rocznicę zrobię coś dobrego na kolację plus wino i świece , jeśli będzie oschły zjem i pójdę spać...


Jeśli jest się w kryzysie, to po co robić "szopkę"?
Udawanie na siłę, że jest jak kiedyś to nie czas na to.

Anonymous - 2014-09-23, 11:10

Udawanie , zwłaszcza przed innymi , niby nie ma sensu .

Ale z drugiej strony , zaniechanie "ceremoniału"
daje wrażenie przekroczenia pewnej granicy
i przekaz : "już nie jesteśmy razem , cos się skończyło"
( to nie tylko przekaz dla innych , ale i dla siebie nawzajem )

Ponadto , to daje ulgę ............ no już wszyscy wiedzą , ze nie jesteśmy razem .
Trzeba iść za ciosem , nie bedziemy robić z siebie pośmiewiska .
Niech się to wreszcie skończy i bedzie "święty spokój"
.............. i to ułuda
bo nie bedzie i nic się nie skończy


Dodatkowo : ta upieczona babka czy tam coś
jest sygnałem dla tego drugiego
pewnego stanowiska .
Jasne , jego to może nawet wkurzyć , bo w duchu poczuje się winny jakoś ,
poczuje dyskomfort ......... i może dać jakąś kąśliwą uwagę dla ulżenia sobie .


Może więc i robić , ale zachować umiar i delikatność .
Bez narzucania się zbytniego .
Trudno o jednoznaczną ocenę chyba .

Anonymous - 2014-09-23, 11:23

mk
Anonymous - 2014-09-24, 11:12

mk
Anonymous - 2014-09-24, 12:17

Pamiętaj - Tobie na rozwodzie nie zależy, więc chyba nie przyłożysz ręki do pisania pozwu?
Niech sam gościom powie, że ich sobie nie życzy. Widzę, że koledzy ważniejsi niż Ty.
Oddaj się modlitwie, eucharystii, przyjmuj komunię w męża intencji, ja tak staram się robić, i trwam. Też mnie to męczy, ale próbuję się nie zadręczać, wiem że to trudne. Też nieraz mam ochotę wybuchnąć, ile to jeszcze może trwać.

Anonymous - 2014-09-24, 17:41

Ma przestań zwracać na męża uwagę, zacznij źyć swoim źyciem, nie nadskakuj, nie płacz bo Twoje łzy go nie wzruszą.Niczego na nim nie wymusisz, wycofaj się i obserwuj, stawiaj granice. Uwierz mi ja też sporo przeszłam, walczylismy o mojego męża wspolnie: ja i trojka moich dzieci.Wydawalo się, że nic sie nie da z tą jego głupotą i zauroczeniem zrobić, a jak widział ze o niego walczę i truchleję ze odejdzie to było coraz gorzej . Dopiero jak stanowczo odpuscilam bo mialam dosyc jego kłamstw i oszustw i po kolejnym oszustwie stanowczo kazalam mu się wyprowadzić to zaczął myśleć. .......
Gnębienie mnie trwało bagatela 5 lat!!
Dzisiaj nie jest łatwo, 100 % brak zaufania
Byliśmy nierozłączną parą przez 25 lat małżeństwa...
Wszystko zniszczył próbując mnie obarczyć winą
Na szczęście nie uwierzyłam w te brednie
Wiem jaką bylam żoną i jak dbałam i troszcyłam się o niego
ZA BARDZO
Teraz jest inaczej....
Ja wybaczylam mu ale ta myśl przygnebia mnie na codzień
Nie potrafie o tym zapomnieć

A moglo być tak pieknie

Ma czytaj to forum, czerp slowa i wypowiedzi nas wszystkich, mów do męża cicho spokojnie, rozmawiaj, nie krzycz, zapytaj czy bedzie szczesliwy jak odejdzie?Módl się, to naprawdę pomaga, wszystko w rekach Boga, ON Ci pomoże tak jak pomógł wielu z nas. TRZYMAJ się cieplutko, pozdrawiam

Anonymous - 2014-09-24, 19:54

Ma ja w rocznicę slubu nie uslysząlm nawet cześć.... jak przyjechąl do dzieci to tylko dlatego, ze ja wyszłam z domu .. a moja córeczka ... plakala i chciała iść ze mną........
Tez myślałam 6 rocznica ślubu może coś się zmieni .... zaczniemy od nowa......... zdarzy się cud.......... nic się nie zdarzyło........ cudu nie było......... a usłysząłm jak wrociłam do domu..... usmiechnij się zrobimy sobie zdjęcie do rozwodu.................
Rocznica byla i minęła............ ja nadal sie łudzę...... że będzie dobrze a w kolejną to sobie odbiję..... trzymaj się...... i nie poruszaj z mezem tego tematu...... bylo minęło.... zbieraj siły n kolejne dni......

Anonymous - 2014-09-25, 10:34

mk
Anonymous - 2014-09-26, 12:39

mk
Anonymous - 2014-09-26, 23:28

Ma, zupełnie dobrze sobie radzisz w tym Waszym kryzysie. Nie każdemu dana jest umiejętność takiego wyciszenia emocji (przynajmniej na zewnątrz). Z tymi zmianami np. w sprawie obiadów czy kosztów to właśnie tak jak napisałaś w ostatnim poście, nic na siłę, nic wbrew sobie. Poczujesz, że czas na takie kroki, będziesz umiała wytrwać w postanowieniu, to to zrobisz. Są sytuacje, w których granice trzeba stawiać, pewnie najlepiej wcześniej uprzedzając, że jak w określonym czasie coś tam nie ulegnie zmianie to konsekwencje będą takie a takie i dotrzymać słowa. A to wbrew pozorom takie łatwe nie jest, a już szczególnie w takiej wielowątkowej sytuacji jak Twoja. Emocjonalne "rzucanie garnkami czy pościelą" i powrót za chwilę do tego co było skutkuje tylko kręceniem się w kółko. Z tą Nowenną to nie wiem, jak to jeden dzień i "siła wyższa" to chyba nie unieważnia postanowienia wytrwania w odmawianiu. Pozdrawiam.
Anonymous - 2014-09-27, 09:13

złamana napisał/a:
Ma, zupełnie dobrze sobie radzisz w tym Waszym kryzysie. Nie każdemu dana jest umiejętność takiego wyciszenia emocji (przynajmniej na zewnątrz). Z tymi zmianami np. w sprawie obiadów czy kosztów to właśnie tak jak napisałaś w ostatnim poście, nic na siłę, nic wbrew sobie. Poczujesz, że czas na takie kroki, będziesz umiała wytrwać w postanowieniu, to to zrobisz. Są sytuacje, w których granice trzeba stawiać, pewnie najlepiej wcześniej uprzedzając, że jak w określonym czasie coś tam nie ulegnie zmianie to konsekwencje będą takie a takie i dotrzymać słowa. A to wbrew pozorom takie łatwe nie jest, a już szczególnie w takiej wielowątkowej sytuacji jak Twoja. Emocjonalne "rzucanie garnkami czy pościelą" i powrót za chwilę do tego co było skutkuje tylko kręceniem się w kółko. Z tą Nowenną to nie wiem, jak to jeden dzień i "siła wyższa" to chyba nie unieważnia postanowienia wytrwania w odmawianiu. Pozdrawiam.

hej staram sie ale to wyciszenie trudno przychodzi czasem mam ochote dac mu w ...... tak mnie w srodku nosi ...
Staram sie tez nie dzialac pod wplywem emocji tylko bardzej .taktycznie jak bedzie dalej czas pokaze

Anonymous - 2014-09-27, 09:29

mk
Anonymous - 2014-09-27, 15:51

Ma, czy pomyślałaś dla siebie o terapii ? Twój mąż ma problem z alkoholem, prawdopodobnie jesteś osobą współuzależnioną, więc przydałaby się terapia, miałabyś szansę zobaczyć wszystko z innej strony. Wg mnie trzeba postawić jasne granice, nie pozwolić sobie na takie traktowanie . Nie może tak być, że nie wraca na noc do domu, nie odbiera telefonów, nie wiesz gdzie jest i masz zamiar czekać na niego z obiadkiem? Przeczytaj sławnego już Dobsona "Miłość wymaga stanowczości ".
Anonymous - 2014-09-27, 17:25

Kari napisał/a:
Ma, czy pomyślałaś dla siebie o terapii ? Twój mąż ma problem z alkoholem, prawdopodobnie jesteś osobą współuzależnioną, więc przydałaby się terapia, miałabyś szansę zobaczyć wszystko z innej strony. Wg mnie trzeba postawić jasne granice, nie pozwolić sobie na takie traktowanie . Nie może tak być, że nie wraca na noc do domu, nie odbiera telefonów, nie wiesz gdzie jest i masz zamiar czekać na niego z obiadkiem? Przeczytaj sławnego już Dobsona "Miłość wymaga stanowczości ".

hej Kari dzieki za wpis mysle o tym zeby pojsc na terapię na razie chce spróbować sama cos zmienic ..książkę kupie i przeczytam na pewno .. na terapię chciałabym pojsc z mężem tyle ze na te chwile on t w ierdzi ze juz tym mężem nie jest i ze to juz nie moja sprawa na początek zacznę od tej ksiazki.. fakt że ciagatki do procentów maz miał zawsze ale nigdy nie pil tyle co ostatnio .. z tym wychodzeniem z domu tego nigdy nie było zawsze wiedziałam gdzie jest z telefonami tak samo wczoraj pierwszy raz nie odebral . A obiadki no coz zobacze jesli sie nie zmieni s ytuacja bede cos z tym robic jeszcze dam mu czas



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group