To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - "o rozwód wystąpila żona"

Anonymous - 2014-09-16, 22:34

Proponowałem mojej żonie zamieszkanie ze mną.

Wiesz kupiłem mieszkanie na częściowy kredyt, brakuje kilu rzeczy nie stać mnie już na nic więcej.

To dla mnie nieważne.

Ale odpowiedź to NIE.

Myślę że moja żona boi się ponieisienia pełnej odpowiedzialności za siebie i swoją NAJBLIŻSZĄ RODZINĘ.

Wygoda u mamy jest niezastąpiona.

Jeśli się mylę wyprowadźcie mnie z błędu.

Anonymous - 2014-09-16, 23:01

Rebeka 7 lat stażu małżeńskiego ... troszeczkę mało.

My mamy 22 a z narzeczeństwem prawie 25 lat.

Po takim czasie to dopiero boli.

Anonymous - 2014-09-16, 23:11

babel napisał/a:
Rebeka 7 lat stażu małżeńskiego ... troszeczkę mało.

My mamy 22 a z narzeczeństwem prawie 25 lat.

Po takim czasie to dopiero boli.
oj, babel, babel, nie porównuj.
Strata zawsze boli, nie ma znaczenie kiedy ktoś zostanie porzucony.
Są osoby, które zostają same i rok po ślubie. Młodzi bardzo. Bez dzieci. Jeśli wybierają naszą drogę, trwania wierności to może się zdarzyć, że będą sami do końca życia. Myślisz, że to mniej boli ...

Anonymous - 2014-09-16, 23:16

babel napisał/a:
Myślę że moja żona boi się ponieisienia pełnej odpowiedzialności za siebie i swoją NAJBLIŻSZĄ RODZINĘ.

Wygoda u mamy jest niezastąpiona.

Jeśli się mylę wyprowadźcie mnie z błędu.
babel, a jeśli spojrzeć na to tak, że przeprowadzka do Ciebie, to danie Tobie pełnego pakietu zaufania.
Myślisz, że żona jest gotowa? Myślisz, że wierzy w Twoją przemianę?
A na przeciw tego stawia bezpieczeństwo tego, w czym żyła ostatnie 22lata - razem z rodzicami.

Anonymous - 2014-09-16, 23:24

babel napisał/a:
Proponowałem mojej żonie zamieszkanie ze mną.

Wiesz kupiłem mieszkanie na częściowy kredyt, brakuje kilu rzeczy nie stać mnie już na nic więcej.

Ale odpowiedź to NIE.

Widzisz, ona czekała na to, bagatela, 22 lata. Nasuwa się pytanie dlaczego tak długo???
Ty po kilku miesiącach/tygodniach już jesteś zniecierpliwiony...

Cytat:


Myślę że moja żona boi się ponieisienia pełnej odpowiedzialności za siebie i swoją NAJBLIŻSZĄ RODZINĘ.

Wygoda u mamy jest niezastąpiona.

Sam sobie przeczysz - przecież pisałeś, że to właśnie żona przez tyle lat chciała wyprowadzki. Odpowiedz sobie, dlaczego Ty tego nie chciałeś?

Anonymous - 2014-09-16, 23:25

GosiaH.

Moja żona przez całe nasze wspólne życie wstawiła się za mną tylko raz.

Uświadomiłem to sobie dopiero przy jednej z wizyt u psychologa od uzależnień, zaskoczyła mnie tym pytaniem, długo się zastanawiałem i d0szedłem do wniosku jak wyżej.

Anonymous - 2014-09-16, 23:37

babel, rozumiem, tylko tak naprawdę na jakie pytanie odpowiadasz tym stwierdzeniem? Co chcesz przez to powiedzieć?
Anonymous - 2014-09-16, 23:40

Babel
Kazdy ma swoje racje.
Z Twojej strony ....winna żona, z jej strony 100% winy Twojej.
W jednym Cie na pewno rozumiem.
Mieszkanie z rodzicami/teściami zabije parwei każde małżeństwo.
I bynajmniej nie chodzi nawet o to, że teściowa przydrepcze 3X dziennie zapytać co słychać, ale o to, że dla żony ważniejsza jest jej "stara" rodzina niż nowa rodzina.
Z czego to wynika? czasem ze strachu przed 100% zwiazaniem sie z kimś nowym (małżonek).
Zwiazek z rodzicami jest bezpieczny, bo to więź krwi

Anonymous - 2014-09-16, 23:56

grzegorz_ napisał/a:
W jednym Cie na pewno rozumiem.
Mieszkanie z rodzicami/teściami zabije parwei każde małżeństwo.
Grzegorz, zwróć uwagę, że w małżeństwie babla są zdrowe nieporozumienia w tej kwestii:

babel napisał/a:
Ale muszę jej przyznać rację, chciała się wyprowadzić na tzw swoje od samego początku, a ja z bloku więc mi sie podobało mieć swój plac ogródek itp. choć teściowa zawsze mi mówiła że tu nic nie jest moje.

Nawet w tym roku na sylwestra żona mówiła żebyśmy się wypriowadzili, zignorowałem to...

Niech powtórzę za Boy-Żeleńskim „Bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz”

babel, mnie jednak jakoś zastanawia powtarzający się w Twoich postach alkohol.
wioskuję z Twoich postów:
1. piłeś po awanturach z żoną by zagłuszyć niesmak ... (cytuję Ciebie „zdarzało mi się jak pisałem wcześniej "uwalić się" zawsze po kłótni z żoną, dobijałem się, żeby nie myśleć i nie mieć wyrzutów, czy to buło 1 piwo czy więcej.”)
2. piłeś 1, 2 piwa a żona tego nie tolerowała (nie musisz odpowiadać, ale to 1, 2 piwo to było raz w miesiącu? Jakoś mi się nie chce wierzyć, by takie i tak sporadyczne picie żonę złościło)
3. jesteś w terapii uzależnień od wiosny (cytuję Ciebie „Wiosną tego roku sam się już zacząłem obawiać że z tym moim piciem jest coś nie tak i zacząłem chodzić do psychologa od uzależnień, chodzę tam do dziś.”)

no, chyba jest coś na rzeczy, co ?
Jak Ty to widzisz dzisiaj?
Nadal są te 1, 2 piwa ?
A może w ogóle rzuciłeś picie ?

Anonymous - 2014-09-16, 23:59

Dziewczyno.

Ja nigdy nie włóczyłem się po knajpach.

Przeważnie dobijałem się nawet do nieprzytomności po kłótniach z żoną.

Jedno dwa piwa nie miało znaczenia, pisałem o tym wcześniej.

Wyczuwała ode mnie alkohol miałem przewalone.
Nie musiałem byłem być pijany, to nie miało znaczenia.

Przez ostatnie 4 lata to sie to nasiliło... a ja dossłownie z premedytacją zacząłem to wykorzystywać...

co za różnica jedno piwo dwa czy butelka wina i tak dostanę baty... od tego zaczęły się zadymy.

Teraz moja zona twierdzi że to ja je wywoływałem, niestety totalna nieprawda...

jak dostałem parę kur.. chu.. sukin.. itp nie byłem dłużny oddałem z nawiązką od bydlęć po mamincycuszkę itp.

a teraz moja żona gra tym że to ja ją molestowałem psychicznie.

Zawsze dostawałem w tyłek po moim wypiciu, jak pisałem wcześniej
UWIERZCIE NIE BYŁO TO AŻ TAK CZĘSTE ALE BYWAŁO DO ZJAZDU.

przed poczęciem Michałka, podejrzewałem ją o zdradę nigdy jej tego nie powiedziałem ale....

jak ci żona w łóżku mówi Grzesiu a nie Wiesiu i wiem na pewno że się nie pomyliła ... pisałem wcześniej

następny mój błąd powiedziałem teściowej u lalalalala szok błąd błąd błąd
po jakimś czasie powiedziała to swojej córce

Błąd błędem błąd pogania...

Ale będę walczył mimo niby cyrku jak twierdzi moja żona.

Nigdy nie podniosłem ręki na swoją żonę i na dzieci, nawet nie było klapsa, żona jest nieco inna ale... pomijam.

Dzięki za wspomaganie, będzie ciężko, nawet bardzo... zobaczymy...

Anonymous - 2014-09-17, 00:19

Panie babel mnie się zdaje czy waść dziś lykniety ? Swój swojego nie oszuka . :lol: :mrgreen: rozumiem i współczuję i tobie i twojej żonie.
Anonymous - 2014-09-17, 00:21

babel napisał/a:
Ja nigdy nie włóczyłem się po knajpach.
babel, to nie ma znaczenia gdzie się pije. To wiesz, prawda ?

babel napisał/a:
Przeważnie dobijałem się nawet do nieprzytomności po kłótniach z żoną.

Jedno dwa piwa nie miało znaczenia, pisałem o tym wcześniej.

Wyczuwała ode mnie alkohol miałem przewalone.
Nie musiałem byłem być pijany, to nie miało znaczenia.
babel, długa droga przed Tobą, długa droga uznania siebie z problemem z alkoholem.
Jeżeli po kłótni z żoną upijałeś się do nieprzytomności (dla mnie to za trudne, wybacz) zamiast spojrzeć w siebie i nią co było przyczyną tej kłótni, dlaczego tak zareagowałem etc
to pewnie to jest część Twojego wkładu w kryzys małżeństwa
Ja tak to widzę.
Być może Twoja żona patrzy podobnie ?

babel napisał/a:
Przez ostatnie 4 lata to sie to nasiliło... a ja dossłownie z premedytacją zacząłem to wykorzystywać...

babel napisał/a:
jak dostałem parę kur.. chu.. sukin.. itp nie byłem dłużny oddałem z nawiązką od bydlęć po mamincycuszkę itp.
oj, babel, babel, nabroiłeś
pomodlę się za Ciebie

babel napisał/a:
co za różnica jedno piwo dwa czy butelka wina i tak dostanę baty... od tego zaczęły się zadymy.

babel napisał/a:
Zawsze dostawałem w tyłek po moim wypiciu, jak pisałem wcześniej
UWIERZCIE NIE BYŁO TO AŻ TAK CZĘSTE ALE BYWAŁO DO ZJAZDU.
babel, masz przyczynę np niepokojów żony. Dlaczego nie usuwałeś przyczyny?

babel napisał/a:
przed poczęciem Michałka, podejrzewałem ją o zdradę nigdy jej tego nie powiedziałem ale....

jak ci żona w łóżku mówi Grzesiu a nie Wiesiu i wiem na pewno że się nie pomyliła ... pisałem wcześniej
tak, zwróciłam uwagę na to.

babel napisał/a:
Błąd błędem błąd pogania...
no, konstruktywne. dobrze, że to widzisz, jest nadzieja na naprawę, zmianę - w drogę (kroki rozważałeś? )

babel napisał/a:
Ale będę walczył mimo niby cyrku jak twierdzi moja żona.

Wolimy raczej używać słowa ratować, bo walka to jednak z brutalnością i wojną może się kojarzyć.
Ale, zwał jak zwał - z Bogiem w drogę !

Anonymous - 2014-09-17, 00:33

Dabo napisał/a:
Panie babel mnie się zdaje czy waść dziś lykniety ? .
:?: :-/ :-?
Anonymous - 2014-09-17, 09:39

babel,
nie szukaj dyżurnych winnych teśców itd.
Wchodzisz w życie teściów i żony brata. Zostaw ich oni widac sie świtenie maja i nie proszą o twoja pomoc .
Masz tyle pracy przed sobą z samym sobą.

Wiesz co zastanawia mnie jeszcze terapia twoja AA skoro chodzisz tam od wiosny czyli nie pracujesz nad Sobą uczciwie bo na takiej terapii nie składamy na innych swojego problemu i nie szukamy dyżurnych winnych .

Czy tu staż małżeński ma znaczenie chyba nie ma.
Jak w małżeństwie nie ma Pana Boga to przy każdym stażu się posypie.

Wiesz skorzystaj z tego również co Ci ludzie piszą.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group