Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Mąż wyprowadził się do mamy!!
Anonymous - 2014-10-10, 22:15
Latika napisał/a: | Jestem też dumna,że miałam taką odwagę.bo mój mąż to nie dość,że porozwalał drzwi,pozwyzywał moich rodziców,bez przyczyny,uciekł to nie odważyłby się tak sam z siebie powiedzieć,co mu w duszy gra.Załuję tylko,że na koniec nie powiedziałam teściowi jak już prawie mnie chciał wyrzucić,że przykro mi,że tak mnie łatwo osądza a nie chce poznać drugie strony.I pewnie i tak ze swojej głowy wyrzuci połowę co mówiłam ale chociaż powiedziałam prawdę jak było i mimo,że nie jestem bez winy to do tanga trzeba dwojga.Bardzo dobrze mi to zrobiło i mimo,że wracałam stamtąd w płaczu i z myślą,że już nic nie będzie z tego małżeństwa to się radowałam w głębi serca. |
Witaj!
Czyli jednak odwiedziłaś jaskinię lwów ... Hej i nie jest też znów tak źle, że zaraz z tego małżeństwa nic nie będzie!
Tak patrzę po osobie że zbyt szybko chcę wszystko zmieniać a do tego potrzeba czasu i obok modlitwy rozsądku ale i planowania przebiegłości. W tym co robimy musimy szukać celowości i co chcemy osiągnąć lub jaki chcemy dać sygnał drugiej stronie.
Uczę się też słuchania innych:-) i z pokorą przyjmować co daje życie.
Zmieniać świat ale w granicach rozsądku, nie narzucać się. Zastanów się nad formą przekazywania sygnałów swojej miłości do tej jaskini lwów
to że lwy ryczą to nie znaczy że są one złe czy wrogie taka maja po prostu naturę. Żeby je oswoić potrzeba czasu ale i zachowanie dystansu. Fajny treser może nawet z czasem się do lwa przytulić. tylko proszę nie wchodź do klatki i nie krzycz na nie że cię nie rozumieją...
Zastanów się co chcesz osiągnąć w relacji do teściów do męża? Poszukaj w jaki sposób to zrealizować najmniej kolizyjnie. Planuj, przewiduj reakcje. konsekwencje - działaj.
Nie wyciągaj pochopnych wniosków. W aktualnym twoim stanie niestety nie możesz prawidłowo oceniać faktów i zachowań drugiej strony. Nie zamykaj swojego serca bo stworzysz swoja własną jaskinie a tego chyba nie chcesz..
Co do sprawy - to tez nie taka prosta droga. Poszukaj grupy wsparcia dla siebie.
Anonymous - 2014-10-13, 21:05
U mnie już klapa na całego.Teraz widzę,że jak weszłam do tej jaskini z lwami-w jakimś sensie chyba chciałam ustawić granice,jak widze bardzo nieudolnie i rzeczywiście jak piszesz Sławomir,widze siebie jak jakąs małą dziewczynkę,która non stop krzyczy i nikt jej nie rozumie-ipo tym jak wyszłam z tej jaskini to juz zaczęlam być powolnie pożerana w całości przez jedynego lwa,który tak naprawdę niewiele do mnie czuł.Te smsy od siostry męza,czy jego mamy to już był znak,że on podjął definitywną decyzję o rozwodzie.W weekend wysłał mi długiego maila z żalami jakie ma do mnie i mojej rodziny,znów po tym jak się przypomniałam o pieniądze-nie chce się prosić całe życie.I powiem,że dużo tam jest racji,ze bardzo się przyczyniłam ale wiecie co,najgorsze,że na prawde w całych tych jego wypocinach,zwalaniu winy tylko na mnie,obrażaniu mnie,moich bliskich i podjętych decyzjach nie ma ani jednego zdania o jakiejkolwiek swojej małej winie,swoim udziale w tym rozpadzie.Nasze małżeństwo było dla niego horrorem i wybiera samotność i mam mu tylko nie zabierać dziecka..Zrobił sobie jakiś cennik prezentów ślubnych,poodejmował za rzeczy pozostawione u mnie i przelał jakiś procent z moich pieniędzy ,które dostałam na ślub od swojej rodziny i znajomych.. i nie chce mnie znać!Mam mu nie utrudniać i mimo,że on chciał rodziny to widocznie nie było mu to dane i woli byc beze mnie szczęsliwszy...Nie ma jakiegokolwiek jednego zdania,iskierki,która by powiedziała-moze zmien się żono,ratujmy to.on nie chce i juz!
Naprawdę ciężko walczyć o coś,co nie ma sensu i jak to mówią-jak kocha to wróci a jak nie to znaczy,że nigdy nie kochał-to w moim przypadku prawdziwe.Na prawdę podczas tego pożerania,mam ochotę zostawić nogę podgryzioną w tej jaskini przez niego i już odpuśćić.Powiedzieć,że już nic nie chce,zadnych pieniedzy,zadnych chęci,wpuścic go do domu i powiedziec..co chcesz? to? to? bierz!bierz co chcesz i idz!Skoro on tak łatwo się poddaje,to czemu mam mu nie pozwolić odejść.Może lepiej właśnie teraz ,na samym początku,jeszcze może uda się to jakoś odkręcić przed Panem Bogiem w sądzie biskupiem...
Takie mam walki w sobie wewnętrzne.Modlę się,nie chce podejmować żadnych decyzji do końca nowenny a to jeszcze ho ho,Czytam Was i wiem jak powinnam postąpić ale w sobie mam takie rozterki,ze nie wiem czy dam radę.Teraz w niedziele robię roczek dla córki,zapraszam wszystkich.On wywalczył,żeby zostać na kilka dni tylko dla Małej,bo nie chcę jej teraz dawac jemu do teściów,przyjedzie po 1,5 miesiąca dla dziecka-boje się tego przebywania jego! Boję się pytań-dasz mi rozwód!?nie bedziesz utrudniac? z czyjej winy? chce tylko dziecka,nie ciebie,wszystko zniszczyłaś! Nie chcę w ogole wchodzić w te rozmowy,bede uciekać jak najdalej,zeby nie stworzyć kłótni i będe chciała powiedziec mu jak MonikaMaria w jednym poscie napisała:
Cytat: | Męzu, kocham Cię i jesteś dla mnie ważny, ale na chwilę obecną nie jesteśmy w stanie byc razem. Wiem, że Cię zraniłam, ale Twoje zachowanie mnie również rani i do tego rani nasze dziecko. Dla niej i mojego dobra, a także biorąc pod uwagę twoje zdanie, że nie chcesz byc ze mną, uważam, że rozstanie jest na tą chwilę najlepszym wyjsciem. Skoro chcesz odejśc , uważasz,że będziesz szczęśliwszy beze mnie,nie zatrzymam Cię i nie mam zamiaru o Ciebie walczyc. Dogadajmy się co do spraw finansowych, prawnych. Jeżeli Bóg pozwoli, Ty i ja znowu będziemy razem, bo jesteśmy małżeństwem i nic tego nie zmieni. Ale teraz nie mogę wbrew Twojej woli zmuszac cię do powrotu, tym bardziej, że z takim tobą jak teraz nie chcę miec do czynienia poza tym co konieczne...
|
i jak już jest pewien swoich decyzji,to niech sam dalej robi co chce,jak chce skłądać wniosek to niech składa
jakie to wszystko jest trudne!! myślalam,że czekam na znak ale dzis przeczytałam : „Macie oczy, a nie widzicie; macie uszy, a nie słyszycie”. Można patrzeć na czyny Jezusa i nie poznawać Boga; można słuchać tego, co mówi, a nie chcieć tego przyjąć
Anonymous - 2014-10-13, 21:45
Latika napisał/a: | się przypomniałam o pieniądze-nie chce się prosić całe życie.I powiem,że dużo tam jest racji,ze bardzo się przyczyniłam ale wiecie co,najgorsze,że na prawde w całych tych jego wypocinach,zwalaniu winy tylko na mnie,obrażaniu mnie,moich bliskich i podjętych decyzjach nie ma ani jednego zdania o jakiejkolwiek swojej małej winie,swoim udziale w tym rozpadzie.Nasze małżeństwo było dla niego horrorem i wybiera samotność i mam mu tylko nie zabierać dzieck |
Latika!
oj tam oj tam. W chwili obecnej przezywasz najnormalniejsze rozgoryczenie, żal i zlosc.
Zobacz co piszesz i co robicie? Jeszcze sie nie rozeszliscie a juz planujesz: podzial majatku, unieważnienie sakramentu, rozwód...
Jego propozycje to forma przemocy przed, którą masz prawo się bronić. Straszenie rozwodem czy ws podziału majątku to przemoc psychiczna. ślubował Ci miłość i łamie przysięgę małżeńska, ale z tego co piszesz to tez jesteś żywiołowa i pewnie nie wcale mu winna:-)
Poskrom swój język i unikaj konfrontacji. nie skupiaj się na słowach i na tym co on wykrzykuje do ciebie. nie ma w tym sensu poza jednym ze Zły tryumfuje i chce rozwalić kolejne małżeństwo. Jak i tez zrobil z moim.
Temparamentu i tupetu Ci nei brakuje. Też wygarnęlaś jego rodzinie co myślisz o teściu itp.... Zło powoduje Zło.
przepraszamy i pozwalamy kazdemu ponosic konsekwencje swoich dzialan. jak nawymyslalas jego rodzinie przepros tylko nie pokazuj sie tam. Podtrzymuje watek z jaskinia lwow ale i z ciebei tez jest lwica.
Obok modlitwy i rozmow z osobami zyczliwymi polecam na tym etapie "po pierwsze nie szkodzić" "po drugie unikaj konfrontacji" przewiduj skutki przed nie po . Jezyk wypowiedzi to jezyk milosci.
nie pozwol sobie na przemoc. ucinaj dyskusji dotyczace rozwodu i podzialu majatku. Tak mi sie nasuwa jedna rzecz na mysl czy po urodzeniu dziecka nie odsunelas sie sama od meza? moja malzonka wprost wyrzucla mnie ze wspolnego loza i pokoju..
Słowa ranią bardziej niż miecz obosieczny.
Anonymous - 2014-10-14, 15:41
Cytat: | czy po urodzeniu dziecka nie odsunelas sie sama od meza? |
Nie,ja mam wrażenie i chyba dużo osób w moim otoczeniu,że wręcz przeciwnie.Ja go wciąż do siebie na siłe przyciągałam,z powodu braku zaufania i poczucia,że mnie nie kocha w ogóle,co powodowało,że on się odsuwał jeszcze bardziej i to się robiło takie błędne koło..
Cytat: | jak nawymyslalas jego rodzinie przepros tylko nie pokazuj sie tam[/code] |
wiesz, jego rodzinie to nic nie zwymyslałam.Nie obraziłam tam nikogo.Powiedziałam tylko kawałek swojej historii co rzeczywiście można odebrać za tupet..
chyba rzeczywiście za to niedługo ich przeproszę,że w ogóle miałam czelność ich mieszać w to..
a co do języka mojego i jego poskromiena to fakt...juz dawno powiedziałam Panu Bogu,że chociaż połowę móglby mi uciąć to życie byłoby łatwiejsze..
Anonymous - 2014-10-15, 21:09
Zaczęłam się dziś intensywnie zastanawiać czy może w niedzielę pod koniec całej imprezy urodzinowej,jak zobaczę,że nie będzie żadnych pozytywnych sygnałów z jego strony a jeszcze dołożą się jakieś pytania dotyczące rozwodu czy płatności czy jakiś bzdur to czy nie wyjśc z propozycja,że jeśli chce i się zgodzi,żeby do środy wziął dziecko do swoich rodziców.To by uniemożliwiło jakiekolwiek konfrontacje w złym kierunku,jakbyśmy byli skazani na siebie-czego tak bardzo nie chce a myślę,że nadal jesteśmy wrzący jak tykające wulkany i jeszcze mój nieposkromiony język,który może mnie owładnąć mimo wszelkich moich starań i w końcu może chociaż jego modlitwy by się spełniły...A przy okazji sama bym się zaczęła uczyć zostawiać dziecko na dłużej,to są 3 dni i 3 noce(bo powtarzam,że od urodzenia zostawiłam ją na jedną jedyną noc samą) a prawdopodobnie będzie coraz więcej takich okazji i musze się z tym zacząć liczyć..:( i już nie patrzeć czy on jako tatuś się zajmuje czy oddaje w ręce mamy i siostry-bo jak powiedział-one to chcą robic-to juz nie moja sprawa,nie mam na to wpływu.A i przy okazji,może też by zobaczyli jakie ciężkie są noce nieprzespane,ząbki wychodzące ,jak Niuśka potrafi wejść w skórę mamusi ;)
Tak się głeboko zastanawiam,myślę,że na bieżąco w niedziele dopiero podejmę decyzję ale jedyne co bym nie chciała,żeby znaczyło to ,że całkiem się poddałam ,że nawet nie chce porozmawiać...
Ktos ma jakies propzycje?
1)Zostawić męża na kanapie na 3 dni,żeby był sobie dla dziecka a ja będę uciekać i chodzić na paluszkach,zeby nie zdenerwowac inie zmuszac do przemocy psychicznej wobec siebie
2)Oddać dziecko na 3 dni do teściów i w jakiś sposób poddać się chwilowo w sprawie małżeństwa i dalszych decyzji
??
|
|
|