To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Jak odbudować małżeństwo,gdy dla męża najważniejszy jest sex

Anonymous - 2014-10-15, 09:53

Mysle ze trzeba krótko i dosadnie mowic co czujesz kiedy on robi/mowi tak... I odsunąć od niego na tyle, na ile potrzebujesz zeby nabrac dystansu. Masz prawo czuc sie z tym źle.

On JEST CHORY wiec ma prawo zachowywac sie jak osoba chora.
NIE MUSISZ WCALE TEGO BRAC DO SIEBIE

Mnie taka mysl pomaga, wiec ją sobie wtłaczam na siłe do głowy i uczucia mijają

Anonymous - 2014-10-16, 12:43

Wczoraj znów płakałam. Jego to nie obchodzi. Prosiłam tylko o odrobinę uwagi i rozmowy. Wszystko było wymuszone. Albo z telefonem w ręku albo szedł do innego pokoju. Smutno mi bardzo, że jestem na szarym końcu na licie. Po pracy pojechał do swojej rodziny. Rozumiem to, ale wieczorem nadal nie znalazł tyle czasu, aby mogła powiedzieć, co mi leży na duszy. Nie mam wsparcia emocjonalnego ani psychicznego. Gdy proszę o to i mam gorszy dzień, tylko mi dokłada swoją obojętnością. Nie zniosę już dłużej tego. Jestem teraz na zwolnieniu, bo się rozchorowałam. Chyba już za długo, bo drugi tydzień i zaczyna sprawiać tym kłopot, bo nie jestem niezniszczalnym robotem. Mam czasem takie wrażenie, że jest dobrze, jak ja nie wymagam od niego nic ponad to,żeby był. Kiedy chcę jego jakiejś serdeczności, ciepła, zainteresowania - to staje się niewygodna. Przez większość czasu i tak staję się dla niego przezroczysta. Nie tak miało wyglądać moje życie! ;'(
Anonymous - 2014-10-16, 16:03

Alex.. jak bym czytala swoje mysli sprzed lat....
Idź koniecznie do SLAA albo Al anon...
Albo tą ksiażeczkę czytaj w takich chwilach
2. B-6 Dzień po dniu w Al-Anon 26,30 ...
http://www.al-anon.org.pl/literatura.html#

Jesteś współuzależniona na maksa jak i ja.... Na samo wspomnienie tego cierpienia mnie wszystko boli.... Tak mi ciebie szkoda.....
Moze zadzwonie ok. 21? Pusc syg jak mozesz gadac..

Anonymous - 2014-10-16, 21:10

Nigdy nie wolno tracić nadziei, ze będzie dobrze. Otrzymujemy tyle, ile wierzymy. Trzeba wierzyć, ze Bóg nie chce zagłady człowieka i każdy kryzys jest po coś. Trzeba walczyć do końca, ostatkiem sił, ale z pomocą Boga. Trzeba się kierować sercem i wierzyć nawet, jak już sił brak. Wiem,co mówię, bo sama niedawno przez to przechodziłam. Wczoraj odważyłam sie wrócić tutaj i przeczytac cały mój watek. Płakałam jak głupia czytajac moje posty. A jak się cieszę, ze mnie nie pogoniono za niektóre wpisy- w momentach kryzysu, zwątpienia pisałam jak chora psychicznie. Wiele razy zostałam zbesztana, ale i tak zawierzyłam swoim uczuciom i Bogu. Dzis uczę się na owo być zoną i matką, nie biore leków i dziekuję Bogu, ze pozwolił mi i pomógł przejść przez to wszystko, abym mogła zrozumieć, ze bez Boga ani do proga, jak to mawiała moja śp babcia.
Nie traccie nadziei, słuchajcie swojego serca i Boga i walczcie, póki macie o co.

Anonymous - 2014-10-18, 12:10

Dziękuję za wsparcie, dużo to dla mnie znaczy....

Porozmawialiśmy i tyle, co zdołałam się dowiedzieć, to że ostatnio on czuje przeładowanie stresem i obowiązkami. Nie ma chwili dla siebie, tak żeby złapać oddech i dlatego był zniechęcony do rozmowy i nie czuł się też na siłach w danym momencie udźwignąć dodatkowo moje problemy. Oczywiście nie powiedział tego wprost tylko musiałam czytać między wierszami.
Obwinia się, że marnuje mi życie i mnie rani, a jednocześnie nie umie tego nie robić.
Nie pamiętam już kiedy spędziliśmy jakiś wieczór tak zupełnie odstresowani bawiąc się ze sobą dobrze, relaksując w swoim towarzystwie :( wygląda na to, że raczej oboje się nawzajem dołujemy...
Czytam książkę o stawianiu granic. Wiele błędów popełniamy, oboje się kontrolujemy i walczymy o dominację.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group