To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Jak odbudować małżeństwo,gdy dla męża najważniejszy jest sex

Anonymous - 2014-09-22, 17:31

anusia76 napisał/a:
Alex, jest taka wspólnota 12-krokowa - SLAA (uzaleznionych od seksu i od miłości), warto tam chodzić


Aniu, ja już jakiś czas temu otrzymałam namiar na tę stronę, jednak skontaktowałam się z nimi dopiero niedawno. Rozmawiałam przez tel. ze wspaniałą dziewczyna - bardzo mi pomogła wiele zrozumieć - ona prowadzi grupę. Mój mąż mi zakomunikował, że on już ma dość wszelkich terapii, analizowania jego osoby i chce wreszcie normalnie żyć. A nawet jeśli jest chory to nie jest mu z tym jakoś strasznie źle, żeby miał to zmieniać. Sądzę, że on uważa że leczenie jest dla dużo gorszych "przypadków", nie rozumie że to postępuje z czasem i przede wszystkim takiego problemu nie da się zamieść pod dywan.
Pierwszy jego komentarz, jak mu powiedziałam abyśmy poszli na mitting był - a jest tam dużo kobiet? Bo jak tak, to fajnie. Gdy mówię o leczeniu, stwierdza, że już woli separację. Czy mogę go zmuszać? Pewnie, że nie. Boję się co dalej będzie.

Anonymous - 2014-09-22, 17:38

Np. ostatnio, jedziemy autem. Normalny dzień, fajna atmosfera między nami, A ON NAGLE MNIE PYTA, CZY KIEDYŚ CHCIAŁABYM POJECHAĆ NA PLAŻĘ NUDYSTÓW, BO ON BY CHCIAŁ. JA NA TO ŻE NIE. Spytałam skąd ten pomysł? On cały czas jakby próbuje znaleźć coś, co ma nadzieję, że jednak mnie zainteresuje. A ile jest zapewne rzeczy, które mu chodzą po głowie, ale się nimi nie dzieli?
Anonymous - 2014-09-22, 17:55

Kocham męża i chcę mu pomóc. Jednak on tej pomocy nie chce.
Anonymous - 2014-09-23, 07:47

Smutne jest to, co piszesz. Myślę że została Ci modlitwa i zwrócenie mu wolności..... skoro chce. Moze potrzebuje doswiadczyć czym jest dno....

Pogodzenie choroby ze zdrowym związkiem jest niemożliwe....

Nie ma się co dziwić że wierzy że jest normalny.... w tym świecie naszym, takim jaki jest, trzeba byc "nienormalnym", żeby mieć zdrowy związek. Normy są tak wypaczone że mózg staje

Anonymous - 2014-09-27, 10:44

Byłam u tej pani psycholog. Myślę, że dokładnie uargumentowała mi swoją diagnozę. Będę do niej jeździć tak sama dla siebie. Mój mąż dziś na przypomnienie o wizycie u sexuologa bardzo się zdenerwował. Mieliśmy jechać 1.10. Powiedział,że pojedzie, ale jak on stwierdzi, że jest chory to od razu separacja albo rozwód. To zwykły szantaż! Stwierdziłam, że nie będę go zmuszać. Pojadę sama. Na codzień dobrze nam się układa, dopóki nie wspomnę o jakiejś terapii. Myślicie, że odpuścić ten temat narazie?
Anonymous - 2014-09-27, 18:26

Myślę, że daj sobie i jemu trochę czasu.Zobaczysz, co się będzie działo. Cóż my możemy same.... pozostaje modlitwa. Pozdrawiam alex ;-)
Anonymous - 2014-09-27, 20:05

Myslę że czym innym jest terapia i wizyty u specjalisty, a czym innym chodzenie na grupy samopomocowe ....
Wielka róznica!!!

Wiele lat sie rozbijałam po psychologach i lekarzach..... a jednak najwięcej mi pomaga to, co mówia i robią ludzie, którzy mają podobne albo gorsze problemy niż ja.
To pomaga mnie zdrowiec i mojego meża zobaczyc z innej strony....

Myślę że warto mu mówić o SLAA, wziać na otwarty mityng albo coś...
On tez wreszcie poczuł by sie wsród swoich, nadzieję w żagle by złapał, a nie tak jak w gabinecie wśród "normalnych" jako "beznadziejny przypadek medyczny który ma sie wziąć za siebie albo nic nie ma sensu"

Oglądanie tłumu zdrowiejącego z powazniejszych problemów niż moje daje niesamowitą siłe do zmagań ze sobą.

Anonymous - 2014-09-27, 22:28

Myślę, że słowa "nie jest to w porządku wobec mnie i nie akceptuje tego" stawiane na granicy pilnie strzeżonej, której nie wolno przekraczać mogą po czasie zdziałać więcej niż: masz problem, musisz sie leczyć...nikt nie chce być uznany i zdiagnozowany za wadliwy, uszkodzony...próba zaprzestania okazuje się nie być taka prosta i nie jest, gdy mowa o uzależnieniu, tylko wtedy jest szansa na stwierdzenie, Hej chyba mnie to przerasta, chyba mam problem...czasami trzeba postawić wszystko na jedną kartę...na siebie...
Anonymous - 2014-09-27, 22:31

Samboja napisał/a:
czasami trzeba postawić wszystko na jedną kartę...na siebie...
Samboja, dziękuję.
Anonymous - 2014-10-06, 12:10

Jestem załamana. Ja nie jestem już w stanie zaufać, nie być zazdrosna, nie podejrzewać.... Tak bardzo się staram, a to nie wychodzi. Każda syt, gdy mąż zwróci większą czy mniejszą uwagę na jakąś kobietę, mnie to boli i wylewam na niego swój żal i złość. Często nadinterpretuję, a rzeczywistość nie wygląda tak źle.
Mąż zaplanował wyjazd na weekend w czwórkę z inną parą. Było wszystko fajnie do momentu jak nie zapytał dwóch blondynek o to czy jest w pobliżu jakaś fajna restauracja - ja widziałam tę syt. z daleka siedząc w samochodzie. Zdenerwowałam się że kogoś "zagaduje". Rzuciłam jakąś złośliwą uwagę jak wrócił do auta. Moja reakcja była przesadzona i skończyło się popsutym wieczorem, moim płaczem i obrażeniem się, bo powiedział, że ma dość siedzenia ze mną, że moja zazdrość wszystko niszczy. To straszne, ale nie umiem nad tym zapanować. W molich myślach zanim wrócił do auta ta rozm.wyglądała zupełnie inaczej. Teraz mam straszne poczucie winy, że popsułam wyjazd, choć z drugiej str.,jeśli on mógł przewidzieć, że mnie to zdenerwuje nic by się nie stało, gdyby sprawdził np. w internecie jakie są lokale w okolicy? Nie wiem jak z tego wybrnąć. Męczy mnie i jego ta sytuacja, a ja choć próbuję nie umiem na takie jego zachowania nie reagować. Powiedział mi, że wszystko jest dobrze jak siedzimy sami w domu i nie ma ludzi wokół, że boi się gdziekolwiek ze mną wychodzić i że to ostatni nasz wyjazd. Smutno mi strasznie i mimo że przepraszałam i mówiłam, że każdy może coś nieprzemyślanego powiedzieć, ale skoro żałuje, to powinno się to wybaczyć to dalsza rozmowa spowodowała tylko to, że znów usłyszałam że ma mnie dość. Powiedziałam, że skoro tak, to mogę się usunąć z jego życia, a on na to że skoro nalegam to żebym przygotowała dokumenty do separacji.
Po ochłonięciu w domu stwierdził, że nie chce się rozstawać, ale że nie wie jak długo oboje wytrzymamy to, jak bardzo się niszczymy nawzajem.
Czuję się okropnie i chciałabym uciec gdzieś daleko stąd od siebie i od mojego życia.

Anonymous - 2014-10-06, 12:41

Alex, a moze bys tak spojrzala na to nieco inaczej? Ja mojej zonie zawsze to tlumacze, ale ona tego tez nie rozumie, ze ciagle myslac, ze nawet jak sie chcacy lub niechcacy spojrze na kobiete mnie rani tym, bo zawsze robi mi wyrzut z tego.

A moze tak musialabys pomyslec w tej sytuacji, ze to on wlasnie Ciebie wybral na zone? I powinnas byc dumna z tego, ze jestes jego zona, a te panie, do ktorych zagadal, to nie moga z nim tego, co Ty mozesz jako zona? Jestes i zostalas wyrozniona przez niego, i badz z tego dumna, nawet, jak chcesz sie zloscic i gniewac na niego. Ale badz swiadoma, ze siebie wybraliscie i on Ciebie tez wybral sposrod tych wszystkich innych kobiet.

Anonymous - 2014-10-06, 20:49

Rozumiem Cię, tylko widzisz ja tak kiedyś myslałam, a po zdradzie, rozstaniu i wieliu rozmowach typu "mam cie dość" trudno mi już uwierzyć, że on nadal tak o mnie myśli, jak w dniu gdy mnie prosił o rękę. Trudno mi uwierzyć po tym jak wolał inna kobietę i robił z nią "takie" rzeczy, że nadal jestem dla niego tą wymarzoną i jedyną. Żyję w ciągłej niepewności, co o n czuje, myśli.... Nie wiem, co mnie spotka za tydzień czy rok. Nie umiem a raczej boję się robić jakieś plany. Nie jestem pewna niczego, stąd moje zachowania.
Anonymous - 2014-10-06, 21:19

smutna_alex napisał/a:
po zdradzie, rozstaniu i wieliu rozmowach typu "mam cie dość" trudno mi już uwierzyć, że on nadal tak o mnie myśli, jak w dniu gdy mnie prosił o rękę. Trudno mi uwierzyć po tym jak wolał inna kobietę i robił z nią "takie" rzeczy, że nadal jestem dla niego tą wymarzoną i jedyną.
Alex, to są nieobce wielu z nas emocje. Tych, do których małżonkowie wrócili z innych związków, po rozstaniu, często po rozwodzie. Myślę, że łatwiej sobie z nimi radzimy gdy ta druga strona (bo przecież nie tylko mężczyźni zdradzają) pomaga swoją postawą, gdy widzimy zachowania takie, które nas przekonują. No i czasu do tego potrzeba.
Anonymous - 2014-10-07, 09:09

Smutna Alex
Nie bądź smutna, dla takich jak my jest ratunek...ja też przez to przechodzę, wiem o czym mowa. Popatrz na siebie w ten sposób, zostałaś bardzo mocno zraniona...naprawdę głęboko, trauma ta porównywalna jest do stresu jaki pojawia się, gdy nagle umrze Ci ukochana osoba...to bardzo poważne rozchwianie naszej duszy, wracanie do stabilizacji trwa średnio dwa lata...bardzo ważne jest, żebyś się zastanowiła dlaczego pojawia się zazdrość...oczywiście nie chcemy jej, to ostania rzecz, jaka służy małżeństwu, ale pojawia się i niszczy...nie jesteś robotem, to że się pojawia, to tylko dowód jak bardzo mocno zachwiała się Twoja samoocena, jak bardzo żyjesz w lęku, że ta sytuacja się powtórzy...stąd te absurdalne alarmy umysłu...wszędzie tam, gdzie mąż rozmawia z kobietą...wszędzie tam jest alarm, bo w Twojej głowie nie ma spokoju i nie będzie go, dopóki sama go sobie nie zafundujesz...z zazdrością też musicie się uporać razem...jest to jedna w konsekwencji decyzji Twojego męża, kryzys kryzysem, gdyby nie było zdrady, nie było by dziś zazdrości, więc nie miej poczucia winy, że jesteś zazdrosna, ale miej świadomość, że to niszczące uczucie musi kiedyś zniknąć... mąż powinien Ci pomóc przez to przejść...musi rozumieć, że nie masz wpływu na to, że takie uczucie się pojawia, ale masz wpływ na to co z nim zrobisz: zamiast przerabiać je w gniew, sykanie itp, przełknij je i w chwili zazdrości przyjdź i powiedz, że znów czujesz lęk i potrzebujesz tego czy tego...że zaraz Ci minie. Bo jak się się uspokoisz, to sama zauważasz, że to jest alarm absurdu i zaczynasz widzieć to inaczej...najważniejsze jest więc zaakceptować wspólnie to jak jest chwilowo, starać się nie ukrywać tego uczucia, ale wyrażać je w sposób nie destrukcyjny, a konstruktywny. Takie wspólne radzenie sobie z nim zbliży Was.
Niezależnie od tego, jak będziesz pracowała nad tym uczuciem z mężem udaj się na konsultację z terapeutą, bo bardzo cierpisz, bardzo chcesz uratować to małżeństwo, ale jest w Tobie wiele bólu, cierpienia i warto z kimś o tym pogadać. Teraz jest czas nie tylko na ratowanie małżeństwa, ale także czas na Twoją indywidualną rehabilitację: czas na gojenie ran, na odszukanie siebie. Praca, którą włożysz w siebie będzie miała nieoceniony wpływ na Wasze relacje...
To moje osobiste doświadczenie, życie wśród ludzi na nowo nie jest łatwe...ale nikt nie mówił, że odbudowa małżeństwa po zdradzie jest łatwa...słowo trudna codziennie nabiera głębszego wymiaru. Jest trudna pod tysiącem względów, zazdrość to tylko jeden z nich. Ale masz moc w sobie, aby to zmienić...tylko Ty.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group