To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Jak odbudować małżeństwo,gdy dla męża najważniejszy jest sex

Anonymous - 2014-09-08, 00:25

grzegorz_ napisał/a:
Gdy małżeństwo toczy rak (facet chce odejść, stosuje przemoc, czy też zdradza)
to przerabianie z mężem kamasutry jest sorry....żałosne.

Zgadzam się z tym. Ale przecież mąż Alex póki co jest z nią. Nie ma dowodów na zdradę. To on zabiegał po zdradzie o żonę. Ma wątpliwości, bo każdy je ma. Ale Alex swoją postawą może wiele zmienic... Tak myslę. ]

kenya napisał/a:
Ale tak naprawdę, bądźmy szczerzy ze sobą, czyż można trupa reanimować?

Zawsze wierzę, że cud może się jeszcze zdarzyc. Widzisz kenya, dlatego też na razie zrezygnowałam z seksu i dopóki mój mąz nie zacznie mnie szanowac i traktowac tak, jak mąż traktuje żonę, ja nie pozwolę się dotknąc. To nie jest kara, czy chęc pokazania, kto tu ma władzę. Ja po prostu stawiam granice, które mają chronic mnie.
kenya napisał/a:
To głównie brak miłości niszczy związek

Uczymy się na forum, że miłośc nie jest uczuciem, a wyborem. Dlatego byłoby wspaniale, gdyby Alex swoją postawą pomogła dokonac mężowi wyboru. Jako jego żona ma mu do zaoferowania dużo więcej niż przypadkowa kobieta. Ja próbowałam wielu metod. Wiele razy upadałam, wciąz upadam, ale i wciąż próbuję.

Anonymous - 2014-09-08, 09:14

MonikaMaria3 napisał/a:
Nie ma dowodów na zdradę.


albo nie czytasz dokładnie,albo takie rzeczy jak rejestracja na erotycznym portalu społecznościowym i poszukiwanie osób do grupowego seksu jest dla Ciebie czymś normalnym,innego wytłumaczenia nie widzę na to,że nie zauważasz ewidentnej rzeczy: mąż Alex na razie nie wie,na czym polega miłość,związek małżeński,wierność,szacunek....seks z żoną jest dla niego monotonny,bo dostał już tyle bodźców,że normalna,zdrowa relacja jest już dla niego nudna...błagam,zakończ na tym doradzanie w tym wątku,bo niestety widać,jak jeszcze dużo pracy przed Tobą i jak wiele jeszcze sama masz złych konotacji związanych z pożyciem, z tym,gdzie kończy się zdrowa relacja, a gdzie zaczyna dewiacja........co ma do tego pruderia?Autorka nic o tym nie pisze,założyłaś,że skoro (skrzywiony) mąż autorki uznał,że ich pożycie jest monotonne,to najwidoczniej ona jest pruderyjna....i lekarstwem jest po prostu zabawa,odgrywanie scenek itd.....nawet nie wiesz,jak mi Ciebie tak po ludzku żal....
nie,nie czytałem książki,o której mówisz,ale śmiem twierdzić,że zrozumiałaś ją po swojemu,tak jak po swojemu rozumiesz problemy Autorki....i po swojemu próbujesz doradzać,niestety,w niedobry sposób,powierzchowny i szkodliwy.............nie gniewaj się....pozdrawiam Cię,Szymon

Anonymous - 2014-09-08, 09:19

Kochani, uważajmy w postach, by nie pójść za daleko w dywagacje, by nie odejść od tego, co tu tak naprawdę powinno być sprawą, uważajmy by w kłótniach nie stracić z oczu wątku Alex.

Alex, smuci mnie i przygnębia Twoje doświadczenie. ja nie mam nic mądrego do powiedzenia. Ja się pomodlę za ciebie i twoje malzenstwo.

Anonymous - 2014-09-08, 22:32

Szymku, bardzo dziękuję za modlitwę, jest mi ogromnie potrzebna.
Chciałam się odnieść do tego, co napisałeś.

.........owszem,monotonia monotonią,ale jest cienka i śliska granica między spontanicznym urozmaiceniem pożycia,a jakimiś scenami rodem z pornosów czy zachowań panienek z agencji,które pogłębiają skrzywione spojrzenie na bliskość....w końcu tych bodźców zaczyna i tak brakować i kończy się smutno...........trzeba odwrócić proporcje i miast opadać na dno razem z mężem, należy pomóc mu się wykaraskać z tego chorego spojrzenia na kontakty z kobietami, które z uczuciami wyższymi nie mają wiele wspólnego,ale z używaniem ciał kobiet i owszem.....[/quote]

Masz zupełną rację - ja myślę o sexie w ten sposób, że jest to wyrażenie mojej miłości do męża i naprawdę kiedyś nie było monotonnie, ale wszystko z umiarem. Robiliśmy sobie niespodzianki i ja czułam się w tym dobrze. Jednak od pewnego czasu mąż zaczął podcinać mi skrzydła - krytykował albo sprawiał takie wrażenie, jakby moje wysiłki nie odnosiły już takiego efektu. Moim zdaniem popadł w tę pułapkę "mocniejszych bodźców" a ja nie chciałam przekraczać pewnych granic, dla mnie nie było nudno, bo to było z NIM.
Teraz to wygląda tak, że ja czuję się w tej sferze niepewnie, nie potrafię już być spontaniczna i być sobą. W dużej mierze jest to przez zdradę jego, ale też wiele jego uwag sprawiło, że czuję się jak na jakimś egzaminie, ciągle oceniana i ciągle coś mogłabym zrobić lepiej. Odechciewa się :( Moim zdaniem kiedy zniknęła chemia on zwiększył swoje wymagania w poszukiwaniu większych wrażeń a to droga donikąd. Czy tak jest w każdym małżeństwie? Kiedyś myślałam, że może być inaczej.... Moje ciało, chociaż bardzo mu się podoba, już zna i nie robi na nim takiego wrażenia jak kiedyś. Dlatego na myśl przychodzi mi pytanie - co z duszą? Z wnętrzem? Czy on mnie w ogóle kocha?

....dobrze też, że mąż jest szczery,że widzi swoje skrzywienia,szkoda tylko,że nie miał takich przemyśleń przed ślubem,zanim związał się przysięgą (i związał przysięgą) drugiego człowieka........[/quote]

Nie jestem pewna czy on to uważa za skrzywienie. Raczej jedzie do sexuologa przekonać się, że wszystko z nim w porządku. Zanim się związał przysięgą nie był w żadnym dłuższym związku, miał tylko przelotne znajomości oparte na sexie bez zaangażowania emocjonalnego. Nie wiedział jak to będzie po kilku latach i nigdy nie zakładał, że mnie tak skrzywdzi, że myśli o innych kobietach będą takie natarczywe. Tak mi powiedział.

Moniko, czy masz może jakiś link do pdf tej książki, o której pisałaś (od Mirki)?

Jest jeszcze jeden problem - ja przez cały czas trwania małżeństwa chciałam mieć dzieci, nadal nic. On czasem chce, za jakiś czas nie chce. Przecież małżeństwo jest do tego powołane. Boli mnie to, że wobec Pana Boga on ma takie nastawienie do bycia ojcem.

Anonymous - 2014-09-08, 22:45

" takie rzeczy jak rejestracja na erotycznym portalu społecznościowym i poszukiwanie osób do grupowego seksu jest dla Ciebie czymś normalnym,innego wytłumaczenia nie widzę na to,że nie zauważasz ewidentnej rzeczy: mąż Alex na razie nie wie,na czym polega miłość,związek małżeński,wierność,szacunek....seks z żoną jest dla niego monotonny,bo dostał już tyle bodźców,że normalna,zdrowa relacja jest już dla niego nudna..."

Dokładnie tak samo myślę, jak ty. On mi po fakcie powiedział, że cieszy się, że mu uświadomiłam, jak bardzo głupie to było. Jednak ja mam już dość czuwania i uświadamiania mu co jest dobre a co złe. Z tamtą dziewczyną też zakładał, że będzie tylko rozmawiał, a skoczyło się na sexie. I po takim błędzie i strasznym zranieniu mnie, śmiał twierdzić, że nawet jakby pojechał i z tą dziewczyną z internetu porozmawiał, to przecież nic by się nie stało. Błagam!!! Jak można znów brnąć w to samo, popełniać te same błędy i tego nie widzieć. Zwykle od rozmowy się zaczyna. A gdyby zaiskrzyło? A gdyby ona znów chciała się spotkać? Gdyby go kusiła, rozmawiała by o sexie i nakręcała go.... Nie chcę nawet myśleć........

Czy jest możliwe, aby po doświadczeniu tych innych złych (mocniejszych) bodźców mężczyzna mógł funkcjonować w normalnej relacji i być szczęśliwym? Wiernym? Kochającym? Szanującym drugą osobę? Co ja w ogóle mogę zrobić? chyba nic :( Tylko się modlić o cud.

Anonymous - 2014-09-08, 22:48

Gosiu, dziękuję za modlitwę. Z Panem Bogiem!
Anonymous - 2014-09-09, 11:42

Czy jest możliwe, aby po doświadczeniu tych innych złych (mocniejszych) bodźców mężczyzna mógł funkcjonować w normalnej relacji i być szczęśliwym? Wiernym? Kochającym? Szanującym drugą osobę? Co ja w ogóle mogę zrobić? chyba nic :( Tylko się modlić o cud.[/quote]

Jest możliwe. Ale jest bardzo trudne, bo najpierw mężczyzna musi sobie uświadomić na czym polega normalna relacja i jak bardzo jego zachowania i decyzję uzależnione od poddawania się popędowi...a tak się nie stanie od mówienia, "hej masz problem z tym i z tym". A możesz wiele. Nie jesteś skazana na tkwienie w tej sytuacji...możesz się nie zgodzić, na coś co nie jest tym czego Ci trzeba w relacji...odszukaj Siebie ot choćby w tej książce:
Granice w relacjach małżeńskich...nie bój się...jeśli naprawdę chcesz coś ratować, uratuj siebie najpierw, potem będziesz wiedziała co dalej...bądz dobrej myśli, jesteś tu, i jeśli będziesz miec oczy i uszy a przede wszystkim serce otwarte, to wszystko będzie dla Ciebie...

Anonymous - 2014-09-13, 15:08

Byliśmy na terapii dwa dni temu. Po wysłuchaniu naszej historii panie terapeutka bez ogródek powiedziała, że mąż jest jej zdaniem uzależniony od sexu. Powiedziała, że jej zdaniem nie ma teraz sensu terapia małżeńska, bo najpierw trzeba zacząć od leczenia uzależnienia. Mąż w kilku momentach, gdy ona tłumaczyła i uzasadniała swój punkt widzenia wybuchał niepohamowanym śmiechem (i usprawiedliwiał się, że tak reaguje na stres). Totalnie wyparł to, co ona powiedziała. Czułam się zakłopotana jego reakcją i zaskoczona. Chyba nie chce już do niej jechać :( Powiedział do mnie po wizycie, że jak ona tak może po godzinie rozmowy już postawić diagnozę i on się nie uważa za sexoholika. Wypełnił formularze autodiagnozy i wg punktacji ma 50% punktów. Nie wiem co to oznacza. Mamy wizytę u sexuologa w październiku. Tak wygląda moja obecna sytuacja. Proszę o modlitwę. Z Panem Bogiem
Anonymous - 2014-09-13, 15:18

Ja na pewno jeszcze pojadę do tej pani. Jeśli on nie skorzysta z terapii, to będę szukać pomocy dla siebie. Na co dzień jest huśtawka - albo jest kochany albo rani słowami, np. dziś mi powiedział, planując etap prac przy naszym domu, gdy wspomniałam, że jeszcze fajnie by było coś zrobić dodatkowego, on na to" to chyba już zrobisz z drugim mężem". Potem, się wycofał widząc moją minę, że tak nie myśli i głupio powiedział. Taki niby żart. Może i tak, ale po co te słowa? Sprawia mu przyjemność zadawanie mi bólu? Fakt, żebym czuła się niepewnie? Czasem mam wrażenie, że tak :(
Momentami zamyka się gdzieś w swoim świecie i chodzi zamyślony. Ciągle obawiam się, że może jest w jego życiu ktoś inny tylko jeszcze nie trafiłam na dowód. A za chwilę wydaje mi się to absurdalne. Ciężko jest...
W tygodniu byłam na mszy św. o uzdrowienie. Modliłam się o wskazówkę o Pana Boga. Wychodząc z kościoła wylosowałam taki fragment Pisma św. : "Twardo stój przy swoim przekonaniu i jedno miej tylko słowo! Bądź skory do słuchania, a odpowiadaj po namyśle!"
Syr 5. 10-11

Anonymous - 2014-09-14, 22:10

smutna_alex napisał/a:
Totalnie wyparł to, co ona powiedziała.

To takie standardowe w wypadku uzależnień ;/ Dobrze, że masz zamiar pójść jeszcze do terapeutki - ważne, żeby ktoś Ci pomógł 'nie przejąć' myślenia męża i wpełni zachowac rozeznanie co jest ok, co nie.
smutna_alex napisał/a:
"Twardo stój przy swoim przekonaniu i jedno miej tylko słowo! Bądź skory do słuchania, a odpowiadaj po namyśle!"

A tutaj to już jawne działanie Pana Boga :) Trzymaj się tej myśli, nawet jeśłi mąz się wypiera czy bagatelizuje problem.
smutna_alex napisał/a:
to chyba już zrobisz z drugim mężem"

Faktycznie dziwny żart. Może taki niefortunny ale może coś mu po głowie chodzi. Trudno stwierdzić, ale torszkę podejrzane.
Trzymaj się Pana Boga - On Cię przeprowadzi (mnie prowadzi chociaż taki ze mnie marny człwoiek że aż dziw bierze ile łask otrzymuję).
Może różaniec? POlecam ogólnie Nowennę Pompejańską.

Anonymous - 2014-09-16, 09:40

Nikt nie lubi, żeby mu ktoś powiedział, że ma problem...bo to oznacza, że to co do tej pory robił, nie bardzo mieści sie już w kategorii "będę robił co chcę, moje zycie".
Na taką autoreleksję czeka się latami, a czasem nigdy nie przychodzi...Tylko Twoja postawa niezgodny na to co Cię boli i rani może cokolwiek dać...i morze cierpliwości...pomaga zajęcie się swoimi problemami, bo każdy je ma...mniejsze lub większe.
Są także grupy wsparcia dla osób z podobnym problemem, zajrzyj na SLAA (www.slaa.pl), regionalnie można tam odszukać pomoc dla siebie...ja byłam na takim spotkaniu...nigdy nie czułam sie tak zrozumiana jak tam, a to dało mi dużo siły. Trzymaj mocno linę, jeszcze ten statek pobuja trochę zanim na spokojne wody wpłynie. Nie jesteś sama.

Anonymous - 2014-09-21, 18:33

krasnobar napisał/a:
.....tu nie chodzi o to,by żona zakładała perukę i udawała coś,co nie jest zgodne z jej charakterem,tylko po to,by zatrzymać męża przy sobie.....to jest poniżenie kobiety,kupczenie ciałem-robienie czegoś wbrew sobie,żeby zadowolić drugą stronę.........owszem,monotonia monotonią,ale jest cienka i śliska granica między spontanicznym urozmaiceniem pożycia,a jakimiś scenami rodem z pornosów czy zachowań panienek z agencji,które pogłębiają skrzywione spojrzenie na bliskość....w końcu tych bodźców zaczyna i tak brakować i kończy się smutno...........trzeba odwrócić proporcje i miast opadać na dno razem z mężem, należy pomóc mu się wykaraskać z tego chorego spojrzenia na kontakty z kobietami, które z uczuciami wyższymi nie mają wiele wspólnego,ale z używaniem ciał kobiet i owszem.....


Zgadzam sie.
Alex, jest taka wspólnota 12-krokowa - SLAA (uzaleznionych od seksu i od miłości), warto tam chodzić, te problemy o których mówisz są tam głeboko do przepracowania, znam stamtad wiele osób, które z gorszego bagna wyszły i zdrowieją.
On nie chce Cię ranić. To choroba. Pomyśl na serio, podpowiedz mu, żeby tam poszedł
http://www.slaa.pl/

Anonymous - 2014-09-21, 20:45

Warto może dodać, że sama także możesz iść na takie spotkanie, na tzw miting otwarty i posłuchać "tej drugiej" strony. Przysłuchać się jak osoby uzależnione funkcjonują w związku i jak ich partnerzy ich w tym wspierają, w taki zdrowy sposób, który im pomaga zdrowieć...
Anonymous - 2014-09-22, 11:28

Właśnie.
Mnie na przykład pomogły spojrzeć na meża jak na dość mało chory, wręcz zdrowy przykład faceta.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group