To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - i co dalej.....?

Anonymous - 2014-10-21, 09:00

A sily nie mam na jego zachowanie a nie na swoje podpicie.....nie rozumiem jego zachowania.....mowi nie kocham cie nie chce z toba być to koniec zdradzac wyprowadza sie a pitem robi zakupy herbatke to jakis spacer....na to nie mam sily....bo obawiam sie jak tak dalej pojdzie to zacznie sue rodzic nadzieja....a dla meza tobnic nie znaczące odruchy.....
Anonymous - 2014-10-21, 09:30

eplk - widzę w Tobie siebie jeszcze sprzed kilku tygodni. "Jestem taki dobry, robię to i tamto, a ona, jak śmiała! Jak mogła zrobić coś takiego takiemu wspaniałemu facetowi. Ona nic nie robiła, imprezy i ciuchy, a ja wszystko ogarniam i płacę rachunki." To są moje myśli, moje patrzenie na siebie. Dopiero po czasie, w wielkim cierpieniu, kiedy zostałem na pustyni przyszło opamiętanie. Zamiast w kółko rozpamiętywać i wyliczać grzechy żony (co nic nie wnosiło) przysiadłem do własnych. I znalazłem ich dużo i ciągle znajduję. Niepozorne, zakamuflowane.

Módl się proszę nie tylko za męża, ale i za siebie, bo jesteście jednym. I pracuj nad sobą. I niech pycha (jestem przecież dobra) i gniew (on jest taki i owaki i nie robi tego i tamtego) nie siedzą przy Tobie, kiedy będziesz nad sobą rozmyślała.

Anonymous - 2014-10-21, 09:39

Trzymaj się.....
wydaje mi się, że Twój mąż nieświadomie Cię rani.... chce dobrze...ale.....Tobie to sprawia ból i rodzi nadzieję....myślę, ze to normalne ....ja tez tak mam...tylko ja przy swoim długim języku... mówię wprost, że daje mi takie zachowanie nadzieję...a mój mąż odpowiada no to się nie łódź....
a tak jest bo obie kochamy...a oni NIE.....

Anonymous - 2014-10-21, 10:40

Rubin ja nie uwazam ze jak ob śmiał bo ja taka wspaniała....ja wcale bez winy nie jestem. ..pracuje nad soba i znam swoje winy bardzo dobrze.....czaeem mam wrazenie ze ludzie tu cxytaja watki wyrywkowo. ....
Anonymous - 2014-10-21, 10:51

Chcialam tylko powiedzieć ze nie rozumiem zachowania meza a tu prosze spada na mnie ocena ze trzeba by mnie spakowac bo raz w roku poszłam na impre a potem bang nastepna ze mam siebie ogarnac....Wiec ogarniam siebie .......nie rozpamietuje mezowi....juz nie staram sie zrozumiec.....i w tym szukałam pomocy u was.....zamiast tego dostalam ice bucket na glowe.....
Anonymous - 2014-10-21, 11:01

A to wyliczenie w odpisie do dabo pewnie bylo niepotrzene ale poczulam sie tak jakby ta jedna iimpreza byla straszna moja wina zecnie wolno mi wychodzic....do tego pilam wbrew pozorom nie do meza......
Anonymous - 2014-10-21, 13:21

Przyszedłem na to forum z wielkim żalem i gniewem, że odmawia mi się szczęścia w imię chrześcijańskiej miłości. Że nikt mnie nie rozgrzeszy z zostawienia "złej żony" i obrania sobie innej, lepszej. W poprzednim poście bez złości, bez potępienia, bez oceniania podzieliłem się z Tobą eplk wszystkim co mam.
Anonymous - 2014-10-21, 13:44

Rubin byc moze zle Cie zrozumialam...jesli chodzi o szukanie szczęścia to w moim przypadku nie widze go z inni facetami.....staram sie raczej dostrzec w tym co mam....a mam wiele. ...ale nie bede siętteż odcinac od świata. ...kocham meza ale nie zamkne sie w domu przed światem. ...chcialabym tylko go zrozumieć. ....
Anonymous - 2014-10-21, 14:39

Rubin,

Eplk pewnie chciała napisać to co mnie ciągle irytuje- nie możemy ciągle obarczać się winą, to poza obniżonym nastrojem, depresją, poczuciem nieszczęścia niczego więcej nie przynosi. "Kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień"- każdy z nas to wie...Ale czy w codziennym życiu mamy ciągle żyć z piętnem winy? I tak zmagamy się z porzuceniem, zdradą, codziennymi obowiązkami, opieką nad dziećmi, rachunkami. Musimy normalnie żyć, funkcjonować, dbać o siebie i dzieci...

Anonymous - 2014-10-21, 15:53

Nie chodzi o winę... a o odpowiedzialność.
Anonymous - 2014-10-21, 18:17

Odpowiedzialnosc za swoje czyny. ...ja xaxswoje biore choc jest ciezko.....ja juz nie obwiniam meza tak jak wcześniej chociaz to jeszcze boli ale do lba juz dotarlo...chcialabym zeby to sie jakos ulozylo....ale co glowa muru mie przebije....przrprosilam meza za seoje winy czy wybaczy nie wiem...csy bedxie mnie jeszcxe umial kochac tez nie wiem....na codzien zyje jakby mial nie wrocic.....
Anonymous - 2014-10-21, 18:20

Tylko te jego gesty tak eynily mnie z rytmu boje sie wierzyc ze to cos dobrego zea nas zblizyc.....i boje się tez to odrzucic
Anonymous - 2014-10-22, 09:18

eplk
Wspominasz w kilku miejscach, że Bóg nic nie może jeżeli Twój mąż nie zechce. Może postawić na jego drodze osoby, zainicjować wydarzenia, które nakierują jego myśli ku naprawie małżeństwa. Drobne epizody, słowo powiedziane przez kogoś obcego, scena w telewizji, tak przychodzą cuda. To, że poszedł na Mszę świadczy, że coś się ruszyło.
Porzuciłaś Nowennę Pompejańską. Proszę, zacznij ją ponownie, z ufnością, postanowieniem, że "choćby waliło się i paliło". Oboje przez sakrament małżeństwa jesteście ze sobą połączeni niewidzialnymi więzami. Dzięki Twoim modlitwom w jego sercu i głowie wiele może się odmienić. To Twój najgroźniejszy oręż.
Dołącz może do tego modlitwy stąd: http://sychar-rws.blogspo...owiazania.html, leczą duszę.
Twoja rozpacz, szarpanina, zamęt w głowie - myślę, że to sprawa tego, że nadal męża stawiasz na pierwszym miejscu, Boga gdzieś na kolejnym. Mąż mówi, że Cię nie kocha? Bóg Cię kocha, bez względu na to co robisz. W Nim, nie w mężu pokładaj swoje nadzieje i zaufanie. Jeżeli postawisz Go na pierwszym miejscu - zniknie poczucie odrzucenia, upokorzenie, niska samoocena. Do tego wystarczy akt woli.

Z życzliwością

Anonymous - 2014-10-22, 11:36

Dziekuje Rubin....na szczescie Nowenny nie porzucilam choc walka byla straszna....na szczescie meza jyz nie stawiam na pierwszym miejscu pred Bogiem choc przyznsje se przez dlugi czas tak bylo....dziekuje Panu za przewodnika duchowego ktory daje mi mnóstwo wsparcia. ...ale ciagle zsliczam upadki. ....przychodzi zamet w głowie przychodza rozne rzeczy....jakos sie jednak podnosze choc czsem jest mi trudno. .... codziennie ucxe się co to milosc ucze sie jak kochac.....mam nadzieję że kiedys bede mogla powiedziec ze moja wiara jest jak ziarno gorczycy. .


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group