To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Dział techniczny - A to też uważacie za cud?

Anonymous - 2014-09-29, 13:54

Dokładnie tak twardy wcale nie trzeba mieć rozwodu...by mieć i życ jak rozwodnik.
I nawet korzyść z tego płynąca
-że ta forma nie jest grzechem......

Anonymous - 2014-09-29, 14:44

DHL1 napisał/a:
Dokładnie tak twardy wcale nie trzeba mieć rozwodu...by mieć i życ jak rozwodnik.
I nawet korzyść z tego płynąca
-że ta forma nie jest grzechem......


Jaka w tym logika?
zyje jak rozwodnik, ale papierka z urzedu nie ma - grzechu nie ma
zyje jak rozwodnik, papierek jest - grzech jest

wyjdzie na to , że dla Boga najwazniejszy świstek papieru z urzędu ;)

Anonymous - 2014-09-29, 15:13

grzegorz_ napisał/a:
Jaka w tym logika?

zyje jak rozwodnik, ale papierka z urzedu nie ma - grzechu nie ma

zyje jak rozwodnik, papierek jest - grzech jest



wyjdzie na to , że dla Boga najwazniejszy świstek papieru z urzędu ;)

No cóż Grzechu sam się wiele razy zastanawiałem ......jaki w tym sens.

Ale nie do mnie te pytania... :-/ niestety.

Bo jeżeli chodzi o mnie to ja instytucje separacji pojmowałem inaczej.
Że to czas dla naszego małżeństwa by dostrzec wszystkie braki i błędy-a w oparciu o to stworzyć rozsądne relacje ,naprawiając wszystko co było błędami.
I tu niestety się zjadłem ....ja miałem inne podejście do separacji-a dla mojej zony separacja stała się końcem wszystkiego.

pozdrawiam

Anonymous - 2014-09-29, 16:59

DHL1 napisał/a:
od tego 2008 roku nawet jednej chwili...nawet jednego dnia nie było przejawu-że zona cos chce z naszym małżeństwem zrobić.

Położyła krechę i już...było. .skończyło się .. zapomniałam... .i już.


Wypisz wymaluj jak u mnie. Nawet rok się zgadza ;-)

Anonymous - 2014-09-29, 17:26

DHL1 napisał/a:


nie wierzę


No i tu myśle Norbercie tkwi powód Twojego obecnego stanu ducha.
Nie wierzysz, ze małzeństwo zostanie uzdrowione? Nie wierzysz Bogu, że moze to zrobić?
A ufasz Bogu? Ufasz, ze taka sytuacja jaka jest teraz jest dobra dla Ciebie?
Jak sam pisałes, ten kryzys pozwolił Ci zblizyć sie do Boga, czy na tyle aby i to małżeństwo mu oddać i przyjąć to co otrzymasz od Niego w tym temacie? Czy to nie tak, ze ciagle gdzieś tam sam naprawiałeś, i oczekiwałes takich a nie innych rezultatów?
Czy przypadkiem w kwestii małzeństwa nie jest tak

Zburzone marzenia

Jak dzieci ze łzami przynoszą mi swoje zabawki,
ponieważ się rozpadły, i mówią: „Napraw je",
tak i ja oddaję Bogu moje zburzone marzenia.
On jest moim Przyjacielem, częścią mnie.
Jednak zarazem - zamiast pozwolić Mu działać w spokoju -
krążę wokół Niego i próbuję - wg mojego sposobu - ułożyć Jego ręce i
pokierować nimi. To okazuje się głupie.
W końcu wydzieram mu opryskliwie zabawkę
i wołam z płaczem: „Dlaczego to tak długo trwa?"
On mi odpowiada - „Moje dziecko, jak mogłem dokonać naprawy?
Nie pozwalałeś na to moim rękom
(nieznany autor)


Norbercie, znam Twoje rozterki, jak każdy z nas tutaj, kto sie na dłuzej zatrzymuje w tym miejscu. W momencie, kiedy miałam najgorszy taki okres, to zrozumiałam, ze tak naprawdę wszystko poza małzeństwem oddałam Bogu, ze tak naprawde, nie wierzę, ze coś może sie w nim zmienic. Zrozumiałam, że Bogu NIE UFAM. I w tym tkwi klucz, moim zdaniem, w ZAUFANIU, ze to czym mnie Bóg obdarza jest tym co ma dla mnie najlepszego, niezależnie od tego, czego ja chcę i co sobie zaplanowałam. Wsłuchiwać sie w Jego Wolę być jej posłuszna/ym.
Mnie to daje spokój ducha i wielką radosc.

Pozdrawiam

Anonymous - 2014-09-29, 18:31

Myślę , że tu nie chodzi nawet o brak zaufania do Boga .

Po prostu "coś pękło" w DHL , inaczej - szambo wybiło .
Obraz żony z kobiety pięknej , dobrej i mądrej
stopniowo przekształcał się w mniej korzystny ,
aż przekroczył pewien próg akceptacji .
Kogoś takiego po prostu się już nie chce .


-----------------------------------------------------------------------

DHL , Twardy
to oczywiste .
Najpierw ogłaszam sobie , małżonkowi niekoniecznie ,
że małżeństwo uznaję za zakończone ,
a najlepiej że tego małżonka już w zasadzie nie ma .
Skoro go nie ma to mozna sobie układać na nowo zycie
i to absolutnie nie jest zdrada .
Bo we własnych oczach jestem juz wolna , wolny .
Przecież jakoś trzeba wyglądać we własnych oczach .
A Bóg ?
No przecież chce mojego szczęścia . :-|

------------------------

A teraz problem . Bo skoro w sercu żony juz nie ma , to mamy pustkę .
Nie ma przynajmniej tych "pozytywnych" uczuć , ocen wartości .


:-|

Anonymous - 2014-09-29, 18:33

Żeniu ale ja nie krążę koło małżeństwa -już ani nie robię po swojemu-ani nie naprawiam..ani nie planuje własnych koncepcji.
Odszedłem na bok i po prostu jestem z boku.
Pozostawiłem to temu co będzie, pozostawiłem działaniom własnym.

A że nie wierzę???

no cóż czemu się tu dziwić skoro jak napisałem powyżej-
od 2008 roku brak nawet jednego kroku w tą stronę.. stronę zwana związek.
zatem Żeniu skoro ja już nie plącze rąk....a sam temat pozostał już sam.....

to wydaje mi się że brak w tym jednego puzelka...może i tego puzelka na jaki czeka także Bóg....

chęci drugiej strony....i dokładnie wiemy że bez tego ani rusz-nawt i wolne ręce Boga.

Wiele razy na forum to było pisane lub jak kto woli mówione....
wbrew woli....nikt nie podziała.
A woli brak od lat-koło się zatacza i temat zamyka w kręgu....

pozdrawiam

Anonymous - 2014-09-29, 18:34

Cytat:
to oczywiste .

.............. chodzi o żony w waszym przypadku
ale to uniwersalna zasada

Anonymous - 2014-09-29, 20:15

mare1966 napisał/a:
ale to uniwersalna zasada

Mare oj bardzo uniwersalna!!!
Ale wiesz co w tym jest najważniejsze??
sposoby dochodzenia do tego
-a są niestety takie jakie można nazwać poniżej pasa.

Anonymous - 2014-09-29, 22:33

DHL1 napisał/a:
A że nie wierzę???

no cóż czemu się tu dziwić skoro jak napisałem powyżej-
od 2008 roku brak nawet jednego kroku w tą stronę.. stronę zwana związek.


Jak pisałem wcześniej u mnie to samo, ale.....
Ja nie wiem jak będzie ale wierzę, że możliwe jest jeszcze wszystko. Co nie znaczy, że twierdzę, iż żona przyleci z podkulonym ogonem. Stanie się tak jak On chce i ja na to idę.
A jak to będzie? A skąd mam wiedzieć, to wie tylko On.
Z takim podejściem łatwiej mi się żyje, a z Twoim podejściem Norbert tylko się męczysz.
Chociaż łatwo mi się mówi, jak nie mam w domu żony, która traktowałaby mnie jak piąte koło u wozu.

Anonymous - 2014-09-30, 09:39

Cytat:
Ja nie wiem jak będzie ale wierzę, że możliwe jest jeszcze wszystko. Co nie znaczy, że twierdzę, iż żona przyleci z podkulonym ogonem. Stanie się tak jak On chce i ja na to idę.
A jak to będzie? A skąd mam wiedzieć, to wie tylko On.
Z takim podejściem łatwiej mi się żyje, a z Twoim podejściem Norbert tylko się męczysz.
Chociaż łatwo mi się mówi, jak nie mam w domu żony, która traktowałaby mnie jak piąte koło u wozu.


Ja męża mam obok siebie i wiem, ze również wtakim przypadku łatwiej jest żyć z takim podejściem.

Anonymous - 2014-09-30, 09:41

Twardy , z wiarą ok .
Można przyjąć , że możliwe jest wszystko , to nawet oczywiste , a że mało prawdopodobne ?
Cóż , miliony grają w lotto z nadzieją trafienia 6 ,
a to jeszcze mniej prawdopodobne
i jakoś nikomu nie przeszkadza . :mrgreen:

Twardy , a Ty nie masz poprostu żony dość ?
Jaki nosisz w sobie jej obraz ?
Tęstnisz ?
Do KOGO , czego ?

Anonymous - 2014-09-30, 10:49

mare1966 napisał/a:
Twardy , z wiarą ok .
Można przyjąć , że możliwe jest wszystko , to nawet oczywiste , a że mało prawdopodobne ?
Cóż , miliony grają w lotto z nadzieją trafienia 6 ,
a to jeszcze mniej prawdopodobne
i jakoś nikomu nie przeszkadza . :mrgreen:

Twardy , a Ty nie masz poprostu żony dość ?
Jaki nosisz w sobie jej obraz ?
Tęstnisz ?
Do KOGO , czego ?


Mare

Zastapiłeś mnie w roli forumowego sceptyka :mrgreen:
A tak nawiasem przypomniała mi sie książka, która troche pasuje do postaw forumowych
Warto przeczytać. Może nie tak jak "instrukcję", ale jest to po prostu dobra literatura
http://lubimyczytac.pl/ks...-czasach-zarazy

Anonymous - 2014-09-30, 13:43

Oj Twrady.. :-P
ja tam się jednak trzymam tego co napisałeś mi kiedyś od serca na priv-bo to było
jak najbardziej szczere
Cytat:
Ja męża mam obok siebie i wiem, ze również wtakim przypadku łatwiej jest żyć z takim podejściem.

Nie gniewaj się Żeniu ale dla mnie to brzmi jak propaganda sukcesu....
przypomina mi się karta historii i III Rzesza ....dostawali na wszystkich frontach -a król hitlerowskiej propagandy dawał teksty propagandowe jak to wspaniałe i mocne sa Niemcy.

Ujmę to tak jeżeli już wiele lat zyje się obok i te obok z każdym dniem się pogłebia,jeżeli małżeństwo nie jest małżeństwem,jeżeli brak kontaktu,słów,więzi emocjonalnej,jężeli zupełne zero w miłości -a stosunki nawet sa gorsze niż przyjacielskie .
To nawet manna z nieba nic nie wskóra-
nie zacznie dwójka ludzi z bagażem nagle zyc wspaniale z dnia na dzień.
Nie połączy ich nic co dawno zostało mocno rozerwane,nie powrócą dobre wspomnienia jakie specjalnie się zaciera.
Ja podchodzę realistycznie do tych spraw
a w wyniku ich wiem że łaska Boża i sygnały dochodziły na początku-trudno widocznie ich się słuchało ich nie widziało.
Potem nastąpił krach i zostało pozamiatane.

Brak zgody na to że zostało pozamiatane -sprytnie w nas zostaje zmienione na
oddanie tego w ręce Boże
i tylko w tym celu by nie uznać całkowicie że to wszystko stało się fiaskiem.

Latami pozostaje się zatem w zawieszeniu ni to mąż ..ni to żona
z jakimś nadprzyrodzonym przywiązaniem jakiego nie chcemy ani oddać..ani wykasować z pamięci.

Prawie jak uzależnienie i co gorsza uzależnienie podszywane wiarą

pozdrawiam



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group