To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Dział techniczny - A to też uważacie za cud?

Anonymous - 2014-08-29, 19:59

Cytat:
Rozumiem , ze moja historia może być dla kogoś powodem do zgorszenia czy wątpliwości, w zależności od siły jego relacji z Bogiem. Jest dużo więcej książek i publikacji negujących istnieje Jezusa, a niewiele świadczących o Prawdzie.


Zero refleksji po poście GregAna, który ujął perfekcyjnie wszystko to nad czym normalnie skonstruowany człowiek powinien się pochylić.
Jeśli taka siła relacji z Bogiem gwarantuje zupełny brak refleksji, to zastanawiam się czemu taka relacja ma służyć.

Cóż, ochy i achy już były, choć moim i nie tylko moim zdaniem, chyba przedwczesne.

BTW, do moderacji pytanie.
Jakież to znowu wątpliwości targają moderatorami, że mój wcześniejszy post został zatrzymany?

Anonymous - 2014-08-29, 20:05

też mi się średnio podoba zachowanie męża Autorki.....co za skrajna nieodpowiedzialność.....ale nie żal mi żadnej kobiety i żadnego faceta,który wiąże się z żonatym/mężatką....to,co się z nim/z nią dzieje,kiedy żonaty/mężatka wraca do rodziny,to tylko konsekwencja niewłaściwych decyzji....zawsze jest czas,by powiedzieć NIE,i taka osoba trzecia tego słowa nie powiedziała...........,wpuszczając do życia (i łóżka,bo o to chodzi najczęściej) osobę zajętą,związaną przysięgą........ja kmożna zdradzić kochankę?czy nie wiedziała,że to ONA jest tą drugą i to z nią jej chłop zdradza swoją żonę?..........jak to mówią,karma wraca...........dzieci oczywiście szkoda-ale tak to już jest w życiu,że słabsi i niczemu niewinni tracą wiele na skutek błędów dorosłych....nie ujmując niczego mężowi Autorki,to czy dzieciom potrzebny jest taki ojciec?powtórzę się,ale uważam,że lepiej,żeby ojca nie było,niż był byle jaki.......i podobnie jest z matką....same geny to nie wszystko....mam nadzieję tylko,że chociaż płaci alimenty na swoje dzieci....
Anonymous - 2014-08-29, 21:18

anna.bw1.
Oczywiście, Twoja prywatne życie jest Twoją własnością.
Nie mam zamiaru naciągać Cię na publiczne zwierzenia.

Jednak, nie sądę by jednoznaczna, pozbawiona wątpliwości ocena była równoznaczna z mocną relacją z Bogiem.
Takie podejście pachniałoby hipokryzją, fundamentalizmem.
Miłość należy stawiać ponad fundamentalizmem, prawem.
Stąd narodziiły się moje wątpliwości.
Macie z mężem prawo, być tworzyć małżeństwo sakramentalne.
Jest wiele osób które mogą ucierpieć z faktu, że Wy z tego prawa korzystacie.
Twoje dzieci, Jego dzieci, jego żona cywilna.
Pytanie na które nie odpowiadaj publicznie, : na ile Miłość, którą winniście tym osobom została nadszarpnięta.

Wybacz mi, ale wiesz, to odebranie męża z jego partnerce, matki jego dzieci, poprzez namówienie go do zdrady.... trudno oprzeć się wrażeniu że gdzieś w oddali słychać chichot diabła.


Najpierw w imię prawa do szczęścia rozbiłaś swoje małżeństwo i odeszłaś do kochanka, następnie po 13 latach w imię prawa do małżonka sakramentalnego rozbiłaś jego rodzinę..
nie chcę Cie niesłusznie oskarżać, że pod przykrywką religijności zadbałaś o swój egoizm, swój egoistyczny interes,
o to że, odrzucasz małżeństwo, kiedy staje się niewygodnym obowiązkiem, lub korzystasz z prawa do niego kiedy go potrzebujesz, nie przejmując krzywdą jaką możesz wyrządzić innym.

W formule jakiej przekazałaś Twoją historię, jednak budzą się takie wątpliwości.
Mam nadzieję, że tylko z braku pełniejszej informacji o tym w jaki sposób zadbaliście o dobro ludzi którzy byli przy każdym z Was, przez te 13 lat Waszej odrębności.

Nie jest moją intencją nakłanianie Ciebie do wynurzań w celu zaspokojenia mojej ciekawości.
Mam mieszane uczucia, dzielę się z nimi - czy nie zaginęło gdzieś podstawowe przykazania - przykazanie Miłości, przysypane "swoistą" religijnością.

Jesteście razem bardzo krótko. Długa i trudna droga przed Wami.
Potrzebna Wam siła by pokonać Wasze słabości, wyprostować drogi,
Potrzebna Wam mądrość i pokora by stać się prawdziwym świadectwem i drogą dla dzieci, partnerki męża i nie zrazić ich do Prawdy.
Macie moją modlitwę.

Landis. Co do zasady, zgadzam się.
Jednak - tu nie ma kwestii dziecka pozamałżeńskiego.
To jest kwestia zejścia się małżonków, którzy nie mają wspólnych dzieci,
a jednocześnie mają ich 4, tyle że innych związków, a jeden z nich tworzy im wspólnie z partnerką rodzinę.
Radykalne cięcia, "uzdrawiające" pchnięcia mieczem mają to do siebie, że mogą uczynić więcej szkody niż pożytku... niewiele mają wspólnego z przykazaniem Miłości.

Anonymous - 2014-08-30, 08:23

GregAN napisał/a:
Jak to poukładać, po Bożemu ?

Jak to poukładać po Bożemu pytasz GregAn???
A Grzechu i Kenya zastanawiają się nad moralna kwestia sprawy.
Jest pogmatwana i można zastanawiać się nad sensem....
ale to GregAn jest taki sam sens być może jaki ciebie doprowadził do forum(pewnie i resztę innych).

Po co zatem być na forum,po co wznosić modły i po co zabiegać aby współmałżonek
powrócił.

Może prościej i lepiej dać mu szanse na budowę nowego???
nowego już bez tego sakramentalnego małżonka.

Jakże moralna sprawa jawi się walka o swoje i wznoszone ku temu modły....
a jak mało moralna jawi się sprawa ....gdy dokona się nawet taki powrót jak autorki postu.
Powrót nie wymodlony i wyproszony przez nich.

Wyjaśnij mi Greg chocby taki sens istoty na forum w ratowaniu związku.
Bo rozpatrując sytauacje autorki i twierdząc że mało to moralne-może nie ma sensu to czekanie,modlenie,zabieganie,stanie po stronie sakramentu.

Przykro mi to pisać ale jestem prosty w konstrukcji i nie cierpie takiego poczucia moralności...że tam cos jest mało moralne..ale moje sprawy sa już moralne...
A skoro nas tak bulwersują to odpuścmy sobie bytnośc tu,odpuśmy sobie prelekcje,spotkania ,modlenia i wszystko co jawi się z ratowaniem związku.
Dajmy tym naszym połowom tworzyć nowe życia i sami zapomnijmy że kiedykolwiek cos nas łączyło

pozdrawiam

Anonymous - 2014-08-30, 10:30

DHL, wg mnie w tej dyskusji mniej chodzi o to, CZY wracają do siebie sakramentalni małżonkowie, a bardziej JAK to się dzieje.
Anonymous - 2014-08-30, 19:58

Nirwanna napisał/a:
DHL, wg mnie w tej dyskusji mniej chodzi o to, CZY wracają do siebie sakramentalni małżonkowie, a bardziej JAK to się dzieje.

Ja Nirwano jestem bardziej radykalny we wnioskach!!!
Jeżeli zakładam że sakrament ma ważność przed Bogiem-a raczej inaczej powagę tego jak jest istotny.
To wiem że jest to sakrament i kropka
i nie weryfikuje tego poprzez pryzmat to lepsza wersja ..a to słabsza wersja.
Bo jak zaznaczył to Krasnobar -w przypadku autorki była istota-napisze jeszcze inaczej NUMER JEDEN
a nim był sakrament-reszta to już łamanie wszelkich zasad związanych z sakramentem -czyli nie inaczej jak następstwa .
Skoro pochylamy się z punktu moralnego nad cała reszta jaka powstała po.....

To w identyczny sposób z zrozumieniem moralnym- pochylajmy się nad tym że ktoś odchodzi z sakramentu....bo(i tu włóżmy wiele przyczyn odejścia).Dla mnie
bez sensu jest dyskusja nad zasadnością tego jeżeli w wyniku przynależności do społeczności sychar....twierdzimy że sakrament jest wciąż numer jeden....
A jak to się dzieje ???
Jak zawsze błędy dorosłych...błędy dorosłych

i tyle w temacie

Anonymous - 2014-08-30, 21:36

krasnobar napisał/a:
ale nie żal mi żadnej kobiety i żadnego faceta,który wiąże się z żonatym/mężatką....to,co się z nim/z nią dzieje,kiedy żonaty/mężatka wraca do rodziny,to tylko konsekwencja niewłaściwych decyzji....zawsze jest czas,by powiedzieć NIE,i taka osoba trzecia tego słowa nie powiedziała...........,wpuszczając do życia (i łóżka,bo o to chodzi najczęściej) osobę zajętą,związaną przysięgą........ja kmożna zdradzić kochankę?czy nie wiedziała,że to ONA jest tą drugą i to z nią jej chłop zdradza swoją żonę?

Krasnobar, kto jak kto, ale Ty przekonałeś się o pewnym relatywizmie.. czasami osoba wpuszczająca do życia(łóżka) czyjąś żonę w końcu przekonuje się, że to nie była czyjaś żona ale .... panna.
Co gdyby mąż anna.bw1, otrzymał papierek nieważności zawarcia małzeństwa... ?
Kwestia papierka tak wiele zmienia ?
Zgodzisz się chyba, że przynajmniej nie zawsze.

Nie sądźmy tej kobiety, lepiej poświęcić jej choć trochę zrozumienia.
Ona nikomu nie zabrała męża, nikomu nie zabrała ojca.
Zawierzyła osobie porzuconej, pewnie zagubionej po tym czego doświadczyła, poświęciła jej swoje życie, stworzyła rodzinę.
Może kwestia stwierdzenia nieważności zawarcia jego małżeństwa też była jej obiecywana ?

Anonymous - 2014-08-31, 06:19

Cytat:
Nie sądźmy tej kobiety, lepiej poświęcić jej choć trochę zrozumienia.

Ona nikomu nie zabrała męża, nikomu nie zabrała ojca.

Zawierzyła osobie porzuconej, pewnie zagubionej po tym czego doświadczyła, poświęciła jej swoje życie, stworzyła rodzinę.

Może kwestia stwierdzenia nieważności zawarcia jego małżeństwa też była jej obiecywana ?



Fakty są jakie są
ZAWSZE TO BRANIE Z DRUGIEJ RĘKI-
i kościół określa to jednoznacznie...
Każdy nowy związek bez tej regulacji o jakiej wspominasz jest grzechem.
Jakby się GregAn -nie kalkulowało i jak nie zagłuszało.
Zatem ta kobieta nad jaka się pochylasz -jeżeli wiara jej była choćby trochę bliska -miała świadomość za kogo wychodzi.
A to jest nadal ryzyko zycia.
Proste ryzyko-nikt z nas z tego forum jeszcze kilka lat wstecz nie przypuszczał jak będą wyglądały jego losy małżeństwa, nikt z nas nie przypuszczał że będą kryzysy, odejścia, zdrady, rozwody .

I na koniec napisze tak:
-choć ja sam już jakiś czas temu utraciłem wiarę ze moja sakramentalne kiedykolwiek się podniesie z dołka, sam straciłem sens miłości do zony i tak naprawdę mam uczucie że moja zona gdzieś zaginęła w 2008 roku.
Gdzie tak na dobra sprawę zastanawiam się czy kiedykolwiek będę potrafił cokolwiek dać z siebie jak się odnajdzie żona.
To raduje mnie każde sakramentalne małzeństwo wyprowadzone z czeluści-bo to znaczy że Bóg jednak nie odpuszcza swego i czasem pozwala tyle głupoty doświadczyć ludziom by wreszcie prawidłowo spojrzeli na oczy.
Do wszystkiego Greg trzeba dorastać!!!
widocznie nasz faktyczny wiek w dowodzie o niczym nie znaczy i niczego nie świadczy

pozdrawiam

Anonymous - 2014-08-31, 09:07

DHL pisze:
Cytat:
Fakty są jakie są
ZAWSZE TO BRANIE Z DRUGIEJ RĘKI-
i kościół określa to jednoznacznie...


Zmiłuj się DHL-u :shock:
Widzę, że i Ciebie też dopadł radykalizm religijny a na to już rady
nie ma. Jak raz dopadnie, nigdy nie popuści. Wkładasz okulary i widzisz świat tylko
w czarno -białych kolorach choć świat tak naprawdę mieni się całą tęczą kolorów.

Żadnych wątpliwości? Nic Cię nie uwiera w tej historii? Wszystko absolutnie Ci się zgadza I jesteś skłonny też powiedzieć bez żadnych wątpliwosci : Chwała Panu!
Bo ja bym Boga do tego nie mieszała, w żadnym razie.

Jak ulał pasuje tu: cel uświęca środki.

Wiem, wiem, wg przyjętych tutaj norm dzieci są nieważne a przynajmniej w tym wydaniu mało istotne, jeśli w ogóle, bo wszystkie przecież z nieprawego łoża i to dla znakomitej większości aż nader oczywiste, że muszą zapłacić za bezmyślność swoich rodziców. A co z ich oczekiwaniami względem swoich biologicznych rodziców, co z ich poczuciem bezpieczeństwa?
Brak mi słów.

Nie zbuduje się szczęścia na czyimś nieszczęściu - nie ma takiej opcji, to tyle w temacie.

Anonymous - 2014-08-31, 11:07

GregAn, nie oceniam tej kobiety,piszę tylko,że nie żal mi tych osób,które świadomie decydują się na związek z kimś,kto ma ślub kościelny....bo nawet jeśli same są niewierzące i nie ma dla nich to znaczenia,to warto pomyśleć o osobach,które taką przysięgę złożyły,np. o pozostawionej żonie,mężu,dzieciach.....którzy modlą się o powrót męża,żony,ojca....

oczywiście, że ma znaczenie, że nie było "papierka"..... od kiedy to ludzie sami decydują, że ich małżeństwo zostało nieważnie zawarte...... dopóki nie ma wyroku Sądu, małżeństwo trzeba uznawać za ważnie zawarte.... I są takie przypadki, że tak sąd orzeka., ale dopóki nie,to....równie dobrze można by uświęcić współżycie przed ślubem,bo przecież za miesiąc bierzemy ślub,więc jakie znaczenie ma papierek?

faktem jest też to, że przecież oni sami nie mieli ślubu sakramentalnego-więc bez względu na to, co jej obiecywano,decydowała się świadomie na życie w grzechu i zdecydowała się na powołanie na ten świat trojga niewinnych dzieci....

To tak, jakbym sam sobie wziął ze sklepu coś z myślą,że może kiedyś zapłacę,a może mnie zwolnią z tej opłaty.....czy mój czyn nie będzie kradzieżą?
wiara ma być gorąca,a nie letnia...
przez rozmywanie takich niuansów,wielu ludzi błędnie decyduje o swoim życiu....krzywdząc innych po drodze....najbardziej szkoda dzieciaków......
pozdrawiam serdecznie,Szymon

Anonymous - 2014-08-31, 16:37

kenya napisał/a:
Widzę, że i Ciebie też dopadł radykalizm religijny a na to już rady

nie ma. Jak raz dopadnie, nigdy nie popuści. Wkładasz okulary i widzisz świat tylko

w czarno

Mnie radykalizm???
A gdzie tam-jakby dopadł mnie radykalizm to by nie było stwierdzenie na forum
że nie wierze już w naprawę mego związku....bo najzwyczajniej brak tej wiary(już)
Ja prędzej Kenya biorę to na zdrowy rozsądek-skoro bierze się za męża/ żonę kogos kto był już wcześniej w jakims związku -to zawsze jest ryzyko że ten ktoś odejdzie z tego związku i zapragnie znów poprzedniego.
Wszak to taka sama sytuacja jak w każdym innym związku.
Ludzie odchodzą,wracają,nieraz znów odchodzą -czasem odchodzą i nie wracają.

I kolejny raz powtarzam mało ważne i istotne sa w tym dzieci-i nie dlatego że nie trzeba pochylać się nad losem dzieci.
Tylko jest to proste-rozgrywki dorosłych są rozgrywkami dorosłych.
Nie słyszałaś nieraz stwierdzeń -ze to co dzieje się między dorosłymi to nie sprawa dzieci???

Bo ja to słyszałem nawet od wielu psychologów.
Dla mnie to kolej rzeczy-a że brutalna w rzeczywistości to już inna sprawa
Ja nie krzyczę alleluja -jedynie zastanawiam się nad sytuacja jaka przebyli ci ludzie ile wydarzyło się na drodze by wracać do punktu wyjścia.
Droga jaka zazwyczaj obieramy kierując się własna głupota -niekiedy tym kolorowym światkiem o jakim piszesz.
kenya mój świat przez większość życia był właśnie kolorowy -tak zwana łatwość i prostota życia .

I gdy mnie w końcu odechciało się życia w tym kolorowym światku-uznając go pustym-na moje nieszczęście weszła w niego żona.
W taki kolorowy światek o jakim piszesz włąsnie weszła autorka postu...bo jej się odwidziało,odechciało,bo szukała,bo nie czuła i nie wiedziała.
W taki światek wlazł i mąz autorki-bo nie chciał zostać sam,nie nie chciał samotności,bo jak napisał Greg opusczony.
Poszli do światka..narobili głupot -by na koniec dojść że im razem było dobrze.
Piszę o faktach,stwierdzam fakty...a nie dopatruję się w tym postawy radykalizmu i głosów alleluja.....

Bo jestem ostatnia osoba na tym świecie jak ulega euforii....
I jeszcze jedno powiada się o działaniach błednych jakowe cel uświęca środki..tylko wówczas gdy działania te sa świadome i w pełni zaplanowane a mają doprowadzić do nieczystej końcówki.....
W tym przypadku raczej wsio było mało zamierzone....
i z tym się pewnie zgodzisz???
I tak na koniec całkiem prywatnie Kenya jesteś fajna babka-lubię czytać twoje posty jakie zazwyczaj są bardzo trafne,masz potencjał i należysz do kobiet jakie nie dadzą sobie dmuchać w kaszę......to jest super.
I dlatego szkoda mi że czasem zatruwasz sobie czas na takie coś....i marnujesz swoją moralność w czymś co tak naprawdę od samego początku nie było moralne,przeszło przez serię spraw mało moralnych i wróciło do punktu wyjścia.
Zatem kończąc :
we mnie brak radykalizmu może być jedynie stanowczość własnej postawy-a nią jest w odniesieniu do sytuacji autorki to.

Gdy moja żona przeprowadzi rozwód-
ja powrotów nie uznaję.
Gdy zapragnie nowego partnera życia
-ja powrotów nie uznaję.
Taki juz jestem


pozdrawiam

Anonymous - 2014-08-31, 17:36

kenya napisał/a:
Nie zbuduje się szczęścia na czyimś nieszczęściu - nie ma takiej opcji, to tyle w temacie.


no właśnie....kobieta,ktora zdecydowała się na związek z żonatym,właśnie doświadcza tego,że na cudzym nieszczęsciu,swojego nie zbudowała.....mnie się również nie podoba pianie zachwytów nad tym szczęśliwym powrotem,niech to świadectwo będzie przestrogą.....pozostaje mieć nadzieję,że dzieci mają kontakt z ojcem,on na nie łoży i stara się zadośćuczynić krzywdy....wiem też,że forum czytają "osoby trzecie",wiem,bo dostałem raz wiadomość od kogoś,kto jest w takiej relacji i się waha,szukał usprawiedliwienia dla swojej relacji....kiedyś,kiedyś,chyba z rok temu to było.....i jeśli chociaż jedna osoba się sama wycofa z takiego związku,zanim przyjdą na świat dzieci,to to świadectwo ma sens!właśnie także dla dobra tych osób trzecich........pozdrawiam Cię,Kenyo,całkowicie rozumiem Twoje racje....ale w ten sposob można usprawiedliwić wiele podłości,usprawiedliwić tym "wyższym dobrem",które w rezultacie wcale tym wyższym dobrej nie jest.....trudne to...........pozdrawiam!!

Anonymous - 2014-08-31, 22:06

krasnobar napisał/a:
kenya napisał/a:
Nie zbuduje się szczęścia na czyimś nieszczęściu - nie ma takiej opcji, to tyle w temacie.


no właśnie....kobieta,ktora zdecydowała się na związek z żonatym,właśnie doświadcza tego,że na cudzym nieszczęsciu,swojego nie zbudowała.....mnie się również nie podoba pianie zachwytów nad tym szczęśliwym powrotem,niech to świadectwo będzie przestrogą.....pozostaje mieć nadzieję,że dzieci mają kontakt z ojcem,on na nie łoży i stara się zadośćuczynić krzywdy...


Ojciec ma zadośuczynić krzywdy?
Przecież to autorka opuściła faceta z którym żyła kilkanaście lat, któremu pewnie mówiła o miłości i któremu urodziła 3kę dzieci.
Jaką krzywdę ten pan wyrządził matce jego dzieci, czy tez dzieciom?

Anonymous - 2014-08-31, 22:56

kenya napisał/a:

Nie zbuduje się szczęścia na czyimś nieszczęściu - nie ma takiej opcji, to tyle w temacie.


Co w takiej sytuacj mozna waszym zdaniem zrobić;zostaje z niesakramentalnym mężem? nadal zyje w grzechu,albo zostawia tamtego i wracają do siebie jako sakramentalni, z Twojego postu kenia odczytuje,że zle autorka postapiła zostawiając tą druga rodzinę,jakie byłoby dobre rozwiązanie w tej sytuacji,bo każde wyjście tak czy inaczej jest złe?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group